Cena gałki lodów w Niemczech rośnie szybciej niż inflacja

2

Rosnące ceny lodów psują letnią przyjemność

Wraz z nadejściem ciepłych dni Niemcy chętnie sięgają po lody. Jednak rosnące ceny coraz częściej studzą entuzjazm klientów. Jak wynika z reprezentatywnego sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej YouGov na zlecenie niemieckiej agencji prasowej DPA, aż 64 procent ankietowanych uważa, że lody są zbyt drogie. Mimo to rezygnacja z tej przyjemności nie wchodzi w grę – większość konsumentów kupuje lody rzadziej lub decyduje się na mniejszą liczbę gałek.

Mniej gałek niż pięć lat temu

Z badania wynika, że sześć na dziesięć osób zamawia dziś mniej gałek niż jeszcze pięć lat temu, głównie z powodów finansowych. Tylko 28 procent respondentów twierdzi, że cena nie wpływa na ich decyzje zakupowe. Najczęściej wybieraną ilością są dwie gałki (50% ankietowanych), a co czwarty klient decyduje się na trzy (23%).

Społeczne nastroje znajdują odzwierciedlenie w mediach społecznościowych. „Przy takich cenach kupuję coś w lodziarni może raz czy dwa razy do roku”, napisała użytkowniczka Beate Kanthem pod postem WDR aktuell na Facebooku. Inni, jak Daniela Groß, deklarują, że wolą robić lody samodzielnie – dzięki temu wiedzą, co jedzą, i unikają frustracji z powodu wysokich cen.

Dobra jakość może usprawiedliwić wyższą cenę

Choć wielu konsumentów zniechęcają ceny, niektórzy są skłonni zapłacić więcej – pod warunkiem, że jakość produktu będzie odpowiednia. „W naprawdę dobrej lodziarni zapłacę więcej bez problemu”, komentuje Nina Bosch. Użytkownik Andy Allbrink przypomina z kolei, że wzrosty cen nie biorą się znikąd: „Wszyscy chcemy podwyżek, rośnie płaca minimalna, koszty wynajmu i energii. Skąd więc zdziwienie, że lody też drożeją?”

Ceny szybują: średnio 1,81 euro za gałkę

Jak wynika z badania portalu „coupons.de”, przeprowadzonego wśród 176 lodziarni w 60 miastach Niemiec, średnia cena jednej gałki lodów wynosi obecnie 1,81 euro. Dla porównania: w 2023 roku było to 1,72 euro, a rok wcześniej 1,62 euro. Oznacza to, że w ciągu dwóch lat cena wzrosła o niemal 20 centów.

Kakao i inne składniki coraz droższe

Do najważniejszych czynników wpływających na wzrost cen należą rosnące koszty energii i wynagrodzeń. Przechowywanie i produkcja lodów wymaga dużej ilości energii, a dodatkowym problemem – jak podkreśla niemiecki związek producentów lodów włoskich (Uniteis) – jest ciągły niedobór pracowników oraz rosnąca płaca minimalna. Nie bez znaczenia są też ceny surowców. Dane niemieckiego urzędu statystycznego pokazują, że w ciągu roku koszt zakupu ziaren kakaowca wzrósł ponad dwukrotnie. To ma szczególne znaczenie, ponieważ najchętniej wybieraną przez Niemców odmianą lodów pozostaje czekoladowa.

Ceny rosną szybciej niż inflacja

Średni wzrost ceny gałki lodów wynosi obecnie 5,2 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, podczas gdy inflacja w Niemczech to jedynie 2,1 procent. Oznacza to, że lody drożeją szybciej niż inne produkty codziennego użytku. Warto jednak zaznaczyć, że ceny poszczególnych składników różnią się znacząco – nie wszystkie drożeją w takim samym tempie.

Duże miasta najdroższe, prowincja tańsza

Zdecydowanie największe różnice w cenach lodów występują w zależności od lokalizacji lodziarni. W popularnych miejscowościach wypoczynkowych nad Morzem Północnym ceny dochodzą nawet do 2,50 euro za gałkę. W Dortmundzie natomiast, zgodnie z badaniem „coupons.de”, gałka może kosztować poniżej 1,50 euro.

W Bonn jedna gałka kosztuje zazwyczaj 1,50 euro, a w Düsseldorfie można znaleźć lodziarnię oferującą lody już za 70 centów.

Klienci mimo wszystko akceptują ceny

Według Annalisy Carnio z Uniteis, kluczowym czynnikiem wpływającym na cenę jest lokalizacja lokalu. W dużych miastach, gdzie koszty wynajmu i zatrudnienia są wysokie, ceny w lodziarniach rosną. „Jeśli ktoś prowadzi kawiarnię lodową z dużym tarasem i wieloma pracownikami w centrum miasta, musi liczyć się z wyższymi kosztami niż właściciel małej lodziarni na prowincji” – podkreśla ekspertka. Z danych związku wynika, że ceny za gałkę wahają się od 1,30 euro na terenach wiejskich do 2,80 euro w metropoliach.

Choć część klientów narzeka na ceny, większość je akceptuje. „Ludzie wiedzą, że wszystko podrożało. Niektórzy się skarżą, ale to mniejszość” – podsumowuje Annalisa Carnio.

źródło: wdr.de

Kryzys deportacyjny w Niemczech: Tysiące Afgańczyków z nakazem opuszczenia kraju

4

Ponad 11 tysięcy Afgańczyków w Niemczech objętych obowiązkiem opuszczenia kraju

Z danych Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) wynika, że na dzień 31 maja 2025 roku łącznie 11 423 obywateli Afganistanu przebywało na terenie Niemiec mimo obowiązku opuszczenia kraju. Informację tę podała rzeczniczka BAMF, na którą powołuje się Redaktionsnetzwerk Deutschland (RND).

