11 mężczyzn zgwałciło w Hamburgu 15-latkę. Policja zdradza kolejne szczegóły, wśród sprawców obywatel Polski

9

Była to zbrodnia, która zszokowała niemieckie społeczeństwo. Grupa młodych mężczyzn zaatakował bezbronną dziewczynę (15 lat), znęcała się nad nią i dokonała gwałtu. Wszystko miało miejsce w samym środku parku miejskiego w Hamburgu!

Znane są szczegóły zbrodni z 2020 roku

Redakcja niemieckiego BILDa dotarła teraz do okrutnych szczegółów zbrodni, która wstrząsnęła całymi Niemcami we wrześniu 2020 roku.

W toku śledztwa ustalono tożsamość jedenastu podejrzanych, są to osoby w wieku od 17 do 21 lat. Wśród nich: Uczeń James M. (21 lat), jego brat bliźniak John M. (21 lat) i Polak Arsen K. (19 lat). Dziesięciu podejrzanych ma przeszłość migracyjną, jeden z nich znajduje się w areszcie śledczym.

Praktykant z Hamburga James M. (21 lat) jest jednym z 11 podejrzanych

Podejrzanemu Arsenowi K. (19 lat) z Polski zarzuca się udział w przestępstwie

Dziewczyna była pijana i przechodziła przez park po imprezie urodzinowej, kiedy jeden z podejrzanych podszedł do niej około godziny 23:15, zwabił ją w krzaki i zgwałcił.

Następnie wezwał swoich kolegów, którzy zaatakowali ofiarę, niekiedy równocześnie. Jeden z podejrzanych sfilmował ten haniebny czyn telefonem komórkowym.

Atak trwał dwie i pół godziny

Męka dziewczyny trwała dwie i pół godziny. Na koniec, przed ucieczką, mężczyźni ukradli ofierze telefon komórkowy i portfel. Przypadkowy świadek wezwał policję. Funkcjonariusze znaleźli na dziewczynce dziewięć różnych śladów nasienia.

Podczas późniejszych rewizji w domach podejrzanych policja zarekwirowała dowody, ubrania i telefony komórkowe, a także pobrała próbki śliny od podejrzanych.

Liddy Oechtering, rzeczniczka prokuratury powiedziała BILD: „Sprawdzamy teraz, czy zostaną postawione zarzuty, a jeśli tak, to za co”.

źródło: www.bild.de

Niemcy: wiele landów zaostrza wymagania dla personelu domów opieki i szpitali dotyczące przeprowadzania testów na COVID-19

Kilka krajów związkowych Niemiec zaostrza wymagania dla personelu domów opieki i szpitali dotyczące wykonywania testów na obecność koronawirusa. Gdy zapadalność na COVID-19 w Brandenburgii (liczba nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców tego kraju związkowego w ciągu 7 dni) przekroczy poziom 100, niezaszczepieni pracownicy domów opieki będą musieli codziennie poddawać się testom na COVID-19.

Tłem tej decyzji jest zapewne wybuch epidemii koronawirusa w brandenburskim domu spokojnej starości, w wyniku którego do tej pory zmarło jedenastu pensjonariuszy. Jak donoszą media, tylko połowa personelu pielęgniarskiego w tej placówce była zaszczepiona.

Nowe rozporządzenie ma wejść w życie jeszcze w tym tygodniu. Minister zdrowia Brandenburgii Ursula Nonnenmacher powiedziała, że pensjonariusze domów opieki i osoby w podeszłym wieku są szczególnie narażone na ciężki przebieg choroby, który może prowadzić nawet do śmierci.

Obowiązkowe testy także dla osób zaszczepionych

Również Meklemburgia-Pomorze Przednie chce od przyszłego tygodnia wprowadzić obowiązek codziennego testowania pracowników zatrudnionych w domach opieki, którzy nie są zaszczepieni i nie są ozdrowieńcami. W Badenii-Wirtembergii wymóg codziennego przeprowadzania testów na COVID-19 przez niezaszczepiony personel pielęgniarski obowiązuje już od jakiegoś czasu. Natomiast ci, którzy zostali zaszczepieni lub są ozdrowieńcami, mają być testowani raz w tygodniu, jak podaje tamtejsze Ministerstwo Zdrowia. Z kolei w Bawarii już od sierpnia istnieje obowiązek poddawania się testom przez osoby zatrudnione w domach opieki, które nie są zaszczepione i nie są ozdrowieńcami, co najmniej dwa razy w tygodniu, w dni, w które pełnią dyżur w placówce – podało bawarskie Ministerstwo Zdrowia.

W Nadrenii-Palatynacie niezaszczepieni pracownicy szpitali, domów spokojnej starości i domów opieki będą musieli od przyszłego tygodnia codziennie wykonywać testy na obecność koronawirusa. Według ministra zdrowia Clemensa Hocha, dozwolone będą również testy do samodzielnego wykonania. Należy jednak zapewnić możliwość skontrolowania przez odpowiednie służby, czy testy te zostały przeprowadzone prawidłowo.

