Spahn: „Tej zimy wszyscy w Niemczech będą zaszczepieni, wyleczeni lub martwi”

Minister zdrowia w Niemczech Jens Spahn ostrzegł przed wysoce zakaźnym wariantem delta koronawirusa. Polityk nie przebierał przy tym w słowach stwierdzając, że „pod koniec tej zimy wszyscy w Niemczech będą zaszczepieni, wyleczeni lub martwi”. Dodał, że odporność jest zawsze osiągana – albo przez przebycie infekcji, albo przez szczepionkę.

Słowa Spahna spotkały się z liczną krytyką. Wiceprzewodniczący FDP Wolfgang Kubicki (69) stwierdził, że są one „tylko straszeniem, i sianiem paniki”. Polityk dodał, że „żadna z jego koncepcji do walki z koronawirusem nie zadziałała. Nie pomoże samo wywieranie presji, on tym do nikogo nie dotrze”.

Spahn o limitach dostaw szczepionki Biontech

Spahn wypowiedział się również na temat limitów dostaw dla szczepionek Biontech. Minister zdrowia podkreślił przy tym, że Moderna i Biontech to dwie bardzo dobre szczepionki. Jednak, jak powiedział, popyt na Biontech wzrósł bardzo mocno w ostatnich tygodniach – kampania szczepień ponownie nabrała tempa, zwłaszcza z powodu dużego zapotrzebowania na szczepienia przypominające.

„Moderna jest dobrą, bezpieczną i bardzo skuteczną szczepionką” – powiedział w poniedziałek w Berlinie polityk CDU. Szczepionka firmy Biontech to Mercedes, a ta z Moderny to Rolls-Royce, porównał Spahn. Jednocześnie zaznaczył, że wiele szczepień uzupełniających będzie nadal wykonywanych przy użyciu szczepionki firmy Biontech, która jest preferowana przez wielu obywateli.

50 milionów dawek szczepionek do końca roku

Od przyszłego tygodnia będzie dostępnych około dwa do trzech milionów dawek szczepionki Biontech tygodniowo. Wszystko, co jest dostarczane i znajduje się w magazynach, zostanie dostarczone, powiedział Spahn.

Niemiecki minister zdrowia dodał, że do końca roku dostępnych będzie w sumie do 50 milionów dawek szczepionki. Wyraził ubolewanie z powodu stresu, na jaki będą teraz narażeni pracownicy organizacji pomocowych na miejscu. Ponowił również swój apel o szczepienia.

źródło: www.zdf.de

Deutsche Post: opłaty za listy i pocztówki podrożeją

0

Wzrost opłat pocztowych jest coraz bliżej: Deutsche Post już zapowiedziała, że w nadchodzącym roku podniesie ceny listów. Federalna Agencja Sieci ogłosiła teraz zakres podwyżek cen.

Zakres podwyżek cen Deutsche Post jest już znany

Wzrost opłat pocztowych na przełomie roku nabiera konkretnych kształtów. Federalna Agencja Sieci ogłosiła we wtorek zakres podwyżek cen. Zgodnie z tym, Deutsche Post może zwiększyć ceny wszystkich uregulowanych przesyłek listowych o 4,6%. To mniej niż w 2019 roku, kiedy wartość ta wynosiła 8,9%.

Wytyczne odpowiadają pierwszej wersji decyzji Agencji Sieci, którą opublikowała ona już w październiku i która następnie przeszła proces konsultacji. Na podstawie wytycznych, Deutsche Post może podnieść cenę dla wszystkich uregulowanych przesyłek listowych.

Tak drogie będą listy i pocztówki

Poczta ogłosiła już w październiku, że opłata pocztowa za zwykły list wzrośnie z 80 do 85 centów, a w przypadku pocztówki z 60 do 70 centów. Inne rodzaje przesyłek pocztowych, takie jak np. Kompaktbrief, czyli niewielka przesyłka listowa, również stają się coraz droższe i będą kosztować 1 euro zamiast dotychczasowych 95 centów. Deutsche Post uzasadnia wyższe ceny wyższymi kosztami i malejącą liczbą przesyłek w erze cyfrowej.

