Niemcy: Mężczyzna przeżył upadek z 13 metrów, bo spadł na worki ze śmieciami. Trzech oskarżonych przed sądem w Bochum

0

Dramatyczne wydarzenia w Nadrenii Północnej-Westfalii – zarzut usiłowania zabójstwa

Trzech mężczyzn w wieku 27, 28 i 33 lat odpowiada przed Sądem Krajowym w Bochum za próbę zabójstwa. Według ustaleń prokuratury, mieli oni wyrzucić 36-letniego mężczyznę z okna mieszkania na czwartym piętrze. Ofiara, cudem ocalona dzięki upadkowi na stertę worków ze śmieciami, doznała poważnych obrażeń, ale przeżyła.

Assaf A. (33), Samer E. (27) i Tammo M. (28) przebywają w areszcie

Kłótnia, noże i dramatyczny finał na wysokości czwartego piętra

Do zdarzenia doszło 20 października 2024 roku, w niedzielny poranek. Jak wynika z aktu oskarżenia, około godziny 8:00 jedna z mieszkanek budynku poczuła się nękana przez 36-latka, który nacisnął dzwonek do niewłaściwego mieszkania. Kobieta, zirytowana sytuacją, powiadomiła telefonicznie trzech mężczyzn, których znała.

– „Podejrzani przybyli do mieszkania kobiety i uzbroili się tam w kuchenne noże” – relacjonuje rzeczniczka sądu. Następnie udali się do mieszkania, w którym przebywał 36-latek. – „Wielokrotnie kopali w drzwi, domagając się wejścia” – dodaje rzeczniczka.

W obawie przed konfrontacją, przebywający wewnątrz mężczyzna również uzbroił się w kuchenny nóż. Po tym, jak został wpuszczony do środka, doszło do konfrontacji – wszyscy czterej mężczyźni znaleźli się w jednym pomieszczeniu, trzymając noże w rękach.

Według śledczych, w pewnym momencie uzgodnili, że wyrzucą broń. Niedługo później doszło do bójki, w trakcie której 36-latek został wypchnięty przez okno. Spadł z wysokości 13 metrów, jednak przeżył tylko dzięki temu, że upadł na worki ze śmieciami. Z poważnymi obrażeniami – m.in. złamanymi żebrami i urazem kręgosłupa – został przewieziony do szpitala.

Zeznania ofiary: „Byłem zastraszany, oferowano mi pieniądze”

W trakcie rozprawy sądowej pokrzywdzony, który w wyniku obrażeń kuleje, zeznał, że od czasu zdarzenia cierpi na ciągły ból i lęki. Zgłosił również przypadki zastraszania oraz niepożądanych kontaktów ze strony osób powiązanych z oskarżonymi. – „Rodzina jednego z oskarżonych próbowała wpłynąć na moje zeznania. Oferowano mi pieniądze i straszono, że mnie lub mojemu dziecku może się coś stać” – powiedział mężczyzna. Twierdzi również, że próbowano wmówić mu, iż sam wyskoczył z okna.

Sąd reaguje: surowe ostrzeżenie dla oskarżonych i obecnych na sali

Obawy ofiary znalazły potwierdzenie także w ustaleniach sądu i policji, które odnotowały próby wpływania na przebieg postępowania. W związku z tym w sądzie wprowadzono wzmożone środki bezpieczeństwa.
Sędzia Volker Talarowski skierował stanowcze ostrzeżenie do oskarżonych oraz wszystkich obecnych na sali:
– „Tutaj nie obowiązuje prawo ulicy. Żyjemy w państwie prawa, w którym nie można wpływać na wymiar sprawiedliwości poprzez pieniądze ani groźby. Jeśli sąd uzna, że nie jest traktowany poważnie, zostaną wyciągnięte dotkliwe konsekwencje.”

W tle sprawy: niejasne motywy i oskarżenia pod adresem ofiary

Do dziś nie ustalono dokładnie, co było powodem tak gwałtownej reakcji trzech mężczyzn. Oskarżeni utrzymują, że działali w obronie kobiety, która miała być rzekomo zastraszana przez 36-latka. Kobieta wcześniej pracowała jako prostytutka, co – według zeznań – mogło wpłynąć na ocenę sytuacji przez sprawców. Sam poszkodowany stanowczo zaprzecza, jakoby miał kogokolwiek grozić czy naruszyć czyjeś bezpieczeństwo.

źródło: bild.de

Niemcy: Sprawca zamachu w Solingen przyznał się do winy – wstrząsający początek procesu

0

Tragiczny atak podczas święta miejskiego w Solingen

W Düsseldorfie rozpoczął się proces 27-letniego Syryjczyka Issy Al H., oskarżonego o dokonanie islamistycznego ataku nożowego podczas święta miejskiego w Solingen w sierpniu 2024 roku. W wyniku zamachu zginęły trzy osoby, a osiem zostało rannych. Już na początku procesu oskarżony przyznał się do zarzucanych mu czynów.

„Zabiłem niewinnych, nie niewiernych” – dramatyczne wyznanie oskarżonego

W pisemnym oświadczeniu, które zostało odczytane przez jego obrońców, Issa Al H. wyraził skruchę i przyznał się do ataku:
„Zaciążyła na mnie ogromna wina. Jestem gotów przyjąć wyrok” – głosił fragment dokumentu. Dodał również: „Zabiłem niewinnych ludzi, nie niewiernych”. Zgodnie z jego słowami, oczekuje i zasługuje na dożywotnie pozbawienie wolności.

