polisa.de
    polisa.de

    Dr Łukasz Wolak z uchodzcywniemczech.pl o pracy naukowca i kilku mało znanych wydarzeniach historycznych

    polisa.de

    Dojczland.info: Dzień dobry. Dzisiaj będzie z nami rozmawiać pan dr Łukasz Wolak z uchodzcywniemczech.pl. Dziękujemy, że zechciał Pan poświęcić nam swój czas. Jest pan naukowcem, którego zakres zainteresowań skupia się głównie wokół Polaków w Niemczech po II wojnie światowej, polskich organizacji emigracyjnych, a także przestępstw wobec polskich dóbr kultury zarówno podczas II wojny światowej, jak również w czasach PRL-u. Skąd wzięło się zainteresowanie tymi tematami?

    Dr Łukasz Wolak: Na początek chce podziękować Państwu za zaproszenie do rozmowy.

    Zagadnienie grabieży dóbr kultury zainteresowało mnie podczas podstawowych studiów historycznych. W pracy magisterskiej chciałem wykazać cały proces grabieży od jej początkowego stadium na terenie III Rzeszy przez Anschluss Austrii i przyłączenie części Czechosłowacji po właściwe stadium na terenie okupowanej Polski. Jeszcze przed końcem studiów moje zainteresowania zaczęły ewoluować. Nałożyły się na nie kolejne tematy – kradzieże dóbr kultury na terenie Polski oraz przestępstwa wobec zabytków. Wynikały one wprost z zainteresowań kryminalistyką. Tak się złożyło, że z czasem porzuciłem te problemy i zainteresowałem się polskimi uchodźcami wojennymi w Republice Federalnej Niemiec. Tym razem było ono związane z tematem pracy doktorskiej, którą poświęciłem dziejom Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Republice Federalnej Niemiec (ZPU).

    To wówczas po raz pierwszy zetknąłem się tą grupą Polaków, która po zakończeniu II wojny światowej zdecydowała się pozostać na terenie zachodnich stref okupacyjnych a później Republiki Federalnej Niemiec. To środowisko utworzyli byli więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych i niemieckich obozów pracy, byli żołnierze Polskich Sił Zbrojnych, byli żołnierze Armii Krajowej, byli Powstańcy Warszawscy, a także polskie dzieci poddane w czasie wojny przymusowej germanizacji. Z upływem czasu zaczęli do niego dołączać uchodźcy polityczni z komunistycznej Polski. Była to bardzo różnorodna grupa, która z różnych powodów nie zdecydowała się wracać do kraju albo opuściła go w obawie przed represjami aparatu bezpieczeństwa. W omawianym przypadku zainteresowały mnie wszelkie przejawy aktywności tego środowiska związanego z ZPU a ponieważ zarząd tej organizacji dążył do scentralizowania wielu obszarów aktywności Polaków w Niemczech jego zasięg był dość szeroki. Równolegle zacząłem interesować się „jednostką” tzn. poszczególnymi działaczami i członkami organizacji. Szybko zorientowałem się, że o wielu działaczach brak jakichkolwiek informacji. Zdałem sobie wówczas sprawę z ogromu braków badawczych. Początki były dość skromne, ponieważ tylko w nielicznych przypadkach mogłem o nich powiedzieć coś więcej – mniej więcej kilka zdań. Jednak nadal o zdecydowanej większości nic nie wiedziałem! Stopniowo docierając do kolejnych archiwaliów związanych z  działaczami ZPU przede wszystkim z centralnymi strukturami: zarządem głównym, sądem, główną komisją rewizyjną, zdobywałem kolejne informacje.  Z upływem lat w kilku przypadkach okazało się, że wiele z tych osób swoją aktywnością zapisało bardzo ciekawą kartę w historii. W którymś momencie postanowiłem pójść dalej i zgłębić wiedzę o kolejnych przedstawicielach tamtego środowiska co z powodzeniem trwa po dzień dzisiejszy. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że to praca na kolejne lata.

    Jak scharakteryzowałby pan swoją działalność naukową? Na czym ona polega?

