Chaos maskowy w niemieckich pociągach: Oto co aktualnie obowiązuje!

Obowiązkowe maski w pociągach ICE, brak takiego obowiązku w pociągach regionalnych w Bawarii i Saksonii-Anhalt – Niemcom grozi teraz kolejny chaos maskowy!

Pierwsze kraje związkowe znoszą obowiązkowe maski

Bawaria (od soboty) i Saksonia-Anhalt (od środy) to pierwsze niemieckie landy, które zniosły obowiązkowe maski w transporcie lokalnym. Oznacza to, że żaden pasażer nie będzie zmuszony do dalszego noszenia maski w autobusach, S-Bahnach i pociągach regionalnych w żadnym z tych krajów związkowych.

14 krajów związkowych nie zniosło jeszcze obowiązkowych masek w transporcie publicznym

W 14 krajach związkowych Niemiec maski w transporcie publicznym są jednak nadal obowiązkowe. Oznacza to, że jeśli pociąg regionalny jedzie np. z Augsburga (Bawaria) do Ulm (Badenia-Wirtembergia), maska musi być założona na granicy tych dwóch krajów związkowych – a obsługa pociągu musi skontrolować przestrzeganie przepisów.

Kurozium: W przypadku pociągów dalekobieżnych (ICE/IC/EC Deutsche Bahn) to rząd federalny decyduje o wszystkich trasach. I na razie rząd trzyma się obowiązkowego noszenia masek. Oznacza to, że w przyszłości można podróżować bez maski w pociągu regionalnym z Monachium do Norymbergi, ale w pociągu IC lub ICE na tej samej trasie będzie trzeba założyć maskę! Minister zdrowia Bawarii Klaus Holetschek (58, CSU) tak skomentował sytuację: „Mogę tylko zalecić rządowi federalnemu zmianę tego stanu rzeczy”.

Kto jest temu winny?

Winne temu stanowi rzeczy są rząd federalny i rządy krajów związkowych, które nie były w stanie uzgodnić jednolitego podejścia na konferencji ministerialnej w poniedziałek.

Thomas Bareiß (47, CDU), rzecznik polityki transportowej CDU/CSU, ostro to krytykuje: „Tym samym koalicja powoduje zamieszanie i frustrację oraz ponownie traci wiele zaufania”.

Co teraz?

„Rząd federalny i rządy krajów związkowych muszą się szybko zebrać i ujednolicić przepisy” – domaga się Dieter Janecek (46, Zieloni). „Różne przepisy dotyczące masek prowadzą do chaosu”. Ekspert ds. zdrowia FDP Christine Aschenberg-Dugnus (63) dla BILDa: „Powinniśmy polegać na indywidualnej odpowiedzialności ludności. To absurd, że wymóg maski zależy od tego, czy na tej samej trasie jedzie się w ICE czy RE”.

źródło: bild.de

„Zimą wzrasta liczba zachorowań”: szef niemieckiego Instytutu Roberta Kocha zaleca izolację i maseczki

W związku z rosnącą liczbą zachorowań w sezonie zimowym, szef Instytutu Roberta Kocha Lothar Wieler opowiedział się za dalszą izolacją osób zakażonych koronawirusem oraz noszeniem maseczek. To, w jakim stopniu środki zostaną wdrożone, jest „ostatecznie decyzją polityczną”, powiedział w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Podkreślił, że izolacja osób chorych na COVID-19 jest nadal ważna, gdyż chroni innych przed zakażeniem. Dodał, że równie istotne jest, aby ludzie w dalszym ciągu nosili maseczki, ponieważ pomaga to ograniczyć liczbę zachorowań na choroby układu oddechowego.

Wieler spodziewa się, że w okresie zimowym znów wzrośnie liczba zakażeń koronawirusem w Niemczech. Ma to związek m.in. z tym, że więcej ludzi spotyka się w pomieszczeniach zamkniętych, że znów kwitnie życie towarzyskie. Dodał, że trudno przewidzieć, jak duże będą to liczby. Szef Instytutu Roberta Kocha zakłada, że w zimie oprócz zakażeń koronawirusem będą się rozprzestrzeniać liczne infekcje układu oddechowego.

