Berlin nie stosuje hamulca bezpieczeństwa, na który zdecydowały się rządy federalne i stanowe. Zamiast tego Senat Berlina poszukuje własnej drogi, która przewiduje również nowe wymogi dla obywateli i przedsiębiorstw.
Bez testu nie pójdziesz do fryzjera ani na zakupy
Testy, testy, i jeszcze raz testy – te staną się od najbliższej środy nowym wymogiem w Berlinie przy wizytach u fryzjera, na zakupach, w muzeach. Berlin jest również jedynym krajem związkowym, który wymaga od pracodawców w stolicy, aby oferowali każdemu pracownikowi dwie możliwości testowania w tygodniu.
Pomimo rosnącej liczby zakażeń Berlin nie zaciąga hamulca bezpieczeństwa, nie wycofuje się z poluzowań. Zamiast tego poprzednie rozluźnienia są jeszcze bardziej zabezpieczane.
Nie będzie się trzeba umawiać na termin w sklepie
Kombinacja umówienie terminu plus szybki test w przypadku zakupów nie powiodła się w weekend Poczdamie. „Sklepy były puste”, mówi Nils Busch-Petersen z organizacji branżowej. W Berlinie zastosowano inne podejście: nie trzeba już rezerwować przedziału czasowego. Jednak nowym wymogiem podczas zakupów przykładowo ubrań będzie negatywny wynik testu na koronawirusa. Ponadto wprowadzona zostanie aplikacja Luca do cyfrowego śledzenia kontaktów. I oczywiście nadal będą obowiązywać limity liczby klientów na metr kwadratowy.
W domach towarowych i centrach handlowych mają powstać stacje testowe, ale w całym mieście są już 192 możliwości bezpłatnych testów – każdy berlińczyk ma tam prawo do jednego bezpłatnego testu tygodniowo. Oczywiście nadal można bez badania pójść do piekarni czy supermarketu – ale już nie na usługi związane z ciałem, takie jak strzyżenie, kosmetyki czy tatuaże.
Maski częścią strategii wychodzenia z lockdownu
Również maski są częścią rozszerzonej strategii. Maski FFP2 powinny być noszone we wszystkich pomieszczeniach zamkniętych (gabinety lekarskie, środki transportu publicznego, kultura, itp.) – w miarę możliwości również w domu, gdy przychodzą goście z innego gospodarstwa domowego (maks. 5 osób).
Homeoffice o ile to możliwe
Berlin stawia również na pracę zdalną. Połowa wszystkich stanowisk pracy „przed monitorem” musi pozostać pusta. „Nie możemy zawsze ograniczać się tylko do domu i szkoły. Najbardziej niebezpieczne są obszary wewnętrzne, gdzie przebywa się dłużej bez ochrony”, powiedział wieczorem na konferencji prasowej rządzący Michael Müller (56, SPD). W styczniu Senat jedynie apelował do pracodawców i wysyłał inspektorów – mimo to frekwencja pracowników biurowych spadła jedynie z 70 do 67 procent.
Przez dobre pięć godzin Senat prowadził specjalne posiedzenie w sprawie tzw. hamulca bezpieczeństwa z powodu rosnącej liczby infekcji (trzydniowa zachorowalność powyżej 100, wczoraj 138,6). „Nie chcielibyśmy kolejnego efektu jo-jo”, powiedziała senator Ramona Pop (Partia Zielonych).
Dalsze złagodzenia (np. otwarcie gastronomii na świeżym powietrzu) nie będą na razie realizowane, projekty modelowe z teatrami i spektaklami operowymi zostaną odwołane i przesunięte w czasie.
źródło: www.bz-berlin.de
Juz to widze, goscie ktorzy przyjda do mnie beda w maskach.Sklepy splajtuja, ludzie beda robic zakupy w necie.W urzedach pracy zrobia sie kolejki bezrobotnych, ktorzy straca prace w sklepach po zasilki, ciekawe skad rzad wezmie na to kase.Powodzenia, Miliarderzy ktorzy zainwestowali w maski i testy sie niestety nie dorobia.
😂 🤣 😂 🤣
Różnych sposobów się chwytają, byle tylko sprzedać towar pod dziwnie modną ostatnio nazwą:”szczypionka na kowit”.