FDP chce sprowadzać do Niemiec 500 000 imigrantów rocznie w celu zabezpieczenia emerytur

1

Na krótko przed wyborami do Bundestagu emerytury znów znalazły się w centrum uwagi. Jak dotąd CDU/CSU i SPD nie przedstawiły rozwiązania. Teraz polityk finansowy z FDP zaproponowała reformę.

Stablizacja emerytur przede wszystkim

Zdaniem FDP Niemcy potrzebują pół miliona imigrantów rocznie, aby zapewnić sobie bezpieczne emerytury. „Potrzebujemy fundamentalnego przemyślenia polityki migracyjnej”, powiedział Christian Dürr, wiceprzewodniczący grupy parlamentarnej i polityk finansowy, dla Deutsche Presse-Agentur. „Jeśli uda nam się uczynić z Niemiec otwarty, nowoczesny kraj imigracyjny, a jednocześnie ustabilizować emerytury, zyskamy jako społeczeństwo więcej, niż możemy sobie dziś wyobrazić”.

„CDU/CSU i SPD odłożyły finansowanie emerytur na dalszy plan – to fatalny błąd”, skrytykował Dürr. Dla następnego rządu federalnego starzejące się społeczeństwo będzie poważnym wyzwaniem. „Pięćdziesiąt lat temu czterech płatników składek finansowało emeryturę, dziś jest ich dwóch”. Coraz więcej osób przechodzi na emeryturę, ale coraz mniej osób rozpoczyna karierę zawodową.

Konieczna reforma finansowania emerytur

„Już dziś państwo musi dotować ubezpieczenia emerytalne dużymi sumami pieniędzy” – krytykował Dürr. „Na dłuższą metę nie możemy sobie na to pozwolić”. Dlatego też FDP proponuje reformę finansowania emerytur opartą na większej migracji na rynek pracy oraz na emeryturze udziałowej, w ramach której fundusze emerytalne inwestują w akcje w celu osiągnięcia wyższych zysków.

„Jeśli chcemy ustabilizować nasze finanse publiczne i zmniejszyć poziom zadłużenia, nasz kraj potrzebuje co najmniej 500 tys. imigrantów rocznie” – powiedział Dürr. W przeliczeniu na liczbę ludności i w porównaniu z innymi krajami imigracyjnymi, to niewiele, powiedział. FDP zakłada, że jego koncepcja umożliwi przestrzeganie hamulca zadłużenia w ustawie zasadniczej, redukcję poziomu zadłużenia i jednoczesną poprawę poziomu emerytur.

W celu zwiększenia imigracji należy wprowadzić system punktowy oparty na modelu kanadyjskim. Tam chętni do imigracji są klasyfikowani według wykształcenia, doświadczenia zawodowego, znajomości języka i wieku. Równocześnie powinno być łatwiejsze uznawanie kwalifikacji zawodowych.

Szef Federalnej Agencji Pracy wzywa do zwiększenia imigracji

Szef Federalnej Agencji Pracy, Detlef Scheele, również wezwał do zwiększenia imigracji. Powiedział on, że Niemcy potrzebują około 400 000 imigrantów rocznie – ukierunkowanej imigracji, aby wypełnić luki na rynku pracy. Ze względu na rozwój demograficzny liczba potencjalnych pracowników w typowym wieku produkcyjnym zmniejszy się już w tym roku o prawie 150 000.

W rundach dyskusyjnych czołowych kandydatów do Bundestagu kontrowersje budzi ostatnio także finansowanie emerytur. Również Annalena Baerbock, kandydatka Zielonych na kanclerza, opowiedziała się za większą imigracją wykwalifikowanych pracowników. Liderka Partii Lewicy Janine Wissler wezwała polityków i urzędników do wpłacania składek na ustawowy fundusz emerytalny. Kandydaci na kanclerza, Olaf Scholz (SPD) i Armin Laschet (CDU/CSU), spierali się o to, czy należy zagwarantować młodym ludziom stabilność wieku emerytalnego i wysokości emerytur. Scholz opowiadał się za taką gwarancją, Laschet nazwał ją niepoważną.

źródło: www.t-online.de

Berlin: osoba transpłciowa podpaliła się na Alexanderplatz

6

Dramatyczna akcja ratunkowa rozegrała się wczoraj na berlińskim Alexanderplatz. We wtorek w porze obiadowej podpaliła się tam 40-letna osoba, a pracownik Kaufhof udzielił pierwszej pomocy.

40-letnia osoba celowo się podpaliła

We wtorek w porze lunchu, na berlińskim Alexanderplatz, transseksualista oblał się benzyną i podpalił. Do incydentu doszło około godziny 13:20 przed Galerią Kaufhof, jak podała policja. Pracownik galerii handlowej zobaczył płonącą osobę, szybko chwycił gaśnicę i jej użył. Następnie zaalarmował straż pożarną, ale ta nie musiała już interweniować.

