Monachium: Zamaskowany mężczyzna zaatakował pracownika stacji benzynowej

1

Zamaskowany sprawca obrabował stację benzynową w Berg am Laim w dniu 18/01/2025 około godziny 21:30.

Nieznany mężczyzna wszedł na stację z pałką i zaatakował jednego z dwóch obecnych tam pracowników. Napastnik uderzył pracownika, który został ranny. Sprawca opuścił miejsce zdarzenia bez żadnego łupu.

Pomimo intensywnej obławy z udziałem kilku patroli policyjnych i psa służbowego, mężczyzny nie udało się zatrzymać. Wydział śledczy w Monachium zabezpieczył dowody na miejscu zdarzenia. Poszkodowany pracownik został przewieziony do szpitala przez pogotowie ratunkowe. Komisariat 21 rozpoczął dochodzenie.

Sprawca został opisany w następujący sposób: mężczyzna, około 165 cm wzrostu, w wieku od 17 do 20 lat. Ubrany na czarno, czarne spodnie w białe paski, czarna maska.

Apel do świadków: Każdy, kto dokonał obserwacji w rejonie Schlüsselbergstraße, Grafinger Straße, Innsbrucker Ring i Bad Schachener Straße w związku z incydentem, proszony jest o kontakt z Komendą Główną Policji w Monachium, Komisariat 21, pod numerem 089 2910-0 lub z dowolnym innym posterunkiem policji.

źródło: bild.de

Syryjczycy powracający do kraju otrzymają wsparcie finansowe do 1 700 euro

5

Otrzymają bilety lotnicze i do 1 700 euro na osobę – Syryjczycy, którzy są zobowiązani do opuszczenia Niemiec lub są w trakcie procesu azylowego, mogą teraz otrzymać pieniądze na podróż powrotną do domu i „pomoc na start”. Według doniesień medialnych, jest to wynik wewnętrznego komunikatu władz.

Wsparcie finansowe dla Syryjczyków wracających do domu

Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (Bamf) będzie wspierał finansowo syryjskich migrantów, którzy wracają na stałe do swojego kraju. Według „Der Spiegel”, jest to wynikiem wewnętrznych ustaleń władz.

Syria została w zeszłym tygodniu włączona do programu powrotów jako kolejny kraj docelowy. Pozbawieni środków do życia Syryjczycy, którzy obecnie przechodzą postępowanie azylowe lub muszą opuścić kraj, mogą ubiegać się w Bamf o sfinansowanie biletów lotniczych lub innych kosztów podróży od rządu federalnego i rządów krajów związkowych.

Ponadto Syryjczycy mogą otrzymać do 1 700 euro jednorazowego wsparcia. „Pomoc na start” jest ograniczona do maksymalnie 4 000 euro na rodzinę. Zgodnie z programem, dostępne może być również dalsze wsparcie na usługi medyczne w Syrii. Może ono wynieść maksymalnie 2 000 euro na osobę i można się o nie ubiegać w ciągu pierwszych trzech miesięcy od przyjazdu.

Finansowanie w ramach programu powrotu do ojczyzny nie było dostępne dla Syryjczyków od 2012 roku. Powrót do ogarniętego wojną domową kraju został uznany za zbyt niebezpieczny. Do tej pory Bamf pomagał jedynie krajom związkowym w ich własnych programach powrotu, zwracając część kosztów.

Jednorazowe podróże do Syrii wkrótce będą dozwolone?

Federalna minister rozwoju, Svenja Schulze (SPD), popiera propozycję federalnej minister spraw wewnętrznych, Nancy Faeser (SPD), aby zezwolić Syryjczykom na jednorazowe podróże do kraju pochodzenia bez wpływu na ich status ochrony w Niemczech. „Nikt nie wraca do miejsca, w którym nie wie, czy jego dzieci mogą chodzić do szkoły, czy jest tam elektryczność lub dostęp do funkcjonującego systemu opieki zdrowotnej” – powiedziała. Pozwolenie ludziom na zorientowanie się w sytuacji jest słuszne.

