Berlińska prokuratura postawiła zarzuty lekarzowi podejrzanemu o dokonanie serii zabójstw pacjentów objętych opieką paliatywną. Skala sprawy jest znacznie większa, niż pierwotnie zakładano. Śledztwo nadal trwa – liczba ofiar może wzrosnąć.
Oskarżenie o piętnaście morderstw
Jak potwierdziła prokuratura w Berlinie, przeciwko 40-letniemu lekarzowi paliatywnemu wszczęto postępowanie karne w związku z zarzutem zamordowania co najmniej 15 pacjentów. W każdym z tych przypadków organy ścigania przyjmują istnienie szczególnie odrażających motywów – chodzi o działanie z niskich pobudek i podstęp. Wcześniej wskazywano także na „żądzę morderstwa” jako domniemany motyw sprawcy.
Zarzuty obejmują działania podejmowane przez lekarza w ramach jego pracy w zespole opieki paliatywnej jednego z berlińskich usługodawców opieki domowej. Jak ustalono, ofiarom były podawane śmiertelne mieszanki różnych leków, mimo braku medycznych wskazań do takiego postępowania. Co istotne, pacjenci ci nie znajdowali się w terminalnej fazie choroby.
Śledztwo obejmuje obecnie 75 dodatkowych przypadków
Sprawa wyszła na jaw w sierpniu 2024 roku, kiedy to lekarz został aresztowany i osadzony w areszcie śledczym. Początkowo sądzono, że chodzi o cztery ofiary. W wyniku dalszych dochodzeń, które objęły m.in. ekshumacje i szczegółowe badania medyczno-sądowe, liczba podejrzewanych przypadków gwałtownie wzrosła – najpierw do ośmiu, następnie do dziesięciu, a obecnie do piętnastu.
Co więcej, śledczy nie wykluczają kolejnych zarzutów – postępowanie toczy się jeszcze w sprawie aż 75 innych przypadków śmierci pacjentów, którzy pozostawali pod opieką tego samego lekarza.
Ofiary w czterech dzielnicach Berlina
Według ustaleń prokuratury, znane dotychczas przypadki śmierci miały miejsce w okresie od 22 września 2021 roku do 24 lipca 2024 roku. Najwięcej zgonów odnotowano w dzielnicy Neukölln, a pozostałe miały miejsce w Tempelhof-Schöneberg, Treptow-Köpenick oraz Friedrichshain-Kreuzberg.
Śledztwo rozpoczęły… pożary
Punktem zwrotnym w sprawie okazały się pożary, które – jak się przypuszcza – miały służyć zacieraniu śladów po dokonanych zabójstwach. Policja początkowo prowadziła śledztwo w sprawie podpaleń ze skutkiem śmiertelnym, co ostatecznie doprowadziło do skupienia uwagi na lekarzu jako głównym podejrzanym.
Z informacji podanych przez prokuraturę wynika, że istotną rolę w śledztwie odegrały także sygnały pochodzące od pracowników firmy opiekuńczej, w której oskarżony był zatrudniony.
Wnioski prokuratury: kara dożywocia, zakaz wykonywania zawodu i zabezpieczenie prewencyjne
W związku z powagą zarzutów, prokuratura wnioskuje nie tylko o karę dożywotniego pozbawienia wolności, lecz także o stwierdzenie szczególnej wagi winy, co otwiera drogę do zastosowania tzw. zabezpieczenia prewencyjnego – czyli przetrzymywania sprawcy w odosobnieniu również po odbyciu kary. Dodatkowo domaga się dożywotniego zakazu wykonywania zawodu lekarza.
Lekarz milczy
Do tej pory oskarżony nie odniósł się do stawianych mu zarzutów. Sprawa, która już w tym momencie szokuje opinię publiczną w Niemczech, może jeszcze się rozwinąć – zarówno pod względem liczby ofiar, jak i skali zaniedbań systemowych.
To jedna z największych i najpoważniejszych spraw kryminalnych dotyczących medycyny paliatywnej w historii współczesnych Niemiec.
źródło: tagesschau.de