Zatrzymano polskich pseudokibiców przemycających uchodźców!

Straż graniczna rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą, zajmującą się nielegalnym przewozem uchodźców. Zatrzymano 10 osób, powiązanych ze środowiskiem krakowskich pseudokibiców. Wszystkim postawiono już zarzuty. Wobec podejrzanych zastosowano środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania, poręczenia majątkowego, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji.

Grupa ta wspólnie z afrykańskimi i arabskimi przemytnikami, zajmowała się przemytem ludzi z południa Europy do Niemiec i Austrii. Wielce prawdopodobne, że również do innych państw Europy. Uchodźcy to przede wszystkim obywatele Syrii, Iraku, Afganistanu i Pakistanu. Zatrzymania to skutek śledztwa, które prowadzone jest przez śląski oddział Straży Granicznej od 2015 roku. Śledztwo jest w toku, więc nie wykluczone są kolejne zatrzymania.

Zdjęcia: Śląski Odział Straży Granicznej

Działania o charakterze zorganizowanej grupy przestępczej

Zatrzymani usłyszeli zarzuty kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze międzynarodowym, fałszowania dokumentów, organizowanie imigrantom pochodzenia arabskiego nielegalnego przekraczania granicy Polski oraz innych państw Unii Europejskiej. Poza polskimi funkcjonariuszami Straży Granicznej, w działaniach przeprowadzonych na terenie Krakowa udział wzięli również przedstawiciele EUROPOLU oraz służb niemieckich. Wcześniej, biorąc pod uwagę skalę i charakter działania grupy przestępczej, w ramach współpracy została utworzona polsko-niemiecka grupa dochodzeniowo-śledcza.

Polska tranzytem przemytników

W trakcie śledztwa ustalono, że polscy członkowie grupy nawiązali i podjęli ścisłą współpracę z przemytnikami ludzi, działającymi na terenach państw bałkańskich (jest tam wiele „tymczasowych” obozów dla uchodźców przyp. red.). Celem podjętej współpracy było utworzenie szlaków i transport ludzi z wykorzystaniem samochodów dostawczych.
Szlaki te prowadziły tranzytem przez terytorium Polski, Czech i Słowacji i uzależnione były od miejsca docelowego. Szacunki mówią o kwotach w wysokości od 300 do 1000 euro za osobę i liczbie kilkuset emigrantów, która w taki sposób dostała się do Niemiec.

żródło: Komenda Główna Straży Granicznej

Mój komentarz tego jest taki:

Mimo, iż z krajów Bałkańskich dostać się do Niemiec jest zdecydowanie bliżej przez Austrię, Włochy czy Szwajcarię, to przemytnicy nie bez powodu wybierali tranzyt przez Polskę i Czechy mimo, iż zdecydowanie dłuższy. Jak widać, nasze granice były jak sito i być może nadal są… Tymczasem granicy austriacko-włoskiej zgodnie z planem ministra wpraw zagranicznych Austrii, Sebastiana Kurza, wkrótce ma strzec wojsko. Podjęcie podobnych kroków zapowiedzieli przedstawiciele rządu Szwajcarii.

Sukces wart odnotowania, lecz niech nie uśpi on czujności służb. Wręcz przeciwnie, powinien zmotywować do jeszcze większej pracy dla wspólnego bezpieczeństwa.
Kolejnym ciekawym wnioskiem jest udział w tej grupie polskich kiboli. Jest to subkultura dość mocno kojarzona z wszelakimi przejawami rasizmu i dyskryminacji. W szczególności aż nadto antyemigrancka. Jak widać również bardzo sprzedajna, gdyż mimo wielkiej niechęci do wszelakiej masy obcych „pomagają” im.

PS. Często widzę pytania w naszych polskich grupach na Facebooku, „jak kontrole na granicy?” Pytania, którym często towarzyszą narzekania i bezsensowne dyskusje w komentarzach. Nim coś napiszemy, warto się czasem zastanowić, czemu mają służyć i czym są spowodowane. Czasem taka profilaktyczna kontrola złapie schowanego w bagażniku człowieka, który mógłby się potem stać potencjalnym zagrożeniem dla mojej lub twojej dziewczyny, która poszła wieczorem pobiegać z koleżanką.

Transport chorego z zagranicy – najważniejsze informacje

Jak uzyskać pomoc w finansowaniu transportu powrotnego do Polski w przypadku korzystania ze świadczeń medycznych za granicą? Jak wygląda procedura transportu chorego do miejsca leczenia lub zamieszkania w kraju, w przypadku świadczeń udzielonych na terenie innego państwa UE lub EFTA? Poniżej znajdziecie wszystkie najważniejsze informacje w oparciu o aktualnie obowiązujące przepisy. Należy pamiętać, że dotyczą one tylko osób ubezpieczonych w NFZ.

Transport chorego z zagranicy

Jeśli wymaga tego sytuacja, możliwy jest transport pacjenta przebywającego w szpitalu na terytorium innego państwa członkowskiego UE/ EFTA i korzystającego ze świadczeń na podstawie przepisów o koordynacji, w celu kontynuacji leczenia na terenie Polski. Reguluje to art. 42 i ust. 9 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz. U. 2015 r. poz. 581, z późn. zm.).

Gdzie należy złożyć wniosek?

Zgoda na pokrycie kosztów transportu do miejsca dalszego leczenia w kraju, wydawana jest przez Dyrektora Oddziału Wojewódzkiego NFZ. Oddziałem Wojewódzkim NFZ, do którego należy złożyć wniosek, jest Oddział właściwy ze względu na miejsce zamieszkania wnioskodawcy, określony w art. 42 i ust. 3 ustawy. Wniosek można też złożyć do Prezesa NFZ, za pośrednictwem Oddziału Wojewódzkiego. Możecie go znaleźć tutaj.

Czy NFZ pokrywa koszty transportu chorego z zagranicy?

Przyjęte jest, że pacjent zostaje przewieziony najtańszym możliwym środkiem transportu sanitarnego, który oczywiście wchodzi w grę ze względu na stan zdrowia pacjenta. Transport może się odbyć tylko pod warunkiem, że pacjent lub jego przedstawiciel prawny wyrażą na to zgodę. Ponadto stan zdrowia pacjenta musi pozwalać na transport do kraju. NFZ pokrywa całkowite koszty transportu. Istotne jest, aby zgoda na pokrycie tych kosztów została wydana jeszcze przed jego wykonaniem. NFZ nie zwraca wcześniej poniesionych kosztów do miejsca dalszego leczenia w kraju (nawet jeśli takie koszty były).

Szczegółowe  regulacje znajdziecie w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 27 grudnia 2007 r. w sprawie wniosku o leczenie lub badania diagnostyczne poza granicami kraju oraz pokrycie kosztów transportu (Dz. U. z 2007 r. Nr 249, poz. 1867 z. późn. zm.) w szczególności §: 1, 2, 10, 13 i 14.

Jakie dokumenty są potrzebne?

Do wniosku należy dołączyć całą dokumentację sporządzoną przez szpital, w którym przebywa wnioskodawca. Wniosek, stanowi załącznik nr 2 do Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 27 grudnia 2007 r.

Ponadto potrzebne będą następujące dokumenty:

  • opis aktualnego stanu zdrowia pacjenta
  • rozpoznanie kliniczne
  • prawdopodobny czas trwania leczenia i jego zakres
  • opis środka transportu możliwego do zastosowania przy aktualnym stanie zdrowia wnioskodawcy
  • wstępny kosztorys dalszego leczenia.