Minister spraw wewnętrznych, Faeser, postrzega jednorazowe wyjazdy do kraju pochodzenia jako rozsądne podejście do ewentualnego przekonania migrantów do powrotu do ojczyzny w dłuższej perspektywie. Jej ministerstwo i Bamf analizują obecnie tę możliwość. Organizacja Pro Asyl zażądała, aby Syryjczycy przebywający w Niemczech mogli podróżować do Syrii nie tylko raz, ale kilka razy, bez utraty prawa pobytu w Niemczech.

Źródło: www.welt.de

Niemcy: Czy kawa w Aldim jest zbyt tania? Oto jak orzekli sędziowie

0

Tchibo nie wygrało swojej sprawy przeciwko zbyt taniej kawie w Aldi Süd. Wyrok przede wszystkim wzmacnia marki własne dużych sieci.

Pozew Tchibo oddalony

Ultra niskie ceny są zasadą biznesową dyskontów spożywczych, ale nawet one nie mogą sprzedawać swoich towarów tak tanio, jak chcą. Aldi Süd sprzedaje swoją kawę zbyt tanio jak na gust Tchibo. Przed Bożym Narodzeniem funt kawy filtrowanej marki własnej Barissimo kosztował 2,69 euro, obecnie 3,79 euro. Jednak gigant kawowy z Hamburga nie odniósł sukcesu w swoim pozwie o ochronę konkurencji, przynajmniej nie w pierwszej instancji.

Aldi Süd może nadal sprzedawać swoją kawę tak tanio, jak chce. Tak zdecydowała w środę Izba Kartelowa Sądu Okręgowego w Düsseldorfie, oddalając pozew Tchibo. Firma z siedzibą w Hamburgu chce teraz „bardzo dokładnie przeanalizować wyrok, a następnie zdecydować o dalszych krokach”, jak powiedział redakcji waz, rzecznik Tchibo. Tchibo może najpierw odwołać się do Wyższego Sądu Krajowego w Düsseldorfie.

Tchibo nie jest w stanie nadążyć za cenami dyskontowymi

Tchibo oskarża Aldi Süd o sprzedaż kawy po niskich cenach, które nie pokrywają kosztów, a zatem są niezgodne z zasadami konkurencji. Szczególnie w obecnej sytuacji rynkowej z bardzo wysokimi cenami kawy na całym świecie, Tchibo widzi siebie w niekorzystnej sytuacji ze względu na strategię sieci Aldi. Kawa mielona Tchibo kosztuje obecnie około ośmiu euro za funt, a czasami jest sprzedawana o jedno lub dwa euro taniej w supermarketach. Eksperci rynkowi spodziewają się dalszych podwyżek cen w 2025 r. z powodu obaw o nieudane zbiory w Brazylii, największym kraju uprawy kawy, w wyniku suszy. Jednocześnie ceny kawy wzrosły już o 70% w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.

Zgodnie z prawem kartelowym, sprzedaż towarów poniżej kosztów jest zabroniona. Cena nabycia to cena zakupu powiększona o wszystkie inne koszty, takie jak transport, dodatkowe opakowanie lub przechowywanie. Jednak sąd w Düsseldorfie wskazał podczas rozprawy, że cena nabycia nie ma znaczenia w tej sprawie, ponieważ Aldi Süd produkuje własną kawę, a zatem nie musi jej kupować.

Tchibo widzi tutaj lukę w ustawie kartelowej, ponieważ daje to markom własnym wielkiej czwórki dominującej w handlu żywnością – Aldi, Lidl, Edeka i Rewe – przewagę cenową. A marki własne stanowią coraz większy udział w asortymencie produktów, już około 90% w Aldi Süd.

Wyrok potwierdza strategię cenową Aldi Süd

Tchibo uważa jednak, że Aldi zaniża cenę nabycia. Aldi Süd „wielokrotnie sprzedawał kawę poniżej własnych kosztów produkcji pod własną marką od końca 2023 r.”, powiedziała palarnia kawy w rozmowie z Süddeutsche Zeitung przed rozprawą sądową. Dobro kulturowe, jakim jest kawa, nie powinno być w ten sposób „wyprzedawane”.

