Szef DIW ostrzega przed polityką AfD :„Niemcy to nie raj”

5

Wywiad

taz: Panie Fratzscher, jakie konsekwencje będzie miał sukces wyborczy AfD dla gospodarki Turyngii i Saksonii?

Marcel Fratzscher: Należy się obawiać poważnych reperkusji – przede wszystkim z powodu traktowania migrantów i uchodźców. Obecnie pojawiają się bardzo ksenofobiczne i nietolerancyjne nastroje. Będzie to miało negatywny wpływ na gospodarkę, zwłaszcza w regionach, w których AfD jest silna. Nie tylko wykwalifikowani zagraniczni pracownicy i firmy unikają tych regionów. Wielu dobrze wykształconych Niemców również nie chce tam mieszkać i pracować, ponieważ atmosfera jest dla nich zbyt nietolerancyjna i rasistowska. To dylemat, przed którym stoją niektóre z tych regionów.

taz: Co to dokładnie oznacza?

Fratzscher: Nasze badania pokazują, że AfD jest szczególnie silna w regionach, z których emigrują młodzi, dobrze wykształceni ludzie. Jednocześnie prawicowe nastroje prowadzą do tego, że jeszcze więcej ludzi się wyprowadza, a firmy nie chcą się tam osiedlać. W rezultacie duża część usług publicznych jest często tracona, ponieważ szkoły są zamykane, lekarze są nieobecni, sklepy i puby są zamykane. To uruchamia błędne koło rosnącej słabości gospodarczej i polaryzacji. Pod tym względem niebezpieczne jest również to, że partie demokratyczne próbują naśladować AfD i prowadzić politykę antyimigracyjną.

taz: Jaki wpływ będzie miała polityka AfD na całe Niemcy?

Fratzscher: Saksonia, Turyngia i Saksonia-Anhalt mają największe problemy demograficzne. Będą one nadal najbardziej cierpieć z powodu spadającego wskaźnika urodzeń i odpływu ludności. Ale starzenie się i niedobór wykwalifikowanej siły roboczej są problemem w całych Niemczech. W ciągu najbliższych dziesięciu lat na emeryturę przejdzie o 5 milionów więcej pracowników niż młodych ludzi wejdzie na rynek pracy. Nie będzie możliwe zlikwidowanie tej luki poprzez zwiększenie zatrudnienia kobiet lub mobilizację bezrobotnych.

taz: Więc Niemcy muszą pozostać krajem imigracyjnym?

Fratzscher: Niemcy nigdy nie miały bardzo wyraźnej kultury przyjmowania imigrantów. Przyszłość Niemiec i ich dobrobyt zależą od tego, czy uda im się sprowadzić do Niemiec wystarczającą ilość wykwalifikowanej siły roboczej. A kraj ten potrzebuje nie tylko wysoko wykwalifikowanej siły roboczej. Wszędzie jej brakuje. Potrzebuje również nisko wykwalifikowanych pracowników do sektora usług lub branży budowlanej. Jeśli Niemcy nie otworzą się na imigrację, utracą znaczną część dobrobytu. Szczególnie słabe strukturalnie regiony, w których AfD jest silna, a zwłaszcza nisko wykwalifikowani ludzie na obszarach wiejskich, ucierpią z powodu utraty dobrobytu.

taz: Instytut Badań nad Zatrudnieniem (IAB) szacuje roczne zapotrzebowanie rynku pracy na imigrację netto na 400 000 osób. Oznacza to, że do kraju musiałoby przybyć o 400 000 osób więcej niż go opuściło. Czy uważasz, że ta liczba jest prawidłowa?

Fratzscher: To realistyczna liczba. Już dziś mamy 1,7 miliona wolnych miejsc pracy. A jeśli 5 milionów ludzi przejdzie na emeryturę w ciągu najbliższych dziesięciu lat, będziemy potrzebować pół miliona nowych pracowników każdego roku. A siła robocza nie chce przyjeżdżać sama. Chcą zabrać ze sobą swoje dzieci i partnerów. To będzie ogromne wyzwanie. Jeśli Niemcy chcą mu sprostać, muszą się zmienić i otworzyć.

taz: Co musi się wydarzyć?

Fratzscher: Niemcy nie są rajem na ziemi. Wysoko wykwalifikowani pracownicy często nie chcą tu przyjeżdżać. W końcu panuje tu słaba kultura powitania, język jest trudny, jest dużo biurokracji, a uznawanie ich stopni naukowych i kwalifikacji jest skomplikowane.

taz: Czy w przeszłości popełniono błędy w integracji?

Fratzscher: Przede wszystkim trzeba przyznać, że integracja jest dużym wyzwaniem. I że wiele zrobiono i robi się dobrze. Na przykład, większość osób, które uciekły w tamtym czasie, ma teraz pracę, znacznie więcej niż można było realistycznie oczekiwać w tamtym czasie. Kiedy liczba osób poszukujących ochrony gwałtownie wzrosła w 2015 r. podczas lata powitalnego, władze lokalne nie były na to przygotowane. Zwiększyły one swoje możliwości w zakresie opieki nad uchodźcami, a następnie natychmiast ponownie je zmniejszyły. Teraz tych możliwości znów brakuje. Jednocześnie nie udało się znaleźć rozwiązania na szczeblu europejskim. I ostatecznie, mentalność w Niemczech jest również częściowo winna.

taz: Co integracja ma wspólnego z mentalnością?

