Walka z pandemią w okresie jesienno-zimowym: Badenia-Wirtembergia zapowiada zaostrzenie kontroli w restauracjach

Nastała chłodniejsza pora roku, a co za tym idzie – coraz więcej osób spotyka się już nie na świeżym powietrzu, ale w pomieszczeniach zamkniętych. Dotyczy to także gastronomii. Ze względu na wciąż trwającą pandemię koronawirusa, Badenia-Wirtembergia zapowiada wzmożone kontrole w restauracjach, pubach i kawiarniach.

Restauratorzy w Badenii-Wirtembergii muszą liczyć się z inspekcjami pod koniec tygodnia

Pracownicy lokalnych urzędów policji mają w najbliższy czwartek i piątek (21 i 22 października) kontrolować przestrzeganie obostrzeń pandemicznych w lokalach gastronomicznych na terenie całego kraju związkowego. Niekiedy wspierać ich będą funkcjonariusze policji krajowej. Ministerstwo Spraw Społecznych i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chcą w ten sposób przypomnieć o potrzebie przestrzegania przepisów ustanowionych w związku z pandemią COVID-19.

Minister zdrowia wyjaśnił w opublikowanym w niedzielę komunikacie prasowym, że akcja ma na celu zwrócenie uwagi mieszkańców landu na to, że nadal konieczne jest respektowanie obowiązujących obostrzeń. „Musimy zadbać o to, aby restauratorzy rzeczywiście sprawdzali zaświadczenia o szczepieniu lub przebytej chorobie i aby zbierali dane kontaktowe. Tylko w ten sposób uda nam się bezpiecznie przetrwać jesień i zimę. Ci, którzy przestrzegają zasad, nie mają się czego obawiać” – stwierdził polityk.

2G czy 3G? Restauratorzy mogą wybrać

W obecnej sytuacji – gdy na oddziałach intensywnej terapii w Badenii-Wirtembergii przebywa mniej niż 250 pacjentów z COVID-19, a wskaźnik hospitalizacji wynosi poniżej 8,0 – we wnętrzach lokali gastronomicznych zasadniczo obowiązuje zasada 3G: mogą w nich przebywać osoby zaszczepione, ozdrowieńcy i osoby z negatywnym wynikiem testu na koronawirusa, z tym że muszą mieć założone maseczki. Oczywiście zasłanianie ust i nosa nie obowiązuje podczas spożywania jedzenia i picia. Nowe rozporządzenie, które weszło w życie 15 października, przewiduje możliwość wprowadzenia zasady 2G. Restauratorzy mogą ograniczyć dostęp do swoich lokali tylko do osób zaszczepionych i ozdrowieńców. W takim przypadku wymóg noszenia maseczek w pomieszczeniach zamkniętych nie obowiązuje.

Źródło: www.swr.de

Kryzys energetyczny w Niemczech: prąd, gaz i paliwo wkrótce dostępne tylko dla bogatych?

16

Niemcy czeka najdroższa zima od dziesięcioleci! Ceny energii elektrycznej, gazu, ropy i paliw poszybowały w górę do nowych rekordowych poziomów.

Skąd ta fala podwyżek cen?

Eksperci mówią o trudnej sytuacji na światowych rynkach:

► Susze w Ameryce Południowej powodują wysychanie elektrowni wodnych. Tę lukę musi wypełnić gaz. Popyt rośnie, a wraz z nim ceny.

► Po ulewnych deszczach zalane zostały ogromne kopalnie węgla w Chinach. Import rośnie, aby zaopatrzyć Azję w energię w okresie boomu po koronawirusie (wzrost o 5,6 procent). Powoduje to wzrost światowych cen węgla (+ 310 procent), ropy (+ 99 procent) i gazu (+ 122 procent).

► Kraje należące do OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) i Rosja postanowiły nie zwiększać produkcji ropy naftowej. W tym samym czasie huragany w Zatoce Meksykańskiej tymczasowo ograniczyły produkcję.

W skutek tych wydarzeń cena ropy w USA wzrosła do siedmioletniego maksimum. Olej napędowy i benzyna są droższe niż kiedykolwiek wcześniej!

