Dla chrześcijan szukających intencji modlitw i miejsc odwiedzin grobów

Z cyklu nieznane Niemcy…

Z pewnością większość z nas zna filmy z przewodnim motywem różnego rodzaju egzorcyzmów. Egzorcyzmów, które dla niejednego z nas są bardziej intrygującymi i mrocznymi tematami horrorów i thrillerów, aniżeli na przykład zombie. Tematy te, jako że powiązane pośrednio z religią i wierzeniami zawsze otaczała aura tajemniczości i wewnętrznego niepokoju, gdy tylko człowiek się w nie zagłębiał. Przez wiele wieków były tematami Tabu co również odcisnęło na nich piętno specyficznej i nie do końca zbadanej tajemnicy.

Jednym z filmów, który odniósł zarówno sukces komercyjny, jak i uznanie wśród publiczności jest „Egzorcyzmy Emily Rose”. Jego scenariusz został napisany na podstawie faktycznej historii, która przytrafiła się naszej (w odniesieniu do miejsca zamieszkania) „sąsiadce”, Niemce Anneliese Michel.

Film, mimo iż robi wrażenie sam w sobie, to potęgowane jest ono świadomością, że rzeczy które uchodziły za hollywoodzką fikcję, wydarzyły się naprawdę w tak bliskiej odległości. Cała historia miała miejsce w Klingenbergu nad Menem, gdzie też dziewczyna została pochowana.

Nie będziemy tu przytaczać samej historii Anneliese, gdyż na rynku, jak i w sieci dostępnych jest szereg publikacji na ten temat, filmów dokumentalnych, artykułów i książek.

Zadajmy sobie pytanie, wierzący chrześcijanie (bez podziału na odłamy), czy w tak ważnych dla nas wszystkich dniach, jak Święto Wszystkich Świętych, czy Zaduszki, odwiedzenie grobu Anneliese lub modlitwa za jej duszę jest dobrym sposobem na uczczenie tychże Świąt?

Prostytucja w Niemczech, czyli jak to jest z tym seksem za pieniądze?

Oczywiście tak bezpośrednie, a wręcz „zachęcające” nazewnictwo jak w tytule, możemy stosować tylko w Niemczech, ponieważ w większości krajów ze względu na zakaz ułatwiania i czerpania dochodów z czyjejś prostytucji, miejsca takie oraz budynki są potocznie i dość „łagodnie” nazywane agencjami towarzyskimi. Rozpowszechniane informacji o nich, chociażby w ogólnodostępnych mediach, jest prawnie interpretowane jako stręczycielstwo, a co za tym idzie karane. Z tego też powodu żaden polski portal informacyjny nigdy nie zrobi „reklamy” takim agencjom towarzyskim w Polsce.

Bez reklamacji

W Niemczech prostytucja jest prawnie uregulowana, legalna i opodatkowana (od 1987 roku przyp. red), a prostytutki mają swoje prawa i obowiązki jak każdy zatrudniony. Nie muszą zgadzać się na wszystkie życzenia swoich klientów, z kolei klienci nie mają prawa wymagać zwrotu pieniędzy, jeśli nie są usatysfakcjonowani z usługi. W porównaniu do wszelakiego rodzaju sklepów i zakupów — w tym biznesie nie ma reklamacji.

Frytki z dziewczynami

„W Niemczech trudniej jest otworzyć budkę z frytkami, niż dom publiczny” – powiedziała w 2016 roku była minister ds. rodziny, Manuela Schwesig, przedstawiając w parlamencie projekt ustawy (który wszedł w życie 1 lipca 2017 przyp. red) i argumentując go, jako szansę na stworzenie biurokratycznego aparatu do kontroli całej branży. Zdaniem ustawodawców, ostatnio wprowadzone nowelizacje ustaw dotyczące świadczeń usług seksualnych skutecznie chronią przed przemocą i wykorzystywaniem, ale również chorobami zarówno prostytutki, jak i klientów. Taka asekuracyjna profilaktyka jest również w rozumienia państwa niemieckiego zdecydowanie tańsza, niż ewentualne leczenie.

Dom publiczny/burdel na Gewerbe?

Zarówno budynki już istniejące, jak i planowane lokale z przeznaczeniem na domy publiczne mają prawny status miejsc przeznaczonych na rzemiosło (Gewerbegebiete) i mimo, iż w przypadku „najstarszego zawodu świata” brzmi to nieco absurdalnie, nie muszą posiadać pomieszczeń mieszkalnych. Dlatego też w kontekście wcześniej wymienionej budki z frytkami, która przed otwarciem musi spełniać szereg norm lokalu gastronomicznego (sanepid, badania lekarskie pracowników itp.), założenie burdelu było urzędowo prostsze i wymagało od nas zdecydowanie mniej „zachodu”.

Jeśli chodzi o zagospodarowanie przestrzenne, domy publiczne w Niemczech również nie stanowią dla potencjonalnego inwestora tak dużego problemu i ryzyka, jak chociażby kluby, czy salony gier, które w nazewnictwie prawnym są miejscami rozrywki (Vergnügungsstätten) i których ewentualne rozlokowanie i budowa ograniczona jest szeregiem trudnych do spełnienia przepisów. Oczywiście istnieje prawo dla miast określania terenów i obszarów gdzie prostytucja pod karą grzywny jest zabraniana (Sperrbezirk), lecz w praktyce jest to martwa i trudna do wyegzekwowania regulacja.

Zarobki prostytutek w Niemczech

Nie „przemęczając” się, przeciętna prostytutka w Niemczech według magazynu Briggite zarabia 1500 euro netto, lecz ceny ciągle spadają, głównie ze względu na konkurencję przybyłą ze wschodu Europy, Rumunii, Ukrainy i Polski, która zaczyna stanowić główną część niemieckiej prostytucji. Na zdecydowanie większe, przynajmniej oficjalnie, zarobki mogą liczyć kobiety zatrudnione w luksusowych klubach i agencjach, nawet 4000 euro netto miesięcznie.