Fratzscher: Dzisiejszy dyskurs dotyczy prawie wyłącznie deportacji i zamykania granic. Jednak o wiele ważniejszym i pilniejszym pytaniem jest to, w jaki sposób można szybciej i lepiej zintegrować ponad 3 miliony osób ubiegających się o ochronę z rynkiem pracy i społeczeństwem. Część społeczeństwa, a także partie demokratyczne, chcą zapobiec temu, by Niemcy pozostały krajem imigracyjnym. Argumenty ekonomiczne nie są dla nich tak ważne. Woleliby raczej zrezygnować z dobrobytu, jeśli Niemcy pozostaną bielszym, bardziej autochtonicznym społeczeństwem. W rezultacie ludzie, którzy przybywają do Niemiec, nie są tak dobrze zintegrowani, jak byłoby to konieczne i możliwe.

taz: Co musi się teraz wydarzyć?

Fratzscher: Obecny kryzys demokracji i rosnącą polaryzację w Niemczech można rozwiązać jedynie poprzez uczciwy dialog na temat tego, czego chcemy jako społeczeństwo. Z drugiej strony, wezwania do ograniczenia prawa do azylu to nic innego jak populizm. Zamiast tego powinniśmy skoncentrować nasze wysiłki na integracji tych, którzy szukają tutaj ochrony, a nie udawać, że wszystkie problemy zostaną rozwiązane, jeśli ograniczymy ich prawo do azylu.

taz: Czy państwo powinno wydawać więcej pieniędzy na integrację?

Fratzscher: Nie tylko dla integracji. Program oszczędnościowy ostatnich lat był szkodliwy. Cały sektor edukacji jest znacznie niedofinansowany. Brakuje personelu w przedszkolach i szkołach. Integracja dzieci uchodźców jest dodatkowym obciążeniem. Jednocześnie konieczne są większe inwestycje w inne obszary usług publicznych, takie jak infrastruktura transportowa i mieszkalnictwo. Państwo musi zapewnić więcej pieniędzy na ten cel, a przede wszystkim lepiej wyposażyć władze lokalne. Konieczny jest również zwrot w polityce finansowej i reforma hamulca zadłużenia.

taz: Czy polityka oszczędności przyczyniła się również do sukcesu wyborczego AfD?

Fratzscher: Wyborcy AfD mają prawdziwe obawy. To nie przypadek, że partia jest silna w słabych strukturalnie regionach, w których zamyka się szkoły i przenosi firmy. Dlatego regiony te potrzebują nowego impulsu gospodarczego. Politycy nie tylko muszą uczciwiej informować o tym, co polityka może osiągnąć. Potrzebne są również większe inwestycje w infrastrukturę publiczną i nowe struktury.

taz: Czy zatem potrzebujemy nowego planu odbudowy dla wschodnich Niemiec?

Fratzscher: Potrzebujemy nowego planu odbudowy dla całych Niemiec. Nawet w zachodnich Niemczech istnieją regiony, takie jak Zagłębie Ruhry lub części Nadrenii-Palatynatu, które są strukturalnie słabe. Dlatego potrzebna jest polityka strukturalna, która zapewni ukierunkowany bodziec gospodarczy w regionach. Obietnica równych warunków życia w całych Niemczech, zapisana w Ustawie Zasadniczej, musi ponownie znaleźć zastosowanie.

źródło: taz.de

Scholz: „Wyniki wyborów dla AfD bardzo nas przygnębiają”

5

W środowy wieczór, kanclerz federalny stoi pośrodku grupy siedzącej na krzesłach podczas publicznej dyskusji w Berlinie. Wokół niego znajduje się około 130 osób, które zgłosiły się, zostały wylosowane i mogły teraz zapytać kanclerza o co chcą.

Jest to pierwsza okazja dla Scholza, aby porozmawiać obszernie o sytuacji politycznej po niedzielnych wyborach. Teraz, gdy wezwania do zaostrzenia polityki azylowej stają się coraz głośniejsze, a doniesienia o rosyjskiej wojnie w Ukrainie również stają się coraz bardziej niepokojące. Kanclerz twierdzi jednak, że śpi spokojnie. „Mam naturę, która pozwala mi robić to, co robię” – mówi Scholz.

Kanclerz został zapytany, czy nadal może spać spokojnie, mimo że Niemcy zawsze pozostają w tyle za tym, czego chce Kijów, jeśli chodzi o dostawy broni do Ukrainy. Odpowiedź Scholza: Niemcy są drugim co do wielkości zwolennikiem Ukrainy. Problemem w debacie politycznej jest to, że niektórzy nawet tego nie zauważają. W każdym razie dla jednych to za dużo, a dla innych za mało. „Nie dam się naciskać, trzymam się mojego rozważnego kursu”. Za tę wypowiedź został nagrodzony oklaskami.

Scholz: „Jesteśmy bardzo zasmuceni wynikiem wyborów dla AfD”

Republika jest nerwowa, debaty polityczne są gorące, porównania w ostatnich dniach były często historyczne. Po wynikach wyborów w Saksonii i Turyngii, po triumfie AfD i BSW, po ciosach dla koalicji sygnalizacji świetlnej i po dyskusjach na temat azylu po ataku w Solingen, znajduje to również odzwierciedlenie w pytaniach obywateli w środę wieczorem.

