Redaktorka portalu Spiegel Online, Sandra Sperber, opowiada w swoim ostatnim felietonie o tym, jak trudno jest w Niemczech zdobyć dla dziecka miejsce w przedszkolu.
Jak relacjonuje Sperber, poszukiwania miejsca w przedszkolu zaczęła jeszcze wtedy, kiedy jej dziecko było w brzuchu. Na listach dzieci oczekujących na miejsce w przedszkolu wpisywała po prostu „imię podam w późniejszym terminie”. Teraz córeczka dziennikarki ma rok, a jej mama zamiast w biurze siedzi w piaskownicy.
P.S. dowiedzcie się jak zapisać dziecko do przedszkola w Niemczech: Zapisy do przedszkola w Niemczech – procedury, terminy, koszty
Poszukiwania miejsca w przedszkolu zostały ropoczęte w 5 miesiącu ciąży
Poszukiwania placówki przedszkolnej dla swojego dziecka Sperber rozpoczęła będąc w piątym miesiącu ciąży. W grudniu 2016 napisała do wielu placówek dziennej opieki nad dziećmi e-maila, że „jej córka jeszcze się nie urodziła, ale za półtora roku z wielką chęcią byśmy ją posłali do Państwa placówki”.
Wtedy Sandra z mężem nie mieli jeszcze nawet kupionego wózka dla dziecka, ani pierwszej paczki pieluch. a już starali się o miejsce w przedszkolu. Teraz, półtora roku później, nadal nie znaleźli dla niej miejsca w żadnej placówce.
Mimo, że próbowali naprawdę wszystkiego: osobiście stawiali się na spotkania w przeróżnych przedszkolach, byli polecani przez znajomych oraz należeli do różnych grup wsparcia. Jednak wszystko na nic.
Pośrednictwo miejsc przedszkolnych oczywiście też było zaangażowane w tą sprawę, ale tam redaktorka słyszała tylko: „Zgłosimy się do Pani”. Tagesmutter (zawód Tagesmutter polega na sprawowaniu opieki nad obcymi dziećmi we własnym mieszkaniu – dowiedz się więcej tutaj) w bliższej czy dalszej okolicy były już zajęte, a nawet w prywatnych przedszkolach brakowało miejsc, mimo, że miesięczna opłata wynosi tam aż 800 euro. Szanse na miejsce w przedszkolu w środku roku okazały się zerowe.
Pracownica Jugendamtu na pytanie o prawo do miejsca w przedszkolu odpowiedziała: ”Powinna Pani złożyć skargę, ale wątpię aby to coś dało”. Od sierpnia 2013 roku gminy są w zasadzie prawnie zobowiązane, aby umożliwić dzieciom od skończenia przez nie pierwszego roku życia, opiekę w placówce dziennej lub u Tagesmutter.
Chaos przedszkolny w Berlinie
Na papierze wszystko wygląda świetnie. Jednak w praktyce roszczenia prawne też niewiele pomogą, jeśli brakuje wychowawców, Tagesmutter nie mają odpowiednich lokali, a urzędy odpowiedzialne za całą tą sytuację zaczynają działać, dopiero wtedy, gdy wielu rodziców rzeczywiście złoży skargę.
Niemcy są teoretycznie krajem postępowym, w którym połączenie życia rodzinnego i zawodowego jest niezmiernie ważne. Jednak praktyka pokazuje niestety co innego: możliwości opieki nad dziećmi są niewystarczające. Zgodnie z obliczeniami instytutu ds. niemieckiej gospodarki, w całych Niemczech brakuje aż 300.000 miejsc w przedszkolach.
Konsekwencje takiego stanu rzeczy dotykają przede wszystkim kobiety. Przedłużony urlop wychowawczy, korzystanie z urlopu bezpłatnego, strach przed utratą pracy – to wszystko sytuacje znane młodym matkom aż za dobrze.
Dla córeczki Sperber na szczęście w końcu znalazło się miejsce w przedszkolu, od sierpnia, ponieważ wtedy starsze dzieci pójdą już do szkoły. Jak sama przyznaje miała szczęście, bo wiele innych matek, które poznała w trakcie poszukiwań, powoli już traci nadzieję, że w ogóle kiedyś znajdzie miejsce w przedszkolu dla swojego dziecka.
Opieka nad dziećmi to w Niemczech sprawa kobiet
Ojców w takiej sytuacji jest z kolei niewielu. Na Facebooku, w grupie dot. skarg na temat braku miejsc w przedszkolach jest 174 członków, z czego tylko 24 mężczyzn. Opieka nad dziećmi to w Niemczech jednak nadal przede wszystkim sprawa kobiet. Oczywiście ojcowie także korzystają z urlopu wychowawczego, ale w większości przypadków nie opiekują się wtedy dzieckiem gdy ich żona pracuje, tylko wyjeżdżają z całą rodziną na urlop.
Poza tym: ilu ojców widuje się przed południem na placu zabaw? A ile matek? Odpowiedź jest jednoznaczna. Potwierdzają to też statystyki: bardzo dużo matek pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Dlatego w Niemczech kobiety z dziećmi mają tak mały udział w zarobkach gospodarstwa domowego, jak żadne inne państwo należące do OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).
Dopóki ojcowie nie zaangażują się bardziej w życie rodzinne, tylko polityka oświatowa może coś tu zmienić, a więc: więcej miejsc w przedszkolach, lepsza jakość świadczonych usług przedszkolnych oraz przede wszystkim dobrze wyszkoleni wychowawcy z adekwatnym wynagrodzeniem.
Oczywiście czas spędzony z dzieckiem jest cudowny i jedyny w swoim rodzaju. Jednak dziecko wymaga stu procentowej uwagi, chce być zabawiane i przede wszystkim: ciągnie je do innych dzieci. Dlatego tak ważne jest umożliwienie dzieciom wzajemnego kontaktu w placówkach przedszkolnych.
Saperber cieszy się, że jej córeczka od sierpnia pójdzie do przedszkola. Jednak jej marzeniem jest, poza dobrą opieką przedszkolną, umożliwienie obojgu rodzicom pracy na pełen etat.
źródło: spiegel.de