„Stawką jest ludzkie życie”

W związku z rosnącą liczbą zachorowań na koronawirusa w placówkach opiekuńczych i szpitalach w Niemczech, organizacja społeczna Sozialverband VdK domaga się  obowiązkowych testów dla wszystkich odwiedzających i personelu. Zdaniem prezes VdK Vereny Bentele, taki obowiązek jest pilnie potrzebny, niezależnie od tego, czy ktoś jest zaszczepiony, czy nie. „Stawką jest ludzkie życie” – powiedziała.

Bentele wezwała polityków do ustanowienia takiego obowiązku. Następnie, zdaniem prezes VdK, kierownicy placówek i dyrektorzy szpitali musieliby zadbać o to, aby wszystkim gościom i pracownikom zaoferować bezpłatne testy i aby wstęp miały tylko te osoby, które uzyskały wynik negatywny.

Źródło: www.tagesschau.de

Oto jakie obostrzenia planują wprowadzić kraje związkowe Niemiec dla niezaszczepionych przeciwko COVID-19

W Niemczech wzrasta liczba nowych zakażeń koronawirusem, natomiast odsetek osób zaszczepionych nie ulega już istotnym zmianom. Obecnie w pełni zaszczepionych jest w Niemczech niecałe 67 procent ludności. Kanclerz Angela Merkel wzywa do wprowadzenia większych ograniczeń dla osób niezaszczepionych. Nie wyklucza więc, że będą one musiały codziennie przeprowadzać testy na obecność koronawirusa w miejscu pracy, a ograniczenia wykroczą poza model 2G. Niektóre kraje związkowe już idą własną drogą. Oto przegląd (lista nie jest kompletna i zawiera kraje związkowe, co do których udało nam się znaleźć pewne informacje).

Badenia-Wirtembergia

W Badenii-Wirtembergii od środy obowiązuje stan ostrzegawczy. Liczba pacjentów z COVID-19 na oddziałach intensywnej terapii przekroczyła we wtorek drugi dzień roboczy z rzędu wartość 250, jak poinformowało we wtorek Ministerstwo Zdrowia w Stuttgarcie. Oznacza to zaostrzenie przepisów, zwłaszcza w odniesieniu do osób niezaszczepionych.

Minister zdrowia Manne Lucha (Zieloni) powiedział we wtorek: „Obecnie mamy do czynienia z pandemią osób niezaszczepionych. Widzimy to nie tylko na podstawie odrębnie raportowanych przypadków zachorowań, ale także na oddziałach intensywnej terapii.” Minister Lucha stwierdził, że przebywają tam niemal bez wyjątku niezaszczepieni pacjenci z ciężkim przebiegiem choroby. Jego zdaniem stanowi to uzasadnienie dla wprowadzenia ograniczeń odnoszących się do osób niezaszczepionych, gdyż to one odpowiadają za obciążenie systemu ochrony zdrowia.

Dla osób niezaszczepionych stan ostrzegawczy oznacza większe wymogi w zakresie przeprowadzania testów na koronawirusa oraz przywrócenie ograniczeń dotyczących kontaktów społecznych. Osoby, które nie są zaszczepione i nie są ozdrowieńcami będą musiały okazać negatywny wynik testu PCR udając się np. do restauracji, kina czy na basen. Szybki test już nie wystarczy. Jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, osoby z jednego gospodarstwa domowego będą się mogły spotykać z maksymalnie pięcioma innymi osobami. Nie dotyczy to osób zaszczepionych, ozdrowieńców oraz osób, które nie mogą być zaszczepione z powodów medycznych. Limit ten nie obejmuje również dzieci i młodzieży do 17. roku życia.

Berlin

W związku z rosnącą liczbą nowych zakażeń koronawirusem, berlińska senator ds. zdrowia Dilek Kalayci (SPD) zapowiedziała zaostrzenie kontroli w branży gastronomicznej. Senatorowie dyskutowali o tym, jakie dodatkowe działania należy podjąć w związku z nadchodzącą zimą. Kalayci powiedziała we wtorek po posiedzeniu Senatu, że konieczne są również wzmożone kontrole przestrzegania tych obostrzeń pandemicznych, które już obowiązują.

Kalayci skrytykowała fakt, że restauratorzy nie zawsze sprawdzają, czy np. goście są zaszczepieni. Jej zdaniem kontrole ze strony urzędów ds. porządku i bezpieczeństwa publicznego oraz policji powinny zostać zintensyfikowane. Szczegóły mają zostać ustalone na posiedzeniu Senatu w przyszłym tygodniu.

Meklemburgia-Pomorze Przednie

Meklemburgia-Pomorze Przednie intensyfikuje działania na rzecz ochrony mieszkańców domów opieki przed zakażeniem koronawirusem. Premier Manuela Schwesig (SPD) powiedziała we wtorek po posiedzeniu rządu w Schwerinie, że w przyszłości zasady 3G mają tam być konsekwentnie stosowane wobec wszystkich. Pracownicy, którzy nie są zaszczepieni, będą w przyszłości musieli być może nawet codziennie poddawać się testom na koronawirusa. Do tej pory normą były dwa testy tygodniowo. Osoby odwiedzające, które nie są zaszczepione, ani nie są ozdrowieńcami, będą musiały przedstawić aktualne negatywne wyniki testu na koronawirusa. W Meklemburgii-Pomorzu Przednim ogółem zaszczepionych jest około 75 procent personelu pielęgniarskiego.

