Niemcy nie przekażą wozów bojowych Ukrainie

Według gazety „Die Welt”, Ukraina nie otrzyma niemieckich wozów bojowych typu Marder, o które prosiła Bundeswehrę. Minister obrony Niemiec Christine Lambrecht odrzuciła prośbę Kijowa. Niemieckie Ministerstwo Obrony potwierdziło to i wyjaśniło, że wszystkie własne bojowe wozy piechoty Bundeswehry są związane z zobowiązaniami NATO. Decyzja o „oddzieleniu” musiałaby zatem zostać podjęta także w ramach sojuszu. W piśmie, które wpłynęło do Ministerstwa Obrony w środę w ubiegłym tygodniu, ukraiński minister obrony zwrócił się z prośbą o przekazanie 100 bojowych wozów piechoty typu Marder i innej ciężkiej broni.

źródło: www.ntv.de, www.dojczland.info

W dniu, w którym świat dowiedział się o masakrze w Buczy: prorosyjska demonstracja w Berlinie

Około 900 osób wzięło udział w niedzielnej prorosyjskiej demonstracji w Niemczech – ulicami Berlina przejechały samochody z powiewającymi biało-niebiesko-czerwonymi flagami.

„Stop hating Russians”

Manifestacja, w której wzięło udział kilkaset pojazdów, została zarejestrowana jako wydarzenie pod hasłem „Żadnej propagandy w szkole – ochrona osób rosyjskojęzycznych, żadnej dyskryminacji” – poinformowała berlińska policja.

Na jednym z transparentów widniał napis: „Stop hating Russians” (przestańcie nienawidzić Rosjan). Na wielu samochodach powiewały flagi w rosyjskich barwach narodowych. Na nagraniu wideo udostępnionym na Twitterze pokazano przejazd aut, z których dochodziła głośna muzyka.

Samochody pokonały trasę od granic miasta w północno-wschodniej części Berlina do Olympischer Platz w dzielnicy Charlottenburg. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez policję, organizatorem była osoba prywatna. Nie doszło do żadnych incydentów – powiedział rzecznik.

Demonstracja odbyła się zaledwie kilka godzin po ujawnieniu masakry w Buczy na Ukrainie.

Solidarność z nieludzkim dyktatorem

Deputowana do Bundestagu Derya Türk-Nachbaur (SPD) powiedziała w wywiadzie udzielonym redakcji B.Z.: „Jestem oszołomiona. Czy osoby te usprawiedliwiają okrucieństwa i zbrodnie wojenne? Czy wykorzystują prawo do demonstrowania, którego odmawia się ludziom w Rosji, aby okazać solidarność z nieludzkim dyktatorem? Niedobrze mi.”

Sekretarz generalny CDU w Berlinie Stefan Evers (42) tak skomentował na Twitterze zdjęcia rosyjskiego konwoju: „Odrażające. I to w mieście wolności.”

Posłanka Partii Zielonych Gollaleh Ahmadi (40) powiedziała: „To przedsmak tego, czego możemy się spodziewać 9 maja. Nie możemy tu, w Berlinie, tolerować podżegającej do wojny faszystowskiej propagandy – ani dziś, ani kiedykolwiek indziej.”

Masakra w Buczy

W niedzielę, po wycofaniu się wojsk rosyjskich z okolic Kijowa, światem wstrząsnęły zdjęcia z odzyskanego miasta Bucza. Na przedmieściach ukraińskiej stolicy znaleziono wiele ciał – leżących na ulicach zastrzelonych cywilów, zakopane zwłoki, ciała kobiet, które zgwałcono, a następnie zamordowano.

Obrazy te głęboko poruszyły również federalnego ministra gospodarki Roberta Habecka (Partia Zielonych). Chce on zaostrzenia sankcji wobec Rosji. „Ta straszna zbrodnia wojenna nie może pozostać bez odpowiedzi” – powiedział Habeck w rozmowie z BILD. „Myślę, że potrzebne jest zaostrzenie sankcji. Właśnie to przygotowujemy z naszymi partnerami z UE” – dodał polityk.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz (63, SPD) mówił w niedzielę o „strasznych i przerażających” nagraniach docierających z Ukrainy. Na Twitterze napisał o konieczności zbadania zbrodni popełnionych przez armię rosyjską. Wezwał do tego, by organizacje międzynarodowe, takie jak Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, wysłały swoich przedstawicieli pod Kijów w celu „udokumentowania tych okrucieństw”. Podkreślił, że sprawcy muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Wojna na Ukrainie „musi się skończyć” – kontynuował Olaf Scholz.

