Koronawirus w Niemczech: Badenia-Wirtembergia zamierza zrezygnować z masowego śledzenia kontaktów

Po Nadrenii Północnej-Westfalii również Badenia-Wirtembergia planuje w przyszłości zrezygnować z masowego śledzenia kontaktów osób zakażonych koronawirusem. Gdyby do tego doszło, osoby odwiedzające na przykład restauracje, kina lub muzea nie musiałyby już wkrótce podawać swoich danych osobowych, co czyniły dotychczas np. za pomocą aplikacji Luca lub odręcznie. Ministerstwo Zdrowia w Stuttgarcie potwierdziło w środę doniesienia „Süddeutsche Zeitung”, z których wynikało, że ten kraj związkowy przygotowuje się do zmiany strategii w tym zakresie. Do tej pory dane te były potrzebne, aby miejscowe urzędy ds. zdrowia miały możliwość powiadomienia tych, którzy znajdowali się w bliskiej odległości od osób, które potwierdziły, że są nosicielami wirusa, w celu przerwania łańcucha zakażenia.

Sytuacja zmieniła się o tyle, że „wzrasta liczba osób zaszczepionych i ozdrowieńców” – wyjaśnił rzecznik ministerstwa. „Osoby, które zostały zaszczepione lub wyzdrowiały, z reguły – nawet jeśli miały kontakt z osobą zakażoną – nie muszą być poddawane kwarantannie”.

Rzecznik poinformował o tym, że Ministerstwo przygotowuje aktualizację odpowiedniego rozporządzenia w sprawie kwarantanny. Gdy projekt będzie gotowy, rząd Badenii-Wirtembergii zajmie się nim na jednym z kolejnych posiedzeń w najbliższych tygodniach. Niemniej jednak nie ulega wątpliwości, że w dalszym ciągu obowiązkowi kwarantanny podlegać będą ci członkowie gospodarstwa domowego, którzy nie zostali zaszczepieni i nie są ozdrowieńcami. W Nadrenii Północnej-Westfalii osoby odwiedzające puby i restauracje od piątku nie muszą już podawać danych służących do śledzenia kontaktów.

Źródło: www.welt.de

Bundestag zatwierdził większością głosów misję ewakuacyjną Bundeswehry w Kabulu

0

Ponad tydzień po rozpoczęciu operacji ewakuacyjnej Bundeswehry w stolicy Afganistanu, Kabulu, Bundestag wyraził zgodę na udział w niej do 600 żołnierzy. Deputowani zdecydowaną większością głosów zatwierdzili w środę mandat obowiązujący do 30 września. 538 posłów głosowało za, 9 przeciw, a 89 wstrzymało się od głosu.

Zaledwie dziewięciu posłów Bundestagu zagłosowało przeciw

Dzięki temu mandatowi Bundestag tworzy z mocą wsteczną podstawę prawną dla operacji Bundeswehry. Niemieckie prawo dopuszcza taką możliwość w sytuacjach zagrożenia, a zdaniem niemieckiego rządu jest nią konieczność ewakuacji obywateli niemieckich i lokalnych współpracowników z Afganistanu, którzy pracowali dla Bundeswehry i ministerstw federalnych.

Spośród 69 członków Grupy Lewicy 43 wstrzymało się od głosu, a 5 głosowało za. Od głosu wstrzymało się również 45 posłów AfD; ta grupa parlamentarna liczy 86 członków.

Przeciwko głosowało łącznie dziewięciu posłów Bundestagu: politycy lewicy Sevim Dagdelen, Zeki Gökhan, Heike Hänsel, Andrej Hunko, Ulla Jelpke, Zaklin Nastic, Andreas Wagner, poseł AfD Thomas Seitz i poseł niezrzeszony Frank Pasemann (były poseł AfD).

Mandat pozwala również na użycie siły militarnej, „w szczególności w celu ochrony osób, które mają być ewakuowane, oraz sił własnych, jak również w ramach pomocy humanitarnej”. Rząd oszacował dodatkowe wydatki z tego tytułu dla Bundeswehry na 40 mln euro.