Jednak procedura zatwierdzania zwiększenia opłaty pocztowej nie została jeszcze w pełni zakończona. Poczta składa teraz wniosek o podniesienie opłaty, który następnie zatwierdza organ regulacyjny. Uważa się, że to raczej pewne, że podwyżka nastąpi zgodnie z planem Deutsche Post.

Stare znaczki pocztowe zachowują ważność

Nowa krajowa opłata pocztowa będzie ważna przez trzy lata, tzn. od stycznia 2022 r. do końca 2024 r. Stare znaczki pocztowe zachowują ważność, ale wówczas na listy trzeba nakleić dodatkowy znaczek.

Źródło: www.t-online.de

Niemcy: podszywał się pod lekarza i zaszczepił setki ludzi przeciw Covid-19!

Okazuje się, że w Niemczech pewien teolog zaszczepił setki ludzi w ośrodkach szczepień i wystawił skierowania na kolejne tysiąc szczepień. Prokuratura jest przekonana: nigdy nie był lekarzem. Miał podrobione dokumenty.

Teolog a nie lekarz

Prokuratura w Traunstein wnosi oskarżenie przeciwko mężczyźnie, który rzekomo udawał lekarza w ośrodkach szczepień. Mówi się, że 50-letni teolog przeprowadził szczepienia przeciw koronawirusowi w Rosenheim i Karlsfeld w okręgu Dachau – podając się za lekarza i przedstawiając fałszywą licencję na wykonywanie zawodu lekarza. Pracował również w ośrodkach szczepień pobierając wynagrodzenie. Przeprowadzał też szczepienia w domach spokojnej starości i domach opieki.

W sumie śledczy przypisują mu wykonanie 306 szczepień w okresie od lutego do marca 2021 r. oraz wystawienie skierowań na 1.144 szczepienia, które następnie przeprowadzili inni specjaliści. Jednak jak wynika z wtorkowych informacji prokuratury, nic nie wskazuje na komplikacje zdrowotne pacjentów, związane z wykonywaniem pracy przez fałszywego lekarza.

Wiele zarzutów, sfałszowane dokumenty

Prokuratura oskarża teraz 50-latka o niebezpieczne uszkodzenie ciała, umyślne uszkodzenie ciała, naruszenie ustawy o leczeniu metodami niekonwencjonalnymi, fałszowanie dokumentów, oszustwo handlowe i nadużycie tytułu, powołując się na zeznania świadków i dostępne akta. Pozwany jeszcze tego nie skomentował. Biegłemu przyznał się jednak do sfałszowania dokumentu uprawniającego do wykonywania zawodu lekarza.

Źródło: www.t-online.de

Duże braki kadrowe w budownictwie i służbie zdrowia: 51% niemieckich firm narzeka na niedobór wykwalifikowanych pracowników

3

W ostatnich miesiącach na pierwszym planie jest kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa, wskutek czego mniej mówi się o innych ważnych problemach. Jednym z nich jest coraz bardziej odczuwalny niedobór specjalistów w niemieckich firmach. Dla przedsiębiorstw staje się to obecnie największym ryzykiem biznesowym.

51% niemieckich firm nie jest w stanie obsadzić przynajmniej części wakatów

Według raportu sporządzonego przez Niemiecki Związek Izb Przemysłowo-Handlowych (niem. Deutscher Industrie- und Handelskammertag, DIHK), przedsiębiorstwa w Niemczech coraz częściej borykają się z brakami kadrowymi. W najbliższych latach firmom będzie coraz trudniej walczyć z niedoborem wykwalifikowanych pracowników, powiedział w poniedziałek w Berlinie zastępca dyrektora zarządzającego DIHK Achim Dercks. A braki kadrowe mogą być hamulcem wzrostu gospodarczego.

Według najnowszego raportu DIHK-Fachkräftereport 2021, opracowanego na podstawie odpowiedzi udzielonych przez około 23.000 firm, niedobór wykwalifikowanych pracowników jest obecnie największym ryzykiem biznesowym dla firm. Z raportu wynika, że 51% firm nie jest w stanie obsadzić przynajmniej części wakatów, ponieważ nie może znaleźć odpowiednich pracowników. Z niedoborem wykwalifikowanej kadry w największym stopniu borykają się firmy działające w branży budowlanej, w sektorze opieki zdrowotnej oraz w przemyśle budowy maszyn.