Najpopularniejsze domy publiczne w Niemczech

Reeperbahn

Niezaprzeczalnie najbardziej znaną ulicą domów publicznych w Niemczech jest „Reeperbahn”, uznawana również za jedną z głównych „atrakcji” Hamburga. Przecina ona dzielnicę rozrywki i grzechu, St. Pauli. Przez wiele lat jej status i legenda opierała się na marynarzach, którzy po tygodniach rejsów zawijali do portu, a dzielnica czerwonych latarni i jej „bogactwa” rozwijała się równolegle z portowym miastem. Do ciekawostek należy zaliczyć debiut, jaki miał miejsce na scenie jednego z klubó. Jesienią 1960 roku wystąpił tam bowiem wtedy nikomu nieznany zespół — The Beatles. Znajduje się tu również ulica Herbertstrasse, na którą mogą wejść tylko panowie, a dzielnica St.Pauli nierzadko jest celem z góry opłaconych wycieczek zakładowych jako forma nagrody dla pracowników. Wszystko to składa się na opinię Hamburga, jako niemieckiej stolicy rozpusty.

Największy burdel w Niemczech

Paradise w Saarbrücken to największy dom publiczny w Niemczech. Wraz z ogrodem, basenem, a nawet własnym kinem ma powierzchnię 4500 metrów kwadratowych i zatrudnia około 100 prostytutek. Jego lokalizacja, podobnie jak wielu mniejszych przybytków w mieście, blisko francuskiej granicy nie jest przypadkowa. We Francji, w przeciwieństwie do Niemiec, obowiązuje restrykcyjne prawo. Korzystanie z usług prostytutek jest karane grzywnami sięgającymi kilku tysięcy euro, a nawet kilkumiesięcznym aresztem, więc cały biznes zszedł do nielegalnego podziemia… bądź sprowadza się do wycieczek za wschodnią, w tym wypadku niemiecką granicę.

Miasto przyjazne prostytutkom? 

Pomijając wszystkie oficjalne domy publiczne, znaczna część pań łapie swoich klientów na ulicach. Bonn jako pierwsze niemieckie miasto wprowadziło specjalne uliczne automaty. Kupno biletu, którego charakter porównać można do zapłaty za miejsca parkingowe oznacza, że panie lekkich obyczajów przez wyznaczony czas mogą oficjalnie stać na ulicy, reklamując swoje usługi. Miasto dzięki przychodom z tego rodzaju biletów (sięgających 45 000 Euro rocznie przyp. red) zatroszczyło się o dziewczyny stawiając dla nich oświetlone, zadaszone budki, mające je chronić przed warunkami atmosferycznymi zmiennych pór roku.

Symbol Zagłębia Ruhry

Tutaj warto wspomnieć od legendarnym, 11 piętrowym wieżowcu w Kolonii, siedzibie domu publicznego Pascha, który pamięta jeszcze czasy ery RFN-owskiego porno na kasetach VHS, gdzie karty jako aktorka, a z czasem producentka rozdawała Teresa Orlowski.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć jak wygląda „chluba” Kolonii, może wybrać się na 10-minutowy spacer przez pobliski park przy okazji załatwiania spraw w Polskim Konsulacie.

Frankfurt nad Menem

Bez specjalnych wycieczek obędzie się za to, gdy ktoś (zwłaszcza) pociągiem lub autokarem przyjedzie do Frankfurtu nad Menem. Chcąc dostać się z dworca do ścisłego centrum nie sposób ominąć mnogości klubów, burdeli i hoteli na godziny, zabudowanych wokół ulic Elbe oraz Taunusstraße. Jest to dzielnica Bahnhofsviertel, gdzie można bez problemu oddać się trzeciemu grzechowi głównemu. Innym popularnym miejscem w mieście dla szukających wrażeń jest ulica Theodor Heuss Strasse. Zapełnia się wieczorami, przeważnie podczas wszelakiego rodzaju targów – Messe, gdyż znajduje się tuż przy halach wystawowych. Jak powszechnie wiadomo, gości z całego świata trzeba przywitać z „niemiecką” do tego w pełni legalną gościnnością, z czego dziewczyny oraz ich alfonsi doskonale zdają sobie sprawę „okupując” ją w odpowiednim czasie.

Reasumując moim skromnym zdaniem

Tomasz z Akwinu, filozof i teolog żyjący w XIII wieku stwierdził, że prostytucja jest społecznie potrzebna, odgrywa w nim rolę toalety w domostwie, mimo iż brzydko pachnie, to jednak bez niej, cały dom by tak pachniał.

Na papierze prostytucja w Niemczech jest zawodem jak każdy inny, jedynie moralnie była, jest i będzie różnie odbierana, bez względu na jej legalność. We Frankfurcie po eleganckich strojach łatwo rozpoznać młodych pracowników korporacji, którzy wyskakują z biurowców na szybki numerek na przerwach obiadowych lub po pracy. Kosztuje ich to jak sami anonimowo oceniają znacznie mniej czasu i pieniędzy w porównaniu do klubu i jest zdecydowanie lepszym rozluźnieniem niż papieros czy dwa.

Biorąc pod uwagę takie, a nie inne (oczywiście uogólnione) zachowanie młodego pokolenia, zapotrzebowanie na ten zawód prawdopodobnie będzie rosło. Dostępność pornografii, społeczne przyzwolenie i świat, w którym kobiecym ciałem na bilbordzie, czy w teledysku można zareklamować i sprzedać prawie wszystko, przeobrażają wizję seksu jako „czegoś więcej” w zwykłe przedmiotowe podejście do kobiet i rolę zwykłej kolokwialnie pisząc dziury. Nie bez powodu najstarszy zawód świata doczekał się takiego, a nie innego przymiotnika o samym sobie.

Jedni chodzą na randki, inni „na dziewczyny”.

PS film dokumentalny o niemieckiej prostytucji, dostępny jest w godzinach 22-6

Artykuł napisany przez Michała z newwayfarer.pl. Zaglądajcie do niego po więcej ciekawych felietonów!

Kary za oszustwa podatkowe w Niemczech

W badaniach oraz ankietach, większość Niemców jest przeciwna oszustwom podatkowym, jeżdżeniu na gapę, czy kradzieżom. Ale nikt nie ma wyrzutów sumienia, jeśli robotnikowi, czy prywatnej sprzątaczce da „pod stołem” parę banknotów lub w zeznaniu podatkowym mocno zaokrągli w górę liczbę przejechanych kilometrów do pracy. Urząd Skarbowy traci przez to rok w rok miliony, ponieważ wielu podatników jest nieuczciwych. I nie wszyscy to takie grube ryby jak manager klubu FC Bayern Munchen, Ulli Hoeneß. Jeśli osoby publiczne (w tym wypadku Hoeneß&co.) nie do końca przestrzegają obowiązków podatkowych to zwykły obywatel tym bardziej nie przejmuje się małymi kłamstewkami.