Większość z tych osób, dokładnie 9602, posiada tzw. Duldung – status oznaczający tymczasowe zawieszenie deportacji zgodnie z §60a niemieckiej ustawy o pobycie. Kolejnych 1821 Afgańczyków przebywa w Niemczech bez jakiegokolwiek uregulowanego statusu pobytowego, co oznacza, że ich obecność w kraju odbywa się bez podstawy prawnej.

Rzeczniczka urzędu nie była w stanie określić, ilu z objętych obowiązkiem opuszczenia kraju to osoby skazane za przestępstwa lub uznane za zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Minister spraw wewnętrznych z CSU proponuje bezpośrednie rozmowy z talibami

W kontekście rosnącej debaty wokół deportacji obywateli Afganistanu głos zabrał federalny minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt (CSU). W rozmowie z magazynem Focus zaproponował on przełomowe i kontrowersyjne rozwiązanie – bezpośrednie negocjacje z talibami, w celu umożliwienia powrotów.

„Chciałbym, byśmy zawarli bezpośrednie porozumienia z Afganistanem w sprawie deportacji” – stwierdził Dobrindt.

Jak dotąd Niemcy prowadziły wszelkie kontakty z talibami wyłącznie za pośrednictwem stron trzecich, co – zdaniem ministra – jest nie do zaakceptowania. Dobrindt jednoznacznie stwierdził: „To musi się zmienić.”

Fala krytyki ze strony SPD i Zielonych

Propozycja Dobrindta wywołała ostre reakcje polityczne, zwłaszcza ze strony partii koalicyjnych SPD i Zielonych, które stanowczo sprzeciwiają się jakiejkolwiek współpracy z reżimem talibów.

Od momentu przejęcia władzy przez talibów w 2021 roku – po wycofaniu wojsk NATO z Afganistanu – reżim ten jest powszechnie izolowany na arenie międzynarodowej. Oficjalne rozmowy z jego przedstawicielami należą do rzadkości i są traktowane jako przełamanie dotychczasowej polityki zachodnich demokracji.

Deportacje do Afganistanu od 2021 roku niemal całkowicie wstrzymane

Od chwili przejęcia kontroli nad Afganistanem przez talibów w 2021 roku Niemcy zrezygnowały z deportacji do tego kraju z uwagi na dramatyczną sytuację humanitarną i brak gwarancji bezpieczeństwa dla deportowanych.

Wyjątek miał miejsce w sierpniu 2024 roku, kiedy to – dzięki mediacji Kataru – 28 skazanych przestępców zostało odesłanych do Kabulu. Była to jedyna taka operacja przeprowadzona od czasu upadku demokratycznych struktur w Afganistanie.

Co dalej z polityką deportacji?

W obliczu rosnącej liczby osób przebywających w Niemczech nielegalnie lub na podstawie tymczasowych zezwoleń, debata na temat możliwości i zasadności deportacji do Afganistanu nabiera nowego wymiaru. Propozycja bezpośrednich negocjacji z talibami rzuca wyzwanie dotychczasowym standardom polityki zagranicznej Niemiec i może pogłębić spory wewnątrzkoalicyjne.

Jakiekolwiek zmiany w tej dziedzinie będą wymagały nie tylko zgody politycznej, lecz także szerokiej dyskusji o prawach człowieka, bezpieczeństwie wewnętrznym i międzynarodowej odpowiedzialności Niemiec.

źródło: bild.de

Niemcy: Kontrowersje wokół „placów zabaw” w Kolonii. Miasto chce zmienić nazwę na „strefa zabaw i aktywności”

0

W Kolonii rozgorzał spór polityczny dotyczący planów zmiany oznaczeń placów zabaw. Miejska administracja zamierza zrezygnować z używania określenia „plac zabaw” na rzecz bardziej neutralnego „strefa zabaw i aktywności”. Pomysł ten spotkał się z krytyką ze strony opinii publicznej, polityków oraz samej burmistrz miasta.

Nowe oznaczenia zamiast tradycyjnych „placów zabaw”

Plany zmiany oznakowania placów zabaw w Kolonii wywołały burzliwą debatę. Miejska administracja zaprezentowała niedawno nowe wzory tablic, na których zamiast dotychczasowych napisów „Spielplatz” („plac zabaw”) lub „Kinderspielplatz” („plac zabaw dla dzieci”) widnieje określenie „Spiel- und Aktionsfläche”, czyli „strefa zabaw i aktywności”.

Zmieniona forma opisu przestrzeni ma obejmować nie tylko dzieci, lecz także młodzież. Zdaniem władz, dotychczasowe oznaczenia są zbyt zawężające i sugerują, że z przestrzeni tych mogą korzystać wyłącznie dzieci. Nowe tablice mają promować bardziej inkluzyjne podejście i zachęcać młodszych oraz starszych mieszkańców do wspólnego korzystania z terenów rekreacyjnych.

Geneza decyzji: wnioski z komisji ds. pomocy młodzieży

Podłożem do zmiany był wniosek, jaki w 2023 roku przedstawiła komisja ds. pomocy młodzieży w Kolonii. Zwrócono w nim uwagę na konflikty pomiędzy dziećmi a młodzieżą korzystającymi z placów zabaw. Komisja uznała, że przestrzenie te nie powinny być zarezerwowane wyłącznie dla najmłodszych, ponieważ często są wyposażone również w stoły do ping-ponga czy inne urządzenia atrakcyjne dla nastolatków.

Członkowie gremium uznali, że aktualne oznakowanie nie odzwierciedla faktycznego przeznaczenia tych miejsc i wpływa negatywnie na integrację młodszych i starszych użytkowników. W związku z tym zlecono administracji miejskiej opracowanie nowych wzorów tablic informacyjnych dla ponad 700 placów zabaw na terenie miasta.

