Niemcy: Policja odkryła w domu zmarłego 77-latka ogromny arsenał broni i materiałów wybuchowych

0

Makabryczne odkrycie w Augsburgu

W jednym z domów jednorodzinnych w Augsburgu policja natrafiła na szokujący arsenał broni. W budynku należącym do 77-letniego mężczyzny funkcjonariusze znaleźli ponad 300 sztuk broni i części broni, a także amunicję i materiały wybuchowe. Właściciel kolekcji został odnaleziony martwy.

Jak poinformowało Prezydium Policji w rejonie Schwaben Nord, mężczyzna prawdopodobnie zmarł śmiercią naturalną. Odkrycia dokonano 24 października 2025 roku, po tym jak jeden z krewnych zgłosił zaginięcie 77-latka.

Tydzień pracy nad zabezpieczeniem nielegalnego arsenału

Po wejściu do domu funkcjonariusze natrafili na olbrzymi zbiór broni palnej, części uzbrojenia i materiałów wybuchowych. Według policyjnych informacji, ponad połowa z nich była nielegalna – zmarły nie posiadał żadnych zezwoleń na ich posiadanie.

Ze względu na skalę znaleziska służby potrzebowały około tygodnia, by całość bezpiecznie zabezpieczyć i przewieźć w odpowiednie miejsce. W działaniach uczestniczyła wyspecjalizowana firma zajmująca się transportem materiałów niebezpiecznych, która zapewniła, że broń i amunicja zostaną przetransportowane w sposób zgodny z obowiązującymi procedurami bezpieczeństwa.

Policja bada pochodzenie broni

Śledztwo prowadzone przez wydział kryminalny policji w Augsburgu ma ustalić, skąd pochodziły nielegalne egzemplarze broni oraz w jakich okolicznościach trafiły do posiadania zmarłego.

Na razie nie ma informacji, czy 77-latek był wcześniej notowany przez policję lub czy należał do jakiejkolwiek organizacji związanej z bronią palną. Śledczy nie wykluczają, że mężczyzna mógł przez lata gromadzić broń z różnych źródeł, nie zawsze zgodnych z prawem.

Sprawa budzi pytania o kontrolę nad posiadaniem broni

Odkrycie z Augsburga ponownie uruchomiło w Niemczech dyskusję o skuteczności systemu kontroli posiadania broni. Przypomnijmy, że niemieckie prawo uznawane jest za jedno z najbardziej restrykcyjnych w Europie, jednak przypadki nielegalnych kolekcji nadal się zdarzają – często ujawniane dopiero po śmierci właściciela.

Policja podkreśla, że w tego typu sytuacjach kluczowe jest odpowiednie zabezpieczenie i utylizacja broni, aby nie trafiła ona w niepowołane ręce. Dochodzenie w sprawie znaleziska z Augsburga jest w toku.

źródło: spiegel.de

Sąd administracyjny w Düsseldorfie zezwolił na deportację dwóch Syryjczyków – „brak ogólnego stanu zagrożenia”

3

Decyzja sądu podsyca debatę w Niemczech o możliwym powrocie syryjskich uchodźców

W Niemczech na nowo rozgorzała dyskusja na temat powrotu syryjskich uchodźców do ojczyzny. W jej centrum znalazł się wyrok sądu administracyjnego w Düsseldorfie, który orzekł, że w określonych przypadkach możliwe są deportacje do Syrii.

Sędziowie uznali, że w dwóch rozpatrywanych sprawach nie istnieje obecnie istotne ryzyko dla życia lub zdrowia deportowanych osób. Chodzi o dwóch mężczyzn pochodzących z prowincji Damaszek i Latakia. Według orzeczenia poziom przemocy w tych regionach nie jest już na tyle wysoki, by stanowił poważne zagrożenie.

W uzasadnieniu decyzji podkreślono także, że nie ma podstaw do obaw o skrajną nędzę czy niemożność przetrwania po powrocie do kraju. Sąd powołał się przy tym na dostępne programy pomocowe i informacje dotyczące warunków panujących na miejscu. Jak stwierdzono w orzeczeniu, obecnie „nie występuje ogólna sytuacja nadzwyczajnego zagrożenia” w tych regionach.

Ostateczna decyzja – deportacja możliwa

Decyzje sądu są prawomocne i nie podlegają zaskarżeniu. Sprawy (sygn. akt 17 L 3613/25.A oraz 17 L 3620/25.A) dotyczą 46-letniego Syryjczyka – kucharza – oraz jego 26-letniego syna, którzy wcześniej otrzymali już negatywne decyzje azylowe w Austrii. Obaj mężczyźni nie byli karani na terenie Niemiec, jednak po wyroku sądu muszą liczyć się z możliwością deportacji.

Podobne wyroki w innych miastach

Nie jest to pierwsze tego typu orzeczenie w Niemczech. We wrześniu sąd administracyjny w Kolonii uznał, że nie każdy Syryjczyk ma prawo do ochrony azylowej w Niemczech. Decyzja ta zapadła w sprawie mężczyzny pochodzącego z prowincji Hasaka, administrowanej przez Kurdów.

