Niemcy: Ceny kawy szybują w górę – podwyżki sięgają nawet 84 procent

4

Gorzka niespodzianka dla miłośników kawy

Wielu klientów robiących zakupy w niemieckich supermarketach i dyskontach przeżywa obecnie szok cenowy. Koszty kawy rosną w zawrotnym tempie, a nowe ceny na sklepowych półkach okazują się wyjątkowo dotkliwe dla portfela. Z danych udostępnionych przez aplikację do porównywania cen Smhaggle wynika, że zarówno kawy mielone, jak i ziarniste znanych marek znacząco podrożały od początku roku.

Nawet 43% więcej za kawę w ziarnach

W porównaniu do cen z przełomu roku, produkty takich firm jak Jacobs, Mövenpick, Melitta czy Senseo kosztują obecnie od 9 do 33 procent więcej, jeśli chodzi o kawę mieloną. Jeszcze bardziej wzrosły ceny kawy ziarnistej – tu podwyżki sięgają nawet 43 procent. Zmiany nie ominęły również kaw marek własnych popularnych sieci handlowych, takich jak Barissimo, Bellarom, Gut & Günstig czy Ja. Ich ceny wzrosły w ciągu zaledwie kilku tygodni o 28 do 30 procent.

Tchibo podnosi ceny – wzrost aż o 84 procent

Szczególnie duży wzrost cen odnotowano w przypadku produktów marki Tchibo. W lutym firma podniosła ceny w zależności od rodzaju kawy – o 50 centów do 1 euro za pół kilograma. Jeszcze w 2022 roku najtańsza 500-gramowa paczka kawy mielonej marki własnej kosztowała 2,99 euro. Dziś jej cena wynosi 5,49 euro, co oznacza wzrost o niemal 84 procent.

Markowe produkty, takie jak kawa Melitta czy Jacobs, osiągają obecnie cenę 9,29 euro za 500 gramów, co oznacza wzrost o 47 procent w porównaniu do cen sprzed dwóch lat.

Przyczyny drastycznych podwyżek

Zdaniem ekspertów i przedstawicieli branży handlowej, główną przyczyną wzrostu cen są rosnące koszty surowca. Problemy z pogodą – szczególnie susze i niekorzystne prognozy zbiorów w krajach producenckich, takich jak Brazylia, wywołały silny wzrost cen ziaren kawy na rynkach światowych.

Ekspert ds. rynków rolnych Carlos Mera z Rabobanku, cytowany przez ZDF, ostrzega, że nawet jeśli ceny surowców nieco spadną, nie należy się spodziewać szybkiego powrotu do dawnych cen w sklepach. Według niego, wysoki poziom cen kawy w handlu detalicznym utrzyma się jeszcze przez dłuższy czas.

Konsumenci muszą głębiej sięgnąć do kieszeni

Dla wielu osób poranna filiżanka kawy stała się znacząco droższym rytuałem. Rzut oka na półki z kawą w niemieckich sklepach wystarczy, by zrozumieć, że ceny napoju z ulubionych ziaren stały się poważnym obciążeniem domowego budżetu. Wzrosty dotyczą zarówno produktów premium, jak i tych z niższej półki cenowej.

źródło: bild.de

Niemcy: Gaz drażniący w szkole w Saksonii – 60 osób poszkodowanych, w tym uczniowie i nauczyciele

0

Annaberg-Buchholz (Saksonia) – Dla 400 uczniów i nauczycieli dzień nauki w szkole im. Adama Riesa zakończył się przedwcześnie, dokładnie o godzinie 10:23. Powodem było nagłe pogorszenie się stanu zdrowia wielu osób przebywających w budynku. Aż 60 uczniów i nauczycieli zaczęło odczuwać podrażnienia dróg oddechowych.

Podejrzenie ataku z użyciem gazu drażniącego

Jak poinformował rzecznik policji, „według aktualnego stanu wiedzy nieznana, gazowa substancja została uwolniona w jednej z toalet szkolnych”. Substancja ta spowodowała u poszkodowanych objawy takie jak kaszel, duszność, pieczenie w gardle i podrażnienie śluzówek.

29 osób trafiło do szpitala

Spośród 60 poszkodowanych, 29 osób wymagało dalszej pomocy medycznej i zostało przetransportowanych do szpitala na dokładniejsze badania oraz leczenie. Reszta została zaopatrzona na miejscu przez służby ratunkowe.

Szkołę ewakuowano, a na miejsce wezwano liczne jednostki straży pożarnej, policji oraz ratownictwa medycznego.

