Nocna eskalacja przemocy w Berlinie
Chociaż tradycyjna „Rewolucyjna Demonstracja 1 Maja” przebiegła w Berlinie bez większych zakłóceń, noc po manifestacjach przyniosła wyraźne pogorszenie sytuacji. W różnych dzielnicach miasta doszło do podpaleń samochodów.
Około godziny 1:15 służby ratunkowe zostały wezwane do Seydelstraße w dzielnicy Mitte, gdzie płonął luksusowy Porsche. Mimo szybkiej reakcji strażaków, pojazd uległ całkowitemu zniszczeniu. Ogień uszkodził także stojące nieopodal samochody. Policja podejrzewa, że doszło do celowego podpalenia.
Niecałą godzinę później, ogień wybuchł w Kienitzer Straße w Neukölln. Kolejne zaparkowane auto zostało podpalone, a płomienie rozprzestrzeniły się na sąsiednie pojazdy. Straż pożarna szybko opanowała sytuację, ale straty materialne okazały się znaczne. Policja wszczęła śledztwa w obu sprawach.
Tysiące demonstrantów na ulicach Berlina
Zanim doszło do incydentów, od 15 000 do 18 000 osób wzięło udział w „Rewolucyjnej Demonstracji 1 Maja” przechodzącej przez dzielnice Neukölln i Kreuzberg. Choć manifestacja odbywała się głównie pokojowo, pojawiły się pojedyncze incydenty, w tym potyczki oraz rzucanie przedmiotami.
Niektórzy uczestnicy byli zamaskowani, zwłaszcza w tzw. czarnym bloku na końcu pochodu. Według policji, jedna z osób rzuciła butelkę, raniąc funkcjonariusza. Na trasie demonstracji używano bengalskiego ognia i granatów dymnych. Obecne były również hasła propalestyńskie.
Policja i związki zawodowe podsumowują przebieg demonstracji
W porównaniu do lat ubiegłych, wydarzenia w Berlinie przebiegły stosunkowo spokojnie. Komendantka stołecznej policji Barbara Slowik Meisel oceniła w wywiadzie dla RBB, że strategia działania przyniosła oczekiwany efekt.
Tymczasem Związek Policjantów (GdP) poinformował o ponad 50 zatrzymanych oraz kilku rannych funkcjonariuszach, nie podając jednak dokładnej liczby. Przewodniczący berlińskiego oddziału GdP, Stephan Weh, wyraził nadzieję, że żadna z odniesionych ran nie pozostawi trwałych konsekwencji.
Demonstracje w innych niemieckich miastach
Nie tylko Berlin był miejscem masowych demonstracji. W całym kraju odbyło się ponad 60 zarejestrowanych zgromadzeń. W Hamburgu trzy lewicowe marsze zgromadziły łącznie ponad 9000 osób. Pomimo okazjonalnego używania pirotechniki, np. przed siedzibą Rote Flora, obyło się bez przemocy.
W Nordrhein-Westfalen (Nadrenia Północna-Westfalia) doszło do kilku incydentów. W Dortmundzie grupa lewicowa weszła w konflikt z osobami związanymi ze środowiskiem AfD. W Gelsenkirchen, podczas demonstracji prawicowej, policja musiała użyć pałek, aby powstrzymać próbę przerwania blokady przez aktywistów lewicowych. W obu miejscowościach po jednym funkcjonariuszu odniosło lekkie obrażenia.
Niska frekwencja na neonazistowskim marszu w Gera
W Gera (Turyngia) zapowiadano jeden z największych marszów neonazistowskich w Niemczech, spodziewano się nawet 2500 uczestników. Ostatecznie pojawiło się jedynie 880 osób. Przeciwko nim protestowało do 750 przeciwników skrajnej prawicy. Na szczęście nie odnotowano żadnych poważniejszych incydentów.
źródło: bild.de
Tam gdzie lewaki i ich tolerancja, tam zniszczenie, ogień, anarchia.