Z kolei w maju sąd administracyjny w Karlsruhe stwierdził, że nie ma już podstaw do dalszego wstrzymywania decyzji dotyczących syryjskich wniosków azylowych. Wskazał przy tym, że sytuacja bezpieczeństwa w części regionów Syrii uległa stabilizacji, co – w ocenie sądu – umożliwia ponowną ocenę zasadności ochrony międzynarodowej.

Spór w Unii i rządzie federalnym o deportacje

Decyzja z Düsseldorfu wpisuje się w narastający spór polityczny w Niemczech dotyczący kwestii powrotu Syryjczyków. Lider CDU i kanclerz federalny Friedrich Merz otwarcie opowiada się za szybkim wznowieniem deportacji do Syrii. Według niego zakończenie działań wojennych oznacza, że brak jest już podstaw do dalszego przyznawania azylu obywatelom syryjskim.

Innego zdania jest jednak minister spraw zagranicznych Johann Wadephul (również CDU), który podczas swojej niedawnej wizyty w Syrii wyraził wątpliwości co do realnych możliwości powrotu uchodźców. Po obejrzeniu zniszczonych przedmieść Damaszku stwierdził:

„Tutaj naprawdę trudno mówić o godnych warunkach do życia.”

Jego słowa zostały przez część członków frakcji CDU odczytane jako dystansowanie się od linii partii, zakładającej zarówno deportację syryjskich przestępców, jak i zachęcanie do dobrowolnych powrotów uchodźców.

Głos rządu federalnego

Rzecznik rządu, Stefan Kornelius, podczas środowej konferencji prasowej podkreślił, że kwestia powrotów syryjskich uchodźców jest złożona i wymaga „pełnego poszanowania zasad praworządności”.
– „Rozmawiamy o odbudowie Syrii oraz o tworzeniu warunków, które umożliwią uporządkowany i bezpieczny powrót uchodźców wojennych” – powiedział Kornelius.

Dodał również, że proces ten wymaga ścisłej współpracy z organizacjami międzynarodowymi, a decyzje o deportacjach muszą być podejmowane indywidualnie, z uwzględnieniem aktualnych danych dotyczących bezpieczeństwa i sytuacji humanitarnej w poszczególnych regionach Syrii.

Szerszy kontekst

Wyrok z Düsseldorfu może mieć precedensowe znaczenie i wpłynąć na sposób rozpatrywania kolejnych spraw dotyczących syryjskich wniosków azylowych w Niemczech. Wraz z postępującą normalizacją stosunków dyplomatycznych z Damaszkiem i nasilającymi się wewnętrznymi naciskami politycznymi temat powrotu syryjskich uchodźców staje się jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień w niemieckiej polityce migracyjnej.

źródło: spiegel.de

W Berlinie wykryto PFAS w wodzie pitnej — chemikalia w sieciach wodociągowych

0

Badanie organizacji ekologicznej wykazało obecność per- i polifluorowanych substancji (PFAS) w próbkach wód gruntowych i wodociągowych

Organizacja Bund für Umwelt und Naturschutz Deutschland (BUND) wykryła obecność związków z grupy PFAS w próbkach pobranych z berlińskiego gruntu i sieci wodociągowej. Informację o wynikach badań podał lokalny nadawca RBB.

W całych Niemczech BUND przebadał 46 próbek wód gruntowych i pitnych — w 42 z nich stwierdzono obecność PFAS. W badaniu nie zanotowano przekroczeń obowiązujących dziś prawem wartości granicznych. Jednak w trzech lokalizacjach — Zeuthen (Brandenburgia), Ludwigslust i Güstrow (Meklemburgia-Pomorze Przednie) — zmierzone stężenia przekroczyły prognozowane, zaostrzane przyszłe limity, które mają obowiązywać od 2026 lub 2028 r. Mimo wykrycia PFAS rzecznicy BUND podkreślają, że zgodnie z obowiązującymi przepisami w większości miejsc woda z kranu jest zdaniem ekspertów bezpieczna do picia.

Gdzie wykryto największe stężenia?

Najwyższe obciążenie kilkoma różnymi związkami PFAS odnotowano w próbce pochodzącej z rejonu berlińskiego obszaru rządowego. W czterech próbkach PFAS nie wykryto — BUND podkreśla jednak, że badania miały charakter miejscowy i czasowy, dlatego nie odzwierciedlają stanu całej sieci wodociągowej w mieście.

Czym są PFAS i dlaczego budzą niepokój?

PFAS (per- i polifluorowane alkilsubstancje) to grupa syntetycznych związków obejmująca ponad 10 000 różnych substancji. Ze względu na trwałe wiązania węgiel-fluor są w środowisku praktycznie nieulegające rozkładowi — stąd nazwa potoczna: „chemikalia wieczności”. Zastosowanie PFAS jest szerokie: stosuje się je m.in. w powłokach trudnopalnych, odzieży wodoodpornej, opakowaniach spożywczych oraz pianach gaśniczych.