W najbliższych latach problem braku wykwalifikowanych pracowników w Niemczech będzie się pogłębiał

Z raportu wynika, że 85% firm spodziewa się negatywnych skutków pogłębiającego się niedoboru wykwalifikowanych pracowników. 43% liczy się z tym, że straci część zamówień lub będzie musiało zrezygnować z ich realizacji, względnie ograniczyć zakres oferowanych usług, jeśli zabraknie personelu niezbędnego do ich wykonywania. W 2019 r. twierdziło tak jedynie 39% firm uczestniczących w badaniu.

Konkretnie oznacza to na przykład brak możliwości realizacji projektów budowlanych z powodu niewystarczającej liczby wykwalifikowanych pracowników, którzy zajęliby się planowaniem oraz wykonaniem. Albo inny przykład: jeśli zabraknie kierowców ciężarówek lub pracowników sektora logistycznego, może dojść do zatrzymania przemysłowych procesów produkcyjnych, jeżeli niezbędne produkty wstępne nie zostaną dostarczone na czas. Ponadto mogą wystąpić problemy z zaopatrzeniem w sektorze handlu detalicznego – w praktyce oznaczałoby to puste półki sklepowe.

Dercks powiedział, że problem braku wykwalifikowanych pracowników będzie się pogłębiał w najbliższych latach, ponieważ jest więcej pracowników przechodzących na emeryturę niż absolwentów szkół podejmujących zatrudnienie.

Źródło: www.spiegel.de

Liczba nowych zakażeń koronawirusem w Niemczech wciąż rośnie. Niektóre kraje związkowe wprowadzają nowe środki walki z pandemią

Siedmiodniowa zapadalność na COVID-19 znów osiągnęła w Niemczech rekordowy poziom. Instytut Roberta Kocha (IRK) podał w poniedziałek, że liczba nowych zakażeń na 100.000 mieszkańców w ciągu tygodnia wynosi aktualnie 386,5. Dla porównania: dzień wcześniej wartość ta wyniosła 372,7, a tydzień wcześniej 303,0 (w ubiegłym miesiącu: 95,1).

W poniedziałek niemieckie urzędy ds. zdrowia poinformowały IRK o łącznie 30.643 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w ciągu doby. Tydzień wcześniej odnotowano 23.607 nowych zachorowań na COVID-19.

Wskaźnik hospitalizacji na poziomie 5,28

W poniedziałek odnotowano również w całych Niemczech 62 przypadki zgonów w ciągu doby, podczas gdy w poprzednim tygodniu ich liczba wyniosła 43. Tym samym liczba osób, które zmarły dotąd z powodu COVID-19 lub z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami, wzrosła w tym kraju do 99.124.

Instytut Roberta Kocha podał ponadto, że liczba pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19 w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w ciągu 7 dni wynosi obecnie 5,28 (w piątek była na poziomie 5,34). Wartość ta ma kluczowe znaczenie dla oceny sytuacji pandemicznej i podejmowania decyzji o wprowadzaniu ewentualnych obostrzeń. Jeśli wartości progowe 3, 6 i 9 zostaną przekroczone, kraje związkowe mogą zastosować dodatkowe środki w celu walki z gwałtownie rozprzestrzeniającą się pandemią. Jak do tej pory maksymalna wartość wskaźnika hospitalizacji w Niemczech kształtowała się na poziomie około 15,5 w okolicach świąt Bożego Narodzenia.

Niektóre kraje związkowe zaostrzają środki mające na celu powstrzymanie czwartej fali COVID-19

Od poniedziałku w niektórych landach obowiązują zaostrzone restrykcje. Z powodu dużej liczby zakażeń koronawirusem Saksonia zamknęła swoje obiekty rekreacyjne, bary i kluby. Jarmarki bożonarodzeniowe zostały odwołane. W przypadku siedmiodniowej zapadalności na COVID-19 przekraczającej 1.000, od 22:00 do 6:00 rano obowiązuje godzina policyjna dla osób niezaszczepionych.

