Urząd imigracyjny we Frankfurcie tonie we wnioskach. Nawet 5 miesięcy oczekiwania na termin

4

Zgłoszenia od cudzoziemców rosną lawinowo. Pracowników jest za mało, a miasto się rozrasta

Urząd ds. Cudzoziemców we Frankfurcie nad Menem znajduje się na skraju wydolności. Obecnie czeka na rozpatrzenie aż 14 tysięcy nierozpatrzonych wniosków, a czas oczekiwania na osobiste spotkanie wynosi nawet 5 miesięcy. To efekt lawinowego wzrostu liczby zgłoszeń — szczególnie od obywateli państw spoza Unii Europejskiej.

Jak poinformowały lokalne władze, liczba składanych przez nich wniosków wzrosła w ostatnim czasie aż o 46 procent, podczas gdy zatrudnienie w urzędzie udało się zwiększyć zaledwie o 23 procent. Obecnie 159 pracowników obsługuje 254 633 cudzoziemców zamieszkujących Frankfurt.

Frankfurt przyciąga cudzoziemców — miasto dynamicznie się rozwija

Frankfurt to jedno z najbardziej międzynarodowych miast Niemiec. Obecnie aż 57,7 procent mieszkańców ma tzw. pochodzenie migracyjne, a 32 procent nie posiada niemieckiego obywatelstwa. Co więcej, populacja miasta rośnie rok do roku o blisko 1 procent — głównie dzięki napływowi obcokrajowców. Coraz rzadziej są to migracje wewnątrz Niemiec, a częściej osoby przybywające z zagranicy.

Zagraniczni specjaliści i pracownicy wybierają Frankfurt ze względu na bogaty rynek pracy i dobre zarobki. Wielu z nich trafia do urzędu w sprawach związanych z legalizacją pobytu, uzyskaniem pozwolenia na pracę czy łączeniem rodzin.

159 pracowników, 119 różnych formularzy i 9 języków. Urząd nie daje rady

Urząd ds. Cudzoziemców obsługuje 119 różnych typów wniosków w 9 językach. Wśród nich znajdują się kluczowe dokumenty związane z wizami pracowniczymi, a także wnioski o pobyt czasowy, stały, azyl czy łączenie rodzin.

Codziennie do urzędu trafia od 60 do 80 nowych zgłoszeń na jednego pracownika. Dodatkowo, urzędnicy prowadzą osobiste spotkania z interesantami co pół godziny. W przypadku rodzin, zwłaszcza z udziałem tłumaczy, pojedyncze spotkanie może trwać nawet do trzech godzin.

Wizowy paraliż. Fachowcy czekają miesiącami, firmy nie mogą zatrudniać

Na portalu LinkedIn brat Paulus Terwitte, z zakonu kapucynów we Frankfurcie, opisał przypadek cudzoziemca, który zwrócił się do niego o pomoc, ponieważ musi czekać aż 5 miesięcy na termin, by zamienić wizę studencką na pracowniczą. Terwitte zauważył: „Żaden pracodawca nie będzie tyle czekał, by utrzymać dla kogoś stanowisko”.

Taka sytuacja jest szczególnie uciążliwa dla firm, które coraz częściej nie mogą zatrudnić wykwalifikowanych pracowników z zagranicy na czas. Problem ten dotyka również osób, które uciekły przed wojną lub prześladowaniami, a teraz chcą rozpocząć nowe życie w Niemczech.

Ordnungsdezernentin (pełnomocniczka ds. porządku publicznego) Annette Rinn (FDP) przyznała w rozmowie z BILD, że skutki obecnej sytuacji są odczuwalne: „Dotyka to wielu pilnie potrzebnych specjalistów”.

Zbyt duże obciążenie, rosnące zaległości i odpływ doświadczonych pracowników

Wysokie obciążenie pracą odbija się również na personelu. Wiele doświadczonych osób zdecydowało się na odejście z urzędu i przejście do innych działów. Główną przyczyną są nadmierny stres i presja związana z codzienną pracą.

Aby poprawić sytuację, miasto wdrożyło system obsługi online, który pozwolił w ciągu półtora roku zakończyć proces rozpatrywania 100 tysięcy wniosków. Mimo to, ciągły i intensywny napływ nowych mieszkańców powoduje, że liczba zaległości znów rośnie, a urząd wciąż nie jest w stanie nadążyć za zapotrzebowaniem.

źródło: bild.de

Wstrząsająca prowokacja w Niemczech: Lalka symbolizująca ofiarę egzekucji pozostawiona przy kontenerze. Policja podejrzewa motyw rasistowski

2

Makabryczna prowokacja w Saksonii: Lalka ustawiona na kontenerze na odzież używaną

W miejscowości Possendorf, będącej częścią gminy Bannewitz w powiecie Sächsische Schweiz-Osterzgebirge (Saksonia), doszło do skandalicznego incydentu o rasistowskim podłożu. Miejscowi mieszkańcy odkryli na kontenerze na odzież używaną lalkę przypominającą osobę na elektrycznym krześle.

Obiekt ten znajdował się w niedalekiej odległości od przedszkola „Windmühle” i natychmiast wzbudził ogromne poruszenie wśród lokalnej społeczności.

Symboliczny „egzekucyjny” przekaz: Lalka z ciemną skórą na krześle z kablami

Na zdjęciach udostępnionych przez mieszkańców w mediach społecznościowych widać lalkę przytwierdzoną do krzesła za pomocą metalowych obręczy na rękach i nogach. Na głowie lalki znajdowała się konstrukcja z przewodami, mająca imitować hełm wykorzystywany przy egzekucjach na krześle elektrycznym.

Ręce, twarz i stopy lalki zostały pomalowane na brązowo, co odczytywane jest jako jasny sygnał rasistowski, mający wywołać kontrowersje i prowokować nienawiść na tle etnicznym.

Interwencja policji: Trwa śledztwo w sprawie podżegania do nienawiści

Zaalarmowani przez mieszkańców funkcjonariusze policji przybyli na miejsce zdarzenia w niedzielę wieczorem, tuż po godzinie 21:00. Lalka została zabezpieczona i przewieziona do komisariatu celem przeprowadzenia analizy śladów.

Rzecznik policji w rozmowie z dziennikiem BILD poinformował:

„Wszczęto postępowanie przygotowawcze w związku z podejrzeniem o podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym. Prowadzimy rozmowy z mieszkańcami, by ustalić, czy ktoś widział moment ustawienia konstrukcji lub zna tożsamość sprawców.”