Niemcy mają jeszcze jeden problem …

Dla Niemiec istnieje jeszcze jeden problem, mówi Claudia Kemfert, ekspert ds. energii w Niemieckim Instytucie Badań Gospodarczych (DIW): „Jest nim nasza zależność od paliw kopalnych, zwłaszcza importu gazu z Rosji”.

W rzeczywistości Niemcy muszą importować prawie 90 procent swojego zużycia gazu. Z tego ponad połowa (55 proc.) pochodzi z rosyjskich rurociągów (z Norwegii 30 proc., z Holandii 13 proc.). Holendrzy ograniczyli swoją produkcję. Polityka gazowa Kremla czyni niemiecką gospodarkę tym bardziej podatną na szantaż. Kemfert: „Zamiast pompować więcej przez rurociągi po lukratywnych cenach, Rosja ogranicza swoje dostawy do niezbędnego minimum – oczywiście nie z powodów ekonomicznych, ale politycznych”.

Celem Władimira Putina jest doprowadzenie do wydania przez UE pozwolenia na budowę nowego gazociągu Nord Stream 2, aby jeszcze bardziej uzależnić się od rosyjskiego gazu poprzez długoterminowe umowy na dostawy.

Spirala cen paliw kopalnych powoduje również wzrost cen energii elektrycznej do rekordów wszech czasów. We wrześniu jedna megawatogodzina energii elektrycznej przy obciążeniu podstawowym, zakupiona przez dostawców energii elektrycznej na przyszły rok, kosztowała po raz pierwszy ponad 100 euro (w ubiegłym roku około 40 euro)!

Niemcy starają się ograniczać podwyżki cen

Jako hamulec bezpieczeństwa rząd Niemiec ograniczył już dopłatę EEG na rzecz promowania zielonej energii elektrycznej (ok. 21 procent ceny prądu) poprzez federalną dotację w wysokości 3,25 mld euro. Niemniej jednak, zdaniem analityków, ceny energii elektrycznej będą na razie rosły.

Nawet takie obniżki podatków od energii elektrycznej i od wartości dodanej, jak te uchwalone w Hiszpanii i we Włoszech, z trudem dotrą do konsumenta, obawia się ekspert DIW Kemfert: „Niższe podatki od energii nie gwarantują spadku cen. Z reguły przedsiębiorstwa użyteczności publicznej po prostu zwiększają swoją marżę zysku”.

źródło: www.bild.de

Kryzys klimatyczny, zmiany społeczne: najnowsze wyniki badań pokazują, że Niemcy z niepokojem patrzą w przyszłość

2

Według ostatnio przeprowadzonych badań, dwie trzecie Niemców z niepokojem patrzy w przyszłość. Spada zaufanie do państwa i instytucji, rosną obawy przed podziałami społecznymi. Ale jest też grupa osób, które są gotowe do podejmowania działań na rzecz lepszego jutra – czy to na własną rękę, czy też z ludźmi o podobnych poglądach.

Takie są wyniki reprezentatywnego i szczegółowego badania psychologicznego przeprowadzonego przez Rheingold-Institut z Kolonii we współpracy z Identity Foundation z Düsseldorfu.

Postawa rezygnacji

Założyciel Rheingold-Institut Stephan Grünewald stwierdził, że ciężkie kryzysy zachwiały wiarą w przyszłość. Badanie mówi o postawie rezygnacji. Ludzie dostrzegają problemy z jakimi przyjdzie się zmierzyć w przyszłości, ale nie mają pomysłów na sprostanie tym „wyzwaniom stulecia”.

Największe obawy o przyszłość wśród Niemców budzą zmiany klimatyczne i związana z nimi postępująca polaryzacja społeczeństwa. Działania rządu podejmowane w związku z pandemią koronawirusa i kryzysem klimatycznym były postrzegane jako niewystarczające.

Konsekwencja strachu: wycofanie się do sfery prywatnej

88 procent ankietowanych zgadza się ze stwierdzeniem, że z powodu kryzysów takich jak pandemia koronawirusa i zmiany klimatyczne, Niemcy czekają drastyczne zmiany.

Ogólnie rzecz biorąc, można dokonać rozróżnienia między różnymi postawami wobec przyszłości. Są osoby, które wolą ignorować pytania dotyczące przyszłości lub gloryfikować przeszłość. Są też tacy, których pole działania ogranicza się do „własnego podwórka” lub stowarzyszenia, w którym działają. Znajdą się i osoby, które np. decydują się przejść na weganizm.

