Berlin: Uroczyste otwarcie nowej ambasady Polski przy Unter den Linden

    W piątek o godzinie 11:00 przy bulwarze Unter den Linden został uroczyście otwarty nowy budynek ambasady Polski. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przybył jako gość honorowy, aby wygłosić przemówienie inauguracyjne. Wystąpienie minister spraw zagranicznych Niemiec Annaleny Baerbock zostało odwołane, ponieważ musiała ona wziąć udział w kampanii wyborczej. Sala była wypełniona po brzegi, a po przemówieniach, oficjalnym podniesieniu polskiej flagi i wykonaniu utworu Chopina na fortepianie, goście zostali zaproszeni na drinka i poczęstunek kuchni polskiej. Atmosfera była radosna, choć niektórzy z obecnych obawiali się, co przyniesie nowy rok dla stosunków polsko-niemieckich.

    Dla Polaków mieszkających w Niemczech reprezentacyjne otwarcie Ambasady RP to wielkie wydarzenie. Do tej pory polscy obywatele musieli załatwiać swoje sprawy urzędowe w willi nieopodal Grunewald. Teraz to już jednak przeszłość. Nowo wybudowana ambasada znajduje się w centrum Berlina, w miejscu, gdzie kiedyś stał budynek polskiej ambasady.

    Polska nabyła nieruchomość w 1964 r.

    Nowy adres polskiej ambasady, Unter den Linden 70-72 cieszy się dużym zainteresowaniem. Centrum rządowe Niemiec znajduje się w odległości krótkiego spaceru. Przedstawiciele Rosji i Francji, a także UE i USA znajdują się zaledwie kilka kroków stąd. Wszystkie te miejsca mają dla Polski znaczenie egzystencjalne. Polska nabyła nieruchomość w 1964 r., kiedy większość z tych mocarstw nie była obecna w Berlinie Wschodnim, a obszar znajdował się w cieniu muru berlińskiego. NRD zapewniłła w tym samym czasie pierwszych architektów ambasady. Emil Leibold i Christina Seyfarth otworzyli halę montażową ze stalowo-szklaną fasadą. Jedynie ściana wejściowa Fritza Kühna wykonana z artystycznie wytrawionych liści lipy łączyła budynek z lokalizacją. Tego rodzaju podejście było wówczas powszechne, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Styl międzynarodowy został wybrany we wszystkich blokach, aby nigdy więcej „nie popaść w wojny światowe poprzez folklor”.

    Wraz z upadkiem muru berlińskiego, który został niegdyś odczytany jako koniec historii, lekcja ta wydawała się nieaktualna. Polacy, którzy w odróżnieniu od swoich zachodnich sąsiadów zostali pozostawieni samym sobie w kwestii zjednoczenia, na razie pozostali przy swoim przesłaniu: po prostu mieli zbyt mało złotych, aby nadążyć za Niemcami i powrotem między Ren a Szprewę. W 1999 r., mając za sobą perspektywę przystąpienia do UE, nadal planowali jedynie modernizację starego budynku.

    Wejście do UE ustabilizowało gospodarkę

    Przystąpienie do Unii Europejskiej ustabilizowało gospodarkę po obu stronach Wisły. W 2009 roku kraj przestawił się na rozbiórkę i budowę nowych obiektów. Po tym, jak wiele innych krajów zbudowało prawdziwe wizytówki w Berlinie i Warszawie, Polska zapragnęła czegoś podobnego. Wstępne zlecenie projektowe trafiło do starego mistrza Marka Budzyńskiego, który zamienił Sąd Najwyższy i bibliotekę uniwersytecką w stolicy Polski w zielone krajobrazy ruin.

    Jednak władze Berlina, które nie miały problemu z wyburzeniem wschodniomodernistycznego pomnika, były przeciwne takiej ekotopii. Forsowały tzw. „Statut Linden” („Statut ochrony ulicy Unter den Linden i jej okolic”), którym objęto wszystkie budynki po zjednoczeniu przy bulwarze o tej samej nazwie – z wyjątkiem Akademii Sztuk Pięknych. Polska, wciąż daleka od suwerenności, wycofała się.

    Do tego, co udało się zrealizować, potrzebna była kolejna próba. Pracownia JEMS Architekci wygrała trzeci w Polsce konkurs na koncepcję Ambasady Linden. Ta założona w 1988 roku społeczność projektantów jak żadna inna uosabia karierę Polski po upadku komunizmu. Ich niezliczone budynki kulturalne, handlowe i mieszkalne świadczą o wzroście dobrobytu po przystąpieniu do UE. Pod względem wizualnym są one niemal nie do odróżnienia od tego, co buduje się gdziekolwiek indziej w Europie. Biuro uczciło swój przełom kamieniem węgielnym polskiej demokracji – budynkiem Gazety Wyborczej. Jako gazeta Solidarności zapewniła pierwsze w miarę wolne głosowanie w bloku wschodnim wczesnym latem 1989 roku. Prawie dekadę później JEMS przekształcił warszawskie centrum wydawnicze w rynek bez barier dla nowych czasów, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Zostało ono nazwane „Agora”.