Wkrótce w Bawarii nie będzie już obowiązku noszenia maseczek w autobusach i pociągach

Ostatnio w Niemczech toczy się dyskusja na temat zniesienia ostatnich obostrzeń pandemicznych, takich jak obowiązek izolacji czy noszenia maseczek w autobusach i pociągach. W Bawarii z dniem 10 grudnia zniesiony zostanie obowiązek noszenia maseczek w lokalnym transporcie publicznym. Uznano, że ze względu na stabilną sytuację związaną z zakażeniami nie jest to już zasadne. W związku z tym od 10 grudnia noszenie maseczek będzie jedynie zalecane.

Przepisy w tym zakresie różnią się w zależności od landu. Na konferencji ministrów zdrowia dyskutowano na temat zmian w obowiązujących obostrzeniach covidowych, ale nie udało się osiągnąć porozumienia. Rzeczniczka ministerstwa zdrowia Saksonii-Anhalt powiedziała, że poszczególne kraje związkowe mają różne zdania na temat obowiązku izolacji i noszenia maseczek.

Źródło: www.n-tv.de

Düsseldorf, Düren, Münster: czy za telefony z pogróżkami odpowiada ta sama osoba?

0

Niemiecka policja kontynuuje dochodzenie w sprawie poniedziałkowych telefonów z pogróżkami odebranych w Düsseldorfie, Düren i Münster. Jak wynika z informacji podanych przez nadawcę radiowo-telewizyjnego Westdeutscher Rundfunk (WDR), co najmniej dwa z tych połączeń zostały wykonane przez jedną i tę samą osobę.

Prawdopodobnie istnieje związek między poniedziałkową groźbą dotyczącą jarmarku bożonarodzeniowego w Düsseldorfie oraz skierowaną pod adresem jednej ze szkół w Münster. WDR zaznacza jednak, że nie zostało to jeszcze potwierdzone przez policję.

Trwa dochodzenie w sprawie telefonów z pogróżkami

Na razie nic nie wskazuje na to, że groźba popełnienia przestępstwa w szkole zawodowej w Düren mogła paść z ust tej samej osoby, co w dwóch pozostałych przypadkach badanych przez policję. Jednak śledztwo w tej sprawie nadal trwa.

W Düren funkcjonariusze ewakuowali i przeszukali szkołę zawodową. Po otrzymaniu telefonu z pogróżkami w Münster, policja szybko ustaliła, że był to fałszywy alarm.

W poniedziałek wieczorem policja zakończyła interwencję na terenie jarmarku bożonarodzeniowego w Düsseldorfie

Sprawca zamieszania na jarmarku bożonarodzeniowym w Düsseldorfie groził, że wjedzie ciężarówką na plac przed ratuszem. Z tego powodu policja zamknęła i ewakuowała jarmarki świąteczne w centrum miasta. Jednak wieczorem odwołano alarm.

We wtorek jarmarki bożonarodzeniowe w Düsseldorfie zostały ponownie otwarte.

Źródło: www1.wdr.de

Reparacje: Polska chce zwiększyć presję na Niemcy

2

Polski rząd chce zwiększyć presję na Niemcy w sprawie reparacji za II wojnę światową. „Sprawa reparacji ma dla Polski fundamentalne znaczenie” – powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej Arkadiusz Mularczyk, polski wiceminister spraw zagranicznych i jednocześnie przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej, podczas swojej pierwszej, dwudniowej wizyty w Berlinie. „Nie chodzi tu tylko o kwestię polityczną, ale o godność Polski” – dodał polityk.

„Teraz Niemcy mają wybór: albo zasiądą z Polską do stołu negocjacyjnego, albo będziemy poruszać tę kwestię na wszystkich forach międzynarodowych: w ONZ, w Radzie Europy i w Unii Europejskiej” – zastrzegł polski wiceminister spraw zagranicznych.

Polska domaga się dialogu w sprawie reparacji

Polski rząd dopiero rozpoczął działania w tej sprawie – podkreślił Mularczyk. Stwierdził, że poza rozmowami dwustronnymi powinna się odbyć międzynarodowa konferencja na ten temat, ponieważ dotyczy to także innych krajów. Oprócz Polski, od dłuższego czasu reparacji od Niemiec domaga się także Grecja.

