W Berlinie miał dzisiaj miejsce incydent o podłożu politycznym. W dniu obrad niemieckiego rządu odnośnie obostrzeń, w bramę Urzędu Kanclerskiego wjechał kierowca samochodu, na którym znajdowały się napisy z politycznym przesłaniem. Spowodowało to niewielkie szkody materialne.
Motyw kierowcy jest nadal nieznany
Motyw kierowcy jest nadal niejasny, doniosła policja. Dochodzenia prowadzone są „we wszystkich kierunkach”. Według informacji telewizji ARD, kierowca jest człowiekiem „zdezorientowanym psychicznie”. Nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych ani broni. Jak się okazało ten sam samochód wjechał w bramę Urzędu Kanclerskiego w lutym 2014 roku.
Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji oraz straży pożarnej. Policja ogłosiła na Twitterze, że kierowca został zatrzymany. „Czy było to spowodowane stanem psychicznym, czy też inną motywacją, jest obecnie wyjaśniane”, powiedział rzecznik policji Thilo Cablitz. Dodał, że można tylko spekulować, „czy jest to akt symboliczny, czy też należy zwrócić na niego uwagę”.
Kierowca został lekko ranny
Według policji, kierowca został lekko zraniony podczas akcji i musiał zostać opatrzony ambulatoryjnie. Oprócz tego poinformowano, że samochód nie mógł poruszać się zbyt szybko, gdyż zarówno on jak i brama, zostały tylko nieznacznie uszkodzone, powiedział korespondent ARD Martin Schmidt. Kierowca nie zamierzał w ogóle przebijać się przez bramę, ale prawdopodobnie chciał wysłać symboliczną wiadomość.
Rzecznik prasowy rządu stwierdził, że w żadnym momencie nie było zagrożenia dla kanclerz Merkel i pracowników Urzędu Kanclerskiego. Policja stwierdziła, że środki bezpieczeństwa okazały się skuteczne.
źródło: www.tagesschau.de