Zarzuty: potrójne morderstwo i dziesięć usiłowań zabójstwa

Prokuratura federalna zarzuca Al H. potrójne morderstwo oraz dziesięć usiłowań zabójstwa. Ofiary śmiertelne to dwóch mężczyzn w wieku 56 i 67 lat oraz kobieta mająca 56 lat. Ośmiu kolejnych uczestników festynu zostało rannych – niektórzy bardzo poważnie. Dwie osoby zostały trafione w ubrania, co również zakwalifikowano jako próbę zabójstwa.

Powiązania z tzw. Państwem Islamskim

Według aktu oskarżenia, Issa Al H. kilka godzin przed atakiem złożył w internetowych materiałach wideo przysięgę wierności tzw. Państwu Islamskiemu (IS). Śledczy twierdzą, że motywem działania była chęć „pomszczenia” ofiar działań zbrojnych państw zachodnich w Syrii i na terenach palestyńskich. Miał również aktywnie szukać kontaktu z dżihadystycznymi grupami w sieci i być instruowany przez ideologicznych operatorów IS, m.in. w zakresie wyboru broni.

Atak z zaskoczenia: uderzenia w szyję i okrzyki „Allahu akbar”

Według prokuratury, napastnik działał z pełnym zaskoczenia, atakując swoje ofiary nożem głównie od tyłu, zadając ciosy w okolice szyi. Podczas zamachu miał wielokrotnie krzyczeć „Allahu akbar”. Jedna z ofiar zdołała stawić opór i odeprzeć atak.

„Zostałem zmanipulowany” – próba wytłumaczenia się w rozmowie z psychiatrą

Psychiatra sądowy zeznał, że podczas badania oskarżony określił zamach jako „problem” lub „głupotę”, twierdząc, że nie był w pełni świadomy tego, co robi. Al H. powiedział, że uważa siebie za ofiarę – nie był rzekomo radykalnym islamistą, lecz został zmanipulowany przez radykalne osoby, z którymi kontaktował się w internecie.

Według jego relacji, szczególne wrażenie zrobiły na nim zdjęcia ofiar wojny w Strefie Gazy – szczególnie dzieci. Oskarżony miał rozpowszechniać te treści na Telegramie, po czym został skontaktowany przez nieznanego mężczyznę, który namówił go do zamachu. W rozmowach z biegłym Al H. podkreślał, że pali papierosy, woli filmy akcji od lektury Koranu, często opuszczał modlitwy piątkowe i nie uważa siebie za osobę głęboko wierzącą.

Brak deportacji mimo nakazu – systemowe zaniedbania

Jak się okazuje, Issa Al H. miał zostać deportowany do Bułgarii już w 2023 roku, zgodnie z europejskimi przepisami azylowymi. Jednak kiedy władze próbowały go przymusowo przetransportować, zniknął z ośrodka dla uchodźców. Drugi taki próbny wniosek nie został już podjęty. Ta sytuacja wywołała w Niemczech burzliwą debatę na temat skuteczności procedur deportacyjnych i zagrożeń dla bezpieczeństwa wewnętrznego. W sprawie zaniedbań powołano komisję śledczą w parlamencie krajowym w Düsseldorfie.

Proces w warunkach najwyższego bezpieczeństwa

Rozprawa toczy się w specjalnie zabezpieczonej sali Sądu Krajowego w Düsseldorfie. W postępowaniu uczestniczy 12 oskarżycieli posiłkowych – to zarówno ranni w ataku, jak i bliscy ofiar śmiertelnych. Zaplanowano 22 dni rozpraw, w trakcie których przesłuchanych zostanie ponad 50 świadków oraz wielu biegłych sądowych. Ogłoszenie wyroku może nastąpić 24 września 2025 roku.

W przypadku skazania, Issie Al H. grozi dożywotnie pozbawienie wolności z możliwością zastosowania zabezpieczenia prewencyjnego po odbyciu kary. Podczas pierwszego dnia procesu oskarżony przez większość czasu trzymał głowę opuszczoną. Podnosił wzrok tylko wtedy, gdy zwracał się do niego sędzia.

źródło: tagesschau.de

Niemcy: Syryjska rodzina zniknęła po nieudanej próbie deportacji

1

Kontrowersyjna interwencja w szkole podstawowej w Naumburgu

Rząd kraju związkowego Saksonia-Anhalt stanął w obronie nieudanej próby deportacji syryjskiej rodziny, podczas której funkcjonariusze próbowali odebrać 10-letnią dziewczynkę bezpośrednio ze szkoły. Mimo fali krytyki, władze podkreślają, że działania służb były zgodne z prawem i przeprowadzone z należytą ostrożnością.

Do zdarzenia doszło w szkole podstawowej w Naumburgu. Jak poinformowali minister spraw wewnętrznych Saksonii-Anhalt, Tamara Zieschang (CDU), oraz starosta powiatu Burgenlandkreis, Götz Ulrich (również CDU), nie istnieją żadne ogólnokrajowe przepisy, które zabraniałyby przeprowadzania deportacji w placówkach oświatowych.

