Szwajcarska firma farmaceutyczna Roche opracowała test wykrywający przeciwciała nowego koronawirusa. Między innymi Niemcy chcą za jego pomocą ustalić jaka część populacji wypracowała odporność na SARS-CoV-2. Jednak nowy test niesie za sobą ryzyko.
Test na koronawirusa zatwierdzony w kilku krajach na świecie
Nowa nadzieja na zahamowanie pandemii koronawirusa – test wykrywający przeciwciała stworzony przez szwajcarską firmę farmaceutyczną Roche, został już zatwierdzony w kilku krajach. Po Stanach Zjednoczonych również Niemcy postanowiły wykorzystać nowe rozwiązanie do przetestowania społeczeństwa pod kątem przeciwciał nowego koronawirusa.
Im więcej osób wytworzy przeciwciała i nabędzie odporność (poprzez zakażenie SARS-CoV-2), tym szybciej będzie ograniczenia nałożone w związku z pandemią można złagodzić.
Dlatego też federalny minister zdrowia Jens Spahn nie kryje wysokich oczekiwań wobec testów na obecność przeciwciał we krwi: pomogłyby ustalić procent populacji zakażonej nowym koronawirusem – powiedział w poniedziałek w siedzibie Roche – Penzbergu (Bawaria).
Między innymi to właśnie w Penzbergu produkowany jest już test. Po zawarciu porozumienia z Ministerstwem Zdrowia w Niemczech na 170 milionów euro, zdolności produkcyjne zostaną znacznie zwiększone – powiedział w poniedziałek prezydent Roch, Christoph Franz.
Według Jensa Spahna, Roche jeszcze w tym miesiącu powinno dostarczyć do Niemiec trzy miliony omawianych testów – w pierwszej kolejności powinny być one dostępne dla placówek opieki zdrowotnej.
Po pierwszej dostawie Niemcy mają otrzymywać pięć milionów testów miesięcznie.
Jednak jak wiarygodne są wyniki testów?
Test Elecsys Anti-SARS-CoV-2, wykrywa przeciwciała w ludzkiej surowicy krwi i osoczu, wykazując odpowiedź immunologiczną organizmu na nowego koronawirusa. Jednak według Roche nie jest to test do użytku domowego. Według rzecznika spółki do oceny badania krwi wymagane są odpowiednie urządzenia specjalistyczne.
Faktem jest, że nowy test Roche na wirusa SARS-CoV-2 jest wyraźnie mniej podatny na błędy niż kilkadziesiąt jego poprzedników dostępnych wcześniej na rynku. Jednak nie jest on również w 100% wolny od błędów.
Przede wszystkim wynika to ze sposobu jego działania. W przeciwieństwie do powszechnie stosowanych testów PCR, testy na przeciwciała nie wykazują składników patogenu SARS-CoV-2 obecnych w organizmie, a reagują jedynie na oznaki infekcji, która już minęła. Jednak organizm wytwarza przeciwciała dopiero od dwóch do trzech tygodni po zakażeniu koronawirusem. Oznacza to, że jeśli pacjent właśnie przechodzi infekcję Covid-19, test na przeciwciała nie wykazałby jeszcze ich obecności w organizmie.
Poza tym, nowy test nie jest niezawodny. Według Christopha Franza, prezesa zarządu Roche, ma on czułość 100 procent, a tak zwana swoistość wynosi 99,8 procent.
Czułość testu ozanczona na poziomie 100% oznacza że test 100 osób, które przebyły infekcję, poprawnie identyfikuje 100 zakażonych osób. (100 wyników pozytywnych)
Wartość swoistości testu Roche oznacza, że 99,8 ze 100 osób, które nie zostały zakażone SARS-CoV-2 otrzymało wynik ujemny. W przypadku 0,2 procenta badanych osób – czyli 2 osoby na 1000 badanych – test niepoprawnie wykazałby wynik dodatni (fałszywie dodatni).
Dlaczego skuteczność testu na koronawirusa jest tak ważna?
Osoby z wynikiem fałszywie dodatnim mogłyby błędnie zakładać, że zostały już zarażone SARS-CoV-2, a zatem są odporne – co może spowodować ponowny wzrost liczby zachorowań. Osoby te mogłyby przestać podejmować środki ostrożności w celu ochrony siebie i innych. Mogłyby nieświadomie zainfekować wiele innych osób – co mogłoby być niezwykle groźne dla personelu szpitali lub placówek opiekuńczych.
Według Roche test przeznaczony jest właśnie dla tych grup. Na swojej stronie internetowej firma pisze: test może być wykorzystany do badania grup wysokiego ryzyka – m.in. lekarzy, pracowników sektora dostaw żywności, którzy mogli już rozwinąć pewien poziom odporności, dzięki czemu będą mogli wrócić do pracy.
Według firmy farmaceutycznej test z pewnością pomoże społeczeństwu szybciej wrócić do normalności.
Test mógłby zatem prawdopodobnie przyspieszyć wprowadzenie tak zwanego paszportu immunologicznego, który zgodnie z pomysłem Ministra Zdrowia Spahna ułatwiłby ludziom z nabytą odpornością powtórne podejmowanie pracy, na przykład w sektorze opieki zdrowotnej. Sam pomysł wprowadzenia paszportu immunologicznego jest jednak bardzo kontrowersyjny.
źródło: www.t-online.de