Bundeswehra ewakuowała dotąd około 5 tys. osób

Misja rozpoczęła się w zeszły poniedziałek od wysłania do Kabulu samolotów ewakuacyjnych A400M, które teraz przewożą do sąsiedniego Uzbekistanu nie tylko obywateli niemieckich i Afgańczyków, ale także osoby z innych krajów. Tam przesiądą się one do cywilnych samolotów Lufthansy.

Do środowego popołudnia Bundeswehra ewakuowała ok. 5 tys. osób – głównie wymagających ochrony Afgańczyków, ale także ponad 500 obywateli niemieckich. Ponieważ wojska amerykańskie chcą opuścić kraj do 31 sierpnia, misja ewakuacyjna zakończy się już w najbliższych dniach. Obecnie w Kabulu i Taszkencie stacjonuje około 500 żołnierzy.

W akcji biorą udział wyszkoleni spadochroniarze, elitarna jednostka KSK, ale także żandarmeria wojskowa, sanitariusze i załogi samolotów sił powietrznych. Operacja ta jest uważana za największą z dotychczasowych misji ewakuacyjnych Bundeswehry.

Źródło: www.welt.de

Niemieckie linie lotnicze Lufthansa chcą wprowadzić obowiązek szczepień przeciwko koronawirusowi dla personelu latającego

Podobnie jak spółka córka SWISS, także linie lotnicze Lufthansa zamierzają wprowadzić obowiązek szczepień przeciwko COVID-19 dla pilotów i personelu pokładowego. W przypadku narodowego przewoźnika Niemiec negocjowane jest jeszcze porozumienie ze związkowcami, o czym poinformowała w środę rzeczniczka przedsiębiorstwa.

Dotyczyłoby to wyłącznie personelu latającego, pozostałoby więc bez wpływu na pozostałych pracowników oraz pasażerów. Rzeczniczka dodała, że międzynarodowe operacje lotnicze nie będą w przyszłości możliwe bez szczepienia załóg samolotów przeciwko koronawirusowi. Jest to spowodowane tym, że poszczególne państwa wymagają zaświadczenia o szczepieniu także od pilotów i personelu pokładowego.

SWISS wprowadzi obowiązek szczepień przeciwko COVID-19 w połowie listopada

Od połowy listopada szczepienia przeciwko COVID-19 będą obowiązkowe dla pilotów i personelu pokładowego szwajcarskich linii lotniczych Swiss. Jak wyjaśniła rzeczniczka, umowy o pracę w Swiss już teraz przewidują taką możliwość. Lufthansa musi to uregulować w porozumieniach zakładowych, tak jak ma to już miejsce w przypadku szczepień przeciwko żółtej febrze.

Ze względu na ochronę danych osobowych, Lufthansa może gromadzić informacje o szczepieniach wyłącznie po uprzednim uzgodnieniu tego faktu z przedstawicielami personelu. Prowadzone są już działania w tym zakresie. Na razie przedsiębiorstwo nie dysponuje więc informacjami na temat tego, ilu pracowników jest zaszczepionych przeciw COVID-19. W austriackiej spółce zależnej Austrian Airlines przeciwko koronawirusowi zaszczepionych zostało już około dziewięciu na dziesięciu pracowników.

Źródło: www.t-online.de

Niemcy: Bundestag przedłużył do listopada stan epidemii. Spahn apeluje o szczepienie się

Po raz pierwszy od około trzech miesięcy, w Niemczech zostało zgłoszonych ponad 10.000 nowych zakażeń koronawirusem w ciągu jednego dnia – mianowicie 11.561, a więc więcej niż kiedykolwiek od 20 maja, jak ogłosił dzisiaj Instytut Roberta Kocha (IRK). Jednocześnie, osiem miesięcy po uruchomieniu programu szczepień, wstrzyknięto już ponad 100 milionów dawek.

W związku z tym Bundestag przedłużył o kolejne trzy miesiące okres obowiązywania „sytuacji epidemicznej o znaczeniu ogólnokrajowym”, co ma stanowić podstawę prawną do podjęcia jesienią działań ochronnych.