Kary za oszustwa podatkowe w Niemczech

Jeśli Urząd Skarbowy złapie kogoś na oszustwie podatkowym, musi on zapłacić karę pieniężną (w zależności od wysokości szkody) albo nawet grozi za to kara pozbawienia wolności do 10 lat. Zatajone dochody z ostatnich 10 lat muszą zostać opodatkowane, a do tego dochodzi jeszcze karne oprocentowanie w wysokości 6 %. A w związku z tym, że sumę tą trzeba zapłacić jednorazowo, oznacza to dla dłużnika podatkowego znaczne finansowe obciążenie. Podatkowy termin przedawnienia może wynieść aż 13 lat – np. wtedy, jeśli dany podatnik w ogóle nie składał zeznań podatkowych.

Przykład: podatnik dokonał oszustwa w roku 2004 – jednak jego zeznanie podatkowe nabrało mocy prawnej dopiero w roku 2007. Tak więc 10-letni termin przedawnienia mija dopiero pod koniec 2017 roku.

Przy wyznaczaniu kary, liczy się tylko ostatnie pięć lat po ogłoszeniu zbyt niskiej decyzji podatkowej, ponieważ oszustwa podatkowe w zwykłych przypadkach (czyli oszustwa do 50.000 euro) po przekroczeniu tego terminu, zgodnie z prawem ulegają przedawnieniu.

Przykład: zamożny inwestor świadomie przemilczał w swoim zeznaniu podatkowym depozyt zagraniczny i w lipcu 2012 otrzymał decyzję podatkową. To oszustwo podatkowe uległo przedawnieniu dopiero 5 lat później, czyli w lipcu 2017.

Od czasu ustawy o podatku rocznym z 2009 roku, w Niemczech obowiązuje w przypadku bardzo dużych oszustw podatkowych dziesięcioletni termin przedawnienia. Sprawy o niewielkiej wartości załatwiane są z reguły bez rozgłosu, jeśli kwoty są spłacane. W większych sprawach postępowanie zostaje zakończone grzywną, bez wpisu do centralnego rejestru przestępstw.

Miejsce zamieszkania ma znaczenie w przypadku wyznaczania kary

Obok wagi wykroczenia, to miejsce zamieszkania ma wpływ na to, czy i ile zapłacicie kary za przestępstwo podatkowe. Wynika to z tego, że przy ustalaniu stawki kary pieniężnej i kary pozbawienia wolności, istnieją duże różnice pomiędzy poszczególnymi Głównymi Dyrekcjami Finansowymi. Na północy Niemiec kary są wyższe niż na południu. Istnieją tabele, zgodnie z którymi urzędy finansowe, prokuratura i sądy podejmują decyzję co do wymiaru kar. Zgodnie z tymi wytycznymi, dłużnicy podatkowi, którzy uchylili się od zapłaty podatku powyżej 1000 euro w danym roku, muszą się liczyć z karami finansowymi. Urzędy finansowe nie muszą stosować tych tabel w poszczególnych okręgach jeden do jednego, więc może się zdarzyć, że urzędnik zażąda kary pieniężnej za oszustwo poniżej 1000 euro, a z kolei w przypadku długu podatkowego powyżej 1000 euro zrezygnuje z kary.

Jeśli wymierzona zostaje kara pieniężna to jej wysokość wyliczana jest w wymiarze dziennym. Stawka dzienna może wynieść max. 360 euro, a przy kilku wykroczeniach aż 720 euro. Pojedyncza stawka kary pieniężnej może wynosić od roku 2008 max. 20.000 euro (wcześniej od roku 1975 było to 5.000 euro).

Jeśli komuś zostanie wymierzona kara w wysokości więcej niż 90 stawek dziennych, zostaje on wpisany do rejestru osób karanych. Dla studentów oznacza to, że nie będą mogli być w przyszłości zatrudnieni w służbie państwowej.

Dzienna stawka kary pieniężnej to jedna trzydziesta miesięcznych zarobków netto

Dzienna stawka kary pieniężnej to jedna trzydziesta miesięcznych zarobków netto dłużnika podatkowego. Wliczane są w to wszystkie dochody: pensje brutto, renty, dochód z wynajmu, dywidendy oraz świadczenia nieopodatkowane takie jak renta powypadkowa. Odlicza się opłacone podatki, koszty uzyskania przychodu, wydatki socjalne oraz specjalne obciążenia jak np. koszty opieki nad jakimś członkiem rodziny. W przypadku osób bez zawartych ubezpieczeń obowiązkowych, można odliczyć składki na prywatne ubezpieczenie zdrowotne i ubezpieczenie na życie. Np. dla emeryta z wpływami kapitałowymi, który po odjęciu składek ubezpieczeniowych dysponuje miesięcznymi dochodami w wysokości 1.800 euro, dzienna stawka wynosi 60 euro (w sumie przez 30 dni daje to 1.800 euro).

Ile takich dziennych stawek będzie musiał zapłacić, zależy od jego długu podatkowego i miejsca zamieszkania. Jeśli ten emeryt żyje np. w Hannoverze a jego dług podatkowy wynosi 5.000 euro, wtedy jego kara pieniężna może wynieść 2.000 euro (34 stawki x 60 euro). Jeśli z kolei mieszka w Monachium, wtedy w wersji optymistycznej dostanie karę 300 euro (5 stawek x 60 euro).

Zgodnie z wyrokiem Federalnego Trybunału Sprawiedliwości (niem. Bundesgerichtshof, w skrócie BGH) z 2 grudnia 2008 (nr. sprawy 1 StR 416/08), w sytuacji uchylenia się od płacenia podatku przy kwocie większej niż 100.000 euro, grozi zazwyczaj więzienie. Sędziowie z Karlsruhe tylko w wyjątkowych sytuacjach zgadzają się na dużą karę pieniężną przy tak dużej kwocie. Z kolei od miliona euro wykluczony jest wyrok w zawieszeniu – dłużnik podatkowy musi w takiej sytuacji iść do więzienia.

Wyznanie prawdy może uratować sytuację

Oddanie się w ręce prawa też jest rozwiązaniem. Wystarczy pismo do urzędu skarbowego, w którym skoryguje się błędne dane ze złożonych już wcześniej zeznań podatkowych albo dołączy się brakujące zeznania podatkowe za ostatnie lata. Takie przyznanie się do winy może zwolnić Was z nałożenia kary, o ile urząd skarbowy nie wpadł jeszcze na Wasz trop. Jeśli dochodzenie podatkowe jest już w toku i został wydany nakaz rewizji, wtedy jest już na wszystko za późno.