Badania naukowe łączą narażenie na niektóre PFAS z szeregiem problemów zdrowotnych. Liczne prace wskazują m.in. na wpływ na układ odpornościowy (osłabienie odpowiedzi immunologicznej), zwiększone ryzyko niektórych nowotworów, zaburzenia płodności oraz powiązania z otyłością i zaburzeniami metabolicznymi. Z uwagi na różnorodność związków i różne profile toksykologiczne, ocena ryzyka wymaga jednak precyzyjnych analiz i długoterminowych badań.

Co dalej? Limity, monitoring i działania zapobiegawcze

Władze krajowe pracują nad zaostrzeniem przepisów dotyczących PFAS w wodzie pitnej — zgodnie z zapowiedziami nowe ograniczenia mają wejść w życie w kolejnych latach (2026/2028). Próbki wskazujące na przekroczenia przyszłych standardów w trzech miejscowościach pokazują, że konieczne będą intensyfikacja monitoringu, identyfikacja lokalnych źródeł zanieczyszczeń oraz wdrożenie technologii oczyszczania wody tam, gdzie to konieczne.

Specjaliści zalecają także:

  • systematyczne i szerzej zakrojone badania w sieciach wodociągowych;
  • szybką identyfikację punktowych źródeł PFAS (np. zastosowanie pian gaśniczych, zakłady przemysłowe);
  • informowanie mieszkańców i grup wrażliwych (np. kobiety w ciąży, małe dzieci) w miejscach o podwyższonych stężeniach;
  • rozważenie technologii usuwania PFAS (np. aktywnego węgla, odwróconej osmozy) tam, gdzie przekroczenia się potwierdzą.

Podsumowanie

Odkrycie PFAS w próbkach badanych przez BUND wzmacnia głosy ekspertów nawołujących do zaostrzenia monitoringu i przepisów oraz do szybkiego wyjaśnienia źródeł zanieczyszczeń. Chociaż obecnie — według obowiązujących taryf prawnych — wartości graniczne nie zostały masowo przekroczone i w większości miejsc woda pitna pozostaje uznawana za bezpieczną, wykrycie tych trwałych substancji w sieciach wodociągowych Berlina i innych lokalizacjach jest sygnałem alarmowym wymagającym dalszych kroków administracyjnych i technicznych.

źródło: berliner-zeitung.de

31 Afgańczyków z rządową zgodą na wjazd ląduje w Hanowerze — mimo wstrzymania programu przyjęć

3

Rząd federalny zobowiązany wyrokami sądów do wydania wiz. Wśród przybyłych była dyrektorka szkoły z Kabulu

We wtorek wieczorem w Hanowerze wylądowało 31 obywateli Afganistanu, którzy otrzymali od rządu federalnego zgodę na przyjazd do Niemiec. Przylecieli rejsowym samolotem z Islamabadu z międzylądowaniem w Stambule, jak poinformował rzecznik Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wszyscy pasażerowie to osoby, których prawomocne wyroki niemieckich sądów zobowiązały Republikę Federalną do umożliwienia im wjazdu i wydania niezbędnych wiz. Każda z nich przeszła wcześniej procedurę kwalifikacyjną oraz szczegółową kontrolę bezpieczeństwa.

Czwarty lot w ramach niemieckich programów przyjęć

To już czwarty przelot afgańskich obywateli do Niemiec w ramach różnych programów ewakuacyjnych uruchomionych dla szczególnie zagrożonych osób. W poprzednich przypadkach uchodźcy również trafiali najpierw do Hanoweru, a następnie byli rozdzielani między poszczególne kraje związkowe.
Za czasów poprzedniego rządu organizowano specjalne, czarterowe loty przeznaczone wyłącznie dla uczestników programów przyjęć. Obecne przeloty odbywają się liniami rejsowymi.

„W Niemczech chcę edukacji dla moich córek” — emocjonalne relacje uchodźców

Wśród nowo przybyłych znalazła się była dyrektorka szkoły z Kabulu, która po ponad roku oczekiwania w Pakistanie mogła w końcu opuścić kraj. W rozmowie z mediami wyraziła głęboką wdzięczność i ulgę:

„Marzę o tym, by moje córki mogły w Niemczech zdobyć wykształcenie” — powiedziała kobieta.

Podobne emocje towarzyszyły afgańskiemu dziennikarzowi, który po niemal dwóch latach w Islamabadzie przybył do Niemiec wraz z żoną i małym synem. Jak podkreślił, czuje radość i nadzieję, ale także smutek — część jego rodziny wciąż czeka w Pakistanie na możliwość wyjazdu.

Program przyjęć wstrzymany, ale sądy decydują inaczej

Od maja 2025 roku nowy rząd koalicyjny (CDU/CSU i SPD) wstrzymał realizację federalnego programu przyjęć dla szczególnie zagrożonych Afgańczyków. Program ten obejmował m.in. byłych lokalnych współpracowników niemieckich instytucji, ich rodziny, a także osoby narażone na represje ze strony talibów, takie jak działacze praw człowieka, prawnicy i dziennikarze.

Mimo decyzji politycznej o wstrzymaniu przyjęć, część Afgańczyków uzyskała wizy dzięki wyrokom sądów administracyjnych, które nakazały rządowi umożliwienie ich wjazdu. W wielu przypadkach uchodźcy byli wspierani przez organizację „Kabul Luftbrücke”, znaną z pomocy w ewakuacji afgańskich cywilów po przejęciu władzy przez talibów.