Na Alexanderplatz przybył helikopter ratunkowy i lekarz zajął się 40-letnią osobą, zanim przyjechała karetka pogotowia i przetransportowała ją do szpitala z poważnymi oparzeniami.

Nie można wykluczyć próby samobójczej

Nie ma zagrożenia życia, jak donosi rzecznik policji. Początkowo nie był w stanie podać żadnych informacji o przyczynach próby samospalenia, ale obecnie wykluczony jest wątek ekstremistyczny.

Incydent na Alexanderplatz obserwowało wielu przechodniów. Jak wynika z policyjnych informacji, otrzymali oni wsparcie psychologiczne po tak wstrząsającym przeżyciu. Według obecnego stanu wiedzy, nie można wykluczyć, że była to próba samobójcza.

Źródło: www.tagesspiegel.de

Model 2G wyklucza dzieci – senator z Berlina przyznaje się do błędu

Uchwalony przez Senat model 2G wywołuje w Berlinie burzliwe dyskusje. Dzieci mogłyby zostać wykluczone z życia publicznego. Senat rozważa korektę.

Wyjątek dla dzieci?

Berlińska senator ds. gospodarczych Ramona Pop (Zieloni) przyznała, że nie forsowała wyjątków dla dzieci poniżej dwunastego roku życia w modelu 2G, o którym zdecydował Senat Berlina. W tej chwili nie można jeszcze zaszczepić dzieci w tym wieku. „Wczoraj popełniłam błąd” – przyznała polityk Zielonych na Twitterze. Decyzja zostanie skorygowana – poinformowała w środę.

Po krytyce nowego modelu 2G, berliński Senat chce przemyśleć kwestię wyjątków dla dzieci, na przykład jeśli chodzi o dostęp do restauracji lub różnego rodzaju wydarzeń. Urząd ds. zdrowia ogłosił to w środę rano. Chodzi o „tymczasowe rozszerzenie modelu 2G na dzieci poniżej dwunastego roku życia, dopóki te dzieci nie będą mogły zostać zaszczepione”.

We wtorek Senat, wspierany przez SPD, Lewicę i Zielonych, postanowił, że od soboty właściciele mogą sami decydować w wielu obszarach, czy zezwolą na dostęp do wewnętrznych pomieszczeń osobom zaszczepionym, ozdrowieńcom i osobom mogącym przedstawić negatywny test na koronawirusa (3G) lub, na przykład, eliminując konieczność stosowania maseczek i przy większej liczbie uczestników tylko zaszczepionym i ozdrowieńcom (2G).

Senator ds. zdrowia, Dilek Kalayci (SPD), wykluczyła wyjątki od reguły 2G. Mówiono, że wybrano bardzo ścisłą interpretację zasad 2G. Dotyczy to również dzieci poniżej dwunastego roku życia i osób, które „z jakichkolwiek powodów nie mogą być szczepione. 2G ma sens tylko wtedy jeśli będziemy się ściśle trzymać tej zasady” – zapowiedziała Kalayci. Teraz zwrot o 180 stopni.

Model 2G w Berlinie: krytyka decyzji

Decyzję szybko skrytykowali nie tylko restauratorzy, ale także czołowi berlińscy politycy z ramienia SPD i Zielonych, których partie pomogły zdecydować o wyborze modelu.

„Wczorajsza decyzja Senatu Berlina w sprawie modelu 2G musi zostać skorygowana” – zażądała na Twitterze współprzewodnicząca SPD w Berlinie, Franziska Giffey.

„Dzieci poniżej 12 roku życia nie mogą być jeszcze szczepione” – przekonywała. „One i ich rodziny znajdują się w bardzo niekorzystnej sytuacji, jeśli chodzi o uczestnictwo w życiu społecznym”. Należy osiągnąć wyższy wskaźnik szczepień, ale nie kosztem dzieci i ich rodzin.

„Dzieci musiały zrezygnować z wielu rzeczy”

Bettina Jarasch, czołowa kandydatka berlińskich Zielonych w wyborach do Izby Reprezentantów, ma podobne zdanie: „Nie może dojść do tego, że dzieci są ponownie wykluczone z takich dziedzin życia jak teatr czy sport”.

Ugrupowanie Zielonych domaga się również wyjątków dla dzieci i osób, które nie mogą być szczepione z powodów medycznych. „Podczas pandemii koronawirusa dzieci musiały obejść się bez tak wielu rzeczy, które są im niezbędne do dorastania” – powiedziały Antje Kapek i Silke Gebel. Nie można ich ponownie tak potraktować i wykluczyć.

Już podczas wtorkowego posiedzenia Senatu, Klaus Lederer i senator ds. socjalnych Elke Breitenbach zaapelowali o sformułowanie rozporządzenia w taki sposób, aby dzieci nie były wykluczone. Wezwali senator ds. zdrowia, Kalayci, do złożenia nowej propozycji.