Mer Kijowa Witalij Kliczko: „Ani jeden cent nie może już trafić do Rosji”

Mer Kijowa Witalij Kliczko kieruje do Niemiec wyraźne żądanie: „Dla całego świata, a zwłaszcza dla Niemiec, konsekwencja może być tylko jedna: ani jeden cent nie może już trafić do Rosji, to są krwawe pieniądze, za które morduje się ludzi. Embargo na gaz i ropę musi być wprowadzone natychmiast.”

„To, co wydarzyło się w Buczy i na innych przedmieściach Kijowa, można określić jedynie mianem ludobójstwa” – powiedział Witalij Kliczko. Dodał, że są to okrutne zbrodnie wojenne, za które odpowiedzialność ponosi prezydent Rosji Władimir Putin. Cywile byli rozstrzeliwani ze związanymi rękami.

Źródło: www.bz-berlin.de

Dwie trzecie Niemców nadal chce nosić maseczki podczas zakupów

Powszechny obowiązek noszenia maseczek został już w dużej mierze zniesiony. Mimo to nadal cieszą się one popularnością wśród wielu Niemców – przynajmniej podczas robienia zakupów.

63 procent ankietowanych nie chce rezygnować z maseczek w supermarketach

Z sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej „Insa” na zlecenie „Bild am Sonntag” wynika, że zdecydowana większość (63 proc.) z 1.000 respondentów w dalszym ciągu chce – teraz już dobrowolnie – zasłaniać w sklepach usta i nos. 29 procent uczestników badania nie zamierza nosić maseczek w sklepach, gdy nie jest to wymagane. Pozostałe 8 procent ankietowanych nie podjęło jeszcze decyzji w tej sprawie.

Zgodnie ze zmienioną ustawą o ochronie przed zakażeniami, z dniem 3 kwietnia przestały obowiązywać liczne restrykcje, do których mieszkańcy Niemiec byli przyzwyczajeni od miesięcy – takie jak m.in. wstęp tylko dla osób zaszczepionych, wyleczonych i przetestowanych (zasada 3G) lub zaszczepionych i ozdrowieńców (zasada 2G). Również wymóg noszenia maseczek podczas zakupów lub w szkołach w większości przypadków już nie obowiązuje.

Znowelizowane przepisy przewidują obecnie jedynie kilka ogólnych środków ochronnych. W niemal wszystkich krajach związkowych Niemiec nadal można nakładać obowiązek zasłaniania ust i nosa m.in. w gabinetach lekarskich, domach opieki, szpitalach, autobusach i pociągach, a także wykonywania testów na koronawirusa na przykład w szkołach. Na terenie całego kraju obowiązuje nakaz noszenia maseczek w pociągach dalekobieżnych i samolotach. Niezależnie od przepisów państwowych, firmy, sklepy i inne instytucje mogą nadal stosować przepisy, takie jak np. obowiązek noszenia maseczek, zgodnie z wewnętrznymi regulaminami.

Przepisy dotyczące tzw. hotspotów mają zastosowanie jedynie w dwóch landach

Jak na razie tylko Hamburg i Meklemburgia-Pomorze Przednie wprowadziły bardziej rygorystyczne regulacje. Te dwa kraje związkowe Niemiec są póki co jedynymi, które postanowiły skorzystać z przepisów dotyczących tzw. hotspotów, zawartych w ustawie o ochronie przed zakażeniami. Umożliwiają one ustanowienie bardziej restrykcyjnych wymogów, jeśli parlament krajowy stwierdzi, że w danym regionie istnieje ryzyko przeciążenia systemu opieki zdrowotnej. Ustawa federalna obowiązuje na razie do 23 września. Jesienią może dojść do kolejnej zmiany w przepisach.