„Rząd federalny nie może zwlekać z tą sprawą do następnych wyborów” – powiedział Mularczyk. „Musi być prowadzony dialog na ten temat, w przeciwnym razie będzie to złe dla naszego sąsiedztwa” – zaznaczył polityk.

Polska już dwa tygodnie temu wysłała oficjalną notę do 51 państw należących do takich organizacji jak UE, NATO i Rada Europy, apelując o zrozumienie dla jej roszczeń.

Polska oszacowała wysokość strat na 1,3 bln euro

Mularczyk, jako przewodniczący specjalnej komisji sejmowej, zlecił przygotowanie raportu na temat zniszczeń wojennych wyrządzonych przez nazistowskie Niemcy w Polsce podczas II wojny światowej, który został przedstawiony we wrześniu. Wysokość strat została oszacowana na 1,3 bln euro.

Pod koniec października Mularczyk został mianowany wiceministrem spraw zagranicznych i pełnomocnikiem rządu ds. odszkodowań za szkody wyrządzone agresją i okupacją niemiecką w latach 1939-1945. W związku z pełnieniem tych funkcji, prowadził we wtorek rozmowy w Berlinie, m.in. z niemiecką minister stanu ds. europejskich Anną Lührmann. Będą one kontynuowane także w środę.

Mularczyk: polityka przemilczenia, przedawnienia, zapomnienia

Rząd niemiecki uważa sprawę reparacji za zamkniętą i powołuje się na „Traktat dwa plus cztery”, jednak Polska nie była jego stroną. „Między Niemcami a Polską nie powinno być spraw zamiecionych pod dywan” – podkreślił Mularczyk.

Zarzucił Niemcom, że od lat 50. prowadzą politykę „przemilczenia, przedawnienia i zapomnienia”.

„Znam osobiście starszych ludzi, którzy zostali ciężko ranni w czasie wojny i od tego czasu są niepełnosprawni fizycznie. Przez całe życie szukali sprawiedliwości, ale jej nie znaleźli. Niemcy nie dostrzegają tych ludzi i zachowują się tak, jakby ci ludzie nie istnieli” – powiedział polski wiceminister spraw zagranicznych.

„Jednocześnie wypłacane są emerytury byłym żołnierzom Wehrmachtu i członkom SS. Trzeba pokazać światu tę politykę Niemiec” – stwierdził Mularczyk, podkreślając, że jest to „wielka niesprawiedliwość dziejowa”.

Źródło: www.zdf.de

Ewakuacja jarmarku świątecznego w Düsseldorfie

0

Policja otrzymała wczoraj informację, że planowany jest zamach na Weihnachtsmarkt w Düsseldorfie. W związku z tym, jarmark został ewakuowany. Na szczęście niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a jarmark ponownie otwarty. Śledztwo przejęła Państwowa Służba Bezpieczeństwa. Badany jest związek z dwoma innymi zagrożeniami.

Zagrożenie atakiem w Düsseldorfie

Policja ewakuowała w poniedziałek na trzy godziny cały jarmark świąteczny w centrum Düsseldorfu z powodu zagrożenia atakiem i otoczyła kordonem ulice. Zamieszanie wywołała wiadomość, że bezpieczeństwo tam może być zagrożone.

We wtorek rano rzecznik policji powiedział, że śledztwo prowadzone przez Służbę Ochrony Państwa przebiega intensywnie i że starają się oni ujawnić, kto dzwonił grożąc zamachem. Rzecznik nie podał dalszych szczegółów.

W poniedziałek policja oficjalnie mówiła o „abstrakcyjnym zakłóceniu bezpieczeństwa” i potwierdziła, że doszło do jawnego zagrożenia dla jarmarku świątecznego. Policja nie skomentowała, według jakiego scenariusza grożono i jak przekazano tę wiadomość. „Jesteśmy ostrożni i podchodzimy do tego rozważnie” – powiedział rzecznik policji. Wszczęto śledztwo w sprawie gróźb popełnienia przestępstw polegających na zakłócaniu spokoju publicznego.