Starosta: Działania nie naruszyły godności ludzkiej

Götz Ulrich oświadczył podczas konferencji prasowej, że odebranie uczniów ze szkoły w celu deportacji nie jest niezgodne z prawem, jeśli stanowi jedyną możliwą metodę realizacji obowiązku opuszczenia kraju. Jego zdaniem, fakt, że uczniowie lub nauczyciele byli świadkami takiej akcji, nie stanowi naruszenia godności człowieka.

Minister Zieschang: „Nie zastosowano przymusu fizycznego”

Minister Zieschang zaznaczyła, że wszystkie zaangażowane służby działały zgodnie z prawem, z wyczuciem i rozwagą. Deportacja dziecka ze szkoły miała być środkiem ostatecznym, zastosowanym dopiero po dokładnej analizie sytuacji i z zachowaniem zasady proporcjonalności.

Jak poinformowała, funkcjonariusze nie wchodzili ani do klas lekcyjnych, ani do sali gimnastycznej. Dziewczynka została wyprowadzona ze szkoły przez nauczycieli. – W żadnym momencie nie użyto wobec niej przymusu fizycznego – podkreśliła minister.

Rodzina unikała kontaktu z władzami

Decyzja o odebraniu dzieci ze szkoły miała być wynikiem wcześniejszego zachowania rodziny. Rodzice odwiedzali swoje miejsce zamieszkania wyłącznie w godzinach 7:00–15:00, czyli wtedy, gdy dzieci przebywały w szkole. Poza tymi godzinami cała rodzina unikała kontaktu z władzami. Obecnie – według danych ministerstwa – od 20 maja cała rodzina jest nieuchwytna i przebywa w nieznanym miejscu.

Doniesienia medialne: Dziecko płakało i prosiło o pomoc

Według informacji opublikowanych wcześniej przez Mitteldeutsche Zeitung, funkcjonariusz miał wyprowadzić płaczącą dziewczynkę ze szkoły, a dziecko miało prosić swoją nauczycielkę o pomoc. Minister Zieschang przedstawiła jednak inną wersję wydarzeń, twierdząc, że uczniowie nie byli świadomi działań służb, ponieważ dziewczynka została przekazana funkcjonariuszom dopiero na szkolnym dziedzińcu.

Szkoły to nie „strefy wolne od prawa” – podkreśla rząd

Minister spraw wewnętrznych zaznaczyła, że szkoły nie stanowią „stref wolnych od prawa”. Jak dodała, próba deportacji zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ ojciec dziecka stawił opór podczas próby wejścia na pokład samolotu na lotnisku we Frankfurcie nad Menem.

Rodzina miała obowiązek opuszczenia Niemiec, ponieważ wcześniej uzyskała już ochronę międzynarodową w Bułgarii – tym samym, zgodnie z unijnymi przepisami, powinna ubiegać się o azyl właśnie w tym kraju.

Głos sprzeciwu ze strony organizacji społecznych i polityków

Próba deportacji ze szkoły spotkała się z ostrą krytyką ze strony różnych środowisk. Rzecznik ds. integracji Saksonii-Anhalt, Susi Möbbeck (SPD), podkreśliła, że szkoły powinny być „miejscem zaufania, bezpieczeństwa i nauki” – a nie przestrzenią dla policyjnych interwencji. Głos sprzeciwu wyraziły również m.in. Rada ds. Uchodźców oraz Związek Zawodowy Edukacji i Nauki (GEW).

źródło: welt.de

Niemcy: Kościoły krytykują plan wstrzymania łączenia rodzin uchodźców. „Rodziny należą do siebie”

4

Rząd chce zawiesić rodzinne łączenie uchodźców na dwa lata

We wtorek niemieckie rządowe gremium – Bundeskabinett – ma podjąć decyzję w sprawie kontrowersyjnego projektu ustawy, zakładającego dwuletnie zawieszenie prawa do łączenia rodzin dla uchodźców objętych tzw. ochroną uzupełniającą (subsydiarną). Pomysł ten, forsowany przez ministra spraw wewnętrznych Alexandra Dobrindta (CSU), spotyka się z ostrym sprzeciwem Kościołów w Niemczech.

Kościoły apelują o zachowanie jedności rodzin

Obie największe wspólnoty chrześcijańskie w Niemczech – Kościół ewangelicki i Kościół katolicki – stanowczo sprzeciwiają się planowanemu ograniczeniu. Ich przedstawiciele podkreślają, że rozdzielanie rodzin uchodźców jest nie tylko moralnie wątpliwe, ale może również negatywnie wpłynąć na proces integracji.

Chrześcijański biskup Berlina i pełnomocnik Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (EKD) ds. uchodźców, Christian Stäblein, wezwał w rozmowie z dziennikarzami Neue Berliner Redaktionsgesellschaft do „hojnych regulacji” w zakresie łączenia rodzin osób objętych ochroną subsydiarną – a więc tych, którym nie przysługuje pełne prawo do azylu, ale których życie lub zdrowie byłoby zagrożone w ojczyźnie.

Rodziny należą do siebie. Rodzice i dzieci, rodzeństwo – powinni być razem. To elementarna zasada miłości bliźniego – powiedział Stäblein. Podkreślił, że długotrwała rozłąka z najbliższymi jest szczególnie obciążająca dla uchodźców, a zjednoczenie rodzin jest kluczowe dla ich stabilizacji, nauki języka i integracji społecznej.