Spahn prosi obywateli o zaszczepienie się

Minister zdrowia Jens Spahn (CDU) powiedział: „Niestety, pandemia jeszcze się nie skończyła”. Chodziło o to, że kraje związkowe i władze lokalne potrzebują podstawy prawnej dla takich środków, jak noszenie masek w autobusach i pociągach, dopóki liczba niezaszczepionych osób będzie tak wysoka. Celem jest dalsze unikanie przeciążenia systemu opieki zdrowotnej. Aby bezpiecznie przejść przez czwartą falę koronawirusa, potrzebny jest wyższy wskaźnik szczepień. Spahn ponownie zaapelował do osób, które do tej pory wahały się, czy przyjąć ofertę szczepień: „Proszę do nas dołączyć”.

325 posłów przegłosowało wniosek o przedłużenie „stanu epidemii”

325 deputowanych głosowało za wnioskiem koalicji o przedłużenie „stanu epidemii. 253 parlamentarzystów głosowało przeciw, pięciu wstrzymało się od głosu. Stan epidemii w Niemczech będzie zatem obowiązywał do końca listopada. Bez nowego zatwierdzenia przez parlament wygaśnie on po tym okresie. Między innymi rozporządzenia krajów związkowych dotyczące środków takich jak obowiązkowe maski lub ograniczenia w kontaktach opierają się na istnieniu „stanu epidemii”. Rząd federalny może również bez zgody Bundesratu wydawać pewne rozporządzenia, np. w sprawie zaopatrzenia w szczepionki.

źródło: www.t-online.de

Niemieccy muzułmanie postrzegają demokrację bardziej pozytywnie niż ogół społeczeństwa

2

Według sondażu Allensbacha, 81% obywateli muzułmańskich w Niemczech uważa demokrację za najlepszą formę rządów – w całej populacji tego zdania jest tylko 70%. Niemieccy muzułmanie są też ponadprzeciętnie zadowoleni ze sposobu działania systemu politycznego.

Niemieccy muzułmanie są zadowoleni z systemu politycznego bardziej niż Niemcy

Według sondażu, niemieccy muzułmanie bardziej pozytywnie niż przeciętny obywatel oceniają demokrację i funkcjonowanie systemu politycznego w Niemczech. Tak wynika z sondażu opublikowanego przez instytut badawczy Allensbach na zlecenie „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

81% obywateli muzułmańskich uważa demokrację za najlepszą formę rządów – dla porównania biorąc pod uwagę całą populację uważa tak już tylko 70%. Podczas gdy zaledwie 26% ogółu społeczeństwa jest bardzo zadowolone z funkcjonowania systemu politycznego w Niemczech, to wśród muzułmanów posiadających obywatelstwo niemieckie odsetek ten wynosi aż 53%.

Ponadto odsetek niemieckich muzułmanów, którzy postrzegają siebie jako osoby pnące się w górę, jeśli chodzi o status społeczny, jest znacznie wyższy niż średnia dla wszystkich obywateli Niemiec. 71% z nich twierdzi, że jest w lepszej sytuacji niż ich rodzice, a w przypadku całej populacji uważa tak zaledwie 44% pytanych.

Ponad połowa uprawnionych do głosowania niemieckich muzułmanów nie bierze udziału w wyborach

Jednak zaufanie obywateli muzułmańskich do niemieckiej demokracji nie znajduje odzwierciedlenia w odpowiednio wysokiej frekwencji wyborczej. Podczas gdy 65% wszystkich uprawnionych do głosowania deklaruje, że brało udział w każdych wyborach federalnych, to wśród niemieckich muzułmanów było to zaledwie 40% uprawnionych do głosowania.

W ankiecie instytutu Allensbacha udział wziął reprezentatywny przekrój całej populacji, a także 222 obywateli niemieckich wyznania muzułmańskiego.

Źródło: www.welt.de

Hesja: tragiczny finał kłótni rodzinnej – policja zastrzeliła nożownika!

