Miał opiekować się pacjentami i chronić ich zdrowie, ale zamiast tego bezlitośnie skazał ich na śmierć. W szpitalu w Würselen pielęgniarz podał śmiercionośne dawki leków dziewięciu pacjentom, a kilku innym wyrządził poważne szkody na zdrowiu. Od poniedziałku 44-letni Ulrich S. odpowiada przed Sądem Krajowym w Akwizgranie za morderstwo.
Gdy oskarżony wchodził na salę sądową, ukrywał twarz za segregatorem z aktami. Ci, którzy mieli z nim wcześniej do czynienia, bez trudu rozpoznali go jednak po charakterystycznych tatuażach na dłoniach.
Zarzut w akcie oskarżenia jest jednoznaczny: Ulrich S. celowo podał pacjentom mieszankę silnych leków uspokajających i przeciwbólowych, ponieważ denerwowali go podczas nocnych zmian. Zdaniem prokuratury pielęgniarz miał świadomość, że leki te doprowadzą do śmierci pacjentów.
Pielęgniarz chwalił się swoim doświadczeniem
Ulrich S. uzyskał uprawnienia pielęgniarskie w 2007 roku. Od 2020 roku pracował w Rhein-Maas-Klinikum w Würselen, gdzie był zatrudniony na oddziale paliatywnym, przeznaczonym dla pacjentów nieuleczalnie chorych. Dla wielu z nich była to ostatnia stacja życia.
Według relacji współpracowników oskarżony był postrzegany jako arogancki i chełpiący się swoimi kompetencjami. Dobrowolnie przeniósł się na nocne zmiany, twierdząc, że bardziej mu to odpowiada. Prokuratura twierdzi, że faktycznym powodem tej decyzji była chęć uniknięcia irytujących go pacjentów, których w nocy miał mniej.
Podawał pacjentom śmiercionośne dawki leków
Gdy pozostawał sam na nocnych zmianach, aplikował pacjentom śmiercionośne dawki środków narkotycznych i znieczulających. Prokuratura twierdzi, że nie wszystkie ofiary były w stanie terminalnym – niektórzy pacjenci mieli szansę na poprawę zdrowia i planowaną wypis do domu.
Łącznie pielęgniarz podał niebezpieczne dawki leków 26 pacjentom. Dziewięciu z nich zmarło, inni doznali poważnych uszkodzeń organizmu w wyniku przedawkowania.
Zdemaskowany podczas urlopu
Przez długi czas jego działania nie budziły podejrzeń. Dopiero na początku 2024 roku, gdy Ulrich S. udał się na urlop, personel szpitala zauważył „nieprawidłowości” i zawiadomił policję. Rozpoczęto śledztwo, które ujawniło szokującą skalę jego czynów.
Rodziny ofiar przeżywają dramatyczne chwile. „Ojciec moich klientów (82 lata) zmarł w styczniu 2023 roku w klinice. Rok później bliscy zostali poinformowani, że nie był to zgon naturalny” – powiedział adwokat jednej z rodzin w rozmowie z mediami.
Na pierwszej rozprawie Ulrich S. nie zabrał głosu i wysłuchał aktu oskarżenia w milczeniu. Wyrok w procesie o morderstwo ma zapaść w czerwcu.
źródło: bild.de