Niemcy: kierowca, który jadąc z prędkością 167 km/h zabił kobietę, skazany na zaledwie cztery lata więzienia

0

22-letni mężczyzna przejeżdża przez dzielnicę mieszkaniową samochodem o mocy 600 KM – i zabija przypadkową osobę. Sąd skazuje mężczyznę za morderstwo, ale interweniuje Federalny Trybunał Sprawiedliwości. W ponownym procesie oskarżony otrzymuje znacznie łagodniejszy wyrok. Między innymi dlatego, że jechał drogą z pierwszeństwem przejazdu.

W wypadku zginęła 43-letnia kobieta

Podczas ponownego procesu w sprawie śmiertelnego wypadku, do którego doszło w Moers nad Dolnym Renem, 24-letni oskarżony został skazany na cztery lata pozbawienia wolności. Poinformowała o tym rzeczniczka sądu po ogłoszeniu wyroku. Tym samym wyrok sądu w Kleve w nowej odsłonie procesu okazał się znacznie łagodniejszy od kary dożywocia, którą sędziowie wymierzyli w lutym 2020 roku. W kwietniu 2019 roku 43-letnia kobieta doznała śmiertelnych obrażeń po tym, jak samochód młodego mężczyzny o dużej mocy zderzył się z jej autem.

Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH) uchylił jednak wyrok skazujący kierowcę za morderstwo, ponieważ sędziowie nie widzieli wystarczających dowodów na to, że mężczyzna działał umyślnie. Wydając nowy wyrok, sąd krajowy przychylił się do tego stanowiska i skazał oskarżonego jedynie za nielegalny wyścig samochodowy, którego skutkiem była śmierć.

Pędził z prędkością 167 km/h w obszarze zabudowanym

Główny oskarżony, który w chwili popełnienia przestępstwa miał 22 lata, pędził w poniedziałek wielkanocny wieczorem samochodem o mocy 600 KM z prędkością do 167 km/h przez obszar mieszkalny w Moers, w którym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. Kiedy z bocznej ulicy wyjechał mały samochód, którym kierowała kobieta, sprawca wypadku nie był w stanie wyhamować i mocno uderzył w jej auto. Kobieta zmarła na skutek uszkodzenia mózgu, do którego doszło w wyniku kolizji.

Drugi oskarżony i przeciwnik głównego oskarżonego pochodzącego z Kosowa otrzymał karę trzech lat i dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok ten został potwierdzony przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH).

Źródło: www.n-tv.de

Pierwsze dwa powiaty w Niemczech znów wolne od koronawirusa. Oto gdzie wskaźnik zapadalności na COVID-19 spadł do zera!

To przełomowy moment w drugim roku pandemii: po raz pierwszy wskaźnik zachorowalności na COVID-19 w pojedynczych regionach Niemiec spadł do zera. Oznacza to, że w ciągu ostatniego tygodnia nie odnotowano tam żadnych nowych przypadków koronawirusa. Udało się to osiągnąć w dwóch powiatach. Zaraz zdradzimy, o których mowa.

Pierwszy taki przypadek od jesieni ubiegłego roku

Po długich miesiącach pandemii i kolejnych falach zachorowań nadszedł pewien symboliczny moment: dwa pierwsze regiony w Niemczech są znów wolne od koronawirusa. Według Instytutu Roberta Kocha (IRK), wskaźnik zapadalności na COVID-19 w powiecie Friesland nad Morzem Północnym oraz w powiecie Goslar u podnóża gór Harzu wynosi obecnie 0. W ciągu ostatnich siedmiu dni w obu regionach nie został potwierdzony ani jeden nowy przypadek zachorowania na SARS-CoV-2. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy od jesieni ubiegłego roku. W powiecie Goslar wskaźnik zapadalności na poziomie 0 wystąpił po raz ostatni 13 sierpnia 2020 roku, a w powiecie Friesland – 20 sierpnia.

