Nadrenia Północna-Westfalia: nieznani sprawcy podpalili dary przeznaczone dla poszkodowanych w wyniku trzęsienia ziemi w Turcji

0

Nieznani sprawcy podpalili dary przeznaczone dla ofiar trzęsienia ziemi w Turcji, znajdujące się na terenie supermarketu w Marl, w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że były to jeszcze nieposortowane dary, które miały trafić do poszkodowanych – głównie odzież, ale prawdopodobnie także żywność i karma dla zwierząt domowych – poinformowała w poniedziałek miejscowa policja. Szkody materialne wyrządzone przez podpalaczy szacuje się na ok. 20 tys. euro.

Policja dysponuje nagraniami wideo

„Wszystko zostało zniszczone” – powiedział rzecznik policji. Straż ugasiła pożar w nocy z soboty na niedzielę. Nikt nie został ranny. Doszło do uszkodzenia mienia w sąsiedniej chłodni.

Policja poinformowała, że posiada nagrania wideo, na których widać dwóch podejrzanych przebywających na terenie supermarketu. Jedna z dwóch osób wyrwała również przedmiot znajdujący się na zewnętrznej fasadzie supermarketu i spaliła go. Podobno była to turecka flaga. Z tego powodu prowadzone jest nie tylko śledztwo dotyczące podpalenia – w sprawę włączyła się także Służba Ochrony Państwa.

Źródło: web.de

Głośny protest przeciwko marszowi neonazistów w Dreźnie – interweniowało prawie 2 000 policjantów

0

Wiele osób protestowało w Dreźnie przeciwko neonazistowskiemu marszowi upamiętniającemu zniszczenie miasta podczas II wojny światowej. Policja zapobiegła konfrontacji między dwoma obozami.

Protesty w Dreźnie

Gwizdy, śpiewy i muzyka: setki ludzi głośno i energicznie protestowało przeciwko marszowi prawicowych ekstremistów, który miał upamiętnić rocznicę zniszczenia Drezna w czasie II wojny światowej. Protestanci stali na trasie tzw. marszu żałobnego, ciągnącego się przez centrum miasta, tak że neonaziści i inni przedstawiciele prawicowej sceny musieli przejść przez wąski szpaler z transparentami i plakatami. Swoje oblicze pokazała również inicjatywa” Omas gegen rechts”.

Dawne Drezno zostało zniszczone przez brytyjskie i amerykańskie bomby 13 lutego 1945 roku i w kolejnych dniach. Według badań historyków, życie straciło nawet 25 tysięcy osób. Prawicowi ekstremiści widzą w tym zbrodnię wojenną popełnioną przez aliantów i tym samym relatywizują niemiecką winę za wybuch wojny.

Policja mówi o „trudnym dniu”

Na miejscu porządku pilnowały liczne służby – 1 890 funkcjonariuszy z kilku krajów związkowych i policji federalnej zabezpieczało demonstracje. Od godzin popołudniowych aż do wieczora koncentrowano się na marszu prawicowych ekstremistów. Policja otoczyła kordonem wejścia na trasę i zapewniła „protest w zasięgu słuchu i wzroku”. W akcji uczestniczył również śmigłowiec. W swoim podsumowaniu szef policji, Lutz Rodig, mówił o „pełnym wyzwań i dynamicznym dniu”. Przestrzegano zarówno prawa do wolności zgromadzeń, jak i kontrprotestu. Udało się zapobiec starciu między dwoma obozami.

Jak podaje policja, prawicowy marsz był kilkakrotnie wstrzymywany. Czterech uczestników w wieku od 30 do 49 lat jest sprawdzanych pod kątem używania symboli niekonstytucyjnych organizacji, dwóch z nich miało też tego typu tatuaże. 21-latek i 51-latek odpowiedzą za naruszenie prawa o zgromadzeniach. Podczas kontrprotestu odbyły się manifestacje; kilkadziesiąt osób usiadło też na ulicy – zostały one „usunięte na bok”.

W związku z próbą sforsowania policyjnej bariery 18-latek jest przesłuchiwany pod kątem naruszenia spokoju. Według władz, jeden z funkcjonariuszy został obrzucony kamieniami, ale nie odniósł żadnych obrażeń. Wobec ośmiu innych osób w wieku od 15 do 30 lat prowadzone jest śledztwo w sprawie naruszenia prawa o zgromadzeniach. 23-letniej kobiecie grożą zarzuty znieważenia, a 15-latkowi zarzuty stawiania oporu.