W Szlezwiku-Holsztynie w pomieszczeniach zamkniętych należących do obiektów rekreacyjnych i restauracji zastosowanie ma zasada 2G. Oznacza to, że mają do nich wstęp wyłącznie osoby zaszczepione lub ozdrowieńcy.

Również w powiatach Badenii-Wirtembergii, które są szczególnie dotknięte pandemią, wprowadzono godzinę policyjną dla osób niezaszczepionych. Starostwo powiatu Schwarzwald-Baar poinformowało, że między godziną 21.00 a 5.00 rano osoby niezaszczepione mogą opuszczać swoje domy tylko z ważnych powodów, takich jak np. dojazd do pracy. To samo dotyczy powiatu Biberach. Jednym z obszarów Badenii-Wirtembergii o najwyższych wskaźnikach zakażeń jest również powiat Ostalb.

Surowsze obostrzenia pandemiczne w Bawarii

W Bawarii od środy zaczną obowiązywać surowe przepisy mające na celu ograniczenie kontaktów społecznych. Będą one dotyczyć osób niezaszczepionych. Przez trzy tygodnie zamknięte będą kluby i bary, nie odbędą się też jarmarki bożonarodzeniowe. W wydarzeniach sportowych i kulturalnych będzie mogła uczestniczyć jedynie ograniczona liczba widzów.

Ponadto niemal wszędzie obowiązywać będzie zasada 2G: z wyjątkiem handlu detalicznego. Jednakże w sklepach będzie mogła przebywać tylko jedna osoba na 10 metrów kwadratowych powierzchni.

Ekspert SPD ds. zdrowia Karl Lauterbach spodziewa się podejmowania podobnych działań także w innych krajach związkowych. W weekend w Saarze i Hamburgu weszły w życie bardziej rygorystyczne regulacje związane z zasadą 2G.

Źródło: www.tagesschau.de

Drogie święta – Niemcy boją się, ile zapłacą za prezenty

0

Niemcy martwią się globalnymi wąskimi gardłami w dostawach. Wiele osób chce zrobić zakupy świąteczne dużo wcześniej w tym roku i liczy się z wyższymi cenami prezentów.

Prezenty droższe niż rok temu?

Według sondażu, zdecydowana większość ludzi w Niemczech obawia się, że kupowanie prezentów świątecznych w tym roku będzie droższe niż pierwotnie planowano ze względu na wąskie gardła w dostawach. Ponad połowa, bo aż 54% konsumentów spodziewa się, że ceny nieznacznie wzrosną, a ponad jedna czwarta (29%) spodziewa się znacznego wzrostu cen, jak wynika z reprezentatywnego badania opublikowanego w poniedziałek przez firmę konsultingową Ernst & Young (EY).

Około 30% ankietowanych stwierdziło, że chce przyspieszyć świąteczne zakupy z powodu potencjalnych problemów z dostawą. Ponad połowa (55%) chce zrobić większość świątecznych zakupów w listopadzie. Około jedna trzecia pytanych chce kupić prezenty w pierwszych dwóch tygodniach grudnia. Tylko co dziesiąty ankietowany chce poczekać z zakupem prezentów na krótko przed gwiazdką.

Zakupy online coraz bardziej popularne

Najczęściej jednak w tym roku Niemcy pod choinką położą gotówkę lub bony. Prawie co drugi respondent (47%) planuje, jak wynika z badania, oszczędzić sobie w ten sposób żmudnych poszukiwań odpowiedniego prezentu.

Jednak w ostatnim czasie spadła popularność prezentów w formie gotówki i bonów. Rok temu 59% ankietowanych chciało dać w prezencie bon lub pieniądze, dwa lata temu aż 69%. Artykuły spożywcze, słodycze, zabawki, książki, ubrania i kosmetyki są również popularne w tym roku jako prezenty.

