Schufa skraca okres przechowywania wpisów dotyczących upadłości konsumenckich

0

Informacje o upadłościach konsumenckich można teraz znaleźć w Schufie tylko przez sześć miesięcy. Firma skróciła ten okres, chociaż Federalny Trybunał Sprawiedliwości odłożył swoją decyzję w czasie.

Schufa skraca okres przechowywania informacji dotyczących upadłości konsumenckich

W związku z trwającym postępowaniem sądowym Schufa skraca ze skutkiem natychmiastowym okres przechowywania wpisów dotyczących zakończonych upadłości konsumenckich z trzech lat do sześciu miesięcy. Ma to na celu stworzenie jasności i bezpieczeństwa dla konsumentów – powiedziała we wtorek w Karlsruhe rzeczniczka firmy. Wcześniej Federalny Sąd Najwyższy (BGH) poinformował, że zawiesza na razie postępowanie w tej sprawie, by poczekać na decyzję Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) w dwóch podobnych sprawach.

Nowe prawo ochrony danych w UE

Dzięki upadłości konsumenckiej osoby prywatne mogą uwolnić się od długów, nawet jeśli nie są w stanie spłacić wszystkiego. Efektem końcowym jest tzw. uwolnienie od pozostałego długu. Informacja o tym jest publikowana na oficjalnym portalu internetowym przez sześć miesięcy. Schufa i inne agencje kredytowe zbierają te zawiadomienia i przechowują je przez trzy lata. Kiedyś było to dopuszczalne, ale od maja 2018 roku w całej UE obowiązuje nowe prawo ochrony danych.

W połowie marca odpowiedzialny rzecznik generalny ETS był bardzo krytyczny wobec długiego okresu przechowywania tego typu danych. Dla osób, których to dotyczy, miałoby to znaczne negatywne konsekwencje.

Więcej o Schufa w Niemczech przeczytacie tutaj: Schufa.

źródło: n-tv.de

Związek zawodowy reprezentujący pracowników przedsiębiorstw kolejowych w Niemczech nie planuje strajków ostrzegawczych w okresie Wielkanocy

0

Eisenbahn- und Verkehrsgewerkschaft (EVG), niemiecki związek zawodowy reprezentujący pracowników przedsiębiorstw kolejowych, poinformował, że nie planuje prowadzenia negocjacji płacowych i strajków ostrzegawczych w okresie świąt wielkanocnych. Taka zapowiedź padła z ust Kristiana Lorocha, głównego negocjatora EVG, we Frankfurcie nad Menem. „Zawsze, gdy negocjujemy, musimy mieć również możliwość podjęcia strajku, aby móc reagować na złe oferty” – dodał.

To, co stanie się po świętach wielkanocnych, zależy również od reakcji pracodawców – tłumaczył dalej. Przed następną planowaną rundą negocjacji z Deutsche Bahn w dniach 24 i 25 kwietnia na stole musi się znaleźć „oferta warta przedyskutowania” – zażądał Loroch. Generalnie nie wykluczył on możliwości podjęcia kolejnych strajków ostrzegawczych w okresie poprzedzającym tę rundę rozmów z pracodawcą. Zasadniczo EVG chce jednak powrócić do stołu negocjacyjnego. Loroch odrzucił żądania Deutsche Bahn, by o wiele wcześniej wznowić rozmowy.

Oferta Deutsche Bahn odrzucona

EVG domaga się wzrostu wynagrodzeń o co najmniej 650 euro miesięcznie dla wszystkich pracowników lub 12-procentowej podwyżki w przypadku wyższych płac.

Dotąd odbyły się dwie rundy negocjacji, podczas których Deutsche Bahn zaproponowała m.in. 5-procentową podwyżkę wynagrodzeń dla 180.000 pracowników, która nastąpiłaby w dwóch etapach, a ponadto jednorazową płatność w wysokości 2.500 euro. Związek zawodowy EVG odrzucił jednak te propozycje.

Ogólnokrajowy strajk ostrzegawczy z ver.di

EVG reprezentuje nie tylko pracowników kolei, ale także kierowców autobusów, personel obsługi z branży transportowej i członków załóg statków żeglugi śródlądowej.

Wspólnie ze związkiem zawodowym Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft (w skrócie ver.di; pol. Zjednoczony Związek Zawodowy dla Sektora Usług), EVG wezwał do przeprowadzenia w poniedziałek 27 marca w Niemczech szeroko zakrojonej akcji strajkowej w branży transportowej.

Źródło: Tagesschau

Orzeczenie sądu w Berlinie: prawie dziewięć lat więzienia za oszustwa związane z testami na COVID-19. Skazany wyłudził niemal 10 mln euro!