Sąd nie był jednak w stanie wykazać „jakiejkolwiek przewagi pozwanego nad powodem na rynku produktów kawowych”, jak stwierdził po rozprawie. W ocenie sądu „nie doszło też do nieuczciwego utrudniania powodowi działalności przez pozwanego”. Nie można było ustalić, że pozwany zamierzał wyprzeć małych i średnich konkurentów na rynku produktów kawowych.

Strategia cenowa Aldi w ramach dozwolonej kalkulacji mieszanej

Tymczasowe bardzo niskie ceny kawy w Aldi Süd miały również związek z kampaniami rabatowymi, które Izba Kartelowa dopuściła w ramach kalkulacji mieszanej. W swoim wyroku sąd wyjaśnił, że strategia Aldi miała „długoterminowy, zrozumiały cel promowania własnej sprzedaży w ramach kalkulacji mieszanej”, a zatem ceny były „oparte na uzasadnionej komercyjnie kalkulacji”.

Dyskonter z siedzibą w Mülheim czuje się oczywiście uspokojony decyzją sędziego: „Aldi Süd z zadowoleniem przyjmuje decyzję Sądu Okręgowego w Düsseldorfie, która potwierdza, że promocje cenowe na kawę nie naruszają obowiązującego prawa” – stwierdziła firma w odpowiedzi na zapytanie redakcji waz.

Przeciętny Niemiec wypija 160 litrów kawy rocznie

Kawa jest ulubionym napojem Niemców i dlatego jest jednym z produktów, w przypadku których ludzie są najbardziej wrażliwi na ceny w supermarketach i dyskontach. W związku z tym często pojawiają się oferty na kawę, masło, mleko i inne często kupowane produkty spożywcze. Przeciętny Niemiec wypija rocznie ponad 160 litrów kawy – więcej niż wody mineralnej.

Źródło: www.waz.de

Niemcy: „Los Scholza przesądzony”. Według sondaży eksperci już skreślają kanclerza

4

Olaf Scholz chce wygrać wybory pomimo słabych sondaży. Eksperci są jednak sceptyczni. Uważają, że SPD została już pokonana w wyborach powszechnych.

Jeśli kanclerz Olaf Scholz (SPD) postawi na swoim, wciąż ma szansę na zwycięstwo w przedterminowych wyborach parlamentarnych 23 lutego. Obecne sondaże pokazują jednak inny obraz. Badacze wyborczy nie wierzą, że Scholz będzie w stanie nadrobić straty.

„SPD potrafi prowadzić kampanię, udowodniliśmy to wielokrotnie”, powiedział Scholz pod koniec listopada, po tym jak Federalny Komitet Wykonawczy jednogłośnie nominował go na kandydata na kanclerza po wycofaniu się Pistoriusa. Chciał wygrać ponownie. Po wyborze na kandydata na kanclerza na konferencji federalnej SPD, potwierdził to w sobotę (11 stycznia). Podobnie jak ostatnio, chciał zaskoczyć wszystkich, którzy myśleli, że już wiedzą, jak to się skończy. „Wygramy”, kanclerz był tego pewien.

Ostatnia nadzieja Scholza: SPD liczy na „cud kampanii wyborczej” pomimo słabych sondaży

Dziś jeszcze na to nie wygląda: SPD miała od 14 do 16 procent poparcia w momencie nominacji Scholza. Pierwsze sondaże w tym roku wskazywały na 14-17 procent. To oznacza, że de facto nic się nie zmieniło od siedmiu tygodni. SPD w większości pozostaje na trzecim miejscu za AfD i daleko za wiodącą CDU/CSU, której sondaże wynoszą od 29 do 33 procent. W sondażu ZDF „Politbarometer” SPD spadła nawet na czwarte miejsce za Zielonymi.

Niemniej jednak socjaldemokraci wciąż mają nadzieję na „cud kampanii wyborczej”, taki jak w 2021 r., kiedy SPD również rozpoczęła z sondażami poniżej 15%, ale ostatecznie przekroczyła linię mety jako zwycięzca z 25,7%.