0

Policjanci zastrzelili mężczyznę na Reichenberger Strasse w Groß-Gerau (Hesja). Wcześniej, około godziny 21:00, odebrano kilka telefonów alarmowych z północnej części miasta.

Nożownik zmarł mimo pomocy lekarskiej

„W trakcie zatrzymania przeciwko podejrzanemu użyto broni palnej” – poinformowała policja we wtorek wieczorem. Ciężko ranny mężczyzna zmarł mimo pomocy udzielonej przez lekarza pogotowia.

Ponadto, według policji, kilka innych osób zostało poważnie rannych i zabranych do szpitala. Rzecznik powiedział, że po zakończeniu całej akcji nie istniało już żadne zagrożenie dla innych.

Ucierpieli także sąsiedzi

Tragedia wydarzyła się najwyraźniej podczas kłótni rodzinnej w mieszkaniu. Dotychczasowe śledztwo wykazało, że 39-letni mężczyzna z Somalii najpierw zaatakował nożem swoją teściową i 40-letnią żonę. Teściowa została poważnie ranna. Żona początkowo zdołała uciec z mieszkania, ale podobno była śledzona przez męża. Mężczyzna zranił też nożem dwóch sąsiadów w wieku 43 i 46 lat, którzy spieszyli z pomocą kobiecie.

Policja, która została wezwana na miejsce zdarzenia, użyła broni palnej – ze skutkiem śmiertelnym dla 39-latka. Śledztwo zostało przejęte przez Krajową Policję Śledczą (LA).

Źródło: www.bild.de

Söder: Odejście od zasady „3G” zależy od sytuacji w szpitalach

Według premiera Bawarii Markusa Södera, odejście od obecnej zasady „3G” (Geimpft, Genesen, Getestet) jest uzależnione od sytuacji w szpitalach. „Tylko wtedy, gdy sytuacja stanie się bardzo poważna, gdy istnieje zagrożenie przeciążenia systemu opieki zdrowotnej, zmiana na 2G byłaby proporcjonalna” – powiedział lider CSU w wywiadzie dla stacji telewizyjnej münchen.tv. Przede wszystkim, powiedział, strategia szczepień polega na motywowaniu ludzi, a nie na ich wykluczaniu.

Od tego tygodnia w całych Niemczech obowiązuje tzw. zasada „3G”, które dopuszcza łagodzenie obostrzeń jedynie dla osób zaszczepionych, przetestowanych i wyleczonych, jeśli w danym obszarze współczynnik zachorowań wynosi powyżej 35.

Jak pisaliśmy wcześniej, wprowadzenie zasady „2G” w Hamburgu budzi wątpliwości natury prawnej: Zasada “2G” wprowadzona w Hamburgu niezgodna z konstytucją?

źródło: www.stern.de

Niemcy: Do roku 2030 zabraknie w Niemczech 230 000 wykwalifikowanych wychowawców w przedszkolach

1

Na zachodzie Niemiec jest zbyt mało miejsc opieki dziennej dla dzieci, a na wschodzie zbyt mało personelu – uważają autorzy badania Fundacji Bertelsmanna. Do roku 2030 roku potrzebnych będzie więcej wykwalifikowanych pracowników, niż można będzie do tego czasu wyszkolić.

Do 2030 roku będzie brakowało w Niemczech 230 tys. wychowawców w przedszkolach

Rozwój niemieckich przedszkoli nadal cierpi na dotkliwy brak wychowawców. Według badań do 2030 roku zabraknie ponad 230 tys. pedagogów, aby zapewnić przyjazną dzieciom kadrę, a jednocześnie zwiększyć liczbę miejsc w placówkach opieki dziennej. Tak wynika z analiz przeprowadzonych przez Fundację Bertelsmanna.

Według autorów badania, luka między oczekiwaną podażą wykwalifikowanej kadry a przewidywanym zapotrzebowaniem na optymalną jakość wczesnej edukacji przy zorientowanym na popyt zwiększeniu liczby miejsc nie może zostać całkowicie zlikwidowana w tej dekadzie.