To największa jak dotąd sprawa karna w Berlinie w związku z podejrzeniem oszustwa przy rozliczeniach związanych z wykonywaniem szybkich testów antygenowych (Bürgertests). Sąd w Berlinie skazał byłego operatora centrów testowych COVID-19 na łącznie osiem lat i dziewięć miesięcy pozbawienia wolności za oszustwo.

Za rzekomo wykonane testy na koronawirusa 47-letni Kemal C. wystawiał rachunki berlińskiemu stowarzyszeniu lekarzy kas chorych i w ten sposób pobrał nienależne świadczenia na kwotę około 9,7 mln euro – podał w poniedziałek Sąd Krajowy w Berlinie, uzasadniając swoją decyzję. Oskarżony chciał „zgarnąć jak najwięcej pieniędzy” – powiedział sędzia przewodniczący.

Cały oszukańczy proceder trwał od maja do października 2021 roku

Siostra skazanego na karę więzienia mężczyzny, która również była oskarżona, otrzymała karę roku i dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu za współudział w przestępstwie. Sąd nakazał również konfiskatę wyłudzonych pieniędzy.

Według izby karnej, wiosną 2021 roku Kemal C. zarejestrował 18 swoich sklepów jako centra testowe COVID-19. Jednak testy, za wykonanie których wystawiał faktury, albo w ogóle nie zostały wykonane, albo nie w zadeklarowanej ilości. Tym sposobem 47-latek wyłudził prawie dziesięć milionów euro. Według aktu oskarżenia, 6,6 mln euro C. przesłał do Turcji. Cały oszukańczy proceder trwał od maja do października 2021 roku.

Wyrok nie jest jeszcze prawomocny

Przy rejestracji centrów testowych i rozliczeniach Kemal C. posługiwał się obcymi, a częściowo także fałszywymi danymi osobowymi. Swoje dane i numery kont bankowych udostępniła oskarżonemu również jego 45-letnia siostra. W ten sposób pozyskała około 2,4 mln euro.

Prokuratura wnioskowała o wymierzenie mężczyźnie kary dziesięciu lat i trzech miesięcy więzienia. Obrońca wnosił o orzeczenie kary co najwyżej siedmiu lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Źródło: Der Spiegel

Pomoc w odbudowie: ambasador Ołeksij Makiejew chciałby, aby w niemieckich supermarketach były sprzedawane ukraińskie produkty

2

Ołeksij Makiejew, ambasador Ukrainy w Niemczech, chciałby, aby w przyszłości w niemieckich supermarketach były sprzedawane produkty z jego ojczyzny – ukraiński miód, olej, słodycze.

Niemieckie domy towarowe mogłyby oferować ubrania wyprodukowane w Ukrainie. „Prowadzimy rozmowy na ten temat z sieciami handlowymi” – powiedział Makiejew w poniedziałek podczas inauguracji platformy „Wiederaufbau Ukraine” (pol. „Odbudowa Ukrainy”).

W poniedziałek odbyło się pierwsze spotkanie w ramach platformy „Odbudowa Ukrainy”

Nie chodzi tylko o odbudowę zniszczonych domów czy uszkodzonej infrastruktury. Wyzwaniem jest także ponowne rozruszanie gospodarki kraju objętego wojną – podkreślił ambasador. Dlatego handel z niemieckimi firmami jest tak ważny dla ukraińskich przedsiębiorstw.

W poniedziałek odbyło się pierwsze spotkanie w ramach platformy „Odbudowa Ukrainy”, w którym wzięła udział niemiecka minister rozwoju Svenja Schulze (SPD), a także przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Budownictwa, której celem jest lepsza koordynacja pomocy ze strony podmiotów państwowych, samorządowych i prywatnych. „Zadanie jest tak ogromne, że rządy nie są w stanie same sobie z nim poradzić” – powiedziała Schulze. Nowa platforma ma służyć przede wszystkim nawiązywaniu kontaktów między różnymi podmiotami.

Makiejew: „Nie mamy czasu do stracenia”

Minister Schulze zapowiedziała, że w tym roku partnerstwa dla Ukrainy i Mołdawii zostaną dofinansowane kolejnymi 25 mln euro. Obecnie istnieje 135 partnerstw między niemieckimi i ukraińskimi gminami, 13 między szpitalami i osiem partnerstw między przedsiębiorstwami wodociągowymi.

„Odbudowa nie rozpocznie się dopiero po wygraniu przez nas wojny, odbudowa zaczyna się teraz” – powiedział Makiejew. Zwrócił uwagę na to, że zniszczone domy i mosty są odbudowywane. „Nie mamy czasu do stracenia” – dodał. Całkowity koszt odbudowy kraju zniszczonego przez rosyjskiego agresora szacowany jest obecnie na ponad 400 mld dolarów.

