Pojawia się coraz więcej szczegółów na temat mężczyzny, który w środę późnym wieczorem dostał się na płytę lotniska we Frankfurcie nad Menem, podbiegł do Olafa Scholza i go przytulił (pisaliśmy o tym tutaj). Według raportu Der Spiegel, 48-letni mężczyzna jest obywatelem Grecji i mieszka w Hanau. Mężczyzna dołączył niezauważony swoim czarnym Audi do kolumny rządowej, która przywiozła na lotnisko kanclerza Olafa Scholza (SPD) i federalnego ministra finansów Christiana Lindnera (FDP).
Obaj członkowie rządu wracali ze spotkania w Europejskim Banku Centralnym (EBC) we Frankfurcie w środę wieczorem i chcieli wrócić do Berlina samolotem.
Według Der Spiegel, powołującego się na źródła bezpieczeństwa, mężczyzna powiedział Scholzowi, że chce z nim „zagrać trochę muzyki”. Zgodnie z raportem był on pod wpływem narkotyków. Ochroniarze federalnej policji kryminalnej podeszli do mężczyzny i kazali mu odsunąć się od kanclerza.
Mężczyzna został zatrzymany przez funkcjonariuszy policji federalnej dopiero po dłuższej chwili. 48-latek zdołał wrócić do samochodu, aby zapalić papierosa przed zatrzymaniem.
Jak pisze Der Spiegel, ochroniarze kanclerza i ochrona lotniska dopiero później zdali sobie sprawę z powagi sytuacji. W takich sytuacjach dość często zdarza się, że pracownicy lotniska, którzy akurat są obecni, podchodzą do kanclerza i ściskają mu dłoń. Fakt, że osoba ta nie była upoważniona do przebywania na miejscu, stał się jasny dopiero później.
„Nawet jeśli w konkretnym przypadku nic się nie stało, należy wyjaśnić, kto popełnił błąd” – powiedział magazynowi doświadczony urzędnik. Do osoby chronionej przez funkcjonariuszy federalnej policji kryminalnej, w tym przypadku kanclerza, „nikt nie powinien mieć możliwości zbliżenia się”, nawet w rzekomo bezpiecznym obszarze, takim jak lotnisko. Trudno zrozumieć, dlaczego ochroniarze kanclerza nie obezwładnili mężczyzny natychmiast.
źródło: berliner-zeitung.de