Sondażowe notowania Scholza osiągnęły dno przed wyborami federalnymi: „Nigdy wcześniej nie było tak słabych notowań kanclerza”

Ankieterzy wskazują jednak na znaczące różnice w porównaniu z ostatnimi wyborami powszechnymi. „W 2021 roku Scholz wyraźnie skorzystał na błędach innych” – powiedział agencji informacyjnej AFP Peter Matuschek z instytutu badań opinii publicznej Forsa. Kandydatka Zielonych na kanclerza Annalena Baerbock była wówczas „rozczarowana” z powodu skandalu plagiatowego, podczas gdy kandydat CDU Armin Laschet popełnił błędy, takie jak wyśmianie wizyty na obszarze powodziowym po powodzi w dolinie Ahr.

Dziś pozycja startowa Scholza jest „znacznie trudniejsza”, powiedział agencji Roland Abold z instytutu sondażowego Infratest dimap. Pomimo czasu spędzonego na stanowisku ministra, jako kandydat na kanclerza wydawał się „stosunkowo świeży”. „Dziś jest w dużej mierze odpowiedzialny za słabe wyniki rządu i jest utożsamiany z porażką rządu koalicyjnego”. Matuschek zgadza się: „W przypadku Scholza rzadko mieliśmy do czynienia z tak złymi wynikami urzędującego kanclerza”.

Eksperci widzą małe szanse dla Scholza: „Wybory federalne już się skończyły dla SPD”

Klaus-Peter Schöppner z firmy analitycznej Mentefactum również uważa, że cudowne zwycięstwo socjaldemokratów jest bardzo mało prawdopodobne. „W zasadzie wybory federalne już się skończyły dla SPD. Obiecany wyścig, aby nadrobić zaległości, jak w 2021 r., tym razem się nie wydarzy” – powiedział Bildowi.

„Los Scholza jest przesądzony”, jest jasne dla Schöppnera. „Nie zostanie ponownie kanclerzem i nie chce być ministrem pod rządami Merza. Na koniec pozostaje tylko pytanie: Czy Boris Pistorius zyskałby na tym więcej niż Scholz?”, powiedział ankieter, odnosząc się do ministra obrony, który zawsze cieszył się wyższym poparciem niż Scholz w sondażach, ale nie chciał być wybrany na kandydata na kanclerza.

źródło: merkur.de

Olej palmowy zamiast kakao w proszku? Saksonia planuje zbadać czekoladę z Dubaju

1

Po wstępnych wynikach testów dubajskiej czekolady w Badenii-Wirtembergii, organy kontroli żywności w Saksonii również planują dokładniejsze zbadanie słodyczy. W odpowiedzi na zapytanie, Saksońskie Ministerstwo Spraw Społecznych ogłosiło, że istnieją podstawy do przeprowadzenia odpowiednich kontroli. „Saksońskie organy monitorujące żywność zostały już poinformowane”, napisano.

Jednak do tej pory państwowe centrum badawcze nie otrzymało żadnych próbek, dlatego obecnie nie są dostępne żadne dane analityczne.

Olej palmowy zamiast kakao w proszku

Dochodzenia w Badenii-Wirtembergii ujawniły, że w niektórych tabliczkach czekolady zamiast masła kakaowego stosowano olej palmowy, który jest bardziej opłacalny dla producentów. Ponadto w niektórych przypadkach nie wszystkie składniki były wymienione na opakowaniu. Może to stanowić poważne zagrożenie dla alergików. W jednej z próbek znaleziono nawet pleśń w kremie pistacjowym, jak donosi jeden z polityków.

Czekolada jest produkowana przez różnych producentów w różnych krajach. Do tej pory przeanalizowano tylko kilka tabliczek. Biorąc pod uwagę wstępne wyniki, analizy czekolady mają zostać zintensyfikowane.

źródło: t-online.de

Berlin: Uroczyste otwarcie nowej ambasady Polski przy Unter den Linden

1

W piątek o godzinie 11:00 przy bulwarze Unter den Linden został uroczyście otwarty nowy budynek ambasady Polski. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przybył jako gość honorowy, aby wygłosić przemówienie inauguracyjne. Wystąpienie minister spraw zagranicznych Niemiec Annaleny Baerbock zostało odwołane, ponieważ musiała ona wziąć udział w kampanii wyborczej. Sala była wypełniona po brzegi, a po przemówieniach, oficjalnym podniesieniu polskiej flagi i wykonaniu utworu Chopina na fortepianie, goście zostali zaproszeni na drinka i poczęstunek kuchni polskiej. Atmosfera była radosna, choć niektórzy z obecnych obawiali się, co przyniesie nowy rok dla stosunków polsko-niemieckich.

