Znane niemieckie firmy odnoszą korzyści z łamania praw człowieka w chińskich fabrykach – tak wynika z raportu Bundestagu. Ustawa dotycząca łańcucha dostaw (niem. Lieferkettengesetz) może zmusić ich do całkowitego zaprzestania lokalnej produkcji.
Łamanie praw człowieka to nie tylko problem Chin
Przywództwo państwa i partii w Chinach narusza podstawowe prawa człowieka w regionie Xinjiang (pol. Sinciang). Może to w przyszłości stanowić problem dla niemieckich firm działających w Xinjiangu.
Dotkliwe kary
Kluczowym zagadnieniem jest tu tak zwana ustawa o łańcuchu dostaw, którą rząd federalny wprowadził w marcu. Jeśli wejdzie w życie, niemieckie firmy muszą przestrzegać praw człowieka wszędzie tam, gdzie prowadzą działalność. W innym wypadku, firmom grożą surowe grzywny.
Ekspertyza Służby Naukowej Bundestagu, na podstawie której relacjonuje „Süddeutsche Zeitung”, obecnie prowadzi do wniosku: Nawet firmy spoza Chin, w tym niemieckie, czerpią korzyści bezpośrednio lub pośrednio z wyzysku mniejszości etnicznych w Xinjiang w Chinach.
Wspomina się na przykład o stosowaniu tam pracy przymusowej. Co to oznacza w praktyce? Niemieckie firmy również poniosłyby odpowiedzialność i dlatego powinny dokładnie przeanalizować swoją działalności w Xinjiangu. Jak podaje „Süddeutsche Zeitung”, w raporcie wspomniano między innymi o firmach Adidas, BASF, Bosch, Siemens i Volkswagen. Raport został zamówiony przez ugrupowanie Zielonych.
Zarzuty są znane od dawna
Nie jest niczym nowym dla niemieckiej gospodarki, że musi radzić sobie z łamaniem praw człowieka w Xinjiangu. Po pierwsze, od lat pojawiają się takie doniesienia.
Z drugiej strony, niemieckie stowarzyszenia lobbystów teraz otwarcie zwracają na to uwagę. Friedolin Strack ze Stowarzyszenia Niemieckiego Przemysłu (niem. Bundesverband der Deutschen Industrie, w skrócie BDI) powiedział radiu ARD w Chinach: „Dojdziemy do sytuacji, w których ustawa o należytej staranności – niemiecka lub europejska – stwarza wyraźne sprzeczności prawne z warunkami w Chinach. Firmy muszą podjąć decyzję i wyciągnąć wnioski – na przykład gdy nie są już w stanie przestrzegać prawa lub kodeksu postępowania”.
Według międzynarodowych organizacji i ekspertów, przywódcy Chin internowali w Xinjiangu około miliona obywateli – bez postawienia zarzutów, bez procesu i wyroku. Ofiary to głównie etniczni Ujgurzy lub Kazachowie, o których mówi się, że są zmuszani do pobytu w obozach dla internowanych, aby w znacznym stopniu porzucić swoje tradycje etniczne i religijne.
Najwyraźniej część osób musi również wykonywać prace przymusowe. Przywództwo Chin przyznało się teraz do istnienia takich obozów, ale odrzuca zarzuty.
Źródło: www.tagesschau.de