Źródło: www.t-online.de

W 2020 roku odnotowano w Niemczech rekordowe wpływy z podatku od posiadania psa

0

Według danych Federalnego Urzędu Statystycznego, w pierwszym roku pandemii z podatku od posiadania psa uzyskano w Niemczech rekordowe wpływy do budżetu, około 380 milionów euro.

Dla miast i gmin oznaczało to wzrost o 2,7 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. W 2019 roku wpływy z podatku od posiadania psa wyniosły 370 mln euro.

Liczba właścicieli psów rośnie również w 2021 roku

Można przypuszczać, że w roku lockdownów i niezrealizowanych planów urlopowych wiele osób spełniło swoje skryte pragnienie posiadania czworonożnego przyjaciela.

Jednak jak pokazują wpływy z podatków, wyraźny trend wzrostowy dotyczący posiadania zwierząt domowych był widoczny już przed pandemią. W 2010 roku podatek od psów przyniósł miastom i gminom 258 milionów euro.

Tendencja ta utrzymuje się do dnia dzisiejszego. W pierwszym kwartale 2021 roku wpływy z podatku od posiadania psa wyniosły około 159 mln euro, czyli o 8,4 procent więcej niż w tym samym kwartale poprzedniego roku. W pierwszym kwartale 2020 roku wpływy z tegoż podatku wyniosły 146 mln euro.

Obrońcy praw zwierząt ostrzegają przed przepełnionymi schroniskami

Tymczasem obrońcy praw zwierząt obawiają się, że wielu czworonożnych przyjaciół nabytych podczas pandemii może w niedalekiej przyszłości trafić do schronisk dla zwierząt. Zgłaszane są już takie przypadki, choć na szczęście na razie nie dzieje się to na dużą skalę.

Annette Rost z berlińskiego towarzystwa opieki nad zwierzętami stwierdziła: „Jesteśmy pewni, że do końca roku schroniska będą wypełnione po brzegi oddanymi zwierzętami”. Schronisko dla zwierząt w stolicy Niemiec jest uważane za największe w Europie.

Sabine Petersen ze schroniska dla zwierząt w Kilonii wyjaśniła, że obecnie otrzymują ogromną ilość zapytań od ludzi, którzy chcą oddać swoje zwierzęta. Wiele wskazuje na to, że w dużej mierze są to zwierzęta, które zostały nabyte podczas pandemii.

W Niemczech istnieje ponad 550 schronisk dla zwierząt

W większości przypadków schroniska mogą tylko w ograniczonym stopniu przygotować się na tę falę. Jeśli obawy obrońców praw zwierząt spełnią się, nie można wykluczyć, że niektóre z ponad 550 schronisk dla zwierząt w Niemczech nie będą w stanie natychmiast przyjąć ich do siebie i że psy lub koty mogą zostać porzucone.

Właścicielom psów, którzy czują, że nie radzą sobie ze swoim pupilem, Fundacja Cztery Łapy poleca udanie się z nim do szkoły dla psów lub szczeniąt. Z kolei w ciągu dnia, gdy właściciele przebywają w pracy, mogą np. skorzystać z oferty świetlic dla psów.

Z doświadczenia obrońców praw zwierząt wynika, że psy są coraz częściej oddawane w okresie urlopowym. Ci, którzy chcieli uczynić czas pandemii koronawirusa bardziej znośnym i w tym celu zakupili szczeniaka, muszą teraz zmierzyć się z „nieprzemyślanymi wyzwaniami”. Cierpią na tym zawsze zwierzęta.

Źródło: www.web.de

Ministerstwo Gospodarki Niemiec dementuje pogłoski o rzekomo planowanym częściowym lockdownie: „To bzdury”

Rząd federalny chce stworzyć dodatkowy instrument zabezpieczający dla targów i wystaw w związku z pandemią koronawirusa, ale według Ministerstwa Gospodarki Niemiec nie planuje kolejnego częściowego lockdownu. Rzeczniczka prasowa powiedziała we wtorek w Berlinie, że organizatorzy targów i wystawcy muszą planować swoje przedsięwzięcia z odpowiednim wyprzedzeniem i wciąż napotykają na ograniczenia w prowadzeniu swojej działalności. Dlatego rząd federalny chce stworzyć dodatkowy instrument zabezpieczający.

Ministerstwo Gospodarki Niemiec zawnioskowało o  150 mln EUR na planowany instrument zabezpieczający

„Bild” poinformował o „tajnym dokumencie” Ministerstwa Finansów. Chodzi konkretnie o pismo Bettiny Hagedorn do Komisji Budżetowej Bundestagu, które zostało udostępnione również Niemieckiej Agencji Prasowej. Ministerstwo Gospodarki Niemiec zwróciło się z wnioskiem o przyznanie środków w wysokości 150 mln EUR na ewentualne dodatkowe wydatki związane z planowanym instrumentem zabezpieczającym na wypadek nieodbycia się targów i wystaw.