Podatki, które jesteście winni, muszą zostać zapłacone co do centa – plus dodatkowo 6% odsetek karnych. Jeśli jesteście winni fiskusowi więcej niż 50.000 euro, wtedy nawet oddanie się w ręce prawa nie zwolni Was z kary. Postępowanie przeciwko Wam zostanie umorzone tylko wtedy , jeśli wpłacicie „dobrowolnie” dodatkowo 5% zaległych podatków do kasy. Oddanie się w ręce prawa działa w zasadzie tylko w sytuacji, jeśli spłacicie zaległą kwotę terminowo w ciągu miesiąca. Jeśli natomiast dłużnik, który przyznał się do winy nie ma możliwości natychmiastowej spłaty zaległych podatków, wtedy oddanie się w ręce prawa nie działa na jego korzyść i urzędnicy i tak będą musieli rozpocząć dochodzenie w sprawie przestępstwa podatkowego.

Aplikacje antyradarowe są w Niemczech zabronione!

Korzystanie z systemów antyradarowych w samochodzie jest w Niemczech zabronione. Regulacja ta dotyczy również aplikacji na smartfony. Osoby korzystające z tego typu urządzeń, bądź aplikacji zapłacą w Niemczech grzywnę w wysokości 75 euro. Niektóre nawigacje posiadają aplikacje ostrzegające przed radarami. Korzystanie z tych funkcji podlega takiej samej karze, jak w przypadku aplikacji antyradarowych. Jeśli zostaniecie zatem przyłapani na korzystaniu z nawigacji z włączoną funkcją ostrzegania przed radarami, będziecie musieli zapłacić karę. W niektórych przypadkach nawigacja może zostać nawet skonfiskowana.

Tak wynika z wyroku Wyższego Sądu Krajowego w Rostock, sygnatura akt 21 Ss OWi 38/17. Sprawa dotyczyła kierowcy, u którego stwierdzono korzystanie z tego typu aplikacji podczas kontroli policyjnej. Załączony telefon znajdował się w uchwycie na podszybiu. Kierowca otrzymał mandat w wysokości 75 euro. Złożył on jednak apelację argumentując, iż telefon komórkowy nie jest urządzeniem, którego przeznaczeniem miałoby być wskazywanie informacji drogowych, o których to mowa jest w kodeksie ruchu drogowego (Straßenverkehrsordnung, § 23, ustęp 1b).

Sąd był jednak innego zdania i odrzucił apelację. Paragrafy kodeksu ruchu drogowego mówiące o stosowaniu urządzeń antyradarowych, podają je tylko jako przykłady. Wystarczające jest bowiem aktywowanie oprogramowania albo aplikacji, w celu uzyskania informacji o kontrolach radarowych. Kierowca musiał zapłacić mandat.

Co zrobić podczas kontroli policyjnej?

Jeśli podczas kontroli policyjnej zostaniecie złapani na gorącym uczynku, czyli na telefonie będzie włączona tego typu aplikacja, wtedy będziecie się musieli poddać karze. Warto mieć oczy szeroko otwarte i wyłączyć aplikację za wczasu, a najlepiej schować telefon. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem będzie jazda zgodnie z obowiązującymi przepisami, aby korzystanie z aplikacji radarowych nie było konieczne.

Kilka uwag końcowych

Na koniec trzy ciekawostki:

  • Pasażer może mieć włączoną aplikację antyradarową i sprawdzać lokalizacje radarów, lecz nie może informować o nich kierowcy
  • Korzystanie z aplikacji antyradarowych przed rozpoczęciem jazdy (np. na parkingu), w celu zlokalizowania kontroli radarowych na trasie jest legalne
  • Informacje o kontrolach radarowych przekazywane w radio nie łamią prawa, ponieważ nie podaje się w nich dokładnej lokalizacji radaru, a jedynie nazwę ulicy czy rejonu. Pozwala to przypuszczać, że kierowca zachowa odpowiednią prędkość na całym odcinku przejazdu

Patientenverfügung – rozporządzenie na wypadek stanu niemożności podejmowania decyzji

Czy zastanawialiście się, co stanie się w sytuacji, jeśli nie będziecie mogli sami zadecydować o Waszym życiu? Czy chcecie wtedy przedłużyć je za wszelką cenę? Żeby przygotować się na wypadek ciężkiej choroby, w Niemczech można sformułować swoje oczekiwania w tzw. rozporządzeniu pacjenta na wypadek stanu niemożności podejmowania decyzji (w skrócie DNAR, niem. Patientenverfügung). Niektórzy nazywają takie rozporządzenie też „testamentem życia”. Jednak rodzina i lekarze będą się tego trzymać, tylko, jeśli bardzo dokładnie opiszecie tam zakres zachorowania i kroki postępowania, jakie sobie życzycie, aby zostały podjęte. Tak zadecydował Trybunał Federalny (niem. Bundesgerichtshof) 6 lipca 2016 (nr sprawy XII 61/16). Ogólnie sformułowane życzenie, że nie chcecie żadnych środków sztucznie przedłużających życie, nie wystarczy.

Co zrobić po sporządzeniu Patientenverfügung?

Jeśli macie już przygotowane takie rozporządzenie, ale macie wątpliwości co do jego mocy prawnej, udajcie się najlepiej do doradcy (w tym wypadku będzie to lekarz lub prawnik). Dokładne wyjaśnienia oraz datę wprowadzenia zmian możecie wtedy nanieść ręcznie. Najlepiej wziąć pod uwagę stany chorobowe, podczas których nie da się już samemu decydować o leczeniu. Są to np.:

  • bliskość śmierci,
  • nieuleczalne choroby w stadium końcowym,
  • uszkodzenia mózgu,
  • śpiączka,
  • demencja,
  • inne przypadki, które mogą wynikać z Waszych indywidualnych stanów chorobowych.

Dla każdego z tych przypadków należy określić, podjęcia jakich kroków sobie życzycie lub wręcz przeciwnie – na co się nie zgadzacie.
Przykładowo:

  • czy należy podjąć próby reanimacji?
  • czy należy włączyć sztuczne odżywianie?
  • czy należy włączyć sztuczne oddychanie?
  • czy można podać silne leki przeciwbólowe?