„Plac zabaw” to zbyt wąskie pojęcie? Tak twierdzi urząd miasta

W niedawnym komunikacie urzędu miasta podkreślono, że nowe określenie powstało w wyniku procesu partycypacyjnego, w którym uczestniczyły dzieci, młodzież oraz ich rodziny. Wnioski z konsultacji były jednoznaczne: określenie „plac zabaw” uznano za zbyt ograniczające. Podkreślono również, że nowa nazwa ma promować bezpieczeństwo oraz wspólne spędzanie czasu w przestrzeni publicznej przez mieszkańców w różnym wieku.

Krytyka ze strony burmistrzyni: „To nie jest priorytet”

Po ujawnieniu planów, głos zabrała burmistrz miasta, Henriette Reker (bezpartyjna), która wyraziła swoje niezadowolenie wobec kierunku działań miejskiej administracji. Podkreśliła, że jej zdaniem termin „plac zabaw” jest jasny i zrozumiały, a zmiana jego brzmienia nie powinna być w tym momencie priorytetem dla miasta.

– „Biorąc pod uwagę wyzwania, przed którymi stoi Kolonia, nie znajduję uzasadnienia dla tego, by administracja zajmowała się obecnie projektowaniem nowych tablic na place zabaw” – przekazała Reker w oświadczeniu dla niemieckiej agencji prasowej (dpa).

Dodała również, że skala zmian nie została odpowiednio przemyślana i że tak zasadnicza decyzja nie powinna być podejmowana w ramach bieżącej pracy administracyjnej, lecz musi zostać przedyskutowana i zatwierdzona przez Radę Miasta.

Decyzja zapadnie we wrześniu

Henriette Reker zapowiedziała, że przedstawi sprawę podczas posiedzenia Rady Miasta zaplanowanego na 4 września 2025 roku. Tylko w przypadku formalnego poparcia ze strony rady możliwe będzie wdrożenie zmiany i wymiana ok. 2 000 tablic na terenie Kolonii.

W ten sposób decyzja o ewentualnym pożegnaniu się z tradycyjnym „placem zabaw” pozostaje otwarta. Kwestia nazewnictwa przestrzeni publicznej – z pozoru błaha – okazuje się być symbolem szerszej debaty o języku, integracji społecznej i priorytetach samorządów.

źródło: t-online.de

Niebezpieczne lato w Niemczech: możliwe nawet 43°C i długotrwała susza

0

Rekordowe upały mogą dopiero nadejść

Mimo chwilowego ochłodzenia, sytuacja pogodowa w Niemczech ponownie zmierza w kierunku ekstremalnych temperatur. Modele meteorologiczne zapowiadają kolejną, jeszcze silniejszą falę upałów, która może ustanowić nowe rekordy ciepła w regionie. Już od 10 lipca, według prognoz amerykańskiego modelu GFS, w niektórych częściach kraju możliwe są temperatury przekraczające 40°C. Przewidywane maksima sięgają nawet 43°C, a upały mogą utrzymywać się przez dłuższy czas.

Dotychczasowe szczyty temperatur miały miejsce na południu Europy, jednak tym razem wyjątkowo wysokie wartości prognozowane są także dla Niemiec i Francji. Choć poranne aktualizacje modeli z 19 czerwca nieco obniżyły przewidywane temperatury, eksperci podkreślają, że sytuacja pozostaje poważna i wymaga uwagi.

Upał tylko na chwilę ustępuje

Obecna fala gorąca wpisuje się w obserwowany od miesięcy trend ocieplenia. Już wiosną prognozy sugerowały, że lato 2024 roku będzie wyjątkowo gorące. Najwyższe dotąd temperatury zanotowano 2 lipca – stacja meteorologiczna w Andernach (Nadrenia-Palatynat) odnotowała wówczas 39,3°C.

Historycznym rekordem pozostaje jednak 25 lipca 2019 roku, gdy w miejscowościach Tönisvorst i Duisburg-Baerl w Nadrenii Północnej-Westfalii zanotowano po 41,2°C. Jak zaznacza dr Samantha Burgess, zastępczyni dyrektora Europejskiego Centrum Prognoz Średnioterminowych (ECMWF), fale upałów występują coraz częściej, są intensywniejsze i obejmują coraz większe obszary geograficzne. Rok 2024 już teraz uznawany jest za najcieplejszy od początku pomiarów.

Przejściowe ochłodzenie i zmienne prognozy

Początek przyszłego tygodnia przyniesie układ baryczny z tzw. zatoką niżową, w której nad Niemcami będzie zalegać chłodne powietrze z północy. Taka konfiguracja sprzyja spadkom temperatury oraz występowaniu burz.

Kluczowe będzie, czy zatoka niżowa rozciągnie się dalej na południe. Jeśli nie, modele meteorologiczne przewidują powrót układów wysokiego ciśnienia, które sprzyjają napływowi gorącego powietrza z południa. Brak opadów w takim scenariuszu pogłębia skutki upałów i zwiększa ryzyko suszy.

Skutki klimatyczne coraz bardziej widoczne

Trendy klimatyczne jednoznacznie wskazują na postępujące ocieplenie. Od 1881 roku średnia roczna temperatura w Niemczech wzrosła o 1,6°C – z czego największa dynamika ocieplenia nastąpiła w ostatnich 50 latach. Liczba tzw. dni upalnych, w których temperatura przekracza 30°C, potroiła się od lat 50. XX wieku.

Ekstremalne temperatury coraz częściej stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego i funkcjonowania całego społeczeństwa. Szacunki Federalnego Urzędu Środowiska oraz Instytutu Roberta Kocha wskazują, że w samych latach 2023 i 2024 w Niemczech z powodu upałów mogło zginąć po około 3 000 osób rocznie. Szczególnie narażeni są seniorzy powyżej 75. roku życia, cierpiący na choroby układu krążenia, oddechowego lub demencję.

Rolnictwo i przyroda pod presją

Skutki fali upałów odczuwa również środowisko naturalne oraz gospodarka rolna. Zarówno dzika fauna, jak i zwierzęta domowe źle znoszą tak wysokie temperatury. Szczególnie trudna sytuacja dotyka rolników, dla których obecny okres zbiorów oznacza pracę w trudnych warunkach.