Takie zaświadczenia powinien wystawić lekarz ze szpitala, w którym przebywa pacjent. Jeśli dokumentacja przygotowana jest w języku obcym, do wniosku należy dołączyć jej tłumaczenie na język polski (nie musi być przysięgłe). Zaświadczenie wystawione, np. przez lekarza szpitala, który ma podjąć kontynuację leczenia pacjenta lub lekarza, który nie prowadził leczenia, a wydał zaświadczenie tylko i wyłącznie po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną dostarczoną przez rodzinę pacjenta, jest nieważne.

Kto może złożyć wniosek?

Wniosek mogą złożyć następujące osoby:
•    pacjent czyli świadczeniobiorca lub
•    małżonek pacjenta (świadczeniobiorcy) lub,
•    krewny lub powinowaty pacjenta (świadczeniobiorcy) do drugiego stopnia w linii prostej lub
•    osoba pozostająca we wspólnym pożyciu z pacjentem (świadczeniobiorcą) lub,
•    przedstawiciel ustawowy pacjenta (świadczeniobiorcy) lub,
•    osoba upoważniona przez pacjenta (świadczeniobiorcę) lub,
•    instytucja właściwa, instytucja miejsca zamieszkania, instytucja miejsca pobytu lub instytucja łącznikowa w innym państwie członkowskim Unii Europejskiej lub w państwie członkowskim Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA).

Kiedy można się spodziewać decyzji?

Weryfikacja wniosku i dokumentacji prowadzona jest przez Oddział Wojewódzki NFZ. Po otrzymaniu wniosku Oddział Funduszu niezwłocznie zwraca się do zagranicznej placówki medycznej, w której przebywa pacjent w celu uzyskania potwierdzenia, że jego stan zdrowia wymaga zastosowania ściśle określonych środków transportu, w szczególności transportu sanitarnego. Po otrzymaniu potwierdzenia, Oddział Funduszu wskazuje najtańszy środek transportu możliwy do zastosowania w aktualnej sytuacji zdrowotnej pacjenta i przekazuje wniosek Prezesowi NFZ w celu wydania decyzji.

W ciągu 5 dni roboczych od dnia otrzymania wniosku, wydawana jest zgoda na pokrycie kosztów transportu pacjenta lub odmowa pokrycia kosztów. Decyzja (pozytywna bądź negatywna) zostaje niezwłocznie przekazana wnioskodawcy.

Na podstawie art. 42 i ust. 9 ustawy, wydanie zgody możliwe jest, gdy przewidywane koszty leczenia za granicą przewyższają koszty transportu i leczenia w kraju.

Czy można się odwołać od decyzji? 

Odwołanie od decyzji Oddziału Wojewódzkiego NFZ jest możliwe.

Regulują to następujące przepisy:

  1. Ustawa z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
  2. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 4 listopada 2014 r. w sprawie wydawania zgody na uzyskanie świadczeń opieki zdrowotnej poza granicami kraju oraz pokrycie kosztów transportu.

Kiedy przysługuje tzw. transport daleki w podstawowej opiece zdrowotnej?

Ma to miejsce w dwóch sytuacjach:

  1. Gdy z przyczyn losowych, które nie wynikają z wyboru świadczeniobiorcy, czyli pacjenta, korzystał on ze świadczeń opieki zdrowotnej realizowanych w warunkach szpitalnych poza granicami kraju, a jego stan zdrowia w momencie uzyskania wypisu ze szpitala jest stabilny, ale nie pozwala na samodzielny powrót do miejsca zamieszkania. Transport jest w tej sytuacji realizowany od granicy Rzeczypospolitej Polskiej do miejsca zamieszkania świadczeniobiorcy.
  2. Gdy z przyczyn losowych, które nie wynikają z wyboru świadczeniobiorcy, czyli pacjenta, korzystał on ze świadczeń opieki zdrowotnej realizowanych w warunkach szpitalnych poza granicami kraju, a wypis ze szpitala następuje przed zakończeniem terapii i wymaga kontynuacji leczenia w kraju, oraz gdy nie istnieją medyczne przeciwwskazania do udzielenia świadczenia transportu sanitarnego w POZ. Transport taki jest realizowany od granicy Rzeczypospolitej Polskiej do najbliższego, ze względu na miejsce zamieszkania pacjenta, świadczeniodawcy udzielającego świadczeń w odpowiednio określonym zakresie.

Z wnioskiem o zapewnienie transportu dalekiego może wystąpić pacjent lub jego rodzina. Pacjent musi oczywiście wyrazić zgodę na taką formę transportu.

Transport daleki w POZ może mieć praktyczne zastosowanie w przypadku korzystania z leczenia szpitalnego w pobliżu granicy, ze względu na to, że to świadczeniobiorca organizuje i finansuje transport do granicy Polski.

W art. 25 ust. 2 i art. 26 ust. 1 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, można znaleźć osoby uprawnione do ubiegania się o pokrycie kosztów transportu do miejsca leczenia lub zamieszkania w kraju oraz podmioty uprawnione do składania przedmiotowego wniosku.

Opisana powyżej procedura transportu pacjenta nie może mieć zastosowania w przypadku nagłych zachorowań.

W indywidualnych przypadkach oraz w razie dodatkowych pytań czy wątpliwości można się kontaktować z właściwym Oddziałem Wojewódzkim, zgodnie z miejscem zamieszkania osoby ubezpieczonej w NFZ.

Niemieckie landy oraz polskie województwa

Zarówno Polska, jak i Niemcy to republiki. Ustroje polityczne to dość skomplikowane tematy, którymi na co dzień nikt nie zawraca sobie głowy. Mimo to, spróbuję opowiedzieć Wam o tym w prosty i przystępny sposób, tak abyście bez problemu mogli zrozumieć różnice pomiędzy niemieckimi landami oraz polskimi województwami. Na wstępie skupię się jednak na systemach politycznych obydwu krajów, a dopiero w dalszej części artykułu opiszę różnice pomiędzy podziałem administracyjnym panującym w Polsce oraz w Niemczech.

System polityczny Polski

Jak jasno określa Konstytucja z 1997 roku, Polska jest państwem demokratycznym i jednolitym. Nasz ustrój oparty jest na równowadze, sprawiedliwości społecznej i podziale władzy pomiędzy:

  • dwuizbowy parlament (Sejm i Senat, które stanowią władzę ustawodawczą)
  • Radę Ministrów i Prezydenta (władza wykonawcza)
  • sądy i trybunały (władza sądownicza)

Trójstopniowy samorząd zarządzający to gmina, powiat i województwo. Wcześniej, za czasów PRL, sprawami, za które teraz odpowiadają samorządy terytorialne, zajmowano się centralnie. Teraz obowiązki rozdzielone są na 16 województw.

Przykład; kiedyś (przed rokiem 1989) o paszport staraliśmy się (tak, to dobre słowo) u władzy najwyższych, dokładnie w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Dziś, cała procedura prowadzona jest na szczeblach władzy lokalnej, w urzędach wojewódzkich.

System polityczny Niemiec

W RFN, w roku 1947, zamiast Konstytucji, która tego czasu, jeszcze bardziej pogłębiłaby rozbicie Niemiec, stworzono Ustawę Zasadniczą (Grundgesetz). Według niej Niemcy są państwem demokratycznym i socjalnym, a przyświecają im zasady praworządności i federalizmu. Podział władzy prezentuje się następująco;

  • Parlament, czyli; Izba związku (Bundestag) oraz Rada Związkowa (Bundesrat); władza ustawodawcza)
  • Kanclerz (Bundeskanzler), która kieruje rządem federalnym/centralnym (Bundesregierung); władza wykonawczaNiemiecki prezydent pełni przede wszystkim rolę reprezentacyjną.

