Makabryczne odkrycie w Velten (Brandenburgia) zaskoczyło śledczych
Śledczy z Brandenburgii stanęli przed wyjątkowo zagadkowym przypadkiem. W kanałowym mule, na głębokości zaledwie 50 centymetrów, nurkowie wyspecjalizowani w poszukiwaniu niewybuchów znaleźli ludzką czaszkę. Znalezisko miało miejsce 25 kwietnia w Velten, w odnodze kanału Hohenzollern – i natychmiast wywołało lawinę pytań.
Dziś, po dwóch miesiącach żmudnych analiz, sprawa stała się jeszcze bardziej tajemnicza. Okazuje się bowiem, że czaszka może należeć do mężczyzny, który zmarł nawet… 358 lat temu.
Czaszka ukryta w plastikowej torbie z obciążeniem
Czaszka została odkryta w zwykłej plastikowej torbie, obciążonej brukowym kamieniem. Wszystko wskazuje na to, że ktoś celowo wrzucił pakunek do kanału z pobliskiego mostu. Torba była całkowicie przegniła, ale mimo to śledczym udało się ustalić, że pochodziła z dawno już nieistniejącej sieci supermarketów HL – a więc została wyprodukowana najprawdopodobniej między 1965 a 2005 rokiem.
To jedyny punkt zaczepienia, który sugeruje, że znalezisko miało związek z późniejszymi czasami. Jednak datowanie radiowęglowe, przeprowadzone przez austriackich specjalistów w Instytucie Medycyny Sądowej w Wiedniu, wskazuje jasno: czaszka nie może pochodzić z okresu późniejszego niż 1954 rok.
Ekspertyza: Zgon między 1667 a 1954 rokiem
Według rzeczniczki prasowej policji w Neuruppin, Dörte Röhrs, śmierć mężczyzny mogła nastąpić w szerokim przedziale czasowym: między 1667 a 1954 rokiem. Biegli z Austrii ustalili również, że czaszka należała do mężczyzny w wieku od 35 do 65 lat.
W instytucie medycyny sądowej we Freiburgu udało się wyizolować materiał genetyczny, który następnie porównano z ogólnokrajowymi bazami danych osób zaginionych i niezidentyfikowanych zwłok. Niestety, nie uzyskano żadnych zgodności. Podobnie w przypadku analizy stanu uzębienia – nie udało się powiązać czaszki z żadną konkretną osobą.
Czy to pozostałości ofiary przestępstwa?
Choć na samej czaszce nie stwierdzono widocznych śladów urazu, śledczy nie wykluczają, że mogło dojść do brutalnego morderstwa. – „Brakuje torsu, ramion i nóg, więc nie możemy jednoznacznie stwierdzić, czy nie doszło do przemocy” – powiedział prokurator Andreas Pelzer, specjalizujący się w przestępstwach z użyciem przemocy i zabójstwach.
Tajemniczy charakter sprawy pogłębia brak jakichkolwiek tropów prowadzących do tożsamości zmarłego. Równolegle trwa jednak inne śledztwo – dotyczące zaginięcia 24-letniego Paula Burdacha z Rathenow (oddalonego o 70 km). Mężczyzna ostatni raz był widziany 17 kwietnia 2024 roku, gdy wsiadał do nieznanego pojazdu na parkingu marketu OBI. Policja zakłada, że padł on ofiarą zabójstwa. Sprawy nie są jednak ze sobą łączone, ponieważ czaszka z kanału pochodzi z dużo wcześniejszego okresu.
Śledztwo trwa – pytania pozostają bez odpowiedzi
Obecnie prokuratura w Neuruppin kontynuuje dochodzenie, jednak ze względu na brak tożsamości denata i niejasne okoliczności jego śmierci, sprawa pozostaje w zawieszeniu. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego jego czaszka została ukryta w torbie i wrzucona do kanału? I kto próbował pozbyć się jego szczątków dziesiątki – a być może setki – lat po jego śmierci?
Na te pytania odpowiedzi nadal brak. Śledczy nie tracą jednak nadziei, że kolejne ekspertyzy lub nowe zgłoszenia pozwolą rozwiązać tę mroczną zagadkę znad wody.
źródło: bild.de