    Zasadniczo moja praca nie różni się od pracy historyków zatrudnionych w jednostkach badawczych np. w Uniwersytetach czy instytucjach, które statutowo zajmują się badaniami naukowymi. I ja prowadzę kwerendy archiwalne oraz biblioteczne, spotykam się lub koresponduje ze świadkami minionych wydarzeń, uczestniczę w konferencjach i staram się publikować swoje wyniki badań. Pewną wartością dodaną – równoległą do powyższych działań, jest moja aktywność na blogu. To w środowisku historyków nadal mało rozpowszechniona forma popularyzacji wiedzy. Takich form upowszechniania nauki przy tak ogromnym potencjale polskiej humanistyki powinno być zdecydowanie więcej – ale to jedynie moje skromne zdanie. Na blogu w dużej mierze zamieszczam nieznane dotąd w polskiej historiografii częściowe biogramy różnych działaczy. Staram się uwypuklać w mniej lub bardziej interesujący sposób historie związane z tamtym środowiskiem. Nie jestem ograniczony żadną barierą ani tematem a tym bardziej problemami badawczymi, które mogą wywołać pewne kontrowersje. Uważam, że należy dyskutować nad każdym opisywanymi przeze mnie przypadkami i jestem otwarty na dyskusję. Większość czasu spędzam przed komputerem, w sieci znajduje się co raz więcej różnego rodzaju źródeł, czasami odrywam się od wirtualnego świata i korzystam z tradycyjnego sposobu wyszukiwania informacji.

    W jaki sposób można zostać naukowcem? Jaką drogę należy przejść, aby móc zająć się pracą naukową?

    Czy naukowcem można zostać!? Wydaje mi się, że to raczej droga, którą się wybiera. Poza tym warto się zastanowić nad tym co oznacza bycie naukowcem? Oczywiście dzisiaj każdy może wybrać taką drogę. Wyobrażam sobie, że elementem decydującym będą pewne predyspozycje lub własne zainteresowania. Inne będą towarzyszyły naukom ścisłym a inne szeroko rozumianej humanistyce. Zdecydowanie podstawową sprawą są studia. Wraz z ich wyborem i dalszą edukacją nabywamy podstawową wiedzę i umiejętności warsztatowe. Bardzo często zdarza się, że już na studiach zaczynamy interesować się jakimś zagadnieniem – krystalizują się nasze wyobrażenia. Jeśli tylko decydujemy się pogłębiać dalej nasze zainteresowania wyjściem z sytuacji będą dalsze studia np. doktoranckie – ale nie jest to warunek konieczny do prowadzenia badań. Właściwie przez cały czas zajmując się nauką uczymy się nowych rzeczy i zdobywamy kolejną wiedzę. W badaniach jesteśmy zobligowani do stosowania przyjętych zasad i metod badawczych. Decydując się na taką drogę zobligowani jesteśmy, poszukując odpowiedzi na pytania na które nikt dotąd nie odpowiedział, do wykorzystania szerokiej bazy źródłowej a w naukach ścisłych – wyników badań laboratoryjnych. To warunek konieczny aby realizować się naukowo.

    Nad jakim zagadnieniem(ami) pracuje pan aktualnie?

    W chwili obecnej pracuje nad słownikiem/leksykonem działaczy polskich uchodźców. Przez ostatnie lata udało mi się zebrać informacje o kilkuset działaczach tamtego środowiska.  Niestety po dziś dzień wielu z nich pozostaje anonimowych. Ponadto na bieżąco zajmuje się dziejami Zjednoczenia Polskich Uchodźców, które mam nadzieje w tym roku zakończyć.

    Co panu sprawia najwięcej radości w pracy naukowej i motywuje do dalszego działania?

    Poszukiwania i odkrycia – to chyba najlepszy tandem. Osobiście największą satysfakcję sprawiają mi same poszukiwania przede wszystkim dokumentów/wszelkich informacji/fotografii. Mógłbym to porównać do „białego” wywiadu lub pracy detektywa. Bardzo często poszukiwaniom towarzyszą emocje, które udzielają się po odkryciu nieznanych dotąd faktów. Coraz częściej wykorzystujemy do naszych badań spotkania ze świadkami historii. To równie ekscytujący moment w pracy historyka. Ponadto nadal uwielbiam tradycyjną metodę wykonywania kwerend. Wertowanie dokumentów czy przeglądanie katalogów kartkowych w bibliotekach ma w sobie „to coś” chociaż współcześnie wydaje się to metoda archaiczna. Nie wyobrażam sobie jednak wielu dziedzin bez tej tradycyjnej metody poszukiwań w tym: archeologów, historyków sztuki a nawet historyków dziejów starożytnych, mediewistów czy dziejów najnowszych. Wielu z nas korzysta z bibliotek i archiwów.