W ustawie nie określono progów, po przekroczeniu których dany region może zostać uznany za tzw. hotspot, czyli obszar, w którym sytuacja pandemiczna jest szczególnie krytyczna. Zasadniczo warunek, który musi być spełniony, to albo występowanie groźnego wariantu wirusa, albo obawa o to, że szpitale nie poradzą sobie z rosnącą liczbą hospitalizacji będącą efektem gwałtownego wzrostu ilości zakażeń.

Źródło: www.welt.de, www.dojczland.info

Monachium: Mimo zniesienia obostrzeń, co dziewiąty sprzedawca chce zachować obowiązkowe maski

Mniej więcej co dziewiąty bawarski sprzedawca detaliczny chce utrzymać w swoich sklepach wymóg posiadania masek. W sondażu przeprowadzonym przez Bawarskie Stowarzyszenie Handlu (HVB), który zakończył się w sobotę, 11,7% respondentów odpowiedziało twierdząco na pytanie o utrzymanie obowiązkowych masek. Z kolei 77,4% nie chce narzucać masek za pomocą tzw. prawa gospodarza nieruchomości (Hausrecht). W Bawarii działa około 58 000 sprzedawców detalicznych.

Większość sprzedawców krytycznie ocenia złagodzenie przepisów

Chociaż większość bawarskich sprzedawców zrezygnowała z obowiązku noszenia masek, wielu z nich zrobiło to „z bólem brzucha”, powiedział dyrektor zarządzający HVB Bernd Ohlmann. Ogólnie rzecz biorąc, większość z 979 uczestniczących w badaniu sprzedawców detalicznych krytycznie ocenia zniesienie landowego wymogu noszenia obowiązkowych masek. Według sondażu 50,4 proc. uważa, że jest to złe, 39,2 proc. uważa, że jest to właściwe.

Ohlmann wyjaśnił, że odsetek sprzedawców, którzy postanowili utrzymać obowiązkowe maski korzystając z prawa gospodarza nieruchomości jest tak niewielki, ponieważ wielu z nich obawia się utraty klientów. Czy to na korzyść konkurencji, która zniosła obowiązkowe maski, czy też na rzecz handlu internetowego. Jednocześnie sprzedawcy dostrzegają niebezpieczeństwo utraty klientów, którzy czują się niekomfortowo bez wymogu noszenia masek. Jak wynika z badania, wielu sprzedawców chce obecnie przynajmniej zalecać noszenie masek. A tam, gdzie maska jest obowiązkowa, w większości przypadków powinna to być maska FFP2.

Prawdopodobnie pewną rolę odgrywają również obawy przed zarażeniem się pracowników. Wskaźnik zachorowalności w wielu firmach jest już wysoki, a handel jest czasem na granicy możliwości – mówi Ohlmann. „A jaki z tego pożytek dla klienta, jeśli może zrobić zakupy bez maski, ale półki są puste, bo magazynierzy są chorzy?”.

Większość detalistów pozostawia decyzję o noszeniu maski w rękach pracowników

Prawie dwie trzecie detalistów chce pozostawić decyzję o noszeniu maski swoim pracownikom, około 20 procent planuje wprowadzenie powszechnego obowiązku noszenia maski przez pracowników, a kolejne 16 procent – tylko w przypadku niektórych czynności.

W większości bawarskich sklepów klienci nie będą już musieli nosić masek. Jest to również zgodne z zapowiedziami dużych detalistów spożywczych, z których niektórzy chcą jednak zalecić przynajmniej dobrowolne noszenie. Ohlmann zakłada jednak, że przynajmniej na początku większość klientów i pracowników będzie nadal nosić maski – przynajmniej tak długo, jak długo utrzymywać się będą wysokie wskaźniki zakażeń.

źródło: www.bild.de, www.dojczland.info

Od jutra w Niemczech nowe zasady: W tych miejscach maski będą nadal obowiązkowe

Od około dwóch lat musimy nosić maski w supermarketach i innych zamkniętych miejscach publicznych, takich jak restauracje, kina, muzea i szkoły. Na początku wystarczały maski płócienne, ale później przepisy w Niemczech i wielu innych krajach zaostrzyły się i maski medyczne, takie jak FFP2, stały się standardem prawie wszędzie.