Związki apelują do polityków

Niemiecki Związek Miast uważa  te wyliczenia za niewystarczające. Dyrektor generalny Helmut Dedy powiedział, że prognozy dotyczące przyszłego rozwoju pracowników są „bardzo optymistyczne”. Zapotrzebowanie na miejsca opieki nad dziećmi będzie nadal rosło, zwłaszcza w dużych miastach i miastach uniwersyteckich, powiedział Dedy.

Związek Edukacji i Nauki wezwał nowy rząd federalny do wprowadzenia ogólnokrajowych minimalnych standardów dla lepszego stosunku liczby wykwalifikowanych pracowników do liczby dzieci. Zawód ten musi być lepiej opłacany.

Niemiecki Fundusz na rzecz Dzieci (Deutsches Kinderhilfswerk) również wezwał władze federalne, krajowe i lokalne do podjęcia większych wysiłków w celu poprawy jakości opieki nad dziećmi w Niemczech. „Tworzenie i utrzymywanie dobrych placówek opieki dziennej jest stałym zadaniem, którego kraje związkowe i gminy nie mogą podjąć się samodzielnie”, wyjaśnia Holger Hofmann, dyrektor krajowy organizacji.

Zapotrzebowanie: Więcej możliwości kształcenia

Według badania nadal istnieją duże różnice między wschodnimi i zachodnimi Niemcami w sektorze opieki dziennej nad dziećmi: „Na zachodzie jest zbyt mało miejsc, a na wschodzie jeden specjalista opiekuje się zbyt wieloma dziećmi. Rządy federalne i krajów związkowych mogą w znacznym stopniu wyeliminować tę podwójną przepaść między Wschodem a Zachodem w ciągu najbliższych dziesięciu lat, jeśli teraz zostanie obrany właściwy kurs. Potrzebna jest przede wszystkim większa liczba nauczycieli przedszkolnych” – mówi fundacja, dodając, że potrzebne są większe możliwości szkoleniowe i większa liczba nauczycieli szkół zawodowych.

Warunki pracy również muszą się poprawić, a przy malejącej liczbie urodzeń należy zatrzymać pracowników, zwłaszcza na wschodzie, twierdzą autorzy. W 2020 r. w placówkach tych pracowało ponad 635.000 wykwalifikowanych pracowników – wzrost o 61 procent w porównaniu z 2011 r. Wzrost liczby pracowników wynika z ogromnej rozbudowy placówek opieki dziennej: prawie 61 procent dzieci w wieku do 6 lat uczęszcza obecnie do żłobka lub innej placówki przedszkolnej – co oznacza wzrost o 22 procent od 2011 r.

Porównanie krajów związkowych pokazuje różnice 

W zdecydowanej większości krajów związkowych poprawiły się również wskaźniki zatrudnienia. W niemieckich przedszkolach jeden specjalista opiekuje się średnio 8,7 dzieci. W grupach żłobkowych jeden wychowawca opiekuje się 4,1 dziecka, w porównaniu z 4,6 w 2013 r.

Jednak porównanie krajów związkowych pokazuje również różnice: w zależności od rodzaju grupy, wschodnioniemiecki wychowawca opiekuje się od dwóch do prawie trzech dzieci więcej niż jego zachodnioniemiecki kolega – choć i tu nastąpiła już znaczna poprawa.

Średnio jeden wychowawca we wschodnioniemieckich grupach przedszkolnych opiekuje się około 13 procent mniej dzieci niż w 2013 r., stwierdza badanie. W szczególności na wschodzie stosunek liczby pracowników jest nadal daleki od poziomu zalecanego przez ekspertów: w żłobkach zalecenia mówią o stosunku liczby pracowników wynoszącym jeden specjalista na troje dzieci, w przedszkolach stosunek ten powinien wynosić nie więcej niż 7,5 w celu zapewnienia możliwości wczesnej edukacji, która wykracza poza zwykłą opiekę.

źródło: www.tagesschau.de

Zasada „2G” wprowadzona w Hamburgu niezgodna z konstytucją?