Biskup katolicki: „To etycznie wątpliwe i szkodliwe”

Podobną opinię wyraził arcybiskup Hamburga, Stefan Heße, który w Konferencji Episkopatu Niemiec odpowiada za kwestie migracji. W rozmowie z tą samą redakcją określił rządowy plan jako „bardzo problematyczny”.

Ochrona rodziny to jedno z podstawowych praw zapisanych w niemieckiej konstytucji. To prawo dotyczy wszystkich rodzin w naszym kraju – także tych szukających u nas schronienia – zaznaczył Heße.

Według arcybiskupa przedłużająca się rozłąka uchodźców z najbliższymi członkami rodziny jest nie tylko „moralnie bardzo wątpliwa”, ale także znacząco utrudnia ich integrację w niemieckim społeczeństwie.

Tło decyzji: uzgodnienia w umowie koalicyjnej

Plan wstrzymania prawa do łączenia rodzin dla osób objętych ochroną uzupełniającą jest częścią porozumienia zawartego przez partie tworzące niemiecki rząd koalicyjny – Unię CDU/CSU oraz SPD. Zgodnie z projektem ustawy, osoby posiadające status ochrony subsydiarnej miałyby przez dwa lata nie mieć możliwości sprowadzenia do Niemiec najbliższych krewnych.

Status ochrony uzupełniającej otrzymują uchodźcy, którzy nie zostali zakwalifikowani jako osoby prześladowane zgodnie z definicją Konwencji Genewskiej, ale którym w kraju pochodzenia grozi śmierć, tortury lub nieludzkie traktowanie – na przykład w wyniku trwającej wojny.

źródło: tagesschau.de

Nałóg, który zabija: liczba nałogowych palaczy w Niemczech rośnie w zastraszającym tempie

1

Nowe dane jednej z największych niemieckich kas chorych pokazują niepokojący trend: coraz więcej obywateli zmaga się z poważnym uzależnieniem od nikotyny. Wśród nich dramatycznie rośnie liczba chorych na przewlekłą chorobę płuc (COPD).

Liczba palaczy w Niemczech rośnie z roku na rok

Jak wynika z danych opublikowanych przez KKH Kaufmännische Krankenkasse, w latach 2013–2023 liczba osób klasyfikowanych jako palacze ekstremalni i uzależnieni od nikotyny wzrosła o 47,5 procent. To niemal połowa więcej niż dekadę temu.

Według szacunków opartych na danych ubezpieczonych, w 2023 roku w Niemczech około sześć milionów osób było leczonych z powodu uzależnienia od tytoniu lub związanych z nim objawów odstawiennych. To wyraźny sygnał, że problem nie tylko nie maleje, ale przybiera na sile.

COPD – jedna z najczęstszych przyczyn zgonów na świecie

Z raportu KKH wynika, że niemal co czwarty silny palacz w Niemczech cierpi na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (COPD). W 2023 roku choroba ta dotyczyła 22,8 procent wszystkich uzależnionych palaczy, podczas gdy dziesięć lat wcześniej było to 19,5 procent.

COPD to postępujące schorzenie dolnych dróg oddechowych, które prowadzi do przewlekłego zwężenia oskrzeli. Chorzy często zmagają się z dusznościami, przewlekłym kaszlem, uczuciem braku powietrza i ogólnym spadkiem wydolności fizycznej. Choroba zwiększa również ryzyko zawałów serca oraz raka płuc.

Michael Falkenstein, ekspert ds. uzależnień, podkreśla, że najskuteczniejszą metodą powstrzymania postępu choroby jest całkowite zerwanie z nałogiem. – „Zostanie osobą niepalącą to jedyny właściwy krok, by zapobiec dalszemu pogarszaniu się zdrowia” – mówi specjalista.

Liczby mówią same za siebie

Z analizy danych 1,66 miliona osób ubezpieczonych w KKH wynika, że w 2023 roku 7,1 procent z nich zaliczano do grona palaczy ekstremalnych. Dziesięć lat wcześniej odsetek ten wynosił 4,8 procent.

KKH, posiadająca obecnie około 1,5 miliona ubezpieczonych, jest jedną z największych ogólnokrajowych kas chorych w Niemczech. Na podstawie tych danych można przypuszczać, że liczba osób uzależnionych od tytoniu w całym kraju jest znacznie wyższa, zwłaszcza że wielu pacjentów nie zgłasza się do lekarzy z objawami.

Bierne palenie i inne zagrożenia

Falkenstein zwraca uwagę, że również osoby narażone na bierne palenie, a także ludzie pracujący w środowiskach pełnych pyłu czy chemikaliów, mają wyższe ryzyko zachorowania na COPD. To dodatkowo zwiększa skalę problemu zdrowotnego w społeczeństwie.

Co ważne, nawet zmniejszenie liczby wypalanych papierosów nie wystarczy, by ochronić się przed chorobą – konieczna jest całkowita rezygnacja z tytoniu. – „Pozytywne zmiany w organizmie pojawiają się już po krótkim czasie. Poprawia się wydolność płuc, kaszel i duszność ustępują, infekcje układu oddechowego zdarzają się rzadziej” – tłumaczy Falkenstein.

