Po sukcesie, jaki odniósł w Niemczech bilet za 9 euro, minister transportu Hesji Tarek Al-Wazir wezwał do przygotowania ogólnokrajowej oferty, która byłaby jego kontynuacją. Musi to kosztować więcej, ze względu na ograniczone możliwości finansowe, ale nie powinno być tak drogie, żeby przepadły wszystkie korzyści – powiedział w rozmowie z prywatną rozgłośnią radiową Hit Radio FFH. Jego zdaniem taki bilet mógłby kosztować na przykład 69 euro miesięcznie.
Pełnomocnik rządu federalnego ds. transportu kolejowego: to kraje związkowe są odpowiedzialne za lokalny publiczny transport pasażerski
Jednak i w przypadku takiej kwoty musi być zapewnione finansowanie ze środków publicznych, aby zrekompensować straty związkom przedsiębiorstw komunikacyjnych. „Musimy z rządem federalnym i krajami związkowymi wypracować wspólne rozwiązanie” – powiedział minister. I dodał, że jak na razie federalny minister finansów Christian Lindner deklaruje, że nie zamierza przeznaczać na ten cel jakichkolwiek środków budżetowych. To zdaniem Al-Wazira póki co uniemożliwia znalezienie rozwiązania. Minister podkreślił, że gdyby rząd federalny wsparł finansowo tę inicjatywę, kraj związkowy Hesja byłby gotów dołożyć drugie tyle ze środków krajowych.
Pełnomocnik rządu federalnego ds. transportu kolejowego Michael Theurer odpowiedział, że zgodnie z ustawą zasadniczą, to kraje związkowe są odpowiedzialne za lokalny publiczny transport pasażerski. Otrzymują one na ten cel od rządu federalnego około dziesięciu miliardów euro rocznie. To, czy będzie jakaś forma kontynuacji oferty biletu za 9 euro, zależy zatem przede wszystkim od samych krajów związkowych – koncepcyjnie i finansowo – powiedział polityk FDP.
W piątek specjalna konferencja z udziałem ministrów transportu z poszczególnych landów
W piątek federalny minister transportu oraz ministrowie transportu z poszczególnych landów wezmą udział w specjalnej konferencji poświęconej przyszłości lokalnego publicznego transportu pasażerskiego.
Bawarski minister transportu Christian Bernreiter z CSU opowiedział się przeciwko planowi wprowadzenia kolejnego biletu w promocyjnej cenie. „Mamy inne priorytety we wszystkich 16 krajach związkowych” – powiedział gazecie „Münchner Merkur”. W jego opinii landy nie są w stanie sfinansować takiego specjalnego biletu. Bilet za 9 euro często kreował jedynie dodatkowy ruch związany z podróżami w czasie wolnym, przepełnione pociągi skłaniały nawet osoby dojeżdżające do pracy do przesiadki do samochodów – krytykował. Minister domaga się od rządu federalnego dodatkowych 1,5 mld euro rocznie w ramach tzw. Regionalisierungsmittel. Są to środki, które rząd federalny co roku udostępnia krajom związkowym na finansowanie regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich. „Szeroka oferta usług w obszarze lokalnego publicznego transportu pasażerskiego jest dla mnie ważniejsza niż tania taryfa. Tylko wtedy, gdy lokalna komunikacja będzie atrakcyjna i szybka, ludzie będą się przesiadać. Pilnie potrzebujemy na to pieniędzy” – argumentował Bernreiter.
Scholz: „To był jeden z najlepszych pomysłów, jakie mieliśmy”
W przeciwieństwie do Lindnera, kanclerz Olaf Scholz uznał bilet za 9 euro za sukces. Polityk SPD powiedział w niedzielę podczas dnia otwartych drzwi w Urzędzie Kanclerskim: „To był jeden z najlepszych pomysłów, jakie mieliśmy”. Jak stwierdził, bilet spotkał się z dużym zainteresowaniem i pokazał, jakie są trudności i braki, jeśli chodzi o lokalny transport publiczny. Scholz nie wypowiedział się na temat ewentualnej kontynuacji promocyjnej oferty, która wygasa z końcem sierpnia.
Źródło: www.n-tv.de
Moim zdaniem – Najlepszy bilet za 365 Euro, czyli roczny lub za 29 Euro – Taki bilet byłby DLA WSZYSTKICH – Ci co pracują, są na rentach i małe renty, małe dochody, Hartz IV, na socjalach – Mamy małe renty – Teraz w Berlinie płaciliśmy 27,50 Euro a jako 2 osoby 55 Euro to te 5 Euro można dodać i na całe Niemcy – Bo bilet za 69 Euro to tylko dla pracujących – 49 Euro też za drogi a jak razem dwie osoby z małymi dochodami – A za 365 Euro lub za 29 Euro to praktycznie dostępny dla… Czytaj więcej »
KACZYŃSKIEGO tu brakuje – Byłoby już wszystko ustalone – SAM BY ZADECYDOWAŁ
W Niemczech problem nie tkwi w drogich biletach, lecz w siatce połączeń. Są miejscowosci, gdzie nie ma lub jest tylko parę połączeń (a w soboty i niedziele żadnego!!¡). Niewiarygodne, ale tak się dzieje już w promieniu 10km od miasta?! Nie każdego stać na utrzymanie auta w Niemczech, tym bardziej że po roku czasu jego użytkowania trzeba przejść na niemieckie tablice. No, chyba że ktoś chce żyć z mieczem Demoklatesa zawieszony nad sobą (kara za jazdę na polskich tablicach zaczyna się od 3000 euro). Są rowery… nawet elektryczne. Ale brak monitoringu na węzłach przesiadkowych. No cóż. Kto położy tysiąc euro w… Czytaj więcej »