Sprawdzany wątek podżegania ludzi

Funkcjonariusze zidentyfikowali również wśród protestujących mężczyznę z Bawarii, który jest sprawdzany przez Państwową Służbę Bezpieczeństwa pod kątem podburzania ludzi. Według policji, 68-latek zamieścił w piątek na portalu społecznościowym film, w którym zaprzecza Holokaustowi. Został on przewieziony do aresztu.

Policja nie podała liczby uczestników. Według szacunków reportera niemieckiej agencji prasowej (dpa), w dorocznym tzw. marszu żałobnym 13 lutego udział wzięło około 1 000 osób, a w kontrproteście jeszcze więcej. Rzeczniczka organizatorów powiedziała we wczesnych godzinach wieczornych, że dokładna liczba osób jest jeszcze sprawdzana. Do oporu wzywała nowa inicjatywa „Dresden Widersetzen” (Drezdeński Opór). Należą do niej liczne organizacje i partie, których deklarowanym celem jest „wolne od nazizmu” upamiętnienie w Dreźnie.

Źródło: Der Spiegel

Mężczyzna skazany za morderstwo zatrzymany po 26 latach na lotnisku w Düsseldorfie

0

Rutynowa kontrola doprowadziła do aresztowania: na lotnisku w Düsseldorfie policja ujęła mordercę, który był poszukiwany od prawie trzech dekad. 44-latek był w drodze do Hiszpanii.

Mężczyzna zamierzał udać się do Barcelony

Przez ponad ćwierć wieku albańscy śledczy ścigali 44-letniego mężczyznę skazanego w 1997 roku za morderstwo. Nieoczekiwanie funkcjonariuszom na lotnisku w Düsseldorfie udało się zatrzymać poszukiwanego przestępcę.

Według dyrekcji policji federalnej w Sankt Augustin, w minioną niedzielę mężczyzna był w drodze na lot do Barcelony. Wpadł podczas wyrywkowej kontroli przeprowadzonej przez funkcjonariuszy.

44-latek zostanie teraz wydany władzom Albanii

Według informacji podanych przez policję, po zakończonej kontroli Albańczyk został najpierw przewieziony na posterunek. Jak się okazuje, w ubiegłym roku w Irlandii został wydany nakaz aresztowania mężczyzny za przestępstwa narkotykowe. Z kolei gdy sprawdzono jego odciski palców, wyszło na jaw, że był on od 26 lat poszukiwany przez albańskie służby za morderstwo – choć dane osobowe były inne.

Policja federalna wydała nakaz aresztowania. Mężczyzna został przekazany organom wymiaru sprawiedliwości. Ponieważ w Albanii morderstwo także nie ulega przedawnieniu, sprawcę czeka teraz ekstradycja.

Źródło: Der Spiegel

Polak podróżujący po Niemczech wyszedł do toalety i ślad po nim zaginął

2

Helikopter i psy tropiące poszukiwały 33-letniego Polaka, który zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach w Niemczech. Ślad po nim zaginął, gdy wysiadł z auta i udał się do toalety.

33-latek jako pasażer podróżował wraz ze swoim kolegą do Hanoweru. Kiedy przejeżdżali autostradą A36 przez Saksonię, postanowili zatrzymać się na przerwę. Mężczyzna miał udać się do toalety. Kiedy długo nie wracał, zaniepokojony kierowca zgłosił jego zaginięcie policji.

Wszystko miało miejsce na parkingu w Regensteinblick między Blankenburgiem a Wernigerode w środę ok. godziny 8:30. Mężczyźni jechali w kierunku Brunszwiku, a ich celem był – jak wspomnieliśmy już – Hanower. Kolega 33-latka przekazał policjantom, że jego znajomy był mocno pijany.

Służby poważnie potraktowały zgłoszenie. Do akcji poszukiwawczej zaangażowano helikopter i psy tropiące. 33-letni Polak odnalazł się dopiero wieczorem… przy oddalonym o 4 kilometry od parkingu zjeździe na miejscowość Benzingerode.

źródło: wp.pl

Korzystanie ze smartfonów w miejscu pracy: co wolno pracownikom w Niemczech?

