Kilka miesięcy po deportacji do Libanu, Ibrahim Miri, lider klanu Miri w Bremie, wrócił do miasta hanzeatyckiego. Zostało to potwierdzone przez władze wewnętrzne Bremy. „W stosunku do mężczyzny wydano zakaz wjazdu i pobytu. Najwyraźniej dostał się on do Niemiec nielegalnie, w związku z czym wszczęto dochodzenie” – powiedziała rzeczniczka miasta, Karen Stroink. Według informacji SPIEGEL, Sąd Rejonowy w Bremie zarządził w międzyczasie deportację Miri do 2 grudnia.
Prawnik potwierdza przybycie przestępcy
Miri przybył do Bremy kilka dni temu – powiedział jego prawnik, Albert Timmer, magazynowi „buten un binnen”, który po raz pierwszy doniósł o powrocie przestępcy. Prawnik złożył już pisemny wniosek o azyl dla swojego klienta. Miri wrócił do Bremy, ponieważ w Libanie grożono mu śmiercią.
Według informacji SPIEGEL, Miri został tymczasowo aresztowany podczas wizyty w oddziale BAMF (Bundesamt für Migration und Flüchtlinge) w Bremie za nielegalny wjazd na terytorium kraju.
Siedmioletni zakaz wjazdu na teren Niemiec
Zanim Miri został wydalony w lipcu bieżącego roku, otrzymał siedmioletni zakaz wjazdu na teren Niemiec.
Według relacji „buten un binnen” Miri sam zgłosił się na policję, z powodu przekroczenia granicy kraju bez wizy i paszportu. Ponadto wniósł on skargę do Sądu Administracyjnego w Bremie przeciwko organowi odpowiedzialnemu za sprawy wewnętrzne, ponieważ jego zdaniem deportacja była niezgodna z prawem.
Miri jest podejrzany w około 150 zbrodniach. W Niemczech został kilkukrotnie skazany za handel narkotykami, wymuszenia i porwania. Według policji, był szefem zakazanej grupy rockowej Mongols MC. Za to otrzymał karę 6 lat więzienia. Przez ponad dwie dekady Niemcy bezskutecznie próbowały go wydalić.
źródło: spiegel.de