    Czy podczas pańskich badań udało się panu dotrzeć do informacji i faktów, które nie były wcześniej znane szerszej publiczności?

    Tak – zdecydowanie tak. Przytoczę kilka interesujących przypadków.

    Jakiś czas temu przeglądając materiały poświęcone jednemu z działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców odkryłem polski wątek sprawy związanej z aresztowaniem Olega Pieńkowskiego, którą prowadził kontrwywiad Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL. Okazało się, że cała sprawa ruszyła po aresztowaniu brytyjskiego łącznika Wynne’a Genville przez KGB na Węgrzech, który kontaktował się O. Pieńkowskim. Ponieważ kilka razy przed aresztowaniem Genville przebywał wraz z brytyjską delegacją w PRL i wizytował zakłady związane z Centralą Handlu Zagranicznego jego wizyty na terenie Polski prześwietlał kontrwywiad MSW. Odbyło się to na prośbę KGB, które zbierało informacje o jego wcześniejszej aktywności wywiadowczej i ewentualnych kontaktach. Ustalono z kim i gdzie się spotykał ale nie było żadnego punktu zaczepienia. Niestety polska komórka kontrwywiadu ustaliła nie wiele. To co w całej sprawie zwróciło moją uwagę to moment w którym Genville podczas kolejnego pobytu w Polsce starał się u dyrektora wojewódzkiego Polskiego Związku Motorowego w Łodzi o wydanie prawa jazdy uprawniającego do kierowania pojazdem na terenie KDL. Związek Motorowy dość szybko wydał mu taki dokument a on z kolei wjechał samochodem na teren ZSRS i prawdopodobnie wyjechał inną drogą. W toku prowadzonej sprawy przez MSW dyrektor Związku nie przyznał się do tego aby taki dokument wydawał. Niestety poza tymi informacjami cała sprawa urywa się i nie wiem jakie były dalsze działania prowadzone przez kontrwywiad MSW.

    W innym przypadku rozpocząłem odkrywanie nie znanych dotąd losów zasłużonego przedwojennego oficera rezerwy kawalerii – rtm. dr inż. Bolesława Zawalicz-Mowińskiego ps. „Zawalicz”, „Gończ”, „Stef”, „Witold”, Dyrektor”. Niemal od pierwszych chwil po przegranej wojnie obronnej Polski w 1939 r. zaangażował się on w działalność Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) na terenie okręgu warszawskiego a po przekształceniu tej struktury w Armię Krajową na terenie obszaru warszawskiego. Z chwila wybuchu Powstania Warszawskiego walczył w nim na stanowisku zastępcy dowódcy Zgrupowania „Róg”. Podczas walk wraz z oddziałem otrzymał rozkaz odbicia i utrzymania Katedry pw. św. Jana. Ta operacja mimo wielkich strat oddziału zakończyła się powodzeniem. Za odwagę i poświęcenie rtm. Zawalicz-Mowiński otrzymał awans na stopień majora rezerwy kawalerii oraz Krzyż Virtuti Militari kl. V. Jego powojenne losy wydają się być jeszcze bardziej ciekawsze, ponieważ z chwilą zakończenia wojny znalazł się na terenie brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec. Tam rozpoczął kolejny etap swojego życia angażując się w działalność społeczno-kombatancką m.in. współtworząc Samopomoc Wojska SPK a później Oddział Stowarzyszenia Polskich Kombatantów na terenie tamtej strefy. W latach 1947-1954 był prezesem Oddziału SPK, kilka razy delegatem na Zjazd Rady SPK w Londynie, wiceprzewodniczącym Rady SPK w Londynie a także architektem i pierwszym prezesem Zjednoczenia Polskich Uchodźców w RFN. Wiele wskazuje również na to, że zaangażował się na terenie Zachodnich Niemiec w działalność siatki wywiadowczej, której zadaniem było zbieranie informacji o komunistach w Polsce a także wspieranie tzw. „drugiej konspiracji” a więc żołnierzy niezłomnych. W 1954 r. nagle wyemigrował do Kanady. Od tamtej pory urywa się wszelki ślad po jego działalności. Jego historia bardzo mnie zainspirowała. Niestety sam Zawalicz-Mowiński nie jest szerzej rozpoznawalną postacią zarówno przez historyków jak również w przestrzeni publicznej. Dzieje się tak dlatego, że przez wiele lat żył w cieniu. Być może za działalność wywiadowczą przeciwko komunistom sam skazał się na zapomnienie aby nie narażać własnej rodziny? Być może kultywowanie etosu walki  i wspomnień uniemożliwiała mu jego praca na terenie Kanady? To są kolejne pytania na które będę szukam odpowiedzi. Dzisiaj w oparciu o drobne poszlaki zakładam, że kontynuował działalność wywiadowczą w Kanadzie. Niestety brak mocnych dowodów na poparcie tej tezy. Pewna próba zrekonstruowania ciągu wydarzeń z pierwszej połowy lat 50-tych zdaje się potwierdzać moje przemyślenia na ten temat ale to zdecydowanie za mało by móc jednoznacznie odpowiedź, że w Kanadzie pracował dla wywiadu. Zmarł w 1993 r. w Toronto w stopniu podpułkownika  lub pułkownika rezerwy kawalerii Wojska Polskiego. Od tamtego czasu praktycznie nie wspominany.