Eksperci apelują o wdrożenie środków ostrożności: prace fizyczne należy planować na godziny poranne lub wieczorne, zadbać o odpowiednie nakrycia głowy i nawodnienie. W dłuższej perspektywie konieczne będą systemowe zmiany w zarządzaniu kryzysowym, ochronie zdrowia i adaptacji rolnictwa do nowych warunków klimatycznych.

źródło: agraheute.com

Niemcy: Fala napaści seksualnych na kąpieliskach. Aż dziewięć ofiar jednego dnia

4

Coraz więcej incydentów w publicznych basenach

Niemieckie kąpieliska po raz kolejny stały się miejscem alarmujących zdarzeń. W ciągu jednego dnia – środy – odnotowano aż dziewięć przypadków napaści na tle seksualnym w trzech różnych landach: Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynacie i Hamburgu. Ofiarami były głównie dziewczęta i młode kobiety. Policja prowadzi postępowania w każdym z przypadków.

Ludwigshafen: Cztery kobiety napastowane przez 36-latka

Do jednego z najpoważniejszych zdarzeń doszło w odkrytym basenie Willersinn w Ludwigshafen. Cztery dziewczęta i kobiety w wieku 13, 14, 20 i 28 lat zwróciły się o pomoc do ochrony po tym, jak 36-letni obywatel Bułgarii dotykał je pod wodą wbrew ich woli.

Służby ochrony natychmiast wezwały policję. Według informacji podanych przez Darię Jung z Komendy Policji Rejonowej Rheinpfalz, mężczyzna został przewieziony na komisariat, gdzie wykonano wobec niego czynności identyfikacyjne. Wszczęto wobec niego dochodzenie w sprawie seksualnego napastowania.

Ludwigsburg: Ekshibicjonizm przed nieletnimi chłopcami

Zaledwie kilka godzin później, około godziny 17:00, funkcjonariusze z Ludwigsburga interweniowali w kąpielisku Asperg. 25-letni mężczyzna masturbował się w obecności trzech chłopców w wieku 13 i 14 lat.

Policja poinformowała, że chłopcy zgłosili sytuację ratowniczce, która wezwała kierownika kąpieliska. Ten z kolei odizolował mężczyznę w pomieszczeniu pierwszej pomocy do czasu przyjazdu funkcjonariuszy. W tej sprawie również toczy się śledztwo.

Kolejne zajście w tym samym regionie: napastowanie dwóch 14-latek

Zaledwie 40 minut później i zaledwie 14 kilometrów dalej, policja znów interweniowała. Według ustaleń śledczych z Ludwigsburga, gdy jedna z 14-latek wykonywała pod wodą stanie na rękach w płytkiej części basenu, mężczyzna dotknął jej pośladków, a następnie drugiej dziewczynce głaskał ramię.

Obie nastolatki natychmiast poinformowały o wszystkim ratownika, który obserwował podejrzanego i poprosił go o przejście do pomieszczenia dla personelu. 27-letni mężczyzna również usłyszał zarzut seksualnego napastowania.

Hamburg: próba ucieczki po napaści na 14-latkę

W basenie Bondenwald w hamburskiej dzielnicy Niendorf doszło do kolejnego szokującego incydentu. Pracownicy kąpieliska wezwali policję po tym, jak 24-letni mężczyzna dopuścił się napaści seksualnej wobec 14-letniej dziewczynki.

Z relacji dziennika „Hamburger Abendblatt” wynika, że sprawca próbował uciec z miejsca zdarzenia, lecz został ujęty. Policja nałożyła na niego zakaz wstępu do obiektu, a postępowanie w jego sprawie jest w toku.

Wcześniejsze przypadki w Hesji: aż jedenaście dziewczynek jako ofiary

Zaledwie kilka dni wcześniej podobne przypadki miały miejsce w Hesji, co wywołało falę oburzenia wśród opinii publicznej. W kąpielisku Barbarossabad w Gelnhausen czterech Syryjczyków w wieku od 18 do 28 lat dopuściło się molestowania ośmiu nieletnich dziewczynek.

W Babenhausen natomiast 31-letni obywatel Rumunii został oskarżony o napastowanie trzech 10-letnich dziewczynek. W obu sprawach prowadzone są dochodzenia.

Narastające obawy społeczne

Fala napaści seksualnych w niemieckich basenach budzi coraz większe zaniepokojenie wśród społeczeństwa. Rodzice obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci, a wiele kobiet nie czuje się już swobodnie w miejscach publicznego wypoczynku.

W obliczu rosnącej liczby incydentów pojawiają się pytania o skuteczność zabezpieczeń, rolę ochrony i potrzebę wprowadzenia dodatkowych środków zapobiegawczych.

źródło: bild.de

Berlin: Kobiety zaatakowane igłami w klubie nocnym – policja bada sprawę

0

Czy Berlin padł ofiarą nowej formy przemocy klubowej?

Zaledwie tydzień po doniesieniach o stu kobietach zaatakowanych w Paryżu podczas „Fête de la Musique”, podobne incydenty miały miejsce w Berlinie. W nocy z środy na czwartek w popularnym klubie nocnym „Matrix” w dzielnicy Friedrichshain doszło do serii ataków z użyciem igieł. Ofiarami padły młode kobiety, w tym niepełnoletnia 17-latka. Na miejscu interweniowała straż pożarna oraz zespół ratowników medycznych.

Alarm w klubie „Matrix”: dziewięć kobiet pod opieką ratowników

Do zdarzenia doszło około godziny 3:20. Zgłoszenie o możliwym ataku wpłynęło do straży pożarnej, która natychmiast skierowała jednostki ratunkowe do klubu „Matrix” przy Warschauer Platz – miejsca popularnego wśród bywalców berlińskiego życia nocnego i znanego z serialu „Berlin – Tag & Nacht”.

