Na żwirowym jeziorze w Getyndze wędkarze dokonali zaskakującego odkrycia. Za swoje łakomstwo sum zapłacił życiem. Wędkarze wyciągnęli gigantyczną rybę z jeziora Kiessee w Getyndze. Jego ofiara, żółw, utknęła w gardle drapieżnej ryby.
Kończyny żółwia wystające z jeziora
Christina Andersch była na jeziorze w swojej łodzi wiosłowej, kiedy zobaczyła kończyny żółwia wystające z jeziora. Nie mogła uwierzyć własnym oczom na to, co potem zobaczyła z bliska. W otwartej paszczy suma tkwił prawie całkowicie pochłonięty gad. „Próbowałem wyciągnąć żółwia z jego pyska – bez szans” – powiedział Andersch w rozmowie z „Göttinger Tageblatt”.
W Mönchengladbach sum podobno zjadł jamnika
Wędkarze wyciągnęli z wody drapieżną rybę, która miała dobre półtora metra długości, za pomocą liny. Uderzając go w głowę, uwolnili ważącego prawie 40 kilogramów suma od agonii. Żółw zdążył się już w międzyczasie udusić.
W niemieckich jeziorach raz po raz dochodzi do ataków olbrzymich sumów. Najbardziej znanym przypadkiem jest „Zabójczy sum Kuno” z Volksgartenweiher w Mönchengladbach. Tutaj olbrzymi sum podobno zjadł małego jamnika. Mit dotyczący największej słodkowodnej ryby drapieżnej Europy został teraz wzbogacony o nową historię.
źródło: www.rtl.de
Dobrze jemu tak że sie udławił skur..el jeb.ny
Jednak szkop to szkop, ubili taki okaz zamiast wypuścić. Pamiętam jak 3 lata temu zabili jedynego żubra, który przypadkiem przeszedł przez Polsko – niemiecką granicę. Duch malarza akwarelisty w niemcach wiecznie żywy.
podobno żółw przebił mu skrzela…
brzmisz jak polak
Dla ludzi równie dobrzy. Czytałeś o sanatoriach dla dzieci w stylu obozu koncentracyjnego?
Sam żółw, to nie lada okaz. W Europie żyją tylko błotne i greckie, więc to jest prawdziwy gigant.
Cóż, jak widać łakomstwo nie popłaca.