Liczba zakażeń koronawirusem wciąż rośnie. Z ust polityków coraz częściej pada słowo „lockdown”. Przed taką ewentualnością przestrzega przede wszystkim Markus Söder, ale i kanclerz Angela Merkel jest wyraźnie zaniepokojona rozwojem sytuacji epidemiologicznej w kraju. Jak bardzo prawdopodobne jest to, że scenariusz drugiego lockdownu się zrealizuje? Czy można zapobiec ponownemu zamrożeniu gospodarki?
Kanclerz Niemiec przyznała, że martwi ją gwałtowny wzrost nowych przypadków zakażeń SARS-CoV-2. Po spotkaniu z premierami poszczególnych krajów związkowych stwierdziła, że być może za kilka tygodni trzeba będzie powiedzieć: „nie udało nam się zahamować tego trendu wzrostowego”.
A wtedy trzeba będzie podjąć decyzję o wprowadzeniu kolejnych obostrzeń, przyznała Merkel. Również Markus Söder stwierdził, że choć być może nie chcemy przyjąć tego do wiadomości, perspektywa nowego lockdownu jest o wiele bliżej, niż nam się wydaje.
Spotkanie na szczycie w sprawie pandemii: Merkel czuje się zawiedziona
Niektóre ze środków, które chciała przeforsować kanclerz Niemiec, są pomijane, przesuwane w czasie, relatywizowane lub całkowicie eliminowane. Na przykład propozycja, aby zamknąć bary i kluby w miejscowościach, w których wskaźnik nowych zachorowań wynosi 35 na 100.000 mieszkańców w ciągu siedmiu dni, nie znajduje poparcia innych.
Zabrakło również dyskusji nad wnioskiem Södera w sprawie wyższych jednolitych kar dla osób, które nie przestrzegają obostrzeń, na przykład zwolenników ruchów antymaseczkowych. Bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące kwarantanny dla podróżnych powracających z zagranicy zaczną obowiązywać dopiero 8 listopada – po wakacjach jesiennych. Dopiero wtedy zostanie wznowiona dyskusja na temat kontrowersyjnego zakazu zakwaterowania dla podróżnych pochodzących z obszarów ryzyka znajdujących się na terytorium Niemiec. Wiele spraw jest przekładanych na później, mówi Söder. A to wygląda na straconą szansę.
Nadrenia-Palatynat, Hesja i Nadrenia Północna-Westfalia chcą tylko „zdecydowanie polecać”, ale nie narzucać ograniczeń odnośnie liczby uczestników spotkań w prywatnych pomieszczeniach – nie chcą tego robić „ze względu na znaczącą ingerencję w nienaruszalność mieszkania”. Saksonia również nie chce podejmować żadnych decyzji w tym zakresie. Dolna Saksonia zgłasza zastrzeżenia. Te pięć landów ma łącznie około 40 milionów mieszkańców, co oznacza, że obostrzenie nie dotknie prawie połowy populacji Niemiec.
Söder: „Więcej masek, mniej alkoholu, mniej imprez”
Bez żadnego ale uchwalono, że od godziny 23:00 lokale gastronomiczne będą musiały być zamknięte – będzie to zalecane w przypadku wystąpienia 35 nowych zakażeń na 100.000 mieszkańców w ciągu tygodnia i obowiązkowe przy 50 nowych zakażeniach. Ponadto, uchwalono „rozszerzony obowiązek noszenia masek” i ograniczenia dotyczące kontaktów w miejscach publicznych, w których będzie mogło spotykać się maksymalnie dziesięć osób – również w przypadku odnotowania 50 zakażeń na 100.000 mieszkańców w ciągu 7 dni. „Więcej masek, mniej alkoholu, mniej imprez”, podsumowuje Söder. Bawarczyk pozostawia bez jednoznacznej odpowiedzi pytanie o to, czy te działania okażą się wystarczające.
Już w czwartek zaprosił on na posiedzenie gabinetu w Monachium. Jest całkiem możliwe, że Wolne Państwo podejmie ostrzejsze środki. „Definitywnie mamy do czynienia z drugą falą”, mówi Söder. Prawdopodobnie już wówczas wiedział, że Instytut Roberta Kocha (RKI) poda w czwartek nową rekordowo wysoką liczbę zakażeń: 6.638 nowych infekcji, około 1.500 więcej niż dzień wcześniej. „Ponowne przejęcie kontroli nad sytuacją wymaga wiele wysiłku”, mówi Söder, odnosząc się do liczb. „To jest wielka próba wytrzymałości dla naszego pokolenia.”
Prawdopodobnie tak też postrzega to Merkel, która poprosiła o przedstawienie meldunku na temat sytuacji epidemiologicznej Michaela Meyera-Hermanna (53), fizyka, profesora Uniwersytetu Technicznego w Braunschweig i kierownika Centrum Badań nad Zakażeniami Helmholtza, który miał za zadanie przypomnieć 16 premierom o powadze sytuacji. Opowiedział się on za ograniczeniem kontaktów o połowę, a według niepotwierdzonych źródeł, podobno zaproponował zakaz opuszczania obszarów ryzyka. Jednak do premierów landów zdaje się to nie docierać.
Wszystko wskazuje na to, że nie obejdzie się bez radykalnych środków w walce z drugą falą pandemii
Burmistrz Berlina Michael Müller (SPD) pośrednio wyjaśnia przyczynę różnych punktów widzenia. Jego zdaniem wynika to ze zróżnicowanego nasilenia problemu. W środkowej części Niemiec są jeszcze powiaty, w których występuje niewiele przypadków infekcji, podczas gdy w Berlinie odnotowuje się alarmująco wysoki poziom infekcji. To nie przypadek, że w stolicy Niemiec od dawna obowiązują obostrzenia, które zostały wczoraj wprowadzone przez władze innych landów.
Müller uważa za możliwe, że za kilka tygodni politycy znów się spotkają i przyśpieszą godzinę policyjną z 22:00 na 20:00. I na tym się nie skończy, jeśli do tego czasu wskaźniki zachorowań na Covid-19 jeszcze bardziej się pogorszą. „Na przykładzie sąsiednich krajów widzimy, że trzeba będzie podjąć bardzo radykalne działania”, przypomina Merkel. Söder dodaje, że cała sytuacja bardzo dynamicznie się zmienia. To wszystko brzmi jak groźba kolejnego lockdownu.
Źródło: www.waz.de