W dzisiejszych czasach telefon komórkowy nieustannie towarzyszy nam w codziennym życiu. Czy jednak pracownicy w Niemczech mają prawo korzystać ze swojego smartfona w miejscu pracy? Okazuje się, że w tej kwestii decyzja należy do pracodawcy – i niekiedy może on całkowicie zakazać korzystania ze smartfonów w firmie. Pracownicy powinni zatem dowiedzieć się, czy wolno im w pracy spoglądać na swoje telefony komórkowe. W tym artykule wyjaśnimy, kiedy korzystanie ze smartfona w miejscu pracy jest zabronione oraz jakie prawa przysługują pracodawcom i pracownikom…

Czy w Niemczech generalnie zakazane jest używanie smartfona w miejscu pracy?

Na początek dobra wiadomość dla tych, którym trudno wytrzymać pół godziny bez telefonu komórkowego: ogólnie rzecz biorąc, w Niemczech nie ma zakazu korzystania ze smartfona w miejscu pracy. Można go zabrać ze sobą i – o ile szef nie zadecyduje inaczej – można go też używać. Większość firm toleruje sporadyczne korzystanie z komórki do przesyłania wiadomości lub nawet przeprowadzenia krótkiej rozmowy telefonicznej. Pracownicy nie powinni jednak przesadzać i marnować czasu, który powinien być przeznaczony na wykonywanie obowiązków służbowych – zdaniem specjalistów z zakresu prawa pracy, dopuszczalne jest korzystanie z telefonu komórkowego przez maksymalnie dziesięć minut dziennie. W przeciwnym razie mogą zostać pozbawieni prawa do używania smartfona w pracy.

Dzieje się tak dlatego, że smartfony odciągają uwagę od pracy, za którą otrzymujecie wynagrodzenie. Wasz szef nie musi tego tolerować, ani na to pozwalać. To samo dotyczy smartwatcha, przy pomocy którego można prowadzić rozmowy telefoniczne i odbierać wiadomości.

Czy pracodawca może zakazać używania telefonów komórkowych w miejscu pracy?

Pracodawcy w Niemczech przysługuje prawo wydawania poleceń pracownikom (niem. Direktionsrecht). Może on nie tylko wskazywać zadania, jakich powinni się podjąć, ale także precyzować, w jaki sposób mają być one wykonane. W ramach tych uprawnień kierowniczych szef może również wprowadzić zakaz używania prywatnych smartfonów w godzinach pracy.

Pracodawca może zdecydować się na ten krok, aby pracownicy faktycznie skoncentrowali się na swojej pracy. Inne możliwe powody zakazu używania smartfona w miejscu pracy to:

  • ochrona danych osobowych

Ogólne rozporządzenie o ochronie danych (RODO) zobowiązuje przedsiębiorców do zwrócenia szczególnej uwagi na bezpieczeństwo danych swoich klientów i pracowników. W tym celu może okazać się konieczne wprowadzenie zakazu używania smartfonów w miejscu pracy. Czysto teoretycznie pracownicy mogliby zrobić zdjęcia wrażliwych danych lub informacje, które nie są przeznaczone do wiadomości publicznej mogłyby przypadkowo wyciec podczas prywatnej rozmowy telefonicznej.

  • bezpieczeństwo i higiena pracy

Pracodawcy muszą zapewnić pracownikom bezpieczeństwo w miejscu pracy. Korzystanie z telefonu komórkowego w celach prywatnych może utrudniać wywiązywanie się z tego obowiązku. Rozkojarzeni pracownicy obsługujący maszyny stanowią zagrożenie dla siebie i innych. W tym przypadku używanie telefonów jest zabronione, gdyż w przeciwnym razie, gdyby doszło do wypadku przy pracy, zrzeszenie zapewniające ubezpieczenie od odpowiedzialności pracodawców mogłoby zakwestionować roszczenie.

Pracodawca może zakazać korzystania z telefonu komórkowego, ale jednocześnie musi zapewnić, że w nagłych wypadkach będzie możliwość skontaktowania się z pracownikami. Typowym przykładem jest chore dziecko, które trzeba odebrać ze szkoły lub przedszkola. Dla takich nagłych przypadków można zrobić wyjątek. Jeśli w firmie obowiązuje ogólny zakaz korzystania ze smartfona, alternatywą może być biurowy telefon stacjonarny.