Aktywna postawa na rzecz lepszego jutra

Nadzieją napawa grupa osób, które są przekonane, że mogą same wnieść znaczący wkład w budowę lepszego świata. Coraz większą uwagę przyciągają inicjatywy sąsiedzkie, zmiana nawyków żywieniowych i konsumpcyjnych, sieci społeczne, akcje ekologiczne, czy postkapitalistyczne modele biznesowe.

Cała nadzieja w tym, że przerodzi się to w szeroki nurt społeczny. Zobaczymy, co zwycięży w Niemczech: tendencja do wycofywania się i dalszej parcelacji, czy też działania na rzecz budowania wspólnoty i przezwyciężania podziałów społecznych.

Źródło: www.zdf.de

Niemcy: czy bułka niedługo będzie kosztować więcej niż jedno euro? Inflacja uderza w piekarzy!

6

Po gazie, oleju i makaronach inflacja sięga także kolejnego produktu: bułek. Mieszanka skutków pandemii i obecnie gwałtownie rosnących cen surowców i energii powoduje wzrost kosztów dla piekarzy. W związku z tym już wkrótce zwykła kajzerka może kosztować w Niemczech więcej niż jedno euro.

Olbrzmi wzrost cen – nie tylko surowców

Obecna inflacja dotyka również piekarzy. Ponieważ ich surowce i koszty energii gwałtownie rosną, istnieje ryzyko wyższych kosztów wypieków. Podczas gdy ceny chleba już rosną, pierwsze głosy mówią o bułeczkach, które już niedługo mogą kosztować więcej niż jedno euro – jest ku temu wiele powodów.

Przede wszystkim surowce stały się znacznie droższe dla piekarzy. W przypadku zboża, widać wzrost cen o ponad jedną trzecią (34,4%) – jak wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego. Jeśli chodzi o cukier, to mowa jest nawet o ponad 40-procentowym wzroście cen, w porównaniu z rokiem poprzednim.

Szef berlińskiej Gildii Piekarzy, Johannes Kamm, informuje, że także składniki, takie jak rodzynki, migdały i pestki dyni pochodzące z zagranicy, stają się coraz droższe. „Koszty transportu wzrosły dziesięciokrotnie” – powiedział w wywiadzie dla „B.Z.”

Czy niedługo czeka nas w piekarni szok cenowy?

Rosnące ceny energii mają również duży wpływ na piekarzy. Gaz i prąd, które piekarze wykorzystują do obsługi swoich piecy, stały się znacznie droższe, a w związku z wysokimi cenami na stacjach benzynowych, drożeje również koszt samochodu.

Samo to już powoduje wzrost cen wypieków. Na przykład w Berlinie z 30 do 33 centów, w Münsterland z 40 do 45 centów. Nawet w przypadku białego chleba (plus 5%) i tostów (plus 10%) ceny już wzrosły w porównaniu z 2020 r. – a końca jak na razie nie widać.

Konsekwencją tego jest ostrzeżenie wydane przez „Bäckerzeitung”, które prawdopodobnie zszokuje wielu ludzi: gdyby firmy przerzuciły wszystkie koszty, które obecnie ponoszą, na konsumentów, bułki „wkrótce musiałyby kosztować znacznie więcej niż jedno euro”. Wiele firm wciąż też odczuwa skutki pandemii koronawirusa – w połączeniu z obecnym wzrostem cen surowców i energii, egzystencja wielu piekarzy jest zagrożona.

Źródło: www.focus.de

Niemcy: podwyżki dla pracowników budowlanych już od 1 listopada

0

W negocjacjach zbiorowych między pracodawcami a IG Bau przez wiele miesięcy panował ogromny kryzys. Kwestią sporną było odszkodowanie za długie dojazdy. Teraz w końcu udało się uzgodnić kompromis.

Więcej pieniędzy i premie

Około 890.000 pracowników budowlanych w Niemczech dostanie więcej pieniędzy. Ponadto otrzymają premię z tytułu koronawirusa w wysokości 500 euro na zachodzie i 220 euro na wschodzie za miesiące od lipca do października 2021 r. Zostało to ogłoszone przez związek przemysłowy Bauen-Agrar-Umwelt (IG BAU), Główne Stowarzyszenie Niemieckiego Przemysłu Budowlanego i Centralne Stowarzyszenie Niemieckiego Przemysłu Budowlanego. Strony układu zbiorowego pracy potrzebowały pięciu rund negocjacji i dwóch rund arbitrażowych, aby osiągnąć porozumienie – pierwsza runda negocjacji odbyła się w maju.