Na czym polega sekret zachorowalności na poziomie 0? Jako jeden z powodów wymienia się wiejski charakter powiatu Goslar – nie ma tu centrów aglomeracji, dużych kompleksów mieszkaniowych, ani wielkich fabryk. Sytuacja pandemiczna w tym regionie była stosunkowo dobra. Najwyższy wskaźnik zachorowalności na koronawirusa odnotowano tutaj pod koniec kwietnia – wyniósł on 104,4. Dlatego też nigdy nie było potrzeby zastosowania w tym powiecie „federalnego hamulca bezpieczeństwa”.

Zapadalność na COVID-19 najniższa w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, najwyższa w Saarze

Powiat Goslar, podobnie jak drugi powiat o zerowym wskaźniku zachorowalności na COVID-19, położony jest w Dolnej Saksonii. Zapadalność na koronawirusa w tym landzie spadła ostatnio do poziomu 15,7 nowych zakażeń na 100.000 mieszkańców w ciągu siedmiu dni. Spośród wszystkich krajów związkowych Niemiec najniższym wskaźnikiem zachorowalności na COVID-19 może się obecnie poszczycić Meklemburgia-Pomorze Przednie (8,7). Najtrudniejsza sytuacja pandemiczna panuje w kraju związkowym Saara. Tutaj wskaźnik zapadalności na koronawirusa wynosi aktualnie 28,5.

Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja pandemiczna w całych Niemczech wygląda pozytywnie: w prawie 90 procentach wszystkich regionów wskaźnik zachorowalności na COVID-19, liczony jako liczba nowych zakażeń na 100.000 mieszkańców w ciągu 7 dni, nie przekracza 35. Tylko w niespełna 5 procentach regionów jego wartość jest wyższa niż 50. Ponadto, w żadnym regionie nie jest przekroczony próg 100 nowych zakażeń na 100.000 mieszkańców w ciągu tygodnia, oznaczający konieczność zastosowania „federalnego hamulca bezpieczeństwa”. Aktualnie najbardziej dotknięty pandemią jest powiat Kronach w Bawarii, gdzie wskaźnik zapadalności wynosi niemal 84.

Źródło: www.n-tv.de

Afera maseczkowa w Niemczech: SPD wzywa Spahna do złożenia dymisji, Spahn kontruje

Jens Spahn (41, CDU) odpowiedział na zarzuty SPD dotyczące afery maseczkowej – spór staje się prawdziwym obciążeniem dla koalicji rządzącej.

Spahn odpowiada na zarzuty SPD 

We wtorek rano w programie ARD „Morgenmagazin” federalny minister zdrowia ostro bronił się przed atakami ze strony koalicyjnego partnera SPD. „Wśród partnerów przepraszasz, gdy się pomylisz! Tego chyba nie należy się spodziewać w tym przypadku” – powiedział Spahn.

Spahn kontrował w programie: „Już teraz nasuwa się pytanie, dlaczego na dwa dni przed wyborami, coś, co przeszło bez echa pół roku temu, nagle staje się tematem numer jeden”. Spahn kontynuował: „Wśród partnerów, a w tym wypadku jesteśmy partnerami koalicyjnymi, jest to trudna sprawa”.

O co chodzi?

SPD zaatakowało Spahna, po tym jak wyszło na jaw, że część zamówionych przez Niemcy masek miało być rzekomo gorszej jakości i Spahn miał chcieć je rozdać wśród bezdomnych. Spiegel użył nawet w swoim artykule na ten temat sformułowania „śmieciowe maski”, które minister zdrowia Niemiec Jens Spahn chciał dostarczyć biednym i niepełnosprawnym.

Istnieją wątpliwości co do oskarżeń wobec Spahna. Faktem jest, że maski, o których mowa nie były ani „niezdatne”, ani „śmieciowe” – lecz sprawdzone przez TÜV i używane miliony razy!