Źródło: Tagesspiegel

Niemcy: Północnofryzyjska wieś ma więcej uchodźców niż mieszkańców

4

Koegzystencja miejscowych i uchodźców nie zawsze przebiega bezproblemowo. Jednak w wiosce na zachodnim wybrzeżu Szlezwiku-Holsztynu się to udało i nie ma większych konfliktów.

Więcej uchodźców niż mieszkańców

W wiosce Seeth, liczącej około 700 mieszkańców, na zachodnim wybrzeżu Szlezwiku-Holsztynu, mieszka około 790 uchodźców i osób ubiegających się o azyl. Ponadto w gminie jest 17 uchodźców przypisanych do gminy. Zdecydowana większość osób w państwowym schronisku dla uchodźców (Luk) w Seeth pochodzi z Ukrainy – na dzień 21 marca było tam 719 Ukraińców. Pozostali mieszkańcy to osoby ubiegające się o azyl.

Nie ma tu większych konfliktów. Honorowy burmistrz gminy, Ernst-Wilhelm Schulz, jest „niesamowicie dumny” ze swoich obywateli. Dumny przede wszystkim z akceptacji sytuacji. Jak dodaje, kiedy Luk został ponownie otwarty około rok temu, zauważyć można było niesamowitą chęć pomocy ze strony społeczeństwa.

Protesty w Upahl

Nie wszędzie koegzystencja miejscowych i uchodźców przebiega tak gładko. Na przykład w Meklemburgii-Pomorzu Przednim plany budowy ośrodka dla uchodźców w Upahl, wsi liczącej 500 mieszkańców, od tygodni wywołują protesty. Początkowo planowano tu kontenery z 400 miejscami dla uchodźców. Ostatnio rada powiatu zdecydowała się jednak na wnioskowanie o ograniczenie miejsc do 200.

Wolfgang Kossert, rzecznik Państwowego Urzędu ds. Imigracji i Uchodźców, nie widzi jednak zagrożenia, że nastroje w Seeth mogłyby się pogorszyć. Okoliczni mieszkańcy są bardzo chętni do współpracy. Poza tym, mimo że ośrodek jest bardzo duży w porównaniu z okolicznymi gminami, na podstawie doświadczeń z innych państwowych schronisk dla uchodźców, stworzono pewne struktury, które wiążą ludzi z tym miejscem zakwaterowania.

Źródło: ntv.de

Niemcy: policyjne statystyki przestępczości pokazują niepokojące dane

2

Ogólnokrajowe policyjne statystyki za rok 2022 ujawniają niepokojące dane na temat przestępczości w Niemczech. Wynika z nich, że liczba przestępstw wzrosła do 5,628 mln i tym samym była o 11,5 proc. wyższa niż w poprzednim roku.

W 2019 roku, jeszcze przed pandemią koronawirusa, wartość ta była o 3,5 proc. niższa. Minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser planuje w najbliższy czwartek przedstawić dane, które opublikowała gazeta „Welt am Sonntag”.

Więcej ataków z użyciem noża

Szczególnie mocno, bo aż o 20 proc., wzrosła liczba kradzieży. Odnotowano 1,78 mln przypadków tego typu przestępstw, co stanowi około jednej trzeciej wszystkich czynów karalnych popełnionych w Niemczech.

Liczba przestępstw z użyciem przemocy wzrosła do 197.202 przypadków, co oznacza wzrost o 8,9 proc. w porównaniu z rokiem 2019. Odnotowano o 8,7 proc. więcej przypadków niebezpiecznego i ciężkiego uszkodzenia ciała. Ataki z użyciem noża są ujmowane w statystykach dopiero od 2020 roku. Odnotowano 8.160 tego typu przestępstw, co oznacza wzrost o 15,4 proc. w porównaniu z rokiem 2021, w którym miało miejsce 7.071 ataków nożowników w Niemczech.

Liczba dzieci podejrzanych o popełnienie przestępstwa w Niemczech wzrosła o 35,5 proc.

Wyjątkowo mocno wzrosła liczba dzieci podejrzanych o popełnienie przestępstwa w Niemczech. Odnotowano 93.095 takich przypadków, co oznacza wzrost o 35,5 proc. Niepokojącym zjawiskiem jest rozpowszechnianie przez uczniów na czatach grupowych plików wideo i zdjęć z pornografią dziecięcą.