W jaki sposób zakazuje się używania smartfonów w miejscu pracy?

Wiążące i ogólne regulacje dotyczące korzystania ze smartfonów w miejscu pracy można zawrzeć w porozumieniu zakładowym. Obie strony uzgadniają wówczas możliwe do przyjęcia rozwiązanie.

Jeśli pracownicy złamią zasady, mogą otrzymać upomnienie, a jeśli sytuacja się powtórzy, może im grozić nawet zwolnienie z pracy.

Możliwe jest jednak również zakazanie pracownikom korzystania z telefonów komórkowych w drodze bezpośredniego polecenia. Pracodawca powinien to uczynić w formie pisemnej i uzyskać od pracownika potwierdzenie, że otrzymał pismo i przyjął do wiadomości jego treść.

Kiedy nie wolno zabronić pracownikom korzystania z telefonów komórkowych?

Prawo pracodawcy do wydawania poleceń pracownikom ma swoje granice i nie wszystkie zakazy i regulacje są dozwolone. Zasadniczo obowiązuje następująca zasada: szef nie może zabronić korzystania ze smartfonów podczas przerw i poza terenem firmy. W tym przypadku pracownicy mogą swobodnie decydować o tym, jak wykorzystują swój czas.

Nie ma reguły bez wyjątku: jeśli pracownik pracuje i spędza przerwy w firmie, w której procesy mogłyby być zakłócone przez promieniowanie telefonu komórkowego, pracodawca może generalnie zakazać korzystania ze smartfona. Taka sytuacja może mieć miejsce w szpitalach lub gabinetach rentgenowskich, gdzie promieniowanie mogłoby spowodować zakłócenia w działaniu aparatury medycznej.

Firmy nie mogą też tak po prostu zakazać korzystania ze smartfonów w miejscu pracy po tym, jak przez długi czas było to tolerowane i dozwolone. Po miesiącach, czy wręcz latach, zasady korzystania z telefonów komórkowych stają się swego rodzaju utartą praktyką, od której nie da się tak łatwo odejść. Zwyczaje, które początkowo wynikały z dobrej woli pracodawcy, z czasem stają się dla niego zobowiązaniem.

Pracownicy mogą wtedy nadal korzystać ze smartfonów. Podobnie jest ze zmianą umowy o pracę, która nie może być jednostronnie modyfikowana.

Tym bardziej ważne jest, aby pracodawcy jak najwcześniej uregulowali kwestię używania smartfonów. Jeśli nie ma zakazu lub oficjalnego ograniczenia, pracownicy mogą korzystać z telefonu komórkowego, wychodząc z założenia, że szef to toleruje.

Jakie przepisy dotyczą służbowego telefonu komórkowego?

W godzinach pracy można oczywiście korzystać ze służbowego telefonu komórkowego w celach zawodowych. Właśnie w tym celu został on udostępniony pracownikowi. Jednak używanie telefonu służbowego do celów prywatnych jest generalnie zabronione. Tak wynika z orzeczenia Federalnego Sądu Pracy (2 AZR 581/04). Wyjątek: jeśli pracodawca wyraźnie zezwala na korzystanie z urządzenia w celach prywatnych, pracownik może to robić bez obaw o negatywne konsekwencje.

Oczywiście powinien przy tym zachowywać się odpowiedzialnie. Szef nie musi akceptować ciągłych prywatnych rozmów telefonicznych, czy drogich połączeń na numery specjalne.

Korzystając ze służbowego telefonu komórkowego, pracownicy nie tylko oszczędzają na opłatach telefonicznych. Ma on jeszcze jedną zaletę: w przeciwieństwie do samochodu firmowego, w deklaracji podatkowej nie trzeba wykazywać telefonu służbowego jako korzyści pieniężnej (niem. geldwerter Vorteil).

Do 2030 roku w Niemczech może brakować nawet 87 tysięcy kierowców autobusów

1

Zapotrzebowanie na kierowców stale rośnie, a jednocześnie wielu z nich odchodzi z pracy ze względu na osiągnięty wiek emerytalny. Wszystko wskazuje na to, że niedobór pracowników w branży przewozów autobusowych w Niemczech będzie jeszcze większy niż dotychczas sądzono.