Śledztwo w toku – podejrzenie niebezpiecznego uszkodzenie ciała

Policja prowadzi postępowanie w sprawie podejrzenia niebezpiecznego uszkodzenie ciała. Trwają intensywne czynności mające na celu identyfikację użytej substancji oraz wyjaśnienie okoliczności zdarzenia. Na ten moment nie ujawniono żadnych szczegółów na temat ewentualnych sprawców.

źródło: bild.de

Niemcy: 40 domów opieki dotkniętych upadłością: Co niewypłacalność Argentum oznacza dla osób potrzebujących opieki?

1

40 placówek, 4000 łóżek – tak reklamuje się grupa opiekuńcza Argentum na swojej stronie internetowej. Jednak za fasadą pozornej normalności kryje się poważny kryzys. 1 kwietnia 2025 roku wszystkie cztery spółki holdingowe należące do grupy Argentum złożyły wniosek o upadłość w trybie samodzielnego zarządzania (tzw. Schutzschirmverfahren).

Argentum: 3100 podopiecznych i 2800 pracowników dotkniętych upadłością

Jak donosi Der Spiegel, wniosek upadłościowy został złożony do sądu rejonowego w Bad Homburg. Problemy Argentum wpisują się w szerszy, niepokojący trend w niemieckiej branży opiekuńczej. Tylko kilka dni wcześniej podobny wniosek złożyła firma Kenbi GmbH, która zatrudnia około 850 osób i opiekuje się 2500 pacjentami. W ostatnich latach upadłość ogłaszały także inne duże grupy, takie jak Hansa, Dorea czy Curata.

Z danych opublikowanych przez Arbeitgeberverband Pflege (Związek Pracodawców Branży Opiekuńczej) w ramach projektu „Deutschlandkarte Heimsterben” wynika, że od początku 2023 roku do lata 2024 ponad 1000 placówek opiekuńczych w Niemczech ogłosiło upadłość lub całkowicie zakończyło działalność.

Dlaczego tak wiele domów opieki upada?

Choć zapotrzebowanie na miejsca opieki jest ogromne, sektor zmaga się z licznymi trudnościami. W komunikacie cytowanym przez branżowy portal Care vor 9, Argentum wskazuje na najważniejsze z nich: niedobór wykwalifikowanego personelu, rosnące koszty utrzymania, nadmierną biurokrację oraz niewystarczające finansowanie ze strony państwa i kas chorych.

Jednym z głównych problemów jest brak personelu medycznego, który dotyka zarówno mniejsze, jak i większe placówki. Gdy nie udaje się zatrudnić wystarczającej liczby pracowników, konieczne jest zamykanie nie tylko pojedynczych oddziałów, ale czasem nawet całych domów opieki. Rentowność takiej placówki uzyskuje się dopiero przy obłożeniu wynoszącym co najmniej 98%.

Dodatkowo, zgodnie z przepisami, placówki chcące rozliczać swoje usługi z kasami chorych muszą wypłacać pensje zgodne z układami zbiorowymi, co oznacza wyższe koszty kadrowe. Wprowadzenie wyższego ustawowego wynagrodzenia minimalnego również pogłębiło presję finansową.

Co dalej z placówkami Argentum?

W ramach ochrony przed wierzycielami (tzw. procedura ochronna – Schutzschirmverfahren) rozważane jest kontynuowanie działalności wybranych spółek zależnych. Nie wszystkie z nich będą jednak mogły skorzystać z tego rozwiązania. Jak informuje Der Spiegel, domy opieki w Odenwaldzie i Erbach będą prawdopodobnie objęte standardowym postępowaniem upadłościowym.

W poprzednich latach wiele dużych firm opiekuńczych zdołało utrzymać działalność całej grupy, jednak musiało zrezygnować z części lokalizacji. Tak może być również w przypadku Argentum.

Co upadłość oznacza dla podopiecznych i pracowników?

Na ten moment nie ma jeszcze jednoznacznej odpowiedzi, jak dokładnie upadłość wpłynie na codzienne życie pacjentów i pracowników. W najgorszym scenariuszu może dojść zarówno do utraty miejsc pracy, jak i zamknięcia domów opieki, a tym samym – do utraty miejsc opieki dla osób starszych i niesamodzielnych.

Sytuacja ta budzi niepokój w całym sektorze i stawia pytania o przyszłość opieki długoterminowej w Niemczech – kraju, którego społeczeństwo starzeje się w szybkim tempie. Wydaje się, że bez strukturalnych reform i zwiększenia nakładów na system opieki, podobne przypadki będą się powtarzać coraz częściej.