Od najbliższej niedzieli obowiązek noszenia masek zostanie w Niemczech zniesiony w wielu miejscach – tam każdy będzie mógł sam zdecydować, czy zechce założyć maskę.

Minister zdrowia Niemiec zaleca kontynuowanie noszenia masek

Federalny minister zdrowia Karl Lauterbach (SPD) zaleca dalsze noszenie masek w pomieszczeniach zamkniętych, pomimo zniesienia większości ograniczeń związanych z koronawirusem. Lauterbach twierdzi, że będzie to robił na przykład podczas zakupów, „radzę to również każdemu obywatelowi” – powiedział polityk SPD w „Wywiadzie tygodnia” w radiu Deutschlandfunk. „Ryzyko zarażenia się rzadko było większe niż obecnie” – podkreślił minister.

Gdzie w przyszłości maski będą w Niemczech obowiązkowe?

Znowelizowana ustawa o ochronie przed zakażeniami zawiera tylko kilka wymogów dotyczących noszenia masek w życiu codziennym.

▶︎ W całym kraju maski będą obowiązkowe w pociągach ICE, Intercity i samolotach.

▶︎ Kraje związkowe mogą również nakładać ogólne wymagania dotyczące masek w placówkach, w których mieszkają lub przebywają osoby z grup ryzyka: Na przykład gabinety lekarskie, kliniki, domy opieki i obiekty komunalne dla osób ubiegających się o azyl.

▶︎ Maski będą wtedy również obowiązkowe w lokalnych autobusach i pociągach.

▶︎ Szersze wymagania dotyczące masek, na przykład w szkołach lub sklepach, są możliwe tylko wtedy, gdy dany kraj związkowy, na mocy uchwały parlamentu krajowego, zastosuje zasadę „hotspot” w regionach znajdujących się w szczególnie krytycznej sytuacji. Na razie z 16 krajów związkowych robią to tylko Meklemburgia-Pomorze Przednie i Hamburg.

Czy w Niemczech istnieją inne wyjątki w odniesieniu do masek?

Nawet wbrew przepisom na szczeblu krajowym, w niektórych miejscach mogą obowiązywać zasady dotyczące masek, ale także świadectw szczepień, jeśli dana firma lub przykładowo właściciel pubu postanowi zrobić użytek z tzw. prawa gospodarza nieruchomości (niem. Hausrecht). Przedsiębiorstwa, puby i sklepy mogą bowiem same określać i egzekwować te zasady na swoim terenie.

Na przykład w Berlinie wiele instytucji kulturalnych stosuje się do wymogu noszenia masek – od trzech głównych teatrów operowych po teatry i muzea państwowe. Z kolei wiele sieci handlowych na razie z nich rezygnuje, ale apeluje do klientów, by nadal dobrowolnie przychodzili w maskach.

Duże sieci handlowe w Niemczech zapowiedziały zniesienie obowiązkowych masek

Jak już pisaliśmy, wiele sieci supermarketów w Niemczech, takich jak REWE, Lidl, czy Aldi, zapowiedziało, że wymóg noszenia masek zostanie zniesiony. Szczegóły: Te sklepy w Niemczech wkrótce zrezygnują z obowiązkowych masek!

źródło: www.bild.de, www.dojczland.info

61-letni Niemiec zaszczepił się aż 87 razy przeciwko koronawirsuowi!

Prawie co trzecia osoba w Saksonii nie została jeszcze zaszczepiona przeciwko koronawirusowi. Jednak pewien 61-latek z Saksonii naprawdę przesadził. Prawdopodobnie chciał w ten sposób zarobić na certyfikatach.

87 szczepień przeciwko koronawirusowi?

Według gazety Freie Presse, mężczyzna (61 lat) z Magdeburga (Saksonia-Anhalt) od lipca 2021 r. został zaszczepiony przeciwko koronawirusowi 87 razy w samej Saksonii. Poodbno w niektóre dni podejrzany otrzymał nawet trzy szczepionki o różnych porach dnia w różnych punktach szczepień.

Jak donosi gazeta, mężczyzna po raz pierwszy wpadł w oko członkowi grupy zadaniowej w drezdeńskim centrum szczepień. Najwyraźniej widziano go tam już kilka razy. Następnie DRK ostrzegła inne punkty szczepień przed nadużywającym szczepień mężczyzną.