Według Federalnego Związku Niemieckich Przewoźników Autobusowych (niem. Bundesverband Deutscher Omnibusunternehmen, BDO), do 2030 roku może brakować nawet około 87 tys. kierowców. Do tej pory prognozy dotyczące niedoboru pracowników tej branży mówiły o około 76 tys. Jak wynika z przeprowadzonej ankiety, w przedsiębiorstwach zajmujących się przewozami autobusowymi brakuje obecnie prawie 7,8 tys. kierowców.

Wielu kierowców zrezygnowało z pracy w czasie pandemii 

W związku z trudną sytuacją kadrową, wiele firm już teraz nie jest w stanie przyjmować niektórych zleceń lub nie może brać udziału w przetargach – powiedział Patrick Orschulko, specjalista ds. prawa i turystyki w Federalnym Związku Niemieckich Przewoźników Autobusowych. Jest to spowodowane w dużej mierze tym, że bardzo dużo pracowników przechodzi obecnie na emeryturę, a ponadto Orschulko spodziewa się „podwojenia liczby pasażerów” w związku z transformacją sektora transportu w Niemczech.

Wiele firm musiało przestawić się na skrócony czas pracy (niem. Kurzarbeit) podczas pandemii koronawirusa, ponieważ przez długi czas podróżowanie autobusami międzymiastowymi nie było możliwe – powiedział. Wielu kierowców odeszło więc z branży, co przyczyniło się do pogłębienia problemu niedoboru pracowników – wyjaśnił Orschulko.

Związek zwraca uwagę na potrzebę uproszczenia procesu uzyskiwania uprawnień kierowcy zawodowego

Dlatego organizacja domaga się przede wszystkim uproszczenia i odbiurokratyzowania systemu kształcenia kierowców autobusów, podobnie jak ma to miejsce w Austrii. Związek proponuje system kształcenia „2 w 1”, w którym kierowcy autobusów byliby gotowi do pracy po ukończeniu kursu, zdaniu egzaminu teoretycznego i praktycznego.

Aktualnie proces kształcenia jest w Niemczech podzielony na dwie części. Po pierwsze, przyszli kierowcy muszą uzyskać prawo jazdy na autobus, a po drugie, muszą zdobyć świadectwo kwalifikacji kierowcy zawodowego (Berufskraftfahrerqualifikation), które umożliwia im pracę w przedsiębiorstwie zajmującym się przewozem osób.

Źródło: Der Spiegel

Kobiety powinny pracować dłużej: szef Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej ma pomysł na rozwiązanie problemu niedoboru pracowników

4

Ukrainki i emeryci mieliby zajmować się opieką nad dziećmi, aby kobiety mogły pracować w większym wymiarze czasu pracy: z taką nietypową propozycją rozwiązania problemu braku wykwalifikowanych pracowników wystąpił szef Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (niem. Deutsche Industrie- und Handelskammer, DIHK) Peter Adrian.

Potrzeba uproszczenia procesu wydawania wiz dla wykwalifikowanych pracowników z zagranicy

Prezes Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej dostrzega zagrożenie dla konkurencyjności niemieckich firm. W wywiadzie udzielonym „Bild am Sonntag” Peter Adrian przedstawił też konkretne propozycje rozwiązania tego problemu.

Jedną z sugestii było uproszczenie procesu wydawania wiz dla wykwalifikowanych pracowników z zagranicy. „Zakładamy, że każdego roku będziemy musieli zastąpić około 400 tys. wykwalifikowanych pracowników przechodzących na emeryturę. Część z nich będziemy musieli pozyskać zatrudniając imigrantów. Ale w dalszym ciągu jest też potencjał w kraju” – stwierdził przedsiębiorca.

Wydłużenie czasu opieki nad dziećmi szansą na zmniejszenie braków kadrowych? Szef DIHK chce, aby kobiety w Niemczech pracowały dłużej

Co miał na myśli mówiąc o potencjale w Niemczech? Chodzi o kobiety, które pracują w niepełnym wymiarze godzin. „Gdyby wszystkie kobiety zatrudnione obecnie na część etatu pracowały dłużej – średnio o dwie godziny dziennie – efekt byłby taki sam, jak w przypadku zatrudnienia 500 tys. pracowników” – powiedział Adrian. Dodał, że jednym z powodów ograniczonej aktywności zawodowej kobiet jest kwestia zapewnienia odpowiedniej opieki swoim dzieciom.