Najczęstsze przestępstwa popełniane przez nieletnich to kradzieże, uszkodzenia ciała, uszkodzenia mienia i przestępstwa narkotykowe.

Zdaniem Manuela Ostermanna, wiceprzewodniczącego niemieckiego związku zawodowego policji, niepokojący jest fakt, że sprawcy okrutnych aktów przemocy są coraz młodsi.

Liczba imigrantów podejrzanych o popełnienie przestępstwa wzrosła o jedną trzecią

W sumie w ubiegłym roku zidentyfikowano 2,093 mln podejrzanych, czyli o 10,7 proc. więcej niż w 2021 roku. 783.876 z nich nie miało niemieckiego obywatelstwa (wzrost o 22,6 proc.). W tej grupie jest 310.062 imigrantów ze statusem osoby ubiegającej się o azyl, objętej ochroną, przebywającej nielegalnie na terenie Niemiec i posiadającej zgodę na pobyt tolerowany.

Znacznie więcej kradzieży i włamań

Spadek w stosunku do 2019 roku odnotowano w przypadku kradzieży samochodów i rowerów. Natomiast jeśli chodzi o kradzieże kieszonkowe i sklepowe, to ich liczba wzrosła o ponad 30 proc. 65.908 włamań do mieszkań i domów oznacza wzrost o 21,5 proc. w porównaniu do 2021 roku.

Źródło: Focus

Niemcy: przewodnicząca Partii Lewicy opowiada się za odejściem od codziennych zadań domowych

2

Janine Wissler, przewodnicząca działającej w Niemczech Partii Lewicy, chce odciążyć uczniów i ich rodziców: „Codzienne zadania domowe, których wykonanie jest sprawdzane w szkole, muszą zostać zniesione” – postuluje w artykule opublikowanym w sobotę w dzienniku „Tagesspiegel”.

Wissler argumentowała, że dla wielu rodziców konieczność systematycznej pomocy dzieciom w nauce jest zbyt dużym obciążeniem. „Codzienny stres związany z odrabianiem lekcji zatruwa życie rodzinne, oznacza kłótnie, nadmierne wymagania, łzy”.

Problemem jest często brak spokojnego miejsca do odrabiania lekcji

Polityk Partii Lewicy stwierdziła ponadto, że wielu rodziców nie jest w stanie pomóc swoim dzieciom w wykonywaniu zadań domowych, na przykład dlatego, że muszą pracować lub brakuje im umiejętności językowych. To pogłębia kryzys w systemie edukacji. „Poziom wykształcenia rodziców nie powinien być decydujący dla wypełniania zadań szkolnych” – napisała Wissler.

Przewodnicząca Partii Lewicy dodała, że w przypadku dzieci, które nie mają własnego pokoju lub uchodźców, którzy mają mało prywatności w obiektach zbiorowego zakwaterowania, problemem jest też brak spokojnego miejsca do odrabiania lekcji. Powołała się na wyniki badań, które pokazują, że wykonywanie zadań domowych co najwyżej w niewielkim stopniu przekłada się na lepsze wyniki w nauce.

Potrzebny czas na ruch, przyjaźnie, rozmowy rodziców z dziećmi

Wissler zaznaczyła, że chodzi jej o codzienne zadania domowe, a nie na przykład naukę do egzaminów, czy prac klasowych.

„Zadania domowe muszą stać się zadaniami szkolnymi” – napisała Wissler. Po lekcjach dzieci i rodzice powinni mieć czas na rozmowy, aktywność fizyczną, przyjaźnie.

Źródło: Der Spiegel

Spór z wynajmującym w Niemczech – „pier*ol się” nie jest podstawą do wypowiedzenia umowy

Wiele kłótni eskaluje słownie. Jednak nie każde przekleństwo jest automatycznie uznawane za obrazę. Dlatego nie każdy słowny spór między wynajmującym a najemcą uzasadnia rozwiązanie umowy najmu bez wypowiedzenia.

Jeśli jest to jednorazowe wyrażenie niezadowolenia, nie jest to wystarczający powód do podjęcia takiego kroku. Tak zdecydował Sąd Rejonowy w Berlinie-Köpenick (sygn. akt: 3 C 201/19), o czym informuje Grupa Robocza ds. Prawa Najmu i Nieruchomości w Niemieckiej Izbie Adwokackiej (DAV).

Właściciel już wcześniej udzielił ostrzeżenia najemcom

W przedmiotowej sprawie najemca i wynajmujący byli ze sobą w sporze od dłuższego czasu. Wynajmujący zarzucił najemcy, że niezgodnie z umową wynajął swoje mieszkanie osobie trzeciej, mimo że nie miał na to zgody. W efekcie doszło już do kilku upomnień i nadzwyczajnych wypowiedzeń.