Dolna Saksonia

Projekt rozporządzenia przewiduje utrzymanie obowiązku noszenia masek w klasie przez większość uczniów w Dolnej Saksonii. Z wymogu tego będą zwolnieni tylko uczniowie pierwszej i drugiej klasy. Obecne rozporządzenie, w którym jest mowa również o obostrzeniach dotyczących szkół, jest ważne do przyszłej środy. Oczekuje się, że nowelizacja tegoż rozporządzenia będzie gotowa na początku przyszłego tygodnia.

Nadrenia-Palatynat

Rząd landu Nadrenia-Palatynat podjął decyzję o złagodzeniu obostrzeń pandemicznych obowiązujących na świeżym powietrzu. Pochody na dzień św. Marcina i jarmarki bożonarodzeniowe będą mogły odbywać się bez konieczności stosowania maseczek ochronnych, zachowywania dystansu i zbierania danych kontaktowych, ogłosili we wtorek premier Malu Dreyer i minister zdrowia Clemens Hoch (SPD). Nowe rozporządzenie mające na celu walkę z pandemią koronawirusa, które wejdzie w życie w najbliższy poniedziałek (8 listopada), przewiduje również obowiązek codziennego przeprowadzania testów na koronawirusa przez niezaszczepiony personel szpitali, domów opieki i podobnych instytucji.

Saksonia

W związku z drastycznie rosnącą liczbą nowych zakażeń koronawirusem, rząd Saksonii chce zaostrzenia obostrzeń pandemicznych i wprowadzenia zasady 2G (zaszczepiony lub ozdrowieniec) w odniesieniu do gastronomii, imprez w pomieszczeniach zamkniętych lub wydarzeń masowych (w tym meczów piłki nożnej). We wtorek rząd dyskutował na temat nowego rozporządzenia mającego na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się pandemii COVID-19. W środkach transportu publicznego ma zostać wprowadzony obowiązek noszenia maseczek FFP2. Ostateczne decyzje mają zapaść w piątek. Nowe rozporządzenie ma wejść w życie w najbliższy poniedziałek.

Saksonia-Anhalt

Saksonia-Anhalt planuje nowelizację przepisów, zgodnie z którą powiaty i miasta na prawach powiatu mają być zobowiązane do ponownego wprowadzenia obowiązku przeprowadzania testów na koronawirusa w przypadku przekroczenia określonych wartości granicznych. Powiedziała o tym minister zdrowia Petra Grimm-Benne (SPD) we wtorek po posiedzeniu rządu w Magdeburgu. Zgodnie z założeniami, wskaźnik zapadalności na COVID-19 (liczba nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców w ciągu 7 dni) musi utrzymywać się powyżej 100 przez jeden tydzień. Jeżeli w tym samym czasie liczba przyjęć do szpitali na 100.000 mieszkańców w ciągu tygodnia przekroczy poziom 5, wówczas powróci obowiązek przedkładania wyników testu na koronawirusa w przypadku aktywności odbywających się w pomieszczeniach zamkniętych.

Już teraz powiaty i miasta na prawach powiatu mogą zdecydować się na wprowadzenie obowiązkowych testów gdy zapadalność na COVID-19 przekracza poziom 35, powiedziała Grimm-Benne. Nie są jednak do tego zobowiązane.

Fani piłki ręcznej i nożnej będą musieli przygotować się na większe obostrzenia podczas dużych imprez. Rząd tego kraju związkowego planuje w przyszłym tygodniu wprowadzić zmiany do rozporządzenia w sprawie pandemii. W zamkniętych pomieszczeniach, w których obowiązuje zasada 3G, kibice będą musieli zachowywać dystans społeczny oraz zasłaniać usta i nos. Uniemożliwiłoby to pełne wykorzystanie dostępnych miejsc. Alternatywnie można rozważyć „opcję 2G”, powiedziała Petra Grimm-Benne (SPD). W takim przypadku można byłoby zrezygnować z obowiązku dystansu społecznego.

W przypadku wariantu 2G w imprezie mogą brać udział tylko osoby zaszczepione i ozdrowieńcy, w przypadku zasady 3G także osoby dysponujące negatywnym wynikiem testu na koronawirusa. Zaostrzone przepisy mają obowiązywać również na stadionach piłkarskich, np. nakaz stosowania maseczek na trybunach w przypadku wydarzeń organizowanych w oparciu o zasadę 3G.