W piśmie stwierdzono, że dodatkowe zapotrzebowanie wynika z faktu, że z uwagi na obecny znaczny wzrost liczby zachorowań i stagnację jeśli chodzi o program szczepień, jak również ze względu na nadejście chłodniejszej pory roku, w trakcie której wirus łatwiej się rozprzestrzenia, nadal istnieje wysokie ryzyko odwołania targów i wystaw z powodu ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa.

„To bzdury”

„Bild” zinterpretował to w ten sposób, że minister gospodarki Peter Altmaier (CDU) liczy się z możliwością wprowadzenia częściowego lockdownu jeśli chodzi o imprezy masowe i przygotowuje się na konsekwencje finansowe dla tej branży.

Rzeczniczka Ministerstwa Gospodarki skomentowała to następująco: „To bzdury. Rząd federalny nie planuje nowego częściowego lockdownu.”

Źródło: www.welt.de

Zasada „2G“: oto jakie zasady obowiązują teraz w poszczególnych landach Niemiec

Zasada „2G” (Geimpfte und Genesene – zaszczepieni i ozdrowieńcy) brzmi prosto i tak właśnie byłoby, gdyby nie to, że przepisy różnią się w zależności od kraju związkowego. Oto przegląd aktualnych regulacji obowiązujących w poszczególnych landach.

Berlin

Osoby zaszczepione i ozdrowieńcy w Berlinie mogą liczyć na kolejne udogodnienia pomimo trwającej pandemii koronawirusa. Senat zadecydował we wtorek, że w niektórych obszarach, takich jak gastronomia czy imprezy masowe, właściciele, czy też organizatorzy, będą mogli sami decydować o tym, czy dostęp do obiektów będą miały wyłącznie osoby zaszczepione lub wyleczone („2G”), czy również osoby z negatywnym wynikiem testu na koronawirusa („3G”). Jeśli zdecydują się na wariant „2G”, dotychczasowe ograniczenia związane z pandemią COVID-19, takie jak obowiązek zachowania dystansu czy noszenia maseczki, nie będą już miały zastosowania.

Brandenburgia

Rozmowy na temat wprowadzenia zasady „2G” toczą się również w Brandenburgii. Nic jednak nie jest jeszcze przesądzone.

Dolna Saksonia

Także w Dolnej Saksonii ma być w przyszłości możliwe zastosowanie zasady „2G” w kolejnych obszarach (takich jak np. gastronomia, kultura, imprezy i sport). Poinformował o tym we wtorek premier Stephan Weil (SPD) na posiedzeniu parlamentu w Hanowerze. Również w tym kraju związkowym w przypadku wyboru wariantu „2G”, nie będzie już obowiązku noszenia maseczek i zachowywania dystansu.

Dostęp do tych usług będą miały też osoby poniżej 18. roku życia, nawet jeśli nie są zaszczepione i nie są ozdrowieńcami, jako że regularnie poddają się testom na koronawirusa przed pójściem do szkoły. Obecne przepisy wydane w celu zwalczania pandemii koronawirusa obowiązują do 22 września. Tak więc zmiany dotyczące szerszego stosowania zasady „2G” zostaną prawdopodobnie wprowadzone w życie w przyszłym tygodniu.

Hesja

Podobne rozwiązanie chce wprowadzić w swoim kraju związkowym premier Hesji Volker Bouffier (CDU). Chce on dopuścić możliwość stosowania zasady „2G” przez właścicieli lokali gastronomicznych i organizatorów imprez. Wszystko wskazuje na to, że na mocy nowego rozporządzenia będą oni mogli wpuszczać do swoich prywatnych obiektów wyłącznie osoby zaszczepione i wyleczone („2G”), poinformował Bouffier w poniedziałek w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Organizatorzy różnego rodzaju wydarzeń, restauratorzy i fryzjerzy będą mogli sami zdecydować, czy przyjmować tylko osoby zaszczepione i ozdrowieńców, którzy będą w znacznym stopniu zwolnieni z ograniczeń nałożonych w związku z pandemią koronawirusa, powiedział rzecznik rządu. W urzędach i w transporcie publicznym nadal ma obowiązywać zasada „3G”.

Bawaria

Rząd Bawarii z kolei nie chce forsować rozwiązań opartych na zasadzie „2G”. Premier Markus Söder (CSU) wyjaśnił na początku miesiąca w Monachium po posiedzeniu swojego gabinetu, że osoby posiadające negatywny wynik testu na koronawirusa będą nadal traktowane tak samo jak osoby zaszczepione i ozdrowieńcy, jeśli chodzi o dostęp do restauracji, imprez kulturalnych i sportowych, czy siłowni.