źródło: suedkurier.de

Niemcy: Koniec z „tylko gotówką”? Płatności kartą mają być dostępne wszędzie

1

W Niemczech może dojść do przełomowej zmiany w sposobie płatności – partie CDU/CSU oraz SPD chcą, by klienci wszędzie mieli możliwość zapłaty nie tylko gotówką, ale również w formie elektronicznej. Nowe przepisy mają poprawić jakość obsługi, ale także ograniczyć skalę unikania opodatkowania, szczególnie w branżach, w których dominuje obrót gotówkowy.

Płatność kartą czy telefonem zamiast gotówki – w Niemczech to wciąż rzadkość

Podczas gdy w wielu krajach Europy płatności kartą czy telefonem w małych sklepach, kioskach czy restauracjach są standardem, w Niemczech wciąż jest to stosunkowo rzadkie zjawisko. W wielu miejscach konsumenci natrafiają na kartki z napisem „Keine Kartenzahlung” („Brak płatności kartą”) lub „Cash only” („Tylko gotówka”). Powodem są najczęściej dodatkowe opłaty, jakie przedsiębiorcy muszą ponosić w związku z przyjmowaniem płatności elektronicznych.

Koalicja chce zagwarantować prawo wyboru sposobu płatności

W ramach trwających rozmów koalicyjnych grupa robocza ds. budżetu, podatków i finansów uzgodniła, że klienci powinni mieć możliwość wyboru między gotówką a formą bezgotówkową. Przynajmniej jedna opcja płatności elektronicznej ma być obowiązkowa – czy to karta płatnicza, czy też urządzenie mobilne, takie jak smartfon czy smartwatch.

Ułatwienie dla klientów i walka z oszustwami podatkowymi

Poseł SPD ds. polityki finansowej, Michael Schrodi, podkreśla, że planowane zmiany mają podwójny cel. Z jednej strony chodzi o poprawę komfortu klientów, a z drugiej – o skuteczniejsze przeciwdziałanie oszustwom podatkowym. Elektroniczna rejestracja transakcji ma bowiem umożliwić lepszą kontrolę i przejrzystość obrotu gospodarczego. Kluczowym elementem ma być wprowadzenie obowiązkowych kas fiskalnych.

Schrodi zaznacza również, że zmiany będą wprowadzane stopniowo, a nie w sposób nagły i ogólnokrajowy. Koalicja planuje jednocześnie ulżyć przedsiębiorcom z branży gastronomicznej, obniżając im stawkę VAT, co ma stanowić swego rodzaju rekompensatę.

Płatności elektroniczne – przyszłość, ale bez eliminacji gotówki

Ważnym aspektem planowanych reform jest utrzymanie prawa do płacenia gotówką. Schrodi podkreśla, że zarówno SPD, jak i CDU/CSU nie zamierzają likwidować tej formy płatności. Ma to być „wyraz poparcia” zarówno dla gotówki, jak i dla płatności elektronicznych. Wśród polityków Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej i Chrześcijańsko-Społecznej pojawiają się bowiem głosy krytyki, które ostrzegają przed marginalizacją gotówki i potencjalnym ograniczeniem wolności obywatelskich.

Niejasności wokół limitów płatności kartą

Nie ustalono jeszcze, czy nowe przepisy pozwolą sklepom i punktom usługowym na stosowanie minimalnej kwoty płatności kartą. Obecnie wiele placówek dopuszcza płatności bezgotówkowe dopiero od określonej sumy (np. 5 lub 10 euro). Nie wiadomo więc, czy klient w przyszłości będzie mógł zapłacić kartą za paczkę gumy do żucia lub gazetę w kiosku.

Sprzeczne stanowiska branży gastronomicznej i związków podatkowych

Pomysł obowiązkowego wprowadzenia płatności elektronicznych spotyka się z mieszanym odbiorem. Niemiecki Związek Hotelarstwa i Gastronomii (DEHOGA) ostrzega przed dodatkowymi kosztami i obciążeniami dla przedsiębiorców. Przeciwnie natomiast wypowiada się Niemiecki Związek Zawodowy Pracowników Skarbowych, który z zadowoleniem przyjął inicjatywę. Jego przedstawiciele szacują, że dzięki ograniczeniu płatności gotówkowych państwo mogłoby odzyskać od 10 do 15 miliardów euro rocznie z tytułu podatków od obrotów i zysków, które obecnie są ukrywane przez nieuczciwych przedsiębiorców.