Spiegel usuwa sformułowanie „śmieciowe maski”

W między czasie „Spiegel” usunął słowo „śmieciowe maski” ze swojego reportażu po zapytaniu BILD. Wcześniej magazyn używał tego terminu do promocji artykułu m.in. na platformie Google.

Rzecznik prasowy „Spiegla” powiedział BILD-owi, że użycie terminu „śmieciowe maski” było „przeoczeniem”. „Zmieniliśmy sformułowanie i dodaliśmy odpowiednią uwagę do tekstu”.

Kierownictwo SPD wezwało Spahna do rezygnacji

W poniedziałek kierownictwo SPD podtrzymało wezwanie do złożenia przez Spahna rezygnacji. Lider SPD Norbert Walter-Borjans (68) oskarżył Spahna o „pogardę dla ludzkości”, ponieważ zagraża on życiu ludzkiemu za pomocą „absolutnie niezdatnych masek”. Współprzewodnicząca Saskia Esken (59) zaproponowała, aby Spahn podał się do dymisji.

Frakcja Zielonych w Bundestagu zarzuca Ministerstwu Zdrowia, że już latem rozdawało maski gorszej jakości. „Maski, z których część była gorszej jakości, trafiły latem ubiegłego roku do landów, do stowarzyszeń lekarzy, do domów opieki, do placówek dla bezdomnych i do pomocy integracyjnej” – powiedziała Redaktionsnetzwerk Deutschland ekspertka ds. zdrowia grupy parlamentarnej Zielonych Maria Klein-Schmeink.

Już w sierpniu maski zostały zwrócone z domów opieki z informacją, że materiał był „gorszej jakości”, maski „dziwnie pachniały” lub „uchwyty łatwo się rozrywały”.

źródło: www.bild.de

Towar skradziony z lipskiego sklepu jubilerskiego znaleziono w Polsce

1

Włamanie do sklepu jubilerskiego w Lipsku pod koniec kwietnia bieżącego roku było jak z filmu. Sprawcy przy pomocy skradzionego samochodu sforsowali wejście do sklepu, a następnie wyczyścili gabloty. Złodzieje ukradli tam wiele wysokiej jakości zegarków. Teraz część łupów odkryto w Polsce.

Zegarki skradzonie z lipskiego sklepu jubilerskiego znalezione w Polsce

Po spektakularnym włamaniu do sklepu jubilerskiego w Lipsku, część łupu trafiła do Polski. Około połowa zegarków została odnaleziona, powiedziała rzeczniczka policji Sandra Freitag w programie MDR „Kripo live” w niedzielę wieczorem. „Można to jednoznacznie określić na podstawie etykiet i numerów seryjnych” – wyjaśniła. Pięć osób zostało aresztowanych w Polsce, powiedziała. To, czy są to sprawcy z Lipska, jest teraz częścią dalszego śledztwa.

Spektakularne włamanie

W nocy 20 kwietnia złodzieje wbili się samochodem w bramę zabezpieczającą jubilera. Następnie splądrowali liczne gabloty i zabrali głównie drogie zegarki. Policja oszacowała wartość łupu na „niską siedmiocyfrową sumę”. Ponadto powstały szkody majątkowe w wysokości około 90.000 euro. Kilka dni po włamaniu polscy śledczy przejęli zegarki i biżuterię, które miały pochodzić z kradzieży w Lipsku, podczas akcji w miejscowości Tolkmicko w województwie warmińsko-mazurskim. W tym czasie aresztowano również pięciu mężczyzn.

źródło: www.mdr.de

Polska przedłużyła ograniczenia obowiązujące przy wjeździe do kraju do 25 czerwca

Polska przedłużyła ograniczenia obowiązujące przy wjeździe do kraju do piątku 25 czerwca 2021 r. włącznie – poinformowało w poniedziałek miasto Frankfurt nad Odrą. Już na początku maja Polska przedłużyła do 5 czerwca obowiązywanie przepisów dotyczących ruchu granicznego. Będą one teraz obowiązywać również po tej dacie.