Oburzenie mieszkańców: „To niedopuszczalne – zwłaszcza obok przedszkola”

Lokalna społeczność zareagowała błyskawicznie – zdjęcia rasistowskiego obiektu natychmiast obiegły media społecznościowe. Komentarze mieszkańców nie pozostawiają złudzeń:

„To jest obrzydliwe i poniżające. Trudno o bardziej nieludzki przekaz,” – napisała jedna z mieszkanek.

„Tym powinna się zająć służba ochrony konstytucji,” – dodał inny użytkownik.

Jedna z matek, która natychmiast poinformowała o sytuacji grupę rodziców dzieci z przedszkola „Windmühle”, nie kryła oburzenia. Viktoria Speer powiedziała w rozmowie z BILD:

„Jestem wstrząśnięta. Taka rasistowska demonstracja tuż przy przedszkolu… W naszej społeczności są również dzieci o ciemniejszym kolorze skóry. To sprawia, że czuję ogromny niepokój i smutek.”

Czy celem była placówka edukacyjna? Do sprawy może wkroczyć wydział ds. przestępstw politycznych

Biorąc pod uwagę bliskie położenie kontenera od przedszkola, pojawiły się pytania, czy incydent był skierowany bezpośrednio przeciwko dzieciom o innym pochodzeniu etnicznym uczęszczającym do tej placówki.

Śledztwo ma obecnie zostać przekazane do wydziału ds. przestępstw politycznie motywowanych (Staatsschutz) działającego przy policji w Dreźnie. Funkcjonariusze mają ustalić, kto stoi za tym szokującym aktem nienawiści i jakie intencje kierowały sprawcami.

Podsumowanie

Skandal w Possendorfie jest kolejnym niepokojącym przypadkiem nasilenia się działań o charakterze rasistowskim i ksenofobicznym w Niemczech. Społeczne oburzenie, szybka reakcja służb i oczekiwanie na efektywne działania wymiaru sprawiedliwości pokazują, że społeczeństwo nie zamierza tolerować symbolicznej przemocy i nienawiści w przestrzeni publicznej – szczególnie w bezpośrednim otoczeniu dzieci.

źródło: bild.de

Niemcy znów przyjmują Afgańczyków: Kolejny lot z uchodźcami mimo politycznego sprzeciwu

3

Kolejny samolot z Afganistanu wyląduje w Niemczech — zaledwie kilka dni po ogłoszeniu politycznego porozumienia o wstrzymaniu programów relokacyjnych. Na pokładzie znajdzie się 162 pasażerów, jednak tylko niewielka część z nich to osoby bezpośrednio współpracujące z niemieckimi władzami.

Według informacji dziennika BILD, już w najbliższą środę na lotnisku w Lipsku ma wylądować kolejny samolot z osobami ewakuowanymi z Afganistanu. Na jego pokładzie znajdzie się łącznie 162 pasażerów. Wśród nich tylko pięć osób to tzw. „lokalni współpracownicy”, czyli obywatele Afganistanu, którzy przed przejęciem władzy przez talibów w 2021 roku wspierali niemiecką Bundeswehrę oraz inne niemieckie instytucje. Pozostałych pasażerów stanowi ich 19 krewnych oraz inne osoby zakwalifikowane jako wymagające ochrony.

Pomoc dla nielicznych lokalnych współpracowników

Tzw. „Ortskräfte”, czyli lokalni współpracownicy, odgrywali istotną rolę podczas niemieckiej misji wojskowej i cywilnej w Afganistanie. Po przejęciu władzy przez talibów wielu z nich – obawiając się o własne życie – uciekło do sąsiedniego Pakistanu, licząc na wsparcie ze strony dawnych partnerów. Ich ewakuacja do Niemiec była przez długi czas przedmiotem politycznych debat oraz krytyki ze strony części opinii publicznej i polityków.

Wewnętrzne napięcia w niemieckiej polityce

W ostatnich tygodniach Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz kierowane przez SPD Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych kontynuowały organizowanie lotów dla afgańskich uchodźców uznanych za „wymagających ochrony”. Tymczasem wśród przedstawicieli Unii (CDU/CSU) narasta frustracja. CSU-Generalsekretär Martin Huber w rozmowie z BILD skrytykował działania minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock, określając je jako „nieprzyzwoite” i „bezwzględne forsowanie ideologii do ostatniej chwili sprawowania urzędu”.

Według doniesień z resortu spraw zagranicznych, obecnie około 2600 osób z Afganistanu posiada wiążące zgody na przyjazd do Niemiec lub formalne deklaracje przyjęcia. Tego typu dokumenty mogą stanowić podstawę do dochodzenia prawa wjazdu do kraju.

Nowe porozumienie rządowe: koniec programów relokacyjnych?

W umowie koalicyjnej nowo formowanego niemieckiego rządu CDU/CSU i SPD uzgodniono zasadnicze zakończenie programów przyjmowania uchodźców z Afganistanu. W dokumencie zapisano: „Dobrowolne federalne programy przyjęć zostaną w miarę możliwości zakończone (na przykład w odniesieniu do Afganistanu), a nowe programy nie będą uruchamiane.”

Choć porozumienie polityczne wskazuje na przyszły kierunek działań, w praktyce wciąż realizowane są loty z osobami posiadającymi już wcześniej wydane zgody. Oznacza to, że procesy rozpoczęte w minionych miesiącach będą kontynuowane aż do ich zakończenia.

Kosztowne procedury bezpieczeństwa

Wszyscy przybywający do Niemiec muszą przejść pełne procedury związane z przyznaniem prawa wjazdu oraz wizami. Obejmują one również szczegółowe wywiady i kontrole bezpieczeństwa przeprowadzane przez niemieckie służby. Jak podaje niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, osoby przylatujące do Niemiec „pomyślnie przeszły procedury wizowe i rekrutacyjne, w tym rozmowy kwalifikacyjne i kontrole przeprowadzane przez niemieckie służby”.

Te działania generują jednak znaczące koszty. Do końca 2024 roku sama realizacja procedur bezpieczeństwa ma kosztować niemieckiego podatnika około 4,3 miliona euro. Dodatkowo, niemieccy urzędnicy zostali wysłani do Pakistanu, aby na miejscu przeprowadzać niezbędne rozmowy z uchodźcami. Od momentu ucieczki z Afganistanu osoby te są zakwaterowane i zaopatrywane przez niemiecką ambasadę w Islamabadzie.