Nigdy nie jest za późno na rzucenie palenia

Ekspert podkreśla również, że zaprzestanie palenia przynosi korzyści zdrowotne niezależnie od wieku. – „Nawet osoby, które rzucą palenie po sześćdziesiątce, znacznie zmniejszają ryzyko chorób układu krążenia w ciągu zaledwie kilku lat” – mówi.

Falkenstein jednoznacznie odrzuca też teorię o istnieniu „bezpiecznego” poziomu palenia. – „Już jedna papieros dziennie zwiększa ryzyko zawału serca lub udaru mózgu” – ostrzega.

źródło: spiegel.de

Niemcy rezygnują z idei czterodniowego tygodnia pracy: związki zawodowe zmieniają kurs

2

Gospodarka w stagnacji, firmy w kryzysie – w obliczu nowych wyzwań czterodniowy tydzień pracy przestaje być priorytetem dla związków zawodowych

W Niemczech na nowo rozgorzała debata na temat czasu pracy. Po głośnym apelu kanclerza federalnego Friedricha Merza (CDU), który wezwał obywateli do „wydajniejszej i intensywniejszej pracy”, głos w sprawie zabrały także związki zawodowe. Okazuje się, że propozycja wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy z pełnym wynagrodzeniem zeszła obecnie na dalszy plan.

Związki zawodowe dystansują się od żądań skrócenia tygodnia pracy

Szefowa IG Metall, Christiane Benner, w rozmowie z gazetą Bild potwierdziła, że postulat czterodniowego tygodnia pracy z zachowaniem pełnego wynagrodzenia nie znajduje się aktualnie na oficjalnej liście żądań związkowych. Jak jednak zaznaczyła:

„To nie czyni tego pomysłu mniej sensownym”.

Jej zdaniem wprowadzenie krótszego tygodnia pracy nadal byłoby pożądane, ale obecna sytuacja gospodarcza wymusza inne priorytety.

Benner dodała:

„W wielu zakładach obserwujemy obecnie pogarszającą się sytuację ekonomiczną. To pracodawcy skracają czas pracy – ale kosztem zatrudnionych. Aby to zmienić, potrzebne są szybkie inwestycje ze strony polityków, ulgi dla obywateli oraz lojalność firm wobec lokalizacji”.

Kryzys gospodarczy wymusza ostrożność w negocjacjach

Związki zawodowe, dotąd otwarcie wspierające koncepcję czterodniowego tygodnia pracy, wycofują się z niej w obliczu stagnacji gospodarczej i zagrożeń dla miejsc pracy – zwłaszcza w sektorze przemysłowym. Zamiast tego koncentrują się na zachowaniu konkurencyjności niemieckich firm i ochronie zatrudnienia.

Christoph Schröder, ekspert ds. czasu pracy z Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW), zaznacza:

„Związki zawodowe najwyraźniej zrozumiały, że aby przyciągać inwestorów, należy zwiększać atrakcyjność lokalizacji. Przy rosnących kosztach pracy, składkach na ubezpieczenia społeczne i wysokich cenach energii, żądania wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy są szkodliwe”.

Doświadczenia z branży stalowej – porzucenie postulatów

W 2023 roku IG Metall wprowadziła postulat czterodniowego tygodnia pracy do negocjacji zbiorowych w sektorze stalowym. Ostatecznie jednak związek się z niego wycofał, co pokazuje zmianę podejścia wobec tego postulatu także w innych branżach.

Elastyczność ponad wszystko

Obecnie, jak zauważa Thorsten Schulten z Fundacji Hansa Böcklera, dla pracowników znacznie ważniejsze są elastyczne formy organizacji pracy niż skrócenie tygodnia roboczego do czterech dni.

„To właśnie elastyczność stanowi dziś główny kierunek działań. Związki zawodowe zrozumiały, że potrzeby pracowników się zmieniają” – komentuje ekspert.

W praktyce oznacza to większe znaczenie indywidualnych dni wolnych, możliwości pracy zdalnej czy elastycznych grafików.

Usługi i sektor publiczny: przeciążenie i krytyka debaty

Przewodniczący związku zawodowego Verdi, Frank Werneke, podkreśla, że w branży usługowej oraz w sektorze publicznym – m.in. w opiece zdrowotnej i przedszkolach – obciążenie pracą jest nadal ogromne, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.

„Dla nas na pierwszym miejscu pozostaje potrzeba większego odciążenia pracowników – głównie poprzez dodatkowe dni wolne” – stwierdził Werneke.

Zwrócił również uwagę na fakt, że średni tygodniowy czas pracy w tych sektorach znacznie przekracza ogólnokrajową średnią.

„Debata o czasie pracy przybiera już momentami absurdalne kształty” – skomentował krytycznie.

źródło: bild.de

Niemcy coraz ostrzej krytykują działania Izraela w Strefie Gazy – rośnie presja na wstrzymanie eksportu broni

0

Kanclerz Friedrich Merz oskarża Izrael o nieproporcjonalne użycie siły wobec ludności cywilnej

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz wyraził zdecydowaną krytykę wobec działań izraelskiej armii w Strefie Gazy. Podczas wystąpienia na konferencji WDR Europaforum 2025 w ramach wydarzenia re:publica w Berlinie, polityk CDU oświadczył, że cierpienie ludności cywilnej w ostatnich dniach przekracza granice, które można by jeszcze uzasadnić walką z terroryzmem Hamasu.