W Polsce nadal obowiązuje kwarantanna

Wjazd do Polski bez kwarantanny jest nadal możliwy tylko dla osób w pełni zaszczepionych, tzw. „ozdrowieńców” lub osób, u których testy na obecność Covid-19 dały wynik negatywny. Osoby badane muszą przedstawić negatywny wynik testu, który nie może być starszy niż 48 godzin. Ponadto osoby przekraczające granicę w celach zawodowych nadal mogą wjeżdżać do Polski.

Powrót z Polski do Niemiec bez ograniczeń

Jak już wspominaliśmy na łamach Dojczland.info, od końca maja Polska nie jest już uznawana przez Niemcy za obszar ryzyka koronawirusa. Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w dalszym ciągu odradza jednak podróże turystyczne do Polski, które nie są niezbędne. Republika Federalna Niemiec nie wymaga już jednak testów czy kwarantanny po powrocie z Polski do Niemiec. Podróż powrotna z Polski do Niemiec nie jest więc objęta żadnymi ograniczeniami.

źródło: www.rbb24.de

Od czerwca istotne zmiany w kodeksie ruchu drogowego w Polsce!

0

Miasto Frankfurt nad Odrą zwróciło uwagę na to, że od początku czerwca 2021 roku obowiązują w Polsce nowe zasady ruchu drogowego. Zgodnie z nimi przy przekraczaniu jezdni na przejściach dla pieszych, piesi mają pierwszeństwo przed pojazdami. Nowością jest również zakaz korzystania ze smartfonów, tabletów lub podobnych urządzeń podczas przechodzenia przez jezdnię.

Zmiana ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym w Polsce

W terenie zabudowanym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h w ciągu dnia. Na drogach ekspresowych i autostradach odległość bezpieczeństwa wynosi „co najmniej połowę prędkościomierza w metrach”: przykładowo osoba jadąca z prędkością 50 km/h musi zachować odległość co najmniej 25 metrów od innych pojazdów.

źródło: www.rbb24.de

Czy wiek emerytalny w Niemczech zostanie podniesiony do 68 lat?

1

Na około trzy miesiące przed wyborami do Bundestagu, doradcy rządu federalnego zaproponowali reformę, której celem byłoby podniesienie wieku emerytalnego w Niemczech do 68 lat. W uzasadnieniu wskazano na zagrożenie narastającymi w szybkim tempie problemami z finansowaniem ustawowego systemu emerytalnego od 2025 roku. Zgodnie z obowiązującym prawem, wiek emerytalny w Niemczech będzie stopniowo (do 2029 roku) podwyższany z 65 do 67 lat.

Lewica chce bronić praw emerytów

Propozycja ta może sprawić, że kwestia emerytur stanie się jednym z głównych tematów debat przed wyborami do Bundestagu. A to dlatego, że wśród polityków SPD, Zielonych, Lewicy, jak również przedstawicieli związków zawodowych, stanowisko doradców rządu może spotkać się z negatywną reakcją.

Szefowa Partii Lewicy Susanne Hennig-Wellsow powiedziała, że jej partia będzie z pełną determinacją „bronić praw emerytów”. Jej zdaniem trzeba też zagwarantować emerytom, że ich świadczenia nie ulegną obniżeniu w związku z pandemią koronawirusa.

Powiązanie wieku emerytalnego z oczekiwaną długością życia

Wiek emerytalny nie może być na dłuższą metę oderwany od trendów w zakresie oczekiwanej długości życia – podkreślają eksperci. Stosunek długości życia spędzonego w pracy do długości życia spędzonego na emeryturze powinien pozostać stały. Według aktualnych prognoz dotyczących oczekiwanej dalszej długości trwania życia, przy zastosowaniu takiej zasady wiek emerytalny powinien wynieść 68 lat w 2042 roku –  powiedział Axel Börsch-Supan, dyrektor Instytutu Maxa Plancka ds. prawa socjalnego i polityki społecznej. Komitet doradczy podkreślił jednocześnie, że „jeśli średnia oczekiwana długość życia będzie się zmniejszać, również wiek emerytalny może ulec obniżeniu.”