Podsumowanie

Niemiecka polityka migracyjna wobec Afgańczyków wciąż wywołuje gorące spory wewnątrz kraju. Z jednej strony mamy obowiązujące prawo oraz humanitarną odpowiedzialność wobec osób, które pomagały Niemcom podczas misji zagranicznych. Z drugiej – rosnący sprzeciw wobec dalszego przyjmowania uchodźców oraz wysokie koszty związane z ich relokacją. Nadchodzące miesiące pokażą, czy nowe porozumienie rządowe doprowadzi do definitywnego zakończenia programów relokacyjnych, czy też presja ze strony organizacji humanitarnych i społeczności międzynarodowej zmusi Berlin do kontynuacji dotychczasowych działań.

źródło: bild.de

Niemcy: Niebezpieczny nożownik z Erytrei nie do deportacji – teraz sąd bada jego poczytalność

4

Wielokrotnie karany imigrant znów stanął przed sądem. Czy zostanie umieszczony w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym?

Drezno – Co dalej z Kahlidem O., pochodzącym z Erytrei, który od lat stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego? Mimo odrzucenia jego wniosku o azyl, mężczyzna nie może zostać deportowany. Przez lata przebywał w więzieniu za brutalny atak z użyciem noża, a obecnie sąd w Dreźnie rozważa jego przymusowe umieszczenie w zamkniętej placówce psychiatrycznej po kolejnych aktach przemocy.

Ataki nożem i dramatyczna ucieczka ofiary

W kwietniu 2020 roku Kahlid O. zaatakował trzech innych uchodźców w Dreźnie. Pierwszej ofierze zadał ciosy nożem w brzuch i klatkę piersiową, drugiej próbował poderżnąć gardło, a trzecia – uciekając w panice – wyskoczyła przez okno. Podczas zatrzymania mężczyzna miał przy sobie aż trzy noże.

W więzieniu próbował ucieczki, próbując gołymi rękami wykopać tunel pod ogrodzeniem bezpieczeństwa – bez powodzenia. W czerwcu 2024 roku zakończył odbywanie czteroletniego wyroku, jednak jego przemocowe zachowania nie ustały.

Nowe zarzuty: próba zabójstwa, wymuszenia, groźby

Prokurator Julia Klement przedstawiła trzy kolejne akty oskarżenia przeciwko Kahlidowi O. Najpoważniejszy dotyczy próby zabójstwa podczas transakcji narkotykowej. Oskarżony chciał kupić za 20 euro dawkę narkotyku Crystal od 34-letniego handlarza z Libii. Podczas kłótni dźgnął go kilkukrotnie nożem Fiskars z 12-centymetrowym ostrzem, uszkadzając tętnicę. Ofiara przeżyła dzięki pilnej operacji ratującej życie.

Obecnie toczy się postępowanie dotyczące między innymi znieważenia, szczególnie ciężkiego wymuszenia rozbójniczego oraz usiłowania zabójstwa. Kluczowym pytaniem pozostaje, czy oskarżony był w momencie popełniania tych czynów poczytalny. Pojawiają się podejrzenia, że cierpi na paranoidalną schizofrenię.

Sąd bada jego przeszłość i motywy przyjazdu

Przewodniczący składu sędziowskiego, Herbert Pröls, dopytywał o powody przyjazdu do Niemiec. Kahlid O. stwierdził, że miał „trochę problemów z rządem” w Erytrei, dlatego uciekł najpierw do Sudanu. Jego obrońca, Andreas Gumprich, doprecyzował: „Oskarżony dopuścił się kradzieży w Erytrei, za co groziły mu konsekwencje”.

Z Sudanu trafił do Libii, a stamtąd – do Włoch. Sędzia zapytał, dlaczego nie ubiegał się o azyl właśnie tam. Oskarżony odparł, że jego marzeniem było dotrzeć do Niemiec.

Krótka praca, szybkie wydatki i życie na koszt państwa

Kahlid O. przyznał, że pracował w Niemczech zaledwie przez dwa miesiące – w piekarni. Po odbyciu wyroku otrzymał od państwa 1600 euro tzw. „pieniędzy na start”. Gdy sędzia zapytał, czy coś z tej kwoty mu zostało, odpowiedział: „Wydałem wszystko w sześć dni”. Pieniądze przeznaczył na ubrania i narkotyki. Kiedy środki się skończyły, udał się na komisariat, prosząc o przewiezienie do szpitala.

Poczytalny czy chory psychicznie? Specjalista ocenia

Choć Kahlid O. twierdzi, że nie jest chory, z jego wypowiedzi wynika, że może cierpieć na zaburzenia psychiczne. W psychiatryku mówił, że słyszy głosy, a inni ludzie potrafią czytać jego myśli. Przed sądem zaprzeczał jednak istnieniu jakichkolwiek objawów, deklarując: „Nie jestem chory”.

Oceną jego stanu zdrowia psychicznego zajmuje się obecnie profesor Markus Donix, kierownik oddziału psychiatrii w Arnsdorfie. To od jego opinii zależy, czy Kahlid O. zostanie uznany za niepoczytalnego i umieszczony w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Deportacja niemożliwa – Erytrea nie wydaje dokumentów

Władze Saksonii od dawna próbują deportować mężczyznę, jednak proces ten utknął w martwym punkcie. Problemem jest brak paszportu – Erytrea nie wystawia dokumentów zastępczych, co uniemożliwia przymusowe wydalenie. W efekcie Kahlid O. pozostaje w Niemczech na tzw. „duldung”, czyli w stanie tolerowanego pobytu, mimo że stanowi poważne zagrożenie dla społeczeństwa.

Proces trwa.

źródło: bild.de

Tragiczny incydent w Niemczech: Młody mężczyzna wypchnięty z 8. piętra wieżowca w Hamburgu – pięć osób zatrzymanych

1

Dramat w środku nocy

W nocy z wtorku na środę, około godziny 1:15, w Hamburgu doszło do tragicznego zdarzenia. Służby ratunkowe zostały wezwane na Soltauer Ring, w dzielnicy Harburg, gdzie z jednego z wyższych pięter wieżowca spadł młody mężczyzna. Ofiarę odnaleziono na tyłach budynku. Pomimo natychmiastowej reanimacji prowadzonej przez ratowników, życia mężczyzny nie udało się uratować – zmarł na miejscu.