Scholz zachowuje jednak spokój i nawet gdy mówi, że „wynik wyborów dla AfD bardzo nas przygnębia” i że nie jest dobrze, że populizm zyskuje tak duże poparcie, brzmi jak ktoś, kto zdał sobie sprawę, że mleko w lodówce się skończyło. Ale może to tylko kwestia natury – przynajmniej kanclerz federalny stara się szczegółowo odpowiadać na wszystkie pytania dotyczące obaw i lęków. Na temat AfD i populistów mówi o trzech czynnikach, które należy wziąć pod uwagę. Po pierwsze, czas wielkich wstrząsów, niepewność. Mówi również o tym, jak ważne jest, aby móc wierzyć w dobrą przyszłość.

Po drugie: Migracja

Po drugie, chodzi o migrację. Temat, który niektórzy wykorzystują z nienawiścią i niechęcią, ale który dotyczy również nielegalnej migracji, z którą kanclerz chce się zmierzyć. I po trzecie, wsparcie dla Ukrainy odgrywa rolę, która dla niektórych jest zbyt duża. Polityka migracyjna i azylowa pojawia się tego wieczoru raz po raz, z różnych kierunków i z różnym naciskiem. Kiedy ktoś obwinia uchodźców z Ukrainy i reszty świata za to, że niedobór mieszkań jest tak duży, Scholz zaprzecza im i otrzymuje oklaski.

Mówi również o tym, jak pilnie Niemcy potrzebują imigracji dla gospodarki. Mówi, że Niemcy powinny mieć możliwość wyboru, kto do nich przyjedzie. Następnie mówi o walce z nielegalną migracją, w której jego rząd oczywiście już wiele zrobił. A w odniesieniu do rozmów z krajami i opozycją, których pierwsza runda odbyła się we wtorek, mówi jedno. „Jeśli wszystko pójdzie naprawdę dobrze, uda nam się dodać dalsze środki, o których zdecydujemy z opozycją”. „To nie zależy ode mnie”.

„Dalsze rozmowy z rządem nie mają sensu”

Jest mało prawdopodobne, aby wiedział, że przewodniczący CDU Friedrich Merz postawił mu ultimatum podczas kampanii wyborczej w Brandenburgii. „Jeśli rząd federalny nie jest gotowy dać nam wiążącej deklaracji do przyszłego wtorku, że niekontrolowany napływ na granice zostanie zatrzymany, a ci, którzy nadal przybywają, zostaną zawróceni na granicach w Niemczech, to dalsze rozmowy z rządem federalnym nie mają sensu” – powiedział Merz podczas kampanii wyborczej w Brandenburgii. Scholz nie wspomniał nic o zawracaniu imigrantów na granicach w Berlinie.

Na koniec kanclerz został zapytany, co powinno zostać napisane o nim i jego kadencji w podręcznikach historii. Mówi: „Ludzie, którzy wiedzą, że przed i w trakcie sprawowania urzędu są ludźmi, których należy się bać”. A potem mówi o szacunku i równości, o sprawiedliwości. „Nie lubię, gdy niektórzy ludzie myślą, że są lepsi od innych, kiedy z nimi rozmawiają”. „W końcu wszyscy jesteśmy równi”.

źródło: faz.net

Komisja wyborcza w Dreźnie potwierdziła obecność 111 sfałszowanych kart do głosowania

0

Po wyborach krajowych w Saksonii odkryto próby fałszowania głosów w Dreźnie i Radebergu. Mówi się, że karty do głosowania zostały zmanipulowane – na korzyść skrajnie prawicowych Wolnych Saksończyków. Komisje wyborcze w Dreźnie i Budziszynie omówiły konsekwencje dla wyborów.

Manipulacje nie miały żadnego wpływu na ogólny wynik, według komisji wyborczej w Dreźnie, która potwierdziła 111 zmanipulowanych kart do głosowania. Urzędnik wyborczy Markus Blocher powiedział MDR SACHSEN, że zbadano łącznie 112 podejrzanych kart do głosowania. Według Blochera, wszystkie przypadki dotyczyły kart do głosowania, na których pierwszy i drugi głos został oddany na Wolnych Sasów.

„Głosy, które zostały już oddane, zostały zamaskowane w tak delikatnej formie, że były ledwo rozpoznawalne. Zamiast tego zaznaczono pierwszy i drugi głos oddany na Wolnych Sasów” – wyjaśnił Blocher.

Karty do głosowania nie mogą zostać uznane za ważne

Podczas ośmiogodzinnej sesji komisja dyskutowała również o tym, czy rozpoznawalne oryginalne głosy na zmanipulowanych kartach do głosowania można uznać za ważne. Blocher wyjaśnił, że w tym celu posiedzenie zostało przerwane i zasięgnięto porady prawnej. Ostatecznie komisja podjęła decyzję przeciwną, a Blocher nie mógł całkowicie wykluczyć, że wśród oddanych kart do głosowania można znaleźć inne zmanipulowane karty. W tym kontekście podkreślił skalę wyborów w Dreźnie, w których wzięło udział 6000 ochotniczych asystentów wyborczych w 619 okręgach wyborczych. Niemożliwe było sprawdzenie wszystkiego. Komisja wyborcza przeprowadziła w czwartek dalsze kontrole na miejscu, ale nie znalazła żadnych innych kart do głosowania, które rzucałyby się w oczy. Ostatecznie wyniki wyborów w drezdeńskich okręgach wyborczych zostały oficjalnie potwierdzone. Podział mandatów nie uległ zmianie, skorygowano jedynie bezwzględną liczbę głosów.