Szybka reakcja policji

Policja natychmiast zareagowała, kazała zamknąć jarmark świąteczny krótko po godzinie 15 i otoczyć kordonem ulice. Szczególnie wokół rynku, gdzie odbywa się targ rękodzieła, policja zamknęła duże obszary dróg dojazdowych. Nawet piesi nie byli już w stanie przejść. Burgplatz z diabelskim młynem został również ewakuowany i otoczony kordonem, podobnie jak Untere Rheinwerft.

Policja rozmieściła swoje patrole na wielu skrzyżowaniach. Raz po raz przechodnie pytali, co się dzieje i z której drogi mogą skorzystać. Wiele osób czekało w drzwiach, inni udali się do kawiarni i restauracji. Na Flinger Straße, gdzie również ustawiono stragany, sklepy także musiały zostać zamknięte. Ewakuowano również lodowisko i stragany na Corneliusplatz.

Po ogłoszeniu alarmu straż pożarna wysłała na Berliner Allee jednostki służb ratowniczych. Sił starczyłoby na wypadek masowego wypadku. Nawet 20 rannych osób, czy to lekko, czy ciężko, mogło być szybko opatrzonych. Straż pożarna podkreśliła, że jest to środek ostrożności.

Odwołane spotkania w ratuszu

Ucierpiał również ratusz – posiedzenie Komisji Głównej i Finansów zostało przerwane. Jak relacjonowali uczestnicy, pojawiło się dwóch umundurowanych policjantów, którzy zażądali natychmiastowego opuszczenia ratusza przez lokalnych polityków i najwyższych urzędników z otoczenia burmistrza Stephana Kellera (CDU). Mówili o „abstrakcyjnym zagrożeniu terrorystycznym”. Odwołano również planowaną na godzinę 16.30 uroczystość uhonorowania wolontariuszy przez Burmistrza Kellera.

Jarmark świąteczny pozostał zamknięty na resztę wieczoru, mimo że około 18:00 wszystko zostało wyjaśnione, jak powiedział dyrektor zarządzający „Düsseldorf Tourism”, Ole Friedrich. Oskar Bruch powiedział: „Nie otworzymy dziś ponownie lodowiska ani diabelskiego młyna”.

Podejrzana sprawa

Po telefonie z pogróżkami w Düsseldorfie policja bada związek z dwoma innymi groźbami z tego samego dnia. W Düren dzwoniący groził w poniedziałek popełnieniem przestępstwa w szkole zawodowej, w Münster też w szkole. Trzeci przypadek nie został zgłoszony przez policję, ale został potwierdzony na prośbę dpa przez władze.

Komendy policji w Düsseldorfie, Kolonii – odpowiedzialnej za sprawę w Düren – i Münster również potwierdziły, że każda z nich sprawdzi czy istnieje związek z pozostałymi rozmowami telefonicznymi. Bardzo dziwne było to, że nagle w ciągu jednego dnia doszło do trzech podobnych zgłoszeń – powiedziały źródła policyjne.

W Münster policja sprawdziła zagrożenie i zakwalifikowała je jako fałszywy alarm – podał rzecznik. W Düren zamknięto, ewakuowano i przeszukano szkołę zawodową.

Źródło: www.rp-online.de

Bawaria znosi obowiązkowe maski w autobusach i pociągach!

Bawaria znosi obowiązek noszenia masek w środkach transportu publicznego. Od soboty w metrze, tramwajach i autobusach nie trzeba już będzie zakładać ochrony na usta i nos. Będzie to jedynie zalecane.

Rząd Bawarii podjął dzisiaj decyzję o zniesieniu obowiązkowych masek w transporcie publicznym

Taką decyzję podjął we wtorek bawarski gabinet, jak dowiedział się BILD z kręgów rządowych. Minister zdrowia Klaus Holetschek (58, CSU) zaproponował decyzję z inicjatywy przewodniczącego ministrów Markusa Södera (55, CSU). Sytuacja związana z zakażeniami pozwala na zastosowanie tego środka. Bawaria idzie za przykładem Austrii.

Inne kraje związkowe wciąż niezdecydowane

Pierwotnie Bawaria chciała znaleźć wspólne rozwiązanie z innymi krajami związkowymi. Na poniedziałkowej konferencji ministrów zdrowia rząd federalny i landy nie były jednak w stanie uzgodnić wspólnej linii.