Podczas późniejszej próby w punkcie szczepień w Eilenburgu personel zareagował i wezwał policję. Mężczyzna został zatrzymany.

Na każdą wizytę mężczyzna przychodził z nową pustą książeczką szczepień. Następnie rzekomo sprzedawał te dokumenty przeciwnikom szczepień. Teraz policja prowadzi dochodzenie.

źródło: www.t-online.de, www.dojczland.info

Seria aresztowań w Niemczech: akcja policji przeciwko podejrzanym o wyłudzenie milionów euro za niewykonane testy na koronawirusa

W Berlinie aresztowano dwie osoby podejrzane o oszustwa związane z rozliczaniem się za rzekomo wykonywane testy na obecność wirusa SARS-CoV-2. Policja i prokuratura poinformowały też o licznych przeszukaniach. Aresztowany 46-latek prawdopodobnie stał na czele grupy przestępczej, która prowadziła w Berlinie łącznie 18 centrów testowych COVID-19.

Mężczyźnie, jego siostrze, która również została aresztowana, oraz innym podejrzanym zarzuca się wyłudzenie od Stowarzyszenia Lekarzy Ustawowego Ubezpieczenia Zdrowotnego (Kassenärztliche Vereinigung, KV) ponad dziewięciu milionów euro za testy na koronawirusa, które rzekomo zostały wykonane w okresie od maja 2021 r. do lutego 2022 r. Ponad sześć milionów euro z wypłaconych pieniędzy zostało przelanych na konto domniemanego wspólnika w Turcji. Ów mężczyzna jest również ścigany przez policję.

31-latka z Dolnej Saksonii podejrzana o wyłudzenie ponad miliona euro

W środę prokuratura i policja przeprowadziły również szeroko zakrojoną akcję w Dolnej Saksonii. Podejrzewa się, że doszło tam do oszustw związanych z wystawianiem faktur za testy na koronawirusa. Według policji w Osnabrück, przeszukano łącznie dwanaście posesji w Hanowerze, Oldenburgu i Aurich. Postępowanie toczy się przeciwko 31-letniej właścicielce centrów testowych COVID-19, której zarzuca się, że bezpodstawnie wystawiła faktury za testy na obecność wirusa SARS-CoV-2, które tak naprawdę w ogóle nie zostały wykonane. Wysokość strat, jakie z tego tytułu poniosło Stowarzyszenie Lekarzy Ustawowego Ubezpieczenia Zdrowotnego, szacuje się na ponad milion euro.

Śledztwo przeciwko oskarżonej z Aurich zostało wszczęte w lutym na podstawie zawiadomienia o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy złożonego przez bank. Wówczas rozpoczęto dochodzenie, które zakończyło się przeszukaniami. Podczas akcji znaleziono rozliczenia, nośniki cyfrowe i inne dowody. Prawdopodobnie nielegalnie pobrane kwoty zostały już zabezpieczone przez prokuraturę.

Źródło: www.n-tv.de

Niemcy dostarczyły Ukrainie niewłaściwą broń? Minister obrony broni się przed zarzutami

Minister obrony Niemiec, Christine Lambrecht (SPD), zalicza jedną wpadkę po drugiej. Najpierw Lambrecht opóźniła dostawy broni na Ukrainę, a teraz okazało się, że Niemcy dostarczyły niewłaściwą broń. Jak dowiedział się dziennik „Die Welt”, Lambrecht w ogóle nie konsultowała listy uzbrojenia z rządem w Kijowie – a teraz Ukraińcy potrzebują zupełnie innych rzeczy.

Brak koordynacji – ukraiński rząd wściekły

W środę Lambrecht nie wspomniała nawet w rozmowie telefonicznej z ministrem obrony Ukrainy, Oleksijem Resnikowem, o swojej planowanej pomocy zbrojeniowej – chociaż jej ministerstwo niewiele wcześniej ujawniło informację o dostawie dziennikarzom!

Jak donosi dziennik „Die Welt”, ukraiński rząd jest wściekły na zachowanie Lambrecht. Minister obrony nie tylko wykazała się nietaktem, ale też wysłała broń, która w większości nie była już potrzebna.