Podejrzenie zabójstwa: mężczyzna został wypchnięty z okna

Jak poinformowała policja, wiele wskazuje na to, że nie był to nieszczęśliwy wypadek ani próba samobójcza. Według ustaleń śledczych, ofiara została celowo wypchnięta z okna 8. piętra. Do zdarzenia doszło w jednym z 14-piętrowych bloków mieszkalnych. Przed tragedią najprawdopodobniej doszło do awantury z udziałem kilku osób.

Policja z bronią maszynową i psami przeczesywała budynek

Na miejsce skierowano duże siły policyjne. Funkcjonariusze – wielu z nich uzbrojonych w broń maszynową – rozpoczęli przeszukiwanie budynku w poszukiwaniu sprawcy lub sprawców. Do działań zaangażowano także psy policyjne. Celem było nie tylko ujęcie podejrzanych, ale również zabezpieczenie potencjalnych śladów przestępstwa.

Zatrzymano pięciu młodych mężczyzn

Na miejscu znajdowało się kilku młodych mężczyzn, którzy byli świadkami zajścia. Wszyscy znajdowali się w stanie silnego szoku. Początkowo zostali oni zatrzymani na miejscu, ponieważ istniało podejrzenie, że mogli mieć związek z tragedią. Jak przekazała policja w odpowiedzi na pytania dziennikarzy „BILD”, pięć osób w wieku od 16 do 22 lat zostało tymczasowo zatrzymanych. Wszyscy uciekli początkowo z miejsca zdarzenia, ale później zostali schwytani i obecnie przebywają w policyjnym areszcie jako podejrzani o udział w przestępstwie. Według wstępnych informacji, zatrzymani posiadają różne obywatelstwa.

Obszar wokół wieżowca odcięty, zabezpieczono ślady

Teren wokół budynku został szeroko odgrodzony przez służby. Kryminalni prowadzili intensywne działania dochodzeniowe aż do godzin porannych. W trakcie przeszukania zabezpieczono również potencjalny dowód rzeczowy – według nieoficjalnych informacji miała to być maczeta. Policja na razie nie skomentowała tego doniesienia.

Śledztwo trwa

Na ten moment nie ujawniono dalszych szczegółów dotyczących ani tożsamości ofiary, ani możliwego motywu działania sprawców. Śledztwo prowadzone jest w trybie pilnym, a funkcjonariusze analizują wszystkie zebrane materiały dowodowe, w tym nagrania z monitoringu i zeznania świadków.

Sprawa wstrząsnęła lokalną społecznością. Śledczy nie wykluczają żadnego scenariusza – w tym przestępstwa na tle obyczajowym, porachunków lub konfliktów wewnątrz grupy znajomych. Policja apeluje do osób mogących posiadać jakiekolwiek informacje na temat tego tragicznego incydentu o kontakt z funkcjonariuszami.

źródło: bild.de

Niemcy: Wypowiedź Friedricha Merza o płacy minimalnej wywołuje burzę polityczną

2

CDU dystansuje się od podwyżki do 15 euro – spór z koalicjantami i ostre reakcje opozycji

W Niemczech rozgorzała ostra debata na temat przyszłości płacy minimalnej. Powodem jest kontrowersyjna wypowiedź lidera CDU i kandydata na kanclerza, Friedricha Merza, udzielona w wywiadzie dla dziennika Bild. Merz jasno zadeklarował, że nie ma mowy o żadnym automatycznym, ustawowym podniesieniu płacy minimalnej do poziomu 15 euro za godzinę. Jego słowa wzbudziły sprzeciw zarówno u potencjalnych koalicjantów, jak i wśród przedstawicieli opozycji.

Merz: „Nie będzie ustawowego automatyzmu”

W rozmowie z Bildem Friedrich Merz podkreślił, że w negocjacjach koalicyjnych nie zapadła żadna wiążąca decyzja w sprawie ustawowej podwyżki płacy minimalnej do 15 euro za godzinę. Zaznaczył, że przyszłość tej stawki pozostaje w gestii niezależnej Komisji ds. Płacy Minimalnej:

„Nie będzie żadnego ustawowego automatyzmu” – oświadczył Merz.
Wyjaśnił, że co najwyżej uzgodniono, iż komisja „powinna myśleć w tym kierunku”, jednak jej ostateczna decyzja pozostaje otwarta. Możliwe, że stawka 15 euro zostanie osiągnięta dopiero w styczniu 2026 lub nawet 2027 roku – i tylko jeśli komisja tak zdecyduje.

CDU prostuje słowa SPD

Merz zdementował również wypowiedzi przewodniczącego SPD, Larsa Klingbeila (47 l.), który publicznie stwierdził, że płaca minimalna wzrośnie do 15 euro już w przyszłym roku.

„Tak się nie umawialiśmy” – stanowczo odpowiedział lider CDU.
Rzeczywiście, w treści umowy koalicyjnej nie ma mowy o żadnym gwarantowanym terminie podwyżki. Zapisano jedynie, że „Komisja ds. Płacy Minimalnej, uwzględniając ogólną sytuację gospodarczą, powinna kierować się rozwojem płac układowych oraz celem osiągnięcia 60% mediany wynagrodzeń brutto wśród pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy.” Zdaniem komentatorów, taka formuła otwiera drogę do wzrostu do poziomu 15 euro – ale dopiero w 2026 roku.

Lewica i SPD ostro krytykują Merza

Słowa przewodniczącego CDU spotkały się z gwałtowną reakcją ze strony Lewicy. Heidi Reichinnek (36 l.), współprzewodnicząca klubu parlamentarnego partii, skomentowała ostro:

„Jeszcze nie objął urzędu, a już pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Ludzie, którzy harują za głodowe stawki, niewystarczające na godne życie, a na starość trafiają prosto w ubóstwo – są dla Merza po prostu obojętni.”

Z kolei ekspertka SPD ds. pracy, Dagmar Schmidt, pozostaje nieugięta wobec słów lidera CDU. Jej zdaniem koalicja jasno określiła kierunek polityki płacowej:

„W umowie koalicyjnej wyraźnie zapisaliśmy orientację na europejski cel dotyczący płacy minimalnej, czyli 60% mediany wynagrodzeń. To oznacza, że płaca minimalna będzie się dynamicznie rozwijać i do 2026 roku osiągnie poziom 15 euro. To realne wsparcie dla milionów pracowników, wzmocnienie systemów zabezpieczenia społecznego oraz racjonalne rozwiązanie z punktu widzenia gospodarki.”