Dolna Bawaria

W związku ze stałym wzrostem liczby nowych zakażeń koronawirusem, od środy w Dolnej Bawarii obowiązują zaostrzone przepisy. Tam, gdzie do tej pory trzeba było nosić maskę medyczną, obowiązkowa staje się maska FFP2. Dotyczy to na przykład supermarketów, sklepów detalicznych, transportu publicznego i obiektów rekreacyjnych. Tam, gdzie wcześniej obowiązywała zasada 3Gplus, odtąd stosowana jest zasada 2G. Na przykład do dyskotek i klubów mogą teraz wchodzić tylko osoby zaszczepione i ozdrowieńcy. Osoby, które miały bliski kontakt z osobą zakażoną koronawirusem, muszą odbyć dziesięciodniową kwarantannę.

Powyższe regulacje będą obowiązywały od środy w powiatach Kelheim, Landshut, Straubing-Bogen, Dingolfing-Landau, Deggendorf, Rottal-Inn, Passau, Freyung-Grafenau i Regen, jak również w miastach Landshut, Straubing i Passau. Oprócz nowych regulacji zapowiadane są wzmożone kontrole.

Źródło: www.t-online.de; www.br.de, www.dojczland.info

Niderlandy ponownie zaostrzają środki do walki z koronawirusem!

Aktualna 7-dniowa częstotliwość zachorowań wynosi w Niderlandach 303,7 (Niemcy: 153,7) – i rośnie. Wygląda na to, że będzie to miało teraz swoje konsekwencje.

Niderlandy ponownie wprowadzają obostrzenia

Podczas gdy gabinet premiera Marka Rutte (54) dopiero niedawno zniósł zasadę odległości 1,5 metra, teraz środki te mają zostać ponownie znacznie zaostrzone. Powodem są nie tylko gwałtownie rosnące liczby zakażeń, ale także alarmujące doniesienia z oddziałów intensywnej terapii.

Dlatego też, jak podają różne holenderskie media, obowiązek noszenia maski i okazywania paszportu COVID m.in. w budynkach publicznych, salach gimnastycznych i muzeach ma ponownie wejść w życie. Ponadto ma zostać przywrócony powszechny obowiązek przedstawiania świadectwa szczepienia.

Oprócz tego rząd Niderlandów chce wymusić, aby 50 procent pracy było znowu wykonywane zdalnie.

Oficjalna informacja jeszcze dzisiaj

Wieczorem Mark Rutte i minister zdrowia Hugo De Jonge (44) chcą poinformować o nowych środkach. Wciąż nie wiadomo, co zaostrzenie przepisów będzie oznaczało dla podróżnych.

źródło: www.bild.de, Dojczland.info

Mimo drastycznych podwyżek cen prądu w kraju, Niemcy oddają za darmo energię elektryczną za granicę

0

Podczas gdy konsumenci w Niemczech muszą płacić najwyższą cenę za energię elektryczną w historii (32 centy za kilowatogodzinę), energia elektryczna jest wielokrotnie oddawana za granicę, ponieważ tutejsze sieci są przeciążone.

Koszty rzędu pół miliarda euro

Rządowe prezenty w postaci energii elektrycznej dla krajów UE, takich jak Austria, Polska czy Holandia, kosztują konsumentów w Niemczech nawet pół miliarda euro. Są one należne, gdy np. w okresach burzowych sieci są przeciążone, a energia elektryczna musi być „wyrzucana” za granicę po zerowej taryfie lub nawet z dodatkową opłatą („ceny ujemne”).

W tym samym czasie właściciele elektrowni wiatrowych w Niemczech otrzymali w 2020 roku łącznie 761 mln euro zwrotu za energię elektryczną, której nie wyprodukowali ani nie dostarczyli („energia fantomowa”).

Powód: ich turbiny wiatrowe stanęły w miejscu, ponieważ sieci były przeciążone. Nawet wtedy płyną do nich pieniądze, zgodnie z zapisami ustawy o odnawialnych źródłach energii (EEG), która ma być motorem zwrotu w energetyce.

Kosztowna energia wiatrowa

Były czołowy manager prof. Fritz Vahrenholt (72 lata) powiedział dla BILD: „Dopóki nie będzie wystarczającej ilości linii i magazynów, rozwój energetyki wiatrowej będzie prowadził tylko do kolejnych przestojów i kosztów. Kiedy zaś w przypadku energii wiatrowej panuje zastój, importujemy z zagranicy drogą energię elektryczną z elektrowni atomowych i węglowych”.

Według „Spiegla” niemieckie firmy, takie jak Bayer i Daimler, z pomocą „najwyższych kręgów rządowych” od lat unikają płacenia podatku EEG w wysokości do 10 mld euro – również kosztem odbiorców energii elektrycznej.

Dla Klausa Müllera (50), szefa Federalnego Związku Organizacji Konsumenckich, jest to „polityczna porażka na wielką skalę”.