„Należy się obawiać, że broni, która jest szczególnie potrzebna w tej fazie wojny, nie ma na liście” – to słowa ukraińskiego urzędnika rządowego. Nieco później wyszło na jaw, że Ukraińcy otrzymali listę w czwartek – ale nie od Lambrecht, ale z Ministerstwa Gospodarki. Sekretarz stanu Roberta Habecka, Sven Giegold, przekazał ją na spotkaniu z Władimirem Kliczko w Berlinie – dopiero na wyraźną prośbę Kliczko.

Lambrecht pod presją

W rozmowie w programie „Maybritt Illner”, Lambrecht znalazła się pod silną presją. Robin Alexander, zastępca redaktora naczelnego dziennika „Die Welt”, postawił poważne zarzuty sekretarz obrony Niemiec.

Lambrecht najpierw próbowała się bronić. Rozpromieniona powiedziała na antenie talk show, łącząc się z Nowego Jorku, pomimo ogromnej krytyki: „Słyszałam tutaj, że to, co robią Niemcy, jest wysoko cenione”. Dotyczy to dostaw broni, ale także 100 miliardów dla Bundeswehry – jak tłumaczy. Silnie gestykulując zapewniała: „Jesteśmy niezawodnym partnerem!”

Redaktor z dziennika „Die Welt” potrząsnął głową ze zdumienia. „Nie rozumiem, co mówi Pani Lambrecht. Jeśli zapytać Ukraińców, to wcale nie są usatysfakcjonowani. Właściwie teraz sami musieli kupić broń.” „Wtedy odpowiedzialność za zatwierdzenie nie spoczywa na pani Lambrecht, ale na Ministerstwie Gospodarki” – wyjaśnił Alexander. „I poszło to znacznie szybciej niż w przypadku Pani Lambrecht”.

„Nasze społeczeństwo musi być poinformowane, tego mi brakuje” – skrytykował Roderich Kiesewetter, polityk ds. obrony ze strony CDU. „Trzeba być przygotowanym na to, że ta trudna sytuacja ma swoją cenę. Chciałbym, aby sekretarz obrony przyspieszyła zamówienia. Trzeba przeprowadzić reformę organizacyjną!”

Ukraina potrzebuje więcej dronów, mniej granatów rakietowych

Wojna z dyktatorem Kremla, Władimirem Putinem, wygląda teraz inaczej. Oddziały Putina zmieniły swoją strategię – przechodząc z walki wręcz na ostrzał artyleryjski i rakietowy. Obiecane przez rząd federalny bazooki stają się coraz mniej ważne. Zamiast tego Ukraina sporządziła nową listę. Na pierwszym miejscu znajdują się teraz drony zwiadowcze i bojowe, a następnie radary do rozpoznania artyleryjskiego.

Ale Niemcy nadal odmawiają wysyłania „broni ofensywnej” (myśliwców i czołgów) na Ukrainę. Na szczęście jest przynajmniej jedna pozycja na liście Lambrecht, z której Ukraina może naprawdę skorzystać: tak zwane drony „zagłuszające”, które mogą wyłączać sygnały telefonów komórkowych.

Według Lambrecht, Niemcy dostarczyły do tej pory na Ukrainę broń o wartości ponad 80 mln euro. Kolejne dostawy są planowane, zadeklarowała minister obrony podczas swojej wizyty w Nowym Jorku.

Źródło: www.bild.de

Między innymi Rewe, Penny i Lidl: Te sklepy w Niemczech wkrótce zrezygnują z obowiązkowych masek!

2 kwietnia wygasa w Niemczech ustawa o ochronie przed zakażeniami, a wraz z nią obowiązek noszenia masek w sklepach. Minister zdrowia Karl Lauterbach zaapelował już do sieci handlowych o utrzymanie obowiązku noszenia masek poprzez wprowadzenie regulaminu wewnętrznego. Mimo to niektóre sklepy zrezygnowały z tego rozwiązania. Wśród nich są Edeka, Rewe i Aldi. Poniżej szczegóły.