Niezbędne jest zdecydowane zwiększenie dotacji z budżetu federalnego

Wzywając do powiązania wieku emerytalnego ze średnią oczekiwaną dalszą długością trwania życia, komitet doradczy przedstawił propozycję, która od lat wzbudza emocje w debatach na temat systemu emerytalnego w Niemczech. Zdaniem zespołu ekspertów nie ma co liczyć na to, że „w dłuższej perspektywie uda się uniknąć wyższych składek i niższego poziomu emerytur”. Zdaniem doradców, aby móc utrzymać obecne poziomy składek i wysokości świadczeń emerytalnych, cały system ubezpieczeń emerytalnych musiałby być w dużym stopniu wsparty rosnącymi dotacjami z budżetu federalnego.

„Odbyłoby się to kosztem inwestycji w przyszłość, na przykład w edukację, infrastrukturę i ochronę klimatu, i naruszyłoby stabilność naszego systemu społecznego”, powiedział przewodniczący komitetu doradczego Klaus M. Schmidt.

Źródło: www.tagesschau.de

Mimo spadku liczby nowych zakażeń koronawirusem rząd Niemiec chce przedłużyć stan epidemii

Niemiecki rząd nadal uważa za konieczne przedłużenie okresu obowiązywania obostrzeń mających chronić przed rozprzestrzenianiem się pandemii COVID-19. Rzecznik rządu Steffen Seibert powiedział, że na razie nie wiadomo, jakie konkretnie działania będą podejmowane w sierpniu lub wrześniu, jakie środki „będą jeszcze wtedy konieczne”. Póki co jednak uznaje się, że w Niemczech nadal panuje pandemia.

Na mocy obecnie wiążących przepisów stan epidemii w Niemczech obowiązuje jeszcze do końca czerwca. Jego przedłużenie wymaga podjęcia stosownej uchwały przez Bundestag. Dotychczas stan epidemii był każdorazowo przedłużany o następne trzy miesiące. Wniosek koalicji, nad którym Bundestag ma głosować w najbliższy czwartek, przewiduje dalsze obowiązywanie stanu epidemii w Niemczech. Jak na razie w projekcie uchwały nie określono przedziału czasowego. Stan epidemii obowiązywałby zatem do końca września, chyba że Bundestag podjąłby wcześniej decyzję o uchyleniu ustawy.

„Hamulec bezpieczeństwa” prawdopodobnie przestanie obowiązywać z końcem czerwca

Seibert zwrócił uwagę na to, że podjęta przez Bundestag decyzja będzie miała przełożenie na wszystkie centralne regulacje mające na celu powstrzymanie pandemii koronawirusa, zarówno te uchwalane przez rząd federalny, jak i poszczególne kraje związkowe Niemiec. Chodzi o przepisy, których celem jest ochrona przed zakażeniami, a także te dotyczące szczepień, testów lub zasad wjazdu na terytorium kraju. „Mimo wszystkich pozytywnych zmian, z których się cieszymy, nie możemy jeszcze powiedzieć, że pandemia się skończyła” – powiedział rzecznik rządu. Dodał, że tak postrzega to również kanclerz Niemiec Angela Merkel, która także popiera przedłużenie okresu obowiązywania stanu epidemii. Na jak długo – o tym zdecyduje Bundestag.

W ubiegłym tygodniu grupa parlamentarna CDU/CSU opowiedziała się za przedłużeniem stanu epidemii o kolejne trzy miesiące. W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele SPD. Z kolei FDP domaga się, by regulacja ta wygasła z końcem czerwca. Niezależnie od tego, rząd federalny chce, aby z końcem czerwca przestała obowiązywać ogólnokrajowa regulacja dotycząca „hamulca bezpieczeństwa”, przewidująca bardziej restrykcyjne przepisy dla regionów, w których wartość wskaźnik zachorowalności na koronawirusa przekracza 100.