Nowe rozporządzenie zacznie obowiązywać od 10 grudnia

Nowe rozporządzenie wejdzie w życie 10 grudnia. Wtedy w Bawarii będzie obowiązywało nowe rozporządzenie o ochronie przed zakażeniami. Stare rozporządzenie, które zawierało obowiazek noszenia maski, wygaśnie w piątek.

Maski będą jednak nadal obowiązkowe w pociągach dalekobieżnych obsługiwanych przez Deutsche Bahn. O tym decyduje bowiem rząd federalny.

źródło: bild.de

Wysokie koszty energii: wielu sprzedawców w Nadrenii-Palatynacie rozważa skrócenie godzin otwarcia sklepów – albo już to zrobiło

0

O tym, że większość zakładów fryzjerskich w Nadrenii-Palatynacie jest zamknięta w poniedziałki, klienci wiedzą od dziesięcioleci. Jednak w przyszłości może się okazać, że mieszkańcy tego kraju związkowego zastaną tego dnia zamknięte drzwi wejściowe także do innych sklepów. A to dlatego, że wielu sprzedawców rozważa obecnie ograniczenie godzin otwarcia z powodu gwałtownie rosnących kosztów energii – wyjaśnia Thomas Scherer, dyrektor naczelny stowarzyszenia Handelsverband Rheinland-Pfalz, w wywiadzie udzielonym Niemieckiej Agencji Prasowej.

Wkrótce w poniedziałki handel może być mocno ograniczony

Niektóre firmy już to uczyniły i otwierają swoje placówki później lub zamykają wcześniej. Część z nich myśli nawet o tym, by w wybranym dniu tygodnia w ogóle ich nie otwierać. Jako że zasadniczo najniższe obroty odnotowuje się w poniedziałki, może się okazać, że w tym dniu tygodnia handel będzie mocno ograniczony.

Na przykład w regionie Mittelrhein 11 proc. przedsiębiorstw biorących udział w wewnętrznej ankiecie stowarzyszenia handlowego stwierdziło, że już teraz otwierają drzwi swoich sklepów później niż dotychczas, natomiast 33 proc. zamyka je wcześniej. 19 proc. myśli nawet o całkowitym zamknięciu lokalu na jeden dzień w tygodniu. Spośród nich 90 proc. stwierdziło, że gdyby taka decyzja rzeczywiście zapadła, miałoby to miejsce w poniedziałki. Dotyczy to różnych branż, ale zastanawiają się nad tym przede wszystkim duże centra meblowe.

Wysokie koszty energii, problemy z dostawami, brak personelu…

Większość uzasadnia to zwiększonymi kosztami energii, a w niektórych przypadkach także problemami z dostawami lub niedoborem personelu – powiedział Scherer. Mniej więcej co dziesiąty sprzedawca w Nadrenii-Palatynacie wciąż boryka się z problemami z dostawami.

W ankiecie przeprowadzonej przez stowarzyszenie handlowe, 40 proc. sprzedawców z regionu Trewiru stwierdziło, że wcześniej zamykają swoje placówki. 25 proc. z nich planuje ich całkowite zamknięcie w wybranym dniu tygodnia, większość myśli o poniedziałku.

Problem dla sklepów stacjonarnych: w internecie ludzie mogą robić zakupy przez całą dobę, siedem dni w tygodniu

Z ekonomicznego punktu widzenia taki dzień zamknięcia może mieć sens ze względu na redukcję kosztów. Jednak z drugiej strony oznacza to dla sklepów możliwy spadek obrotów, a dodatkowo istnieje ryzyko, że klienci przejdą do konkurencji. Handlowcy muszą więc dobrze przemyśleć swoją decyzję.

Jeśli już sklep detaliczny zdecyduje się na ten krok, to naturalnie wybierze dzień, w którym obroty są najniższe. Wtedy można zaoszczędzić na kosztach oświetlenia i ogrzewania – mówi Scherer.