Lauterbach prosi supermarkety o utrzymanie obowiązku masek

W nadchodzący weekend w Niemczech wygaśnie większość ogólnokrajowych przepisów koronawirusowych – mimo ogromnej krytyki. Oznacza to, że zniesiony zostanie wymóg stosowania masek w sklepach, szkołach oraz zasady dostępu 2G i 3G. Minister zdrowia Karl Lauterbach (SPD) zwrócił się jednak do sieci handlowych z apelem o rozszerzenie obowiązku noszenia maseczek na zasadach domowych.

Ważne: Wymóg stosowania masek nadal obowiązuje w sklepach znajdujących się w regionach o podwyższonym ryzyku. Jak dotąd do tych regionów zalicza się są Meklemburgię-Pomorze Przednie i Hamburg.

Jednak niektóre sieci już zapowiedziały, że nie zastosują się do tego apelu. Oto przegląd sklepów, w których od 2 kwietnia nie będą już wymagane maski:

  • MediaMarkt
  • Saturn
  • Thalia
  • Deichmann
  • Ikea
  • Globus
  • C&A
    ECE (operator centrów handlowych, m.in. Gesundbrunnen-Center w Berlinie, Stadtgalerie Hameln i Olympia-Einkaufszentrum w Monachium)
  • Douglas
  • Ernsting’s Family
  • Gerry Weber
  • Woolworth
  • Aldi
  • Lidl i Kaufland
  • Rewe i Penny
  • Edeka (od 4 kwietnia)

Zakupy bez maski wkrótce możliwe również w Rewe i Penny

Dopóki nie ma innych oficjalnych regulacji, zakupy w Rewe i Penny będzie można robić również bez maski – powiedział w czwartek rzecznik Rewe. Dotyczy to również sieci sklepów Toom, która również należy do grupy. W czasie pandemii wprowadzono noszenie masek jako środek ochronny.

Również Lidl i Aldi poinformowały w czwartek, że ich klienci wkrótce nie będą już musieli używać ochrony na usta i nos. Jeśli wytyczne rządowe „przewidują zniesienie obowiązku masek dla klientów, zastosujemy się do nich”, ogłosiła Grupa Schwarz, do której należą Lidl i Kaufland. Aldi Süd ogłosił, że zastrzega sobie prawo do zalecania swoim pracownikom i klientom, aby nadal dobrowolnie nosili maski.

Od poniedziałku klienci Edeki nie muszą już nosić masek

Po kilku sieciach handlowych również Edeka ogłosiła, że od przyszłego tygodnia nie będzie wymagać od klientów noszenia masek. „Nie mamy możliwości, by to kontrolować” – powiedziała rzeczniczka sieci supermarketów gazecie Deutsche Presse-Agentur. Firma nadal zaleca dobrowolne noszenie masek medycznych podczas wizyt w supermarketach, aby chronić klientów i pracowników. „Niestety, wraz z nowelizacją ustawy o ochronie przed zakażeniami ustawodawca zdecydował, że obowiązek noszenia masek może być teraz orzeczony tylko w wyjątkowych przypadkach i w specjalnych punktach zapalnych” – krytykowała Edeka. „Dlatego nie można teraz oczekiwać, że będziemy nadal egzekwować obowiązek maski przy pomocy prawa domowego”.

A co z siecią supermarketów Rewe? Według „Tagesspiegel”, rzecznik prasowy Grupy Rewe wyjaśnił w odpowiedzi na pytanie, że firma będzie postępować zgodnie z odpowiednimi przepisami państwowymi: „Oficjalne środki pandemiczne są określone przez kraje i gminy – sklepy Rewe będą realizować instrukcje wydane przez władze w odpowiednio jednolity sposób”. Obowiązek maski nałożony wyłącznie przez firmę nie wchodzi więc w rachubę w przypadku Rewe.

Aldi również idzie za przykładem konkurencji

Od 2 kwietnia klienci sieci Aldi nie będą już musieli nosić masek, przynajmniej w krajach związkowych, które nie są uznawane za regiony o podwyższonej licznie zachorowań na koronawirusa. Biuro prasowe Aldi Süd poinformowało FOCUS Online: „W związku z upływem okresu przejściowego 2 kwietnia, musimy teraz poczekać i zobaczyć, jak będzie wyglądało konkretne sformułowanie przepisów dotyczących koronawirusa w krajach związkowych. Regulacje w nim zawarte będą dla nas decydujące”.