„Lepsze płace dla ciężko pracujących, nie ulgi dla najbogatszych”

Dagmar Schmidt przypomniała także, że SPD nie zamierza rezygnować ze swojego podejścia do sprawiedliwości społecznej:

„Stoimy na straży zasady: praca musi się opłacać – i to nie tylko garstce najlepiej zarabiających, ale przede wszystkim ciężko pracującej klasie średniej. Niemcy potrzebują sprawiedliwego wynagradzania – silnych układów zbiorowych oraz godnej płacy minimalnej, a nie kolejnych prezentów podatkowych dla najlepiej sytuowanych.”

Przyszłość płacy minimalnej w Niemczech niepewna

Choć wiele wskazuje na to, że płaca minimalna może faktycznie osiągnąć poziom 15 euro do 2026 roku, obecne stanowisko CDU i osobista postawa Friedricha Merza wskazują, że droga do tego celu nie będzie łatwa. W zależności od ostatecznego kształtu przyszłej koalicji oraz decyzji Komisji ds. Płacy Minimalnej, los tej podwyżki może się jeszcze wielokrotnie zmienić.
Na razie jednak jedno jest pewne: temat płacy minimalnej już teraz stał się jednym z głównych pól politycznego sporu w Niemczech.

źródło: bild.de

Niemcy: We wsi liczącej 79 mieszkańców ma zostać zakwaterowanych do 45 uchodźców

4

Mała miejscowość w obliczu wielkiego wyzwania

Gunzesried-Säge, niewielka wieś położona w regionie Oberallgäu w Bawarii, dotychczas znana z malowniczych krajobrazów, spokojnych szlaków turystycznych i imponującego widoku na szczyty Steineberg i Stuiben, znalazła się w centrum gorącej debaty publicznej. Powodem jest decyzja władz lokalnych o planowanym zakwaterowaniu do 45 uchodźców w liczącej zaledwie 79 mieszkańców miejscowości.

Stanowisko burmistrza: miejsce nie jest odpowiednie

Christof Endreß, burmistrz Blaichach-Gunzesried (CSU), nie ukrywa swojej dezaprobaty wobec decyzji podjętej przez starostwo powiatowe. – „To decyzja Landratsamt (starostwa powiatowego). Poinformowaliśmy opinię publiczną i intensywnie zajmowaliśmy się tą sprawą. Jednak uważamy, że to miejsce nie jest odpowiednie. W takich warunkach integracja będzie niezwykle trudna” – podkreśla Endreß.

W odpowiedzi na decyzję władz powiatowych burmistrz wraz z mieszkańcami zainicjował petycję w celu znalezienia alternatywnej lokalizacji dla uchodźców. Dokument podpisało 106 osób i został on złożony do landtagu, czyli bawarskiego parlamentu krajowego.

Izolacja i ograniczona infrastruktura

Gunzesried-Säge leży prawie cztery kilometry od najbliższej miejscowości. Do Blaichach, gdzie znajdują się lekarze, sklepy spożywcze oraz szkoły, jest ponad osiem kilometrów. Komunikacja publiczna również pozostawia wiele do życzenia – autobus kursuje zaledwie pięć razy dziennie. Z perspektywy lokalnych władz i mieszkańców, tak ograniczona infrastruktura czyni proces integracji uchodźców jeszcze trudniejszym.

Starostwo powiatowe tłumaczy się sytuacją kryzysową

Z informacji przekazanych przez starostwo powiatowe wynika, że umowy najmu dotyczące zakwaterowania uchodźców zostały już podpisane. Landrätin (starosta) Indra Baier-Müller (FW) w rozmowie z Bayerischer Rundfunk zaznacza, że sytuacja związana z zakwaterowaniem osób ubiegających się o azyl wciąż jest bardzo napięta. – „Wielu azylantów przez długie miesiące musiało mieszkać w namiotach. Naszym celem jest unikanie takich prowizorycznych rozwiązań i zapewnienie lepszych warunków zakwaterowania” – tłumaczy Baier-Müller.

Dialog zamiast konfliktu

Pomimo kontrowersji, Baier-Müller podkreśla wagę wspólnego działania: – „Takie wyzwania można przezwyciężyć tylko razem”. Nie wiadomo jednak, czy ten apel o dialog wystarczy, by uspokoić nastroje w odizolowanej wsi, w której liczba planowanych uchodźców znacznie przewyższa liczbę stałych mieszkańców.

Decyzja zapadnie po Wielkanocy

Do czasu ostatecznej decyzji – która ma zostać ogłoszona po Świętach Wielkanocnych – uchodźcy nie zostaną jeszcze rozmieszczeni w Gunzesried-Säge. Władze lokalne i mieszkańcy z niecierpliwością oczekują na dalszy rozwój wydarzeń, mając nadzieję na znalezienie rozwiązania, które pogodzi potrzeby wszystkich stron.

źródło: bild.de

Ogromny wzrost cen ogrzewania miejskiego w Hamburgu. Mieszkańców czeka finansowy szok

4

30-procentowa podwyżka i miliardowe koszty transformacji energetycznej

Zielona transformacja energetyczna, która miała być krokiem ku lepszej przyszłości, zaczyna dla mieszkańców Hamburga oznaczać poważne problemy finansowe. Miejski dostawca energii, Hamburger Energiewerke, ogłosił, że w 2025 roku ceny ciepła sieciowego (tzw. Fernwärme) wzrosną aż o 30 procent. Jednocześnie władze budowlane przewidują, że koszty osiągnięcia neutralności klimatycznej w sektorze mieszkaniowym wzrosną z wcześniej zakładanych 33 miliardów euro do 40 miliardów.

Wszystkie te koszty zostaną przerzucone na najemców i właścicieli nieruchomości.

Od obietnic łagodnych podwyżek do kosztowego szoku

Według informacji podanych przez dziennik Hamburger Abendblatt, gwałtowna podwyżka cen ciepła zaskakuje wielu mieszkańców, szczególnie że rządząca w Hamburgu koalicja SPD i Zielonych przez lata przedstawiała Fernwärme jako społeczne i ekologiczne rozwiązanie przyszłości. Władze zapewniały, że koszty będą rozłożone w sposób sprawiedliwy społecznie i że ceny wzrosną co najwyżej w umiarkowanym stopniu.