Klienci przyzwyczaili się do tego, że sklepy są otwarte sześć dni w tygodniu – dodaje. „Pytanie brzmi, czy jako społeczeństwo nadal możemy sobie na to pozwolić, kiedy zasoby – energia i personel – mogą nie być już dostępne dla tak długich godzin otwarcia”. Z pewnością problemem dla sprzedawców detalicznych jest to, że w sieci ludzie mogą robić zakupy przez całą dobę, siedem dni w tygodniu.

Słaby początek sezonu zakupów świątecznych

Zdaniem Scherera początek sezonu zakupów świątecznych, tak ważny dla handlu detalicznego, wypadł poniżej oczekiwań. Po stosunkowo dużej liczbie klientów na początku i w połowie listopada, sprzedawcy liczyli na duże obroty w pierwszą sobotę Adwentu (26 listopada). Niestety, ich oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością. Wiele firm odnotowało spadek sprzedaży i liczby odwiedzających w porównaniu z poprzednim rokiem.

W całych Niemczech dało się zauważyć pewne ożywienie w handlu w minioną sobotę, ale i tak liczba klientów w większości przypadków nie spełniła oczekiwań. Na pogorszenie nastrojów konsumentów wpływa wysoka inflacja i trwająca wojna na Ukrainie.

Źródło: www.welt.de

Aktywiści klimatyczni zablokowali Karlsplatz w Monachium

2

Aktywiści „Ostatniego pokolenia” zablokowali Karlsplatz (Stachus) w Monachium. Podobne akcje spowodowały również zakłócenia w ruchu drogowym w Berlinie.

„Ostatnie pokolenie” protestuje w Monachium

Aktywiści „Ostatniego pokolenia” ponownie przykleili się do ulicy w Monachium podczas protestu klimatycznego i zablokowali ruch. Według rzecznika policji, w poniedziałek na drodze przy Karlsplatz (Stachus) przyklejając się do ulicy protestowało dziewięć osób. Byli ubrani w kamizelki odblaskowe i trzymali transparenty, aby zwrócić uwagę na swoje żądania. Ruch został przekierowany, utrudnienia były „umiarkowane”.

„Ostatnie pokolenie” zapowiadało dalsze i wzmożone akcje protestacyjne od tego tygodnia. Jak powiedział w poniedziałek rzecznik policji, miasto Monachium po ogłoszeniu przez grupę aktywistów informacji o zgromadzeniu, wydało zawiadomienie o zasadach, jakich należy przestrzegać. Przyklejając się do ulicy, aktywiści naruszyli jednak te warunki. Obecnie nie ma planów rozwiązania protestu.

W ostatnich tygodniach aktywiści blokowali już drogi, uszkadzali dzieła sztuki i paraliżowali ruch lotniczy na lotnisku w Berlinie. W Bawarii niektórzy aktywiści trafili do więzienia niejako „profilaktycznie”, ponieważ zapowiadali dalsze zakłócenia. Grupa domaga się m.in. ograniczenia prędkości do 100 kilometrów na godzinę na autostradach oraz biletu kolejowego w cenie dziewięciu euro na terenie całych Niemiec.

Blokady w Berlinie

Również w Berlinie protestujący kontynuowali swoje blokady i na początku tygodnia ponownie spowodowali utrudnienia w ruchu w godzinach szczytu. Najpierw policja zarejestrowała akcję protestacyjną przed głównym dworcem kolejowym przy Invalidenstraße z udziałem siedmiu osób. Pięć z nich przykleiło się do jezdni, jak powiedziała rzeczniczka policji.

Kolejne akcje miały miejsce przy Wilhelmstraße, róg Hallesches Ufer i Potsdamer Straße oraz na rogu Varian-Fry-Straße. Według policji, protestowało tam czterech aktywistów. Berlińskie centrum informacji drogowej mówiło o kolejnej akcji protestacyjnej na B1 w rejonie Tiergarten w pobliżu Stresemannstraße, która spowodowała korki.

Źródło: www.spiegel.de

Saksonia-Anhalt: czy w tym tygodniu zostaną zniesione wszystkie obostrzenia pandemiczne?

Jeszcze do środy 7 grudnia w Saksonii-Anhalt obowiązują pewne obostrzenia wprowadzone w związku z pandemią COVID-19. A co będzie później? Według informacji podanych na portalu mdr.de, w rządzie premiera Reinera Haseloffa (CDU) nie ma porozumienia odnośnie nowego rozporządzenia w tej sprawie. To oznaczałoby, że od 8 grudnia w tym kraju związkowym nie obowiązywałyby już żadne obostrzenia pandemiczne.

