Setki ludzi próbowało wczoraj zapobiec w Lipsku deportacji Syryjczyka. Cała akcja wymknęła się jednak spod kontroli – w ruch poszły kamienie i butelki. Na miejscu była policja wraz ze służbami ratunkowymi.
W ruch poszły butelki i kamienie
Jak wynika z danych policji, do protestów doszło we wtorek po południu w dzielnicy Volkmarsdorf, gdzie zebrała się grupa około 30 osób i próbowała zapobiec deportacji. Później zgłoszono także zgromadzenie spontaniczne i tu udział wzięło już około 500 osób.
Cała akcja zakończyła się oficjalnie około godziny 1.30 (w nocy). Potem w powietrzu latały butelki po piwie i kamienie, a policjanci zmuszeni byli użyć gazu pieprzowego.
Ulicę zablokowano meblami
Polityk Zielonych Jürgen Kasek, który sam był na miejscu, opisał później całą sytuację na Twitterze. Jego zdaniem demonstracja całkowicie wymknęła się spod kontroli i wiele osób zostało rannych. Również polityk Lewicy Marco Böhme zamieścił na Twitterze wpis, z którego wynika, że byli ranni. Początkowo policja nie podała żadnych informacji na ten temat. Niejasna była też sprawa ewentualnych zatrzymań. Na jednym ze zdjęć z demonstracji widać ulicę całkowicie zablokowaną przez kanapy i inne meble.
Ein halbes Wohnzimmer steht auf der Strasse. Schwierig da mit dem Auto vorbeizukommen. #le0907 pic.twitter.com/tVRkAIhqik
— Jürgen Kasek (@JKasek) 9. Juli 2019
Akcja przeciw deportacji trwała do późnych godzin nocnych
Policja podała informację, że deportowany został ostatecznie zabrany. Jednak mimo to, nawet w nocy dalej trwała blokada wszystkich pojazdów, którymi poruszała się policja. Sytuacja uspokoiła się dopiero około godziny 3.
Jak donosi „Leipziger Volkszeitung” osoba deportowana to kurdyjski Syryjczyk, który miał zostać wydalony do Hiszpanii.
Źródło: www.t-online.de