Pakiet taryfowy przewiduje podwyżki płac dla pracowników w trzech krokach. Od 1 listopada 2021 r. dochody na zachodzie wzrosną o 2%, a na wschodzie o 3%. 1 kwietnia 2022 r. nastąpi dalszy wzrost płac – o 2,2% (wschód: 2,8%), a 1 kwietnia 2023 r. o kolejne 2% (wschód: 2,7%). Ponadto pracownicy na zachodzie otrzymają jednorazowe wypłaty w wysokości 400 euro od 1 kwietnia 2022 r. i 450 euro od 1 kwietnia 2023 r. Uzgodniono też stopniowy wzrost wynagrodzeń otrzymywanych przez osoby przyuczające się do zawodu.

Odszkodowanie za długie dojazdy

Umowa przewiduje również rekompensatę za często długie podróże, które pracownicy muszą odbyć na plac budowy, w ramach regulacji ryczałtowej. IG Bau uczyniła tak zwany dodatek za czas podróży warunkiem zawarcia układu zbiorowego i zażądała wypłaty odszkodowania w zależności od indywidualnych dojazdów. Pracodawcy początkowo nie chcieli o tym rozmawiać.

Ponadto w nowej umowie zapisano, że w 2026 r. musi zostać osiągnięte 100-procentowe wyrównanie dochodów zachodnich i wschodnich oraz wynagrodzeń otrzymywanych przez osoby przyuczające się do zawodu. Jednak każda firma we wschodniej strefie płac może również wcześniej ustalić dla swoich pracowników korektę wschód-zachód za pomocą wewnętrznego układu zbiorowego.

„Możemy żyć z tym kompromisem”

Prezes IG-BAU Robert Feiger powiedział: „Nasze wyobrażenia odnośnie bardziej sprawiedliwych płac dla pracowników sięgały zdecydowanie wyżej, ale możemy żyć z tym kompromisem”. Z pomocą arbitra udało się „w ostatniej chwili uniknąć strajku”. Teraz droga do realizacji projektów budowlanych jest otwarta: każdego roku w Niemczech trzeba wybudować około 400.000 mieszkań; księgi zamówień firm budowlanych są pełne.

Główny negocjator pracodawców i wiceprezes Centralnego Związku Niemieckiego Przemysłu Budowlanego Uwe Nostitz powiedział: „Mieliśmy długie i trudne negocjacje ze skomplikowanymi, często nowymi tematami”. Wiceprezes branży budowlanej Jutta Beeke dodała: „Udało nam się wynegocjować kompleksowy pakiet i osiągnąć wynik, który może zapewnić bezpieczeństwo planowania w firmie przez długi czas”. Umowa zbiorowa obowiązuje przez 33 miesiące.

Federalna Komisja Taryfowa IG BAU musi w najbliższych dniach podjąć ostateczną decyzję o akceptacji wynegocjowanego dokumentu. Komitety stowarzyszeń pracodawców również muszą się tym odpowiednio zająć. Poprzedni układ zbiorowy wygasł w czerwcu.

Źródło: www.tagesschau.de

Hesja: Supermarkety mają prawo wykluczyć osoby niezaszczepione!

W Hesji wszyscy sprzedawcy detaliczni aż po supermarkety mogą teraz sami decydować, czy zastosują zasadę 3G (zaszczepiony, przetestowany, wyleczony) czy zasadę 2G – do tej pory w stosunku do supermarketów nie stosowano żadnych ograniczeń dostępu, aby zapewnić wszystkim podstawowe zaopatrzenie.

Urząd Kanclerski Hesji potwierdził w rozmowie z BILD, że „model opcji 2G” dotyczy również sprzedawców detalicznych artykułów spożywczych.

