Zarabiał 180 000 euro rocznie, ale dorabiał jako opiekun do dzieci. Drugi dzień procesu pedofila Marcusa R.

    „Pomijając tę ciemną stronę, uważam się za osobę otwartą, pomocną”. Taki obraz siebie maluje Marcus R. (45). W sądzie okręgowym w Kolonii miał miejsce drugi dzień procesu okrutnego pedofila.

    Informatyk Marcus R. otworzył w ubiegłą środę (8.12.) drugi dzień procesu lamentującym wyznaniem: „Moje czyny są podłe i głęboko ich żałuję” – powiedział na początku. I dodał, pełen użalania się nad sobą: „Będę musiał żyć z tym wstydem do końca życia”.

    Godzinne wyznanie mężczyzny, który w latach 2005-2019 wykorzystywał seksualnie trzynaścioro dzieci w wieku od miesiąca do 13 lat jako opiekun do dzieci, pozostawił uczestników procesu w osłupieniu. Na pytanie, dlaczego poprzez perwersyjne praktyki torturował i ciężko ranił swoje bezbronne ofiary, R. odpowiedział wymijająco: „To mnie nie podniecało, to nie było moim zamiarem”.

    Żył w „świecie równoległym”. Poza tym stwierdził z całą powagą przed sądem „widziałem siebie w roli dobrego opiekuna”. I dalej: „Gdy dzieci płakały, brałam je na kolana, pocieszałam, czytałam im lub chodziłam z nimi pływać”. R. ewidentnie lubi występować w sądzie, mówi bezbłędnie i szybko. „Dziękuję, że pan pyta” – odpowiada z uśmiechem prokuratorowi, który zadaje mu pytanie o jego potworne akty znęcania się.

    Bezdzietny informatyk (roczny dochód brutto: 180 tys. euro) podjeżdżał do rodzin korzystających z jego usług Teslą za 80 tys. euro. Miał zawsze ze sobą plecak z aparatem, statywem i rozwieraczem do ust. Molestujący dzieci filmował wszystkie swoje czyny. Za swoje usługi pobierał jedynie od 8 do 15 euro za godzinę. „Nie chodziło o pieniądze” – zauważył sędzia przewodniczący Christoph Kaufmann.

    Rodzice nie byli jednak podejrzliwi. Tylko raz został prawie złapany. Jedna z rodzin wróciła do domu wcześniej niż się spodziewała – podczas gdy on znęcał się nad ich dzieckiem za zaciągniętymi żaluzjami. R. zdążył się jednak w porę ubrać i schować aparat oraz statyw.

    Po Marcusie R. zeznawał detektyw (61 l.) prowadzący śledztwo w sprawie kompleksu nadużyć. Nikt z jego bliskich współpracowników nie wierzył, że oskarżony dopuści się takich czynów. Żona R. myślała, że to pomyłka, gdy 3 grudnia 2021 roku SEK szturmował dom i wyprowadził jej męża jako agresywnego pedofila. „Jego żona nie mogła tego wszystkiego zrozumieć”.

    Policjantk kontynuował: „We wszystkich rozmowach słyszeliśmy, że R. to normalny kolega. Pomocny, super zięć, można go tylko życzyć każdemu jako przyjaciela. Tak został przedstawiony”. Nikt niczego nie podejrzewał. Informatyk mógł więc przez 14 lat niezauważenie znęcać się nad co najmniej 13 dziećmi.

    Na jego trop wpadli śledczy z Berlina. Tam R. nawiązał kontakt z pedofilem (w międzyczasie skazanym na kilka lat więzienia z zastosowaniem aresztu prewencyjnego), z którym dzielił się swoimi zboczonymi fantazjami.

    Kiedy pedofil został aresztowany, w przejętych zapisach danych pojawiło się nazwisko i adres Marcusa R. W związku z tym 45-latek był obserwowany i podsłuchiwany przez kolońską policję. Rok temu w jego domu w Wermelskirchen zaskoczył go oddział specjalny policji.

    Jego żona była wtedy na zakupach. Pedofil Marcus R. znajdował się w domu w swoim biurze, na pierwszym piętrze w trakcie wideokonferencji z kolegami, kiedy do domu rodzinnego weszły siły specjalne i pospiesznie go aresztowały. „Nie zdarzył nawet nacisnąć przycisku myszki, by wyłączyć komputer” – powiedział sądowi inspektor. „Na dyskach twardych znajdowało się pięć milionów plików”. 3,5 mln zdjęć i 1,5 mln filmów – wyłącznie materiały pornograficzne z dziećmi.

    źródło: bild.de

    Obserwuj Dojczland.info i bądź na bieżąco:

    196,777FaniLubię
    24,300ObserwującyObserwuj
    315ObserwującyObserwuj
    Obserwuj
    Powiadom o
    guest

    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    0
    Co o tym myślisz? Skomentuj!x