    Polskość powinna przejawiać się przede wszystkim we wrażliwości i stosowności

    Ambasada w Berlinie była wzorowana na tych samych dziedzińcach, atriach i foyer. Jednak w odróżnieniu od nadwiślańskiej metropolii, nie ma przed nią pełnych przeszkleń, lecz fasadę, która dokładnie trzyma się kamiennych standardów Sprewy-Aten. Polskość powinna przejawiać się przede wszystkim we wrażliwości i stosowności – tłumaczył główny architekt JEMS Marcin Sadowski, jeden z młodszych partnerów. Ponieważ Berlin jest obecnie zapchany takimi artystycznymi rzeczami, projekt wywołał co najwyżej „jęki” lokalnej publiczności.

    Gotowy budynek „demaskuje” tę reakcję jako arogancką. Tam, gdzie standardowe budynki w okolicy mają mniej lub bardziej płaski front, polska ambasada ma podcień na całej wysokości. Na parterze odchodzi od niego znak rozpoznawczy poprzedniego budynku, którym inni właściciele prawdopodobnie mniej by się przejmowali. Achim Kühn wyciągnął z magazynu dzieło swojego ojca i odrestaurował wszystkie 224 złożone aluminiowe szyby. Ściana z liści lipy wychodzi teraz na dziedziniec recepcji, gdzie od 7 stycznia powiewają flagi Polski i Europy.

    Zwłaszcza nocą – kiedy oświetlone jest tylko atrium i wewnętrzny środek podcienia, a reszta wapiennej ściany pozostaje ciemna – wejście przyciąga wzrok, niewiele ustępując powszechnie cenionej Akademii Sztuk Pięknych. Wnętrza ambasady zaskakują swoim bezkresem. 12 000 metrów kwadratowych wydaje się wyjątkowo wystawne, nawet jeśli patrzy się na to, że Polska jest drugim co do wielkości sąsiadem Niemiec. Zadziwiająca jest też liczba drzwi przesuwnych. Doświadczenie pokazuje, że takie drzwi są częściej otwarte niż zamknięte, więc zwykle nie są odpowiednie dla kręgów dyplomatycznych.

    Budowa ambasady mogła sygnalizować odporną na kryzys dynamikę gospodarki

    Oczywiście te szczegóły nie czynią z ambasady wielkiego hitu. Mogłaby się nim stać, gdyby jej pomieszczenia zostały odpowiednio wykorzystane. Instytut Kultury Polskiej, który pęka w szwach w lokalizacji przy Burgstraße, czeka na to. To samo tyczy się pasażu, który oferuje niespotykany dotąd klimat Linden, ale do tej pory był dostępny tylko dla nielicznych. Jednocześnie wybrana architektura ma swoje ograniczenia.

    Geostrategiczne znaczenie Polski, które wzrosło skokowo po inwazji na Ukrainę, jest przekazywane przez sam adres. Budowa ambasady mogła sygnalizować odporną na kryzys dynamikę gospodarki, która nie tylko brukuje Warszawę drapaczami chmur. Architektura budynku nie wskazuje niczego na temat wewnętrznej polskiej polityki, której konflikty dominują w wiadomościach w tym kraju. Samo przyjęcie inauguracyjne – jak wynika z ustnych doniesień w okresie poprzedzającym wydarzenie – prawdopodobnie przybrało charakter miłej uroczystości rodzinnej.

    źródło: berliner-zeitung.de

    Obserwuj Dojczland.info i bądź na bieżąco:

    196,777FaniLubię
    24,300ObserwującyObserwuj
    315ObserwującyObserwuj

    1 KOMENTARZ

    Obserwuj
    Powiadom o
    guest

    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy najpopularniejszy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Eustachy

    Napewno bedzie mila i uprzejma obsluga 😂🤣. Do uslug 😂😂😂😂😂😂 obywatelom z Polski.

    Wystarczyloby aby Wasi pracownicy, ktorzy Was obsluguja w ambasadzie byli mili. Nie trzeba pd razu budowac czy kupowac nie wiadomo czego… ale jak Twojemu pracownikowi najlepiej wychodzi: nie ma terminu, trzeba czekac, nie da sie, po cos tu przyszedl itp… to nawet zlote klamki nie zaklna rzeczywistosci

    1
    0
    Co o tym myślisz? Skomentuj!x