Stosowanie zasady „2G” jest również w Bawarii „teoretycznie możliwe i niezabronione, ale nie jest to proponowane przez państwo”, powiedział Söder.

Nadrenia Północna-Westfalia

Już w ubiegłym miesiącu premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet podkreślił, że zasada „2G” przyznająca więcej praw tylko osobom zaszczepionym i ozdrowieńcom nie wchodzi w rachubę jeśli chodzi o Nadrenię Północną-Westfalię.

Hamburg

Hamburg był pierwszym krajem związkowym, który wprowadził możliwość stosowania zasady „2G”. Miało to miejsce w dniu 28 sierpnia. Dzięki temu Senat pozwolił na to, aby podczas imprez niemal nie obowiązywały obostrzenia nałożone w związku z pandemią – pod warunkiem, że uczestniczą w nich tylko osoby zaszczepione i wyleczone z COVID-19.

Organizatorzy wydarzeń i właściciele lokali gastronomicznych mogą zatem sami zdecydować, czy chcą wpuszczać do swoich obiektów tylko osoby zaszczepione i ozdrowieńców, którzy zostaną w dużym stopniu zwolnieni z obowiązku przestrzegania dotychczasowych wymogów typu dystans i maska, czy też chcą nadal korzystać z modelu „3G”, a zatem umożliwiać dostęp do świadczonych przez siebie usług także tym osobom, które są w stanie przedłożyć negatywny wynik testu na koronawirusa.

Badenia-Wirtembergia, Nadrenia-Palatynat i Szlezwik-Holsztyn

W Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynacie i Szlezwiku-Holsztynie zasada „2G” ma być stosowana tylko w sytuacji zagrażającego szpitalom przeciążenia ze względu na dużą liczbę hospitalizacji związanych z zachorowaniem na COVID-19.

Gdyby w przyszłości doszło do przekroczenia dopuszczalnych wartości w Badenii-Wirtembergii, obowiązywać zacznie zasada „2G”. Osoby niezaszczepione nie miałyby już wtedy dostępu do restauracji, imprez kulturalnych i sportowych, a ponadto musiałyby ograniczyć do minimum kontakty społeczne. Nowe rozporządzenie wejdzie w życie w poniedziałek.

Daniel Günther (CDU), premier kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn, dał jasno do zrozumienia, że jeśli sytuacja w szpitalach znów stanie się poważna, przepisy zostaną zaostrzone. Zostałaby wówczas wprowadzona zasada „2G” z opcją wyboru zasady „3G”.

Również Nadrenia-Palatynat zapowiedziała wprowadzenie zasady „2G” w razie pogorszenia sytuacji na oddziałach intensywnej terapii. Rząd nie przewiduje wprowadzenia kolejnego lockdownu. Zamiast tego, wraz ze wzrostem zapadalności ograniczony zostanie dostęp osób niezaszczepionych do różnego rodzaju usług.

Brema, Saara

W obu krajach związkowych odsetek osób zaszczepionych jest jednym z najwyższych w Niemczech. Nie podjęto jednak jeszcze decyzji w sprawie ewentualnego wprowadzenia zasady „2G”.

Saksonia-Anhalt

We wtorek rząd krajowy w Saksonii-Anhalt również zdecydował się na wprowadzenie możliwości stosowania zasady „2G”. Zgodnie z przedstawionym w Magdeburgu znowelizowanym rozporządzeniem, przedsiębiorstwa i organizatorzy imprez mogą sami decydować o tym, czy chcą świadczyć usługi tylko dla osób zaszczepionych i wyleczonych z COVID-19. Jest to jedynie propozycja, a nie zobowiązanie, wyjaśnił rząd. Wybrany wariant musi zostać wcześniej zgłoszony do urzędu ds. zdrowia publicznego i podany do publicznej wiadomości poprzez zamieszczenie ogłoszenia lub tablicy informacyjnej w danym miejscu.

Meklemburgia-Pomorze Przednie, Saksonia i Turyngia

Jak na razie nie wiadomo, jakie decyzje odnośnie ewentualnego wprowadzenia zasady „2G” zapadną w tych krajach związkowych.

Źródło: www.zdf.de

Zagrożenie grypą w Niemczech – lekarze rodzinni zalecają szczepienie przeciwko grypie

Wraz ze zbliżającą się jesienią wzrasta również ryzyko zachorowania na grypę. Lekarze rodzinni w Niemczech radzą zaszczepić się nie tylko przeciwko koronawirusowi, ale także przeciwko wirusowi grypy – najlepiej w tym samym czasie.

Nie należy lekceważyć szczepienia przeciw grypie

W związku z obecną kampanią szczepień przeciw COVID-19, lekarze rodzinni ostrzegają przed lekceważeniem szczepień przeciwko grypie i wzywają do większego poparcia społecznego. „Najważniejszą rzeczą na nadchodzącą pandemiczną jesień będzie to, aby jak najwięcej osób zostało zaszczepionych, nie tylko przeciwko koronawirusowi, ale także przeciwko grypie” – powiedział Ulrich Weigeldt, przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Lekarzy Rodzinnych w wywiadzie dla „Rheinische Post”.