Dotyczy to wszystkich okręgów wyborczych w Dreźnie

Na początku posiedzenia komisji główny urzędnik wyborczy Drezna Markus Blocher poinformował o manipulacjach wykrytych w Dreźnie. Według raportu, 112 podejrzanych kart do głosowania zostało odkrytych w kilku okręgach. Dotknięte zostały okręgi wyborcze 36011 (29 kart do głosowania) i 36012 (56 kart do głosowania) w Langebrück. Jednak podejrzewane oszustwa dotyczyły również innych okręgów wyborczych, powiedział Blocher.

W Langebrück odkryto rzucające się w oczy karty do głosowania

Komisje wyborcze dwóch okręgów już w dniu wyborów zgłosiły „anomalie w niektórych kartach do głosowania”. W poniedziałek „system manipulacji” w końcu stał się jasny. Ujawniło to również, jak profesjonalnie manipulowano kartami do głosowania.

Wszystkie karty z obwodów głosowania korespondencyjnego w Langebrück zostały już uznane za nieważne. Według Blochera, decyzja prawdopodobnie będzie taka sama w przypadku pozostałych kart do głosowania. Manipulacje nie miałyby jednak wpływu na ogólny wynik wyborów.

Zaklejone krzyżyki na kartach do głosowania

Według prokuratury, nieznane osoby zmanipulowały łącznie 126 kart do głosowania na korzyść małej prawicowo-ekstremistycznej partii Wolna Saksonia. Mówi się, że cienka folia została naklejona na krzyżyk już umieszczony na kartach do głosowania, a zamiast niego zaznaczono partię Wolna Saksonia.

W Radebergu 14 kart do głosowania zostało sfałszowanych na korzyść partii Wolna Saksonia. Komisje wyborcze uznały już karty za nieważne, o czym na prośbę MDR SACHSEN poinformowała Sabine Rötschke, rzeczniczka urzędu okręgowego w Budziszynie. Okręgowa komisja wyborcza w Budziszynie również potwierdziła to w czwartek po południu. Pod koniec posiedzenia potwierdzono decyzję komisji wyborczych: 14 kart do głosowania jest nieważnych, a wynik wyborów został oficjalnie potwierdzony.

Podejrzenie manipulacji kartami do głosowania również w Dohna

W czwartek w Dohna w okręgu Sächsische Schweiz-Osterzgebirge ujawniono kolejne podejrzenie manipulacji kartami do głosowania. Według urzędu administracji okręgowej, papier został naklejony na pola do głosowania innych propozycji wyborczych i wpisano Wolnych Saksończyków. Okręgowa komisja wyborcza zdecyduje w piątek o konsekwencjach wynikających z prawa wyborczego. Sprawą zajmą się również śledczy.

Państwowa komisja wyborcza ogłosiła, że prawdopodobnie podejmie decyzję o konsekwencjach wyborczych 13 września.

źródło: mdr.de

 

Strzelanina w Berlinie: Przypadkowo trafiony rowerzysta operowany na poboczu drogi!

1

Berlin – Strzały w stolicy! Kilka kul rozległo się na Bülowstraße w dzielnicy Schöneberg w czwartek wieczorem. Jeden mężczyzna (42 lata) został śmiertelnie postrzelony, a dwóch innych (44 i 42 lata) zostało poważnie rannych!

Według BILD, strzały padły z pojazdu marki BMW około 1 w nocy. Sprawca lub sprawcy są w trakcie ucieczki.

Ofiary strzelaniny

Ratownicy medyczni ze straży pożarnej i funkcjonariusze policji próbowali reanimować na miejscu zdarzenia 42-letniego mężczyznę, który został krytycznie ranny – bezskutecznie. Mężczyzna zmarł w karetce. Urodzony w Turcji mężczyzna pozostawił żonę i siedmioletnie dziecko.

44-letni towarzysz ofiary również został poważnie ranny. On również jest obywatelem Turcji.

Rowerzysta przypadkowo trafiony kulami

Według BILD, drugi 42-latek jest prawdopodobnie przypadkową ofiarą. Brazylijczyk podróżował na rowerze. Został znaleziony na chodniku przez ratowników. On również został trafiony, nie reagował i musiał przejść operację ratunkową na miejscu zdarzenia.

Kilku naocznych świadków upadło na miejscu zdarzenia, w tym zrozpaczeni krewni ofiary. Policja otoczyła kordonem miejsce, a śledczy zebrali z ulicy pociski wystrzelone podczas strzelaniny. Według rzecznika prokuratury strzały były dość rozproszone. Nadal nie jest jasne, jakiego rodzaju broni użyto do oddania strzałów.

Śledztwo przejął wydział zabójstw i prokuratura. Dokładne tło śmiertelnej strzelaniny nie jest jeszcze znane. Ciało 42-latka ma zostać poddane sekcji dziś rano, a do wsparcia akcji ratunkowej wysłano również wóz strażacki ze straży pożarnej. Policja otoczyła kordonem obszar wokół miejsca zbrodni. Bülowstraße w Berlinie jest boczną ulicą tak zwanej dzielnicy prostytucji ulicznej wokół Kurfürstenstraße, czyli dzielnicy czerwonych latarni. Oprócz prostytutek z Europy Wschodniej i Bałkanów, swoje usługi oferują tu także transseksualiści.

źródło: bild.de

Próba ataku terrorystycznego w Monachium: Mężczyzna kupił broń dzień wcześniej

0

W czwartek rano w centrum Monachium doszło do wymiany ognia. Według policji, mężczyzna strzelał do policjantów z karabinu, po czym policjanci ostrzelali napastnika. Sprawca zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, poinformowały później władze.