Dlatego szef Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej proponuje, aby do pomocy w placówkach dziennej opieki nad dziećmi zatrudniać osoby na emeryturze oraz kobiety, które przyjechały do Niemiec z Ukrainy. Jego zdaniem pozwoli to udoskonalić ofertę opieki nad dziećmi. Według niego placówki powinny w razie potrzeby oferować usługi opieki nad dziećmi w godzinach od 6:30 do 21:00. Dodał, że uda się to zrealizować tylko wtedy, gdy zatrudni się w nich także takie osoby, które niekoniecznie spełniają wszystkie wymogi dotyczące wykształcenia. Zdaniem szefa DIHK, wśród uchodźców z Ukrainy jest sporo kobiet, które bez problemu mogłyby pomóc. Także wielu emerytów byłoby chętnych do pracy w niepełnym wymiarze czasu pracy w godzinach rannych lub wieczornych – powiedział w wywiadzie udzielonym „Bild am Sonntag”.

Również stowarzyszenie Deutscher Kitaverband ma świadomość niedoboru wykwalifikowanych pracowników w placówkach dziennej opieki nad dziećmi. Jednak środki zaradcze proponowane przez tę organizację wyglądają zupełnie inaczej niż te, które przedstawił szef DIHK.

Źródło: inFranken.de

Berlin: 19-latek spadł z 7. piętra bloku – i przeżył!

0

Niewiarygodne! Mężczyzna spadł z 7. piętra bloku w Berlinie-Lichtenbergu – i przeżył.

W niedzielę rano, krótko po godzinie 2, doszło do wypadku na ulicy Alt-Friedrichsfelde w Berlinie-Lichtenbergu. Jak i dlaczego młody mężczyzna wypadł z okna, wciąż nie wiadomo. Faktem jest: wylądował na daszku na pierwszym piętrze.

„Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, ranny mężczyzna reagował” – mówi rzeczniczka policji.

Ciężko ranny mężczyzna był najpierw opatrywany na wspomnianym daszku przez lekarza medycyny ratunkowej i ratowników medycznych.

Następnie został wepchnięty na noszach przez okno do wnętrza wieżowca i przetransportowany po schodach. 19-latek został następnie przewieziony do szpitala.

Dziewczyna i brat, którzy byli świadkami upadku, doznali szoku. Mężczyzna doznał poważnych obrażeń, ale nie zagrażających życiu.

Domniemany seryjny gwałciciel Kamil A. zgwałcił kobietę w ciąży na cmentarzu w Kassel

3

29-letni Kamil A. przebywa od kilku miesięcy w areszcie śledczym. To domniemany seryjny gwałciciel. Wśród ofiar jego nadużyć mogą być co najmniej cztery kobiety, a także jeden mężczyzna.

Kamil A. urodził się w Kassel. Niemiec zaczął popełniać przestępstwa już w wieku 12 lat – informuje bild.de. Wśród dziesięciu przestępstw, za które wkrótce będzie musiał odpowiedzieć przed sądem, jest pięć gwałtów. Wszystkie przestępstwa miały miejsce między lutym a lipcem 2022 roku. Główny cmentarz w kasselskim Nordstadt łączy wszystkie przestępstwa – za każdym razem podejrzany seryjny gwałciciel uderzał właśnie w tym miejscu lub w jego pobliżu.

Do gwałtów doszło w okolicach cmentarza

Podczas pierwszego przestępstwa, które miało miejsce w lutym 2022 roku, Kamil A. zadzwonił do drzwi sąsiadki, a następnie zgwałcił ją w jej mieszkaniu. W czerwcu 2022 roku powtórzył to w mieszkaniu innej kobiety – w tym przypadku dostał się do mieszkania udając, że jest w niebezpieczeństwie.

Mężczyzna dostał się do innego mieszkania wspinając się przez balkon. Tam zgwałcił 70-letnią kobietę, a także tak mocno ją uderzył, że złamał jej nos. Kolejny gwałt miał miejsce bezpośrednio przy cmentarzu. Zaciągnął tam ciężarną kobietę, a następnie ją zgwałcił.