„Nie można dłużej usprawiedliwiać tego, co spotyka cywilów, jako elementu walki z terroryzmem” – stwierdził Merz. Dodał, że choć Niemcy jako partner Izraela powinni powstrzymywać się od publicznych ocen, to w przypadku ewidentnego naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego – milczenie nie wchodzi w grę.

Bliskie partnerstwo z Izraelem pod znakiem zapytania?

Merz podkreślił, że Niemcy pozostają lojalnym partnerem Izraela, jednak zaznaczył: – „Rząd Izraela nie może podejmować działań, które z czasem przestaną być akceptowalne nawet dla jego najbliższych przyjaciół.”

Dla wielu była to wyraźna zmiana tonu niemieckiej polityki – dotąd Berlin unikał otwartej krytyki, ograniczając się głównie do apeli o zwiększenie pomocy humanitarnej. Tymczasem fakty pokazują, że Niemcy nadal eksportują broń do Izraela.

Wzrost wartości niemieckich dostaw zbrojeniowych do Izraela

Jeszcze w styczniu 2024 roku Niemcy przekazały Izraelowi sprzęt wojskowy o wartości 2 milionów euro, w tym części do czołgów i pojazdów opancerzonych. Rok wcześniej wartość całkowitych dostaw wyniosła 326 milionów euro, w 2024 roku – już 161 milionów euro.

Jak podkreśla rząd, eksport broni nie został zatrzymany. W ostatnich miesiącach dostarczano głównie sprzęt ochronny: hełmy, kamizelki kuloodporne oraz urządzenia łączności.

SPD apeluje o natychmiastowe wstrzymanie dostaw broni

Rosnąca liczba doniesień o ofiarach cywilnych i planach przymusowego wysiedlenia Palestyńczyków przez rząd Benjamina Netanjahu wywołała oburzenie także wewnątrz niemieckiego parlamentu. Szczególnie posłowie SPD domagają się zdecydowanych kroków.

Adis Ahmetovic, rzecznik ds. polityki zagranicznej klubu parlamentarnego SPD, zaapelował o natychmiastowe wstrzymanie eksportu: – „Niemieckie uzbrojenie nie może przyczyniać się do katastrof humanitarnych ani do naruszania prawa międzynarodowego” – powiedział w rozmowie z tygodnikiem „Stern”.

Podobnego zdania jest doświadczony polityk SPD Ralf Stegner. – „Obecna sytuacja w Gazie nie ma nic wspólnego z obroną czy walką z terroryzmem. To łamanie prawa i tragedia ludności cywilnej, która nie może być wspierana niemieckimi dostawami broni” – zaznaczył.

Stegner przypomniał, że Niemcy czyniły dla Izraela wyjątek od zasady nieeksportowania broni do stref konfliktu – w imię bezpieczeństwa tego państwa. – „Obecnie jednak – w świetle sytuacji w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu – ta przesłanka już nie obowiązuje.”

Presja ze strony partyjnych szeregów – rośnie liczba wewnętrznych wniosków

Zarząd SPD znajduje się pod coraz większą presją ze strony lokalnych struktur. Na zjeździe SPD w Berlinie przyjęto pierwszy oficjalny wniosek o całkowite wstrzymanie eksportu broni do Izraela. Podobne inicjatywy powstają w innych landach i mają zostać omówione na czerwcowym zjeździe krajowym.

Poseł SPD z Berlina Hakan Demir ocenił: – „W obecnej sytuacji, gdy istnieją uzasadnione wątpliwości co do przestrzegania prawa międzynarodowego, dalsze dostawy uzbrojenia są nie do przyjęcia.”

Ostrzeżenie przed prawnymi konsekwencjami dla Niemiec

Isabel Cademartori, posłanka SPD z Badenii-Wirtembergii, ostrzegła, że Niemcy mogą w świetle międzynarodowego prawa zostać pociągnięte do odpowiedzialności, jeśli dostarczana broń zostanie użyta do popełnienia zbrodni wojennych.

„Rząd federalny powinien jak najszybciej ograniczyć eksport broni. Szczególnie amunicja do czołgów i części zamienne nie powinny być dłużej przekazywane. Jedynym wyjątkiem powinien być system obrony rakietowej Iron Dome” – zaznaczyła.

Groźba deportacji Palestyńczyków i kryzys humanitarny

Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział w maju trwałą okupację Strefy Gazy oraz przesiedlenie palestyńskich mieszkańców do innych państw. Od marca Izrael prowadził całkowitą blokadę terytorium, uniemożliwiając dostawy żywności. Dopiero pod silną presją społeczności międzynarodowej pozwolono w ostatnich dniach na wjazd pojedynczych ciężarówek z pomocą humanitarną.

Organizacje pomocowe alarmują, że region stoi na krawędzi klęski głodu. Sytuacja humanitarna w Strefie Gazy jest dramatyczna, a liczba ofiar – w tym dzieci – stale rośnie.