    Kolejnym ciekawym przypadkiem na który trafiłem przeglądając archiwa była sprawa Władysława Kaweckiego oficera żandarmerii Legionów Polskich, oficera żandarmerii Wojska Polskiego, przedwojennego dziennikarza, współpracownika II Oddziału Sztabu Głównego, podczas wojny członka ZWZ w Krakowie, współpracownika Gestapo, uczestnika komisji Katyńskiej w 1943 r., redaktora niemieckiej rozgłośni „Wanda” w Rzymie, a po wojnie kierownika obozu dla uchodźców w Würzburgu, wreszcie pracownika amerykańskiego kontrwywiadu wojskowego (ang. Counter Intelligence Service) i kontrwywiadu zachodnioniemieckiego (niem. Bundesamt für Verfassungsschutz). W tym przypadku okazało się, że W. Kawecki podjął pełną współpracę z kontrwywiadem zagranicznym Wojskowej Służby Wewnętrznej (Oddziałem II Zarządu I WSW PRL). To co mnie zaskoczyło w jego sprawie to skala współpracy i jej zasięg. Materiały i informacje przekazywane WSW dotyczyły przede wszystkim żołnierzy Oddziałów Wartowniczych przy Armii Amerykańskiej, funkcjonowania CIC w tym personalia współpracowników zachodnich służb wywiadowczych (CIA, BND, UOK, MI6, oraz francuskiego wywiadu), a także organizacji społecznych i emigracyjnych w tym: Polskiego Komitetu Imigracyjnego, Zjednoczenia Polskich Uchodźców, Związku Żołnierzy Kresowych, Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Działu Badań i Ocen Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa w Monachium (w tym: Kajetana Golejewskiego-Czarkowskiego, Cezarego Szymczewskiego, Kazimierza Zamorskiego, Mr Fiszera – szefa pionu bezpieczeństwa RWE, Adama Niebieszczańskiego, Haliny Zamorskiej- wł. Urszuli Zamorskiej oraz Janiny Zadrożnej), Związku Polaków w Niemczech, Związku Polaków „Zgoda”, Polish American Immigration and Relief Committee, polskiego duchowieństwa wraz z przypadkami jego współpracy z CIC i wielu innych pojedynczych działaczy z terenu RFN. W sumie meldunki przekazane przez niego objęły ponad 300 osób w tym największą grupę stanowili Polacy, następnie Rosjanie, Czechosłowacy, Bułgarzy, Łotysze, Jugosłowianie oraz obywatele NRD. W kilkunastu przypadkach przekazane przez niego informacje trafiły na biurko rezydenta KGB w Warszawie oraz jednostek MSW krajów bloku wschodniego. W całej sprawie pod koniec współpracy centrala WSW wspólnie z podległymi jednostkami oraz Zarządem II Sztabu Generalnego (wywiadem wojskowym) planowała jego porwanie. Ten plan nosił kryptonimem „Fala”. Szczęście w nieszczęściu ostatecznie do niego nie doszło. Na chwilę przed jego realizacją W. Kawecki został aresztowany przez zachodnioniemiecki kontrwywiad pod zarzutem szpiegostwa na rzecz wywiadu PRL i osadzony w monachijskim areszcie. Niestety nie są mi znane kulisy zatrzymania ani jego przesłuchania w Monachium. Niemniej przy tej okazji uwypuklił się cały tragizm sytuacji w jakiej Kawecki znalazł się po opuszczeniu aresztu. Po kilku miesiącach opuścił więzienie, w międzyczasie wyrzucony został z pracy, bawarski wymiar sprawiedliwości prowadził przeciwko niemu postępowanie sądowe, pozostał bez środków do życia a jednostka werbująca – WSW, ostatecznie odmówiła mu pomocy. Niedługo po tych wydarzeniach W. Kawecki zmarł.