Rząd proponuje pieniądze w zamian za rezygnację z przyjazdu

Według doniesień medialnych, rząd federalny próbuje obecnie nakłonić niektórych Afgańczyków do rezygnacji z programu przyjęć, oferując im świadczenia finansowe i pomoc rzeczową. Propozycje te mają sięgać kwot pięciocyfrowych w euro, jednak wielu zainteresowanych odrzuca takie rozwiązania, uznając je za próbę obejścia zobowiązań humanitarnych.

Struktura i liczby: kto czeka na wyjazd

W Pakistanie nadal przebywa około 1900 Afgańczyków z niemieckimi zgodami na przyjazd, którzy wciąż oczekują na możliwość wylotu.
Wśród wszystkich osób objętych różnymi programami ewakuacyjnymi znajdują się m.in.:

  • ok. 220 byłych współpracowników niemieckich instytucji,
  • ok. 60 osób z tzw. listy praw człowieka,
  • ok. 600 uczestników tzw. programu pomostowego (Überbrückungsprogramm),
  • oraz około 1000 Afgańczyków w ramach federalnego programu przyjęć (Bundesaufnahmeprogramm für Afghanistan).

Zmiana polityki migracyjnej w umowie koalicyjnej

W umowie koalicyjnej CDU, CSU i SPD znalazł się jednoznaczny zapis o ograniczeniu lub całkowitym zakończeniu dobrowolnych federalnych programów przyjęć.

„Będziemy w miarę możliwości kończyć istniejące dobrowolne programy przyjęć (np. dla Afganistanu) i nie będziemy uruchamiać nowych” — głosi dokument koalicyjny.

Tym samym nowy rząd zamknął etap otwartych programów ewakuacyjnych, które jeszcze w poprzednich latach stanowiły jedno z kluczowych narzędzi niemieckiej polityki humanitarnej wobec Afganistanu.

źródło: welt.de

Niemcy: Minister Dobrindt zakazuje „Muslim Interaktiv” — obławy i przeszukania w trzech krajach związkowych

0

Poranne akcje policji w Hamburgu, Berlinie i Hesji — działalność stowarzyszenia zablokowana

Minister spraw wewnętrznych podjął decyzję o zakazie działalności wobec islamistycznej grupy „Muslim Interaktiv”. Od wczesnych godzin porannych funkcjonariusze przeprowadzają przeszukania pomieszczeń stowarzyszeniowych i prywatnych mieszkań rzekomych liderów organizacji — akcje prowadzone są równocześnie w Hamburgu, Berlinie i Hesji.

Zgodnie z komunikatem medialnym, zakaz obejmuje całkowite uniemożliwienie działalności grupy: jej strony internetowe oraz konta w mediach społecznościowych mają zostać zablokowane lub usunięte, a majątek stowarzyszenia — zabezpieczony i skonfiskowany. Decyzja opiera się na obszernej dokumentacji zebranej przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (Bundesamt für Verfassungsschutz) przy współudziale kilku państwowych służb ochrony konstytucji. Przeszukania mają na celu zabezpieczenie dodatkowych dowodów. Organizacja ma prawo zaskarżyć zakaz na drodze sądowej.

Zasięg w mediach społecznościowych i działania skierowane do młodych ludzi

„Muslim Interaktiv” zdobywała znaczną widownię zwłaszcza wśród młodszych odbiorców za pośrednictwem platform takich jak TikTok (ok. 18 700 obserwujących, 389 000 polubień), Instagram (około 10 000 obserwujących) oraz YouTube (ok. 19 100 subskrybentów). W krótkich klipach występują młodzi kaznodzieje, a treści publikowane przez grupę odnoszą się często do aktualnych debat publicznych, co — zdaniem śledczych — zwiększa ich atrakcyjność wśród młodej publiczności.

Mimo pozornie otwartej i nowoczesnej formy obecności online, struktura organizacji jest opisywana przez służby jako klandestynna — ukryta i trudna do zweryfikowania: często nie jest jasne, kto stoi za produkcją materiałów i kto faktycznie kieruje działaniami.

Ideologiczne cele: kalifat i powiązania historyczne

Zdaniem organów bezpieczeństwa ideologicznym celem „Muslim Interaktiv” jest ustanowienie kalifatu — koncepcji światowej władzy o charakterze absolutystycznym. W tym zakresie grupa wykazuje powiązania koncepcyjne z organizacją Hizb ut-Tahrir, która od lat dąży do podobnego celu i jest w Niemczech objęta zakazem od 2003 roku.

Pokrewne ugrupowania pod lupą — przeszukania, ale bez zakazu

W toku porannych działań policyjnych przeszukano także obiekty związane z grupami „Realität Islam” i „Generation Islam”. Obie formacje określane są przez służby jako odgałęzienia lub sympatyzujące środowiska „Muslim Interaktiv”. Na chwilę obecną wobec tych dwóch podmiotów nie wprowadzono zakazu stowarzyszeniowego; działania wobec nich mają charakter operacyjny — służby poszukują dowodów i materiałów wyjaśniających ich powiązania.