W dalszej części dokumentu czytamy: „Tam, gdzie przepisy nakazują stosowanie masek jako środka ochronnego, oczywiście wprowadzimy ten wymóg prawny. Jeśli maski nie są obowiązkowe, zastrzegamy sobie prawo do zalecania pracownikom i klientom, aby nadal nosili maski dobrowolnie”.

W wielu krajach związkowych zrezygnowano również z 2G lub 3G

W przyszłości większość krajów związkowych nie będzie stosować zasad 2G, 3G. Ze względu na brak pewności prawnej rządy krajów związkowych Bawarii, Berlina, Brandenburgii, Dolnej Saksonii, Nadrenii Północnej-Westfalii, Nadrenii-Palatynatu, Saksonii, Szlezwiku-Holsztynu oraz Badenii-Wirtembergii postanowiły nie przedłużać środków ochronnych.

Obowiązkowe maski nie są znoszone automatycznie! Zależy to od przepisów dotyczących hotspotów

Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, kraje związkowe mogą jednak stosować te środki, jeśli dany region zostanie ogłoszony jako tzw. hotspot. Obecnie dotyczy to tylko Meklemburgii-Pomorza Zachodniego i Hamburga. Parlament Hamburga ogłosił hanzeatyckie miasto hotspotem koronawirusowym. W przeciwieństwie do sąsiednich krajów związkowych Dolnej Saksonii i Szlezwiku-Holsztyna oraz większości innych krajów związkowych, środki ochronne, takie jak obowiązek noszenia masek w publicznie dostępnych pomieszczeniach zamkniętych oraz w punktach sprzedaży detalicznej, zostaną utrzymane po najbliższej sobocie do końca kwietnia.

źródło: www.focus.de, www.dojczland.info

Niemiecki minister zdrowia i Instytut Roberta Kocha zalecają skrócenie kwarantanny do pięciu dni

Niemieckie Ministerstwo Zdrowia i Instytut Roberta Kocha (RKI) zalecają skrócenie izolacji po zakażeniu koronawirusem do pięciu dni. Uzasadniają to tym, że choć obecnie ilości nowych zakażeń w Niemczech utrzymują się na wysokim poziomie, to w większości przypadków mają one łagodny przebieg. O tej propozycji poinformowała Niemiecka Agencja Prasowa. W środę została ona rozesłana do poszczególnych krajów związkowych. Obecnie izolacja trwa co do zasady dziesięć dni i może zostać zakończona po siedmiu dniach po uzyskaniu negatywnego wyniku testu.

Propozycja skrócenia kwarantanny w Niemczech do pięciu dni

Konkretnie rzecz ujmując, izolacja osób zakażonych miałaby w przyszłości trwać pięć dni. Zalecane będzie dobrowolne ograniczenie kontaktów oraz powtórzenie testów po upływie pięciu dni. Zgodnie z propozycją Karla Lauterbacha i RKI w przyszłości powinno się zrezygnować z formalnego zarządzenia urzędu ds. zdrowia publicznego, co często już teraz nie jest realizowane.

Ponadto projekt federalnego ministra zdrowia i RKI przewiduje, że w przyszłości kwarantanna dla osób, które miały kontakt z osobą zakażoną, powinna trwać pięć dni. Zalecane będzie dobrowolne ograniczenie kontaktów i codzienne wykonywanie testów na obecność koronawirusa.

Koniec izolacji po 48 godzinach bez objawów

W odniesieniu do pracowników służby zdrowia i personelu opiekuńczego również obowiązywać ma zasada pięciu dni. Propozycja Lauterbacha przewiduje, że izolacja z powodu zakażenia mogłaby zakończyć się po 48 godzinach bez objawów chorobowych pod warunkiem uzyskania negatywnego wyniku testu, który mógłby zostać wykonany najwcześniej piątego dnia.

Lauterbach wyraźnie zapowiedział, że kraje związkowe mogą wciąż zgłaszać własne propozycje. Celem jest rozpoczęcie prac nad nowymi regulacjami w przyszłym tygodniu.

Źródło: www.br.de, www.dojczland.info