źródło: www.bild.de, Dojczland.info

Niemcy: pracownicy zatrudnieni na podstawie układów zbiorowych pracy otrzymają w tym roku więcej Weihnachtsgeld

3

Również w tym roku większość pracowników zatrudnionych w Niemczech na podstawie układów zbiorowych pracy może liczyć na dodatek pieniężny z tytułu świąt Bożego Narodzenia, czyli tzw. Weihnachtsgeld. Jak podaje Federalny Urząd Statystyczny, 87,2 procent wszystkich pracowników zatrudnionych na podstawie układów zbiorowych pracy ma prawo do dodatkowego świadczenia pieniężnego przed świętami. Średnio wyniesie ono 2.677 euro brutto, czyli o 50 euro więcej niż w roku poprzednim.

W landach zachodnich Weihnachtsgeld wyniesie średnio 2.695 euro, o 5,5 procent więcej niż w landach wschodnich, w których pracownicy mogą liczyć średnio na 2.554 euro dodatku świątecznego. Za to pracownicy zatrudnieni na podstawie układów zbiorowych pracy w nowych krajach związkowych otrzymują Weihnachtsgeld nieco częściej niż ich koledzy z landów zachodnich (88% vs. 87%).

Wysokość świadczeń jest dość zróżnicowana. Na przykład w branży chemicznej firmy płacą średnio 5.369 euro brutto, a w sektorze energetycznym – 5.171 euro. Najniższe dodatki wypłacane są pracownikom zatrudnionym w biurach pośrednictwa pracy. Wynoszą one 301 euro. Stosunkowo niewielkie dodatki świąteczne wypłaca się również w przemyśle hotelarskim i gastronomicznym – średnio 861 euro.

Pracownicy nieobjęci układami zbiorowymi pracy rzadko otrzymują dodatkowe świadczenia pieniężne z tytułu świąt

Jednak nie wszyscy pracownicy w Niemczech są zatrudnieni na podstawie układów zbiorowych pracy. I te właśnie osoby mają mniejsze szanse na otrzymanie premii świątecznych. Z ankiety przeprowadzonej przez Fundację Hansa Böcklera wynika, że tylko około połowa pracowników otrzymała w ubiegłym roku Weihnachtsgeld.

Statystyki pokazują, że dodatkowych świadczeń pieniężnych pozbawione są zwłaszcza kobiety i pracownicy w nowych krajach związkowych. Według Fundacji Hansa Böcklera jest to bezpośrednio związane z faktem, że w landach wschodnich znacznie mniej pracowników jest objętych układami zbiorowymi pracy niż w zachodnich; kobiety częściej niż mężczyźni pracują w sektorach takich jak handel detaliczny, w których w ostatnich latach wyraźnie zmniejszył się zasięg negocjacji zbiorowych. Pewną rolę może odgrywać także wymiar czasu pracy. Według badania, pracownicy zatrudnieni w pełnym wymiarze godzin częściej otrzymują dodatki świąteczne niż pracownicy zatrudnieni na część etatu.

Weihnachtsgeld jest wypłacany razem z pensją listopadową. Pracownicy, którzy odejdą z firmy przed tym terminem, mogą być również uprawnieni do premii świątecznej. W większości przypadków kwota Weihnachtsgeld stanowi określony procent miesięcznego dochodu, który jest różny w zależności od branży. W Niemczech nie istnieje ustawowe prawo do dodatkowych świadczeń pieniężnych w okresie przedświątecznym. Pracodawca jest zobowiązany do wypłaty Weihnachtsgeld tylko wtedy, gdy jest to uregulowane w umowie.

Źródło: www.spiegel.de, Dojczland.info

Nadchodzi koniec ery silnika spalinowego? Opel chce już w roku 2028 oferować wyłącznie samochody elektryczne

1

Ruchy takie jak „Fridays for Future” mobilizują się na całym świecie, aby wywrzeć większy nacisk na polityków i przedsiębiorców. Przeciwdziałanie kryzysowi klimatycznemu jest głównym zadaniem naszego stulecia, alarmują aktywiści: „Żądamy polityki, która sprosta temu zadaniu.” Młodzi domagają się m.in. zastąpienia benzyny i oleju napędowego paliwami alternatywnymi.

Z drugiej strony, po niemieckich drogach jeździ ponad 47 milionów samochodów z silnikami spalinowymi. A nie każdy właściciel może tak po prostu zamienić swoje auto na model elektryczny. Na dodatek nie każdy ma na to ochotę.

Terminy wyznaczone przez Komisję Europejską

Chce tego jednak Komisja Europejska. Formułuje ona tak rzekomo ambitne cele klimatyczne, że budowa silników Diesla i benzynowych nie będzie już opłacalna w perspektywie średnioterminowej – podobnie jak prowadzenie tego typu pojazdów. Nowe regulacje przewidują zaostrzenie w Unii Europejskiej norm dotyczących emisji CO2 w sektorze motoryzacyjnym. Koncerny mają obniżyć średnią emisję CO2 z nowych samochodów o 55 procent od 2030 r. i o 100 procent od 2035 r. w porównaniu z poziomami z 2021 r. W rezultacie wszystkie nowe samochody rejestrowane od 2035 roku na terenie Unii nie mogłyby już być wyposażone w silniki spalinowe.