źródło: stern.de

Niemcy: Po ataku nożownika w Hamburgu policja domaga się prawa do kontroli bez uzasadnienia

3

Rośnie presja na zmianę prawa po dramatycznym incydencie na dworcu głównym

Po brutalnym ataku nożownika na głównym dworcu kolejowym w Hamburgu, w wyniku którego rannych zostało 18 osób, przewodniczący Związku Zawodowego Policji (Gewerkschaft der Polizei) – sekcja policji federalnej – Andreas Roßkopf wezwał do nadania funkcjonariuszom prawa do przeprowadzania kontroli bez konkretnego powodu. W rozmowie z BR24 podkreślił, że obecne przepisy są niewystarczające, aby skutecznie przeciwdziałać podobnym zagrożeniom.

„Potrzebujemy zmiany prawa” – apeluje policja federalna

Roßkopf zaznaczył, że brak możliwości przeprowadzania kontroli bez wyraźnego powodu jest poważnym ograniczeniem w działaniach prewencyjnych. – „Ta możliwość niestety wciąż nam umyka, dlatego pilnie potrzebujemy zmiany ustawowej” – podkreślił. Jego zdaniem, umożliwienie funkcjonariuszom przeprowadzania takich kontroli mogłoby pozwolić na wcześniejsze wychwycenie podejrzanych zachowań i potencjalnie zapobiec tragediom.

Więcej niż tylko zakazy noży – potrzeba kompleksowych rozwiązań

Oprócz postulatu wprowadzenia kontroli bez uzasadnienia, przewodniczący związku zawodowego zwrócił uwagę na konieczność stworzenia szerszego pakietu środków zwiększających bezpieczeństwo. Wymienił między innymi:

  • utworzenie tzw. stref zakazu noszenia noży,
  • wsparcie techniczne – zwłaszcza poprzez wdrażanie systemów monitoringu wspieranych sztuczną inteligencją,
  • zwiększenie liczby funkcjonariuszy – według Roßkopfa w samych tylko punktach kolejowych brakuje obecnie około 3500 policjantów.

„Potrzebujemy kompleksowego pakietu działań. Dopiero ich skoordynowane wdrożenie może przełożyć się na realny wzrost bezpieczeństwa” – zaznaczył.

Krytyka przesuwania sił z wnętrza kraju na granice

Roßkopf wyraził również sprzeciw wobec przenoszenia sił policyjnych z obszarów miejskich na zewnętrzne granice Niemiec w związku ze wzmożoną kontrolą migracyjną. Jak zaznaczył, takie działania osłabiają bezpieczeństwo wewnętrzne kraju.

Szczegóły ataku w Hamburgu – sprawczyni trafiła do szpitala psychiatrycznego

Do ataku doszło w piątkowy wieczór na peronie 13/14 dworca głównego w Hamburgu. Według informacji przekazanych przez policję federalną, 39-letnia Niemka zaatakowała przypadkowych przechodniów nożem, raniąc łącznie 18 osób. W 15 przypadkach były to bezpośrednie obrażenia zadane ostrym narzędziem, w trzech pozostałych – urazy powstałe w wyniku upadków lub silnego szoku.

Wśród najciężej rannych znalazły się trzy kobiety w wieku 24, 52 i 85 lat oraz 24-letni mężczyzna. Ich stan określono jako zagrażający życiu. Sprawczyni została zatrzymana i zgodnie z decyzją sądu już następnego dnia przewieziona do kliniki psychiatrycznej.

Sąd wydał tzw. nakaz umieszczenia, zarzucając kobiecie usiłowanie zabójstwa w zbiegu z ciężkim uszkodzeniem ciała w 15 przypadkach. Podczas przesłuchania przyznała się do winy.

źródło: br.de

Seria podpaleń samochodów w Niemczech: Trzy pojazdy spłonęły jednej nocy w Rostocku

1

Policja podejrzewa celowe podpalenie – sprawą zajmują się śledczy z wydziału kryminalnego

W nocy z poniedziałku na wtorek (z 26 na 27 maja 2025 roku) w niemieckim mieście Rostock doszło do dwóch poważnych pożarów samochodów, w wyniku których całkowitemu zniszczeniu uległy trzy pojazdy. Policja przypuszcza, że w obu przypadkach mamy do czynienia z celowym podpaleniem.

Pierwszy pożar w dzielnicy Groß Klein

Około godziny 0:50 służby ratunkowe zostały powiadomione o pożarze samochodu marki Audi, który znajdował się na parkingu przy ulicy Seelotsenring w dzielnicy Groß Klein. Na miejsce niezwłocznie wysłano jednostki straży pożarnej oraz policję.

Pomimo szybkiej reakcji strażaków, pojazd spłonął niemal doszczętnie. Wstępnie oszacowano straty materialne na około 15 000 euro. Policja potwierdziła, że nikomu nic się nie stało, jednak incydent wzbudził niepokój wśród lokalnych mieszkańców.

Kilkanaście minut później – kolejne pojazdy w ogniu

Zaledwie 25 minut po pierwszym zgłoszeniu, o godzinie 1:15, do centrali wpłynęła kolejna informacja – tym razem o pożarze dwóch pojazdów w dzielnicy Reutershagen, przy ulicy Vorwedener Weg. Płonęły tam Audi oraz Opel. Również w tym przypadku konieczna była interwencja straży pożarnej, która opanowała ogień i zabezpieczyła teren.

Straty w wyniku drugiego pożaru także wynoszą kilka tysięcy euro, a oba samochody zostały poważnie uszkodzone. Okoliczni świadkowie nie byli w stanie jednoznacznie wskazać sprawcy.