Reakcje i dalsze kroki

Decyzję ministra poparł m.in. szef policji w mieście, który od dawna opowiadał się za prawnym uderzeniem w organizację. Z kolei eksperci i część komentatorów wskazują, że sam zakaz to tylko jeden z elementów — istotne będą teraz zabezpieczenie zgromadzonych materiałów dowodowych, prześwietlenie struktur finansowych oraz przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się treści propagandowych w internecie.

Organy ścigania podkreślają, że działania te są konieczne ze względu na bezpieczeństwo publiczne i ochronę młodych ludzi przed radykalizacją. Równocześnie przypominają, iż osoby i podmioty objęte zakazem mają prawo do skargi i odwołań, a sprawa zapewne trafi na ścieżkę sądową.

źródło: tagesschau.de

Niemcy: Fizjoterapeuta skazany na 5 lat — przez pięć lat wykorzystywał 17 pacjentek, najmłodsza miała 15 lat

0

Wyrok w Rostocku: wieloletnie nadużycia w gabinecie w Elmenhorst-Lichtenhagen

Sąd krajowy w Rostocku skazał 45-letniego fizjoterapeutę Martin A. na pięć lat pozbawienia wolności za wykorzystywanie seksualne pacjentek. W toku procesu ustalono, że w latach marzec 2020 – marzec 2025 mężczyzna dopuszczał się nadużyć wobec 17 kobiet i dziewcząt; najmłodsza ofiara miała 15, najstarsza 83 lata.

Fizjoterapeuta przyznał się do stawianych zarzutów już na początku procesu. Sąd uznał, że wykorzystywał on swoją pozycję zawodową, „bezwstydnie» osaczał pacjentki podczas zabiegów i doprowadzał do kontaktów intymnych w obrębie narządów płciowych. W pięciu przypadkach czynności te miały charakter gwałtu; w dwóch — przestępstw o niższym ciężarze (molestowanie o charakterze seksualnym).

Zakaz wykonywania pracy z kobietami

W lipcu sąd administracyjny odebrał oskarżonemu prawo do wykonywania zawodu fizjoterapeuty. Dodatkowo orzeczono pięcioletni zakaz wykonywania działalności zawodowej, w tym prac w miejscach, gdzie kobiety całkowicie lub częściowo się rozbierają (np. baseny, sauny, centra wellness).

Ofiary przez lata szukały pomocy — zamiast tego traumatyczne doświadczenia

Wiele poszkodowanych było pod opieką oskarżonego przez lata — zgłaszały się do gabinetu z dolegliwościami takimi jak rwa kulszowa, bóle stawu skroniowo-żuchwowego, bóle pleców, choroba zwyrodnieniowa czy bóle bioder. Zamiast ulgi doświadczyły przemocy i upokorzenia. Jedna z ofiar (19 lat) relacjonowała w sądzie: „Byłam jak sparaliżowana, zamilkłam”.

W 2019 roku fizjoterapeuta był już zatrzymywany przez organy ścigania w związku z podejrzeniem molestowania w tym samym gabinecie, jednak sprawa nie uniemożliwiła mu kontynuowania działalności i — jak wynika z wyroku — po kilku latach nadużycia nasiliły się.

Motywacja sprawcy i konsekwencje karne oraz cywilne

W toku procesu nie ustalono jednoznacznej, pełnej motywacji czynów. Oskarżony był niedawno po rozwodzie, deklarował niezaspokojenie seksualne w nowym związku, regularnie pił alkohol i korzystał z materiałów pornograficznych — co, jak stwierdził sąd, mogło obniżać jego hamulce.

W ramach odszkodowań sprawca wypłacił poszkodowanym łączną kwotę 115 000 euro tytułem zadośćuczynienia. W mowie końcowej oświadczył, że zamierza podjąć terapię podczas odbywania kary: „Nic nie cofnie tego, co się stało, choć to moje najszczersze pragnienie”, mówił.

Reakcja sądu i perspektywy

Sędzia Lars Bruske w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że oskarżony bezwzględnie wykorzystał zawodową przewagę i zaufanie pacjentek. Wyrok przewyższał żądanie prokuratury, co wskazuje na surową ocenę czynów przez sąd.

Oskarżony został też obciążony zakazem wykonywania zawodu, a jego ewentualne podjęcie pracy w środowiskach mogących stwarzać ryzyko dla kobiet będzie przez pięć lat zabronione. Możliwe są dalsze odwołania — strony mają ustawowy czas na złożenie apelacji.

źródło: bild.de

Masowe wybicie drobiu w Dolnej Saksonii. 175 tysięcy kur niosek zlikwidowanych z powodu ptasiej grypy

2

Szósty przypadek w powiecie Vechta w ciągu półtora tygodnia

Epidemia ptasiej grypy w Niemczech nie ustępuje. W powiecie Vechta w Dolnej Saksonii odnotowano kolejny, już szósty w ciągu półtora tygodnia przypadek zakażenia wirusem u drobiu. Tym razem ognisko choroby wykryto w miejscowości Spreda. W wyniku decyzji władz weterynaryjnych wybitych zostanie aż 175 tysięcy kur niosek.