Niemieckie Landy, a Polskie województwa

Jeśli chodzi o podział administracyjny, to jak dobrze wiecie, w Polsce mamy do czynienia z województwami. W Niemczech ich odpowiednik to landy, tłumaczone również jako kraje związkowe (Bundesländer). Różnica administracyjna polega na tym, że każdy z krajów związkowych posiada własną konstytucję, urzędy sądownicze oraz parlament, który wywodzi się z wyborów. Z naszej, Polaków perspektywy, są to małe państwa w dużym kraju.

Decentralizacja była jednym z głównych punktów planu zwycięzców II Wojny Światowej wobec Niemiec. Miało to zapobiec ponownej centralizacji polityki wewnętrznej kraju, co (w założeniu) miało się przełożyć na słabą politycznie oraz ekonomicznie pozycje Niemiec w skali międzynarodowej na przyszłość. Jeśli chodzi więc o podział administracyjny, to Niemcom bliżej do Stanów Zjednoczonych Ameryki, aniżeli do Polski. Potoczne było nawet określanie landów jako „states” przez amerykanów.

Przykład: mieszkając w miasteczku na granicy landu, nie załatwimy nic w urzędzie w mieście po drugiej stronie granicy, nawet jeśli dzieli go od naszego miejsca zamieszkania 5 kilometrów. Warto o tym pamiętać i czytać regulacje zakładając przykładowo jednoosobową firmę w Niemczech (Gewerbe).

Amerykańska demokracja podłożem niemieckiego ustroju?

Warto nadmienić, że zarówno doświadczenia historyczne, jak i narodowe tradycje miały zdecydowany wpływ na ustroje obu krajów i ich kształtowanie. Niemiecki system polityczny w porównaniu do Polskiego stoi na głębokim i solidnym fundamencie, gdyż został stworzony przez Aliantów tuż po zakończeniu II wojny światowej. Kreował się na podstawie demokratycznych zasad, przez których pryzmat był przez wiele lat ściśle i konsekwentnie przestrzegany. Był to warunek przyszłej integracji z krajami Zachodu, ale również bezwzględne odcięcie się od wojennej przeszłości. Dzięki temu demokracja, jak i ludzka świadomość demokratycznego ustroju, dojrzewała w Niemczech przez wiele lat, nigdy nieskażona komunistyczną propagandą.

My jako naród na rozwój demokratycznego toku myślenia mieliśmy zdecydowanie mniej czasu. Taką szansę dostaliśmy „niestety” dopiero na przełomie lat 80/90 wraz z końcem komunizm. Można zadać jedynie pytanie, czy bez nadzoru, pozostawieni sami sobie, ją wykorzystaliśmy?

Niemiecka renta z tytułu niezdolności do pracy – kto może ją otrzymać?

Renta inwalidzka w tym znaczeniu w zasadzie w Niemczech już nie funkcjonuje. Odkąd zniesiono ustawową rentę przysługującą w razie niezdolności do wykonywania zawodu dla wszystkich urodzonych po 31.12.1960, macie jako pracownik tylko prawo do świadczenia nazywanego w Niemczech „Erwerbsminderungsrente” lub „Erwerbsunfähigkeitsrente” (renta z tytułu niezdolności do pracy).

Prawo do połowy renty z tytułu niezdolności do pracy mają osoby, które mogą pracować w dowolnym zawodzie, więcej niż trzy godziny dziennie, ale mniej niż sześć godzin. Prawo do całej kwoty świadczenia istnieje tylko wtedy, jeśli dowolną działalność zarobkową, zupełnie niezależnie od Waszego wyuczonego zawodu, możecie wykonywać nie dłużej niż trzy godziny dziennie.

Niemiecka renta z tytułu niezdolności do pracy krok po kroku

Pierwszym wymogiem aby uzyskać w Niemczech rentę inwalidzką jest, aby osoba, która stara się o taką rentę, nie osiągnęła jeszcze granicy wieku emerytalnego i w ciągu ostatnich przynajmniej pięciu lat płaciła składki na państwowe ubezpieczenie emerytalne. Okres pięciu lat może zostać skrócony, jeśli obniżenie zdolności do pracy zarobkowej nastąpiło na skutek wypadku przy pracy lub poprzez chorobę zawodową.

Kolejny krok to ćwiczenia rehabilitacyjne i zaświadczenie, że rehabilitacja na pewno nie przyniesie takich rezultatów, aby dana osoba mogła pracować dłużej niż sześć godzin dziennie.

Lekarz wystawia odpowiednie zaświadczenie, które ubiegając się o rentę składacie w niemieckiej instytucji ubezpieczeniowej (Deutsche Rentenversicherung).

W ramach urzędowego badania lekarskiego sprawdzany jest stan zdrowia i porównuje się go z oświadczeniem, jakie wystawił dotychczasowy lekarz prowadzący. Wszystkie dokumenty łącznie z wnioskiem o rentę z tytułu niezdolności do pracy wysyłane są do Berlina.

Jeśli wszystkie dokumenty dotrą już do instytucji ubezpieczeniowej (Deutsche Rentenversicherung), wtedy sprawdzane jest, czy dalsza rehabilitacja miałaby sens. Jeśli nie, na podstawie oświadczeń lekarskich podejmowana jest decyzja, czy możliwa jest działalność zarobkowa w wymiarze wyższym niż trzy godziny dziennie. Jeśli tutaj odpowiedź jest również negatywna, wtedy macie prawo do całej kwoty świadczenia z tytułu niezdolności do pracy.

Renta z tytułu niezdolności do pracy w Niemczech – zabezpieczenie jest nieodzowne

Jako pracownik powinniście w ramach analizy swojej sytuacji emerytalnej zorientować się w kwestiach renty i obliczyć jej wysokość. Można to zrobić na dwa sposoby: raz w roku wysyłana jest dokładna informacja na temat rent wraz z wymaganiami, a ponadto wysokość renty z tytułu niezdolności do pracy można wyliczyć przy pomocy internetu.

Ubezpieczenie od niezdolności do pracy ma sens

Co roku, ok. 20-25% wszystkich osób czynnych zawodowo musi się wycofać z życia zawodowego ze względu na chorobę jeszcze przed osiągnięciem wieku emerytalnego.

Kalkulacja renty na wypadek niezdolności do pracy pokazuje, że jest ona często niewystarczająca, aby utrzymać dotychczasowy standard życia. Wraz z pobieraniem renty rozpoczyna się często tzw. degradacja, czyli utrata pozycji społecznej i finansowej, która może doprowadzić do konieczności pobierania tzw. „Grundsicherung”, czyli zasiłku zapewniającego minimum egzystencji.

To ryzyko dotyka zwłaszcza młodych pracowników. Istnieje jednak możliwość zwarcia ubezpieczenia na wypadek niezdolności do pracy, które gwarantuje określoną sumę pieniędzy wypłacaną jako rentę. Na poniższej stronie dowiecie się nieco więcej na temat tego ubezpieczenia i macie możliwość porównania ofert:

Porównywarka niemieckich ubezpieczeń na wypadek niezdolności do pracy!

Podręcznik szkolny piszący o „polskich obozach” został w Niemczech wycofany! Rozprawa o zakłamywaniu historii

Sukcesem nazwać można interwencję fundacji „Reduta Dobrego Imienia”, czyli Polskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom. Została ona stworzona, by bronić historycznej prawdy i dobrego imienia na temat Polski i Polaków, szczególnie w okresie II wojny światowej.

Bezwartościowa lekcja historii

Podręcznik „Geschichte und Geschehen Oberstufe Klasse 11” został wycofany z dystrybucji, a jego ostanie egzemplarze zostaną oddane na makulaturę. Interwencja została spowodowana sformułowaniem „polski obóz” w odniesieniu do niemieckich obozów zagłady.