Jak poinformował rzecznik berlińskiej policji Stefan Petersen-Schümann, ratownicy udzielili pomocy dziewięciu kobietom, które zostały zbadane przez sanitariuszy oraz lekarza pogotowia. Część z nich wykazywała objawy szoku.

Napastnicy używali igieł wobec losowo wybranych kobiet

Z informacji dziennika „BILD” wynika, że dwóch mężczyzn – w wieku 35 i 44 lat – zaatakowało kobiety, wbijając im igły w ramiona. Rzecznik straży pożarnej Kevin Bartke potwierdził, że sześć kobiet zostało fizycznie poszkodowanych, a trzy z nich wymagały interwencji ze względu na objawy przypominające stan silnego stresu lub szoku.

Wśród poszkodowanych znalazła się 17-letnia dziewczyna oraz 23-letnia kobieta. Obie zostały przewiezione karetką do szpitala, jednak bez asysty lekarza. Nie jest jeszcze jasne, czy za pomocą igieł podano im substancje odurzające, takie jak środki usypiające (tzw. K.O.-Tropfen).

Policja zatrzymała dwóch podejrzanych, ale nie zabezpieczono strzykawek

Berlińska policja nie wyklucza, że doszło do ataku z użyciem strzykawek, choć jak dotąd nie udało się zabezpieczyć żadnych fizycznych dowodów w postaci igieł czy innych narzędzi.

Jak poinformował rzecznik policji, obu podejrzanych zatrzymano jeszcze podczas interwencji służb ratunkowych. Mężczyźni usłyszeli zarzuty spowodowania niebezpiecznego uszczerbku na zdrowiu, jednak po przesłuchaniu zostali zwolnieni, ponieważ przy zatrzymaniu nie znaleziono żadnych przedmiotów mogących służyć jako dowody.

Nowe zagrożenie w europejskich klubach?

Tzw. „needle spiking”, czyli ataki z użyciem igieł w celu podania substancji psychoaktywnych, to zjawisko, które w ostatnich latach coraz częściej pojawia się w doniesieniach medialnych z różnych krajów Europy. Najczęściej ofiarami są kobiety, a do incydentów dochodzi podczas imprez masowych lub w klubach nocnych.

Władze Berlina zapowiedziały kontynuację śledztwa i zaapelowały do osób, które mogły być świadkami zdarzenia lub same zostały poszkodowane, by zgłaszały się na policję. Zdaniem ekspertów konieczne może być zaostrzenie procedur bezpieczeństwa w lokalach nocnych oraz zwiększenie świadomości na temat tego typu zagrożeń.

źródło: bild.de

Niemcy: Brutalny atak w pociągu ICE – 20-letni Syryjczyk zranił kilku pasażerów młotkiem i siekierą

5

Groza w pociągu z Hamburga do Wiednia. Kilka osób rannych, w tym kobieta i dziecko

Do dramatycznego zdarzenia doszło w czwartek w pociągu ekspresowym ICE 91 relacji Hamburg-Altona – Wiedeń. Około godziny 14:00, na terenie Dolnej Bawarii, 20-letni obywatel Syrii zaatakował innych pasażerów z użyciem młotka i siekiery. Kilka osób zostało rannych, w tym sprawca, który odniósł najcięższe obrażenia. Policja zatrzymała napastnika, jednak wiele kwestii dotyczących tego brutalnego incydentu pozostaje wciąż niewyjaśnionych.

Atak wewnątrz pociągu ICE 91: co się wydarzyło?

Do zdarzenia doszło w pobliżu miejscowości Straßkirchen (powiat Straubing-Bogen), gdy pociąg przejeżdżał przez otwarty teren. Napastnik – 20-letni Syryjczyk – zaatakował troje swoich rodaków. Według wstępnych ustaleń mógł znać przynajmniej niektóre z ofiar. Przed atakiem rozmawiał z nimi, co może sugerować, że rozpoznał ich jako Syryjczyków.

W wyniku napaści kilkoro pasażerów uruchomiło hamulec bezpieczeństwa, co doprowadziło do zatrzymania pociągu na torach. Część podróżnych zdołała obezwładnić napastnika jeszcze przed przybyciem funkcjonariuszy policji. Jak informuje Bild, jednemu z pasażerów udało się wyrwać napastnikowi narzędzie, którym następnie sam się posłużył, by go unieszkodliwić.

Pięć osób rannych, w tym kobieta z dzieckiem

Łącznie w wyniku ataku rannych zostało pięć osób. Najcięższe obrażenia odniósł sam sprawca. Wśród poszkodowanych są kobieta z Syrii oraz jej syn, a także kolejny mężczyzna pochodzenia syryjskiego i czwarta osoba, której dane nie zostały ujawnione.

Policja podała, że poszkodowani to osoby w wieku 15, 24, 38 i 51 lat. Dokładny stan zdrowia ofiar nie został upubliczniony, jednak na miejscu interweniowały liczne służby ratunkowe, w tym dwa śmigłowce medyczne.

Kim jest sprawca?

Sprawcą ataku był 20-letni obywatel Syrii posiadający prawo pobytu w Austrii. Podróżował legalnie na trasie z Hamburga do Wiednia. Jak poinformował minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann (CSU), mężczyzna nie był wcześniej znany bawarskiej policji. Trwa jednak sprawdzanie, czy nie był notowany w innych krajach związkowych.

Według wstępnych informacji nie ma przesłanek wskazujących na ekstremistyczne motywy działania. Nadal nie wiadomo, czy między sprawcą a ofiarami istniały jakiekolwiek powiązania osobiste.

Pomoc dla pasażerów i reakcja służb

Pociągiem ICE 91 podróżowało około 500 osób. Po zatrzymaniu skład został podzielony – pasażerowie, którzy nie byli bezpośrednimi świadkami ataku, zostali przetransportowani do najbliższej stacji w Straßkirchen. Tam uruchomiono specjalny punkt wsparcia psychologicznego dla osób dotkniętych zdarzeniem.