FDP za zniesieniem obowiązku noszenia maseczek

Najpierw frakcja CDU opowiedziała się przeciwko kolejnej regulacji i za zniesieniem obowiązku noszenia maseczek. Teraz pojawił się także projekt wniosku grupy parlamentarnej FDP w sprawie zniesienia obowiązku izolacji oraz noszenia maseczek.

Brak komentarza ze strony rządu

Na razie rząd landu Saksonia-Anhalt nie podjął decyzji w sprawie dalszej walki z COVID-19. Obecnie dyskutowane są dwa warianty: albo obecne rozporządzenie wygaśnie 7 grudnia, albo konferencja ministrów zdrowia zdecyduje o uchyleniu przepisów covidowych z końcem roku i wtedy tak samo postąpi Saksonia-Anhalt.

Oczekuje się, że decyzja w tej sprawie zapadnie we wtorek. Póki co rzeczniczka kancelarii nie chciała komentować sprawy.

Krytyka ze strony Zielonych i Lewicy

Partie Lewicy i Zielonych w Saksonii-Anhalt przestrzegły przed zniesieniem obostrzeń covidowych już w tym tygodniu. Frakcja Zielonych podkreśliła w poniedziałek, że pandemia jeszcze się nie skończyła. Zdaniem polityków tej partii rezygnacja ze środków ochronnych już teraz byłaby fatalną decyzją. Wobec dużych ilości zakażeń w okresie zimowym, propozycja ta jest według nich niezrozumiała.

W podobnym tonie wypowiedzieli się posłowie Lewicy. W opinii polityków tej partii doprowadziłoby to do nadmiernego obciążenia systemu opieki zdrowotnej. Nicole von Angern, rzeczniczka Partii Lewicy ds. polityki zdrowotnej przypomniała ponadto, że aktualnie odnotowuje się duże ilości zakażeń wirusem RSV wśród dzieci.

Wydano już 18 regulacji w walce z COVID-19

Pierwsze rozporządzenie w sprawie środków mających na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się nowego koronawirusa SARS-CoV-2 w Saksonii-Anhalt zostało wydane w marcu 2020 roku. Od tego czasu wydano siedemnaście kolejnych rozporządzeń w tej sprawie.

Źródło: www.mdr.de

Niemcy: wózek sklepowy przewrócił się i zabił na 13-miesięczne dziecko

0

13-miesięczna dziewczynka została śmiertelnie ranna w wypadku w sklepie budowlanym pod Hanowerem. Wózek sklepowy załadowany płytami gipsowymi stracił równowagę, przewrócił się i przygniótł dziecko.

Tragedia w Garbsen

13-miesięczna dziewczynka została tak ciężko ranna przez przewracający się wózek sklepowy, że wkrótce potem zmarła. Jak poinformowała w niedzielę policja, wózek sklepowy w markecie z artykułami budowlanymi w Garbsen był załadowany płytami gipsowymi i stracił równowagę. Dziecko stało obok wózka, gdy ten się przewrócił. Do nieszczęścia doszło w sobotę.

Dziewczynka była w markecie budowlanym z rodzicami. Na początku próbowali ją reanimować ratownicy, potem dziecko zostało przetransportowane helikopterem do szpitala, gdzie chwilę później zmarło.

Na razie nie wiadomo, dlaczego wózek się przewrócił

Świadkami wypadku byli rodzice, a także inni klienci i pracownicy marketu budowlanego. Na miejscu wszyscy zostali otoczeni opieką psychologów. Rzeczniczka policji powiedziała, że również policjantom, którzy byli na miejscu zdarzenia, zaoferowano pomoc psychologiczną.

Śledczy zabezpieczyli ślady na terenie marketu budowlanego. Początkowo nie było jasne, dlaczego wózek sklepowy został tak mocno przechylony, że aż się przewrócił. W niedzielę nie było jeszcze wiadomo, czy zostanie przeprowadzona sekcja zwłok dziewczynki. Policja dalej bada tę sprawę.

Źródło: www.stern.de