„Podjęliśmy interwencję po tym, jak Polak, ojciec nastoletniego chłopca przygotowującego się do matury, zaalarmował społeczeństwo na Twitterze. Wezwaliśmy wydawnictwo do natychmiastowego wstrzymania dystrybucji podręcznika, wprowadzenia korekty/erraty do aktualnego wydania podręcznika oraz złożenia wniosku u stosownych władz oświatowych kraju związkowego Bawarii o zatwierdzenie wprowadzonej zmiany, oraz przeprowadzenie akcji wymiany podręcznika” – Urszula Wójcik, rzecznik prasowy Reduty Dobrego Imienia.

Wydawnictwo odpowiada

Z korespondencji z prezesem wydawnictwa Ernst Klett – Tilo Knoche wynika, że szkoły w Bawarii, które korzystają z podręcznika „Geschichte und Geschehen Oberstufe Klasse 11” otrzymały od wydawnictwa propozycję wymiany strony, zawierającej sformułowanie „polski obóz”. Pozostałe podręczniki, znajdujące się aktualnie w sprzedaży zostaną wycofane i przeznaczone na makulaturę, a dystrybucja felernego wydania zostanie zatrzymana.


W swojej korespondencji Tilo Knoche zapewnia także, że jest w stałym kontakcie z ministerstwem kultury Bawarii, odnośnie do procedury zatwierdzenia zmian w podręczniku, mającej na celu zaktualizowanie faktu, iż obozy zagłady były niemieckie, a nie polskie.

W związku z zaistniałą sytuacją, za którą wydawcy przepraszają, jak i mentalną „rekompensatą” dla szkół, które wykorzystywały podręcznik, przygotowana została także dodatkowa lekcja do pobrania. Lekcja poddaje krytycznej refleksji mylne sformułowanie „polski obóz” i wzywa uczniów do aktywnego zmierzenia się z problematycznymi, historycznie i rzeczowo fałszywym pojęciami.

Do czasu odpowiedzi wydawnictwa Ernst Klett, stosunkowych wyjaśnień domagała się również ambasada polska w Niemczech, zapowiadając jednocześnie kontrolę wszystkich niemieckich podręczników szkolnych do nauki historii.

Zachowanie pana Tilo Knoche, jak i całego wydawnictwa, które reprezentuje, należy uznać za wyjątkowo zdecydowane i szybkie. Nie jest to bezczelne powielanie błędu, a konkretna reakcja. Historia jest jedna, lecz różnie jej przedstawianie może krok po kroku doprowadzać do jej zniekształceń, kreując fałszywe poglądy.

Nie wszystkim zależy na prawdzie?

Niestety, nie można tego napisać o zachowaniu telewizji ZDF. Stacja bowiem przegrała głośny proces, wytoczony przez byłego więźnia obozu „Auschwitz”, pana Karola Tendera, za użycie podobnie jak i w tytułowym podręczniku zwrotu „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz”

„Co do zasady jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ ten wyrok wieńczy długoletni etap walki o to, by nie tylko zostało uznane, że te określenia są kodami pamięci, a więc semantyczną manipulacją, przez co mogą naruszać dobra osobiste, a więc prawo do godności i tożsamości narodowej – zwłaszcza byłych więźniów – i że mogą o tym rozstrzygać polskie sądy. Po raz pierwszy uzyskaliśmy to, że ci, którzy obrażają, mają przeprosić i do tego publicznie. Mają ponadto w przeprosinach wskazywać, że te słowa mogą naruszać prawdę historyczną, mogą boleć i bezcześcić pamięć historyczną. To będzie przestroga dla innych, bo zakładam, iż niemieckie media doniosą, że publiczna telewizja ZDF obraziła więźnia Auschwitz i została zmuszona do przeprosin. Władze polskie powinny w tej sytuacji zadbać o rozpropagowanie treści tego wyroku” – tak swego czasu skomentował wyrok, Lech Obara , prezes Stowarzyszenia Patria Nostra i pełnomocnik Karola Tendery.

Zgodnie z prawomocnym wyrokiem sądu apelacyjnego w Krakowie, przeprosiny dla Pana Karola miały zostać opublikowane na głównej stronie internetowej telewizji. Nie miało to jednak miejsca. Również żadne niemieckie media nie doniosły o przeprosinach dla byłego więźnia, jakie wymógł na publicznej telewizji polski sąd. Stacja odpowiednią notkę umieściła w dość mało widocznym miejscu, a o której trzeba wiedzieć, by szukać. Prezentuje się ona następująco:

Prywatna sprawa, publiczna dyskusja

Sprawa pana Karola nie dotyczy jednak tylko jego własnego poczucia godności i sprawiedliwości, a jest sprawą o znacznie szerszej skali. Przekonała się o tym telewizja ZDF, która otrzymała następujące pismo od Telewizji Polskiej:

„TVP S.A. zwraca się z uprzejmą prośbą o wypełnienie przez ZDF obowiązku wykonania wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 22 grudnia 2016 roku poprzez należne przeprosiny w niniejszej sprawie. Dotychczasowe działania ZDF w tej sprawie są dla nas niezrozumiałe i nieakceptowalne. Przychylamy się do stanowiska byłego więźnia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz pana Karola Tendery, że udzielona do tej pory forma przeprosin nie wypełnia postanowienia Sądu Apelacyjnego w Krakowie, popartego przez Sąd Krajowy w Moguncji, który nadał klauzulę wykonalności w przedmiotowej sprawie.

Prosimy o ustosunkowanie się do naszej prośby w możliwie krótkim czasie, TVP S.A. podziela w pełni oburzenie opinii publicznej w Polsce, co zmusza nas do zajęcia stanowiska w tej sprawie i ewentualnego zawieszenia współpracy, w przypadku braku jednoznacznego odcięcia się ZDF od fałszywego określenia „polskie obozy śmierci”. Byłaby to sytuacja godna ubolewania, uwzględniając dobrą dotychczasową współpracę między telewizjami”

#German Death Camps

Rezultatem na poruszenie,  jakie wywołała na polskich portalach społecznościowych sama „pomyłka”(by nie napisać ich szereg),  ale również forma niezbyt wylewnych przeprosin, daleko odbiegających od wyroku sądu, jest akcja #German Death Camps.

„To inicjatywa dotycząca wykonania wyroku przeciwko ZDF w sprawie Karola Tendery. Zakłada ona masowe publikowanie komentarzy w formie grafik, na stronach portali społecznościowych ZDF i innych niemieckich mediów” – powiedział Polskiej Agencji Prasowej, mecenas Lech Obara, pełnomocnik Karola Tendery, występującego przeciwko ZDF.

Tak prezentują się przykładowe grafiki, przygotowane z okazji akcji:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Niestety, jak donoszą użytkownicy, ich komentarze są na bieżąco usuwane, a oni sami blokowani. Cenzura działa?

„To jest poruszenie społeczne, poruszenie obywatelskie, które nastąpiło na skutek znanej akcji ZDF-u banowania tych użytkowników, którzy użyli tego hasztagu #GermanDeathCamps w korespondencji z nimi na Twitterze. To jest efekt pracy całego środowiska obrońców dobrego imienia Polski i teraz to eksplodowało” – powiedział Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia, w swoim komentarzu na temat usuwania i blokowania użytkowników, na antenie TVP Info.

Problemy techniczne?

Wcześniej ZDF swoje dość jednostkowe przeprosiny tłumaczyła ograniczeniami technologicznymi.