Podsumowanie

Plany koalicji SPD i CDU/CSU zwiastują znaczącą zmianę w podejściu do płatności w Niemczech. Choć gotówka ma pozostać dostępna, płatności elektroniczne mają stać się obowiązkową alternatywą – nie tylko ze względu na wygodę klientów, lecz przede wszystkim jako element walki z szarą strefą i zwiększania dochodów państwa. Szczegóły projektu – m.in. dotyczące limitów płatności kartą – wciąż są przedmiotem negocjacji.

źródło: tagesschau.de

Niemcy: Pożar w zakładzie cementowym w Bernburgu – toksyczna chmura dymu zagraża mieszkańcom

0

Ogromny pożar w hali przemysłowej w Saksonii-Anhalt

We wtorek nad ranem, około godziny 4:00, w zakładzie recyklingu należącym do cementowni w Bernburgu (kraj związkowy Saksonia-Anhalt) wybuchł poważny pożar. Płonąca hala przemysłowa znajduje się na terenie parku przemysłowego w powiecie Salzlandkreis. W związku z intensywnym rozwojem ognia na miejsce skierowano liczne jednostki straży pożarnej. Akcja gaśnicza nadal trwa, a sytuacja jest określana jako poważna.

Toksyczna chmura nad miastem

W wyniku pożaru powstała gęsta chmura dymu, która przesuwa się w kierunku zabytkowego centrum Bernburga, miasta liczącego około 32 000 mieszkańców. Lokalne służby ostrzegają, że unosząca się nad miastem chmura może zawierać niebezpieczne, a nawet śmiertelne gazy.

W oficjalnym komunikacie alarmowym służby ratunkowe apelują do mieszkańców:
„Uwaga! Ze względu na duży pożar doszło do intensywnego zadymienia! Chmura dymu przemieszcza się obecnie w kierunku miasta!”

Zalecenia dla mieszkańców

Straż pożarna i służby kryzysowe wydały szereg zaleceń dla ludności:

  • Nie wchodzić do zadymionych pomieszczeń, ponieważ w ich wnętrzu mogą się gromadzić toksyczne, potencjalnie śmiertelne gazy.
  • Zamknąć wszystkie okna i drzwi, aby ograniczyć przenikanie niebezpiecznych substancji do wnętrza budynków.
  • Unikać obszaru objętego działaniami ratunkowymi i nie zbliżać się do miejsca pożaru.

Na chwilę obecną nie ma jeszcze informacji o ewentualnych poszkodowanych ani o dokładnym składzie chemicznym powstałej chmury.

Trwa walka z ogniem

Akcja gaśnicza trwa bez przerwy od godzin porannych. Ze względu na charakter budynku i specyfikę materiałów znajdujących się w hali recyklingu, gaszenie pożaru może potrwać wiele godzin, a może nawet dni.

Władze monitorują sytuację i zapowiadają, że kolejne szczegóły dotyczące zdarzenia, w tym możliwe zagrożenia dla zdrowia, zostaną podane, gdy tylko będą dostępne dokładniejsze dane.

źródło: bild.de

Właściciele baru z tajską kuchnią w Düsseldorfie zakazują wstępu dzieciom – klienci oburzeni

1

Zakaz wstępu dla najmłodszych – kontrowersyjna decyzja właścicieli lokalu

W barze Ayutthaya Thai Imbiss w Düsseldorfie dzieci nie są mile widziane. Właściciele lokalu zdecydowali się na wprowadzenie bezwzględnego zakazu wstępu dla najmłodszych gości. Jako powód wskazali… potrzebę ciszy i skupienia kucharza podczas pracy.

Na drzwiach lokalu zawieszono duży napis informujący o nowym zakazie: „Kucharz nie jest w stanie skoncentrować się na swojej pracy z powodu hałasu wywoływanego przez dzieci. W związku z tym nie możemy zapewnić bezbłędnego przygotowania dań.” W komunikacie dodano również, że rodzinom zaleca się zamawianie jedzenia na wynos i spożywanie go w domowym zaciszu, gdzie zarówno dorośli, jak i dzieci mogą czuć się komfortowo.

Fala oburzenia wśród klientów

Decyzja spotkała się z ogromnym oburzeniem ze strony klientów, zwłaszcza tych z dziećmi. W serwisie Google pojawiły się liczne krytyczne recenzje. Jedna z nich, napisana przez Sandrę Iaria, brzmi:
„Skandal… również zostaliśmy wyrzuceni z lokalu – w sposób bardzo agresywny i z arogancją, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam – mimo że nasz trzyletni syn spał w wózku!”

Z kolei Piero Violante wyraził swoje zdziwienie i rozczarowanie: „To niewiarygodne, że w 2024 roku można zostać wyproszonym z baru tylko dlatego, że przyszło się z dziećmi.”
Inny klient podsumował sytuację krótko: „Smutne, że ktoś może być aż tak egoistyczny.”