Ta „data końcowa” (2035 rok), będąca do tego jedynie propozycją, nie wykracza poza to, co większość europejskich producentów samochodów sama sobie wyznaczyła, krytykuje Tobias Austrup, ekspert ds. klimatu z Greenpeace. Jego zdaniem jest to zdecydowanie za późno: aby ograniczyć poziom globalnego ocieplenia do maksymalnie 1,5°C, Europa musiałaby wycofać silnik spalinowy do 2028 roku.

Ponadto, zanim propozycja ta nabierze konkretnych kształtów, upłynie jeszcze wiele czasu. Wymaga ona m.in. zgody poszczególnych państw członkowskich. A trzeba się spodziewać oporu, zwłaszcza ze strony krajów, w których przemysł samochodowy ma duże znaczenie.

Jakie są plany poszczególnych europejskich krajów i miast?

Z drugiej strony, niektóre kraje mają mniej cierpliwości niż Komisja Europejska. Chciałyby one, aby sprawy toczyły się nieco szybciej. Na przykład Holandia w nieoficjalnym piśmie z marca zażądała od Komisji Europejskiej czegoś więcej niż tylko propozycji – mianowicie konkretnej daty zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Wśród nadawców listu wymienia się również Belgię, Grecję, Irlandię, Litwę, Luksemburg, Maltę, Austrię i Danię.

Duńczycy chcieli wziąć sprawy w swoje ręce już w 2018 r. i podjąć działania na rzecz zakazu rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi od 2030 r. Nic z tego nie wyszło – plan naruszał unijne prawo. Irlandia, Holandia, Szwecja i Słowenia również chcą zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od roku 2030. Norwegia, która nie jest członkiem UE, już od 2025 r. nie chce rejestrować żadnych nowych aut z silnikami spalinowymi.

Wielka Brytania, która niedawno opuściła Unię Europejską, już w lutym 2020 r. zapowiedziała przyspieszenie o pięć lat zakazu rejestracji samochodów spalinowych i wprowadzenie go w 2035 roku. Później premier Boris Johnson mówił nawet o 2030 r. Z kolei Szkocja postawiła sobie za cel zakaz sprzedaży takich aut od 2032 r.

Berlin chce wprowadzić ograniczenia już od 2030 roku

Oprócz planowanych przez te kraje zakazów sprzedaży, coraz więcej miast postanawia ograniczyć wjazd samochodów z silnikami benzynowymi i silnikami Diesla. Berlin, na przykład, chce wprowadzenia takich regulacji od 2030 r. w obrębie S-Bahn-Ring, a pięć lat później na obszarze całego miasta. A Hiszpania chce do 2023 r. ustanowić pewne strefy, przynajmniej w miastach liczących ponad 50 tys. mieszkańców, po których będą mogły jeździć tylko ekologiczne samochody. Na Majorce od 2025 r. nie będzie można rejestrować samochodów z silnikami Diesla, a samochodów z silnikami benzynowymi od 2035 r. Paryż zakazał diesli od 2024 r., a aut benzynowych od 2030 r.

W ten sposób wiele miast egzekwuje to, co Komisja Europejska właśnie sformułowała jako propozycję – i to znacznie wcześniej. W przyszłości lista ograniczeń wjazdu prawdopodobnie jeszcze się wydłuży. Dla wielu producentów samochodów może to być powód do ponownego rozważenia ich własnej strategii wyjścia.

Takie są cele niemieckich producentów aut

Spośród wszystkich niemieckich producentów najbardziej ambitny harmonogram ma Opel: spółka zależna Stellantis chce już w 2028 r. oferować w Europie wyłącznie samochody elektryczne. Ford zamierza sprzedawać już tylko e-auta od 2030 r. Audi chce pożegnać się z silnikiem spalinowym w 2033 r. VW podaje lata 2033-2035 jako datę wycofania się z produkcji modeli z silnikiem spalinowym – ale tylko w Europie. W Chinach, Ameryce Południowej i USA będzie on nadal w użyciu. Mercedes-Benz zakłada, że jego flota będzie neutralna pod względem emisji CO2 w 2039 r. BMW spodziewa się, że do 2030 r. co najmniej połowę sprzedaży stanowić będą samochody elektryczne. Koncern z Monachium nie ma jeszcze wyznaczonej konkretnej daty wycofania silnika spalinowego.

Źródło: www.t-online.de

Spahn wzywa do szczepień przypominających i ponownego otwarcia centrów szczepień

Czwarta fala koronawirusa w Niemczech przybiera na sile, liczba nowych zakażeń stale rośnie. Pełniący obowiązki federalnego ministra zdrowia Jens Spahn (CDU) wezwał w związku z tym poszczególne kraje związkowe do ponownego otwarcia centrów szczepień, tak aby jak najwięcej osób mogło możliwie jak najszybciej otrzymać dawkę przypominającą szczepionki przeciwko koronawirusowi. Spahn chce zaproponować szczepienia przypominające wszystkim obywatelom, co wywołało ostrą krytykę w środowisku medycznym. Co na ten temat sądzą poszczególne kraje związkowe? I jak szybko centra szczepień mogą być znowu „gotowe do pracy”?