Według bawarskiego ministra spraw wewnętrznych, Joachima Herrmanna, sprawca planował atak terrorystyczny na konsulat generalny Izraela. Policja ogłosiła również, że w chwili obecnej „zakłada atak terrorystyczny w odniesieniu do Konsulatu Generalnego Państwa Izrael”. Sprawcą jest 18-letni Austriak o bośniackich korzeniach.

Incydent miał miejsce w dzielnicy Maxvorstadt w Monachium, w pobliżu Centrum Dokumentacji Nazistowskiej i Konsulatu Izraela. Policja wezwała ludzi do unikania tego obszaru. O godzinie 12 policja wydała zezwolenie. Nie było już żadnego zagrożenia dla społeczeństwa.

Co wiadomo o podejrzanym?

Zgodnie z najnowszymi informacjami, domniemanym sprawcą jest 18-letni mężczyzna z Austrii. Według informacji Niemieckiej Agencji Prasowej sprawca mieszkał z rodzicami w Neumarkt w regionie Salzburga.

Według policji w Salzburgu, mężczyzna był objęty dochodzeniem w poprzednim roku. Podejrzewano go o radykalizację religijną i zainteresowanie bronią i materiałami wybuchowymi. Na mężczyznę o bośniackich korzeniach nałożono zakaz posiadania broni, który wygasłby najwcześniej w 2028 roku.

Ówczesny 17-latek zwrócił na siebie uwagę władz po tym, jak groził innym uczniom i spowodował obrażenia ciała. W tym kontekście został oskarżony o udział w organizacji terrorystycznej. Według austriackiej agencji informacyjnej APA, na jego telefonie komórkowym znaleziono propagandę organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie. Jednak według policji prokuratura w Salzburgu zamknęła śledztwo w kwietniu 2023 roku. Od tego czasu 18-latek nie stawił się na policji.

W czwartek po południu funkcjonariusze policji przeszukali dom rodziców sprawcy w Neumarkt am Wallersee w Austrii. 18-latek miał tam ostatnio mieszkać. Dom i sąsiednie budynki zostały ewakuowane jako środek ostrożności. Okazało się, że nie było żadnego zagrożenia, powiedziała policja.

Według monachijskiej policji, obecnie nie ma żadnych innych podejrzanych.

Jakie jest tło ataku?

W czwartek przypadała rocznica zamachu olimpijskiego z 1972 roku, kiedy to lewicowi terroryści palestyńscy z grupy „Czarny Wrzesień” wzięli jedenastu izraelskich uczestników jako zakładników. Wszyscy Izraelczycy zostali zamordowani. Według bawarskiego ministra spraw wewnętrznych Herrmanna, „ze względu na miejsce zbrodni w pobliżu Nazistowskiego Centrum Dokumentacji i Konsulatu Generalnego Izraela”, oczywiste jest, że „może istnieć związek”.

Jak donosi NZZ, konsulat w Monachium nie był obsadzony w czwartek rano. Według konsula generalnego Izraela w południowych Niemczech, Talya Lador-Fresher, pracowników nie było na miejscu ze względu na obchody Monachium 1972. Próba ataku terrorystycznego pokazuje „jak niebezpieczny jest wzrost antysemityzmu”, powiedziała Lador-Fresher.

Jakie są reakcje na próbę ataku?

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz (SPD) napisał w czwartek wieczorem na Platformie X: „Szybka reakcja służb ratunkowych w Monachium mogła zapobiec dzisiejszemu przerażającemu wydarzeniu. Mówię to bardzo wyraźnie: antysemityzm i islamizm nie mają miejsca w naszym kraju”.

Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser mówiła w czwartek o „poważnym incydencie”. Nie chciała jednak spekulować i powiedziała, że będziemy musieli poczekać i zobaczyć. „Chciałabym wyrazić moje szczere podziękowania dla monachijskiej policji, która moim zdaniem wykonała dobrą robotę” – powiedziała Faeser. „Ochrona żydowskich i izraelskich instytucji, jak wiadomo, ma najwyższy priorytet”.

Josef Schuster, przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech, powiedział: „Nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów. To, co wiemy, zapiera nam dech w piersiach. Dziś w Monachium mogło dojść do katastrofy”.

Po południu minister Bawarii, chrześcijański socjalista Markus Söder, również zwrócił się do prasy. Powiedział, że Bawaria jest „silniejsza” i „zdeterminowana” w walce z terroryzmem. Mówił o wyraźnym „sygnale ostrzegawczym”.

Co z bezpieczeństwem organizacji żydowskich w Niemczech?

Od czasu ataku terrorystycznego Hamasu na Izrael w dniu 7 października 2023 r. sytuacja zagrożenia dla instytucji żydowskich nasiliła się. Policja odnotowała kilka prób ataków na synagogi. Na przykład 18 października nieznane osoby rzuciły koktajlami Mołotowa w budynek gminy żydowskiej Adass Yisroel w Berlinie. Antyizraelscy demonstranci również wielokrotnie maszerowali obok synagog.

W całym kraju liczba przestępstw motywowanych politycznie w kontekście konfliktu na Bliskim Wschodzie wzrosła w ubiegłym roku do 4369 przypadków (2022: 61 przypadków). Według statystyk około 64 procent z nich można przypisać zjawisku „obcej ideologii”. Policja przypisuje około 20 procent wszystkich przestępstw „ideologii religijnej”, tj. islamizmowi. Władze klasyfikują prawie połowę wszystkich przestępstw w kontekście konfliktu na Bliskim Wschodzie jako antysemickie.