Część klientów popiera decyzję właścicieli

Pomimo krytyki, nie brakuje również głosów poparcia dla właścicieli. Nicole Neumann napisała w recenzji:
„To oburzające, że ludzie wystawiają słabe oceny tylko dlatego, że nie wpuszcza się dzieci. Myślałam, że żyjemy w demokracji?”

Stanowisko właściciela – nie przeciw dzieciom, lecz przeciwko nieodpowiedzialnym rodzicom

Właściciel lokalu, cytowany przez „Kölner Express”, wyjaśnia, że decyzja podyktowana jest ograniczoną przestrzenią w lokalu oraz chęcią zapewnienia gościom spokoju podczas posiłku.
„Nie mamy nic przeciwko dzieciom. Mamy natomiast zastrzeżenia wobec rodziców, którzy nie pilnują swoich pociech i pozwalają im robić, co chcą. Jeśli dzieci biegają między stolikami – to niedopuszczalne.”

Dodał również, że wielokrotnie zdarzało się, iż dzieci wbiegały za ladę i zbliżały się do otwartej kuchni, co stwarzało zagrożenie zarówno dla nich, jak i dla pracowników. Mimo wielokrotnych próśb o interwencję, rodzice często nie reagowali.
„Nasza cierpliwość po prostu się wyczerpała” – podsumował właściciel.

źródło: bild.de

Ogromne inwestycje w niemieckim parku rozrywki: Holiday Park zmienia nazwę i przechodzi metamorfozę za 150 milionów euro!

0

Holiday Park w Haßloch (Nadrenia-Palatynat) zyska nowe życie – inwestycje przekroczą 150 milionów euro

W niemieckim mieście Haßloch (Nadrenia-Palatynat) trwa zakrojona na szeroką skalę modernizacja jednego z najstarszych i najbardziej znanych parków rozrywki w kraju. Holiday Park, zarządzany przez belgijską grupę Plopsa, przechodzi gruntowną przemianę. Do 2028 roku planowane są inwestycje przekraczające 150 milionów euro. Ich celem jest przyciągnięcie jeszcze większej liczby turystów z całej Europy.

Już około 800 000 gości co roku odwiedza Holiday Park

Nowe atrakcje – pierwsza już działa, kolejne w drodze

W weekend uruchomiono pierwszą z trzech nowych atrakcji planowanych na ten rok. Jest to przygoda terenowa z bohaterem popularnego serialu animowanego Blinky Bill. Goście parku mogą wziąć udział w wyprawie jeepem w towarzystwie sympatycznego misia koali, przemierzając plenerowy tor przygodowy.

Nowość tego weekendu: Wybierz się na wyprawę z Koalą Blinky Billem z serialu telewizyjnego

Latem park wzbogaci się o kolejną atrakcję – Wioskę Smerfów. Zwiedzający będą mogli zanurzyć się w unikalnym, zamkniętym świecie stworzonym na wzór znanej kreskówki. W towarzystwie Papy Smerfa, Smerfetki i innych bohaterów goście będą musieli uciekać przed Gargamelem. Według zapewnień operatora, będzie to jedyna tego rodzaju atrakcja pod dachem w całej Europie.

Jesienią natomiast oddana do użytku zostanie nowa kolejka górska przeznaczona dla całych rodzin. Jej tor będzie miał długość 700 metrów i wysokość 17,5 metra. Przebiegać będzie wokół jeziora i częściowo nad jego taflą. Jednym z najbardziej emocjonujących elementów będzie tzw. „spike” – otwarte zakończenie toru, które w połączeniu z nagłym ruchem wstecz zapewni intensywne wrażenia.

To jednak nie koniec nowości. Kolejna, jeszcze bardziej ekstremalna kolejka górska jest już w planach. Tomorrowland-Bahn – inspirowana słynnym festiwalem muzyki elektronicznej Tomorrowland – zostanie zaprojektowana z myślą o fanach adrenaliny. Będzie wyposażona w obracające się wagony oraz pętle, a wszystko to zostanie zintegrowane z tematyczną strefą wizualną nawiązującą do świata muzyki i futurystycznych klimatów.

Zabytkowy park z nowoczesnym obliczem

Holiday Park ma bogatą historię sięgającą 1971 roku, kiedy to powstał jako „Park Baśniowy” z tzw. wioską liliputów, w której pracowały osoby niskiego wzrostu. Dziś zajmuje powierzchnię 40 hektarów i oferuje około 45 atrakcji, w tym popularną kolejkę BigFM Expedition GeForce, wieżę swobodnego spadania (Freefall Tower), zjeżdżalnie wodne i trasę raftingową.