    Jak dociera pan do informacji oraz historii, które opisuje pan na swoim blogu, http://uchodzcywniemczech.pl/?

    Jak już wcześniej wspominałem wiele informacji, które publikuje na blogu pochodzi z przeprowadzanych kwerend archiwalnych a więc ze źródeł. Pewne uzupełnienia a nawet całe problemy znajdują się również w literaturze przedmiotu, która jest bardzo obszerna a nowe publikacje wciąż pojawiają się na rynku wydawniczym. Kolejną metodą są rozmowy ze świadkami wydarzeń, którzy byli związani ze środowiskiem polskich uchodźców lub funkcjonowali w tamtej przestrzeni. Należy również dodać, że w sieci możemy odnaleźć wiele różnych wspomnień, które również są przydatne w tej pracy.

    Co osoby zainteresowane mogą znaleźć na pańskim blogu?

    Przede wszystkim znaczną garść informacji biograficznych byłych działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców, archiwalne fotografie i materiały źródłowe, zagadnienia związane z działalnością polskich dipisów i Zjednoczeniem Polskich Uchodźców. Relacjonuje również własne poszukiwania archiwalne dzieląc się swoimi odkryciami. Zamieszczam również sprawozdania z konferencji tematycznych i projektów naukowych w których mogę uczestniczyć a także relacjonuje spotkania poświęcone szeroko rozumianej polskiej emigracji politycznej. Staram się również omawiać najciekawsze publikacje, które poświęcone są tematyce emigracyjnej. W zakładce literatura czytelnik odnajdzie duży wybór publikacji poświęconych zarówno polskim dipisom jak również polskim uchodźcom, emigracji politycznej 1945-1989 a także niemieckiej Polonii. W zakładce poświęconej działaczom i członkom ZPU opublikowałem ponad 300 nazwisk, które przez wiele lat były związane z ZPU. Oczywiście to nie koniec tego przedsięwzięcia. Jeszcze wiele nazwisk pozostaje do odkrycia. Wiele zagadnień wymaga mojej uwagi i z pewnością ich finał znajdzie się na blogu. Mogę zapewnić, że mój blog nie jest skończoną formą. Conajmiej kilka razy będzie jeszcze ewoluował i zmieniał swoją zawartość.

    Jakie są pana najbliższe plany? Czy na horyzoncie widać jakieś nowe projekty?

    W pierwszej kolejności chce dokończyć prace nad leksykonem działaczy ZPU oraz publikacją poświęconą Zjednoczeniu Polskich Uchodźców. To dla mnie dwie fundamentalne prace nad którymi koncentruje całą swoją uwagę. Oczywiście w dalszej kolejności mam kilka nowych tematów, nad którymi powoli myślę ale z różnych względów nie będę konkretyzował tych zagadnień. Mogę jedynie zapewnić, że będą poświęcone historii i obecności Polaków w Niemczech po 1945 r. Czy uda się zrealizować te przedsięwzięcia z pewnością czas i możliwości pokażą.

    dr Łukasz Wolak, historyk i dokumentalista, ukończył studia podyplomowe Zarządzanie Bezpieczeństwem na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Były pracownik Oddziału IPN we Wrocławiu oraz Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta UWr. Uczestnik Centralnego Projektu Badawczego IPN pt. „Polska emigracja polityczna w latach 1939-1990”. Kontynuuje badania związane z polskimi uchodźcami w Niemczech po II wojnie światowej, których wyniki w części publikuje na popularno-naukowym blogu: (http://uchodzcywniemczech.pl).

    Zainteresowania badawcze: Polacy w Niemczech po 1945 r., polskie organizacje emigracyjne po II wojnie światowej, działacze emigracyjni w Niemczech po 1945 r., tajne służby PRL.

    Obserwuj Dojczland.info i bądź na bieżąco:

    196,777FaniLubię
    24,300ObserwującyObserwuj
    315ObserwującyObserwuj
    Obserwuj
    Powiadom o
    guest

    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    0
    Co o tym myślisz? Skomentuj!x