Podejrzenie podpalenia i możliwy związek między incydentami

Na obu miejscach zdarzeń pracowali funkcjonariusze Kryminalnego Dyżuru Interwencyjnego z Rostocku, którzy zajęli się zabezpieczaniem śladów i analizą okoliczności pożarów. Na podstawie dotychczasowych ustaleń, śledczy przyjmują, że doszło do umyślnego podpalenia.

Co istotne, policja nie wyklucza, że oba zdarzenia są ze sobą powiązane. Analiza ewentualnego związku pomiędzy incydentami jest obecnie jednym z głównych wątków dochodzenia.

Policja apeluje o pomoc: poszukiwani świadkowie

Policja w Rostocku-Reutershagen prowadzi intensywne dochodzenie i zwraca się do mieszkańców z prośbą o pomoc. Osoby posiadające jakiekolwiek informacje, które mogą pomóc w identyfikacji sprawcy lub sprawców, proszone są o kontakt z głównym komisariatem policji w Rostocku pod numerem telefonu: 0381-49162224.

Informacje można także przekazywać anonimowo poprzez internetową platformę zgłoszeniową na stronie www.polizei.mvnet.de, należącą do Policji Krajowej Meklemburgii-Pomorza Przedniego.

źródło: bild.de

Berlin sparaliżowany z powodu wizyty Zełenskiego: miasto pod specjalnym nadzorem

2

Środa z poważnymi utrudnieniami w ruchu. Policja przygotowuje się na operację o najwyższym priorytecie bezpieczeństwa

W środę, 28 maja 2025 roku, niemiecka stolica stanie się na cały dzień strefą o najwyższym poziomie zabezpieczeń. Powodem jest wizyta prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego. Jego obecność w Berlinie wiąże się z potężnymi środkami bezpieczeństwa oraz znacznymi utrudnieniami dla mieszkańców i osób podróżujących po mieście.

Przyjazd z najwyższym priorytetem bezpieczeństwa

Ostatni raz Zełenski odwiedził Berlin w październiku 2024 roku. Tak jak wtedy, również teraz miasto przygotowuje się na operację logistyczną i bezpieczeństwa najwyższego szczebla. Według informacji dziennika „Tagesspiegel”, ukraiński prezydent przyleci do stolicy w środę rano i opuści ją tego samego wieczoru.

Plan wizyty przewiduje oficjalne powitanie z wojskowymi honorami przez kanclerza Niemiec Friedricha Merza (CDU) w Urzędzie Kanclerskim w południe. Po rozmowach i wspólnej konferencji prasowej Zełenski uda się do Pałacu Bellevue, gdzie zostanie przyjęty przez prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera.

Szeroko zakrojone środki bezpieczeństwa

W związku z wizytą Zełenskiego berlińska policja przygotowuje się do dużej operacji zabezpieczającej. W wielu rejonach miasta należy się spodziewać blokad i utrudnień komunikacyjnych – szczególnie w pobliżu lotniska BER, na autostradach A113 i A100, a także w centrum Berlina.

Szczególne środki bezpieczeństwa zostaną wprowadzone w okolicach Urzędu Kanclerskiego w dzielnicy Mitte oraz Pałacu Bellevue w Tiergarten. Możliwe jest także ograniczenie lub całkowite wstrzymanie ruchu pociągów na linii Stadtbahn.

Ze względu na przypisaną Zełenskiemu najwyższą kategorię ryzyka, planowane są:

  • zamykanie włazów kanalizacyjnych,
  • obecność psów tropiących materiały wybuchowe,
  • kontrola przestrzeni powietrznej,
  • uruchomienie systemów antydronowych,
  • wzmożone patrole policji rzecznej na rzece Sprewie.

Jeśli Zełenski, podobnie jak rok temu, zatrzyma się w hotelu Waldorf Astoria przy stacji Zoo, również w tej okolicy należy spodziewać się zakłóceń w ruchu oraz ograniczeń dla okolicznych mieszkańców.

Policja pod presją: związek zawodowy apeluje o wsparcie i rekompensaty

Berliński oddział Związku Zawodowego Policji (GdP) zwraca uwagę na ogromne obciążenie służb porządkowych. – Nowy tydzień, nowe wyzwania – i ponownie w Berlinie odbywa się światowa polityka. Liczymy na wsparcie funkcjonariuszy z innych landów, aby możliwie najlepiej poradzić sobie z tą bardzo krótkoterminową, ale poważną sytuacją – powiedział rzecznik GdP, Benjamin Jendro, w rozmowie z „Tagesspiegelem”.

Związek domaga się od władz politycznych rozmów o formach rekompensaty za przeciążenie pracą. – W przypadku wizyt gości państwowych o najwyższym stopniu zagrożenia potrzeba tysięcy funkcjonariuszy. Skoro berlińska polityka nie może już dłużej zaprzeczać ciągłemu obciążeniu służb, oczekujemy propozycji rekompensaty – dodał Jendro.

Wśród możliwych rozwiązań wymienia się m.in. dodatkowy dzień urlopu w kwartale oraz zmniejszenie tygodniowego czasu pracy do 40 godzin – tak, jak obowiązuje to w innych służbach.

źródło: tagesspiegel.de