W akcji ratunkowej brały udział liczne jednostki służb medycznych i ratowniczych, a także zespoły zajmujące się pomocą psychologiczną. Bayerisches Rotes Kreuz (Bawarski Czerwony Krzyż) potwierdził, że w działaniach uczestniczyli również pracownicy opieki kryzysowej.

Deutsche Bahn wyraziła współczucie dla ofiar oraz ich rodzin. – „Nasze myśli i współczucie są z poszkodowanymi oraz wszystkimi, którzy muszą teraz uporać się z traumą po tym wydarzeniu” – oświadczył rzecznik przewoźnika. Podziękował również służbom za szybką reakcję i zatrzymanie sprawcy.

źródło: tagesspiegel.de

Niemcy: Burza po słowach kanclerza Merza – wypowiedź o „cyrkowym namiocie” wywołała oskarżenia o queerofobię

3

Komentarz kanclerza o fladze tęczowej wzbudził falę krytyki – także w jego własnej partii

BWypowiedź kanclerza Niemiec, Friedricha Merza (CDU), w programie Sandry Maischberger wywołała lawinę oburzenia i oskarżeń o dyskryminację osób queerowych. W reakcji na zakaz wywieszania tęczowej flagi nad Bundestagiem z okazji nadchodzącego Christopher Street Day (CSD), Merz poparł decyzję przewodniczącej Bundestagu, Julii Klöckner (również CDU), mówiąc: „Bundestag to przecież nie cyrkowy namiot.”

Słowa te padły we wtorek wieczorem i natychmiast spotkały się z ostrą krytyką – zarówno ze strony organizacji LGBTQ+, jak i polityków niemal wszystkich demokratycznych partii.

„Jeśli tęczowa flaga to namiot cyrkowy, to kim są osoby queer?”

Jako jedna z pierwszych głos zabrała Sophie Koch (SPD), pełnomocniczka rządu federalnego ds. osób queerowych. W rozmowie z dziennikiem taz ostro skrytykowała Merza, pytając:
„Jeśli tęczowa flaga to flaga na namiocie cyrkowym, to kim są osoby queer? Cyrkowymi zwierzętami, które mają bawić publiczność?” Dodała, że każda osoba queerowa zasługuje na szacunek i godność, tak jak każdy obywatel Niemiec – co gwarantuje Ustawa Zasadnicza. – „Kanclerz powinien to rozumieć i reprezentować.”

Organizacje LGBTQ+ mówią o „skandalicznej wypowiedzi”

Równie zdecydowany był głos Andre Lehmanna z Lesbijskiego i Gejowskiego Stowarzyszenia Niemiec (LSVD). W rozmowie z ZDF podkreślił, że tęczowa flaga nie jest „cyrkową płachtą”, ale uniwersalnym symbolem równości i praw człowieka.
„Chcę przypomnieć kanclerzowi, że mówi o grupie prześladowanej w czasach narodowego socjalizmu, która także po wojnie długo była marginalizowana i kryminalizowana.”

Politycy opozycji i koalicji nie zostawili na Merzu suchej nitki

Przewodnicząca frakcji Zielonych w Bundestagu, Britta Haßelmann, oceniła wypowiedź Merza jako kolejny przejaw jego „talentu do obrażania ludzi, przechodząc od jednej wpadki do drugiej”.
Podkreśliła, że tęczowa flaga symbolizuje społeczność szczególnie narażoną na przemoc i mowę nienawiści, i że politycy tacy jak Merz powinni stawać po stronie praw człowieka, a nie ich karykatury.

Heidi Reichinnek z Lewicy dodała, że słowa kanclerza są „całkowicie nieodpowiednie”, a wzrost przemocy wobec osób LGBTQ+ wymaga jasnych i jednoznacznych sygnałów poparcia – nie ich bagatelizowania.
„Unia odmawia nawet symbolicznego gestu i ośmiesza walkę o widzialność.”

Przemoc wobec osób queerowych w Niemczech rośnie

Według danych Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA), liczba przestępstw motywowanych orientacją seksualną lub tożsamością płciową wzrosła niemal dziesięciokrotnie od 2010 roku. W samym 2024 roku odnotowano blisko 3 000 takich incydentów.

Jednocześnie, jak informuje Fundacja Amadeu Antonio, w 2024 roku odbyło się w Niemczech rekordowo dużo wydarzeń CSD, ale również odnotowano najwięcej w historii prób zakłócenia tych demonstracji przez skrajną prawicę – łącznie 55 przypadków.

Nawet w CDU słychać głosy sprzeciwu

Nawet w szeregach partii Merza pojawiły się głosy dezaprobaty. Sönke Siegmann, przewodniczący organizacji Lesby i Geje w Unii (LSU), podkreślił, że tęczowa flaga jest symbolem godności, równości i jedności społeczeństwa. Nazwał wypowiedź kanclerza „niefortunną” i zapowiedział rozmowę z Merzem na ten temat – odpowiednie spotkanie już zaplanowano.

Długa historia kontrowersji Merza wokół społeczności LGBTQ+

Wypowiedź o „cyrkowym namiocie” to nie odosobniony incydent. Merz od lat jest krytykowany za queerofobiczne wypowiedzi i działania:

  • W 2000 roku sprzeciwił się małżeństwom osób tej samej płci.
  • W 2001 roku, komentując coming out Klausa Wowereita, powiedział: „Dopóki się do mnie nie zbliża, nie mam z tym problemu.”
  • W 2020 roku, pytany, czy gej mógłby zostać kanclerzem, odpowiedział: „Dopóki to nie dotyczy dzieci, to mnie to nie obchodzi.” – za co spotkała go fala krytyki, ponieważ jego słowa sugerowały związek między homoseksualnością a pedofilią.
  • W kampanii wyborczej CDU/CSU w 2021 roku partia Merza opowiedziała się za cofaniem praw osób transpłciowych i sprzeciwiła się nowemu prawu o samostanowieniu płci.

