Choć obecne temperatury jeszcze na to nie wskazują, nie ma wątpliwości, że ciepła wiosna i lato w końcu nastaną w Niemczech. A wraz ze wzrostem temperatur, u wielu osób pojawia się również chęć na lody. Niestety, inflacja nie ominęła także lodziarni w Essen, mieście położonym w zachodniej części Niemiec, w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia.
Gałka lodów jest tu droższa niż kiedykolwiek wcześniej. Jak donosi dziennik „Der Spiegel”, w niektórych miejscach za kulkę płaci się znacznie ponad dwa euro. Ceny w lodziarniach już w ostatnich latach wyraźnie wzrosły. Dziś gałka lodów w Hamburgu czy Monachium kosztuje często od 1,70 do 2,50 euro – czyli o 20, a nawet 30 centów więcej niż w zeszłym roku! I nie inaczej jest w Essen.
Essen: kawiarnie zmagają się z inflacją
W „La Luna” jedna gałka lodów nie jest jednak aż tak droga. Kawiarnia znajduje się w Grüne Mitte w Essen. Zatrzymuje się tu wielu spacerowiczów. Portal DER WESTEN opisuje wywiad z właścicielką lokalu, Manuelą Stein-Herrmann. „Jeszcze dwa lata temu sprzedawaliśmy gałkę za jedno euro. Stosunkowo tanio. Potem przyszła pandemia koronawirusa i powiedzieliśmy: OK, ludzie nie mają więcej pieniędzy w portfelu. Pozostańmy przy cenie 1 euro” – opowiada dziennikarzom Stein-Herrmann.
Ale w międzyczasie to się zmieniło. Po siedmiu latach Stein-Herrmann musiała wreszcie podnieść ceny w swojej kawiarni. W zeszłym roku cena wzrosła do 1,20 euro, bo po prostu nie było już nawet możliwości pozostawienia wszystkiego po staremu – ze względu na podwyżki cen, wzrosty wynagrodzeń itd. Następnie, od 1 stycznia 2023 roku, cena została ustalona na poziomie 1,50 euro. Właścicielka kawiarni z Essen uzasadnia to tym, że po prostu wszystko stało się droższe z powodu inflacji. „Szczególnie w sektorze cukru. Może to zauważyć także zwykły użytkownik końcowy robiący zakupy w supermarkecie. Zamiast 0,79 centów, kosztuje on teraz 1,49 euro. To praktycznie dwa razy drożej” – mówi Manuela Stein-Herrmann.
Essen: Nie tylko „La Luna” musiała podnieść ceny lodów
Stein-Herrmann wymienia kolejny przykład: dawniej kupowała w hurtowni śmietanę za 16 euro. Dziś za tę samą ilość płaci 26 euro i niestety nie obędzie się bez przerzucenia kosztów na klienta. Podrożało także mleko UHT, margaryna, olej i jajka. Kiedyś za 30 jaj płaciła 4,90 euro. Teraz na tę samą ilość musi wydać prawie 7 euro.
„Może ludzie bardziej boją się wydawać pieniądze, bo nie wiedzą, co ich czeka” – przypuszcza Stein-Herrmann. Ale jak dotąd nie było negatywnej reakcji klientów w związku z podwyżką cen lodów. Być może jest to również spowodowane tym, że prawie każda lodziarnia musiała postąpić w podobny sposób. Na przykład kawiarnia „Eis Casal” z Essen-Frohnhausen także musiała dostosować swój cennik, pragnąc „nadal oferować klientom wyroby najwyższej jakości.”
To cel, do którego dąży również Stein-Herrmann, prowadząc lokal „La Luna”. Ale do wzrostu cen żywności i podwyżki płacy minimalnej z 9,25 euro do 12 euro, dochodzi obecnie jeszcze jeden problem: zła pogoda. „Akurat w branży gastronomicznej, a zwłaszcza w lodziarniach, jest to oczywiście duży kłopot”. Ale „La Luna” nie ma problemów z tym, żeby związać koniec z końcem. A ciepłe dni z pewnością wkrótce nadejdą…
Źródło: www.derwesten.de
To się nazywa kręcenie lodów
W Polsce droższy majonez i lody to wina Putina, więc Niemcy kłamią, albo wstydzą się Putina obwinić.