W żadnym wypadku nie należy zapominać o szczepieniu przeciwko grypie, które w decydujący sposób przyczynia się również do ochrony ludności i odciążenia systemu opieki zdrowotnej. „W związku z tym należy zrobić wszystko, aby upewnić się, że przychodnie nie mają na swojej drodze żadnych przeszkód logistycznych ani organizacyjnych”.

Tak też widzi to przewodniczący Stałej Komisji ds. Szczepień (STIKO), Thomas Mertens. W związku z tym, że w przeciwieństwie do poprzedniego roku, tej zimy prawdopodobnie będzie obowiązywać mniej przepisów dotyczących koronawirusa, Mertens uważa, że szczepienie przeciw grypie jest pilnie potrzebne. „W zeszłym sezonie mieliśmy mniej przypadków grypy, ale teraz zdecydowanie radziłbym, aby osoby, które są narażone na ciężki przebieg grypy, zostały zaszczepione”.

Krytyka wartości ostrzegawczych dot. koronawirusa

Jak dodaje Ulrich Weigeldt, pożądane jest nawet, aby szczepienia przeciw koroawirusowi i grypie podać w tym samym czasie, o ile to możliwe. STIKO również nie ma żadnych wątpliwości. Nie ma dowodów na to, że jedna z dwóch szczepionek nie zadziała, jeśli obie podane zostaną w podobnym czasie, wyjaśnia prezes STIKO Mertens. „W związku z tym ten środek ostrożności, polegający na rozdzieleniu dwóch szczepień, nie ma już zastosowania”.

Z drugiej strony lekarze rodzinni krytykują ograniczony pogląd na wartości ostrzegawcze dotyczące koronawirusa. „Jestem zaskoczony ciągłym naciskiem na codziennie aktualizowane dane dotyczące zachorowalności lub hospitalizacji. Praktycznie żadna przychodnia nie uzależniałaby swoich decyzji codziennie na nowo od wskaźnika szczepień lub wskaźnika zachorowalności – również dlatego, że są one niestety nadal bardzo nieprecyzyjne i niewiele mówią na temat indywidualnej sytuacji na miejscu – wyjaśnia Weigeldt.

6.325 nowych infekcji w ciągu jednego dnia

Według Instytutu Roberta Kocha (RKI), siedmiodniowa zapadalność wynosiła ostatnio 81,1. Poprzedniego dnia wartość ta była nieco wyższa – 81,9, a tydzień temu 83,8. Urzędy ds. zdrowia w Niemczech zgłosiły do RKI 6.325 nowych zachorowań na koronawirusa w ciągu jednego dnia. Tydzień temu było 6.726 infekcji. Jak wynika z podanych informacji, w ciągu 24 godzin w całych Niemczech odnotowano 68 kolejnych zgonów.

Źródło: www.tagesschau.de

Przemoc wobec personelu pielęgniarskiego w Niemczech – plucie, bicie i kopanie są na porządku dziennym

2

Akty przemocy są częścią codziennego życia wielu pracowników szpitali. To wynik ankiety internetowej dostępnej dla „Report Mainz” i „Zeit Online”. W związku ze skalą problemu, eksperci domagają się nowych strategii ochrony personelu.

Liczby nie kłamią

Ponad 1.000 pracowników szpitali wypełniło obszerny kwestionariusz dotyczący aktów przemocy fizycznej, dokonywanych przez pacjentów i ich krewnych. 81% twierdzi, że doświadczyło przemocy fizycznej w pracy. Na pytanie, jak zostali zaatakowani, większość odpowiedziała, że kopniakami. Ale zdarzają się również częste uderzenia pięścią, uderzenia w twarz lub atakowani są przedmiotami.

„Report Mainz” i „Zeit Online” rozmawiały z wieloma pielęgniarkami, które wzięły udział w ankiecie. Jedną z nich jest 28-letnia Chantalle z Hamburga. Podczas pracy na oddziale intensywnej terapii doświadczyła już wielu gwałtownych reakcji ze strony pacjentów: „Niektórzy są tylko werbalnie obraźliwi. Są też tacy, którzy plują, biją, drapią”.

„Poniżające”

Wielu pacjentów jest pijanych, pod wpływem narkotyków lub trafia do szpitala prosto z bójki, znajduje się w ciężkim stanie psychicznym. Agresja ze strony pacjentów jest dla pielęgniarki bardzo stresująca – jak opowiada w wywiadzie dla magazynu politycznego ARD: „To zdecydowanie upokarzające. Zwłaszcza, że chcemy im pomóc. A jeśli ktoś pluje nam w twarz w podziękowaniu, to nie jest to miłe”.

