Propozycja podniesienia granicy dochodów objętych składkami ma wesprzeć stabilność finansową publicznych kas chorych. Pomysł budzi jednak kontrowersje
Berlin — W obliczu trudnej sytuacji finansowej niemieckich publicznych kas chorych (GKV) rośnie presja na wprowadzenie zmian w systemie ich finansowania. SPD i Zieloni proponują podwyższenie progu dochodów, od których odprowadzane są składki na ubezpieczenie zdrowotne. Zmiana ta miałaby objąć najlepiej zarabiających obywateli i przyczynić się do długoterminowej stabilizacji systemu opieki zdrowotnej.
Propozycja SPD: granica wyższa o 2 500 euro
Christos Pantazis, rzecznik ds. polityki zdrowotnej frakcji SPD w Bundestagu, w rozmowie z Bild am Samstag zasugerował podniesienie granicy dochodów objętych składkami o około 2 500 euro. „Dla trwałej stabilizacji finansów GKV nie powinniśmy sobie narzucać żadnych barier myślowych” — stwierdził Pantazis.
Obecnie granica ta w przypadku ubezpieczenia zdrowotnego wynosi 5 512,50 euro miesięcznie. Dla porównania — w ubezpieczeniu emerytalnym jest to już 8 050 euro. Do tych właśnie poziomów nawiązują politycy, postulując ich ujednolicenie.
Pantazis zaproponował dostosowanie granicy dochodów do poziomu stosowanego w systemie emerytalnym. „Byłby to wkład w odciążenie finansowe kas chorych, bez nadmiernego obciążania ubezpieczonych” — ocenił polityk SPD.
Zieloni: stopniowe wyrównanie progów dochodowych
Podobnego zdania jest Janosch Dahmen, rzecznik ds. polityki zdrowotnej frakcji Zielonych. On również opowiedział się za stopniowym podniesieniem zarówno granicy dochodów objętych składkami, jak i progu obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego do poziomu obowiązującego w ubezpieczeniu emerytalnym. „Oprócz kompleksowych reform strukturalnych właściwym krokiem jest stopniowe dostosowanie tych granic do poziomu ustawowego ubezpieczenia emerytalnego” — podkreślił Dahmen.
Sprzeciw CDU: zagrożenie dla konkurencyjności gospodarki
Pomysł spotkał się jednak z ostrym sprzeciwem ze strony Unii (CDU/CSU). Albert Stegemann, wiceprzewodniczący frakcji Unii odpowiedzialny za politykę zdrowotną, w rozmowie z agencją dpa ostrzegł, że podniesienie składek dla najlepiej zarabiających może negatywnie wpłynąć na niemiecką gospodarkę. „W ten sposób niepotrzebnie zwiększa się koszty pracy, co szkodzi konkurencyjności niemieckiej gospodarki” — ocenił Stegemann.
Przypomniał również, że w umowie koalicyjnej uzgodniono unikanie dodatkowych obciążeń dla płatników składek. „Dlatego wspólnie z SPD musimy przede wszystkim zasadniczo zająć się finansowaniem systemu. Musimy uczynić go bardziej efektywnym i w ten sposób obniżyć koszty” — zaznaczył polityk CDU.
Poparcie organizacji społecznych
Pomysł SPD spotkał się natomiast z aprobatą organizacji społecznych. Przewodnicząca zarządu Socjalnego Związku Niemiec (SoVD), Michaela Engelmeier, w rozmowie z Bild powiedziała: „SoVD od wielu lat postuluje podniesienie progów obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego i dostosowanie granicy dochodów objętych składkami co najmniej do poziomu ubezpieczenia emerytalnego. Dlatego popieramy ten postulat”.
Krytyka ze strony prywatnych ubezpieczycieli
Z kolei Związek Niemieckich Ubezpieczycieli Prywatnych (PKV) ostro skrytykował propozycję. Dyrektor związku, Florian Reuther, określił ją mianem „specjalnego podatku na miejsca pracy”. W jego opinii dodatkowo obciążeni zostaliby zarówno pracodawcy, jak i wysoko wykwalifikowani pracownicy. „Ponadto w ten sposób jeszcze bardziej ograniczono by dostęp do prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego” — ostrzegł Reuther.
System do reformy, debata trwa
Debata wokół przyszłości finansowania niemieckiego systemu opieki zdrowotnej nabiera tempa. Choć SPD i Zieloni podkreślają konieczność sprawiedliwszego podziału obciążeń i stabilizacji finansów GKV, opozycja oraz prywatni ubezpieczyciele wskazują na możliwe negatywne skutki gospodarcze i ograniczenie swobody wyboru ubezpieczenia.
Ostateczny kształt reformy pozostaje otwartą kwestią, jednak nie ulega wątpliwości, że temat ten w najbliższych miesiącach będzie jednym z kluczowych punktów debaty politycznej w Niemczech.
źródło: aerzteblatt.de