„Otrzymaliśmy wyjaśnienia od ZDF, która powołuje się na ograniczenia techniczne i graficzne przy publikacji przeprosin na stronie, ale po konsultacji z fachowcami uznajemy je za absolutnie niewystarczające i kierujemy właśnie pisma do sądu w Moguncji” – mecenas Lech Obara.

Z prawdą przez Europę

Internetowa akcja nie była swego czasu jedynym pomysłem na to, by zwrócić uwagę nie tylko polskiej, lecz głównie niemieckiej społeczności na prawdę historyczną. Fundacji Tradycji Miast i Wsi zorganizowała mobilny, podświetlony baner, z napisem „Death Camps Were Nazi German”. Baner, który ruszył z Wrocławia, dojechał przez połowę Niemiec do Moguncji, gdzie siedzibę swoją ma niemiecka telewizja publiczna, ZDF. Następnie udał się w podróż przez Belgię do Wielkiej Brytanii… bez skutku.

Jedziemy dalej?

Obecnie zbierane są fundusze na to, by ten sam baner wyruszył w podróż po Stanach Zjednoczonych Ameryki.

„We wrześniu planujemy wybrać się za Ocean. Jeszcze w czasie trwania pierwszego etapu trasy pojawiło się wiele sugestii, aby pojechać do Stanów Zjednoczonych i domagać się prawdy. Amerykańskie media są w czołówce używających kłamliwych zwrotów.  W 1998 roku w Santa Clara County w Kalifornii publicysta Edmund Lewandowski pokazał uczniom szkół średnich notatkę o aresztowaniu strażnika z obozu koncentracyjnego i zapytał, kim byli naziści. Usłyszał: Polakami. Podobny był wynik sondy przeprowadzonej wśród kanadyjskich studentów przez prof. Witolda Kieżuna” – Fundacja Tradycji Miast i Wsi.

Propaganda zapisana w genach?

„Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” powiedział swego czasu ówczesny minister propagandy w rządzie Adolfa Hitlera – Paul Joseph Goebbels. Paradoks, czy też nie? Ciężko jednak nie przyznać mu racji. Obecne dość często można spotkać skróty myślowe, łączące nas Polaków pośrednio z holocaustem. Dodając do tego rosnący z czasem, powszechnie niski poziom wiedzy historycznej młodych ludzi, za X lat ogólnym przekonaniem stać się może fakt, że za holocaust odpowiedzialni byliśmy my, Polacy.

I choć dziś możemy uznać to za oczywiste kłamstwo i w tym wypadku moje puste słowa. To niestety, nie będzie można się dziwić ludziom, którzy z pełnym przekonaniem będą powtarzali te „fałszywe prawdy” za 30 lat, gdyż z odróżnianiem faktów mają problem nawet głowy państw. Przypomnę w tym miejscu „wpadkę” byłego już prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, Baracka Obamy i jego „słynne” słowa; „Polish death camp”, które były swego czasu dość powszechnie komentowane. Potem drogą dyplomatyczną powolnie i czasochłonne korygowane.

Hitlerowcy, co to za naród?

II wojnę światową rozpoczęli Naziści, za I wojnę Światową odpowiadają Prusacy, z kolei wcześniej, na mapach politycznych sporo mieszali Krzyżacy… Warto pamiętać jednak o tym, że wszystkie te nazwy reprezentują jedną nację.

Bo choć ładnie się to prezentuję w dzisiejszych czasach, pełnych politycznej poprawności i wypaczania historii, to czasem zwykłe pytanie zadane Niemcowi: „Czym zajmowała się rodzina podczas II wojny światowej?”, potrafi roznieść wszystkie trudy zakłamywania historii w drobny pył, wcale nie różniący się wiele od tego, który kiedyś tak gęsto unosił się nad kominami.

W historii świata każdy naród ma swoje miejsce, z różna historią, której warto być świadomym, bo jak wiadomo lubi się powtarzać.

Amerykanin wytatuował sobie na pośladku Angelę Merkel!

0

„Reddit”, to platforma którą można porównać do polskiego „Wykopa”, czyli portal na którym można dzielić się różnymi ciekawostkami. Słynie on z różnych niesamowitych historii. O jednej z nich przeczytacie poniżej.

Użytkownik „Reddita”, „Errk_fu” z Seattle, napisał w pewnej dyskusji, iż jeśli jego post osiągnie 10.000 „polubień”, to wytatuje sobie na tyłku „Mutti” (z niemieckiego matka). Przy czym pisząc „Mutti”, miał na myśli Angelę Merkel, o czym możecie się przekonać poniżej:

Jak się okazało, po trzech tygodniach post zebrał nie tylko 10.000 „polubień”, ale znacznie więcej: 29.900!

Użytkownik okazał się być słowny i rzeczywiście zrobił tak, jak obiecał:

Efekt jest piorunący!

Sprzedaż na Ebay – co wolno, a czego nie wolno – praktyczne wskazówki!

Każdy klient ebaya wie, jak ważny jest dobry opis produktu. Jeśli ktoś nie ma możliwości obejrzenia towaru przed zakupem, chciałby go obejrzeć przynajmniej na zdjęciach (dobrych zdjęciach!) i przeczytać jego dokładny opis – szczególnie, jeśli chodzi o rzeczy używane. Zdarza się, że sprzedający chcąc sprzedać swój stary rower, podaje bardzo dokładny jego opis wymieniając z osobną każdą poszczególną część roweru, każdą śrubkę, nie zapominając nawet o firmie zębatki. Osoba zainteresowana po przeczytaniu tak szczegółowego opisu, zjeżdża na dół i dziwi się informacją podaną na samym końcu: „ Opis skopiowałem, nie jest prawdziwy więc proszę patrzeć tylko na zdjęcia produktu, a nie na jego charakterystykę!”.

O czym sprzedający nie miał najwyraźniej pojęcia? Dodanie takiej informacji to właściwie jak przyznanie się do naruszenia praw autorskich. Jest to jedna z wielu pułapek, w które mogą wpaść sprzedający na ebayu jako osoby prywatne. Jeśli chcecie więc spieniężyć rzeczy zalegające Wam w domu, powinniście najpierw zapoznać się z uregulowaniami prawnymi.

Czy na Ebay można używać cudzych zdjęć i tekstów?

Nie macie akurat pod ręką aparatu? Wtedy może przyjść Wam do głowy pomysł, aby poszukać w sieci gotowych zdjęć danego produktu. Czasami można je znaleźć np. na stronie producenta, a czasami u innych sprzedawców na ebayu. Problem w tym, że ani jednych ani drugich z reguły nie można używać, ponieważ istnieje coś takiego jak „Schöpfungshöhe”, czyli wyznacznik oryginalności, po którego przekroczeniu zdjęcia chronione są prawem autorskim. Z reguły jest tak przy zwykłych zdjęciach produktowych, a już na pewno w przypadku profesjonalnych zdjęć. Jeśli mimo wszystko użyjecie takich zdjęć, grozi Wam upomnienie od autora lub nawet żądanie zadośćuczynienia. Jeśli aukcja na ebayu jeszcze trwa, posiadacz prawa do zdjęć może kazać ją usunąć. Jednak nawet kilka tygodni po tym jak produkt z takiej aukcji został sprzedany, osoba wystawiająca może otrzymać niemiłe pismo od prawnika.

Metoda „drag & drop“ (kopiuj wklej) stanowi problem nie tylko w przypadku zdjęć. Również w przypadku tekstów zastosowanie ma prawo autorskie i tutaj też stosuje się jako wyznacznik „Schöpfungshöhe”. Jeśli tekst charakteryzuje się dużą dozą dowolności i indywidualności, wtedy nie można go skopiować. Jeśli tylko wymieniacie kilka technicznych danych, wtedy nie powinno być problemu. Z kolei teksty, którymi producent reklamuje swoje produkty są „bezpieczne”, tzn. możecie ich spokojnie używać, ale dla bezpieczeństwa powinniście robić to jawnie. Jeśli natomiast ktoś po prostu skopiuje opis produktu stworzony samodzielnie przez innego użytkownika ebay, wtedy można sobie narobić kłopotów – nawet, jeśli tekst nie był długi.

