Zamożna emerytka wracała nocą z imprezy w prestiżowym hotelu Bayerischer Hof w Monachium, gdy wsiadając do samochodu wpadła w sidła oszusta. Jego łupem padła cenna bransoletka 79-letniej kobiety z Miesbach (Bawaria).
Kobieta początkowo nie zauważyła kradzieży
Około północy emerytka spotkała na Promenadeplatz 45-letniego mężczyznę z siwymi włosami i krótką siwą brodą. Rzekomy dżentelmen był zdeterminowany, by pomóc kobiecie wsiąść do samochodu. Choć kobieta początkowo odmówiła, sprawca nie ustępował. Zręczny złodziej zdołał zabrać jej diamentową bransoletkę (wartą ponad 100 000 euro) z nadgarstka, czego kobieta nawet nie zauważyła!
Policja poszukuje świadków zdarzenia
Kobieta zorientowała się o kradzieży dopiero dzień później w domu i zgłosiła ją na policję. Teraz policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie i prosi osoby, które były świadkami incydentu w zeszłą środę, o zgłoszenie się na pobliski posterunek policji.
źródło: bild.de
Sama sobie winna.
Sama w nocy,poza tym kto ubiera tak cenną biżuterię.
Rozumiem rodzinna uroczystość,z kimś będąc ale nie samej.
Winna, nie winna. Ale złodziej powinien siedzieć. W sumie każda kobieta jest winna bo nosi biżuterię? Jakby pani ktoś zerwał kolczyki z uszu, też padlby taki komentarz? Moja żona nosi biżuterię wartości jednej wypłaty miesięcznej. Jeździ autem wartym dwa lata pracy. I powinienem zabronić jej używania tych rzeczy, bo skusi złodzieja. Ludzie, czy wy czasami używacie mózgu?