Dla Polaków mieszkających w Niemczech reprezentacyjne otwarcie Ambasady RP to wielkie wydarzenie. Do tej pory polscy obywatele musieli załatwiać swoje sprawy urzędowe w willi nieopodal Grunewald. Teraz to już jednak przeszłość. Nowo wybudowana ambasada znajduje się w centrum Berlina, w miejscu, gdzie kiedyś stał budynek polskiej ambasady.

Polska nabyła nieruchomość w 1964 r.

Nowy adres polskiej ambasady, Unter den Linden 70-72 cieszy się dużym zainteresowaniem. Centrum rządowe Niemiec znajduje się w odległości krótkiego spaceru. Przedstawiciele Rosji i Francji, a także UE i USA znajdują się zaledwie kilka kroków stąd. Wszystkie te miejsca mają dla Polski znaczenie egzystencjalne. Polska nabyła nieruchomość w 1964 r., kiedy większość z tych mocarstw nie była obecna w Berlinie Wschodnim, a obszar znajdował się w cieniu muru berlińskiego. NRD zapewniłła w tym samym czasie pierwszych architektów ambasady. Emil Leibold i Christina Seyfarth otworzyli halę montażową ze stalowo-szklaną fasadą. Jedynie ściana wejściowa Fritza Kühna wykonana z artystycznie wytrawionych liści lipy łączyła budynek z lokalizacją. Tego rodzaju podejście było wówczas powszechne, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Styl międzynarodowy został wybrany we wszystkich blokach, aby nigdy więcej „nie popaść w wojny światowe poprzez folklor”.

Wraz z upadkiem muru berlińskiego, który został niegdyś odczytany jako koniec historii, lekcja ta wydawała się nieaktualna. Polacy, którzy w odróżnieniu od swoich zachodnich sąsiadów zostali pozostawieni samym sobie w kwestii zjednoczenia, na razie pozostali przy swoim przesłaniu: po prostu mieli zbyt mało złotych, aby nadążyć za Niemcami i powrotem między Ren a Szprewę. W 1999 r., mając za sobą perspektywę przystąpienia do UE, nadal planowali jedynie modernizację starego budynku.

Wejście do UE ustabilizowało gospodarkę

Przystąpienie do Unii Europejskiej ustabilizowało gospodarkę po obu stronach Wisły. W 2009 roku kraj przestawił się na rozbiórkę i budowę nowych obiektów. Po tym, jak wiele innych krajów zbudowało prawdziwe wizytówki w Berlinie i Warszawie, Polska zapragnęła czegoś podobnego. Wstępne zlecenie projektowe trafiło do starego mistrza Marka Budzyńskiego, który zamienił Sąd Najwyższy i bibliotekę uniwersytecką w stolicy Polski w zielone krajobrazy ruin.

Jednak władze Berlina, które nie miały problemu z wyburzeniem wschodniomodernistycznego pomnika, były przeciwne takiej ekotopii. Forsowały tzw. „Statut Linden” („Statut ochrony ulicy Unter den Linden i jej okolic”), którym objęto wszystkie budynki po zjednoczeniu przy bulwarze o tej samej nazwie – z wyjątkiem Akademii Sztuk Pięknych. Polska, wciąż daleka od suwerenności, wycofała się.

Do tego, co udało się zrealizować, potrzebna była kolejna próba. Pracownia JEMS Architekci wygrała trzeci w Polsce konkurs na koncepcję Ambasady Linden. Ta założona w 1988 roku społeczność projektantów jak żadna inna uosabia karierę Polski po upadku komunizmu. Ich niezliczone budynki kulturalne, handlowe i mieszkalne świadczą o wzroście dobrobytu po przystąpieniu do UE. Pod względem wizualnym są one niemal nie do odróżnienia od tego, co buduje się gdziekolwiek indziej w Europie. Biuro uczciło swój przełom kamieniem węgielnym polskiej demokracji – budynkiem Gazety Wyborczej. Jako gazeta Solidarności zapewniła pierwsze w miarę wolne głosowanie w bloku wschodnim wczesnym latem 1989 roku. Prawie dekadę później JEMS przekształcił warszawskie centrum wydawnicze w rynek bez barier dla nowych czasów, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Zostało ono nazwane „Agora”.

