Jak wszędzie w Niemczech, salony fryzjerskie w Bremie są zamknięte z powodu pandemii koronawirusa. Tym niemniej, do tej pory fryzjerzy mogli odwiedzać i obsługiwać klientów w ich domach. Dla niektórych może to być zaskoczeniem, ale właśnie takiej interpretacji aktualnie obowiązujących przepisów mających na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się pandemii COVID-19 dokonał urząd ds. porządku i bezpieczeństwa publicznego, o czym poinformowała tutejsza izba rzemieślnicza. Jednak Lukas Fuhrmann, rzecznik resortu zdrowia, zapowiedział zmianę tego stanu rzeczy.
Sprzeczne przepisy umożliwiły obejście obostrzeń
Rozporządzenie wydane w Bremie tymczasowo zakazało prowadzenia działalności zakładom fryzjerskim, gabinetom kosmetycznym, gabinetom masażu, studiom tatuażu i salonom paznokci.
Tymczasem w innym miejscu rozporządzenia stwierdzono, że generalnie świadczenie usług rzemieślniczych i innych jest dozwolone, nawet jeśli nie jest przy tym możliwe zachowanie minimalnej odległości 1,5 metra, przy zachowaniu odpowiedniego reżimu sanitarnego. W innych krajach związkowych, takich jak Dolna Saksonia czy Bawaria, wykonywanie pracy przez fryzjerów w domach klientów jest zabronione.
Senat Bremy chce rozwiać wątpliwości i zlikwidować lukę w przepisach
Izba Rzemieślnicza natychmiast po ujawnieniu luki w prawie przestrzegła fryzjerów przed przyjmowaniem zleceń na świadczenie usług w domach klientów. Uznała, że stanowi to poważne ryzyko dla ich zdrowia.
Brema „w żadnym momencie nie wydała zakazu działalności dla całych grup zawodowych”, powiedział rzecznik Fuhrmann z resortu zdrowia. W momencie wydania rozporządzenia nie mieliśmy jeszcze do czynienia z fenomenem „mobilnych fryzjerów”. Teraz jednak Senat widzi konieczność podjęcia działań przeciwko tego rodzaju praktykom.
Źródło: www.spiegel.de
Co do epidemi to nie jest spełniona norma zakażonych procentowo jak pisze w przepisach