źródło: nzz.de

Niemcy: Rząd chce uczynić dłuższą pracę bardziej atrakcyjną dla seniorów

4

Praca po osiągnięciu wieku emerytalnego powinna być wkrótce bardziej opłacalna. Niemiecki rząd planuje cztery kroki, aby to osiągnąć. Kluczowym punktem jest premia za odroczenie.

Premia za odroczenie dla niemieckich seniorów

Niemiecki rząd chce zachęcić potencjalnych emerytów do dłuższej pracy – i zatwierdził w tym celu kilka metod działania. Główną zachętą ma być tak zwana „premia za odroczenie”. Każdy, kto odroczy rozpoczęcie emerytury o co najmniej dwanaście miesięcy i będzie miał więcej niż jeden tzw. mini-job, zostanie nagrodzony jednorazową wypłatą w wysokości utraconej emerytury. Może to być suma pięciocyfrowa. „Spiegel” informował już o tych planach w zeszłym tygodniu.

Pracownicy mogą gromadzić odroczony bonus przez maksymalnie trzy lata. Niewykorzystana emerytura zostanie wypłacona jednorazowo na początku okresu emerytalnego, bez podatku. Jest jeszcze jeden dodatek, ponieważ zakład ubezpieczeń emerytalnych nie musiał płacić składek na ubezpieczenie zdrowotne od emerytury w tym czasie – obecnie jest to 8,15%.

Rozporządzenie ma wejść w życie 1 stycznia 2028 roku. Jednak już od 1 stycznia 2025 r. okresy zatrudnienia mogą być uwzględniane do premii za odroczenie. Ministerstwo Pracy bada również, czy można zaoferować alternatywną metodę wypłaty premii w przypadkach, gdy zatrudnienie kończy się przed 31 grudnia 2027 r.

Zachęty do dłuższej pracy

Ponadto istnieją trzy kolejne zachęty, które zaczną w pełni obowiązywać od 2025 roku:

Wiele umów o pracę kończy się wraz z osiągnięciem standardowego wieku emerytalnego i obecnie nie jest możliwe zawarcie umowy o pracę w niepełnym wymiarze godzin z tym samym pracodawcą. Od 2 kwietnia 2025 r. w ustawie o zatrudnieniu w niepełnym wymiarze godzin i na czas określony ma być od tego wyjątek .

Pracodawcy płacą obecnie składki na ubezpieczenie emerytalne (9,3%) i ubezpieczenie na wypadek bezrobocia (1,3%) za pracowników powyżej normalnego wieku emerytalnego. W przyszłości ma być możliwe wypłacanie tych pieniędzy bezpośrednio pracownikom. Odpowiadałoby to wzrostowi płac brutto o 10,6%. Powinno to być możliwe od 1 lipca 2025 roku.

Obecnie wdowy i wdowcy mogą zarabiać dodatkowe 1038,05 euro miesięcznie bez zmniejszania ich renty rodzinnej. Ponadto pojawi się nowa kwota podstawowa dla uzyskanego dochodu w wysokości obowiązującego krańcowego progu zarobków dla osób pracujących w ramach mini-job; obecnie jest to 538 euro miesięcznie. Kwota wolna od podatku i limit mini-job mają rosnąć corocznie, tak jak ma to miejsce obecnie.

Niedobór wykwalifikowanej siły roboczej to duży problem

„Tworzymy dalsze zachęty finansowe dla pracowników, którzy dobrowolnie chcą pracować dłużej” – powiedział federalny minister pracy, Hubertus Heil (SPD), oczywiście dobrowolnie. Nie będzie dalszego podnoszenia ustawowego wieku emerytalnego. Działania rządu mają na celu przede wszystkim zmniejszenie niedoboru siły roboczej, który jest związany z przesunięciem demograficznym w kierunku starzejącego się społeczeństwa.

Według federalnego ministra gospodarki, Roberta Habecka (Zieloni), niedobór wykwalifikowanej siły roboczej jest „głównym problemem” dla przyszłego wzrostu niemieckiej gospodarki. Przeszkoleni wykwalifikowani pracownicy, którzy są wystarczająco starzy, aby przejść na emeryturę, ale dobrowolnie decydują się tego nie robić, mogliby przeciwdziałać temu niedoborowi. „Nie możemy obejść się bez wiedzy, umiejętności i doświadczenia osób starszych, które chcą kontynuować pracę” – powiedział Habeck.

Aby zapewnić szybkie przyjęcie nowych przepisów, koalicja ma powiązać je z bieżącymi procedurami. Zatwierdzenie przez Bundesrat, w którym koalicja nie ma własnej większości, nie jest wymagane.

Źródło: www.spiegel.de

Beneficjentka zasiłku sfrustrowana – „Nie stać Cię na nic”

5

W nowych odcinkach „Hartz und Herzlich” widzowie RTL2 mogą zobaczyć, jak układają się sprawy Petry i jej rodziny. Beneficjentka zasiłku obywatelskiego przeniosła się z Mannheim do Dessau. Ale rzekomy nowy początek szybko okazał się koszmarem.

Osoby pobierające zasiłek obywatelski spakowały więc swoje rzeczy i przeprowadziły się z powrotem do Mannheim. Petra ma teraz wiele do zrobienia: Oprócz umeblowania mieszkania, musi także złożyć wniosek do urzędu pracy. Jednak jedna rzecz wkrótce się zmieni, jak ujawnia.