Sympatia wobec polityki Trumpa i blokowanie reform

W lutym 2024 Merz pochwalił decyzję Donalda Trumpa, by uznać istnienie wyłącznie dwóch płci biologicznych. Nazwał ją „zrozumiałą”.
Wspierana przez jego partię CDU/CSU reforma prawa rodzinnego, która miała m.in. umożliwić lesbijkom automatyczne uznanie macierzyństwa wobec własnych dzieci, nie trafiła do umowy koalicyjnej z powodu sprzeciwu Unii.

Julia Klöckner zakazuje widoczności – ale inni się sprzeciwiają

Wypowiedź Merza poprzedziły decyzje Julii Klöckner, która jako przewodnicząca Bundestagu zakazała wywieszania tęczowej flagi z okazji CSD oraz uczestnictwa widocznej grupy pracowników Bundestagu w paradzie w Berlinie, powołując się na zasadę „neutralności politycznej”. Wyjątek uczyniono jedynie dla dnia 17 maja – Międzynarodowego Dnia Przeciw Homo-, Bi-, Inter- i Transfobii (IDAHOBIT).

Decyzje Klöckner zostały skrytykowane nie tylko przez opozycję, lecz także przez polityków CDU i CSU. Markus Söder, szef CSU, opublikował zdjęcie bawarskiej Kancelarii Stanu z powiewającymi przed nią flagami tęczowymi, pisząc: „Bawaria jest otwarta i tolerancyjna. Każdy może tu żyć i kochać, jak chce.”

Z kolei Karin Prien (CDU), ministra rodziny, zapowiedziała, że jej resort uczestniczyć będzie w berlińskim CSD z własnym pojazdem – jako wyraz szacunku dla różnorodności. Tego samego tygodnia Prien zabroniła jednak stosowania gwiazdek, dwukropków i podkreślników w dokumentach urzędowych, podobnie jak władze Bawarii – co również zostało odebrane jako krok w stronę ograniczania inkluzywności.

Wiceprzewodniczący Bundestagu otworzą CSD w Berlinie

W środę wiceprzewodniczący Bundestagu Josephine Ortleb (SPD) i Omid Nouripour (Zieloni) ogłosili, że osobiście otworzą berliński CSD pod koniec lipca, sprzeciwiając się tym samym „zasadzie neutralności” ogłoszonej przez Klöckner.
„Stoimy po stronie społeczności queerowej” – powiedziała Ortleb. Nouripour dodał: „CSD to ucieleśnienie demokracji. Walka o prawa podstawowe nie jest kwestią neutralności, lecz obowiązkiem każdej demokratki i każdego demokraty.”

źródło: taz.de

Berlin planuje najostrzejsze przepisy policyjne w kraju – nowe uprawnienia, elektroniczne dozory i „ostateczny strzał ratunkowy”

1

CDU i SPD forsują gruntowną reformę prawa policyjnego stolicy

Stolica Niemiec ma wkrótce wprowadzić najbardziej restrykcyjne przepisy policyjne w kraju. Taki plan wspólnie przedstawili politycy CDU i SPD, dążąc do zwiększenia skuteczności służb w walce z przestępczością i zagrożeniami terrorystycznymi. Projekt nowelizacji Ogólnej Ustawy o Bezpieczeństwie i Porządku Publicznym (ASOG) liczy 730 stron i trafi do pierwszego czytania w Izbie Reprezentantów Berlina 10 lipca.

Elektroniczne dozory i uprawnienia do stosowania ostatecznego strzału

Zgodnie z projektem, policja ma uzyskać szereg nowych kompetencji, w tym:

  • możliwość nakładania elektronicznych opasek na osoby uznane za potencjalnych sprawców zamachów terrorystycznych (w Berlinie jest ich około 100),
  • uprawnienie do oddania ostatecznego strzału ratunkowego w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia,
  • prowadzenie ciągłej analizy obrazu z kamer miejskich w czasie rzeczywistym,
  • przeszukiwanie internetu pod kątem danych biometrycznych podejrzanych,
  • a także możliwość hakowania i podsłuchiwania telefonów komórkowych – po wcześniejszym uzyskaniu zgody sądu.

Ponad pół miliona przestępstw w 2024 roku

Jak wynika z danych statystycznych, w 2024 roku w Berlinie odnotowano 539 049 przestępstw, co daje 14 291 przestępstw na 100 000 mieszkańców. Tylko połowa spraw została wyjaśniona. Według twórców projektu, nowa ustawa ma stanowić konieczne „uaktualnienie” przepisów, które nie nadążają za współczesnymi zagrożeniami, rozwojem technologii oraz zmianami społecznymi.

42 nowe środki – od stalkerów po terroryzm

Koalicja CDU-SPD uzgodniła 42 środki zaradcze, które mają zwiększyć bezpieczeństwo publiczne.

Wśród nich znajduje się m.in. możliwość stosowania elektronicznych opasek również wobec prześladowców, stalkerów oraz sprawców przemocy domowej. Usunięcie takiej opaski będzie karane.

Inwigilacja i blokowanie łączności w sytuacjach kryzysowych

Projekt przewiduje również rozszerzone uprawnienia do pozyskiwania danych telekomunikacyjnych – m.in. danych użytkowników, historii połączeń oraz informacji o ruchu sieciowym. Policja zyska możliwość przerywania połączeń telefonicznych – na przykład podczas porwań, by uniemożliwić koordynację działań między sprawcami.

Do tego dochodzi możliwość przeprowadzania tzw. zapytań o dane z komórek znajdujących się w zasięgu określonej stacji bazowej (funkcje tzw. „funkcellenabfrage”), a także legalne hakowanie i podsłuchiwanie smartfonów, jeśli sąd wyrazi na to zgodę.