Po tym jak najemca użył wobec wynajmującego na klatce schodowej sformułowania „pier*ol się”, wynajmujący ostatecznie ponownie wypowiedział umowę. Powództwo o eksmisję okazało się jednak bezskuteczne.

Wyrażenie niezadowolenia w sporze z wynajmującym nie jest poważne i zniesławiające

Sąd uzasadnił, że nie ma dowodów na nieuprawnione przekazanie użytkowania. Świadek wskazany przez wynajmującego nie był w stanie podać wystarczających szczegółów. Zdaniem sądu możliwe było również, że świadek był znajomym najemcy, który oczywiście miał prawo do tymczasowego przebywania w mieszkaniu.

Sąd uznał również, że słowa skierowane do wynajmującego na klatce schodowej nie były wystarczającym uzasadnieniem wypowiedzenia. Był to jednorazowy wyraz niezadowolenia w sytuacji, która była już bardzo napięta. Zdaniem sędziów, słowa te nie były na tyle poważne i zniesławiające, że uzasadniałaby wypowiedzenie najmu.

Sąd lokalny w Köpenick, wyrok z 15.9.2020, sygn. akt: 3 C 201/19

31 zamiast 49 euro: Hesja zaoferuje Deutschlandticket w preferencyjnej cenie dla osób o niskich dochodach

3

Od początku sierpnia osoby o niskich dochodach w Hesji mają mieć możliwość kupienia biletu Deutschlandticket po preferencyjnej cenie. Będzie on kosztował 31 euro miesięcznie – poinformowało Ministerstwo Transportu w Wiesbaden. Normalna cena biletu wynosi 49 euro. Będzie on umożliwiał korzystanie z transportu lokalnego na terenie całych Niemiec. Zostanie wprowadzony do sprzedaży na początku kwietnia i zacznie obowiązywać z dniem 1 maja.

Tańsza wersja będzie przeznaczona dla osób pobierających zasiłek Bürgergeld, Sozialgeld lub dodatek mieszkaniowy Wohngeld. Minister transportu Hesji Al-Wazir (Partia Zielonych) wyjaśnił, że spodziewa się dużego tłoku w punktach sprzedaży związków przedsiębiorstw komunikacyjnych w Hesji gdy ruszy sprzedaż Deutschlandticket w Niemczech, pomimo że będzie on dostępny także w formie elektronicznej. Dlatego zdecydowano, że tańsza wersja biletu nie może zostać wprowadzona w tym samym czasie.

Następca biletu za 9 euro zacznie obowiązywać 1 maja

W ostatnim czasie Konferencja Ministrów Transportu (niem. Verkehrsministerkonferenz, VMK) potwierdziła wprowadzenie w Niemczech z dniem 1 maja biletu za 49 euro umożliwiającego korzystanie z lokalnego transportu publicznego. Deutschlandticket ma być następcą biletu za 9 euro, który obowiązywał w Niemczech minionego lata (od czerwca do sierpnia) i cieszył się ogromną popularnością w całym kraju.

Na razie jedynie Hesja zapowiedziała wprowadzenie biletu w preferencyjnej cenie dla osób o niskich dochodach.

Źródło: Der Spiegel

Strajki w Niemczech korzystne dla związku zawodowego ver.di: 70 tys. nowych członków w ciągu trzech miesięcy!

4

Trwająca akcja strajkowa w Niemczech przyniosła związkowi zawodowemu ver.di największy wzrost liczby członków od czasu jego założenia ponad 20 lat temu (organizacja powstała w 2001 roku).

Od początku 2023 roku ich liczba zwiększyła się o 70 tysięcy – powiedział gazecie BILD am SONNTAG Frank Werneke (55 l.), szef Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft (pol. Zjednoczony Związek Zawodowy dla Sektora Usług).

W poniedziałek ogólnokrajowy strajk w Niemczech

Werneke dodał, że wielu pracowników, którzy po raz pierwszy brali udział w akcji protestacyjnej, wkrótce potem przystąpili do związku zawodowego. Jego zdaniem zapewnia to ochronę i wspólnotę – „zwłaszcza w tak niepewnych czasach jak obecne”.

Niemcy stoją w obliczu mega strajku: na poniedziałek związek zawodowy kolejarzy Eisenbahner-Gewerkschaft EVG i związek zawodowy ver.di zapowiedziały ogólnokrajową akcję protestacyjną. Do udziału w 24-godzinnym strajku ostrzegawczym wezwano 350 tysięcy pracowników. Więcej na ten możecie przeczytać tutaj.

Źródło: Bild