Polskość powinna przejawiać się przede wszystkim we wrażliwości i stosowności

Ambasada w Berlinie była wzorowana na tych samych dziedzińcach, atriach i foyer. Jednak w odróżnieniu od nadwiślańskiej metropolii, nie ma przed nią pełnych przeszkleń, lecz fasadę, która dokładnie trzyma się kamiennych standardów Sprewy-Aten. Polskość powinna przejawiać się przede wszystkim we wrażliwości i stosowności – tłumaczył główny architekt JEMS Marcin Sadowski, jeden z młodszych partnerów. Ponieważ Berlin jest obecnie zapchany takimi artystycznymi rzeczami, projekt wywołał co najwyżej „jęki” lokalnej publiczności.

Gotowy budynek „demaskuje” tę reakcję jako arogancką. Tam, gdzie standardowe budynki w okolicy mają mniej lub bardziej płaski front, polska ambasada ma podcień na całej wysokości. Na parterze odchodzi od niego znak rozpoznawczy poprzedniego budynku, którym inni właściciele prawdopodobnie mniej by się przejmowali. Achim Kühn wyciągnął z magazynu dzieło swojego ojca i odrestaurował wszystkie 224 złożone aluminiowe szyby. Ściana z liści lipy wychodzi teraz na dziedziniec recepcji, gdzie od 7 stycznia powiewają flagi Polski i Europy.

Zwłaszcza nocą – kiedy oświetlone jest tylko atrium i wewnętrzny środek podcienia, a reszta wapiennej ściany pozostaje ciemna – wejście przyciąga wzrok, niewiele ustępując powszechnie cenionej Akademii Sztuk Pięknych. Wnętrza ambasady zaskakują swoim bezkresem. 12 000 metrów kwadratowych wydaje się wyjątkowo wystawne, nawet jeśli patrzy się na to, że Polska jest drugim co do wielkości sąsiadem Niemiec. Zadziwiająca jest też liczba drzwi przesuwnych. Doświadczenie pokazuje, że takie drzwi są częściej otwarte niż zamknięte, więc zwykle nie są odpowiednie dla kręgów dyplomatycznych.

Budowa ambasady mogła sygnalizować odporną na kryzys dynamikę gospodarki

Oczywiście te szczegóły nie czynią z ambasady wielkiego hitu. Mogłaby się nim stać, gdyby jej pomieszczenia zostały odpowiednio wykorzystane. Instytut Kultury Polskiej, który pęka w szwach w lokalizacji przy Burgstraße, czeka na to. To samo tyczy się pasażu, który oferuje niespotykany dotąd klimat Linden, ale do tej pory był dostępny tylko dla nielicznych. Jednocześnie wybrana architektura ma swoje ograniczenia.

Geostrategiczne znaczenie Polski, które wzrosło skokowo po inwazji na Ukrainę, jest przekazywane przez sam adres. Budowa ambasady mogła sygnalizować odporną na kryzys dynamikę gospodarki, która nie tylko brukuje Warszawę drapaczami chmur. Architektura budynku nie wskazuje niczego na temat wewnętrznej polskiej polityki, której konflikty dominują w wiadomościach w tym kraju. Samo przyjęcie inauguracyjne – jak wynika z ustnych doniesień w okresie poprzedzającym wydarzenie – prawdopodobnie przybrało charakter miłej uroczystości rodzinnej.

źródło: berliner-zeitung.de

Dolna Saksonia: Ciało znalezione podczas polowania. Martwy mężczyzna to zaginiony Polak

0

Makabryczne odkrycie miało miejsce na początku stycznia podczas polowania w lesie w pobliżu Bissendorf. Myśliwi odkryli zwłoki mężczyzny. Mężczyzna został zidentyfikowany, ale nadal nie wiadomo, co tak naprawdę się stało.