Osoby naruszające prawo autorskie dość łatwo jest znaleźć – w przypadku tekstów często wystarczy zwykłe zapytanie przez google. Z kolei zdjęcia można oznakować za pomocą serwisu zdjęciowego na ebayu indywidualnym znakiem wodnym.

Co nie powinno być zawarte w opisie produktu na Ebay?

Na pewno znacie opisy typu „torebka w stylu Chanel”, „rower podobny do Cannondale” lub „Samsung, a nie iphone”. Jeśli operujecie takimi hasłami, może się zdarzyć, że ebay usunie Waszą ofertę. Taki rodzaj manipulacji i wprowadzania w błąd jest niewskazany. Oferenci prowadzący działalność gospodarcząm i używający takich porównań, muszą się liczyć z upomnieniem. Już samo wymienienie znanej marki, aby sprzedać produkt no name, może zostać uznane za naruszenie prawa znaków towarowych. Wobec osób prywatnych działających w ten sposób, nie można zastosować roszczeń związanych ze znakami towarowymi. Tutaj prawnicy stosują monity w związku z naruszeniem praw autorskich.

Co powinno zawierać wyłączenie odpowiedzialności na Ebay?

Gwarancja, wymiana lub zwrot? Wielu prywatnych sprzedawców wyklucza takie rozwiązania i zapomina przy tym o najważniejszym, czyli o rękojmi. Gwarancja jest świadczeniem dobrowolnym a prawo zwrotu muszą zapewnić tylko sprzedawcy prowadzący działalność gospodarczą w ramach ustawy o umowach zawieranych na odległość (niem. Fernabsatzgesetz). Natomiast rękojmia dotyczy każdego sprzedawcy, nieważne czy sprzedaje prywatnie czy jako firma. W przypadku wadliwego towaru, klient może zażądać naprawy lub wymiany produktu albo odstąpić od umowy. W przypadku rzeczy używanych, dwuletni okres rękojmi może zostać skrócony do jednego roku. Prywatni sprzedawcy mają też możliwość całkowitego wykluczenia rękojmi. Jednak muszą to wyraźnie zaznaczyć w opisie aukcji, np. w ten sposób:

„Privatverkauf, keine Garantie oder Rücknahme.”

Na co należy jeszcze zwrócić uwagę? Nie należy mylić rękojmi z gwarancją. I jeszcze jedno: jeśli sprzedawca celowo zatai jakąś wadę produktu albo poda nieprawdziwy jego opis, będzie musiał przyjąć zwrot nawet jeśli zaznaczył w aukcji, że nie odpowiada z tytułu rękojmi za wady.

Sprzedaż na Ebay – kiedy sprzedaje się jako firma, a kiedy jako osoba prywatna?

Dla prywatnych sprzedawców zasady sprzedaży są nieco luźniejsze niż dla firm. Osoby sprzedające w ramach swojej działalności gospodarczej, muszą brać pod uwagę nie tylko reklamacje z tytułu rękojmi, ale muszą też podać pouczenie o odstąpieniu od zakupu, stopkę, wykazać dane o działalności oraz przygotować ogólne warunki sprzedaży. Kto tego nie zrobi, szybko może mieć problemy z prawnikami ze strony konkurencji. Problem może się też pojawić w przypadku prywatnych sprzedawców, jeśli istnieje podejrzenie, że kryje się za tym handel firmowy.

Granice pomiędzy sprzedażą prywatną, a firmową nie są jasno określone. Sama ilość wystawionych aukcji nie jest tutaj wyznacznikiem. Może się zdarzyć, że ktoś chce się pozbyć zawartości swojej szafy albo robi porządki w mieszkaniu po dziadkach i mimo wielu wystawionych aukcji, nadal pozostaje prywatnym sprzedawcą. Działa to też w odwrotną stronę. Ze sprzedażą firmową można mieć do czynienia już w przypadku 10 albo nawet mniej wystawionych miesięcznie aukcji – szczególnie, jeśli produkty są podobne i chodzi o rzeczy nowe, a nie używane. Jeśli kupicie jakiś towar specjalnie po to, aby sprzedać go z zyskiem na Ebayu, jest to już działalność, która powinna być zarejestrowana – nawet jeśli dochody z tego tytułu są minimalne.

A co, jeśli towar nie dotrze do klienta?

W przypadku sprzedaży firmowej, odpowiedzialność jest po stronie przedsiębiorcy aż do momentu, gdy towar dotrze do klienta. Natomiast u osób sprzedających prywatnie, to klient ponosi ryzyko związane z wysyłką. Jeśli paczka po drodze gdzieś zaginie albo jej zawartość zostanie uszkodzona, kupujący nie ma prawa do zażądania zwrotu pieniędzy. Możliwe jest to tylko wtedy, jeśli sprzedający nieodpowiednio zapakował towar. Jako sprzedawca na pewno warto się zastanowić nad wysyłką ubezpieczoną. Takie dodatkowe ubezpieczenie transportu to dobre rozwiązanie, zwłaszcza w przypadku drogich produktów.

Prawa klientów linii lotniczych i biur podróży w Niemczech w przypadku niedogodności

Prawa klientów linii lotniczych

Lato w pełni, a co za tym idzie wiele osób udaje się na zasłużony urlop. Jednym z najczęściej wybieranych środków transportu są samoloty, dzięki którym można znacznie skrócić czas podróży. Jednak co zrobić, jeśli występują problemy z lotem? Tego dowiecie się z poniższego artykułu!

Anulowanie lotu

Poniżej przeczytacie o prawach, które przysługują Wam w przypadku odwołania lotu.

  • Roszczenia wobec linii lotniczych

Jeśli lotnisko strajkuje i lot zostanie z tego powodu odwołany, linie lotnicze muszą zapewnić klientowi lot zastępczy do miejsca docelowego. Wynika to z regulacji unijnych dotyczących praw klientów linii lotniczych. Sfrustrowani pasażerowie, którym ze względu na długi czas oczekiwania na lot zastępczy, przeszła ochota do podróży, mogą w przypadku odwołania lotu odstąpić od umowy z przewoźnikiem i zażądać zwrotu kosztów biletu. Linie lotnicze nie mają jednak obowiązku wypłaty odszkodowania bądź rekompensaty – nawet wtedy, jeśli przyczyną był wewnątrzzakładowy strajk (BGH – Federalny Trybunał Sprawiedliwości, orzeczenie z dnia 21.08.2012, nr sprawy.: X ZR 138/11).

  • Roszczenia wobec biura podróży

Jeśli lot jest częścią pakietu (lot czarterowy), podróżujący może zażądać lotu zastępczego również od biura podróży. Z reguły trzeba jednak dać muy określony czas (kilka godzin), aby zorganizowało taki transport zastępczy. Jeśli nic się nie wydarzy albo biuro odmówi bez powodu załatwienia lotu zastępczego, możecie wziąć sprawy w swoje ręce i np. zarezerwować lot z sąsiedniego lotniska razem z dojazdem taksówką – na rachunek biura podróży. W ramach podróży pakietowej, organizator jest zobowiązany do wypłacenia odszkodowania, nawet jeśli personel linii lotniczych strajkuje. Tylko strajk osób trzecich, np. kontrolerów ruchu lotniczego odciąża organizatora wycieczki.