Możecie też oczywiście wyjaśnić inne kwestie, związane np. z Waszymi indywidualnymi schorzeniami. Chodzi o to, aby w takim rozporządzeniu pacjenta, możliwie jak najdokładniej przedstawić Wasze oczekiwania i to, czym się kierujecie przy takim, a nie innym wyborze. Weźcie pod uwagę Waszą moralność, czy poglądy religijne. Jeśli wiecie, że na coś chorujecie, to również to uwzględnijcie. Wszystko to służy temu, aby w razie gdyby zaistniała taka sytuacja, działać zgodnie z Waszą wolą.

Rozporządzenie pacjenta należy uaktualniać

Ważne, żebyście uaktualniali na bieżąco takie rozporządzenie pacjenta, bowiem z biegiem czasu Wasz stosunek do pewnych spraw może się zmienić a tym samym także kroki postępowania w przypadku poważnych stanów chorobowych.

Centrale konsumenckie radzą, aby przy przygotowywaniu DNAR skorzystać z rady fachowca, czyli w tym wypadku lekarza. Może to być np. Wasz lekarz rodzinny, który dobrze zna Wasz stan zdrowia i może Wam w związku z tym indywidualnie i kompetentnie doradzić. Podczas takiego spotkania lekarz może Wam też wyjaśnić i pomóc zrozumieć różne pojęcia medyczne, takie jak np. reanimacja, sztuczne odżywianie czy sztuczne oddychanie. Jako laik można takich rzeczy po prostu nie wiedzieć.

Kasa chorych nie ponosi kosztów za takie „doradztwo”, ponieważ nie jest to usługa widniejąca na liście kasy chorych.

Wzory formularzy mogą się okazać nieważne

Rozporządzenie pacjenta na wypadek stanu niemożności podejmowania decyzji powinno być spersonalizowane, czyli odpowiadające konkretnie Waszym oczekiwaniom, a nie ogólne. Jest to dość ważne, aby miało wogóle moc prawną. Dlatego należy uważać, korzystając z gotowych wzorców dostępnych w internecie, w których podane są od razu konkretne sformułowania. Często lekarze mają wzorcowy formularz z Izby Lekarskiej – należy go dokładnie przeczytać, omówić oraz dostosować do Waszych indywidualnych preferencji.
Oczywiście pewne gotowe sformułowania mogą się okazać bardzo pomocne i możecie ich używać, ale należy pamiętać o dopasowaniu ich do Waszej konkretnej sytuacji i Waszych oczekiwań.

Ponadto pomocne może być omówienie rozporządzenia pacjenta wspólnie z rodziną lub przyjaciółmi. Mogą się oni też podpisać na DNAR jako świadkowie – jest to dowód na to, że te osoby dobrze wiedzą, jaka jest Wasza wola.

Niektóre ubezpieczenia od kosztów związanych z ochroną interesów prawnych, obejmują koszty doradztwa prawnego w zakresie przygotowania DNAR. Warto się dowiedzieć, jak to jest w przypadku Waszego ubezpieczyciela. Z kolei notariusz jest tutaj niepotrzebny.

Gotowe rozporządzenie pacjenta na wypadek niemożności podejmowania decyzji możecie trzymać w domu, u lekarza bądź u świadków podpisanych na dokumencie. Natomiast w portfelu powinniście mieć zawsze ze sobą jakąś wskazówkę, czy kartkę z informacją, że takie rozporządzanie przygotowaliście i gdzie się ono znajduje.

Terminy wypłat Kindergeld 2018

Kindergeld jest wypłacany co miesiąc na podane we wniosku konto. W zależności od ostatniej cyfry numeru Kindergeld (niem. „Endziffer”) pięniądze otrzymacie na początku miesiąca, albo dopiero w dalszej jego częsci. Generalnie im niższa ostatnia cyfra numeru Kindergeld, tym pieniądze zostaną przelane na Wasze konto prędzej:

 

  • Ostatnie cyfry numeru Kindergeld wynoszą od 0 do 3 – Kindergeld zostanie przelany na początku danego miesiąca
  • Ostatnie cyfry numeru Kindergeld wynoszą od 4 do 6 – Kindergeld zostanie przelany w drugim tygodniu danego miesiąca
  • Ostatnie cyfry numeru Kindergeld wynoszą od 7 do 9 – Kindergeld zostanie przelany w trzecim tygodniu danego miesiąca

Numer Kindergeld – krótkie objaśnienie

Poniżej krótkie objaśnienie „części składowych” każdego numeru Kindergeld:

115FK154721

735FK124619

Numer porządkowy Familienkasse
Skrót od „numer stały Kindergeld” (niem. „feste Kinderglednummer”)
Ostatnia cyfra numeru Kindergeld informująca o terminie jego wypłaty

Więcej o Kindergeld przeczytacie tutaj (także o aktualnych stawkach świadczenia): Zasiłek rodzinny (Kindergeld) w Niemczech: aktualne podwyżki oraz najważniejsze informacje

Terminy wypłat Kindergeld 2018

Poniższa tabela zawiera informacje na temat terminów wypłat Kindergeld w roku 2018. Możliwe są ewentualne opóźnienia związane z transferem bankowym.

W nowej niemieckiej fabryce Adidasa większość załogi to roboty!

Światowy producent artykułów sportowych numer dwa (po marce Nike, przyp.red) zaczyna nowy rozdział w swojej bogatej historii. To za sprawą w pełni zrobotyzowanej fabryki produkcji butów w miejscowości Brodswinden (Bawaria). Jest to zarazem symboliczny powrót produkcji do Niemiec, gdyż zdecydowana większość towarów marki Adidas wytwarzana jest w Azji.

(tutaj w formacie PDF dostępna pełna lista Adidas – fabryki i dostawcy)

Do tej pory, pomijając główną siedzibę w Herzogenaurach, jedynym zakładem na terytorium Niemiec był ten znajdujący się w Scheinfeld. Produkuje on jednak tylko i wyłącznie mocno spersonalizowane rzeczy dla wszystkich sportowców i drużyn będących twarzami marki lub produkty ściśle powiązane z imprezami o wysokim prestiżu, jak na przykład Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, których Adidas od lat jest jednym z głównych sponsorów.