Pierwsze podejrzenie zakażenia pojawiło się w poniedziałek, gdy szybki test wykazał obecność wirusa. Dziś Friedrich-Loeffler-Institut, będący krajowym instytutem referencyjnym ds. chorób zwierząt, potwierdził pozytywny wynik badań.

Strefy bezpieczeństwa i ścisły nadzór weterynaryjny

Ze względu na wysoką zaraźliwość wirusa władze wyznaczyły wokół zakażonego gospodarstwa strefę ochronną o promieniu trzech kilometrów oraz strefę nadzoru obejmującą teren w promieniu dziesięciu kilometrów.

Wszystkie gospodarstwa drobiarskie znajdujące się w tych strefach zostały zobowiązane przez powiatowy urząd weterynaryjny do bezwzględnego przestrzegania zasad bezpieczeństwa biologicznego, natychmiastowego zgłaszania każdego podejrzenia choroby oraz pełnej współpracy podczas kontroli.

Kolejny przypadek także w powiecie Cloppenburg

Wirus wykryto również w sąsiednim powiecie Cloppenburg. Zakażony został tam zakład hodowlany w miejscowości Bösel, gdzie podjęto decyzję o uśmierceniu około 11,4 tysiąca indyków w wieku 20 tygodni.

Jak poinformowały władze, zabijanie drobiu w obu gospodarstwach – w Vechta i Bösel – ma zostać przeprowadzone jeszcze dziś pod ścisłym nadzorem służb weterynaryjnych.

32 ogniska ptasiej grypy w Dolnej Saksonii

Dolna Saksonia pozostaje obecnie najbardziej dotkniętym landem Niemiec. Według danych Friedrich-Loeffler-Institut, w tym regionie doszło już do 32 potwierdzonych ognisk choroby.

Zaledwie kilka dni wcześniej, w piątek, w tym samym powiecie Vechta konieczne było wybicie blisko 150 tysięcy kur niosek i indyków. Oprócz drobiu, wirus zebrał również żniwo wśród dzikiego ptactwa – 68 dzikich ptaków znalezionych na terenie landu zmarło z powodu zakażenia.

Trwa walka o zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa

Władze Dolnej Saksonii apelują do wszystkich hodowców o zwiększoną czujność i rygorystyczne przestrzeganie zasad bioasekuracji, aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa H5N1.

Mimo wielomiesięcznych działań i regularnych kontroli, sytuacja w regionie pozostaje poważna i dynamiczna, a każde kolejne ognisko choroby niesie ze sobą ogromne straty zarówno ekonomiczne, jak i hodowlane.

źródło: bild,de

Alarm dronowy w Niemczech i Belgii – zakłócenia na lotniskach w Monachium, Brukseli i Liège

2

Drony widziane także w pobliżu bazy NATO, gdzie mogą być przechowywane amerykańskie głowice jądrowe

Trzy lotniska sparaliżowane przez drony

We wtorkowy wieczór doszło do serii incydentów z udziałem dronów, które sparaliżowały ruch lotniczy w Niemczech i Belgii. Władze potwierdziły, że niezidentyfikowane obiekty latające zauważono jednocześnie w rejonie trzech dużych portów lotniczych – w Monachium, Brukseli oraz Liège.

Około godziny 19:50 na lotnisku w Monachium pilot jednego z samolotów zgłosił obecność drona w pobliżu pasa startowego. Jak poinformował rzecznik Federalnej Policji, Stefan Bayer, z powodu zagrożenia jedna z dróg startowych została zamknięta na około 40 minut. Po przeprowadzeniu kontroli i upewnieniu się, że przestrzeń powietrzna jest bezpieczna, operacje lotnicze wznowiono.

Chaos w Brukseli i Liège

Jeszcze poważniejsza sytuacja miała miejsce w Belgii. Na lotnisku w Brukseli dron został zauważony tuż przed godziną 20:00. Władze lotniska wstrzymały starty i lądowania wszystkich samolotów, a obiekt został tymczasowo całkowicie zamknięty.

Około godziny 21:00 wznowiono ruch lotniczy, jednak niespełna godzinę później, z uwagi na kolejne obserwacje dronów, operacje lotnicze ponownie wstrzymano – poinformowała belgijska agencja prasowa Belga, powołując się na służbę kontroli lotów Skeyes.

Z powodu zakłóceń część lotów została przekierowana z Brukseli do Liège we wschodniej Belgii. Jednak wkrótce również tam zauważono drony, o czym doniósł belgijski nadawca RTBF. W efekcie samoloty kierowano dalej – m.in. do Maastricht i Kolonii.

Drony w pobliżu bazy NATO

Zaniepokojenie wywołały także doniesienia o pojawieniu się dronów w pobliżu belgijskiej bazy wojskowej Kleine-Brogel, z której korzysta NATO. To właśnie tam, według niepotwierdzonych informacji, mogą być przechowywane amerykańskie głowice jądrowe.

