Podczas gdy konsumenci w Niemczech muszą płacić najwyższą cenę za energię elektryczną w historii (32 centy za kilowatogodzinę), energia elektryczna jest wielokrotnie oddawana za granicę, ponieważ tutejsze sieci są przeciążone.
Koszty rzędu pół miliarda euro
Rządowe prezenty w postaci energii elektrycznej dla krajów UE, takich jak Austria, Polska czy Holandia, kosztują konsumentów w Niemczech nawet pół miliarda euro. Są one należne, gdy np. w okresach burzowych sieci są przeciążone, a energia elektryczna musi być „wyrzucana” za granicę po zerowej taryfie lub nawet z dodatkową opłatą („ceny ujemne”).
W tym samym czasie właściciele elektrowni wiatrowych w Niemczech otrzymali w 2020 roku łącznie 761 mln euro zwrotu za energię elektryczną, której nie wyprodukowali ani nie dostarczyli („energia fantomowa”).
Powód: ich turbiny wiatrowe stanęły w miejscu, ponieważ sieci były przeciążone. Nawet wtedy płyną do nich pieniądze, zgodnie z zapisami ustawy o odnawialnych źródłach energii (EEG), która ma być motorem zwrotu w energetyce.
Kosztowna energia wiatrowa
Były czołowy manager prof. Fritz Vahrenholt (72 lata) powiedział dla BILD: „Dopóki nie będzie wystarczającej ilości linii i magazynów, rozwój energetyki wiatrowej będzie prowadził tylko do kolejnych przestojów i kosztów. Kiedy zaś w przypadku energii wiatrowej panuje zastój, importujemy z zagranicy drogą energię elektryczną z elektrowni atomowych i węglowych”.
Według „Spiegla” niemieckie firmy, takie jak Bayer i Daimler, z pomocą „najwyższych kręgów rządowych” od lat unikają płacenia podatku EEG w wysokości do 10 mld euro – również kosztem odbiorców energii elektrycznej.
Dla Klausa Müllera (50), szefa Federalnego Związku Organizacji Konsumenckich, jest to „polityczna porażka na wielką skalę”.
źródło: www.bild.de, Dojczland.info