Adidas i wspólnicy

Fabryka powstała we współpracy z technologicznym partnerem Adidasa, firmą Oechsler. „Naszym celem jest produkcja tam, gdzie są nasi klienci” powiedział Jan Hill, który zarządza projektem „Speedfactory”, jak potocznie nazwany został nowy zakład. Prócz firmy Oechsler, do parku technologicznego swoje „trzy grosze” dorzuciły takie marki jak Siemens, BASF, Manz czy Kuka. Główną pracę w odróżnieniu od fabryk w Azji wykonują roboty, a aktualnie zatrudnionych 120 pracowników to w większości specjaliści IT i technolodzy potrzebni do utrzymania ruchu. Domyślnie planowanych jest 160-200 stanowisk.

Jaka będzie wydajność?

Nowy zakład ma w aktualnych założeniach produkować 500 000 par butów rocznie. Czy to duża ilość? W ogólnym rozrachunku, pomijając już fakt pracy ludzkich rąk znikoma, ponieważ Adidas we wszystkich swoich fabrykach wytwarza 360 milionów butów rocznie.
Aktualnie nie wypłynie to znacząco na wysoko procentowy udział tego zakładu w ogólnej produkcji, lecz firma stawia kroki ku przyszłości i pełnej automatyzacji, aby mieć gotowe i sprawdzone rozwiązania krok przed konkurencją na zmieniającym się rynku. Na rynku gdzie rola człowieka stopniowo ograniczana jest do minimum, komentuję szef Adidasa, Kasper Rorsted.

„Speedfactory to znacznie więcej niż produkt” – Paul Gaudio, szef marketingu Adidas.
„Pomysł jest wliczony w koszty, po prostu chcemy być szybsi w realizacji naszych celów, aktualnie od pierwszych pomysłów do gotowego produktu potrzebujemy jako firma 18 miesięcy, za długo” kontynuował. Dokładnie takie jak te w pełni zmechanizowane zakłady mają pomóc w innowacjach i usprawnionym wprowadzaniem nowości na rynek. Adidas prócz obecnego zakładu w Brodswinden planuje wybudowanie identycznego w Atlancie (USA). To głównie za sprawą mocnego wejścia w domowy i jednocześnie największy rynek głównego konkurenta, Nike.

Dzisiejsze oczekiwania klientów są zupełnie inne, lojalność do marki traci na wartości. Klienci przywykli do otrzymywania produktów natychmiast (Amazon), bądź w jak najkrótszym czasie, co staje się jednocześnie coraz większym wyznacznikiem zakupów.
Celem jest, aby indywidualne i spersonalizowane produkty prócz lepszej jakości wykonania i materiałów, znalazły się u klienta w ciągu 24 godzin od złożenia zamówienia – tak przedstawia się stanowisko firmy Adidas.

źródło: inFranken.deSüddeutsche Zeitung, Adidas

Mój komentarz do tego jest taki:

Zaprojektowałem i kupiłem sobie jakiś czas temu takie buty i mogę potwierdzić, że szefowie Adidas mają rację. W moim przypadku od daty złożenia zamówienia do dnia doręczenia przesyłki minęło 6 tygodni, a sama paczka, śledząc jej drogę (Sendungsverfolgung), aby dotrzeć do Niemiec pokonała pół świata; Chiny, Hongkong, Korea Południowa, Polska. Mimo, iż w moim wypadku czas oczekiwania nie był kryterium zakupu, to zdaję sobie sprawę z tego, że większość, zwłaszcza młodego pokolenia jest mocno roszczeniowa i chciałaby mieć wszystko na już, w tej chwili, a najpóźniej jutro. Dlatego pomysł uważam za dość innowacyjny z potencjałem zwrotu.

Pomijając powyższy fakt zamówień, sama idea fabryki w Niemczech jest dobra, można się sprzeczać czy to nie jedynie zagrywka PR-owa, lecz nawet jeśli tak, to bardzo dobra. Produkcja po wielu latach wraca do Niemiec, co z pewnością spece od reklamy rozdmuchają w świadomości konsumentów do granic możliwości, nawet jeśli będzie to „tylko” 1.5% ogólnej produkcji. Kolejna ciekawa kwestia: nikt nie słyszał o tym, aby Nike budowało swoją fabrykę gdziekolwiek w Niemczech, odbiłoby się to światowym echem… a dokładnie to robi Adidas, planując otwarcie produkcji dla Amerykanów w Atlancie.

Reasumując: marka wróciła do domu a slogan „Adidas – Made in Germany” jest z perspektywy firmy warty każdej ceny.

PS. Poszukują ludzi, gdyby ktoś z czytelników był zainteresowany odsyłam TU.

Tak obniżysz rachunki za wodę w Niemczech!

0

Odpowiednia słuchawka prysznicowa może obniżyć zużycie wody nawet o połowę! Kupno takiej wodooszczędnej słuchawki na pewno się opłaca – kosztuje ona ok. 20 euro, a możecie dzięki niej zaoszczędzić nawet 50% zużycia wody. Kluczowe jest to, ile wody spływa przez słuchawkę w ciągu minuty. W przypadku normalnych słuchawek jest to 10-12 litrów. Czasem może to być nawet 14 litrów, a mając tzw. deszczownicę aż 20 litrów.

Oszczędna słuchawka prysznicowa to taka, gdzie w ciągu minuty wypływa mniej niż 9 litrów. Przy zakupie zwróćcie koniecznie uwagę, żeby ta wartość była podana na opakowaniu. Nie wystarczy, że na opakowaniu będzie widniał napis „Eco” czy „sparsam” – nie są to bowiem zastrzeżone określenia i wcale niekoniecznie muszą oznaczać niskie zużycie wody.

Nie musicie się obawiać utraty komfortu: oszczędne słuchawki mają zazwyczaj bardzo przyjemny strumień wody, a jej zużycie jest mniejsze. Sztuczka polega na tym, że jest to mieszanka wody i powietrza (strumień wody zostaje optycznie powiększony poprzez napowietrzenie).