Park, znany z sentymentalnych wspomnień wielu niemieckich rodzin, został zakupiony przez belgijską grupę Plopsa w 2010 roku. Od tego czasu zainwestowano w niego już ponad 50 milionów euro. Według dyrektora Plopsa Deutschland, Bernda Beitza, od 2025 do 2028 roku planowane są kolejne nakłady w wysokości przekraczającej 100 milionów euro. Celem jest znaczące zwiększenie liczby odwiedzających, która obecnie wynosi około 800 tysięcy rocznie.

Nowy park wodny i zmiana nazwy

Na tym jednak nie kończą się ambitne plany inwestorów. W odległości zaledwie dziesięciu minut jazdy samochodem od obecnego parku ma powstać nowoczesny park wodny Plopsaqua. Otwarcie planowane jest na 2028 rok. Ma to być rozbudowane centrum rekreacyjne, które uzupełni ofertę całego kompleksu rozrywkowego.

Wraz z nowymi inwestycjami, Holiday Park żegna się ze swoją dotychczasową nazwą. Od 28 czerwca 2025 roku park oficjalnie będzie funkcjonował jako Plopsaland Deutschland. Tym samym wpisze się w sieć innych parków tematycznych Plopsa, obecnych już m.in. w Belgii i Holandii.

Ceny biletów

Nowa era parku przynosi również zmiany w cenniku. Bilet wstępu dla dorosłych kosztować będzie od 36 euro, natomiast dla dzieci o wzroście od 85 do 99 cm – od 19 euro.

Jedną z atrakcji parku jest kolejka górska Sky Scream. Już wkrótce pojawią się kolejne dwa megacoastery

źródło: bild.de

Narastająca fala przemocy wobec personelu medycznego w Niemczech: problem staje się coraz bardziej powszechny

2

Coraz więcej przypadków agresji wobec lekarzy i pielęgniarek

Personel medyczny w niemieckich szpitalach coraz częściej doświadcza przemocy fizycznej i werbalnej w miejscu pracy. Jak poinformowała rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia w Wiesbaden, w samej Hesji, w 2024 roku odnotowano 189 przypadków przemocy wobec pracowników szpitali. Wśród poszkodowanych znalazło się 34 lekarzy oraz 155 pielęgniarek i pielęgniarzy.

Dane statystyczne obejmują przestępstwa z kategorii przemocy, do których doszło na terenie szpitali i klinik. Ujęto w nich czyny skierowane przeciwko życiu, nietykalności cielesnej oraz wolności osobistej lekarzy i pracowników opieki medycznej.


Przemoc wobec medyków narasta – również słowna

Zjawisko agresji wobec personelu ochrony zdrowia ma charakter narastający. Według badania przeprowadzonego przez Kassenärztliche Bundesvereinigung (KBV), niemal 80 procent lekarzy prowadzących prywatne praktyki przyznało, że w minionym roku doświadczyło przemocy słownej ze strony pacjentów.

Z kolei badanie Niemieckiego Instytutu Szpitalnego (Deutsches Krankenhausinstitut) wykazało, że aż 73 procent placówek medycznych odnotowało wzrost liczby incydentów agresji w ciągu ostatnich pięciu lat – 53 procent mówi o umiarkowanym wzroście, a 20 procent o znacznym.


Więcej przypadków w miastach niż na wsi

Według danych Ministerstwa Zdrowia, w 2023 roku liczba ofiar była jeszcze wyższa – poszkodowanych zostało 173 pielęgniarzy i pielęgniarki oraz 33 lekarzy i lekarek. Najwięcej przypadków odnotowano w zurbanizowanych regionach, gdzie znajduje się więcej placówek medycznych. W odpowiedzi na interpelację poselską frakcji AfD w landtagu, resort zdrowia poinformował, że w aglomeracjach proporcjonalnie dochodzi do większej liczby incydentów niż na obszarach wiejskich.


Czy ochrona personelu jest wystarczająca?

Ministerstwo Zdrowia Hesji podkreśliło, że stanowczo potępia wszelkie formy przemocy wobec pracowników ochrony zdrowia, w tym personelu medycznego, ratowników i służb interwencyjnych. Kwestia wprowadzania konkretnych środków ochrony pozostaje jednak w gestii samych placówek. Wśród możliwych rozwiązań wymienia się współpracę z policją, zatrudnianie ochroniarzy, zmiany architektoniczne, a także instalację tzw. przycisków alarmowych.