Oznacza to, że supermarkety w Hesji mogą teraz zakazać kupowania żywności osobom nieszczepionym i zezwolić na kupno żywności jedynie osobom zaszczepionym i wyleczonym. W skrajnych przypadkach osoby nieszczepione musiałyby szukać sposobów na zdobycie żywności, wysyłać przyjaciół lub krewnych na zakupy – lub zaszczepić się mimo wszystko.

Rząd Hesji ma nadzieję, że sklepy codziennego zapotrzebowania nie będą korzystać z tej reguły

Najwyraźniej rząd kraju związkowego sam wie, jak dramatyczne byłyby skutki wprowadzenia reżimu 2G w supermarketach – i ma nadzieję, że sklepy nie wprowadzą go w życie.

„Zakładamy, że ta opcja będzie raczej wykorzystywana tylko w poszczególne dni i że sklepy codziennego zaopatrzenia nie będą z niej korzystać”, powiedział minister przewodniczący Volker Bouffier (69, CDU). „Ale oznacza to również, że w przypadku niestosowania 2G nadal będą obowiązywać wymagania dotyczące odległości i masek”.

W kulturze, gastronomii i branży eventowej możliwość 2G istnieje już od jakiegoś czasu. A nawet się do tego zachęca: Ci, którzy wpuszczają do swoich pomieszczeń lub sklepów wyłącznie osoby zaszczepione i wyleczone, mogą odstąpić od wymogu zachowania odległości i maski.

Nowe przepisy koronawirusowe w Hesji przewidują również zniesienie w domach spokojnej starości i domach opieki automatycznego zakaz wstępu do całego obiektu w przypadku pojedynczego przypadku zakażenia.

Regularne testy na koronawirusa dla nieszczepionego personelu szpitali

Oprócz tego nowe rozporządzenie mówi, iż nieszczepiony personel szpitala musi być testowany dwa razy w tygodniu na obecność koronawirusa. W szkołach obowiązuje zasada: maska w ławce i codzienne testy natychmiast po uzyskaniu pozytywnego wyniku szybkiego testu, na przykład u innego ucznia – a nie dopiero po potwierdzeniu bardziej precyzyjnym testem PCR.

W związku z zakończeniem bezpłatnych testów na koronawirusa, Bouffier zaapelował do wielu obywateli o zaszczepienie się przeciwko wirusowi: Jak dotąd Hesja dobrze przeszła przez jesień, powiedział. „Niemniej jednak, nie możemy stać się nieostrożni. Największą ochronę zapewniają szczepienia. I to jeszcze w sposób nieskomplikowany, niebiurokratyczny i bezpłatny”.

źródło: www.bild.de

Niemiecki związek zawodowy ver.di żąda podwyżek płac z powodu inflacji

0

Rosnące ceny energii i wysoka inflacja podsycają dyskusje na temat wsparcia dla osób o niskich dochodach. Podczas gdy przewodniczący niemieckiego związku zawodowego ver.di opowiada się za podniesieniem wynagrodzeń, lider SPD Norbert Walter-Borjans ostrzega przed „nieodpowiedzialnym sianiem paniki”.

ver.di żada odczuwalnego realnego wzrostu wynagrodzeń

Ze względu na wysoką inflację, Frank Werneke, przewodniczący związku zawodowego Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft (w skrócie ver.di; pol. Zjednoczony Związek Zawodowy dla Sektora Usług), domaga się „wyraźnie odczuwalnego realnego wzrostu płac”. Jego zdaniem jest on niezbędny pracownikom i ich rodzinom w sytuacji takiego wzrostu cen m.in. żywności, energii i benzyny, który dotkliwie odczuwają przede wszystkim ludzie o niskich i średnich dochodach.

Tymczasem lider SPD Norbert Walter-Borjans przestrzegł przed sianiem paniki. Uważa, że jest to po prostu przejaw nieodpowiedzialności. Podkreślił, że rok temu na skutek pandemii koronawirusa ceny energii bardzo mocno spadły, więc teraz wzrost wydaje się tym bardziej gwałtowny. Dodatkowo przestały już obowiązywać obniżone stawki VAT. Nie dziwi więc poczucie dezorientacji, nawet jeśli tak naprawdę średni wzrost cen jest znacznie niższy, stwierdził Walter-Borjans.

