Jarmark świąteczny w Duisburgu – zwiedzający zszokowani cenami

    Wszystko drożeje – także na jarmarku świątecznym w Duisburgu. Grzane wino, frytki, naleśniki i inne produkty będą prawdopodobnie kosztować tej zimy znacznie więcej niż w poprzednich latach. Dla wielu turystów jest to bardzo niepokojąca sytuacja. Mimo to, spacerując po jarmarku świątecznym w Duisburgu, widać osoby z kiełbaskami czy kubkiem grzanego wina w rękach. W wywiadzie dla „DER WESTEN” opowiadają, jak bardzo byli zszokowani, gdy zobaczyli ceny.

    Zwiedzający obawiają się cen

    Jarmark świąteczny w Duisburgu rozpoczął się 10 listopada. Tydzień później, wczesnym piątkowym popołudniem (18 listopada), liczba odwiedzających nadal była dość skromna. Przykładowo wypowiedziała się para z Palatynatu, racząca się przy stoisku kluskami na parze z sosem waniliowym. Ta zabawa kosztowała ich całe sześć euro. „Przeprowadziliśmy się tu ze względu na naszego wnuka. A tutaj w Duisburgu normalnie raczej się nie zje klusek na parze” – mówi Regine.

    Nie chce rezygnować ze swojego ulubionego dania. Ale oszczędza pieniądze w innych dziedzinach. „Pijemy i jemy mniej” – przyznaje. Szczególnie podczas zakupów wyraźnie odczuwalny jest wzrost cen. „A nie wiadomo, co będzie dalej”. Jej mąż jest jeszcze bardziej zaniepokojony. „Już się boję, bo ceny tak bardzo idą w górę” – mówi Dieter. „Kiedy widzę, jak teraz pieniądze rozpływają się w powietrzu, ogarnia mnie strach, że w wieku 80 lat nic mi nie zostanie”.

    Dieter w piątek, 18 listopada, obchodził swoje 71. urodziny. I ma wszelkie powody do radości. „Walczę z rakiem od 14 lat i wciąż żyję!”, wykrzykuje z entuzjazmem. Dopóki kasa chorych płaci za jego leki – które również stały się droższe – wszystko jest dobrze, mówi. „W tej sytuacji możemy jeszcze wspierać tutejsze stragany” – dodaje jego żona Regine. Wystawiający się też nie mają bowiem łatwo z czynszem za stragany i zwiększonymi kosztami.

    „Nie chcemy rezygnować ze wszystkiego”

    Kilka metrów dalej Marion (63) i Andrea (58) dzielą się porcją frytek. Każda z nich ma do tego kieliszek piwa „König Pilsener”. Razem daje to dziewięć euro. „To całkiem sporo” – mówi Marion, zaskoczona. Nawet jeśli dzielenie się porcją frytek w ich przypadku jest nie tyle metodą oszczędzania, co raczej brakiem głodu, obie przyznają: „Bardziej zwracamy uwagę na ceny”.

    Marion, na przykład, zwykle wybiera się na jarmark świąteczny z rodziną i swoimi – aż dziesięcioma! – wnukami. „Teraz nie będzie to już możliwe” – przyznaje. Nie stać jej na zakup jedzenia i picia dla wszystkich. Andrea, mająca „tylko” dwie wnuczki, widzi to podobnie. „Teraz zawsze zabieramy ze sobą napoje dla wszystkich, nigdy wcześniej tego nie robiliśmy”. Mimo ceny pięciu euro nie chce jednak odmówić dzieciom przejażdżki na diabelskim młynie. „Na to musimy sobie pozwolić”.

    „Nie chcemy zrezygnować ze wszystkiego” – zgadza się Marion. Jedna z jej córek musi teraz płacić dwukrotnie wyższą cenę za prąd. Z kolei jej mąż co wieczór odłącza od prądu ekspres do kawy i telewizor. „Doprowadza mnie to do szału” – śmieje się 63-latka.

    Grzane wino droższe niż kiedykolwiek wcześniej

    Chociaż grzane wino kosztuje od trzech do czterech euro, w zależności od straganu – a nawet pięć, razem z shotem – Duisburczycy nadal sięgają po kubki z popularnym gorącym napojem. „Wszystko i tak jest coraz droższe”- tłumaczą. Jest zrozumienie dla podwyższonych cen wśród społeczeństwa, ale jest też pewien próg bólu. „Na pewno nie zapłacę dziesięciu euro” – śmieje się jedna z kobiet. Szczególnie wtedy nie, jeśli na jednym grzańcu się nie skończy.

    Źródło: www.derwesten.de

    Obserwuj Dojczland.info i bądź na bieżąco:

    196,777FaniLubię
    24,300ObserwującyObserwuj
    315ObserwującyObserwuj

    2 KOMENTARZE

    Obserwuj
    Powiadom o
    guest

    2 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy najpopularniejszy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Jan

    Ja właśnie swoją przygodę z pracą kończę powoli. Nie będę pracował na złodziejski system. Ani dnia więcej pracy. Tylko dla siebie na działce to co się uda wychodować. Prawie 50 lat mam na karku nic mi więcej nie potrzeba. Kto chce niech wstaje do roboty rano i pracuje na swój elektryczny samochód, albo inne głupie ijfony.

    Stefan

    Wodę, prąd i gaz też sobie odłącz jak już tak bardzo chcesz się wyzwolić ze złodziejskiego systemu :D.

    2
    0
    Co o tym myślisz? Skomentuj!x