W dniu 4 stycznia 2025 r. myśliwi odkryli martwe ciało w lesie na Werscher Berg w powiecie Osnabrück (Dolna Saksonia). Mężczyzna nie miał przy sobie żadnych dokumentów i prawdopodobnie przebywał w okolicy od jakiegoś czasu.

Zmarły to pracownik z Polski

Sekcja zwłok nie dostarczyła żadnych konkretnych informacji na temat przyczyny śmierci. Według policji nie było śladów przemocy. Eksperci medycyny sądowej potwierdzili jednak, że ciało musiało leżeć w lesie od kilku miesięcy.

Policja przeczesuje las

Śledczy przeczesali teraz zalesiony obszar wokół miejsca znalezienia ciała i znaleźli sweter, plecak i torbę na ramię. W torbie znajdowały się: ubrania, jedzenie i polski dowód osobisty. Rzeczy należały do 46-letniego Patryka D., rzemieślnika z Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie).

Tak funkcjonariusze wpadli na trop zgłoszenia zaginięcia z Polski. Patryk D. w połowie września 2024 roku wyjechał z rodzinnego kraju do Osnabrück, by tam podjąć pracę. Jak poinformowali znajomi mężczyzny w raporcie z poszukiwań, wtedy ostatni raz rodzina miała kontakt z D. Od tego czasu nigdy więcej nie dzwonił, a jego telefon komórkowy był wyłączony.

Mężczyzna został zidentyfikowany na podstawie tatuażu

Decydującą wskazówką, że ciało rzeczywiście należy do polskiego pracownika, jest jego tatuaż – zdjęcia raportu o zaginięciu osoby z Polski pokazują dokładny tatuaż, który eksperci medycyny sądowej zweryfikowali podczas sekcji zwłok. Rzeczniczka policji Maike Elixmann: „Dokładne okoliczności śmierci są przedmiotem trwającego dochodzenia”.

Ta wiadomość była szokiem dla przyjaciół w Polsce, którzy w mediach społecznościowych żegnali Patryka: „Żegnamy Cię z głębokim smutkiem (…) Niech Twoja dusza spoczywa w pokoju”.

źródło: bild.de

Hesja: Mężczyzna groził przechodniom pistoletem-zabawką

0

Mężczyzna wywołał zamieszanie przed głównym dworcem kolejowym w Hanau w czwartek wieczorem, kiedy wymachiwał bronią, która później okazała się pistoletem-zabawką.

44-latek początkowo celował w dwie 13-letnie dziewczynki na dziedzińcu. Następnie wsiadł do w pełni zajętego autobusu numer 2 i wycelował pistolet w 62-letnią kobietę. Zaalarmowany patrol policji federalnej, który ma swoją siedzibę na dworcu głównym, szybko znalazł się na miejscu zdarzenia. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę w autobusie i przekazali go policji stanowej, która przybyła w tym samym czasie.

Nietrzeźwy mężczyzna został przewieziony na posterunek policji, gdzie pobrano od niego próbkę krwi. Plastikowy pistolet został skonfiskowany. 44-latkowi grozi teraz postępowanie karne za groźby i naruszenie ustawy o broni. Następnie został przyjęty do specjalistycznej kliniki psychiatrycznej.

źródło: bild.de

Niemcy: Tylko co piąta osoba kupiłaby samochód elektryczny

1

Czy planowany koniec silników spalinowych w 2035 roku jest realistyczny? Czy do tego czasu wystarczająca liczba osób rzeczywiście przesiądzie się do samochodów elektrycznych? Tematy te są przedmiotem gorących dyskusji w Niemczech.

Niedawna reprezentatywna ankieta przeprowadzona wśród 2194 Niemców przez portal motoryzacyjny mobile.de pokazuje, jak różne i jednoznaczne mogą być opinie.

Zdecydowana większość korzysta z samochodów z silnikiem diesla i benzynowym

Wielu uczestników badania jest szczególnie sceptycznych, jeśli chodzi o przejście na pojazdy elektryczne. Tylko jeden na trzech respondentów (30,4 procent) rozważa przejście na pojazdy elektryczne lub hybrydowe w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Spośród nich 12,3 procent rozważa zakup pojazdu hybrydowego. Zaledwie 18,1 procent rozważa zakup samochodu z napędem wyłącznie elektrycznym – to mniej niż jedna piąta!