Wiele pielęgniarek czuje to samo, mówi Katrin Hüster. Pracowała w pielęgniarstwie przez około 20 lat, a teraz walczy o prawa personelu pielęgniarskiego. Wraz z funkcjonariuszką policji Ramoną Thiem stworzyła ankietę z własnej inicjatywy i rozpowszechniła ją na Twitterze.

Powodem stworzenia ankiety były opisy pielęgniarek, które zostały opublikowane na Twitterze pod hashtagiem #respectnurses. Pracownicy szpitala informują o swoich doświadczeniach z przemocą ze strony pacjentów i krewnych, opisują ataki i publikują zdjęcia swoich obrażeń – w tym siniaków i zadrapań. „Przerażało mnie to, jaka jest intensywność tych ataków – jak i zdjęcia obrażeń. Na podstawie tych tweetów domyśliłam się, że skala problemu jest ogromna” – mówi Ramona. Thiem.

Dla Kathrin Hüster wyniki pokazują, że przemoc w pielęgniarstwie nie jest zjawiskiem niszowym: „To wielka część tej pracy. Bez względu na to, z kim rozmawiasz, usłyszysz: tak, już doświadczyłem przemocy fizycznej”. A respondenci nie wymieniali wcale oddziału psychiatrii jako głównego miejsca doświadczania aktów przemocy, jak można by przypuszczać: „Najpierw wymieniali „normalne” oddziały, potem oddział ratunkowy, potem oddział intensywnej terapii, a dopiero później psychiatrię” – mówi Hüster.

Ankieta potwierdza poprzednie badania

Prywatna ankieta na Twitterze nie jest reprezentatywna. Ale wynik jest zgodny z wcześniejszymi badaniami naukowymi. Bardzo podobny wynik uzyskała Branżowa Kasa Ubezpieczeń Społecznych (niem. w skrócie BGW) w badaniu pracowników 81 przychodni. W tym badaniu 80% pielęgniarek przyznało, że doświadczyło przemocy w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, z czego 70% to przemoc fizyczna.

Psycholog Claudia Vaupel z BGW nadzorowała liczne badania dotyczące tego problemu i wyjaśniła, że codzienne doświadczenia przemocy są przyczyną wielu chorób i zaburzeń. Od depresji przez zaburzenia snu aż „do zespołu stresu pourazowego wymagającego leczenia”. Często zdarza się również, że pielęgniarki całkowicie rezygnują z pracy po doświadczeniu przemocy.

Temat tabu w wielu szpitalach

Głównym problemem jest to, że o przemocy nie mówi się otwarcie. Doświadcza tego wielu pracowników pielęgniarskich, jak np. Torsten z północnych Niemiec: „Po prostu nie lubimy o tym rozmawiać. Zgodnie z zasadą: w pewnym sensie jest to wpisane w nasz zawód”.

Potwierdza to Claudia Vaupel z Branżowej Kasy Ubezpieczeń Społecznych: „To prawda, że jest to niestety w jakiś sposób częścią pracy, ponieważ liczby przypadków są tak przerażająco wysokie. Niemniej jednak pielęgniarka nie musi akceptować przemocy w pracy. Każdy pracownik w Niemczech ma prawo do bezpiecznego i zdrowego miejsca pracy, dlatego szpitale muszą się tym zająć.”

Strategie ochrony personelu

Ale wiele szpitali tego nie robi, krytykuje prof. Martina Hasseler: „Z mojego punktu widzenia wielu pracodawców po prostu nie rozumie, że mają obowiązek dbać o personel pielęgniarski. Wiele szpitali traktuje przemoc wobec pielęgniarek jako temat tabu, bo moim zdaniem boją się o swoją reputację.” Hasseler wzywa polityków i szpitale do lepszej ochrony personelu pielęgniarskiego.

Na pytanie, czy we wszystkich szpitalach i na wszystkich oddziałach powinny istnieć obowiązkowe koncepcje prewencji i ochrony, społeczeństwo szpitalne nie widzi pilnej potrzeby działania i wyjaśnia: „Poziom przemocy w szpitalach jest bardzo różny w zależności od lokalizacji. Szpitale wprowadzają odpowiednie strategie dostosowane do sytuacji.”

Federalne Ministerstwo Zdrowia dostrzega problem, ale jak wyjaśnia to raczej szpitale, a nie polityka, są odpowiedzialne za ochronę swoich pracowników.

Źródło: www.tagesschau.de

Leibniz-Institut für Wirtschaftsforschung: wprowadzenie zasady „2G“ byłoby rozwiązaniem tańszym niż lockdown

Leibniz-Institut für Wirtschaftsforschung obliczył, że kolejny lockdown kosztowałby miliardy i stanowiłby duże obciążenie dla niemieckiej gospodarki. Koszty te mogłyby zostać ograniczone, gdyby zamiast tego ograniczyć dostęp do życia publicznego osobom niezaszczepionym.