Czy poszczególne landy są przygotowane do przyspieszenia akcji szczepień trzecią dawką?

Władze Hamburga zapewniają, że już istniejąca infrastruktura pozwala na równoległe przeprowadzenie akcji szczepień przypominających. Szczepienia przeciwko COVID-19 są wykonywane przez lekarzy prowadzących prywatną praktykę, jak i w punktach szczepień zorganizowanych przez miasto.

W Berlinie otwarte są dwa centra szczepień przeciwko koronawirusowi, CIZ Messe Berlin i CIZ Tegel. Aktualnie w stolicy Niemiec ponad 40 procent szczepień jest wykonywanych w dwóch wyżej wymienionych centrach oraz za pośrednictwem mobilnych zespołów ds. szczepień. Senator Dilek Kalayci naciska jednak na zwiększenie liczby szczepień przeprowadzanych przez gabinety lekarskie. „Ludzie, którzy wymagają opieki w domach, którzy są unieruchomieni, muszą być szczepieni także przez lekarzy rodzinnych” – powiedziała Kalayci.

Również Bawaria jest zdania, że szczepienia przypominające powinny być przeprowadzane przede wszystkim przez lekarzy pierwszego kontaktu. Do tego działa 81 centrów szczepień, w ramach których funkcjonuje ok. 230 mobilnych zespołów ds. szczepień. Szczepienia przypominające mogą być również przeprowadzane w szpitalach. Aktualnie 81 punktów szczepień pracuje w ograniczonym zakresie, przy czym mobilne zespoły ds. szczepień koncentrują się w chwili obecnej na domach spokojnej starości i domach opieki. Bawaria dodaje, że jeśli zaistnieje taka konieczność, punkty szczepień mogą od zaraz, w zależności od lokalnych uwarunkowań, zwiększyć swoje moce przerobowe i elastycznie podchodzić do realizacji programu szczepień. Ministerstwo Zdrowia jest w stałym kontakcie z bawarskim stowarzyszeniem lekarzy kas chorych, organizacjami pomocowymi i związkami gminnymi.

Niektóre centra szczepień w Niemczech nadal funkcjonują, inne tymczasowo zawiesiły działalność

Centra szczepień odgrywały główną rolę w szczytowym okresie kampanii szczepień wiosną i latem: wówczas w całych Niemczech istniało ponad 400 takich placówek – w międzyczasie większość z nich została ponownie zamknięta.

Rząd federalny nie posiada informacji na temat tego, ile centrów szczepień nadal funkcjonuje w Niemczech. „Nie dysponuję żadnymi danymi liczbowymi na ten temat, ponieważ prowadzenie centrów szczepień leży w gestii krajów związkowych” – powiedział w poniedziałek w Berlinie rzecznik ministerstwa zdrowia. Dodał, że w niektórych landach punkty te nadal działają, w innych natomiast pozostają w gotowości.

Spahn wezwał również do zorganizowania szczytu w sprawie szczepień przypominających z udziałem przedstawicieli rządu federalnego i poszczególnych krajów związkowych. Na razie nie wiadomo czy i ewentualnie kiedy dojdzie do takiego spotkania. Rzecznik ministerstwa zdrowia podkreślił, że należałoby na nim przedyskutować kwestię ponownego otwarcia centrów szczepień i skierowania zaproszeń na szczepienia przypominające dla osób powyżej 60. roku życia.

Źródło: www.stern.de

Dodatkowe miejsca w stołówce: Bayer chce oddzielić szczepionych od nieszczepionych

Podczas gdy prezes Niemieckiego Stowarzyszenia Medycznego Reinhardt mówi o zasadzie 2G w niemieckich restauracjach, niektóre firmy już ją wprowadzają: W stołówkach i kawiarniach firm Bayer, Eon lub Alltours osoby zaszczepione i nieszczepione będą musiały w przyszłości spożywać posiłki w oddzielnych pomieszczeniach.

Bayer to nie jedyna firma, która zamierza dzielić pracowników na zaszczepionych i nieszczepionych

Bayer, Eon i Alltours chcą zaoferować zaszczepionym i powracającym do zdrowia pracownikom własne stołówki lub kafeterie. Informuje o tym düsseldorfski dziennik „Rheinische Post”. W tych specjalnych strefach pracownicy mogliby siedzieć razem w sposób całkowicie nieformalny, podczas gdy ci, którzy nie poddają się szczepieniom lub nie informują o swoim statusie szczepień, musieliby nadal przestrzegać zasad odległości, nosić maski i liczyć się z przegrodami podczas posiłków.

Firma Bayer mówi o kilku pilotażowych projektach, które są obecnie uruchamiane w zakresie stołówek przeznaczonych wyłącznie dla osób zaszczepionych i wyleczonych. Podobnie jak w przypadku innych firm, podkreśla się, że osoby nieszczepione nadal będą miały dostęp do stołówek. Wszystko zostanie zaplanowane „w ścisłej współpracy” z radami pracowniczymi, powiedział Bayer.

