Mniejszość Niemiecka: Czy Bundestag zostanie wybrany również w Polsce?

    W dużej części polskiego Górnego Śląska dwujęzyczne tablice miejskie i urzędowe stały się stałym elementem krajobrazu. Mieszka tam mniejszość niemiecka – kilkaset tysięcy osób w regionie ma zarówno polskie, jak i niemieckie obywatelstwo. Jako obywatele Niemiec są więc – przynajmniej teoretycznie – uprawnieni do głosowania w Niemczech.

    Górny Śląsk uważany jest za bastion mniejszości niemieckiej w Polsce. Wielu mieszkańców nie tylko deklaruje się jako Niemcy w spisie powszechnym, ale są oni również obywatelami niemieckimi, a zatem są uprawnieni do głosowania w niedzielnych wyborach do Bundestagu. Nawet niemieckie konsulaty we Wrocławiu i Opolu nie wiedzą dokładnie, ilu ich jest. Federalny Urząd Administracji w Kolonii również nie posiada takich informacji, ponieważ nie istnieje scentralizowany rejestr Niemców przebywających za granicą. Szacuje się jednak, że może to być co najmniej 300 000 osób.

    Kto może głosować w niemieckich wyborach za granicą?

    Liczba osób głosujących korespondencyjnie w wyborach do Bundestagu będzie jednak znacznie niższa z kilku powodów. „Trzeba spełnić pewne warunki. Przede wszystkim trzeba posiadać aktualny niemiecki paszport lub dowód osobisty” – wyjaśnia Raphael Bartek, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, organizacji parasolowej mniejszości niemieckiej w Polsce. „W latach 90-tych powszechną praktyką było posiadanie aktualnych dokumentów, ponieważ ludzie wyjeżdżali do pracy do Niemiec, Holandii czy Austrii. Dziś, po wejściu do UE, często już tak nie jest” – mówi Bartek.

    Jest jednak jeszcze jedna przeszkoda: Jako Niemiec mieszkający za granicą należy udowodnić związek ze społecznością w swoim kraju ojczystym. Jeśli było się tam zameldowany, przez ostatnie 25 lat, można na żądanie przesłać swoje dokumenty do głosowania do Polski. „Jeśli jednak nie miałeś miejsca zamieszkania w Niemczech, musisz wybrać gminę, z którą jesteś w jakiś sposób związany, udowodnić to, a także przekonać odpowiedni urząd, że jesteś związany z niemiecką polityką” – kontynuuje Bartek.

    Krystian Polański z Gogolina na Górnym Śląsku, urodzony w 1975 roku, chętnie korzysta z prawa do głosowania. „Prawnie rzecz biorąc, jestem obywatelem Niemiec od urodzenia i posiadam paszport Republiki Federalnej Niemiec, odkąd stało się to możliwe, czyli od lat 90-tych. Chociaż mieszkam w Polsce, głosuję w wyborach do Bundestagu, ponieważ czuję się odpowiedzialny za państwo, którego jestem obywatelem”, wyjaśnia Polański, który za każdym razem wysyła swoją kartę do głosowania do Göppingen ze względu na więzi rodzinne.

    Podobnego zdania jest 54-letni Norbert Rasch z Proskau koło Opola: „Od 18 roku życia głosuję we wszystkich wyborach w Polsce i w Niemczech. Dlaczego również w Niemczech? Bo to moja ojczyzna, kraj, z którym jestem związany na wiele sposobów” – wyjaśnia lokalny polityk. „Zachęcam też innych ludzi do oddawania głosów, także dlatego, że dla nas tutaj, dla mniejszości niemieckiej, ważne jest, kto rządzi w Niemczech. Ale niewielu moich znajomych to robi”, mówi Rasch.

    Górny Śląsk – część Niemiec do 1945 roku

    Jak to się dzieje, że na Górnym Śląsku jest tak wielu niemieckich obywateli? Wyjaśnienie leży w historii regionu. Do końca II wojny światowej większość Górnego Śląska należała do Niemiec. I w przeciwieństwie do Dolnego Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich, region ten nie przeszedł głębokiej wymiany ludności w 1945 roku. Po tym, jak region stał się polski, władze zaklasyfikowały dużą część przeważnie dwujęzycznych Górnoślązaków jako Polaków.

    Uchroniło ich to przed wysiedleniem, co leżało w interesie obu stron. W interesie ludności, bo nikt nie chciał dobrowolnie opuszczać swoich domów i gospodarstw. I w interesie nowych władców, ponieważ zapewniło to niezakłóconą działalność górnośląskiego przemysłu i rolnictwa. Ponadto wierzyli, że każdy Górnoślązak z polskim paszportem wzmocni ich międzynarodowe roszczenia do byłych niemieckich prowincji wschodnich.

    Osoby te nie utraciły jednak niemieckiego obywatelstwa z chwilą wydania im polskich dowodów osobistych, nawet jeśli fakt ten nie miał dla większości z nich praktycznego znaczenia przez następne cztery i pół dekady. Przynajmniej nie dla tych, którzy nie byli zainteresowani przesiedleniem do NRD lub Republiki Federalnej Niemiec. Potem nadszedł jednak rok 1989.

    1989: niemieckie paszporty także dla Górnoślązaków

    „Rozmowy o niemieckich paszportach dla etnicznych Niemców z Górnego Śląska rozpoczęły się natychmiast po zjednoczeniu. Uczestniczył w nich także kanclerz Kohl” – wspomina Henryk Kroll, wieloletni poseł mniejszości niemieckiej w warszawskim Sejmie. „Ze swojej strony sygnalizowaliśmy, że niemieccy Górnoślązacy oczekują potwierdzenia ich niemieckiego obywatelstwa przez Republikę Federalną. Chodziło o to, że mieszkańcy regionu powinni być traktowani w Niemczech jak Niemcy, niezależnie od tego, co wydarzy się w przyszłości”.

    W drugiej połowie lat 80-tych, okresie charakteryzującym się upadkiem gospodarczym i politycznym PRL, Górny Śląsk doświadczył prawdziwego exodusu w kierunku Niemiec Zachodnich, gdzie każda osoba pochodzenia niemieckiego była automatycznie przyjmowana jako przesiedleniec. W latach 90. nastroje były inne. „Niemiecki rząd bardzo chciał zapobiec kolejnej dużej fali emigracji z Polski. A dla nas ważne było, aby jak najwięcej Górnoślązaków pozostało na Górnym Śląsku” – mówi Kroll.

    źródło: mdr.de

    Obserwuj Dojczland.info i bądź na bieżąco:

    196,777FaniLubię
    24,300ObserwującyObserwuj
    315ObserwującyObserwuj
    Aktualne oferty pracy:
    Obserwuj
    Powiadom o
    guest

    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy najpopularniejszy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    0
    Co o tym myślisz? Skomentuj!x