Burmistrz Berlina Michael Müller potępił akty przemocy wobec policjantów podczas tzw. rewolucyjnej demonstracji pierwszomajowej, która odbyła się w sobotę w Berlinie-Neukölln. „Nie jestem w stanie zrozumieć tego, że niektóre osoby skłonne do stosowania przemocy wykorzystują napiętą i trudną sytuację i atakują policjantów, podpalają i w ten sposób narażają na niebezpieczeństwo także wielu pokojowo demonstrujących ludzi” – powiedział polityk SPD.
Aresztowano 354 osoby
Według danych urzędu spraw wewnętrznych, podczas demonstracji w Berlinie w dniu 1 maja rannych zostało co najmniej 93 funkcjonariuszy. Müller podkreślił, że nawet w czasach pandemii koronawirusa ważne jest utrzymanie i korzystanie z prawa do demonstracji i zgromadzeń. Jak podaje urząd spraw wewnętrznych, aresztowano 354 osoby.
Z początku demonstracje pierwszomajowe przebiegały spokojnie, ale w sobotę wieczorem wybuchły zamieszki. Według rzeczniczki policji, demonstranci rzucali w policję kamieniami i butelkami. W dzielnicy Neukölln podpalano kosze na śmieci i drewniane palety, niszczono sklepy i samochody. Po tym, jak demonstranci użyli środków pirotechnicznych, policja próbowała otoczyć część demonstracji i użyła gazu pieprzowego.
Zdaniem organizatorów, w demonstracji uczestniczyło ponad 25 tys. osób
Berliński senator ds. wewnętrznych Andreas Geisel powiedział, że policja była dobrze przygotowana i przez cały dzień kontrolowała sytuację. Zgodnie z zapowiedziami, egzekwowała przestrzeganie obostrzeń, aby chronić wszystkie osoby obecne podczas demonstracji. Podkreślił, że konsekwentne działania funkcjonariuszy zapobiegły rozprzestrzenieniu się zamieszek.
Według organizacji, która wezwała do tzw. rewolucyjnej demonstracji pierwszomajowej, obrażenia odniosło również kilkudziesięciu demonstrantów. Domagali się oni między innymi solidarności i przystępnych cenowo mieszkań. Policja oszacowała liczbę uczestników na 8-10 tysięcy. Z kolei organizatorzy twierdzą, że było to ponad 25 tysięcy osób.
Źródło: www.zeit.de