Coraz częściej do niemieckich szkół zawodowych trafiają młodzi ludzie z Wietnamu — mimo posiadania formalnych certyfikatów językowych wielu z nich nie potrafi porozumieć się po niemiecku. W Berlinie i innych regionach pojawiają się alarmujące sygnały: duża część zarejestrowanych uczniów nie uczęszcza na zajęcia, część znika z systemu, a związki zawodowe i eksperci mówią o możliwości handlu ludźmi.
Skala problemu — liczby i obserwacje z Berlina
Na Brillat-Savarin-Schule w berlińskiej dzielnicy Weißensee problem stał się bardzo widoczny: z około 700 wietnamskich uczniów, którzy mieli rozpocząć naukę zawodu, blisko jedna trzecia przestała się pojawiać na zajęciach. Szkoła kształci łącznie około 5 000 praktykantów w branży gastronomicznej.
Na poziomie kraju, według dostępnych danych, w Niemczech w tym momencie kształci się około 16 000 młodych ludzi z Wietnamu; w Berlinie jest ich niemal 2 000. W 2024 r. do Niemiec przybyło ok. 4 000 wietnamskich praktykantów. Brakuje jednak precyzyjnych danych, ile osób z wizą na kształcenie zawodowe złożyło wniosek o pozwolenie na pobyt, ile przerwało naukę i stało się zobowiązanych do wyjazdu.
Problemy w szkołach zawodowych: certyfikat nie równa się umiejętnościom
Wielu młodych Wietnamczyków wjeżdża do Niemiec z oficjalnym certyfikatem językowym B1 — dokumentem wymaganym przy ubieganiu się o wizę szkoleniową. Mimo to nauczyciele i przedstawiciele związków alarmują, że spora część uczniów nie potrafi efektywnie używać niemieckiego w pracy czy podczas zajęć teoretycznych. Skutkiem jest przeciążenie szkół zawodowych i problemy z utrzymaniem normalnego toku nauczania.
Gerrit Buchhorn z DEHOGA Berlin ocenia sytuację jako „bardzo trudną”, wskazując, że prowadzenie regularnych zajęć jest w takich warunkach utrudnione. Sebastian Riesner z NGG zauważa, że w wielu przypadkach szkoły nie wiedzą, gdzie znikają ich uczniowie.
Rola pośredników
Wietnamczycy rekrutowani są przez prywatne agencje, które w kraju pochodzenia obiecują załatwienie umowy o pracę, przygotowanie do egzaminu językowego i uzyskanie wizy. Raporty śledcze (m.in. rbb24) wskazują, że za takie usługi firmy pośredniczące mogą żądać do 20 000 euro — kwota, która często zmusza rodziny do dużego zadłużenia.
Ekspertka Mimi Vu określa te praktyki jako „podejrzany rynek”, w którym pośrednicy mogą działać jako ogniwo w międzynarodowych sieciach zorganizowanej przestępczości. Pojawiają się również informacje o fałszowaniu certyfikatów językowych — ostrzegało w przeszłości także Goethe-Institut.
Gdzie trafiają zaginieni praktykanci? Ryzyko wyzysku i przymusowego zatrudnienia
Z relacji związkowców i śledztw wynika, że część znikających praktykantów może trafiać do nieformalnych miejsc pracy — salonów kosmetycznych (np. manicure), kuchni restauracyjnych, a w skrajnych przypadkach także do prostytucji. NGG mówi o „nowoczesnym handlu ludźmi” i „szytych na miarę” zadłużeniach, które mają przymuszać młodych do pracy na niekorzystnych warunkach w celu spłaty długu.
Dokumenty zebrane przez media (m.in. rbb24) mają dowodzić istnienia nielegalnych umów, złych warunków mieszkaniowych i depozytów zdjęć z zaniedbanych noclegowni.
Reakcje: związki zawodowe, pracodawcy i propozycje rozwiązań
Zarówno organizacje pracodawców (DEHOGA), jak i związki zawodowe (NGG) krytykują brak skutecznych kontroli przy pośrednictwie rekrutacyjnym. DEHOGA proponuje stworzenie oficjalnej listy zaufanych pośredników i systemu certyfikacji, natomiast NGG postuluje, aby pośrednictwem w rekrutacji i przyznawaniu miejsc zajmowała się wyłącznie Federalna Agencja Pracy (Bundesagentur für Arbeit) – w ramach transparentnych i prawnie uregulowanych procedur.
Obie strony zgadzają się, że konieczne są lepsze mechanizmy weryfikacji umów, warunków mieszkaniowych i realnych kompetencji językowych przyjeżdżających.
Organy państwowe i śledztwa: policja i BKA
Na szczeblu federalnym Federalne Biuro Kryminalne (BKA) potwierdza, że otrzymuje „pojedyncze wskazania” dotyczące możliwej eksploatacji wietnamskich uczniów zawodu, ale nie komentuje trwających postępowań. Jak dotąd nie podano szerszych danych o liczbie toczących się spraw karnych.
Równocześnie brakuje kompleksowych, systemowych danych o tym, ilu praktykantów z wizami faktycznie kontynuuje naukę, ilu przerywa szkolenie, ilu pozostaje w Niemczech legalnie, a ilu może być narażonych na wyzysk.
Co można zrobić? Postulaty dla administracji i praktyczne rozwiązania
W świetle zgłoszonych problemów eksperci i związki proponują kilka kierunków działań:
- Utworzenie oficjalnego rejestru i certyfikacji pośredników, dostępnego publicznie oraz podlegającego regularnym kontrolom.
- Przejęcie części rekrutacji przez instytucje państwowe (Bundesagentur für Arbeit) przy zachowaniu przejrzystych kryteriów i kontroli.
- Wzmocnienie weryfikacji certyfikatów językowych i przeprowadzenie egzaminów kontrolnych już po przyjeździe, aby zapobiegać fałszerstwom.
- Skuteczniejszy monitoring warunków zamieszkania i zatrudnienia praktykantów, w tym audyty warunków pracy i zakwaterowania.
- Wsparcie dla szkół zawodowych: dodatkowe środki na kursy językowe oraz na integrację praktyczną, by uczniowie mogli nadrobić brakujące kompetencje.
- Kampanie informacyjne w kraju źródłowym ostrzegające przed nieuczciwymi pośrednikami oraz działania dyplomatyczne na rzecz współpracy z władzami Wietnamu.
Podsumowanie
Sygnały płynące z Berlina i innych regionów Niemiec wskazują na złożony problem łączący w sobie luki w systemie rekrutacji zagranicznych praktykantów, działalność nieuczciwych pośredników oraz ryzyko wykorzystywania zadłużonych osób. Skala zjawiska wymaga pilnej, skoordynowanej reakcji: od lepszej kontroli pośredników i weryfikacji dokumentów, przez wsparcie szkół zawodowych, po ewentualne działania śledcze tam, gdzie pojawiają się uzasadnione podejrzenia przestępstw. Bez takich kroków grozi dalsze narastanie nadużyć kosztem najsłabszych uczestników programu.
źródło: tagesschau.de