Oto kilka propozycji wodooszczędnych słuchawek prysznicowych, znalezionych na Amazon.de:

Przepustowość 6l/min.; 2 rodzaje natrysku

Przepustowość 9l/min.; 2 rodzaje natrysku

60% mniejsze zużycie wg producenta; 3 rodzaje natrysku

60% mniejsze zużycie wg producenta; 4 rodzaje natrysku

O czym należy pamiętać

Jednak należy mieć na uwadze, że nie wszystkie oszczędne słuchawki prysznicowe działają z podgrzewaczem hydraulicznym. Podgrzewacze potrzebują bowiem przepływu minimum 8 litrów wody na minutę. Ale na to też jest sposób: warto wcześniej sprawdzić przy pomocy zwykłego ogranicznika przepływu wody (mała płytka z dziurkami, do kupienia w każdym sklepie z materiałami budowlanymi), czy Wasz podgrzewacz przy mniejszej ilości wody też jest w stanie podgrzać ją do odpowiedniej temperatury. Tą małą płytkę należy umieścić w szlauchu i odkręcić wodę. Jeśli będzie ona tak jak zwykle ciepła, możecie bez problemu kupić oszczędną słuchawkę z obniżonym przepływem wody. Dzięki strumieniowi wody z milionami pęcherzyków powietrza, objętość strumienia będzie większa niż z ogranicznikiem, a ilość przepływającej wody się zmniejszy.

Armatury: dużo  zależy od ustawienia

Jakiego typu armatury używacie? I jak to robicie? Bowiem te dwie kwestie mają wpływ na Wasze zużycie ciepłej wody. Zdecydowanie bardziej korzystne są baterie jednouchwytowe oraz baterie mieszające, niż te dwuuchwytowe, ponieważ nie trzeba „eksperymentować”, żeby osiągnąć odpowiednią temperaturę wody. Raz ustawiacie kran i woda jest odpowiednio ciepła, nie musi najpierw długo lecieć, aby ustawić właściwą temperaturę (tak, jak w przypadku baterii dwuzaworowych). W ten sposób zużywacie mniej wody i mniej energii.

Przy umywalce najlepiej ustawić kran najpierw na wodę zimną, czyli całkiem w prawo. Myjąc ręce możecie zadecydować, czy wystarczy Wam zimna woda czy jednak chcecie wodę ciepłą. Jeśli zdecydujecie się na zimną wodę, zaoszczędzicie na energii.

Ilość wody możecie też regulować za pomocą perlatora. Jest to rodzaj nakładki w kształcie pierścienia, którą montuje się na końcu kranu czy prysznica zwiększając optycznie strumień wody poprzez jej napowietrzenie. Taka nakładka z funkcją oszczędzania kosztuje zaledwie kilka euro i można ją kupić w każdym tzw. Baumarkcie. Możecie w ten sposób oszczędzić do 30% zużycia wody. Można je rónież zakupić na Amazonie:

Małe zmiany w działaniu – duża różnica w kosztach

To, ile ciepłej wody zużyjecie, w dużym stopniu zależy od Waszego zachowania. Np. kąpiel w wannie zużywa więcej wody niż prysznic. Poza tym warto patrzeć na zegarek: im dłużej jesteście pod prysznicem, tym więcej zużywacie oczywiście wody i energii. Warto czasem też zakręcić wodę przy namydlaniu i nawet w ten prosty sposób zaoszczędzić kilka euro.

Facebook po śmierci

0

Czy zastanawialiście się kiedyś co stanie się z Waszymi kontami w mediach społecznościowych i danymi tam zawartymi po Waszej śmierci? Spadkobiercy nie otrzymują dostępu do kont w kanałach social media – tak 31 maja 2017 zadecydował w Berlinie Wyższy Sąd Krajowy w procesie przeciwko Facebookowi. FB nie musi udostępniać rodzicom zmarłej dziewczynki danych do jej konta. Sąd odwołuje się tu do tajemnicy telekomunikacyjnej użytkownika. Jeśli ten wyrok stanie się prawomocny, wtedy spadają też szanse na uzyskanie danych do innych kont zmarłego użytkownika – w kanałach social media oraz w przypadku kont e-mailowych.

Cyfrowy spadek

Opisany wyżej przypadek uzmysławia dlaczego taki „cyfrowy spadek” może być ważny. Dziewczynka zginęła w roku 2012, wpadając pod pociąg metra. Rodzice chcieli wiedzieć, czy było to samobójstwo i mieli nadzieję znaleźć różne informacje m.in. w jej rozmowach na czacie. Poza tym pojawia się też pytanie, czy mogło to być spowodowane mobbingiem. Jednak w związku z jej śmiercią Facebook zmienił ustawienia konta i teraz nikt nie ma już dostępu do jej danych.

Strona oskarżenia może się jeszcze odwołać od decyzji sądu więc ewentualnie spór prawny będzie toczył się dalej.

Najlepiej jak najwcześniej zatroszczyć się o cyfrowy spadek

Nieważne czy chodzi o e-maile, konta użytkownika, udostępnione zdjęcia, czy rozmowy na czacie – przekazane i zapamiętane dane również po śmierci użytkownika pozostaną u danego dostawcy. Dlatego najlepiej podjąć pewne kroki na wszelki wypadek i zatroszczyć się jeszcze za życia o swój cyfrowy spadek.

Jak zapewnić najbliższym dostęp do kont w mediach społecznościowych po śmierci?

  • Przygotujcie listę wszystkich kont w kanałach social media z loginami i hasłami.
  • Listę kont z danymi zapiszcie najlepiej na pendrivie, który będzie zabezpieczony hasłem i zdeponujcie go w jakimś bezpiecznym miejscu, np. w sejfie lub w skrytce bankowej.
  • Wyznaczcie jakąś jedną zaufaną osobę na Waszego cyfrowego spadkobiercę. Taka osoba miałaby Wasze pełnomocnictwo, aby w razie Waszej ew. śmierci zająć się wszystkimi internetowymi sprawami.
  • W pełnomocnictwie należy szczegółowo określić, co ma się stać z Waszymi kontami: jakie dane mają zostać usunięte, co ma się stać z poszczególnymi kontami w mediach społecznościowych i co ma się stać ze zdjęciami umieszczonymi w sieci.
  • Powinniście też ustalić co ma się stać z Waszymi sprzętami i danymi na nich zawartymi, chodzi tu np. o komputery, smartfony, tablety itp.
  • Takie pełnomocnictwo musi być podpisane ręcznie i opatrzone datą. Dotyczy ono czasu po Waszej śmierci.
  • Pełnomocnictwo należy przekazać zaufanej osobie i poinformować o tym Waszych najbliższych.
  • Przekażcie tej wybranej, zaufanej osobie, gdzie znajdują się dane dostępowe do Waszych kont społecznościowych; np. gdzie zdeponowaliście pendrive’a.
  • Pamiętajcie o tym, żeby lista z kontami i danymi dostępowymi była zawsze aktualna. Jeśli np. zrezygnujecie z jakiegoś konta, to wykreślcie je z listy, a jeśli dojdzie Wam jakieś nowe to dopiszcie je do tej listy.
  • Istnieją też wyspecjalizowane firmy, które komercyjnie zajmują się zarządzaniem spadkiem cyfrowym. Jednak ciężko ocenić bezpieczeństwo takiej współpracy. Jeśli rozważacie coś takiego, to na pewno lepiej się najpierw upewnić w kwestii zakresu usług i kosztów.
  • W żadnym wypadku nie udostępniajcie takim firmom Waszych haseł. Również jeśli chodzi o sprzęty takie jak komputer, tablet czy smartfon, nie powinniście ich przekazywać firmom w celu przeszukania ich pod kątem cyfrowego spadku. Ryzyko, że osobiste dane trafią w niepowołane ręce jest zbyt duże.

