Jej pokój ma powierzchnię 11,86 m², toaleta 3,39 m², prysznic 3,06 m². Tak wygląda cela sekretarki obozu koncentracyjnego Irmgard Furchner (96) w więzieniu w Lubece.
Kobieta pozostanie tam co najmniej do 19 października, czyli kolejnego dnia procesu. Furchner jest oskarżona o współudział w morderstwie w 11 387 przypadkach. Prokuratura zarzuca jej, że jako sekretarka w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof w latach 1943-1945 pomagała w zabijaniu więźniów.
Furchner wezwała taksówkę i zniknęła
Zanim proces rozpoczął się w czwartek, wezwała taksówkę do swojego domu spokojnej starości w Quickborn i zniknęła. Aresztowano ją na Langenhorner Chaussee, a następnie podjęto decyzję o umieszczeniu jej w więzieniu.
Po nocy spędzonej w zakładzie dla nieletnich w Szlezwiku, 96-latka został przewieziona do Lubeki. Wicedyrektor tamtejszego zakładu karnego Jens Franke (56) powiedział redakcji BILD: „Ze względu na jej wiek i potrzebę opieki, zdecydowano, że będzie jej lepiej u nas”.
Furchner przebywa na oddziale medycznym ze względu na kwarantannę koronawirusową. Wolno jej spędzać godzinę dziennie samodzielnie na dworze. Po kwarantannie zostaje umieszczona w izolatce. Po każdym dniu procesu, w którym wyznaczonych jest 26 spotkań, podejmowana jest nowa decyzja o tym, czy oskarżona pozostanie w areszcie.
Jej dzień za kratkami jest jasno zaplanowany. 7:30 śniadanie, 11:30 obiad, najpóźniej o 19:00 kolacja. „Ona nie może dzwonić”, powiedział znany adwokat Frank-Eckhard Brand (57). „Wizyty są dozwolone tylko za zgodą sądu”.
Ucieczka Furchner wywołała oburzenie wśród 25 współoskarżycieli. „To niewiarygodnie cyniczna pogarda dla praworządności i ofiar” – powiedział Christoph Heubner (72 l.), wiceprzewodniczący Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. „Była członkinią SS i jej zachowanie to odzwierciedla. Pogarda i szyderstwo wobec ofiar”.
Jej ucieczka nie była zaskoczeniem
Furchner ogłosiła swoją ucieczkę przed procesem na początku września. W jasno skonstruowanym, odręcznym liście, 8 września napisała do sądu, że nie chce uczestniczyć w procesie.
„Ze względu na mój wiek i ograniczenia fizyczne, nie będę uczestniczyć w terminach sądowych i proszę obrońcę, aby mnie reprezentował” – napisała w liście do Sądu Okręgowego w Itzehoe, powołując się na liczne choroby. „Chciałabym oszczędzić sobie tych kompromitacji i nie robić z siebie pośmiewiska”.
Furchner, która mieszka w domu opieki w Quickborn (koło Hamburga) w Szlezwiku-Holsztynie, już dwukrotnie zeznawała jako świadek, w 1954 i 1962 roku, na temat swojej roli w Stutthofie. W 1954 r. zeznała, że cała korespondencja z Głównym Urzędem Administracji Ekonomicznej SS przechodziła przez jej biurko.
Tymczasem Efraim Zuroff (73) z Centrum Wiesenthala podkreślił znaczenie procesu. Historyk powiedział BILD: „Proces Irmgard Furchner jest ważnym przypomnieniem, że zbrodnie nazistowskie były popełniane nie tylko przez mężczyzn, ale także przez kobiety, które służyły w obozach koncentracyjnych, a nawet w Einsatzgruppen”.
źródło: www.bild.de
Przez około 75 lat nie zdołali jej osądzić i skazać ( szybkie praworządne sądy)
Powinni ją dawno temu skazać tony odsiedziała wyrok i już było by po sprawie
Pewnie dostanie dozywocie:))))