Osoba pobierająca zasiłek obywatelski jest bezrobotna

Po przyjeździe do Mannheim stres zaczyna się od nowa. Petra ma kilka pozycji na swojej liście rzeczy do zrobienia, jak wyjaśnia: „Kolejne kroki są bardzo ważne dla nas wszystkich. Przede wszystkim muszę udać się do urzędu pracy i złożyć wniosek. Następnie muszę się ponownie zarejestrować, złożyć wniosek o meble, zadzwonić do zakładu ubezpieczeń zdrowotnych i ponownie zarejestrować moje samozatrudnienie”.

W ostatnim sezonie „Hartz und Herzlich” osoby pobierające zasiłek obywatelski próbowały swoich sił w samozatrudnieniu. Petra, Pascal i Selina chcieli rozpocząć działalność na Tik Tok i w tym celu zarejestrowali małą firmę. Nadal jednak otrzymywali pomoc państwa. Rodzina chciałaby teraz to zmienić.

Beneficjentka zasiłku obywatelskiego chce znowu pracować

Petra nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby przeżyć. Dlatego chce to zmienić razem ze swoim synem Pascalem i jego dziewczyną Leą. „Chcemy mieć pewność, że wrócimy do pracy. Nauczyliśmy się, że jeśli nie pracujesz, nie możesz sobie na nic pozwolić. Teraz chcemy stanąć na własnych nogach” – mówi osoba pobierająca zasiłek obywatelski. Czas pokaże, czy plan uda się zrealizować.

źródło: derwesten.de

Ujawniono imiona przestępców dopuszczających się gwałtów zbiorowych: 78 procent ma zagraniczne korzenie

2

Szokujące dane z NRW: W ubiegłym roku policja w najludniejszym kraju związkowym Niemiec odnotowała 209 gwałtów zbiorowych i ich prób. Dostępne są już statystyki dotyczące pochodzenia sprawców. 84 ze 155 podejrzanych było obcokrajowcami, a 71 Niemcami. Posłowie AfD Enxhi Seli-Zacharias i Markus Wagner zapytali również ministra spraw wewnętrznych NRW Herberta Reula (CDU) o imiona podejrzanych.

Rezultat: Podejrzani z niemieckimi paszportami mają imiona takie jak Andreas, Gerhard czy Matthias – ale także Bilal, Ibrahim czy Muhammed.

WELT poinformował o tym jako pierwszy. Dostępna lista nazwisk ujawnia, że oprócz 84 obcokrajowców, 37 z 71 obywateli Niemiec wśród podejrzanych w 2023 r. najwyraźniej ma pochodzenie migracyjne, głównie tureckie, ale także arabskie, wschodnioeuropejskie lub włoskie. 246 spraw zarejestrowano w 2022 r., z 95 podejrzanymi – 56 z nich miało zagraniczne paszporty, 39 było Niemcami, z których 14 prawdopodobnie miało pochodzenie migracyjne. W 2021 r. odnotowano 171 przypadków z 108 podejrzanymi, z których 75 miało podejrzewane pochodzenie migracyjne.

Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zjawisko gwałtu zbiorowego można przypisać osobom o pochodzeniu migracyjnym w 78,1% przypadków. Dla porównania, odsetek ten w całej populacji Niemiec wynosi 30 procent.

Pod względem prawnym „gwałt zbiorowy” obejmuje gwałt, a także napaść na tle seksualnym i przymus ze strony kilku osób.

źródło: bild.de

Syryjczycy o ataku w Solingen: Terror zagraża naszemu współistnieniu

2

Stowarzyszenie Agora ds. spotkań niemiecko-syryjskich potępia atak w Solingen.

Taz dokumentuje list otwarty od 350 sygnatariuszy:

My, Syryjczycy w Niemczech, uważamy za swój obowiązek stanowcze potępienie haniebnego aktu terroryzmu w Solingen. Mamy nadzieję, że sprawca tej zbrodni i wszyscy, którzy go wspierali, zostaną ukarani. Ten haniebny akt terroryzmu wstrząsnął nami do głębi i napełnił nas paniką. Był to akt terroryzmu przeciwko nam wszystkim, który zagraża naszej koegzystencji.

My, Syryjczycy, szukaliśmy bezpieczeństwa w tym kraju, uciekając przed terrorem dyktatury, islamskiego ekstremizmu i uzbrojonych bojówek. Przed systematycznymi zabójstwami, więzieniem, torturami i zniszczeniem. Przybyliśmy tu w poszukiwaniu wolności, godności, praw człowieka, demokracji oraz perspektyw na edukację i pracę dla siebie i naszych dzieci.

Tysiące z nas przeprawiło się przez morze, aby uciec przed uciskiem syryjskiego reżimu, a wielu z nas straciło bliskich w Morzu Śródziemnym. Strach i terror zmusiły nas do ryzykowania życiem i nie mogliśmy sobie wyobrazić, że terroryzm będzie nas prześladował i popełniał zbrodnie przeciwko tym, którzy nas przyjęli.

Jesteśmy głęboko oburzeni działaniami islamskich ekstremistów, którzy zagrażają naszym gospodarzom i nam swoim dyskursem nienawiści i zbrodniami. Deklarujemy bezwarunkową solidarność z rodzinami ofiar i rannych. Wyrazy szacunku kierujemy również do sił bezpieczeństwa, ratowników medycznych i wszystkich osób w Niemczech zaangażowanych w walkę z terroryzmem. A także wszystkich tych, którzy opowiadają się za sprawiedliwością, prawami człowieka, humanitaryzmem i tolerancją.