Podano już niemal 55 milionów dawek szczepionki

W ostatnich tygodniach liczba nowych zakażeń koronawirusem w Niemczech znacznie spadła. Jak ogłosił dziś Instytut Roberta Kocha (IRK), podano już 54,9 mln dawek szczepionki przeciwko COVID-19. 38 milionów ludzi (45,7%) otrzymało przynajmniej jedną dawkę preparatu, a 17,7 milionów osób (21,3%) jest już całkowicie zaszczepionych przeciwko koronawirusowi. Z informacji podanych przez Instytut Roberta Kocha wynika, że w niedzielę podano 273.355 dawek szczepionki.

Od dzisiaj szczepienia rozpoczynają tysiące lekarzy medycyny pracy. Również od dziś nastąpiło w Niemczech zniesienie priorytetów szczepień. Jednak nadal nie jest dostępna wystarczająca ilość dawek dla wszystkich osób wyrażających chęć poddania się szczepieniu. Wielu obywateli może więc być rozczarowanych tym, że pomimo rezygnacji z priorytetów szczepień będą musieli poczekać kolejnych kilka tygodni na termin wizyty w centrum szczepień czy w gabinecie lekarza rodzinnego.

Wskaźnik zapadalności na COVID-19 w Niemczech wynosi obecnie 24,3

Dziś rano IRK poinformował o 1.117 nowych przypadkach zakażeń koronawirusem. Tydzień temu odnotowano 1.978 zakażeń. Wskaźnik zachorowalności na COVID-19 dla całych Niemiec, liczony jako liczba zakażeń na 100.000 mieszkańców w ciągu 7 dni, wynosi aktualnie 24,3 (dzień wcześniej: 24,7; poprzedni tydzień: 35,1).

IRK zwrócił jednak uwagę na fakt, że dane mogą nie w pełni odzwierciedlać rzeczywistą sytuację pandemiczną ze względu na czwartkowe święto Bożego Ciała. W dni świąteczne liczba wykonywanych testów jest znacząco mniejsza, stąd liczba odnotowanych przypadków zakażeń może być zaniżona.

Z danych IRK wynika, że w ciągu ostatniej doby w Niemczech odnotowano 22 nowe przypadki zgonów w związku z zakażeniem koronawirusem. Tydzień temu zgłoszono 36 ofiar śmiertelnych COVID-19.

Źródło: www.tagesschau.de

Nawet 220 000 euro za odcinek! Oto ile zarabiają aktorzy popularnego niemieckiego serialu „Tatort”

0

Należą do najbardziej utytułowanych śledczych telewizyjnych w kraju. Nikt nie skazuje więcej przestępców, nikt nie ma wyższej oglądalności. Nic dziwnego, że pensje komisarzy „Tatortu” też są najwyższe.

BILD opublikował szacunkowe dochody aktorów „Tatort”

Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez bild.de, na szczycie listy płac znajduje się Maria Furtwängler (54), która od 2002 roku prowadzi śledztwa jako Charlotte Lindholm. Furtwängler ma dostawać około 220.000 euro za odcinek.

Na drugim miejscu wśród najlepiej zarabiających aktorów znajdują się dwaj komisarze z Münster, Jan Josef Liefers (56, „Profesor Boerne”) i Axel Prahl (61, „Frank Thiel”), a także Ulrich Tukur (63, „Felix Murot”), który od 2010 roku jako urzędnik policji kryminalnej w Hesji musi rozwiązywać najbardziej absurdalne sprawy. Otrzymują oni po 120.000 euro za odcinek.

Niewiele mniej zarabia Axel Milberg (64, który gra komisarza Borowskiego. Występujący w serialu od 2003 roku Milberg zarabia około 115.000 euro za odcinek.

Wotan Wilke Möhring (54) nie znalazł się na podium najlepiej zarabiających aktorów „Tatort”. Jako Thorsten Falke od 2013 roku prowadzi śledztwa w północnych Niemczech i każdy odicnek ma inkasować około 90 tys. euro.