Kolejny lockdown spowodowałby czterokrotnie wyższe straty finansowe dla wszystkich obywateli Niemiec niż zasada „2G“

W Niemczech nadal mamy do czynienia z czwartą falą koronawirusa, mimo że obecnie traci ona na sile. Rosną obawy o to, że w okresie jesienno-zimowym może dojść do kolejnego lockdownu.

Leibniz-Institut für Wirtschaftsforschung (RWI) obliczył, że kolejny lockdown spowodowałby czterokrotnie wyższe straty finansowe dla wszystkich obywateli Niemiec niż wykluczenie osób niezaszczepionych. Taką informację podał „Handelsblatt”.

W zależności od przyjętych zasad, kolejny lockdown w Niemczech kosztowałby od 6,5 do 52 mld euro wartości dodanej, a zatem stanowiłby poważne obciążenie dla gospodarki. Nawet przy założeniu, że nie byłby to całkowity lockdown jak zeszłej zimy.

Obostrzenia dotknęłyby m.in. dostawców usług gastronomicznych, turystycznych, kulturalnych i artystycznych. Badacze sprawdzili, jaki wpływ na gospodarkę miałyby różne warianty lockdownu.

Trzy scenariusze

W przypadku całkowitego lockdownu, szkody wyniosłyby 52 mld euro. W 2022 r. produkt krajowy brutto (PKB) byłby niższy o 0,6 punktu procentowego. Punktem odniesienia jest scenariusz bez lockdownu, w którym firmy korzystają z ponadprzeciętnego popytu, ponieważ mieszkańcy nadrabiają zaległości jeśli chodzi o koncerty czy podróże.

Z drugiej strony, jeśli politycy zadecydowaliby o wykluczeniu z niektórych obszarów życia publicznego tylko osób niezaszczepionych, wartość dodana byłaby według raportu o 13 mld euro niższa, przy założeniu, że obecne tempo szczepień zostanie utrzymane, a siła nabywcza osób zaszczepionych i niezaszczepionych będzie taka sama. PKB byłby niższy o 0,15 punktu procentowego. Założono, że około 25 procent populacji stanowią osoby niezaszczepione, obecnie jest to 38 procent populacji w wieku powyżej 12 lat.

W trzecim modelu badano skutki wariantu, w którym osoby niezaszczepione mogą korzystać z różnych usług po okazaniu negatywnego wyniku testu na koronawirusa. W tym przypadku efekt ekonomiczny zależy głównie od cen testów. Gdyby połowa osób niezaszczepionych poddawała się testom, aby móc nadal korzystać z pewnych usług, utrata wartości dodanej wyniosłaby 6,5 mld euro, a spadek PKB 0,075 punktu procentowego.

„Jasna deklaracja polityczna dotycząca np. wprowadzenia zasady „2G” mogłaby teraz zmniejszyć niepewność, aczkolwiek kosztem tych, którzy nie są zaszczepieni”, powiedział prezes Ifo Clemens Fuest w wywiadzie dla „Handelsblatt”. Dodał, że ta niepewność stanowi obecnie obciążenie dla przedsiębiorstw.

Źródło: www.welt.de

81-latka znaleziona martwa w domu spokojnej starości. Kobieta została zamordowana przez swoją wnuczkę

2

81-letnia kobieta została znaleziona martwa w domu spokojnej starości w Zwickau – jej wnuczka przyznała się, że to ona udusiła kobietę podczas kłótni.

31-latka twierdzi, że nie chciała zabić swojej babci

Rzecznik prokuratury powiedział w poniedziałek po południu, że podczas przesłuchania przed sędzią sądu rejonowego w Zwickau 31-latka przyznała się do popełnienia przestępstwa.

Kobieta zeznała, że wcześniej opiekowała się swoją babcią. W dniu popełnienia przestępstwa doszło do „słownej sprzeczki”, w wyniku której zaczęła dusić staruszkę. „Z jej wypowiedzi wynika jednak, że nie chciała zabić swojej babci” – powiedział rzecznik. W związku z tym sędzia wydał nakaz aresztowania z powodu uszkodzenia ciała skutkującego nieumyślnym spowodowaniem śmierci.

Kobieta pozostaje na wolności

Wykonanie nakazu aresztowania zostało zawieszone – kobieta przebywa więc na wolności, co potwierdził rzecznik prokuratury. „Nic nie wskazuje na to, że kobieta mogłaby uciec. Ma stałe miejsce zamieszkania, złożyła wyczerpujące zeznania i musi teraz regularnie zgłaszać się na policję.”

Wnuczka oddała się w niedzielę w ręce policji, jak poinformowała w poniedziałek dyrekcja policji w Zwickau. Policja nie podała żadnych dodatkowych informacji na temat czasu zgonu ani okoliczności zbrodni.

Źródło: www.web.de