Opóźnienie lotu

Poniżej przeczytacie o prawach, które przysługują Wam w przypadku opóźnienia lotu.

  • Roszczenia wobec linii lotniczych

Zgodnie z europejską regulacją dotyczącą praw klientów linii lotniczych, nawet przy małych opóźnieniach klienci mają pewne prawa. Przy opóźnieniach rzędu dwóch godzin (przy krótkich trasach do 1.500 km), trzech godzin (średnie trasy do 3.500 km), czterech godzin (długie dystanse), macie prawo do bezpłatnej opieki. Linie lotnicze muszą Wam zapewnić posiłki, napoje, dwie rozmowy telefoniczne, faxy albo e-maile oraz noclegi w hotelu, a jeśli to konieczne razem z transferem. Jeśli nie chcecie już brać udziału w wycieczce, to przy opóźnieniu wynoszącym minimum 5 godzin, możecie nalegać na zwrot pieniędzy.

  • Roszczenia wobec biura podróży

Jeśli opóźnienie zabukowanego samolotu z powodu strajku wynosi do czterech godzin, jest to uważane zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem w zakresie imprez turystycznych  tylko za zwykłą niedogodność. Dopiero jeśli samolot wyleci opóźniony o więcej niż cztery godziny, wtedy w zależności od długości trasy może być to uznane za mankament. Pasażerowie mogą sobie sami zorganizować alternatywny transport (w granicach rozsądku) i wystawić organizatorowi rachunek, jeśli ten (zazwyczaj w określonym czasie) nie przewidział lotu zastępczego.

Zmiana godziny odlotu i inne niedogodności

Pasażerowie, którzy nie zadziałają na własną rękę zawsze mają też możliwość, aby po powrocie obniżyć cenę wyjazdu. Jeśli wylecicie na wakacje mocno opóźnieni, możecie zażądać od organizatora zwrotu za każdą kolejną godzinę opóźnienia w wysokości pięć procent ceny, jaka przypada za dzień wyjazdu. Natomiast zgodnie z obowiązującym orzecznictwem sądowym, jeśli podróżujący otrzyma przed wyjazdem informację, że wylot został przesunięty np. z godzin rannych na wieczorne, nie przysługuje mu za ten stracony dzień żadna rekompensata finansowa, ponieważ podróżujący muszą sobie zaplanować pierwszy i ostatni dzień wyjazdu właśnie tylko na dojazdy/transfery. Jednak można zażądać zwrotu pieniędzy, jeśli naruszony zostanie spokój nocny albo drugi lub przedostatni dzień wyjazdu także zostaną wciągnięte w procedurę transferową.

Zmiany godzin lotów są możliwe tylko w przypadku, jeśli organizator zastrzegł sobie do tego prawo. Zgodnie z decyzją Federalnego Trybunału Sprawiedliwości nieważna jest klauzula zawarta w ogólnych warunkach podróży, jeśli organizator poda ostateczne godziny lotu dopiero przy wysyłce dokumentów podróży (wyrok z dnia 10.12.2013, nr sprawy X ZR 24/13). Jeśli organizator zastrzeże sobie zmianę godzin lotu dowolnie i niezależnie od istotnych merytorycznych powodów, podróżujący, który ma prawo oczekiwać pewności w czasowym rozplanowaniu podróży, nie musi się zgadzać na przełożenie lotu.

Jeśli osoby nie należące do przedsiębiorstwa zaprzestaną pracy – np. kontrolerzy ruchu lotniczego – albo odbywa się strajk generalny, wtedy mówimy o sile wyższej. Jednak może być ciężko rozróżnić, czy mamy do czynienia ze strajkiem linii lotniczych czy to strajk kontrolerów uniemożliwił lot. Zirytowani urlopowicze, którzy ze względu na te utrudnienia chcieliby wrócić do domu, mogą wypowiedzieć umowę z powodu siły wyższej, jeśli strajk spowodował znaczące utrudnienia w podróży. Organizator musi w takiej sytuacji zwrócić zapłacone już koszty wycieczki. Jeśli np. 10-dniowa wycieczka na Kanary zostanie przesunięta o jeden dzień, wtedy utrudnienie jest raczej nieduże i takie wypowiedzenie nie jest możliwe. Cenę wycieczki można mimo to obniżyć. W przypadku krótkich lotów albo przedłużającego się strajku należy raczej rozważyć wypowiedzenie umowy ze względu na siłę wyższą.

Płatność za czynsz w Niemczech i obowiązujące regulacje prawne

Jak wynika z paragrafu 556b ustęp 1 niemieckiego Kodeksu Cywilnego (BGB), czynsz należy zapłacić najpóźniej do trzeciego dnia roboczego każdego miesiąca. Jednak co to oznacza? Czy do tego dnia opłata za czynsz musi wpłynąć na konto wynajmującego? Ponadto w niektórych umowach najmu znajdziecie klauzulę dotyczącą terminowych płatności.

Czy płatność za czynsz w Niemczech musi wpłynąć na konto wynajmującego do trzeciego dnia każdego miesiąca?

Niemiecki Trybunał Federalny (niem. Bundesgerichtshof) postanowił w październiku 2016, że zgodnie z paragrafem 556 ustęp 1 Kodeksu Cywilnego, wystarczy że polecenie zapłaty wyjdzie zawsze najpóźniej trzeciego dnia roboczego każdego miesiąca i że na koncie najemcy jest wystarczająco dużo środków, aby takiego przelewu dokonać. To, że przelew wpłynie na konto wynajmującego w późniejszym terminie jest nieistotne (Trybunał Federalny, wyrok z dnia 05.10.2016, nr sprawy VIII ZR 222/15).

Czy w związku z powyższym, klauzula dot. terminowych wpłat, zawarta w umowie najmu jest nieważna?

Klauzula, która nakazuje najemcy, aby płatność za czynsz wpłynęła na konto wynajmującego najpóźniej trzeciego dnia miesiąca, jest zgodnie z opinią Trybunału Federalnego nieważna. Nawet pomijając zapis znajdujący się w paragrafie 556 ustęp 1 Kodeksu Cywilnego, zostałoby wtedy nałożone na najemcę ryzyko związane z opóźnieniami w płatnościach, wynikające z winy banku. A najemca nie ponosi przecież odpowiedzialności za opóźnienia w przekazywaniu pieniędzy.

W związku z tym, że dla najemcy krzywdzącą konsekwencją byłaby utrata powierzchni mieszkalnej, wynajmujący nie ma w tym żadnego interesu, żeby przerzucić na najemcę odpowiedzialność za zwłokę w płatności, gdy wina leży po stronie banku.

Jednak Trybunał Federalny zrobił kiedyś wyjątek, a mianowicie przy decyzji w roku 1998. Zgodnie z opinią Trybunału, klauzula o terminowości wpłat zawarta w umowie najmu, może zostać uznana za ważną, jeśli dotyczy bieżących opłat czynszu, a stronami umowy są handlowcy (Trybunał Federalny, wyrok z dnia 24.06.1998, Nr sprawy XII ZR 195/96).

Zagrożenia terrorystyczne w Europie, a turystyka. Czy Polska zyskuje na niestabilnej sytuacji?

Według danych Polskiego Ministerstwa Sportu i Turystyki, w ubiegłym roku odwiedziło nas 17.5 miliona turystów z zagranicy. Stanowi to nowy rekord, zarówno w liczbie ludzi, jak i udziale turystyki w Polskim PKB (5,6% przyp.red). I choć od wejścia Polski do Unii Europejskiej (1 maja 2004) liczba odwiedzających nas turystów stale rośnie, a wielkie imprezy masowe, jak chociażby zeszłoroczne Światowe Dni Młodzieży, czy mistrzostwa Europy w piłce ręcznej, sprzyjają temu zjawisku, to kolejnym „przełomowym” rokiem może być rok 2017.