Faktem jest, że rynek samochodowy jest obecnie nadal zdominowany przez silniki spalinowe. 84,6 procent kierowców korzysta z samochodów z silnikiem diesla lub benzynowym. Samochody hybrydowe i elektryczne stanowią jedynie 15,4 procent.

Młodzi ludzie popierają zakaz stosowania silników spalinowych, starsi go odrzucają

Według ankiety, zakaz silników spalinowych, tj. planowany zakaz nowych rejestracji silników spalinowych od 2035 r., jest również niezwykle kontrowersyjny.

50,3 procent respondentów kategorycznie odrzuca plan, podczas gdy tylko 22,1 procent popiera go bezwarunkowo. Istnieją jednak znaczne różnice między młodymi i starszymi: 39,2 procent osób w wieku od 25 do 34 lat popiera zakaz, podczas gdy tylko 15,5 procent osób w wieku powyżej 55 lat jest tego zdania.

Większość wszystkich grup wiekowych jest pesymistycznie nastawiona do wprowadzenia zakazu stosowania benzyny i oleju napędowego: trzy czwarte (76,5 procent) wątpi, że zakaz stosowania silników spalinowych do 2035 roku jest realistyczny.

Istnieją jasne pomysły na transformację mobilności

Pomimo krytycznego nastawienia do zakazu korzystania z silników spalinowych, wśród respondentów istnieją jasne pomysły na to, jakie środki należy podjąć, aby przyspieszyć transformację mobilności. Ponad połowa respondentów (51,3%) domaga się poprawy lokalnego transportu publicznego, a 28,4% transportu dalekobieżnego. Lepszych możliwości ładowania samochodów elektrycznych domaga się 28,7% ankietowanych.

Ajay Bhatia jest dyrektorem generalnym mobile.de: „Nasze badanie pokazuje, że kierowcy są generalnie skłonni do zmian. Potrzebna jest jednak jasna perspektywa dla mobilności jutra”.

źródło: bild.de

Berlin: Transpłciowa kobieta sądzi się z McDonald’s przez brak dostępu do damskiej szatni

6

Transpłciowa kobieta pozwała McDonald’s, ponieważ koleżanka odmówiła jej dostępu do damskiej przebieralni. W berlińskim Sądzie Pracy osiągnięto już ugodę.

W sprawie o dyskryminację wniesionej przez transseksualną kobietę przeciwko sieci fast food McDonald’s, obie strony zgodziły się na ugodę przed berlińskim Sądem Pracy. Poszkodowana, która nadal jest zatrudniona, odejdzie z firmy pod koniec kwietnia.

W zamian Grupa wypłaci jej podlegającą opodatkowaniu odprawę w wysokości 16 500 euro. Nie jest to jednak odszkodowanie. Powódka, która pracuje również jako artystka pod pseudonimem Kylie Divon, pierwotnie domagała się tego. Poprzednie posiedzenie pojednawcze nie przyniosło porozumienia.

Brak dostępu do damskiej przebieralni

Kobieta pracowała w McDonalds od 2019 roku. W grudniu 2023 r. muzułmańska koleżanka odmówiła jej dostępu do damskiej przebieralni i obraziła ją w dyskryminujący sposób. Kobieta zwróciła się następnie do swojego przełożonego, ale według jej relacji nie otrzymała żadnego wsparcia.

Przedstawicielka firmy oświadczyła w sądzie, że współpracowała ze wszystkimi zaangażowanymi stronami w celu znalezienia rozwiązań – w tym w odniesieniu do konkretnego dostępu do damskiej przebieralni.

McDonalds złożył również oferty wsparcia finansowego, na przykład dla pracy artystycznej powódki. Firma zaoferowała również przekazanie pieniędzy organizacjom queer.

Kylie Divon potępia „pinkwashing”

Zdaniem kobiety były to jednak przede wszystkim próby odbudowania własnego wizerunku przez dział PR firmy, na przykład poprzez wspólnie wyprodukowany film.

Porozumienie wygasiło wszelkie dalsze roszczenia prawne w tej sprawie.

źródło: web.de