Rzeczniczka Heskiego Stowarzyszenia Szpitali stwierdziła, że przemoc wobec lekarzy i pielęgniarek nie jest już przypadkiem odosobnionym, lecz problemem strukturalnym. Zwróciła uwagę, że faktyczna skala zjawiska może być większa, gdyż nie każdy incydent jest zgłaszany.


Działania prewencyjne w niektórych placówkach

Niektóre szpitale wprowadziły już środki mające na celu poprawę bezpieczeństwa, takie jak bramki bezpieczeństwa, monitoring wizyjny czy szkolenia z zakresu radzenia sobie z agresją. Według rzeczniczki stowarzyszenia, działania te przynoszą miejscami pozytywne efekty, jednak ogólna liczba incydentów pozostaje wysoka. Nie widać też oznak poprawy sytuacji.

Eksperci wskazują, że eskalacji sprzyjają liczne wyzwania w codziennej pracy szpitali – chroniczne braki kadrowe, rosnące obciążenie pracą, wzrost frustracji społecznej oraz agresywne zachowania pacjentów.


Przyczyny przemocy: frustracja, uzależnienia, bariery językowe

Heskie Stowarzyszenie Szpitali zaznacza, że do aktów przemocy najczęściej dochodzi w wyniku długiego oczekiwania na pomoc, trudności komunikacyjnych (np. barier językowych), uzależnień, zaburzeń psychicznych, a także sporów między odwiedzającymi. Szczególnie narażone są izby przyjęć, oddziały psychiatryczne oraz personel pracujący na nocnych zmianach.


Coraz więcej zgłoszeń agresji wobec lekarzy

Izba Lekarska landu Hesja prowadzi system zgłaszania przypadków przemocy wobec personelu medycznego za pomocą formularza elektronicznego. Jak informuje rzeczniczka izby, dane zgromadzone od 2019 roku wskazują na stały wzrost agresywnych zachowań wobec lekarzy i personelu pomocniczego. Szczególny wzrost przypadków odnotowano w okresie pandemii COVID-19.

Zgłoszenia najczęściej pochodzą z praktyk lekarzy rodzinnych, a następnie z obszarów psychiatrii i psychoterapii.


Podsumowanie

Przemoc wobec pracowników ochrony zdrowia w Niemczech staje się poważnym problemem społecznym i zawodowym. Mimo podejmowanych działań prewencyjnych, liczba incydentów rośnie, a rzeczywista skala problemu może być jeszcze większa niż wskazują oficjalne statystyki. Potrzebne są skuteczniejsze mechanizmy ochrony oraz większe wsparcie instytucjonalne dla personelu medycznego w codziennej pracy.

źródło: bild.de

Brutalny atak w Niemczech: Bezdomny wrzucony nocą do Sprewy przez grupę napastników

3

W nocy z piątku na sobotę, w dzielnicy Friedrichshain w Berlinie, doszło do szokującego aktu przemocy wobec osoby bezdomnej. Według informacji przekazanych przez policję w niedzielę, nieznani sprawcy wrzucili 42-letniego mężczyznę do rzeki Sprewy. Policja kryminalna wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.

Atak na śpiącego w parku mężczyznę

Zdarzenie miało miejsce około północy w rejonie ulicy Mühlenstraße. Jak wynika z ustaleń służb, bezdomny mężczyzna nocował w jednym z parków w tym obszarze, gdy został nagle zaatakowany przez co najmniej cztery osoby. Napastnicy chwycili go i zaciągnęli w stronę brzegu rzeki, po czym zepchnęli do wody. Motywy sprawców na ten moment pozostają nieznane.

Pomoc ze strony przechodniów

Po dramatycznym zdarzeniu, inni nieznani świadkowie pomogli poszkodowanemu wydostać się z wody. Mężczyzna, pomimo przeżytego szoku, zdołał samodzielnie udać się na komisariat policji federalnej przy dworcu Berlin Ostbahnhof, gdzie zgłosił przestępstwo. Na miejscu udzielono mu pomocy medycznej – został opatrzony przez wezwanych ratowników, jednak nie wymagał hospitalizacji.

Wzrost liczby przestępstw wobec osób bezdomnych

Tragiczny incydent wpisuje się w niepokojący trend narastającej przemocy wobec bezdomnych w stolicy Niemiec. Według danych z policyjnej statystyki kryminalnej, w 2024 roku w Berlinie odnotowano 506 przestępstw z użyciem przemocy wobec osób bezdomnych. To aż o 61 przypadków więcej niż w roku poprzednim.