Płaca minimalna w Niemczech – ważne decyzje sądowe

Ponad dwa i pół roku po wprowadzeniu w Niemczech płacy minimalnej, Federalny Sąd Pracy wzmocnił pozycję tysięcy pracowników zmianowych. Jego aktualny wyrok w tej sprawie mówi bowiem jasno, iż płaca minimalna obowiązuje również odnośnie dodatków za pracę w nocy, a także podczas świąt.

Płaca minimalna w Niemczech w przypadku pracy w nocy

Sprawa, o której była mowa na wstępie, dotyczy pewnej pracownicy zatrudnionej już od ponad 25 lat w tej samej firmie w regionie Bautzen. Ta otrzymuje za swoją regularną pracę na produkcji płacę minimalną. Niedawno kobieta zażądała, aby dodatek nocny także został wyliczony na podstawie płacy minimalnej. Jej pracodawca wyliczał go bowiem inaczej: 25% zgodnie ze starą saksońską umową taryfową w sprawie wynagrodzeń, która przewidywała wynagrodzenie za godzinę w wysokości 7 euro.

Pracownica ta otrzymuje co prawda w dalszym ciągu wypłatę na bazie starego porozumienia, ale każdego miesiąca dostaje też dodatek, który wyrównuje różnicę do wysokości płacy minimalnej. W tej sprawie należało wyjaśnić jeszcze jedną kwestię: czy dodatek urlopowy w danym miesiącu wlicza się do płacy minimalnej i z tego powodu pracownica go nie otrzyma?

Również w tej kwestii decyzja sądu była na korzyść pracownicy: dodatek pracowniczy wypłacany jest w momencie pójścia na urlop i tym samym nie jest traktowany jako zapłata za wykonaną pracę, ale jako dodatkowe świadczenie. Zgodnie z wyrokiem sądu z 2016 roku, jako wynagrodzenie  za pracę można potraktować  tzw. „trzynastkę”, czyli trzynastą pensję, zdefiniowaną w umowie o pracę.

Ilu pracowników może dotyczyć aktualna decyzja sądu?

W wymienionym przypadku chodziło o małą kwotę – powódka otrzyma od firmy dodatkowe 29,74 euro. Ale wyjaśnienie sprawy było o tyle ważne, że ta decyzja sądu dotyczy dziesiątek tysięcy innych pracowników – nie tylko w przemyśle istnieje bowiem praca zmianowa. Jak wyjaśnia specjalista od prawa pracy gazety „Focus”, zgodnie z przepisami przysługuje im odpowiedni dodatek za pracę w nocy, który ma na celu wynagrodzenie tego dodatkowego obciążenia. Dodatek ten nie powinien się zawierać w płacy minimalnej. Fundacja Hansa Böcklera podaje, że przed rokiem 2015, ok. 5 milionów pracowników zarabiało mniej niż 8,50 euro za godzinę.

Dlaczego sędziowie nadal zajmuje ustawa w sprawie płacy minimalnej, która została wprowadzona już ponad 2,5 roku temu?

Zanim przypadki sporne dotyczące płacy minimalnej przejdą przez regionalne sądy pracy i trafią do ostatniej instancji, czyli do Federalnego Sądu Pracy (niem. Bundesarbeitsgericht, w skrócie BAG) w Erfurcie, mija trochę czasu. W tym czasie kształtuje się orzecznictwo sądowe. Płaca minimalna wynosiła początkowo 8,50 euro, teraz już 8,84 euro za godzinę – trzy główne uchwały co do płacy minimalnej już obowiązują.

Jaki jest skutek wymienionych decyzji sądowych?

Jedno jest jasne: chodzi o pieniądze. Pierwszy wyrok z maja 2016 miał daleko idące konsekwencje, ponieważ ustalono wtedy, jakie poszczególne dodatki pracownik może sobie doliczyć, aby osiągnąć płacę minimalną. Wliczyć można np. dodatek urlopowy czy dodatek świąteczny, o ile zostały one wypłacone jako wynagrodzenie za świadczenie pracy bez żadnych ograniczeń.

Uproszczony przykład: pracownik pracuje 100 godzin w miesiącu i zarabia 850 euro – za mało jak na aktualną płacę minimalną. Jeśli pracodawca wpadnie na pomysł, aby dodatek świąteczny w wysokości 500 euro wypłacić nie jednorazowo a w 12 ratach, dodatkowo do pensji, wtedy płaca miesięczna wynosi 891 euro i tym samym jest to więcej niż płaca minimalna. Taka sytuacja jest jak najbardziej zgodna z prawem.

Jakie istnieją jeszcze inne decyzje związane z płacą minimalną?

Po dwóch kolejnych wyrokach sądu, pracownicy mogą obstawać przy płacy minimalnej w przypadku choroby i dyżuru w pracy. Tak było w sytuacji pewnego sanitariusza z Nadrenii Północnej-Westfalii – sąd orzekł, że ustawa o płacy minimalnej nie pozwala na rozróżnienie pomiędzy regularnym czasem pracy, a godzinami dyżuru. W związku z tym ustawa obowiązuje także w czasie, gdy pracownik czeka na swoje uczestnictwo w akcji.

W przyszłości może zaistnieć potrzeba wyjaśnienia pewnych kwestii, przykładowo w przypadku praktykantów oraz osób pełniących urzędy honorowe. Wiele partii ma w swoich programach wyborczych propozycje, jak doprecyzować ustawę o płacy minimalnej oraz jak ją ulepszyć, aby poprawić sytuację osób zarabiających najmniej.