Jak przekazała agencja Belga, powołując się na burmistrza miejscowości, Stevena Matheï, mieszkańcy zgłosili obserwację sześciu dronów w rejonie bazy. Policja potwierdziła obecność co najmniej dwóch z nich. – „Sytuacja jest wciąż niejasna, nawet wojsko nie było w stanie zidentyfikować tych dronów” – powiedział Matheï. Na miejsce wezwano policyjny śmigłowiec, który miał pomóc w namierzeniu obiektów.

Nie był to pierwszy taki incydent – już w miniony weekend służby odnotowały kilka przelotów dronów nad bazą Kleine-Brogel.

Baza o strategicznym znaczeniu

Kleine-Brogel, położona we flamandzkiej części Belgii, odgrywa ważną rolę w strukturze NATO. W październiku ubiegłego roku była jednym z miejsc, gdzie przeprowadzano doroczne ćwiczenia Sojuszu dotyczące obrony terytorium z użyciem broni jądrowej.

Nieoficjalne źródła od lat wskazują, że właśnie w tej bazie przechowywane są amerykańskie bomby atomowe typu B61. Belgijskie władze nigdy nie potwierdziły tej informacji, ale również jej nie zaprzeczyły.

Wspólne śledztwo służb

Niemieckie i belgijskie służby bezpieczeństwa prowadzą obecnie śledztwo, mające ustalić, kto stał za serią wtorkowych incydentów. Na ten moment nie wiadomo, czy działania te były skoordynowane.

Z uwagi na fakt, że drony pojawiły się zarówno w przestrzeni cywilnej, jak i w pobliżu obiektów o strategicznym znaczeniu, władze obu krajów traktują sprawę jako poważne naruszenie bezpieczeństwa lotniczego i militarnego.

źródło: bild.de

Niemcy: politycy CDU i CSU chcą płacić uchodźcom za dobrowolny powrót do ojczyzny

4

Po kontrowersjach wokół „zachęty do pozostania w kraju pochodzenia” – nowy pomysł niemieckich polityków

Po doniesieniach medialnych o tzw. zachęcie do pozostania w kraju pochodzenia” dla Afgańczyków, w niemieckiej debacie politycznej pojawił się kolejny kontrowersyjny pomysł. Politycy CDU i CSU proponują wprowadzenie „premii za wyjazd” (Ausreise-Prämie), czyli finansowego wsparcia dla uchodźców, którzy zdecydują się dobrowolnie opuścić Niemcy i wrócić do swojego kraju.

„Lepszy dobrowolny powrót niż przymusowa deportacja”

Alexander Throm (CDU), rzecznik do spraw wewnętrznych frakcji CDU/CSU w Bundestagu, w rozmowie z dziennikiem Bild przypomniał, że rządowa koalicja SPD, Zielonych i FDP zapowiedziała w umowie koalicyjnej tzw. ofensywę repatriacyjną (Rückführungsoffensive). Celem tego programu jest zarówno zwiększenie liczby deportacji, jak i wspieranie dobrowolnych powrotów uchodźców do ich ojczyzn.

„Każdy dobrowolny powrót jest lepszy i tańszy niż deportacja” – podkreślił Throm.

Zgodnie z treścią umowy koalicyjnej: „Osoby, którym odmówiono azylu, muszą opuścić nasz kraj. Chcemy lepiej wspierać dobrowolne powroty, wzmacniając system zachęt i doradztwa powrotowego.”

Inspiracja duńskim modelem

Pomysł finansowego wsparcia dla uchodźców, którzy zgodzą się na dobrowolny powrót, popiera również Jürgen Hardt (CDU), rzecznik ds. polityki zagranicznej. W rozmowie z Bild stwierdził:

„Duński model może być wzorem dla Niemiec. Rozszerzenie istniejących systemów zachęt dla dobrowolnego powrotu może w sposób rozsądny uzupełnić konieczne deportacje.”

Dania oferuje syryjskim uchodźcom średnio 27 000 euro za powrót do ojczyzny. Hardt uważa, że podobny system mógłby zostać zastosowany w Niemczech, choć na mniejszą skalę.

„Tym, którzy chcą odbudowywać swoje kraje – także z korzyścią dla gospodarki Niemiec – powinniśmy ułatwić nowy start w Syrii” – argumentował polityk. – „W ten sposób można byłoby też odciążyć niemieckie gminy.”

CSU: 1000 euro wystarczy jako zachęta

Za koncepcją premii za wyjazd opowiada się także Stephan Mayer (CSU), ekspert partii w kwestiach wewnętrznych. W rozmowie z Bild poparł ideę dobrowolnych powrotów, podkreślając, że finansowy bodziec może być skutecznym narzędziem migracyjnym.

„Jestem za tym, by wypłacać uchodźcom premię za powrót do ojczyzny. Uważam, że to może stworzyć realny bodziec do wyjazdu” – powiedział Mayer.

Jednocześnie zaproponował, aby wysokość takiego świadczenia była znacznie niższa niż w Danii:

„Kwota 1000 euro to rozsądna suma, wystarczająca jako zachęta i jednocześnie pomoc w rozpoczęciu nowego życia. Nie powinna być jednak zbyt wysoka, aby nie stworzyć tzw. efektu przyciągania (pull factor), który mógłby zachęcić kolejne osoby do przyjazdu do Niemiec.”