Niemiecki rząd oczekuje spadku inflacji na początku 2022 roku

Carsten Linnemann, zastępca przewodniczącego frakcji CDU, nie zgadza się z politykiem SPD. „Niebezpieczeństwo utrzymywania się inflacji na poziomie znacznie przekraczającym dwa procent jest wysokie. To uderzy w gospodarstwa domowe w Niemczech z pełną siłą” – powiedział Linnemann w rozmowie z RND. Zwrócił też uwagę na negatywne konsekwencje tego stanu rzeczy dla osób oszczędzających, zwłaszcza w obliczu niskich stóp procentowych.

Obecny poziom inflacji w Niemczech wynoszący 4,1 procent jest najwyższy od 1993 roku, głównie ze względu na znaczny wzrost cen energii. Wynika on między innymi z wyższych cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla oraz uchwalonej przed rokiem tymczasowej obniżki podatku VAT. Ministerstwo Gospodarki Niemiec prognozuje, że już na początku przyszłego roku inflacja powinna wyraźnie się obniżyć.

Źródło: www.welt.de

Hamburg: młody mężczyzna pobił kierowcę autobusu, który zwrócił mu uwagę na brak maseczki

W środę wieczorem około godziny 23:20 czterech mężczyzn wsiadło do autobusu nr 26 na August-Krogmann Straße w Hamburgu. Nie mieli założonych maseczek. Kierowca autobusu, jak również inni pasażerowie, przypomnieli grupie o obowiązku zakrywania ust i nosa.

Ranny kierowca autobusu został przewieziony do szpitala

Wówczas mężczyźni w wieku od 22 do 26 lat zaczęli ubliżać kierowcy. Potem doszło do eskalacji sytuacji – jeden z młodych mężczyzn kilkakrotnie uderzył 39-latka. W końcu pchnął go tak, że uderzył on głową o szybę oddzielającą kabinę kierowcy na tyle mocno, że szyba pękła. Poszkodowany został przewieziony karetką do szpitala.

Policja prowadzi dochodzenie w sprawie niebezpiecznego uszkodzenia ciała

Mężczyźni wybiegli z autobusu przy stacji metra Farmsen. Policji udało się ich tymczasowo aresztować. 25-latek, domniemany sprawca pobicia, był już wcześniej znany policji. Badanie alkomatem wykazało u niego 2,3 promila alkoholu w organizmie. Jak poinformowała policja, wobec podejrzanego prowadzone jest dochodzenie w sprawie niebezpiecznego uszkodzenia ciała. Po przeprowadzeniu czynności przez policję mężczyźni zostali wypuszczeni na wolność.

W ostatnim czasie w Niemczech obowiązek noszenia maseczek wielokrotnie prowadził do sporów. W połowie września mężczyzna zastrzelił kasjera na stacji benzynowej w Idar-Oberstein w Nadrenii-Palatynacie, gdyż ten zwrócił mu uwagę na brak maseczki.

Źródło: www.ndr.de

Niemcy: czy praca w trybie home office może być wykonywana z dowolnego miejsca?

W pociągu, na kanapie lub w dawnym pokoju dziecięcym u rodziców: zwłaszcza w okresie świątecznym pracownicy chętnie korzystają z możliwości pracy zdalnej. Jest to dla nich często praktyczne rozwiązanie, na przykład, gdy chcą wybrać się do swoich rodziców, partnera lub krewnych już na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Ale czy przepisy niemieckiego prawa pracy na to zezwalają? Czy też pracodawca może tego zabronić? I czy szef ma prawo sprawdzić jak wygląda miejsce wykonywania pracy?

Czy praca w trybie home office może być wykonywana z dowolnego miejsca?

To zależy od konkretnych ustaleń z pracodawcą. Nawet jeśli pracownik może świadczyć pracę w sposób zdalny, nie zawsze oznacza to, że może pracować z dowolnego miejsca na świecie.

Zasadniczo rozróżnia się „pracę mobilną” i pracę w trybie home office, zwaną również telepracą. Gdy uzgodniono tzw. „pracę mobilną”, z reguły można ją wykonywać z dowolnego miejsca. Pracodawca dostarcza wtedy urządzenia końcowe, na przykład laptop.

Dzięki nim możecie wykonywać swoją pracę poza firmą i w coraz to innych miejscach. Na przykład siedząc na kanapie we własnym domu, podróżując  pociągiem lub w mieszkaniu wakacyjnym. Pracując mobilnie trzeba jedynie zadbać o to, aby inni mogli się z Wami skontaktować.