Wśród ofiar był także mężczyzna

Wśród ofiar oskarżonego znalazł się również mężczyzna. W dyskotece wepchnął mężczyznę do toalety i zmusił go „do wykonania czynności seksualnych z użyciem siły fizycznej” – podaje prokuratura. Zarzuca mu się również, że w dyskotece dokonał kradzieży karty EC, gotówki i telefonu komórkowego.

Mężczyzna został ostatecznie zatrzymany 9 lipca 2022 roku. Tego dnia okradł 80-letnią kobietę z torebki, popchnął ją na ziemię, a następnie uciekł. Kilka godzin później zagonił 70-letnią kobietę na cmentarz główny. Tam zgwałcił ją, okradł i uciekł.

Próbka śliny w końcu doprowadziła do dopasowania DNA

Po dokonaniu przestępstwa policjanci kontrolowali teren wokół cmentarza głównego i zatrzymali Kamila A.. Pobrali od niego próbkę śliny, ale musieli go wypuścić. Choć pasował do opisu sprawcy, dowody były zbyt niejednoznaczne.

Jednak próbka śliny doprowadziła do sukcesu w śledztwie. Ślady DNA znaleziono na ofierze gwałtu i na innych miejscach zbrodni. W zestawieniu DNA można było przypisać Kamilowi A. (29). „To był ważny element dla pracy śledczej”, wyjaśnia prokurator Andreas Thöne. Co więcej, mówi: „Wydział śledczy ustalił, że poszczególne przestępstwa wykazują podobieństwa, zwłaszcza w zakresie popełnienia przestępstwa i miejsca zbrodni”.

Identyczny brat bliźniak utrudniał śledztwo

W międzyczasie identyczny brat bliźniak Kamila A. skomplikował śledztwo. DNA bliźniaków prawie nie da się odróżnić. Ponieważ jednak brat bliźniak mieszka w Bazylei, podejrzenia wobec Kamila A. umocniły się. Ponadto przesłuchano świadków w Kassel i sprawdzono miejsce ich pobytu. 4 sierpnia 2022 roku Kamil A. został ostatecznie zatrzymany, a zarzuty postawiono mu pod koniec ubiegłego roku.

Do tej pory mężczyzna zaprzecza zarzucanym mu przestępstwom. Kamil A. już od 12 roku życia zaczął zwracać na siebie uwagę. Był oskarżony o różne przestępstwa kryminalne, takie jak rozbój, napad, kradzież z bronią i włamanie do domu. Został skazany na karę pozbawienia wolności dla młodocianych za przestępstwa seksualne.

źródło: focus.de

Lukas Podolski planuje sprzedawać kebaby również w Polsce. Wybór lokalizacji nie zaskakuje

3

Lukas Podolski, były piłkarz 1. FC Köln oraz wielokrotony reprezentant Niemiec w piłce nożnej, chce rozbudować swoją sieć kebabów. Franczyza „Poldiego” i jego partnera biznesowego Metina Daga „Mangal” jest znana poza Kolonią, ale to najwyraźniej nie wystarcza 37-letniemu piłkarzowi.

„Poldi” sprzedaje kebaby głównie w Nadrenii Północnej-Westfalii

Oprócz kilku lokali w Kolonii, firma posiada również lokalizacje w Düsseldorfie, Bonn, Bergisch Gladbach i Bergheim. Podolski od niedawna sprzedaje też swoje kebaby w Hürth. W przyszłości planowane są kolejne oddziały: Podolski i Dag pracują obecnie nad otwarciem lokali w Erkelenz, Wuppertalu i Mönchengladbach.

Tutaj Lukas Podolski chce otworzyć pierwszy lokal w Polsce

Jednocześnie „Mangal” chce także rozszerzyć działalność na inne kraje europejskie. Tym samym planowane jest również otwarcie oddziału w polskim mieście Zabrze – czytamy na stronie internetowej firmy. Zabrze znajduje się na południu Polski i znane jest kibicom piłkarskim dzięki pierwszoligowej drużynie Górnik Zabrze.

Sam Podolski występuje na boisku dla klubu od sezonu 2021/22 – nic więc dziwnego, że i on chce tu otworzyć kolejny lokal. Nie można jednak jeszcze powiedzieć, kiedy to nastąpi. Na stronie jest też po prostu napisane: „Coming soon”.

źródło: t-online.de