Znaczenie handlu internetowego, jeśli chodzi o zakup prezentów świątecznych, prawdopodobnie wzrośnie w tym roku w Niemczech. Około 30% ankietowanych stwierdziło, że woli robić świąteczne zakupy online. Dla porównania: w 2020 roku było to tylko 28%, a przed koronawirusem w 2019 tylko 17% badanych.

Jednak dla jednej trzeciej ankietowanych (35%), tradycyjny lokalny sprzedawca nadal pozostaje pierwszym wyborem podczas zakupów prezentów również w tym roku. Dla porównania: w poprzednim roku było to 42%. Około 35% ankietowanych stwierdziło, że nie ma preferencji i szuka prezentów zarówno w internecie, jak i w sklepie.

Źródło: www.t-online.de

Testy to za mało – pediatrzy domagają się obowiązkowych szczepień dla nauczycieli w Niemczech

Nie ma jeszcze szczepionki przeciw Covid-19 dla dzieci poniżej dwunastego roku życia. Niemieccy pediatrzy żądają zatem obowiązkowych szczepień dla kadry nauczycielskiej. Z drugiej strony, ekspert ds. zdrowia SPD, Lauterbach, uważa, że problem stanowią raczej dzieci.

Potrzebna jest zasada 2G

Pediatrzy domagają się wprowadzenia obowiązku szczepień przeciw koronawirusowi dla nauczycieli. „Potrzebujemy zasady 2G dla pracowników w przedszkolach i szkołach” – powiedział rzecznik stowarzyszenia zawodowego pediatrów (BDKJ), Jakob Maske, w wywiadzie dla „Rheinische Post”. Samo testowanie personelu na obecność koronawirusa nie wystarczy. „Nie mamy szczepionki dla dzieci poniżej dwunastego roku życia. Aby je chronić, musimy zaszczepić każdego, kto ma z nimi kontakt, jeśli to możliwe” – powiedział Mask.

Federalna Konferencja Szkolna skrytykowała nauczycieli, którzy odmawiają przyjęcia szczepionki. Nauczyciele są „odpowiedzialni za swoje środowisko, a zwłaszcza za uczniów, których spotykają w klasie”, powiedziała sekretarz generalna konferencji, Katharina Swinka, w wywiadzie dla gazet grupy medialnej Funke.

Maseczki w szkole mają sens

Jednak ekspert ds. zdrowia SPD, Karl Lauterbach, ostrożnie zareagował na żądania szczepienia kadry nauczycielskiej. W domach starców obowiązkowe szczepienia dla personelu pielęgniarskiego wymagane przez ministrów krajów związkowych są słuszne, ponieważ chronią osoby szczególnie zagrożone. Ale w szkołach obowiązkowe szczepienia dla personelu „nie są absolutnie konieczne, ponieważ dzieci i młodzież prawdopodobnie nie zostaną tak poważnie dotknięte zakażeniem Covid-19”. Bardziej sensowny jest wymóg noszenia maseczek w szkołach, podkreślił Lauterbach w „Rheinische Post”. W wywiadzie podcastowym polityk SPD powiedział niemieckiej sieci redakcyjnej, że wymóg noszenia maseczek będzie obowiązywał dzieci w wieku szkolnym prawdopodobnie przez całą zimę.

Lauterbach ostro skrytykował premiera Nadrenii Północnej-Westfalii, Hendrika Wüsta, za zniesienie obowiązku stosowania maseczek w szkołach. Ta decyzja była „nieodpowiedzialna”: „Wiele dzieci zostało zarażonych. To było zupełnie niepotrzebne”. Polityk i lekarz SPD ostrzegają przed długofalowymi skutkami zachorowania na Covid-19 u dzieci: należy się spodziewać, że około 4 do 7% zarażonych dzieci z objawami koronawirusa rozwinie tak zwany „Long Covid.”

„Long Covid” u dzieci

Na szczęście „Long Covid”, czyli utrzymywanie się objawów po przechorowaniu Covid-19, nie jest tak poważny u dzieci, jak u dorosłych, ale nie jest to również błahostka. Prowadzi to do tego, że dzieci „mogą stale mieć trudności z koncentracją”, powiedział Lauterbach. Niektóre dzieci, po przejściu koronawirusa „nie będą już tak energiczne i tak dobre w szkole” jak wcześniej.