Debata o kosztach i skutkach społecznych

Propozycja Ausreise-Prämie wpisuje się w szerszą dyskusję o polityce migracyjnej Niemiec i rosnącym obciążeniu gmin, które coraz głośniej domagają się większego wsparcia od rządu federalnego. Pomysł wywołuje jednak mieszane reakcje – zwolennicy widzą w nim tańszą i bardziej humanitarną alternatywę dla deportacji, natomiast krytycy ostrzegają przed niebezpieczeństwem stworzenia finansowych zachęt do nielegalnej migracji.

Na razie propozycja nie została jeszcze przedstawiona w formie oficjalnego projektu ustawy, jednak rosnąca presja polityczna i społeczna może sprawić, że temat premii za wyjazd wkrótce trafi pod obrady Bundestagu.

źródło: bild.de

Niemcy: Berlin chce zasadzić milion drzew do 2040 roku. Projekt wart miliardy euro budzi kontrowersje

0

Nowe prawo klimatyczne w Berlinie

W Berlinie przyjęto przełomowe Klimaanpassungsgesetz – ustawę o dostosowaniu do zmian klimatu, która zakłada zasadzenie miliona nowych drzew do 2040 roku. Celem projektu jest podwojenie liczby drzew w mieście w ciągu najbliższych 15 lat, co ma znacząco zwiększyć odporność stolicy Niemiec na skutki globalnego ocieplenia.

Wydatki sięgające miliardów euro

Według szacunków agencji prasowej dpa, koszt realizacji programu wyniesie około 3,2 miliarda euro. Z tej kwoty dwa miliardy euro mają pochodzić z udziału Berlina w federalnym funduszu specjalnym (Sondervermögen), utworzonym w celu finansowania działań związanych z ochroną klimatu. Jak informuje dziennik Tagesspiegel, środki te mają pokryć zarówno zakup sadzonek, jak i prace związane z pielęgnacją, utrzymaniem oraz wymianą drzew w przyszłości.

Inicjatywa obywatelska i kompromis polityczny

Nowe prawo jest bezpośrednio inspirowane projektem obywatelskiej inicjatywy „BaumEntscheid”, która zainicjowała wniosek o przeprowadzenie referendum. Po serii negocjacji pomiędzy przedstawicielami ruchu a rządzącą koalicją CDU i SPD udało się osiągnąć porozumienie. Dzięki temu ustawa została przyjęta bez potrzeby organizowania głosowania powszechnego.

„Dziś wyznaczamy kierunek dla bezprecedensowej inwestycji w zielony kapitał naszego miasta” – powiedział Kai Wegner (CDU)„Ten senat i koalicja rządząca opowiadają się za większą liczbą drzew, konsekwentną ochroną klimatu i znacznym wzmocnieniem odporności klimatycznej stolicy.”

Krytyka ze strony berlińskiego biznesu

Nie wszyscy jednak podzielają entuzjazm władz. Przedstawiciele gospodarki wskazują, że wykorzystanie tak dużej części funduszu specjalnego na cele zielonej infrastruktury może ograniczyć inwestycje w inne, kluczowe obszary.

„Środki z funduszu specjalnego są potrzebne tam, gdzie powstają innowacje i rozwój gospodarczy” – powiedziała Manja Schreiner, dyrektor generalna Izby Przemysłowo-Handlowej Berlina (IHK), cytowana przez Tagesspiegel. Jej zdaniem, cele funduszu nie zostaną osiągnięte, jeśli aż 40 procent dostępnych środków zostanie przeznaczone na sadzenie drzew przy ulicach.

Historyczne głosowanie i precedens prawny

Według informacji berlińskiej administracji parlamentarnej, to pierwszy przypadek w historii miasta, gdy parlament przyjął ustawę pochodzącą bezpośrednio z inicjatywy obywatelskiej – i to w niemal niezmienionej formie. Wcześniej, w 2018 roku, podobny proces dotyczył ustawy o mobilności, która wprowadziła udogodnienia dla ruchu rowerowego. Tamten projekt był jednak formalnie przedłożony przez senat, a nie przez obywateli.

Zielony Berlin przyszłości

Plan zasadzenia miliona drzew do 2040 roku ma uczynić Berlin jedną z najbardziej zielonych metropolii Europy. Władze podkreślają, że program nie ogranicza się jedynie do nowych nasadzeń, lecz obejmuje również działania zwiększające retencję wody, redukcję miejskich wysp ciepła oraz poprawę jakości powietrza.

Choć koszt przedsięwzięcia budzi kontrowersje, jego zwolennicy argumentują, że długofalowe korzyści – zarówno dla klimatu, jak i zdrowia mieszkańców – są bezcenne. Jak podkreślają eksperci, inwestycje w zieleń miejską stają się coraz bardziej konieczne, szczególnie w obliczu coraz częstszych fal upałów i ekstremalnych zjawisk pogodowych w Niemczech.

źródło: spiegel.de