Ulrike Folkerts (60 lat) jest najdłużej pracującym detektywem „Tatort” i prowadzi śledztwa w Ludwigshafen od 1989 roku. Ma ona zarabiać około 85.000 euro za odcinek.

Dwaj monachijscy śledczy Miroslav Nemec (66, „Ivo Batic”) i Udo Wachtveitl (62, „Franz Leitmayr”) z serialem są związani od 1991 roku, ale ich honoraria są niższe niż konkurentów: około 75 000 euro za odcinek.

Tylko wiedeński duet Adele Neuhauser (62 lata, „Bibi Fellner”) i Harald Krassnitzer (60 lat, „Moritz Eisner”) zarabiają jeszcze mniej. Za swoje telewizyjne dochodzenia kryminalne mają otrzymać po 70 tys. euro za odcinek.

ARD nie komentuje treści umów

Wszystkie wynagrodzenia są dosyć pokaźne, ale czy kwoty te są uzasadnione? Rzecznik ARD na pytanie BILD odpowiedział: „Nie komentujemy treści umów”.

Przy okazji, kto zastanawia się, dlaczego Til Schweiger (57) grający w serialu Nicka Tschillera nie pojawia się w zestawieniu: podobno ma zupełnie inny kontrakt, bo między innymi współprodukuje też swoje odcinki.

źródło: www.bild.de

Niemcy płacą za prąd najwięcej w całej Europie!

2

Podczas, gdy energia elektryczna ogólnie w Europie tanieje, jej cena w Niemczech nadal rośnie. Podatki, opłaty i dopłaty stanowią około połowę kosztów ponoszonych przez użytkowników.

Niemcy ponownie przodują pod względem cen energii elektrycznej w Europie. W 2019 r. Niemcy przejęły pozycję Danii, jako kraj o najwyższych cenach energii elektrycznej w Europie, a w 2020 r. koszty ponownie wzrosły. Tak wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego, które gazety grupy medialnej Funke otrzymały na wniosek Lewicy.

Ceny w Europie spadają

Małe gospodarstwa domowe, zużywające 1200 kilowatogodzin energii elektrycznej, musiały w zeszłym roku zapłacić 34,30 centa za kilowatogodzinę. W 2019 roku było to 33,49 centów. Dla większych gospodarstw domowych z rocznym zużyciem 3500 kilowatogodzin też jest drożej. Jak wynika z danych, takie gospodarstwa płaciły średnio 30,43 centa za kilowatogodzinę – natomiast w zeszłym roku 29,83 centa.

Według statystyków, ceny energii elektrycznej spadły w ubiegłym roku w Europie, jak piszą gazety: w strefie euro o 0,53 centa do 22,47 centa za kilowatogodzinę. A w 27 krajach Unii Europejskiej o 0,51 centa do 21,26 centa.

Krytyka podatku od energii elektrycznej

„Niemcy są europejskim mistrzem, jeśli chodzi o ceny energii elektrycznej. Są one niedopuszczalnie wysokie i muszą znacznie spaść” – powiedział Dietmar Bartsch, przewodniczący Lewicy, gazetom z grupy Funke. Domagał się zniesienia podatku od energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i gruntownej reformy opłaty EEG (niem. EEG-Umlage, czyli opłata na wsparcie odnawialnych źródeł energii). „Elektryczność i energia nie mogą stać się dobrami luksusowymi”.

Według Federalnego Stowarzyszenia Gospodarki Energetycznej i Wodnej (niem. Bundesverband der Energie- und Wasserwirtschaft, w skrócie bdew), na cenę energii elektrycznej składają się podatki, opłaty i różnego rodzaju dopłaty, których udział wynosi około 51% ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Udział opłat sieciowych wynosi 25%, natomiast opłata za dystrybucję stanowi 24%.

Źródło: www.tagesschau.de