Źródło: www.n-tv.de

Niemcy: 1,35 euro na godzinę dla osób niepełnosprawnych. Czy ta stawka godzinowa jest sprawiedliwa?

0

Lukas Krämer (28) spędził pięć lat przy montażu kranów. Sześć i pół godziny dziennie, za niecałe 180 euro miesięcznie. „To jest wyzysk” – mówi młody, niepełnosprawny umysłowo mężczyzna z Trewiru (Nadrenia-Palatynat). Za pomocą petycji pod hasztagiem #Stelltunsein domaga się minimalnej płacy w niemieckich warsztatach dla osób niepełnosprawnych.

Ale czy jest to realistyczne żądanie? W Niemczech 320 000 kobiet i mężczyzn z niepełnosprawnością umysłową, fizyczną i psychiczną pracuje w ponad 2900 warsztatach dla osób niepełnosprawnych. Osoby te produkują towary lub świadczą usługi dla prawie wszystkich gałęzi przemysłu. Począwszy od koncernów samochodowych po małe, społeczne start-upy.

Firma Schmidt Spiele korzysta z usług warsztatów dla osób niepełnosprawnych. „Produkujemy tam przykładowo katalogi” – mówi rzecznik Tim Keppke. „Nie ma żadnej zachęty finansowej dla firm, aby to zrobić”.

W skali kraju roczny obrót warsztatów wynosi około ośmiu miliardów euro. „W wielu warsztatach pracownicy muszą pracować od 30 do 36 godzin tygodniowo. Jeśli trzeba dotrzymać terminu, czasem dłużej” – mówi Silke Georgi z projektu JOBinklusive, który prowadzi również kampanię na rzecz sprawiedliwego wynagrodzenia.

Cel: uczestnictwo w życiu zawodowym

Jednak Jana Niehaus z Bundesarbeitsgemeinschaft Werkstätten für behinderte Menschen e. V. wyjaśnia: „Warsztaty dla osób niepełnosprawnych są organizacjami non-profit. Nie realizują one celów związanych z zyskiem ekonomicznym”.

Zadaniem warsztatów jest umożliwienie osobom niepełnosprawnym uczestnictwa w życiu zawodowym, a w niektórych przypadkach przygotowanie ich do wejścia na ogólny rynek pracy. Jest to stosunek pracy podobny do stosunku pracy pracownika: dobrowolny, z nadzorem, mniejszą liczbą obowiązków – i znacznie mniejszym wynagrodzeniem.

W związku z tym pracownicy zazwyczaj nadal otrzymują podstawowe świadczenia od rządu lub emeryturę z powodu pełnego ograniczenia zdolności do zarobkowania. Warsztaty nie byłyby zatem w stanie samodzielnie sfinansować płacy minimalnej.

Krämer uważa, że osoby niepełnosprawne są wykorzystywane jako tania siła robocza

„Osoby niepełnosprawne są postrzegane jako tania siła robocza” – krytykuje Lukas Krämer. „Średnia płaca godzinowa w wysokości 1,35 euro to kieszonkowe”. Jako czterolatek zachorował na zapalenie opon mózgowych, uszkodzone zostały drogi nerwowe.

Nie udało mu się ukończyć szkoły specjalnej i trafił do warsztatu dla niepełnosprawnych. Dziś pracuje jako YouTuber, montażysta wideo i przedstawiciel posła do Bundestagu w mediach społecznościowych.

Krämer zarabia 1.300 euro i jest wyjątkiem. Mniej niż jednemu procentowi pracowników zakładów pracy chronionej udaje się znaleźć zatrudnienie na ogólnym rynku pracy.

Wiele firm, które są prawnie zobowiązane do zatrudniania osób o znacznym stopniu niepełnosprawności, woli płacić składkę wyrównawczą. Z drugiej strony, wiele osób niepełnosprawnych potrzebuje specjalnej ochrony oferowanej przez warsztaty.

Stowarzyszenie Rad Zakładowych w Niemczech obawia się, że wprowadzenie płacy minimalnej zwiększyłoby tylko presję ekonomiczną na zakłady pracy chronionej.