Drony, rozpoznawanie tablic rejestracyjnych i skanowanie twarzy

Policja będzie mogła wykorzystywać drony do działań rozpoznawczych. W przypadku wykrycia dronów nieprzyjacielskich – służby będą miały prawo je zestrzeliwać.

Nowa ustawa zakłada także:

  • możliwość automatycznego odczytu tablic rejestracyjnych pojazdów dzięki stałym skanerom zamontowanym na latarniach i sygnalizacji świetlnej,
  • oraz biometryczne przeszukiwanie sieci w celu identyfikacji zagrożeń i osób poszukiwanych.

Strzał ostateczny: Berlin dołącza do reszty landów

Większość niemieckich landów już wcześniej przewidziała możliwość użycia śmiertelnego strzału w sytuacjach ratunkowych. Teraz także Berlin zamierza wprowadzić ten środek. W projekcie ustawy zapisano:

„Policja dopuszcza możliwość, że oddany strzał – wymierzony w osobę atakującą – może z dużym prawdopodobieństwem doprowadzić do jej śmierci.”

Więcej kamer w tzw. „miejscach o wysokiej przestępczości”

Ustawa przewiduje również rozszerzenie monitoringu w tzw. „obszarach o podwyższonym ryzyku przestępczości”. Według uzasadnienia, są to miejsca, w których istnieją podstawy, by sądzić, że dochodzi tam do przygotowywania lub popełniania poważnych przestępstw.

Twórca projektu: „Berlin stanie się wzorem do naśladowania”

Za pakietem zmian stoi ekspert ds. bezpieczeństwa publicznego z CDU, Burkard Dregger. W rozmowie z BILD podkreślił:

„Dotąd bezpieczeństwo w Berlinie paraliżowały przestarzałe i zbyt łagodne przepisy. Nie można było spokojnie spać. Teraz Berlin stanie się wzorem do naśladowania w dziedzinie prewencji zagrożeń. Dziękuję SPD za porzucenie ideologicznych oporów. Nasze miasto przechodzi od pobłażliwości do zasady twardego prawa.”

źródło: bild.de

Niemcy: Liczba nielegalnych przekroczeń granicy z Polską spada – kontrole przynoszą efekty

3

Polska odpowiada na działania Niemiec – własne kontrole od poniedziałku

We wtorek polski rząd ogłosił, że od najbliższego poniedziałku wprowadza kontrole na zachodniej granicy z Niemcami. Ma to być odpowiedź na niemieckie kontrole graniczne, które obowiązują od kwietnia 2025 roku i powodują coraz większe napięcia polityczne w Polsce.

Władze w Warszawie tłumaczą decyzję działaniami strony niemieckiej. Niemieckie kontrole oraz liczne przypadki zawracania migrantów wywołały burzliwą debatę wewnętrzną, szczególnie w kontekście oskarżeń formułowanych przez prawicową opozycję.

Przewodniczący PiS, Jarosław Kaczyński, zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi bezczynność i stwierdził, że „Niemcy regularnie odsyłają nielegalnych migrantów na naszą stronę”, co jego zdaniem prowadzi do narastającego chaosu i bezkarności.

Statystyki: Wyraźny spadek nielegalnych przekroczeń granicy

Tymczasem najnowsze dane niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pokazują, że liczba nielegalnych wjazdów do Niemiec przez granicę z Polską znacząco się zmniejszyła od momentu rozpoczęcia kontroli.

  • W kwietniu 2025 roku niemiecka policja federalna zarejestrowała 810 przypadków nielegalnych przekroczeń granicy, podczas gdy w tym samym miesiącu rok wcześniej było ich aż 2 159.
  • W marcu 2025 takich przypadków było 658, a rok wcześniej – 1 646.

Dane te pochodzą z odpowiedzi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na interpelację Clary Bünger, posłanki Lewicy z Saksonii.

Najwięcej prób wjazdu przez Brandenburgię i Saksonię

Od stycznia 2024 roku do końca kwietnia 2025 roku łącznie 18 904 osoby próbowały dostać się nielegalnie do Niemiec – głównie przez landy Brandenburgia i Saksonia.

Najwięcej postępowań wszczęto w następujących lokalizacjach:

  • Frankfurt nad Odrą: 6 239 przypadków
  • Görlitz (Saksonia): 3 711 przypadków
  • Ebersbach i Drezno: kolejne setki spraw

Tysiące osób zawróconych – głównie Ukraińcy

Zdecydowana większość zatrzymanych osób została zawrócona z granicy – od początku 2024 roku do końca kwietnia 2025 roku było to 11 389 osób.

Najczęściej odsyłano:

  • Ukraińców – 5 700 przypadków
  • Afgańczyków – 600
  • Syryjczyków – 500

W przypadku obywateli Ukrainy najczęstszym powodem odmowy wjazdu był brak danych biometrycznych w dokumentach podróży.

Ogromne koszty kontroli granicznych: ponad 50 milionów euro

Od czasu przywrócenia stacjonarnych kontroli granicznych we wrześniu 2024 roku, koszty tych działań wzrosły do 50,9 mln euro – informuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

Wydatki obejmują:

  • nadgodziny i dodatki dla funkcjonariuszy policji federalnej,
  • koszty wyżywienia,
  • utrzymanie punktów kontrolnych,
  • transport i sprzęt.

Kontrole jako odpowiedź na zamach w Solingen

Minister Spraw Wewnętrznych, Alexander Dobrindt, zdecydował się zaostrzyć kontrole po ataku terrorystycznym w Solingen, w którym zginęły trzy osoby. Ostatnie zaostrzenie miało miejsce 7 maja 2025 roku.

Choć Clara Bünger z partii Lewica skrytykowała działania rządu jako „symboliczne” i zauważyła, że liczba zawracanych migrantów rosła już wcześniej, to Dobrindt zyskał poparcie władz Saksonii. Minister spraw wewnętrznych tego landu, Armin Schuster, uznał kontrole za „krok, który dawno był potrzebny”.

źródło: bild.de