Powody ku temu daje nam poruszenie i to jakim echem, zarówno w mediach publicznych, jak i społecznościowych, odbił się raport Brytyjskiego Biura Spraw Zagranicznych. Przedstawia on skalę aktualnych zagrożeń na świecie, wynikających z terroryzmu. Jedną z jego części (skupiając się na Europie) jest poniższa mapa, prezentująca najbardziej niebezpieczne miejsca na wakacje.

Raport ma na celu uzmysłowienie tegorocznym turystom prawdopodobieństwa potencjalnych zamachów o podłożu terrorystycznym, które możemy wyeliminować już podczas planowania podróży. Podpowiada dokąd wycieczka w najbliższym sezonie urlopowym nie byłaby najlepszym pomysłem. Pokazuje również mniej popularne, lecz jednocześnie bezpieczne alternatywy – kraje wolne od terroryzmu, między innymi Polskę. I mimo, iż na podstawie tego samego raportu, w naszym kraju potencjalni turyści mogą zostać okradzeni, bądź spotkać się z kulturową nietolerancją, to jednak prawdopodobieństwo śmierci chwilę po okrzyku „Allah akbar” jest praktycznie równe zeru.

Zagrożenie terrorystyczne

Mimo skromnej promocji na arenie międzynarodowej, w którą dopiero zaczynamy inwestować, nastroje turystyczne wśród zagranicznych gości zmieniły się w ciągu ostatnich lat na nasz plus. Polska zaczęła być postrzegana za ciekawy i wciąż turystycznie nieodkryty kraj, tajemnicę. To jednak jedna strona medalu. Drugim, „ważniejszym” powodem są ostatnie zamachy, które miały miejsce w takich krajach, jak chociażby Francja, Niemcy, Belgia, Turcja, Wielka Brytania czy Egipt. Wydarzenia, o których nikt 10 czy 5 lat temu nie pomyślałby, że staną się „normą” w cywilizowanym świecie, stały się przyczyną zmian podróżniczych nastrojów.

Polska stała się interesującą propozycją dla ludzi, którzy podczas planowania zagranicznych wojaży biorą pod uwagę to, co aktualnie się dzieje. Obecnie w krajach tych alert terrorystyczny jest na wysokim, bądź najwyższym poziomie, co zgodnie z terminologią NATO równoznaczne jest z nieuchronnością kolejnych zamachów, bądź „incydentów” (takim słowem, bagatelizując sprawy, zaczęto ostatnio nazywać śmierć niewinnych ludzi). W krajach tych dla utrzymania porządku przeznaczane są dodatkowe środki dla policji i służb. Sprawia to, że w ramach walki z terroryzmem, branża turystyczna traci nie tylko wizerunkowo, ale również finansowo.

Na zachodzie bez zmian…

W najbliższym czasie niestety nic nie wskazuje na to, byśmy wrócili do spokojnych krajobrazów nadmorskich deptaków (Nicea, 14 lipca 2016), imprez masowych (Manchester, 22 maja 2017), czy też jarmarków Bożonarodzeniowych (Berlin, 19 grudnia 2016) bez udziału w nich uzbrojonych oddziałów policji i wszelakiego rodzaju agentów incognito, których celem jest również nie wzbudzać „niepotrzebnej” paniki widoczną ilością sił mundurowych. Dla organizatorów, burmistrzów, czy hotelarzy pieniądze muszą się zgadzać i pod politycznymi słowami „nie damy się zastraszyć” nikt nie zamierza rezygnować z przychodów, dzięki którym branża turystyczna ma się „jeszcze” (słowo klucz?) tak dobrze. Z drugiej strony wzrost świadomości sprawia, że strach o swoje bezpieczeństwo zaczyna być coraz częstszym argumentem na nie, przy wyborze chociażby Lazurowego wybrzeża czy Egiptu na cel najbliższego urlopu. Wcześniej wymienione kraje, szczególnie te czerpiące duże zyski z turystki, dostrzegą tego skutki w pełni po sezonowych raportach.

MSZ odradza

Tak jak i zagraniczni turyści, również i my Polacy, coraz częściej zwracamy uwagę i śledzimy raporty Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które mówią;

„MSZ informuje, że w dniu 27.05.2017 r. poziom zagrożenia terrorystycznego w Wielkiej Brytanii został obniżony z najwyższego poziomu „krytycznego” do niższego „poważnego”. Oznacza to, że nadal istnieje zagrożenie kolejnymi atakami terrorystycznymi, ale nie jest już ono w tym momencie ocenianie jako bezpośrednie. W związku z obniżeniem stopnia zagrożenia od wtorku 30.05.2017 r. zredukowana zostanie obecność wojska wspomagającego siły policyjne na ulicach brytyjskich miast. Brytyjskie służby w dalszym ciągu apelują o zachowanie szczególnej czujności i ostrożności w miejscach publicznych”

„W związku z wprowadzonym 10 kwietnia 2017 r. stanem wyjątkowym na terytorium całego kraju oraz utrzymującym się zagrożeniem zamachami terrorystycznymi, które mogą być kierowane także przeciwko turystom, Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróże do Egiptu. Na terytorium Egiptu dochodzić może m.in. do ataków na miejsca odwiedzane przez turystów, miejsca kultu religijnego, bazary, centra handlowe, hotele, restauracje, bary i lotniska. Osobom planującym wyjazdy grupowe do wymienionych wyżej miejscowości turystycznych, zaleca się zachowanie szczególnej ostrożności oraz rezygnację, ze względów bezpieczeństwa, z wszelkich wyjazdów – grupowych lub indywidualnych”

„MSZ kategorycznie odradza podróże do wschodniej i południowo-wschodniej Turcji oraz ostrzega przed podróżami do pozostałych regionów kraju. W prowincjach położonych na wschodzie i południowym wschodzie Turcji, w tym na granicy z Syrią i Irakiem, prowadzone są działania zbrojne. Na obszarze całej Turcji utrzymuje się wysokie zagrożenie atakami terrorystycznymi. Ponadto od 21 lipca 2016 r. w całym kraju obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony po próbie zamachu stanu”

Każdy z nas jest reklamą Polski

W Polsce bezpieczeństwo narodowe stoi na wysokim poziomie. Większą szkodę wizerunkową możemy zrobić my sami, jako wizytówka kraju na emigracji, aniżeli terroryści. Zarówno kampanie reklamowe, jak i każdy z nas, przysporzyć może Polsce jeszcze większe zainteresowanie naszą krainą, historią i kulturą.

Niestety wniosek, jaki może się nasuwać, jest jednocześnie smutnym obrazem rzeczywistości. Wysokie zagrożenie terrorystyczne / zamachy w innych krajach = większa liczba turystów w Polsce… ale również na Węgrzech, Czechach i Słowacji. Co aż nadto dobrze pokrywa się z listą krajów, przeciwko którym Unia Europejska pod przywództwem Niemiec wszczęła postępowanie karne za nie przyjmowanie uchodźców.

 

Dopisek

12 maja 2017 w Pekinie, została podpisana „Umowa między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Chińskiej Republiki Ludowej o współpracy w dziedzinie turystyki”. Odbyło się to podczas oficjalnej wizyty premier Beaty Szydło.

8 czerwca 2017 na Kubie wiceminister sportu i turystyki Jarosław Stawiarski i jego Kubański odpowiednik Luis Miguel Diaz Sanchez, podpisali memorandum mające na celu zwiększenie wymiany turystycznej pomiędzy Polską a Kubą.