Terrorowi można zapobiec tylko wtedy, gdy będziemy przestrzegać wartości współistnienia, współżycia chrześcijan, żydów, muzułmanów i osób bezwyznaniowych. To, co nas łączy, jest znacznie ważniejsze niż to, co nas dzieli, a nasze podstawowe wartości powinny być uniwersalne. Niemcy są pod tym względem pionierem dzięki swojej konstytucji i rządom prawa.

Mouwaffag Nyrabia, Anwar Bader, Nihad Sierees, Jad Alkarim Aljbaee, Faraj Bayrakdar, Aida Bouz, Sausan Jamil Hasan, Alise Mofrej, Jalal Amin, Prof. Dr Abdo Abboud, Sabiha Khalil, Abdlhakeem Qoutaifan, Louay Nimah, Riad Seif, Prof. Dr Ibrahim Chahoud.

źródło: taz.de

Talibowie kpią z kieszonkowego dla deportowanych przestępców: „Najgłupsza rzecz w Niemczech”

2

Po deportacjach z Afganistanu pojawia się coraz więcej sygnałów, że talibowie skonfiskowali pieniądze wypłacone przestępcom. Rządzący terroryści kpią sobie w ten sposób z niemieckiego rządu. Tymczasem w krajach związkowych panuje niezadowolenie z powodu płatności.

Ekspert ds. Afganistanu Reinhard Erös od dłuższego czasu podróżuje po tym kraju jako pracownik organizacji pomocowych i regularnie rozmawia z przedstawicielami talibów. „Zakładam, że 1000 euro na osobę zostało pobrane bezpośrednio po wjeździe”, mówi dla FOCUS online. Możliwe jest również, że pieniądze płynęły bezpośrednio z Niemiec do reżimu terrorystycznego w celu realizacji deportacji.

W przeciwieństwie do doniesień medialnych, Erös zakłada, że przestępcy zostali zwolnieni po zabraniu im pieniędzy. Gazeta „Bild-Zeitung” pisze, że deportowani Afgańczycy zostali przewiezieni do więzienia Pul-e-Charkhi w pobliżu stolicy Kabulu. Jest ono masowo przepełnione i ma fatalne warunki higieniczne. Ponadto niezliczeni więźniowie zamarzli już na śmierć w więzieniu zimą.

Talibowie naśmiewają się z Faeser i Baerbock

Niezależnie od tego, czy przestępcy są na wolności, czy nie, zarówno raport „Bild”, jak i ocena Erösa sugerują, że rzeczywisty cel przekazania pieniędzy nie został spełniony.

Zgodnie z niemieckim orzecznictwem, ma to na celu zapobieganie ubóstwu po deportacji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Kabulu do tej pory nie odpowiedziało na zapytanie dotyczące miejsca pobytu deportowanych i ich pieniędzy.

W Afganistanie ludzie i tak są rozbawieni „kieszonkowym”, mówi Erös. „Talibowie mówią mi, że ta akcja była zdecydowanie najgłupszą rzeczą, jaka została wdrożona w niemieckiej polityce wobec Afganistanu w ostatnich latach”.

Śmieją się z faktu, że minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock (Zieloni) i minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) nie nadawałyby się nawet na burmistrza kraju w Hindukuszu.

Wspólna organizacja federalno-państwowa była zaangażowana w propozycję rozdawnictwa

W międzyczasie dyskusja na temat rozdawnictwa zbliża się również w Niemczech. FOCUS online poinformował, że pieniądze na rękę zostały wypłacone na podstawie „nadmiernej jurysdykcji”, jak powiedział prawnik azylowy Kay Hailbronner. Ponadto pieniądze do ręki są zwykle wielokrotnie niższe i częściej wynoszą 50, a nie 1000 euro.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie chce komentować zarzutu, że zaproponowało kwotę jałmużny i odsyła do krajów związkowych.

Wytyczne dotyczące nietypowej kwoty płatności nie pochodziły bezpośrednio z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale z konstrukcji pod kierownictwem Faeser: Wspólnego Centrum Wsparcia Powrotu (ZUR).

ZUR zostało założone w 2017 roku i ma siedzibę w Berlinie. Jego zadaniem jest koordynacja pracy rządów federalnych i krajowych. W centrum pracują pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców, Policji Federalnej i krajów związkowych.

Na przykład pracownicy Państwowego Urzędu ds. Azylu i Repatriacji są oddelegowani z Bawarii. Ta konstelacja wyjaśnia również, dlaczego zarówno rząd federalny, jak i kraje związkowe odnoszą się do drugiej strony, gdy zadawane są pytania dotyczące rozdawania pieniędzy. Ostatecznie obie strony nie mylą się – chociaż ZUR jest pod nadzorem Faeser.

Minister spraw wewnętrznych Hesji: „Jurysdykcja nie może być przekazywana”

Propozycja rozdawnictwa została ostatecznie zaakceptowana przez kraje związkowe, w tym te z ministrami spraw wewnętrznych Unii. Teraz słychać z ich strony głośne zgrzytanie zębami.

Minister spraw wewnętrznych Hesji, Roman Poseck, powiedział: „To więcej niż irytujące, że poszczególni deportowani musieli otrzymać jałmużnę w wysokości 1000 euro”.

Spośród sześciu przestępców, którzy powrócili z Hesji, tylko trzech otrzymało płatność, ponieważ pozostali mieli wystarczające własne środki.

Polityk CDU Poseck apeluje teraz do sądów o ponowne rozpatrzenie ich wcześniejszych decyzji w sprawie wypłaty pieniędzy. „Przynajmniej w przypadku przestępców, nie uważam tego rodzaju orzecznictwa za zrozumiałe lub możliwe do przekazania”.

źródło: focus.de