Senat Hamburga uchwalił tzw. zasadę „2G”, zgodnie z którą organizatorzy mogą zdecydować się na przyjęcie tylko osób zaszczepionych i ozdrowieńców, aby w ten sposób zwolnić się z wielu ograniczeń związanych z koronawirusem. Oprócz CDU, ostre słowa krytyki padły również z ust części opozycji. Zamiast tego Partia Lewicy zaproponowała „model 3 G-plus”, który przewiduje test PCR zamiast szybkiego testu. Ponadto należałoby rozszerzyć zdecentralizowane usługi szczepień. AfD skrytykowała, że Senat wprowadzając zasadę „2G” jeszcze bardziej dzieli społeczeństwo. Presja na osoby nieszczepione została „zwiększona w sposób nie do zaakceptowania”. FDP stwierdziła, że uważa ten model za niekonstytucyjny.

Wątpliwości natury prawnej po wprowadzeniu w Hamburgu zasady „2G”

Ekspert prawny ARD Kolja Schwartz twierdzi, że nierówne traktowanie firm jest problematyczne z prawnego punktu widzenia. Firmy, które pozostaną przy zasadzie „3G”, będą miały większe ograniczenia niż te, które zdecydują się na „2G”. Z prawnego punktu widzenia jest to dopuszczalne tylko wtedy, gdy istnieje uzasadniony cel, a ograniczenia są niezbędne do jego osiągnięcia. Gdyby ktoś zaskarżył nowe przepisy Hamburga, sądy musiałyby rozstrzygnąć przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, czy ludzie zaszczepieni stanowią mniejsze zagrożenie? Po drugie, czy ograniczenia dotyczące osób nieszczepionych są rzeczywiście konieczne dla ochrony zdrowia ludności? Drugi punkt zależy od dalszego rozwoju pandemii, powiedział Schwartz. Na pytanie, czy osoby zaszczepione stanowią mniejsze zagrożenie dla innych, naukowcy odpowiadają różnie, zwłaszcza w odniesieniu do wariantu delta.

źródło: www.ndr.de

W Niemczech brakuje wykwalifikowanych pracowników – Szef Federalnego Urzędu Pracy wzywa do zatrudnienia 400.000 imigrantów rocznie

4

Ponieważ w Niemczech brakuje coraz więcej wykwalifikowanych pracowników, szef Federalnego Urzędu Pracy (BA), Detlef Scheele, wzywa do „imigracji ukierunkowanej”. Około 400.000 osób rocznie powinno przyjeżdżać do Niemiec.

Ukierunkowana imigracja rozwiązaniem problemu?

Z punktu widzenia prezesa zarządu BA, Detlefa Scheele, w Niemczech potrzeba około 400.000 imigrantów rocznie – a więc znacznie więcej niż w latach poprzednich. „Nie chodzi mi o azyl, ale o ukierunkowaną imigrację, aby wypełnić luki na rynku pracy” – powiedział we wtorek Scheele w wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung”. „Począwszy od pielęgniarek i techników po logistyków i naukowców: wszędzie będzie brakować wykwalifikowanych pracowników”. Odnosząc się do możliwego oporu wobec imigrantów, powiedział: „Możemy wstać i powiedzieć: nie chcemy obcokrajowców. Ale to nie działa”.

Sytuacja będzie coraz gorsza

„Faktem jest: w Niemczech kończą się pracownicy” – powiedział Scheele. W związku z rozwojem demograficznym, liczba potencjalnych pracowników w typowym wieku produkcyjnym zmniejszy się w tym roku o prawie 150 tys. „W ciągu najbliższych kilku lat sytuacja będzie o wiele bardziej dramatyczna” – powiedział Scheele.

„Niemcy mogą rozwiązać ten problem jedynie poprzez dokształcenie osób niewykwalifikowanych i pozbawionych pracy, pozwalając kobietom, które mimowolnie pracują w niepełnym wymiarze godzin pracować dłużej – a przede wszystkim poprzez sprowadzanie imigrantów do kraju” –wyjaśnia Scheele. Nowy rząd federalny musi zająć się tymi problemami.

Źródło: www.t-online.de