Federalne Ministerstwo Pracy i Spraw Społecznych popiera żądanie sprawiedliwego wynagrodzenia i zleciło przeprowadzenie badania. „Między innymi do połowy 2023 roku mają zostać opracowane alternatywne modele wynagrodzeń”, powiedział rzecznik.

„To o wiele za długo. My potrzebujemy teraz pieniędzy”, mówi Lukas Krämer. Silke Georgi dodaje: „Płaca wystarczająca na życie jest oznaką szacunku dla wykonanej pracy”.

źródło: www.bild.de

Premier Szlezwika-Holsztynu otwarty na wprowadzenie obowiązkowych szczepień

Premier landu Szlezwik-Holsztyn Daniel Günther (CDU) okazał się otwarty na wprowadzenie powszechnego obowiązku szczepień w celu walki z pandemią koronawirusa. Günther zacytowany w internetowym wydaniu dziennika „Die Welt” wyraził wprawdzie nadzieję, że „ostatecznie uda się uniknąć powszechnego obowiązku szczepień.” Ale zaraz potem dodał, że jeśli okaże się to konieczne, to jest gotów zdecydować się na ten krok. Premier Szlezwika-Holsztynu podkreślił, że nie można pozwolić na to, by kraj był ciągle zdominowany przez tę pandemię. Jego zdaniem politycy muszą poświęcić więcej uwagi osobom niezaszczepionym. „Musimy tu wywierać jeszcze większą presję” – powiedział Günther. „Jeśli chodzi o obowiązkowe szczepienia i dodatkowe ograniczenia dla niezaszczepionych, jestem w każdym razie otwarty na dalsze środki.”

Günther jest natomiast przeciwnikiem wprowadzenia powszechnego lockdownu. „Jesteśmy teraz w takiej fazie pandemii, w której nie chodzi już o to, by chronić przed zakażeniem wszystkich niezaszczepionych. Każdy może się chronić – poprzez szczepienia. To jest różnica w stosunku do sytuacji sprzed roku” – stwierdził polityk CDU.

Źródło: www.ndr.de

Niemcy: Syryjczyk skierowany do szpitala psychiatrycznego po zadźganiu żony na autostradzie!

2

Policjanci myśleli, że jadą do wypadku drogowego. Na miejscu znaleźli jednak ciało kobiety z licznymi ranami!

Morderstwo na niemieckiej autostradzie 

O godz. 6:09 w minioną sobotę na autostradzie w kierunku Hamburga zaalarmowano radiowozy policyjne. Tuż przed zjazdem na wysokości miejscowości Schuby, pomiędzy Flensburgiem a Szlezwikiem, na utwardzonym poboczu zatrzymało się srebrne Suzuki na berlińskich tablicach rejestracyjnych. Przed nim na asfalcie leżała martwa 31-letnia kobieta. Jej mąż stał kilka metrów dalej z rękami pokrytymi krwią. 33-latek pozwolił się aresztować bez oporu.

Śledczy ustalili przebieg zdarzenia

Śledztwo prowadzone przez wydział zabójstw ujawniło w niedzielę makabryczną prawdę.

Prokurator Inke Dellius poinformowała, że zatrzymany „mężczyzna jest mocno podejrzany (…) o to, że zatrzymał się na poboczu i kilkakrotnie ugodził swoją żonę nożem w okolice szyi, karku i pleców”.

Ciężko ranna kobieta najwyraźniej próbowała uciekać. W tym momencie przejeżdżająca obok ciężarówka uderzyła w kobietę i przejechała ją.

Starszy prokurator: „Według oceny powołanego biegłego z zakresu wypadków, kierowca ciężarówki mógł nie zauważyć, że uderzył w ranną kobietę”.

Śledczy nie komentują w tej chwili motywu sprawcy. Mąż został przyjęty do szpitala psychiatrycznego z podejrzeniem morderstwa. Oboje małżonkowie są Syryjczykami i są oficjalnie zarejestrowani w Danii. Na razie nie wiadomo, dlaczego podróżowali samochodem z berlińskimi tablicami rejestracyjnymi.

źródło: www.bz-berlin.de