Rowerzystka czekała kilka minut na światłach, po czym straciła cierpliwość i przejechała przez skrzyżowanie mimo czerwonego światła. Prawdopodobnie zachowała się prawidłowo, jak orzekł sąd.
Kilka minut czekała na zielone światło
Istnieją inteligentne systemy sygnalizacji świetlnej, które „zauważają” nadjeżdżające pojazdy za pomocą tzw. pętli indukcyjnych. W razie potrzeby mogą przełączyć światło na zielone – w przeciwnym razie pozostaje ono czerwone. Ale co się stanie, jeśli zbliżasz się na rowerze, a pętle indukcyjne odpowiedzialne za wzbudzanie systemu nie dostrzegają tego typu pojazdów?
To właśnie przydarzyło się pewnej rowerzystce. Czekała przez kilka minut. Kiedy nie zapaliło się zielone, w końcu przejechała na czerwonym. Została złapana i musiała zapłacić sto euro grzywny za umyślne naruszenie przepisów. Kobieta złożyła apelację. Założyła, że sygnalizacja świetlna była uszkodzona a w takiej sytuacji nie można jej oskarżyć o umyślne lub niedbałe zachowanie.
Organ nalegał jednak na zapłatę i sprawa trafiła do sądu. Sąd Rejonowy Hamburg-Blankenese skazał kobietę, która odwołała się od wyroku. Wyższy Sąd Krajowy (OLG) w Hamburgu tymczasowo orzekł na korzyść kobiety.
Obowiązek zatrzymania się może być nieważny
Uzasadnienie: Jeśli faktycznie wystąpiła awaria, która doprowadziła do stałego czerwonego światła, obowiązek zatrzymania się był nieważny. Dotyczyło to również sytuacji, gdy czujnik nie mógł zostać uruchomiony przez rower. W takim przypadku nakaz zatrzymania był nieważny – przynajmniej w odniesieniu do rowerzystów.
Jeśli natomiast czujnik sygnalizatora mógł zostać uruchomiony również przez rowerzystów, użytkownik drogi błędnie zakładał, że doszło do awarii. W takim przypadku nie można jednak uznać, że doszło do „umyślnego” naruszenia przepisów.
W tym konkretnym przypadku kobieta uważała, że sygnalizacja świetlna jest uszkodzona. Nie zauważyła czujnika. W związku z tym, wyrok skazujący za umyślne naruszenie przepisów jest wykluczony.
Kobieta mogła zsiąść z roweru?
Zdaniem sądu rejonowego kobieta mogła jednak zsiąść z roweru i przejść przez skrzyżowanie prowadząc go, korzystając ze świateł dla pieszych umieszczonych po prawej stronie i wyposażonych w przycisk „światło na żądanie”.
OLG widzi to inaczej: kobieta nie uczestniczyła w ruchu drogowym jako piesza, ale jako rowerzystka. Rowerzyści nie powinni być traktowani jako „wykwalifikowani piesi”, którzy, niezależnie od przepisów ruchu drogowego, „mogą lub powinni być zachęcani do zejścia z roweru i uczestnictwa w ruchu drogowym jako piesi”.
Sprawa wraz z decyzją OLG została skierowana z powrotem do sądu rejonowego w celu ponownego rozpatrzenia i podjęcia decyzji.
Źródło: www.spiegel.de
Szczerze dla 100€ nie warto bawić się w sądy. Ta kobieta jest już do tyłu o parę setek (stracony czas, czas na dojazd, koszt dojazdu do sądu). Nie mówiąc, że tak trywialna sprawa sporo kosztuje nas podatników. A najfajniejsze jest to, że ktoś… czytaj policja… znalazła sobie dobry punkt do wlepiania mandatów. Bo przecież nie stali tam przez przypadek. Zamiast zainteresować miasto źle zainstalowaną indukcją. To kręcą lody na rowerzystach. A propos, dlaczego nie było tam przycisku dla rowerzystów??? To mi przypomina scenę z ukrytej kamery, gdzie na bezludziu ustawili sygnalizację i trzymali po parę minut kierowców. A gdy im… Czytaj więcej »
Może zobaczcie ile w pl jest takich skrzyżowań ,gdzie rowerzysta stoi 5 i więcej minut bo czujniki go nie widzą.
Policja tylko czeka aż rowerzysta ruszy. Jak np na przejazdach kolejowych ,przejeżdża pociąg ,podnoszą się zapory rowerzysta rusza i mandat 2,500 zł . A jak rowerzysta ruszy zgodnie z przepisami to wszyscy go wyprzedzają na dziurach na przejeździe .tego policja nie widzi.
Ale już na skrzyżowaniach zmienia się światło z czerwonego na żółte, policja rusza na żółtym i jest wszystko ok!