Apel o działania systemowe

Organizacje społeczne od lat apelują o zwiększoną ochronę osób bezdomnych oraz wdrażanie skuteczniejszych programów prewencyjnych. Brutalne ataki, takie jak ten w Friedrichshain, tylko potwierdzają pilną potrzebę przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu i przemocy motywowanej nienawiścią czy uprzedzeniami.

Śledztwo prowadzone przez policję kryminalną trwa. Funkcjonariusze apelują do świadków zdarzenia o zgłaszanie się i udzielanie wszelkich możliwych informacji, które mogą pomóc w ustaleniu tożsamości sprawców tego brutalnego ataku.

źródło: tagesspiegel.de

Coraz więcej Niemców boi się wyjść z domu — pogarszające się poczucie bezpieczeństwa w przestrzeni publicznej

3

38 procent obywateli obawia się, że zostanie ofiarą przestępstwa — zaufanie do policji spada

Z opublikowanej w tym tygodniu Policyjnej Statystyki Kryminalnej wyłania się niepokojący obraz: coraz więcej obywateli Niemiec traci wiarę w skuteczność organów ścigania. Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez instytut INSA na zlecenie dziennika BILD wynika, że znaczna część społeczeństwa uważa, iż państwo stopniowo traci kontrolę nad sytuacją. Poczucie bezpieczeństwa wielu Niemców wyraźnie pogorszyło się w ostatnich latach.

Rosnący lęk przed przestępczością

W 2018 roku, według badania przeprowadzonego dla towarzystwa ubezpieczeniowego R+V, 28 procent ankietowanych zadeklarowało, że boi się zostać ofiarą przestępstwa. Dziś ten odsetek wzrósł do 38 procent. Co więcej, wiele osób nie tylko przyznaje się do odczuwania lęku, ale określa go jako „duży strach”. Zmiana ta pokazuje wyraźny trend pogarszającego się subiektywnego poczucia bezpieczeństwa.

Poczucie bezpieczeństwa spada — tylko nieliczni widzą poprawę

Z badania INSA wynika, że aż 47 procent respondentów uważa, iż ich poczucie bezpieczeństwa na ulicach i placach publicznych w ciągu ostatnich pięciu lat się pogorszyło. Tylko 23 procent stwierdziło, że Niemcy są dziś bezpieczniejsze niż pięć lat temu. Dla 27 procent obywateli sytuacja pozostała bez zmian.

Tendencję tę potwierdza również Deutschlandtrend stacji ARD z lipca 2024 roku. Wówczas 40 procent respondentów zadeklarowało, że czuje się „niepewnie” lub „bardzo niepewnie” w przestrzeni publicznej. Dla porównania — w 2017 roku takie odczucia miało jedynie 25 procent badanych.

Co trzeci obywatel bezpośrednio lub pośrednio doświadczył przestępstwa

30 procent uczestników sondażu zadeklarowało, że oni sami, ktoś z ich rodziny lub znajomych padli ofiarą przestępstwa. Ciekawych danych dostarcza analiza odpowiedzi według sympatii politycznych:

  • Wśród wyborców CDU/CSU tylko 23 procent przyznało, że oni sami lub ktoś z ich bliskich doświadczyli przestępstwa — to wynik niższy niż średnia.
  • Z kolei aż 43 procent wyborców partii Lewica (Die Linke) zadeklarowało taką sytuację — znacznie powyżej średniej krajowej.

Dane te mogą sugerować różnice w percepcji zagrożeń w zależności od środowisk społecznych oraz lokalizacji.

Zaufanie do policji dramatycznie niskie

Jeszcze bardziej niepokojące są wyniki dotyczące zaufania do niemieckich służb porządkowych. Aż 55 procent respondentów stwierdziło, że niemiecka policja straciła kontrolę nad bezpieczeństwem w kraju. Zaledwie 39 procent badanych wierzy, że policja jest w stanie skutecznie zapewnić porządek i bezpieczeństwo publiczne.

Metodologia badania

Badanie zostało przeprowadzone przez instytut INSA w dniach 3 i 4 kwietnia 2025 roku na reprezentatywnej próbie 1004 pełnoletnich obywateli Niemiec. Wyniki odzwierciedlają narastające społeczne obawy związane z bezpieczeństwem i skutecznością działania państwa.

Wnioski

Rosnący niepokój społeczny, coraz częstsze przypadki przestępstw oraz malejące zaufanie do służb odpowiedzialnych za porządek publiczny to sygnały ostrzegawcze dla władz. Potrzebne są zdecydowane działania, by przeciwdziałać postępującej erozji poczucia bezpieczeństwa obywateli. Jeśli tendencja się utrzyma, może to mieć poważne konsekwencje społeczne i polityczne dla przyszłości kraju.

źródło: bild.de