Tymczasem rzeczywistość okazała się inna – dla przeciętnego gospodarstwa domowego mieszkającego w 70-metrowym mieszkaniu oznacza to dodatkowe 300 euro rocznie. Dla osób o niższych dochodach to wyjątkowo dotkliwy wydatek. W Hamburgu aż 540 000 mieszkań jest podłączonych do sieci ciepłowniczej, co sprawia, że problem dotyczy ogromnej liczby osób.

Inwestycje za miliardy i źle skalkulowane projekty

Hamburger Energiewerke tłumaczy podwyżki koniecznością poniesienia ogromnych kosztów inwestycyjnych. Budowa nowych sieci przesyłowych i elektrowni wymaga nakładów sięgających miliardów euro. Jak pokazuje przykład nowej elektrowni gazowej w dzielnicy Hamburg-Waltershof, koszty projektów są często niedoszacowane – aktualne szacunki mówią o 650 milionach euro, podczas gdy pierwotnie zakładano 600 milionów.

Brak możliwości zmiany dostawcy – ciepło sieciowe w rękach monopolisty

Jednym z podstawowych problemów użytkowników ciepła sieciowego jest brak możliwości wyboru dostawcy. W Hamburgu to właśnie Hamburger Energiewerke posiada infrastrukturę przesyłową i ustala ceny. Oznacza to, że klienci są w praktyce zdani wyłącznie na jednego usługodawcę, co dodatkowo ogranicza ich możliwości reakcji na rosnące ceny.

Klimatyczna przebudowa miasta coraz droższa

To jednak dopiero początek większych wydatków. Transformacja w kierunku klimatycznej neutralności wszystkich mieszkań w Hamburgu okaże się znacznie droższa, niż wcześniej zakładano. Jak podaje NDR, koszt całkowity wzrósł o blisko 20 procent – z 33 do 40 miliardów euro. Powodem są głównie inflacja oraz rosnące ceny materiałów i usług budowlanych.

Zgodnie z planami politycznymi, proces ten ma trwać około 20 lat, jednak większość kosztów zostanie pokryta z kieszeni mieszkańców – zarówno najemców, jak i właścicieli domów. Oznacza to wieloletnie obciążenie finansowe, które dotknie przede wszystkim zwykłych obywateli.

źródło: bild.de

Niemcy: Czy plany migracyjne są wykonalne?

3

Migracja była dominującym tematem kampanii wyborczej do Bundestagu i od dawna stanowiła przedmiot sporu między CDU/CSU i SPD. Co jest teraz planowane, a gdzie prawo wyznacza granice.

W pierwszym dniu urzędowania na stanowisku kanclerza, jak ogłosił Friedrich Merz podczas federalnej kampanii wyborczej, zamierzał on wykorzystać swoje uprawnienia do wydawania dyrektyw i poleceń Federalnemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, aby na stałe kontrolowało granice Niemiec, a także odmawiało wjazdu osobom ubiegającym się o azyl.

Po wyborach dla Merza stało się zapewne jasne, że negocjacje koalicyjne będą musiały się odbyć jeszcze przed rozpoczęciem jego pierwszej kadencji. Dlatego w ostatnich tygodniach toczyła się walka o zmiany i konkretne sformułowania w kwestii migracji. Już we wstępie do podrozdziału „Migracja i integracja” w umowie koalicyjnej można znaleźć ważne stwierdzenia SPD: „Podstawowe prawo do azylu pozostaje nienaruszone. Chcemy umożliwić integrację”, stwierdza na przykład. Ale Unia przedstawiła również swoje stanowisko: „Będziemy regulować i kontrolować migrację oraz skutecznie powstrzymywać nielegalną migrację”.

Kontrole graniczne będą kontynuowane

Konkretnie rzecz biorąc, przyszła koalicja chce utrzymać kontrole graniczne na wszystkich granicach niemieckich do czasu utworzenia funkcjonującego systemu ochrony granic zewnętrznych UE.

Nic nowego, ale pod względem prawnym może być to dość problematyczne. Niemcy podpisały Kodeks Graniczny Schengen wiele lat temu. Obowiązuje następująca, jasna, podstawowa zasada: nie ma stałych, nieograniczonych kontroli granicznych między państwami strefy Schengen. Kodeks graniczny Schengen dopuszcza wyjątki od zakazu wyłącznie w przypadku, gdy kontrole są absolutnie konieczne w szczególnie niebezpiecznych sytuacjach. I nawet wtedy tylko przez ograniczony czas. Obecne kontrole graniczne już temu przeczą.

Przykładowo 17 marca 2025 r. Bawarski Sąd Administracyjny orzekł, że kontrola obywatela Austrii w 2022 r. była bezprawna, ponieważ kontrole graniczne nie były uzasadnione przepisami Kodeksu Granicznego Schengen. Zapowiedziana kontynuacja tylko pogarsza problem.

Osoby ubiegające się o azyl również powinny zostać odrzucone

Kluczowe zdanie w sprawie prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnej kwestii migracji w umowie koalicyjnej brzmi: „W porozumieniu z naszymi europejskimi sąsiadami odrzucimy również osoby ubiegające się o azyl na naszych wspólnych granicach”. Dokładnie to napisano w opracowaniu rozpoznawczym CDU/CSU i SPD, ale wkrótce po jego opublikowaniu doszło do publicznego sporu między przyszłymi koalicjantami na temat tego, co właściwie oznacza to „w porozumieniu”.

Ponadto nie trwało długo, zanim Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Wiedniu ogłosiło, że takie odrzucone osoby nie będą przyjmowane w Austrii . Podczas prezentacji umowy koalicyjnej Merz odpowiedział na pytanie o nią: „Koordynacja oznacza koordynację z europejskimi partnerami” i dodał: „Jesteśmy w bliskim dialogu i wspólnie rozwiążemy problem”.