Firmy stawiają na pracę zdalną

Z badania przeprowadzonego wśród dwunastu wiodących przedsiębiorstw z Nadrenii Północnej-Westfalii wynika, że przedsiębiorstwa te w swojej strategii antykoronawirusowej nadal stawiają na pracę zdalną, podaje gazeta. Oprócz Alltours, Bayer, Eon i Ergo, udział wzięły również Deutsche Post, Deutsche Telekom, Henkel, LEG Wohnen, L’Oreal Deutschland, RWE, ThyssenKrupp i Vodafone. Nawet po zakończeniu pandemii, firmy chcą nadal oferować home office.

Bayer: Zaszczepieni pracownicy tworzą dobrowolne grupy robocze

Bayer poinformował, że pracownicy będą z własnej inicjatywy tworzyć grupy robocze bez osób nieszczepionych: „Samodzielnie zorganizowane grupy (np. w biurach wieloosobowych lub na otwartym planie, w laboratoriach lub na podległych obszarach produkcji) mogą współpracować bez odległości i masek w ramach dobrowolnego stosowania zasady 2G (zaszczepieni lub wyleczeni)”, gazeta streściła oświadczenie firmy.

Reinhardt apeluje o wprowadzenie zasady 2G

Przed niemieckim kongresem medycznym Klaus Reinhardt, prezes stowarzyszenia medycznego, zaapelował do wszystkich krajów związkowych o wprowadzenie zasady 2G – swobody tylko dla szczepionych i ozdrowieńców – jako opcji dla branży hotelarskiej, sportowej i imprez. Reinhardt nazwał to dodatkową zachętą do szczepień i skarżył się, że personel medyczny jest na granicy swoich możliwości. Chociaż liczba nowych zakażeń ponownie gwałtownie wzrasta, nikt nie chce, aby ponownie trzeba było odwoływać zaplanowane operacje.

źródło: www.n-tv.de

Wirus RSV atakuje w Niemczech. Szpitale dziecięce w Bawarii są już pełne!

3

W nagłówkach gazet dominuje koronawirus, ale wśród dzieci w Bawarii krąży obecnie zupełnie inny wirus. Mało kto zna jego nazwę, ale jest on o wiele bardziej niebezpieczny dla najmłodszych.

Zauważalny wzrost infekcji widoczny już od końca wakacji letnich

Wirus RSV rozprzestrzenia się wśród dzieci w Bawarii tak szybko, że w szpitalach dla najmłodszych nie ma już prawie żadnych wolnych łóżek. „Wszystkie szpitale mają pełne obłożenie” – powiedział w wywiadzie dla Niemieckiej Agencji Prasowej Dominik Ewald, przewodniczący krajowego związku zawodowego lekarzy pediatrów. Jednocześnie uspokajał, że nikt nie ogłosił jeszcze absolutnego stanu wyjątkowego, gdyż lekarze nadal są w stanie zapewnić opiekę chorym dzieciom.

Dla lekarzy pediatrów obecna sytuacja nie jest zaskoczeniem. Spodziewali się, że fala wirusa RSV nadejdzie. Wcześniej z powodu lockdownu dzieci nie chorowały, teraz mogą się znowu swobodnie kontaktować ze sobą, stąd o wiele więcej infekcji szerzących się w placówkach dziennej opieki nad dziećmi.

Zakażenia szerzą się wśród dzieci już od Zielonych Świątek, a wirus RSV atakuje ze wzmożoną siłą od końca wakacji letnich. Obecnie oprócz RSV krążą również rinowirusy oraz wirus grypy.

Samo w sobie nie jest to powodem do niepokoju, podkreślił pediatra. Zdrowe dzieci spokojnie poradzą sobie z taką infekcją. Jedynym problemem w tej chwili jest to, że wiele dzieci łapie jedną infekcję po drugiej i są wtedy zbyt osłabione, aby móc przeciwstawić się wirusowi RSV.

Zmiany w płucach powodowane przez RSV mogą wywoływać astmę

Wirus RSV (ang. respiratory syncytial virus), syncytialny wirus oddechowy, może również powodować poważne problemy u dorosłych, ale jest szczególnie niebezpieczny dla wcześniaków, niemowląt i małych dzieci. Mogą one dostać bardzo ciężkiego zapalenia płuc. Według Instytutu Roberta Kocha, z powodu tej choroby umiera 0,2 procent dzieci nie należących do grupy podwyższonego ryzyka, ponad 1 procent wcześniaków i ponad 5 procent dzieci z wrodzoną wadą serca.

Ponieważ żaden antybiotyk nie jest skuteczny w walce z wirusem, lekarze mogą jedynie leczyć objawy. „Najgorsze jest to, że infekcja może powodować pewne zmiany w płucach, co w dłuższej perspektywie może prowadzić do kolejnych problemów” – wyjaśnia Ewald. W późniejszym okresie pacjenci częściej cierpią na astmę lub nadwrażliwość oskrzeli.

Źródło: www.nordbayern.de