Z powodu patologicznej zazdrości pewien mężczyzna miał ponoć trzymać swoją partnerkę w zamknięciu przez wiele lat i stale ją obserwować. Aby uniemożliwić jej spoglądanie na innych mężczyzn, podobno zakleił nawet okna. 63-latek zaprzecza wszystkim zarzutom.
Prokurator: powodem prawdopodobnie był „strach przed innymi mężczyznami, zwłaszcza młodszymi”
Telefon był wyłączony, okna zaklejone taśmą, drzwi zamknięte na klucz: 63-letniemu mężczyźnie zarzuca się, że latami zamykał swoją partnerkę w jej mieszkaniu w stolicy Bawarii. Teraz przed sądem w Monachium ruszył proces przeciwko niemu. Mężczyzna jest oskarżony o bezprawne pozbawienie wolności i wielokrotne gwałty.
Jak wynika z aktu oskarżenia, mężczyzna przez wiele lat uniemożliwiał swojej przyjaciółce wychodzenie z domu bez niego. W końcu w ogóle nie wolno jej było opuszczać mieszkania. Jej partner miał ponoć zainstalować kamery do monitoringu i czujniki ruchu oraz odłączyć jej telefon stacjonarny, aby nie mogła już kontaktować się z przyjaciółkami. Kiedy byli razem na wakacjach we Włoszech, podobno przywiązał jej stopę do łóżka łańcuchem, aby nie mogła opuścić pokoju. W końcu sam oskarżony rzekomo spędzał cały dzień w mieszkaniu i pilnował kobiety. Posiłki zamawiał z dostawą do domu.
Przypuszczalnym motywem tego wszystkiego była zazdrość. „Strach przed innymi mężczyznami, zwłaszcza młodszymi” – uważa pani prokurator. W 2014 roku podobno zakleił okna mieszkania w Monachium papierem i folią, aby jego partnerka nie mogła wyjrzeć na zewnątrz i zobaczyć tam innych, młodszych mężczyzn. Ponadto miał zmusić ją do napisania 500 razy w zeszycie: „Nie patrzę na mężczyzn”. Miał też wielokrotnie dopuścić się gwałtu na kobiecie, aby ją ukarać. Nie podano informacji o jej wieku.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy
Jak podaje prokuratura, kobieta została ostatecznie uwolniona przez policję. Administracja domu powiadomiła funkcjonariuszy, ponieważ kobieta odpowiadała już tylko drogą pocztową, ale od dłuższego czasu nie była widziana i nie otwierała drzwi, gdy ktoś dzwonił. Mężczyzna, który został wydany w drodze ekstradycji z Grecji do Niemiec i obecnie przebywa w tutejszym szpitalu psychiatrycznym, opowiada zupełnie inną, trudną do zrozumienia historię.
Zaprzecza wszystkim stawianym mu zarzutom. Twierdzi, że jego partnerka miała klucz i mogła opuścić mieszkanie oraz że kobieta kłamie. Według niego wychodzenie z mieszkania było jednak niebezpieczne, ponieważ ścigała go policja kryminalna i Federalna Służba Wywiadowcza. Miał powiedzieć: „Jestem wrogiem publicznym numer jeden”. Według niego funkcjonariusze policji czyhali na niego, chcąc go otruć.
Prokuratura, która postawiła mężczyźnie zarzuty bezprawnego pozbawienia wolności i wielokrotnego dopuszczenia się gwałtu, zakłada, że jest on paranoikiem i schizofrenikiem, ale przynajmniej w odniesieniu do zarzutu gwałtu jest poczytalny. Sąd wyznaczył w sumie jedenaście dni rozprawy. Tym samym wyrok powinien zostać ogłoszony w dniu 15 grudnia.
Źródło: www.n-tv.de