Odrzucenia są ryzykowne pod względem prawnym

Większość ekspertów zgadza się, że odrzucenie wniosku osoby ubiegającej się o azyl jest z prawnego punktu widzenia bardzo ryzykowne. I tak by było nawet gdyby sąsiedzi się zgodzili. Artykuł 16a ust. 2 Ustawy Zasadniczej (GG) stanowi, że uchodźcy przybywający do Niemiec z bezpiecznego kraju trzeciego nie mają prawa do azylu. Jednakże: Artykuł 16a Ustawy Zasadniczej nie kończy się na ustępie 2. Kończy się na ustępie 5, który zasadniczo stanowi: Prawo UE i inne przepisy prawa międzynarodowego mają pierwszeństwo przed przepisami niemieckimi.

Prawo UE pozostaje zatem decydującym czynnikiem przy ustalaniu, czy odrzucenie wniosku jest dopuszczalne. Przede wszystkim tzw. rozporządzenie Dublin III. Nawet zgodnie z tym rozporządzeniem UE, w większości przypadków za procedury azylowe nie odpowiadają Niemcy, lecz kraj, do którego uchodźcy po raz pierwszy dotarli na terytorium Europy. Jednak zgodnie z przepisami Rozporządzenia Dublin III Niemcy muszą najpierw sprawdzić, które państwo UE jest odpowiedzialne. Następnie uchodźca może zostać tam przeniesiony, czyli, jeśli tak można powiedzieć, „deportowany”.

Prawo UE nie pozwala jednak na bezpośrednie odrzucanie wniosków o azyl na granicach niemieckich. W większości przypadków państwo sąsiednie nie jest odpowiedzialne za procedurę azylową.

Kwestia, czy Niemcy mogłyby ogłosić stan wyjątkowy, aby nie musieć już stosować tego prawa UE, jest kontrowersyjna. Nie zostało jeszcze ostatecznie wyjaśnione, czy w obecnej sytuacji zachodzi taka sytuacja nadzwyczajna. Można mieć co do tego wątpliwości, biorąc pod uwagę obecny gwałtowny spadek liczby wniosków o azyl w Niemczech. Ponadto wszystkie państwa UE, które dotychczas próbowały powołać się na sytuację nadzwyczajną, poniosły porażkę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości (ETS).

Należy rozszerzyć zakres bezpiecznych krajów pochodzenia

Kolejny punkt umowy koalicyjnej: rozszerzenie bezpiecznych krajów pochodzenia. Obywatele takich krajów objęci są skróconą procedurą azylową. Zasada ta ma zastosowanie: w bezpiecznych krajach pochodzenia nie ma zazwyczaj zagrożenia prześladowaniem, więc zazwyczaj nie ma powodu do ubiegania się o azyl. Osoby ubiegające się o azyl, pochodzące z tych krajów, muszą następnie same udowodnić, że w ich konkretnym przypadku sytuacja jest inna. Dzięki temu władze mogą znacznie łatwiej odrzucać wnioski.

Na liście znajdują się obecnie wszystkie państwa członkowskie UE i dziesięć innych krajów, w tym Gruzja, Ghana i Kosowo. Koalicja chce rozszerzyć listę. Jako pierwsze dołączą Algieria, Indie, Maroko i Tunezja. Dotychczas Bundestag musiał nowelizować prawo azylowe przy każdym rozszerzeniu. CDU/CSU i SPD uzgodniły, że chciałyby w przyszłości wprowadzić taką regulację prawną. Rząd mógłby wówczas sam rozszerzyć listę bez konieczności przeprowadzania przez Bundestag skomplikowanego procesu legislacyjnego.

TSUE mógłby temu położyć kres

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (ETS) zajmuje się obecnie kwestią wymogów dotyczących bezpiecznych krajów pochodzenia. Przykładowo w pewnej sprawie we Włoszech sąd badał, czy państwo można uznać za „bezpieczne”, jeśli większość populacji nie jest zagrożona, a mniejszości już tak.

Tak zwane wnioski końcowe niedawno dostarczyły ważnej, choć niewiążącej oceny tego problemu. Zgodnie z tym kraj pochodzenia może być „bezpieczny”, nawet jeśli mniejszości są zagrożone. Jest to jednak możliwe jedynie w systemach demokratycznych, zapewniających trwałą ochronę ludności. Jest mało prawdopodobne, aby miało to miejsce w Tunezji, Maroku i Algierii, gdzie działalność LGBTQI jest uznawana za zakazaną. Te kraje nie są w pełni rozwiniętymi demokracjami. Wyrok TSUE zapadnie za kilka miesięcy, co może zagrozić planom koalicyjnym.

Obywatelstwo „ekspresowe” nie powinno już istnieć

Zgoda przyszłych koalicjantów na zniesienie tzw. ekspresowej naturalizacji nie budzi żadnych wątpliwości prawnych. Dzięki projektowi sygnalizacji świetlnej szczególnie dobrze zintegrowane osoby mogą otrzymać niemiecki paszport po trzech latach. CDU/CSU i SPD chcą teraz odwrócić tę sytuację. Naturalizacja będzie możliwa dopiero po upływie co najmniej pięciu lat. Łączenie rodzin osób, którym udzielono ochrony uzupełniającej, również zostanie zawieszone na początkowy okres dwóch lat.

Propozycja Związku, która znajdowała się jeszcze na etapie prac przygotowawczych i którą Związek wywołał poruszenie w czasie kampanii wyborczej, nie została uwzględniona w umowie koalicyjnej. Należałoby zbadać na przykład, czy zwolennicy terroryzmu posiadający podwójne obywatelstwo mogliby mieć cofnięty niemiecki paszport. Prawnicy konstytucyjni ostrzegali przed tym, ale SPD najwyraźniej odniosła zwycięstwo.

Przestępcy powinni być deportowani

„W przypadku poważnych przestępstw kara więzienia będzie zazwyczaj skutkowała deportacją” – obiecuje umowa koalicyjna. Nie spowoduje to żadnej realnej zmiany w kwestii większości przestępstw wymienionych w umowie koalicyjnej. Ustawa o pobycie w kraju stanowi już, że interes w deportacji jest szczególnie poważny w przypadku niektórych wyroków skazujących. Nowością jest to, że powinno to dotyczyć również wyroków skazujących za podżeganie do nienawiści i przestępstwa o podłożu antysemickim.

Deportacje do Afganistanu i Syrii

Ważne informacje: Wydalenie nie oznacza, że ​​dana osoba przebywa poza granicami kraju. Niezbędne deportacje często nie powiodą się z przyczyn faktycznych lub prawnych. Ale CDU/CSU i SPD również chcą tam wiele zmienić. Głównym celem jest zwiększenie gotowości krajów pochodzenia do współpracy w zakresie przyjmowania ludzi z powrotem.

