Policja odkryła, że w bloku noży w ośrodku dla azylantów brakuje noża kuchennego. Prawdopodobnie była to broń użyta przez Issę al-H. do zabicia trzech osób i poważnego zranienia kilku innych na festiwalu miejskim w Solingen w ubiegły piątek. Nóż z 15-centymetrowym ostrzem został ostatecznie znaleziony w koszu na śmieci niedaleko miejsca zbrodni. Według świadków i ocalałych, atak w Solingen trwał zaledwie kilka sekund. Prawdopodobnie nie wymagał długiego planowania i przygotowań, ani nawet szkolenia w obozie terrorystycznym gdzieś na Bliskim Wschodzie.
Wygląda to jak coś z podręcznika dżihadu: terror przy użyciu najprostszych środków, masowe zabijanie „niewiernych” nożem lub samochodem. IS i inne islamskie grupy terrorystyczne od lat wzywają do tego swoich zwolenników na całym świecie.
W otoczeniu Syryjczyka nie było żadnych niepokojących sygnałów
Władze bezpieczeństwa nie były wcześniej świadome, że Issa al-H. jest islamistą. Ani Urząd Ochrony Konstytucji, ani departamenty bezpieczeństwa policji federalnej i stanowej nie miały Syryjczyka na radarze. Według doniesień, w jego otoczeniu nie było żadnych sygnałów o możliwym ekstremistycznym nastawieniu, radykalizacji czy nawet planach ataku.
Wydział dochodzeń karnych również nie wiedział o al-H. jako przestępcy, więc czy takich terrorystów można w ogóle powstrzymać? W jaki sposób organy bezpieczeństwa mogą zapobiec takiemu przestępstwu, jeśli sprawcy nie znajdują się wcześniej na radarze? Nie jest to pierwszy raz, kiedy osoba wcześniej nieznana władzom popełniła przestępstwo islamistyczne. Na przykład w maju Afgańczyk zaatakował islamofobicznego aktywistę w Mannheim i ostatecznie zabił interweniującego policjanta. Napastnik ten nie zwrócił wcześniej uwagi władz jako islamista.
To samo dotyczy Palestyńczyka, który uciekł z Syrii i dźgnął nożem pasażerów pociągu ICE w Bawarii w listopadzie 2021 r., raniąc trzy osoby.
Śledzenie komunikacji z IS
W przypadku Solingen istnieje jednak szczególna cecha. Issa al-H. najwyraźniej dokonał swojego krwawego czynu w imieniu organizacji terrorystycznej „Państwo Islamskie” (IS). Po raz pierwszy od ataku na jarmark bożonarodzeniowy na berlińskim Breitscheidplatz w grudniu 2016 r. IS oficjalnie przyznało się do ataku w Niemczech, a grupa terrorystyczna opublikowała w niedzielę nagranie wideo z udziałem al-H. Zostało ono prawdopodobnie nagrane na krótko przed atakiem. Musiał więc być w kontakcie z przedstawicielami sieci IS – lub przynajmniej wiedział, gdzie wysłać takie wideo. Ta komunikacja z kolei z pewnością może być punktem wyjścia dla organów bezpieczeństwa. Jeśli czaty między potencjalnym zabójcą a strukturami terrorystycznymi IS staną się znane, takie osoby często można zidentyfikować i zatrzymać. Aby to zrobić, władze muszą być jednak odpowiednio wyposażone i posiadać niezbędne umiejętności w zakresie tzw. „wywiadu sygnałowego” (SIGINT), czyli rozpoznania technicznego i operacji cybernetycznych.
Ofensywne operacje cybernetyczne
W niemieckich kręgach bezpieczeństwa mówi się, że właśnie takie podejście do walki z terroryzmem stosują zwłaszcza amerykańskie służby wywiadowcze. Należy monitorować te punkty, w których ekstremiści chcący zaatakować zgłaszają i ogłaszają swoje działania oraz do których przesyłają filmy wideo, w których przyznają się do odpowiedzialności.
Mówi się, że w przeszłości systemy komunikacji grup terrorystycznych, takich jak IS, były wielokrotnie rozpracowywane pod względem technicznym. Miało to miejsce m.in poprzez infiltrację grup dyskusyjnych lub hakowanie komputerów. Na przykład podczas skomplikowanych operacji mówi się, że kilka lat temu dowództwo cybernetyczne armii amerykańskiej i Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) szeroko penetrowały i badały infrastrukturę cyfrową IS w Iraku i Syrii.
Ta forma rozpoznania, jak opisują ją funkcjonariusze wywiadu, jest niezwykle złożona. Można ją przeprowadzić jedynie przy użyciu odpowiednich narzędzi cybernetycznych i wykwalifikowanego personelu. Władzom niemieckim wciąż zbyt często tego brakuje. Federalna Służba Wywiadowcza (BND) od lat prowadzi ofensywne operacje cybernetyczne i próbuje włamać się do telefonów komórkowych i komputerów celów za granicą. Bundeswehra kilkakrotnie przeprowadzała także tzw. operacje sieci komputerowej (CNO).
Informacje o podejrzanym zabójcy
Jak dotąd jednak to głównie zagraniczne służby partnerskie, zwłaszcza z USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Izraela, ostrzegały władze niemieckie przed potencjalnymi terrorystami i dostarczały kluczowych informacji zebranych dzięki technicznym środkom nadzoru.
Przed atakiem w Solingen nie było takiego ostrzeżenia. Jednak dzień po ataku zagraniczny wywiad przekazał ważne informacje na temat podejrzanego napastnika. W kręgach bezpieczeństwa mówi się, że te wskazówki prawdopodobnie pochodzą z technicznego nadzoru terrorystów IS.
Potajemnie przeszukiwać mieszkania?
Operacje hakerskie uznawane są za najbardziej kontrowersyjną metodę śledczą stosowaną przez władze bezpieczeństwa w tym kraju. Od lat toczy się debata polityczna na temat tego, czy policja i służby wywiadowcze powinny mieć możliwość korzystania z oprogramowania szpiegowskiego, tzw. „trojanów państwowych”, do monitorowania telefonów komórkowych i komputerów podejrzanych osób. Za pomocą takich programów śledczy mogą na przykład czytać zaszyfrowaną komunikację na czacie lub potajemnie przeszukiwać dyski twarde.
Ostatnio zamieszanie wywołał projekt ustawy Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zgodnie z nim Federalny Urząd Policji Kryminalnej (BKA) powinien mieć możliwość tajnego przeszukiwania mieszkań w niektórych przypadkach, aby zapobiec terroryzmowi. Ma to na celu umożliwienie śledczym zainstalowania oprogramowania monitorującego na komputerach lub telefonach komórkowych. BKA twierdzi, że takie działania są konieczne, ponieważ coraz trudniej jest oszukać osoby docelowe i zainstalować na urządzeniach „trojany państwowe” za pomocą przygotowanej wiadomości e-mail lub czatu.
źródło: tagesschau.de
Oczywiście że można. Należy tylko wypierxolić wszystkich islamistów z kraju i na pewien przywrócić szczegółowe kontrole graniczne, tzn sprawdzać każdy pojazd
Najłatwiej byłoby spakować byczków i odesłać do domu, terroryzmowi najlepiej się zapobiega przez usuwanie terrorystow zanim przyjadą