Telepraca tylko w zatwierdzonym miejscu

Z kolei w przypadku home office, pracownik nie ma swobody wyboru miejsca pracy. Praca musi być wykonywana w określonej lokalizacji.

Alexander Bredereck, prawnik specjalizujący się w prawie pracy, radzi, aby ustalić z pracodawcą jasne zasady dotyczące tej kwestii. Jest to absolutnie konieczne ze względu na bezpieczeństwo i higienę pracy oraz ochronę danych.

Czy szef ma prawo obejrzeć miejsce, z którego będzie świadczona praca w trybie home office?

Tak, może to zrobić, ale tylko zgodnie z ustalonymi zasadami. Musicie wyrazić zgodę na to, aby pracodawca mógł wejść do Waszego mieszkania; wtargnięcie do niego byłoby nielegalne. Ponadto, może on obejrzeć i ocenić tylko miejsce pracy, natomiast pozostałą część domu już nie.

Łatwiej będzie, jeśli pokażecie pracodawcy swoje miejsce pracy w formie wirtualnego spaceru. Dzięki temu pracodawca nie będzie w stanie zobaczyć zbyt wiele jeśli chodzi o Waszą przestrzeń prywatną.

Wasz przełożony ma prawo skontrolować Wasze miejsce pracy nie bez powodu: musi on na przykład upewnić się, że w Waszym domu macie zapewnione stanowisko pracy zgodne z zasadami BHP – na przykład, że jest ono ergonomiczne i że macie wystarczająco dużo miejsca do pracy.

4.000 euro miesięcznie dla pracowników opieki w Niemczech? Jens Spahn jest za!

1

Niemiecki minister zdrowia popiera żądania płacowe pracowników opieki. Jens Spahn powiedział w środę rozpoczynając Deutscher Pflegetag 2021 w Berlinie, że obecnie płaca minimalna dla wykwalifikowanych pracowników opieki wynosi w Niemczech 2.700 euro. Spahn opowiedział się za jej podniesieniem do około 3.000 euro. Poparł również żądania Niemieckiej Rady Pracowników Opieki dotyczące podniesienia wynagrodzenia w tym sektorze do 4.000 euro miesięcznie.

Braki kadrowe kartą przetargową

Jednocześnie jednak polityk CDU wyraźnie zaznaczył, że kwestia wynagrodzeń wymaga negocjacji układów zbiorowych pracy. Nie leży to w gestii polityków. Spahn wezwał personel pielęgniarski do połączenia sił w celu przeforsowania swoich żądań. Na ich korzyść przemawia jego zdaniem to, że sektor ten cierpi na braki kadrowe. Minister zdrowia dodał, że pracownicy opieki muszą zadbać o swoje interesy.

Jens Spahn powiedział też, że choć udało się zatrzymać tendencję spadkową jeśli chodzi o zatrudnienie w branży opieki, to nieprędko uda się zwiększyć liczbę personelu. Jego zdaniem proces ten może potrwać co najmniej dziesięć lat.

Christine Vogler: do 2030 r. liczba osób wymagających opieki wzrośnie w Niemczech do 5,1 mln

Przewodnicząca Niemieckiej Rady Pielęgniarek Christine Vogler mówiła o tym, że nawet po wielu latach pracy zawodowej pielęgniarki zarabiają często mniej niż 4.000 euro miesięcznie. Wynagrodzenia pracowników opieki stawiających pierwsze kroki w zawodzie wynoszą około 2.400 euro. Vogler wezwała przyszły rząd federalny do tego, aby problemy związane z branżą opieki stały się jednym z jego głównych kierunków działań. Jak stwierdziła, kluczową kwestią jest m.in. to, jak sfinansować rosnące wydatki: „Nie będziemy w stanie sprostać tym wyzwaniom bez zmian w systemie opieki zdrowotnej”.

Według Vogler, do 2030 r. liczba osób wymagających opieki wzrośnie w Niemczech o kolejny milion, do 5,1 mln. Jeśli nie zostaną podjęte żadne działania w związku z niedoborem personelu, zabraknie 500.000 pielęgniarek w domach opieki dla osób starszych i w szpitalach; już dziś brakuje 200.000.

Źródło: www.welt.de