Ponadto rząd federalny powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za przeprowadzanie deportacji lub transferów do kraju UE odpowiedzialnego za procedurę azylową. Do tej pory robiły to kraje związkowe. Sprawdzone mają zostać federalne centra odlotów w celu przyspieszenia procedury.

Pojawia się też jasna obietnica: „Będziemy deportować ludzi do Afganistanu i Syrii – zaczynając od przestępców”. W sierpniu 2024 r. koalicja sygnalizacji świetlnej zorganizowała również lot deportacyjny przestępców do Afganistanu. Choć było to wyjątkowo trudne ze względów praktycznych, bo rządzili tam islamscy talibowie i nikt nie chciał z nimi bezpośrednio negocjować. W porozumieniu koalicyjnym nie ma mowy o tym, czy ta sytuacja ulegnie zmianie, ani w jaki sposób uda się osiągnąć większą liczbę deportacji.

Deportacje do Syrii mogą stać się ponownie możliwe po upadku reżimu Assada. Jednakże w przyszłości nadal będą obowiązywać następujące zasady: nawet przestępcom nie wolno grozić torturami ani śmiercią we własnym kraju. W przeciwnym razie Niemcy nie miałyby prawa dokonać deportacji. Jest to bezwzględna granica, której zawsze należy przestrzegać. Należy zatem zbadać tę kwestię w każdym indywidualnym przypadku, a sądy będą to również monitorować.

Ochrona prawna powinna być ograniczona

Jednak przyszła koalicja chce również poprawić ochronę prawną osób ubiegających się o azyl. Na przykład umowa koalicyjna stwierdza, że ​​chce „przyjrzeć się dostępnym środkom prawnym”. W związku z tym może być mniej środków prawnych, takich jak odwołania czy skargi na orzeczenia sądów administracyjnych. W niektórych procedurach azylowych, na przykład gdy osobom ubiegającym się o azyl grozi areszt deportacyjny, nie powinny one już otrzymywać pomocy prawników opłacanych przez państwo.

Oraz: W przyszłości w procedurach azylowych obowiązywać będzie tzw. zasada podporządkowania. Oznacza to, że sądy nie będą już same badać faktów, jak miało to miejsce dotychczas. Jedyne, co miałoby znaczenie, to to, co sam azylant przedstawi w sądzie. To również budzi wątpliwości prawne.

„Osoby poszkodowane nie mają gwarancji sprawiedliwego procesu” – twierdzi organizacja Pro Asyl. Profesor prawa i ekspert w dziedzinie prawa azylowego Constantin Hruschka również jest sceptyczny. Uważa, że ​​stanowi to naruszenie zarówno wymogów konstytucyjnych, jak i prawa europejskiego. „Mogę zażądać współpracy strony poszkodowanej. Ale to powoduje, że sąd ma obowiązek zbadania sprawy. Musi wziąć pod uwagę wszystko, co jest znane” – powiedział Hruschka działowi prawnemu ARD .

MSW idzie do CSU

W umowie koalicyjnej CDU/CSU i SPD porozumiały się także w sprawie podziału ministerstw. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma się zwrócić do CSU. Friedrich Merz z pewnością będzie miał ministra, który będzie promował linię Unii. Dyrektywa dotycząca uprawnień decyzyjnych, ogłaszana w trakcie kampanii wyborczej – która i tak nie jest potrzebna w funkcjonującej koalicji – może więc zostać pominięta przez przyszłego kanclerza.

Przedstawiając plany, koalicja chce tworzyć fakty i odstraszać. Jednak pod wieloma względami istnieje realne niebezpieczeństwo, że sądy ostatecznie wstrzymają lub ograniczą te środki.

źródło: tagesschau.de

Mężczyzna przewoził nieprzytomną kobietę przez Berlin – 57-latka zmarła w szpitalu

0

Funkcjonariusze odkryli nieprzytomną kobietę na siedzeniu pasażera

W czwartek późnym wieczorem, w berlińskiej dzielnicy Moabit, policja zatrzymała mężczyznę, który przemieszczał się samochodem z nieprzytomną kobietą na siedzeniu pasażera. Do zatrzymania doszło po tym, jak funkcjonariusze zauważyli nietypowo wolno poruszający się pojazd. Jak poinformowały wspólnie berlińska policja i prokuratura, to właśnie powolna jazda wzbudziła podejrzenia patrolu.

Po zatrzymaniu samochodu funkcjonariusze odkryli na przednim siedzeniu pasażera kobietę, która nie wykazywała oznak życia. Natychmiast wyciągnęli ją z pojazdu i rozpoczęli reanimację.

Kobieta zmarła mimo reanimacji

Po kilku minutach na miejsce przybyły służby ratunkowe, które przejęły akcję reanimacyjną i przetransportowały 57-letnią kobietę do szpitala. Niestety, mimo starań lekarzy, kobieta zmarła w placówce medycznej niedługo po przewiezieniu.

Podejrzenie zabójstwa – kierowca zatrzymany

Kierującym pojazdem był 49-letni mężczyzna, który – według informacji śledczych – znajdował się prawdopodobnie pod wpływem alkoholu. Mężczyzna został natychmiast zatrzymany. Śledczy podejrzewają, że to właśnie on mógł przyczynić się do śmierci kobiety.

Na tym etapie dochodzenia nie ujawniono żadnych szczegółów dotyczących relacji między zmarłą a zatrzymanym mężczyzną ani potencjalnych motywów. Policja i prokuratura prowadzą intensywne śledztwo w celu wyjaśnienia okoliczności tragedii.

Śledztwo w toku

Władze nie udzieliły jeszcze informacji, czy mężczyzna złożył wyjaśnienia oraz czy postawiono mu oficjalne zarzuty. Ze względu na powagę sytuacji oraz podejrzenie przestępstwa przeciwko życiu, sprawą zajmują się wyspecjalizowane jednostki śledcze.

Tragiczne wydarzenie w Moabit po raz kolejny podkreśla, jak istotna jest czujność służb mundurowych. Dzięki szybkiej reakcji patrolu udało się przynajmniej zabezpieczyć potencjalne miejsce zbrodni i zatrzymać osobę podejrzaną. Śledztwo trwa, a kolejne informacje mają zostać podane do wiadomości publicznej po uzyskaniu nowych ustaleń.

źródło: spiegel.de